• Nie Znaleziono Wyników

W  czasie pobytu biskupa Szelążka w  Zamku Bierzgłowskim prowadzenie domu i bezpośrednia opieka nad nim spoczywała w rękach sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Fran-ciszkanek od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej. Siostry posługiwały w domu diecezjal-nym od 1933 roku, z przerwą w okresie wojny. Do Zamku Bierzgłowskiego powróciły w lipcu 1946 roku136. Przełożoną wspólnoty zakonnej w latach 1946–1950 była s. Myra Grzegorzewska137. To siostrom franciszkankom zawdzięczamy powstanie niezwykle cennych dla naszych badań źródeł: wspomnień o biskupie, kroniki domu zakonnego138, w której spotykamy odniesienia do osoby biskupa oraz opis choroby, zgonu

i pogrze-nie światowej, Warszawa 1982, s. 339–344; M. Dębowska, Kościół katolicki na Wołyniu w warunkach okupacji 1939–1945, Rzeszów 2008, s. 224–225.

131 M. Dębowska, Kościół katolicki, s. 368.

132 Zob.: A. Stpiczyńska, „Pokojowa” działalność „księży patriotów” na Pomorzu Nadwiślańskim, Dzieje Najnow-sze, R. 43: 2011, z. 4, s. 29.

133 Zob.: J. Kwiek, Życie religijne w harcerstwie w latach 1945–1950, Chrześcijanin w Świecie, nr 2(173): 1988, s. 71–72, 76; J. Żaryn, Kościół a władza w Polsce (1945–1950), Warszawa 1997, s. 31, 38, 46, 50; A. Marcin-kowska, Duszpasterstwo w  Związku Harcerstwa Polskiego w  latach 1918–1997, Olsztyn 2000, s. 20, 39, 52; A. Kiewicz, Harcerstwo w Polsce Ludowej, Wrocław 2003, s. 94, 100.

134 Archiwum Parafii św. Jakuba w Toruniu, Akta sprawy ks. Ławrynowicza, pismo z dnia 17 marca 1956 roku do Józefa Jasnego, Prezesa Zarządu Powiatowego Oddziału Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. 135 Dekret wystawiono w Pelplinie dnia 24 maja 1955 roku; Archiwum Parafii św. Jakuba w Toruniu, Akta spra-wy ks. Ławrynowicza.

136 AGCST, Wspomnienia o księdzu Biskupie, s. Weronika Sobacka.

137 W  zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej w  Delegaturze Bydgoskiej znajduje się charakterystyka dzia-łalności sióstr w Zamku Bierzgłowskim w 1954 r., czyli już po śmierci biskupa Szelążka; IPN BY, 069/1257, t. 1, Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w Bydgoszczy [1945] 1983–1990; Sprawa obiektowa dot. Sióstr Franciszkanek od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej, k. 167–168.

138 AGCST, Kronika klasztoru św. Stanisława w Zamku Bierzgłowskim, Siostry Franciszkanki od Pokuty i Miło-ści Chrzei Miło-ścijańskiej (kopia), sygn. APSZ Ae7–2–8 (dalej: Kronika). Oryginał źródła przechowywany jest w Ar-chiwum Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej w Orliku.

III Biskup Wygnaniec

bu ordynariusza łuckiego139. Gdyby nie te źródła, to nasz stan wiedzy o biskupie w ostatnich latach jego życia byłby znacznie skromniejszy.

