• Nie Znaleziono Wyników

OŻNICA FABULISTÓW DZISIEJSZYCH OD DAWNYCH

Wykwintność czasu wszystkiemu odbiera powagę i silę, i tak z mistrzyni natury, z nauczycielki ludzi, Bajka stała się grzeczną szczebiotnicą. La Fontaiue niewinnie stał się tego przyczyną. Zrodzony z dowci­ pem i naiwnością jakich natura nieudziela innym, opo­ wiadał Bajki Ezopa swoim własnym sposobem, a ze sposób ten był pełen przyjemności i wdzięków, podo­ bał się powszechnie, wszyscy naśladować go usiłowali, niezważając, źe mierny talent łatwiej przesadzi metę, niż trafi do niej : w niezręcznych ręku naiwność La- fontena stała się płaską, a wesołość ckliwem nieraz trefnictwem. Pódźmy tylko do niektórych zbiorów Ba­ jek dzisiejszych, cóż w nich częstokroć (jak Herder uważa) znajdziemy. Oto perukę rozmawiającą z fon- taziem, zwierciadło z wachlarzem, igłę z nożyczkami; a tak Bajka przeznaczona, by była mistrzynią prawd oczywistych i zbawiennych, nieraz staje się czczą dla próżniaków zabawą, gdzie nie moralność ale błyskota dowcipu i kilka rozmów szczęśliwych całą jej składa wartość.

Wyznać atoli należy, że jak w komedyi wszystkie uderzające charaktery, tak i w Bajce oczywisLe i bi­ jące w oczyr prawdy i z nich wypływające nauki, już przez dawniejszych chwycone, i wystawione zostały; nadto różnica wieków, różnica stanu, społeczeństwa, poloru, obyczajów narodów dzisiejszych i staroda­ wnych, przynieść także musiała odmianę w postrzeże- niach moralistów i nauce, którą dawają. Wielka jest

różnica między człowiekiem za czasów Ezopa, a czło­ wiekiem dzisiejszego społeczeństwa. W pierwszych wiekach wady ludzkie były jawniejsze i bardziej bi­ jące w oczy, łatwe do postrzeżenia i łatwe do karce­ nia, gromiła je surowa moralność bez względu roz­ drażnienia miłości własnej, mniej nierównie jak dzisiaj łechliwiej; ale kiedy powszechna w wychowaniu ogła­ da, drażliwsza miłość własna, bojaźń nie wady, nie występku nawet, ale śmieszności, rzuciły na przywary ludzkie zasłonę ręką dyssymulaeyi utkaną, gdy juz nie jawne nieprawości ale szkodliwsze może, nowo po­ tworzone przywary, moralista odsłaniać musi, w spo­ sobie w którym je odsłania, gromi, poprawia, znaglo- nym widzi się używać nie już prostoty dawnego Apoł- logu, lecz więcej zbliżających się do smaku i tonu czasu swego i oręża i toku.

Możnaby atoli i dzisiaj powrócić Bajkę do dawnej surowości i prostoty, czerpająe w naturze niezmiennej nigdy, biorąc za ceł powieści, nie błyszczące konce- pta, lecz zdrową moralność, pożyteczne prawdy.

O PRAWIDŁACH I STYLU BAJCE WŁAŚCIWYCH. Zostaje nam mówić o najważniejszych w tej roz­ prawie przedmiotach, to je st: o prawidłach Bajki i stylu, jakim powinna być pisana. Ze wszystkich ro­ dzajów' poetyki najtrudniej je st przepisać prawidła Bajki, przepisy nawet nie wiele pomódz mogą talen­ tom. Trzeba, jak powiadał Floryan, pisać Bajki przez jakiś wrodzony instynkt, z jakim n. p. Jaskółka bu­

J. U. NIEMCEWICZA.

trafny, nie mylny, gdyż i W róbel buduje gniazdo, ale bardzo niedbale i nie gładko.

Przecież w krótkości powiedzieć można, że tra­ fność, lekkość, pierwszemi są Bajki zaletami: ton Baj­ ki podług natury swojej powinien być gładki, żarto­ bliwy, rzadko posępny; ton epigramatyczny podnosi istotę Bajki, która przezeń zupełnie staje się Epigra­ matem. Niemcy celują w tym rodzaju.

Śmiele powiedzieć można, iż największa zaleta Bajki zależy na stylu: tak dalece, iż szczęśliwie na­ wet wynaleziony obejm, mniej się podoba, i prędzej znudzi, niż rzecz mniej szczęśliwa w swej treści, lecz wystawiona powabnie i wdzięcznie. Styl w Bajce po­ winien być zawsze stosowny do rzeczy, najprzyzwo­ itszym je st styl potoczny, jednakże z rodzajem po­ wieści i naturą aktorów może się wznosić i do szczy- tności nawet, i znowu zniżać do pospolitej mowy.

