• Nie Znaleziono Wyników

NARADY W SPARCIE

W dokumencie Wojna peloponeska (Stron 55-58)

Ani w Epidamnos, ani w Potidai Koryntyjczycy nie dopięli swego. Mimo to nie dawali za wygraną. Zdając sobie sprawę z tego, że za po-mocą stosowanych dotąd metod nie osiągną powodzenia, zaczęli działać na rzecz wciągnięcia Sparty do konfliktu. Za ich poduszczeniem do Spar-ty płynęły teraz liczne skargi na postępowanie Ateńczyków. Spartanie wezwali w końcu przedstawicieli wszystkich państw z nimi sprzymierzo-nych, każąc im przedstawić na Zgromadzeniu Ludowym swoje pretensje.

Wśród wielu niezadowolonych znaleźli się Megarejczycy. Wciśnięta między Ateny i Korynt, ograniczona z pozostałych dwóch stron morzem Megara odgrywała w przeszłości sporą rolę. Aktywność tej niewielkiej polis zaznaczyła się w okresie Wielkiej Kolonizacji założeniem Selinun-tu, Kalchedonu, Byzantion, Selymbrii, Astakos, Heraklei Pontyjskiej, Chersonessos i Kallatis. W pierwszej połowie VI wieku Megara stała się widownią ciężkich walk wewnętrznych, straciła ież wówczas pograniczną Geraneję na rzecz Koryntu, a wyspę Salaminę na rzecz Aten. Zamknięta

na niewielkim obszarze lawirowała odtąd między Atenami a Spartą, u której boku stanęła w latach trzydziestych V wieku p.n.e.

Megarejczycy oskarżali Ateńczyków o to, że wbrew traktatowi nie dopuszczają ich do portów znajdujących się na terenie Związku Mor-skiego oraz na agorę ateńską. Restrykcje wobec Megary pozostawały zapewne w związku z jej udziałem po stronie Koryntu w wojnie z Kor-kyrą. Na wniosek Peryklesa latem 432 roku uchwalono słynny dekret megarejski zamykający przed Megarejczykami porty i rynki zarówno w Atenach, jak i na obszarze całego Związku.

„Koryntyjczycy pozwolili najpierw innym podburzać Lacedemoń-czyków, sami zaś wystąpili na ostatku" (Thuc. I, 67). Powołując się na zasadę sprawiedliwości, długo mówiąc o interesie Sparty i Hellady, starali się nakłonić Spartan do wystąpienia zbrojnego. Obecnym wówczas przy-padkiem w Sparcie posłom z Aten również pozwolono zabrać głos na Zgromadzeniu i ustosunkować się do postawionych zarzutów. Ich wy-stąpienie było pełne pewności siebie. Posłowie wskazywali na goto-wość Aten do wojny, a zarazem zachęcali Spartan do zachowania pokoju, deklarując, co było okolicznością niezwykle ważną, chęć oddania wszel-kich spraw spornych sądowi polubownemu. Zgodnie z panującymi w świecie greckim obyczajami wszczynanie wojny w takiej sytuacji nie było uzasadnione. Gotowość Aten do dyskutowania spraw spornych obligowała przeciwnika do wykorzystania tej szansy zażegnania nie-bezpieczeństwa wojny. Po wysłuchaniu wszystkich mów Spartanie ka-zali obcym opuścić obrady i dalej debatowali sami. Większość obecnych uważała, że wojna jest konieczna, z czym nie zgadzał się król Archida-mos, „człowiek znany z rozumu i umiarkowania":

„Lacedemończycy! W wielu już wojnach brałem udział i wśród was widzę wielu w tym samym co ja wieku: nie powinniśmy więc tak jak tłum, któremu brakuje doświadczenia, życzyć sobie wojny, uważając ją za coś korzystnego i bezpiecznego. Jeśliby się zaś ktoś rozsądnie zasta-nowił, doszedłby do przekonania, że wojna, nad którą obecnie radzicie, nie będzie bynajmniej najłatwiejsza". Archidamos przestrzegał dalej przed pochopną decyzją, wskazując na przewagę Aten na morzu i ich poten-cjał finansowy, a także słabość pod tym względem Sparty: „Jeżeli nie zapanujemy na morzu albo nie odetniemy im źródeł dochodów, z których

utrzymują flotę, będziemy raczej stroną przegrywającą. A w takiej sy-tuacji nie będziemy mogli nawet zawrzeć honorowego pokoju, zwłasz-cza jeśli się będzie nazywało, że myśmy wojnę zaczęli. Bo nie łudźmy się, że wojna prędko się skończy, jeśli ich kraj zniszczymy: raczej lę-kam się, żebyśmy jej nie pozostawili naszym dzieciom". Archidamos zachęcał do podjęcia przygotowań wojennych i do unikania wojny, za-nim nie zostaną one ukończone. Należy zdecydowanie zażądać od Ateń-czyków, aby zaprzestali działań na szkodę sprzymierzeńców Sparty: „Najlepiej będzie, jeśli Ateńczycy dadzą się przekonać naszym posłom: w przeciwnym wypadku za dwa albo trzy lata - jeśli uznamy to za sto-sowne - wyruszymy przeciw nim już lepiej uzbrojeni. Może, widząc nasze zbrojenia i słysząc zgodne z nimi słowa posłów, łatwiej ustąpią, zwłaszcza że ich kraj nie będzie jeszcze zniszczony i decydować będą nie na ruinach, lecz na dobrych warunkach" (Thuc. I, 82).

