• Nie Znaleziono Wyników

O Rząd Obrony Narodowej

W dokumencie Ostatnie lata Polski niepodległej (Stron 63-66)

Problemem, którego waga wzrastała proporcjonalnie do zagrożenia zewnętrznego, było poszerzenie bazy rządzenia.

Pamiętano o precedensie roku 1920, powołaniu „rządu obrony narodowej” z Witosem na czele, gdy wojska radziec¬

kie podchodziły pod Warszawę. Za orędownika takiego roz¬

wiązania uchodził krytycznie oceniający, zwłaszcza politykę Becka, Sosnkowski. Po Monachium wzywał publicznie do

„zjednoczenia Polaków” - „bez względu na trudności i przeszkody” (W. Pobóg Malinowski, Najnowsza historia., s. 665, przyp. 52). Generał miał jednak niewielki wpływ na kluczowe decyzje. Przeciwnie - Śmigły: zaabsorbowany perspektywą bliskiej prezydentury pragnął może nawet podjąć pewne działania pojednawcze wobec opozycji, ale już na własne konto. Mościcki z kolei, pozostawał wierny taktyce drobnych kroków, przydatnych jako instrument naci¬

sku na marszałka, nie widząc potrzeby zmian szybkich i za¬

sadniczych. Pamiętać przy tym należy, że punktem wyjścia obozu rządowego musiało być trudne, prestiżowe ustęp¬

stwo: likwidacja sprawy brzeskiej.

Możliwości działania przeciwników reżimu ograniczała niewątpliwie wyborcza porażka. Niemniej uchwały doty¬

czące rządu koalicyjnego podjęły w marcu NKW SL i CKW PPS.

Na Zamek udali się przedstawiciele obydwu partii: Wacław Krzeptowski z Władysławem Witkiem, następnie Tomasz Arciszewski, Mieczysław Niedziałkowski, Kazimierz Pużak i Wilhelm Topinek. Ludowcy wręczyli podpisany przez 533 tys. osób apel o demokratyzację życia publicznego i upo¬

mnieli się o Witosa. Mościcki przyjmując dokument odesłał ich po decyzję do Śmigłego. Podobnie wypadki rozwinęły się na audiencji 30 marca, jakiej, zapewne z poręki Kwiat¬

kowskiego, udzielił grupie wybitnych osobistości, przede wszystkim nauki, związanych z różnorodnymi tendencjami politycznymi. Wzięli w niej udział zbliżeni do SN - języko¬

znawca Tadeusz Lehr-Spławiński i historyk literatury Stanis¬

ław Pigoń (obydwaj z UJ), sympatycy Frontu Morges - praw¬

nik Stefan Glaser, zwolniony z uczelni w ramach represji politycznych w roku 1933 i były prezydent Poznania, były minister spraw wewnętrznych, w czasie okupacji Delegat Rządu na Kraj Cyryl Ratajski, stronnicy SL - Franciszek Bujak i były dyplomata hr. Zygmunt Lasocki, oraz prawnik i biblio¬

graf Stanisław Estreicher i Stanisław Grabski.

Audiencję rozpoczął senior deputacji, młodszy jednak o dwa lata od Mościckiego - Estreicher: „sytuacja Polski dzi¬

siejszej jest analogiczna do sytuacji sprzed dwudziestu lat.

Jak wtedy tak i teraz ocalić nas może tylko zjednoczenie całego narodu, wydobycie z niego maksymalnych sił oporu.

Zakończył konkluzją - notował Pigoń - trzeba jak najrychlej zmienić ustrój, przygotować się do największego wysiłku pod kierownictwem Rządu Obrony Narodowej”. Gospodarz, inspirowany przed spotkaniem przez Miedzińskiego (mar¬

szałek senatu zwierzał się, że musi „usztywnić Starego”), z pewnym zniecierpliwieniem odniósł się do sprawy prze¬

bywających za granicą liderów opozycji, serwując następnie

Ostatnie lata Polski niepodległej

propagandowe slogany (w rodzaju hasła „nam łydki nie drżą”), „którymi mógłby zaimponować delegacji co najwyżej podoficerów rezerwy” jak złośliwie zauważył Grabski.