Niech prostota, naiwność, nadewszystko wesołość prowadzą pióro pisarza. Powtarzam raz jeszcze, styl i opowiadanie je st wszystkiem. W yrzucają Lafonteno- wi, że on nic nie wynalazł nowego, gdyż wszystkie Prawie Bajki jego, są naśladowane od drugich, z tern wszystkiem, wynalazł on wiele : wynalazł sposób opo­ wiadania Bajek, i wynalazek ten, jemu jednemu został się. Zdaje się, że natura utworzyła Lafontena do tego rodzaju poezyi: wrodzona w nim dobroć i trafność rozsądku, malują się wszędzie, nikt, mówi la Harpe, nie jest wyższym nad to, co zowiem dowcipem. Po­ siadał on, dar szczęśliwszy nierównie, sztukę intere­ sowania drugich do tego co opowiada, a to jedynie

POZPRAWA O BAJCE.

z tei przyczyny, że sam zdaje się tak szczerze inte­ resować do swej powieści; przez to, illuzyę w której zostaje przenosi do drugich. Czytającemu Bajki Fon- tena zdaje się, że on żył z zwierzętami, ze się stał ich współobywatelem, ich przyjacielem, ich powierni­ kiem. On to ustanowił pomiędzy niemi królestwa, rze- czypospolite, utworzył nam świat moralmejszy od świata Platona. W śród świata tego mieszka ustawme, ustanowił on między zwierzętami, dostojeństwa i sto­ p i e dla których ma wielkie uszanowanie, i o. któ­ rych nie oddala się nigdy: wszystko on przeniósł wśród zwierząt: moralność, czucia, nasze zwyczaje, prawa, namiętności; wszędzie widać w mm wysoki rozsądek, dowcip prosty, naturalny, w opowiadaniu zawsze trafny, nieraz nawet przemkły.

O POŻYTKACH BAJEK.

Nigdy najsilniejsza wymowa chlubniejszego nie od­ nosiła'tryumfu nad ten , któren odnosił Apollog wy­ myślony do okoliczności, i powiedziany trafnie. Aten- czykowie szemrali na samowładność Pizystrata. Przy­ szedł Ezop i powiedział im Bajkę o żabach proszących o króla, niekontentych z martwej belki i później otrzy­ mujących żarłocznego bociana. Odszedł lud opamię­ tany, bo z Bajki lej poznał, że choć samowładny , ale łagodny rząd Pizystrata lepszym był do zniesienia, niż ten, co mógł po nim nastąpić. W Rzymie lud uci­ śniony długami i pracą, ^zbuntował się przeciw szla­ chcie , i wyszedł z Rzymu. Udał się do zniechęconych .Mmeniusz Agrippa, i sławną Bajką o żołądku i innych

u J. U. NIEMCEWICZA.

członkach ciała ludzkiego, przekonał umysły, odwró­ cił szkodliwe gwałty, i lud do spokojnego powrotu do miasta nakłonił. W dzieciństwie Bajki dają nam pier­ wsze moralności pojęcie. Beźkroć i w wielkich świata wypadkach nie przychodzi nam na pamięć Bajka Wilka i Jagnięcia, luk Lwa dzielącego się zdobyczą z pomo­ cnikami łowów. To tylko szkoda, że piękne te Bajki mepoprawiły ni lwów ni wilków, ze mimo wszelkich usiłowań Ezopa, zwierzęta te są takiemi dzisiaj, ja - kiemi były za czasów jego.

Pzecież dzieje wschodnich narodów uczą nas, że i okrutni zdobywcy npamiętywali się nieraz, trafnie pod zasłoną allegoryi, powiedzianą im prawdą, dowo­ dem Apollog umieszczony w tym zbiorze pod tytułem: Sułtan i W ezyr.

Nie radzę atoli Fabulistom, wybierać się do Sułta­ nów z allegoryami swemi, nie zawsze znajdą tak po­ wolnych, jakim był Muchamed, więcej i owszem lękać się należy, by drażliwy jaki Sułtan nie dał uczuć poe­ cie sensu moralnego, w sposób nie bardzo może przy­ jemny.

b a j k i .

B A J K I . k s i ę g a p i e r w s z a

.

P R Z E M O W A D O B A J E K . ss s? a s <&

Oryginalna.

S u c z k a z S z c z e n ię t a m i.

Powiązane dokumenty