• Nie Znaleziono Wyników

(St. Przybyszewski, jego teoria i pisma)

W Skandynawii był czas, kiedy na drzwiach salonów wy-wieszano napis: „Tu się o Ibsenie nie rozmawia”. Był to czas, kiedy Ibsen był dla jednych bożyszczem, dla innych bestią apokaliptyczną, dla wielu – przede wszystkim plagą.

Nie przemawiam za tym, by u nas zaczęto naśladować ów rozpaczliwy krok Północy. Przybyszewskiemu jednej zasługi odmówić niepodobna: skierował tory dyskusji, rozmyślań, entuzjazmów i namiętności znowu na literatu-rę. „Pariasem” nazwał przed kilku laty poezję Tetmajer243: do roli pariasa zeszła ta niedawno królowa i pani lub – co gorzej – do roli służki… usypiającej; mówiło się publicz-nie i prywatpublicz-nie o jednym pisarzu, o jakimś utworze mod-nym – nie o literaturze. Z młodszych naszych pisarzy nie-jednemu udało się utworzyć około siebie gminę wiernych, żadnemu – ruchu umysłów, który by fale roztoczył daleko i szeroko, który by zakołysał całą powierzchnią czytającej publiczności. Przyszedł Przybyszewski – i stał się cud…

242 Wilhelm Feldman (1868–1919) – czołowy młodopolski krytyk i  historyk literatury, prozaik, dramaturg, publicysta, historyk myśli politycznej, działacz niepodległościowy.

243 Kazimierz Przerwa Tetmajer (1865–1940) – jeden z najwybit-niejszych poetów Młodej Polski, słynny zwłaszcza w latach 90., wyraziciel nastrojów pesymistyczno-dekadenckich.

Jestże on kamieniem, który wpadł do wody, sprawiając falowanie, aby – zatonąć, czy też bijącym na dnie źródłem żywym i wiecznym, które powierzchnie wprawia we wrze-nie? Któż dzisiaj potrafi powiedzieć?

„Musi istnieć chaos, aby się narodziła jaśniejąca gwiaz-da” – powiedział głęboko Nietzsche244. Matką słońca jest mgławica. I w talencie Przybyszewskiego, i w licznych, acz minimalnych ułamkach talentów, gromadzących się około niego, widzę na razie tylko mgławicę gęstą, chaotyczną, wirującą niespokojnie, szukającą osi stałej – mgławicę…

Do słońca jeszcze daleko…

Któreż dzieło Przybyszewskiego ma być owym słoń-cem? Ba, w dyskusji nic prawie nie słyszymy o dziele, a ciągle o teoriach. Publiczność nieczytająca po niemiecku książek autora De profundis nie zna, nie sprzecza się też o znaczenie i wartość tego utworu, czy Totenmesse, czy Homo sapiens, a spory i namiętności wrą tylko około tezy, około hasła „nagiej duszy”… Objaw ten byłby nieco ko-miczny; żaden twórca nie stoi teorią choćby najwspanial-szą, tylko dziełem; fakt ten świadczy jednak o usposobieniu znacznej części naszej inteligencji, o jej głębokiej potrzebie psychologicznej. Oto Przybyszewski jest pierwszym od wielu lat pisarzem, który na widownię wnosi syntezę.

Od epoki pozytywistycznej nie mieliśmy w literatu-rze syntezy. Żaden poeta, żaden powieściopisarz nie no-sił na czole tej gwiazdy, która by oświetlała drogę życia błądzącym w mrokach, a równocześnie podnosiła głowę ku niebu. Pieśniarze śpiewają o naszej niemocy, niemoc śpiewa z naszych pisarzy. Asnyk chwilami zdawał się być tęczą, lecz prędko rozpryskiwała się ona na sto odłamów i ginęła całość, a zostawały tylko śliczne, barwne, lecz kapryśne, sprzeczne, luźne klejnociki. Za czasów

naj-244 Zob. przyp. 2, s. 77.