W odpowiedzi Estreicher pozwolił sobie na niedopu¬

szczalną, ale świadczącą o determinacji uwagę: „Panie Pre¬

zydencie! Pozwoli Pan sobie powiedzieć, że pańskie oczy źle widzą, a pańskie uszy źle słyszą...”. (S. Pigoń, Z przędziwa pamięci, Warszawa 1966, s. 156-159; S. Grabski, Pamięt¬

niki.., t. II, s. 301).

W kontaktach z władzą, w tym okresie, poza indywi¬

dualną inicjatywą Kozickiego, nie uczestniczyli działacze SN.

Był to wynik nie tylko dotychczasowej, bezkompromisowej strategii. 2 stycznia 1939 r. w podłomżyńskim majątku Droz¬

dowo zmarł bowiem Dmowski. Z życia politycznego Polski ubył nie tylko jeden z kilku najwybitniejszych jej mężów stanu, ale pierwszy, który odszedł w roku wybuchu wojny.

Pochowano go na warszawskim, proletariackim Bródnie.

Pogrzeb stał się wielką, 100-tysięczną manifestacją. Wrażanie jakie wywarła, nie mogło jednak przesłonić postępującego rozbicia obozu narodowego. Obok starcia w kwestii cze¬

skiej, kolejnym powodem do zaostrzenia walki stały się wcześniejsze rozmowy „bielecczyków” z rządem. Konflikt rozstrzygnął się latem. Bielecki, wymusiwszy dymisję Kowal¬

skiego, zdołał zyskać niewielką, ale decydującą przewagę w Zarządzie Głównym. Obrany w czerwcu prezesem wyzna-

62

czyi na swych zastępców Trajdosa oraz przedstawiciela „Sta¬

rych”, prof. SGGW Witolda Staniszkisa. Wedle swojego uzna¬

nia obsadził również pozostałe stanowiska. „Bielecki naj¬

pierw mianuje swych starostów, potem powołuje ich do Warszawy i nazywa sejmem” mawiał złośliwie prof. Rybarski o praktykach nowego lidera. Wedle nie sprawdzonych pog¬

łosek miano proponować mu ponoć stanowisko ministe¬

rialne. „Pójdę tam (.na Zamek, przyp. PW), jeśli mnie wezwą do objęcia rządów w Polsce” O J- Terej, Rzeczywistość..., s. 96, przyp. 184 i 107), stwierdzał ze świadomą emfazą, ale i pewny swego. Konferując z Kwiatkowskim, ale i podtrzy¬

mując kontakty z gen. Sosnkowskim Bielecki czuł się ubez¬

pieczony na wszelkie okazje.

Tymczasem moralni przywódcy opozycji, przebywając wciąż poza krajem, zdecydowali się na powrót. W kilka dni po Kierniku, który uczynił to 25 marca, granicę przekroczył, zagrożony w swym czeskim azylu przez Niemców, Witos.

Prezes SL pojawił się wkrótce w prokuraturze. Po parodnio¬

wym uwięzieniu urlopowano go na pół roku. Gdy jednak włączył się czynnie do życia stronnictwa, Składkowski zaczął odgrażać się, że doprowadzi do wykonania wyroku. Jeszcze bardziej małodusznie postąpiono z Korfantym. Przywódca SP, natychmiast po przyjeździe, został aresztowany, co przy fatalnym stanie psychicznym w jakim się znajdował, ozna¬

czało wyrok śmierci. Istotnie zwolniono go na kilka dni

Kazimierz Pużak( 1883-1950), sekretarz generalny PPS Stanisław Grabski (1871-1949), działacz SN

63 Ostatnie miesiące

przed zgonem. Pogrzeb jego, 20 sierpnia, stał się ostatnią przed wybuchem wojny demonstracją polskości Śląska.