Początek pobytu biskupa w  Zamku Bierz-głowskim siostry franciszkanki opisały w  Kroni-ce następująco: Na początku sierpnia [1946 roku] otrzymałyśmy wiadomość, że J. Eks. Ks. Bp Ordy-nariusz Kazimierz Józef Kowalski przyjął do swej diecezji ewakuowanego Ks. Bpa Adolfa Szelążka – Ordynariusza Łuckiego. Odtąd zamek stał się sie-dzibą Kurii Diecezjalnej Łuckiej. Siostry dokładały wszelkich starań, by pokrzywdzonemu Bpowi przy-gotować estetyczne i przytulne mieszkanie. O meble dla J. Ekscelencji postarał się Kanclerz Kurii Łuckiej Ks. Szycht140. M. Rafaela przysłała nam S. Elżbietę Falkus jako kucharkę i S. Adrianę Wentę – pielę-gniarkę do pielęgnacji chorego Biskupa. Z przyby-ciem Biskupa na zamek zstąpiło większe błogosła-wieństwo Boże w nasz dom. Przede wszystkim

uło-żyło się nasze życie zakonne. Odtąd codziennie mamy Mszę św., S. Leonia służy choremu Ks. Biskupowi przy celebrowaniu141.

Biskup Szelążek pisząc 17 września 1946 roku list do wikariusza generalnego die-cezji płockiej ks. Stanisława Figielskiego, dodajmy, że było to po niecałym miesiącu jego pobytu w Zamku Bierzgłowskim, o siostrach franciszkankach napisze tak: Siostry nie-zmiernie staranne o wszystko co mnie dotyczy. Jedna z sióstr (Adrianna) jest wykwalifiko-waną pielęgniarką, robi mi dożylne zastrzyki z glukozy142. Jak widać, biskup potrzebował stałej opieki sióstr, chociażby z tego powodu, że chorował na cukrzycę.

Wydaje się, że przez pierwsze miesiące stan zdrowia biskupa był, jak na wiek oraz przeżytą gehennę, stosunkowo dobry. Odwołajmy się tu do słów samego biskupa z jego listu z 9 października 1946 roku do Jadwigi Nowowiejskiej: Lekarz p. Kąkolewski badał mnie już kilka razy. Dzisiaj odbywa czwartą (co 2 tyg[odnie]) kolejną wizytę. Przyjechał do Bierzgłowa, ale czyni w parku zdjęcia, a do mnie przyjdzie za 15 minut […]. Nasze roz-mowy, nie tyle badania (bo niewiele jest do zbadania), mają charakter zapobiegawczy; ten jest charakter „kuracji”. W ciągu ostatnich kilku tygodni nie było zawrotów głowy. Wczoraj przeszedłem nieznany mi dotąd „Tachykardia paroxysmalis” („częstoskurcz napadowy ser-ca” – nic strasznego!). Przyspieszony puls serca, trwający od ½ godziny – do kilku godzin.

139 Siostry Franciszkanki, Krótki opis choroby i zgonu Jego Ekscelencji śp. Ks. Biskupa dra A. Szelążka, [w:] Ksiądz

biskup Adolf Piotr Szelążek, s. 113–119.

140 Błędnie napisane nazwisko, powinno być Szych. 141 Kronika, s. 8.

142 M. M. Grzybowski, Adolf Piotr Szelążek, s. 193.

III Biskup Wygnaniec

Przegląd wszystkich lekarstw, które posiadam, a które (według zdania lekarza) przewidzia-ne są na całą zimę143.

Opieka sióstr nad biskupem w domu, który posiadał średniowieczną genezę nie była na pewno łatwa. Odwołajmy się do treści listu, który 6 marca 1948 roku wysłała s. Myra do Jadwigi Nowowiejskiej. Pisze w nim o chorobie biskupa, a przy okazji o warun-kach, w których mieszkał: Od paru tygodni J.E. Ks. biskup Szelążek leży chory na grypę. Ten jest powód, dlaczego szerzej o sobie nie pisał. Oczywiście, gdy przyjdzie do zdrowia, natych-miast wszystko wyjaśni. Na razie powiadamiamy, że czyni się wszystko, aby grypę opanować i mamy przekonanie, że ona już się zaczyna cofać. Wczoraj i dzisiaj już gorączki nie ma wyraźnej. Pozatem co u nas nowego; oczywiście mowy jeszcze nie może być o przeniesieniu się do letniego mieszkania; w dużej kaplicy straszliwie zimno, nawet w obecnym zimowym mieszkaniu, gdy istniały silne mrozy, nie można było dopalić się tak, aby było przynajmniej 13˚ ciepła144.