wyższego rozwoju, raz liryk wyrafinowany, to Herakles245 bojowniczy, to znów wątpiący o wszystkim i wszystkich sceptyk – skończył na filozofii rezygnacji, a ta z pewnością dla młodości, dla życia, sztandarem-syntezą nie jest. Ko-nopnicka pytała tylko – odpowiedzi nie dała żadnej. Sien-kiewicz Trylogię pisał dla pokrzepienia serc, ale daleki był od zrobienia przeszłości dogmatem; gdy się zaś zwrócił do epoki współczesnej, dał w Płoszowskim246 tylko muzeum patologiczne, bolesną, chorobliwą analizę; synteza, dog-mat, Połaniecki247 do ogółu już tak nie przemówił… Prus rzucił w czwartym tomie Emancypantek248 zarysy nowego poglądu na świat, ale w formie tak niepełnej, iż pożąda-nego wrażenia nie wywarł. Z najmłodszych Kasprowicz, jak długo trzymał wysoko sztandar ludowy, zdawał się dla wielu owym wyczekiwanym, zesłanym. Tym cięższy był zawód. Tetmajer w cudowne słowa zaklął całą gorączkę i newrozę wieku, bezwiarę jego i znużenie wielkie, dają-ce się galwanizować tylko na chwilę wrażeniem piękna.

(W ostatnich nowelach i poezjach autora Ks. Piotra249 czuć nastrój inny, pragnienie zdrowia, odrodzenia; nastrój ów dotąd jednak się nie skrystalizował). Artystów wielkich mieliśmy i mamy wielu, wyznawców i apostołów – żad-nych. A w życiu zwycięża nie piękno, lecz siła i wola.

Wobec ludzi analizy i zwątpienia, wobec chóru odpo-wiadającego ze wszech stron z Płoszowskim: „nie wiem,

245 Herakles – najsłynniejszy heros w mitologii greckiej, uosobie-nie męstwa, siły, waleczności.

246 Leon Płoszowski – główny bohater powieści Henryka Sienkie-wicza Bez dogmatu (1890), melancholik, dekadent i sceptyk.

247 Stanisław Połaniecki – główny bohater powieści Sienkiewicza Rodzina Połanieckich (1895), uznany przez krytykę młodopol-ską za reprezentanta mentalności „filisterskiej”.

248 Emancypantki – powieść Bolesława Prusa, opublikowana w 1894 roku, zawierająca wykład systemu metafizycznego autora.

249 Ksiądz Piotr – nowela Tetmajera, wydana osobno w 1896 roku.

nie wiem, nie wiem!”250 Przybyszewski jest tą siłą i wolą.

Śmiało mówi: wiem! Śmiało stawia program i broni go z wymową, z fanatyzmem, z jednostronnością właściwą wszystkim fanatykom. A to najbliższym nie zostawia nawet czasu na analizę, porywa swym ogniem, tworzy wiarę…

A innych – z tą samą siłą odpycha i wzburza.

Stąd fakt, że ludzie więcej się zajmują teoriami Przyby-szewskiego niż dziełami, więcej wiarą niż czynami. Naj-więcej bowiem zajmują nas – nasze deficyty. Dla większo-ści przy tym łatwiej oczywiwiększo-ście uchwycić się jednego hasła niż przerąbać się przez szereg dzieł; wygodniej uwielbiać lub krytykować na podstawie mniej lub więcej niezrozu-miałego komunału, którym wkrótce się staje każde hasło, niż wyrabiać sobie samodzielne zdanie…

Wiarę, syntezę Przybyszewskiego znamy. Jest nią – użyjmy hasła najpopularniejszego – „naga dusza”. Naga ona, bo przede wszystkim ogołocona z powłoki cielesnej – mózgu, więc pozostająca poza wszystkimi znanymi nam prawami psychologii. Dusza – to transcendentalna – spi-rytystów lub kompleks procesów umieszczonych przez naukę „za progiem świadomości”. Wcieleniem tej duszy ma być sztuka stojąca ponad życiem, moralnością, na-rodem, pięknem; sztuka odtwarza „tajemniczy przejaw duszy ze wszystkimi zjawiskami, jakie mu towarzyszą:

z gorączką, wizją etc.”, a jak „przez przeciąg całych wie-ków średnich dusza przejawiała się jedynie w dziedzinie religijnego życia”, tak „w naszych czasach dusza przejawia się tylko… we wzajemnym stosunku płci”251. Sztuka to

250 Deklaracja sceptycyzmu Płoszowskiego, wielokrotnie przezeń zapisywana na kartach Bez dogmatu.

251 Cytat z przedmowy Przybyszewskiego Pro domo mea do nie-mieckiego wydania De profundis (1895). Zob. przyp. 47, s. 100.

Powiązane dokumenty