Pierwszym gestem pod adresem opozycji, jaki władze wykonały z własnej woli, było uroczyste powołanie w końcu marca społecznego komitetu subskrybowanej Pożyczki Obrony Przeciwlotniczej. Wśród 145 osób, które Mościcki przyjął 1 kwietnia na Zamku, nie licząc oficjeli, znaleźli się m.in. najwybitniejsi przywódcy wszystkich orientacji: SN - Kowalski, Bielecki, Folkierski, Berezowski i Rybarski, SL - Rataj, Mikołajczyk i Gruszka, oraz PPS - Arciszewski i Nie¬

działkowski. Zaproszono również przestawicieli chrześci¬

jańskich związków zawodowych z byłym posłem Bitnerem, SP z Tempką oraz ONR - frakcji bardziej umiarkowanej z Heinrichem i Jodzewiczem. Sensacją stało się nie tylko samo spotkanie i obecność na nim przedstawicieli opozycji, ale i polityków, których w składzie komitetu zabrakło. Cho¬

dziło o byłych premierów, pozostających w opozycji zarówno do Rydza, jak i Mościckiego: Jędrzejewicza, Świtalskiego, Prystora i Sławka. Ostatni początkowo figurował na liście, ale został skreślony „na wysokim stopniu hierarchii rządo¬

wej i zamku”.

Zdaniem Janusza Jędrzejewicza był to „zgrzyt, ostatnia kropla, przepełniająca czarę”, zwłaszcza iż w komitecie „nie brakowało nazwisk nie tylko najbardziej wrogich history¬

cznym pracom Piłsudskiego [...], ale nawet nazwisk ludzi

o brudnych rękach” 0- Jędrzejewicz, W służbie..., s. 253).

W dwa dni później Sławek już nie żył. Popełnił samobójstwo o 2045, strzelając do siebie z pistoletu, którego używał jeszcze w akcjach OB PPS. Ciężko ranny, zmarł nad ranem 3 kwietnia, po kilkugodzinnej agonii. Pozostawił kartkę z krótkim, nierówno zapisanym tekstem: „Odbieram sobie życie. Nikogo proszę nie winić”. I dalej: „Spaliłem papiery o charakterze prywatnym, a także wręczone mi w zaufaniu.

Jeśli nie wszystkie, to proszę pokrzywdzonych o wybacze¬

nie. Bóg wszystko widzący może mi wybaczy moje grzechy i ten ostatni” (Fotokopia w: J.M. Nowakowski, Walery Sławek, Warszawa 1988).

Decyzja Sławka nie była, jak się zdaje, spontaniczna.

Coraz bardziej krytyczny wobec rządzącej ekipy, w rozmo¬

wie z jednym z najbliższych przyjaciół Brzękiem-Osińskim oceniał zachowanie Mościckiego i Rydza wręcz drastycznie:

„popatrz, jak oni się k...ią” (cyt. za: tamże, s. 211). W celu przeciwdziałania zgubnej polityce prezydenta i General¬

nego Inspektora nawiązał bliższe kontakty z również odsu¬

niętym na margines gen. Sosnkowskim, z drugiej zaś strony z przedstawicielami centrolewicowej opozycji, w tym daw¬

nymi towarzyszami z Organizacji Bojowej PPS. Wahając się jednak, czy może otwarcie wystąpić przeciwko „następcom Komendanta”, bez względu na to, jak nisko ich oceniał, brał jednocześnie pod uwagę własną śmierć: „Samo moje istnie-

Mieczysław Niedziałkowski (1893-1940), redaktor „Robotnika”, członek CKW

Bruno Gruszka (1881-1941), prezes RN SL PPS

W dokumencie Ostatnie lata Polski niepodległej (Stron 63-66)

Powiązane dokumenty