Przełożona domu, s. Myra, po latach tak będzie wspominać biskupa:

Zawsze budowałyśmy się jego postawą i pobożnością z jaką odprawiał Mszę świętą. Był nadzwyczaj skupiony i cały zatopiony w Bogu. Lubiłyśmy patrzeć na tę postać, z której jakby promieniowała nadprzyrodzoność. Nie chciał korzystać z podstawionego mu tronu biskupiego. Nie siadał na nim nigdy. Klękał obok i modlił się na kolanach – mimo pode-szłego wieku. Tak rozmodlonego i zatopionego w Bogu widywałyśmy Go bardzo często w ciągu dnia.

To postać całkowicie zdana na wolę Bożą, którą cenił nade wszystko. Nie miał żalu do żadnych osób, które Go uwięziły i źle traktowały. Nie pozwolił nic ujemnego powiedzieć o tych osobach. Sam zaś powtarzał: „To tak musiało być, taka była wola Boża, taki był dopust Boży”.

Na częstych, nawet codziennych spacerach nie wypuszczał On z rąk różańca. Jego wargi nieustannie poruszały się w modlitwie. Kontemplował przyrodę i zachwycał się pięk-nem nieba i słońca. Siostrze, która zasłaniała w Kaplicy (przesłonecznionej) okna zasłonka-mi, mówił: „niech siostra nie zasłania mi nieba i pięknego krajobrazu…”145.

Posługująca przy biskupie s. Adriana tak zapamiętała jego osobę:

Ksiądz Biskup był niski wzrostem, postać drobna i szczupła. Chodził bardzo prosto. Siedząc nigdy się nie opierał plecami. Zawsze skromny, pokorny, prosty, delikatny.

Mimo różnych dolegliwości (chorował poważnie na wątrobę) nigdy się nie skarżył, nie narzekał, przeciwnie – był bardzo cierpliwy. Krył się w swym cierpieniu, aby nie sprawiać kłopotu swoją osobą.

Z powodu słabego zdrowia jeździłam dość często z Ks. Bpm, aby Mu towarzyszyć w podróżach. Byłam na pogrzebie śp. Ks. Prymasa Hlonda, razem z Ks. Biskupem

jeździli-143 AGCST, Ks. bp A. P. Szelążek, biskup łucki, List do Jadwigi Nowowiejskiej, [Bierzgłowo–Zamek], 9 paździer-nika [19]46, oryg. zbiory prywatne ks. prof. Michała Grzybowskiego z Płocka, rps, k. 1–2.

144 AGCST, m. Myra Maria Grzegorzewska, List do Jadwigi Nowowiejskiej, Zamek Bierzgłowski, 6 marca 1948, oryg. zbiory prywatne ks. prof. Michała Grzybowskiego z Płocka, rps, k. 1.

III Biskup Wygnaniec

śmy samochodem. Musiałam Mu towarzyszyć, bo często zdarzało się, że zasłabł w drodze, i potrzebował fachowej pomocy.

W celach zdrowotnych zalecane były Ks. Biskupowi – częste, a nawet codzienne space-ry. Na tych spacerach widywałyśmy Go z różańcem w ręku: Ciągle go nosił przy sobie, nigdy z nim się nie rozstawał. Budował nas swym skupieniem i rozmodleniem. Stale się modlił. Kiedyś mi powiedział, że jeden dzień modli się za swego Opiekuna – Ks. kan. Szycha a dru-gi za opiekunkę – za mnie. Byłam Mu bardzo wdzięczna za te modlitwy. Wstawał bardzo wcześnie – o czwartej rano. Mówił, że źle sypia, więc się modlił, odmawiał brewiarz, dużo czytał. Pewnego razu w rozmowie prosił mnie, abym Go uprzedziła i przypomniała o zbli-żającej się śmierci146.