Archidamos energicznie zwalczał wysuwany przez Koryntyjczy-ków pomysł najazdu na Attykę, a jednocześnie odpierał stawiane Spar-tanom przez sprzymierzeńców zarzuty o powolność: „Nie podejmujmy pośpiesznie, w jednej krótkiej chwili, decyzji, od której zawisło życie wielu ludzi, bogactwo, los państw i dobre imię, lecz rozważmy wszystko spokoju. Możemy sobie na to pozwolić bardziej niż kto inny dzięki naszej potędze. Wyślijcie poselstwo do Ateńczyków w sprawie Poti-dai i w sprawie tego wszystkiego, co sprzymierzeńcy uważają za swoją krzywdę, zwłaszcza że Ateńczycy gotowi są do poddania się sądowi rozjemczemu: a skoro się na to godzą, nie wypada przeciw nim od razu występować, tak jak się występuje przeciw dopuszczającemu się bezprawia. Równocześnie przygotowujcie się do wojny. To będzie decyzja najlepsza i dla przeciwników najgroźniejsza" (Thuc. I, 85).

Archidamos był głównym orędownikiem pokoju również w okre-sie wcześniejszym. Starał się mitygować rozżalonych sprzymierzeń-ców, zachęcając ich do porozumienia i polubownego załatwienia sporów (Plut. Per. 29).

Na koniec posiedzenia apelli wystąpił efor Sthenelaidas, który, nie wdając się w analizę zawiłości moralnych i prawnych, w krótkim prze-mówieniu przesądził sprawę - Ateńczycy krzywdzą sprzymierzeńców Sparty i za to powinni zostać ukarani: „Trzeba przyjść z pomocą szybko

i ze wszystkich sił. I niechaj nikt nie poucza, że nam, krzywdzonym, wypada się zastanawiać: raczej ci, którzy mają zamiar wyrządzić krzywdę, powinni się długo nad tym zastanowić. Uchwalcie więc, Lacedemoń-czycy - zgodnie z honorem Sparty - wojnę i nie dopuśćcie do wzrostu Ateńczyków. Nie zdradzajmy naszych sprzymierzeńców, lecz z pomocą bożą ruszajmy przeciw krzywdzicielom" (Thuc. I, 86).

Wykorzystując przysługujące mu z racji sprawowanego urzędu uprawnienia, Sthenelaidas zarządził następnie głosowanie. Chcąc, aby zebrani jawnie opowiedzieli się za wojną, udał, że nie może rozróż-nić, za którą z uchwał Spartanie głośniej krzyczą: „Lacedemończycy, komu z was się wydaje, że pokój został zerwany i Ateńczycy dopusz-czają się bezprawia, niech przejdzie na tę stronę - i wskazał im kieru-n e k - a kto jest przeciwkieru-nego zdakieru-nia, kieru-niech przejdzie kieru-na drugą strokieru-nę". Gdy Spartanie się rozstąpili, okazało się, że większość chce wojny. Zdaniem Tukidydesa Spartanie głosowali za wojną „nie tyle z namo-wy sprzymierzeńców, ile ze strachu przed Ateńczykami. Widząc bo-wiem, że wielka część Hellady jest już opanowana przez Ateńczyków, bali się, żeby ich potęga jeszcze bardziej nie wzrosła" (Thuc. I, 88).

Zwołano zebranie wszystkich sprzymierzeńców, na którym miała zapaść ostateczna decyzja o rozpoczęciu wojny. Na przebieg zebra-nia, które odbyło się w październiku lub listopadzie 432 roku, poważ-ny wpływ wywarli Koryntyjczycy, którzy już wcześniej zdołali przekonać wysłanników innych państw, aby opowiedzieli się za wojną. Większość, choć nie wszyscy, wybrała wojnę, a ponieważ nie byli do niej gotowi, najbliższy rok miał im upłynąć na przygotowaniach wo-jennych, a Sparcie również na grze dyplomatycznej, której stawką było przerzucenie na Ateny całkowitej odpowiedzialności za rozpętanie konfliktu. Zasięgnięto rady w Delfach, gdzie Apollon ustami kapłan-ki zachęcał do wojny, obiecując, że będzie pomagał Sparcie.

W dokumencie Wojna peloponeska (Stron 55-58)

Powiązane dokumenty