WIDMO 60 MI IZ. WYKRES OTRZYMASZ NACIS
7 OBLICZENIA MOŻESZ ZACZYNAĆ
Na stw orzenie takiego, sprzężonego z 34-kanałowym aparatem telew izyjnym kom puterowego system u do
mowego, rząd japoński przeznaczył 3 m iliardy jenów.
Ma on służyć także do robienia zakupów bez w y
chodzenia z domu, załatw iania szybkiej pomocy m e
dycznej i pilnow ania dobytku, można go bowiem roz
budowywać stopniowo, dodając co pew ien czas jakieś nowe funkcje. N ajbardziej popularna jest na razie ta jego część, która zastępuje codzienną prasę. P op u lar
na, bo ta n ia — praw dę mówiąc nie wym aga naw et do
mowego kom putera, a jedynie telew izora i telefonu, i tak obecnych niem al w każdym mieszkaniu. K om pu
ter w redakcji gazety steru je w ysyłaniem jej przez kable telefoniczne i w yśw ietlaniem n a ekranie — po
trzebna jest tylko niedroga przystaw ka łącząca w do
mu telefon z telewizorem.
167
H istoria tego najnowszego środka przekazu rozpoczęła się w 1966 roku, gdy pracow nicy BBC uznali, że czas zająć się kanałam i, na których telew izja nie em ituje żadnego program u. Aby ukrócić m arnotraw stw o, za
częli w „pustych” kanałach nadaw ać non stop kilka plansz z prognozą pogody oraz ak tu alny czas. W 1971 roku dodano do tego kilkanaście stron ostatnich w yni
ków sportowych, oraz notow ania giełdowe i ochrzczono tę telew izję do czytania m ianem Ceefax (od „see facts” — „widzieć fa k ty ”).
Obecnie, obok bardzo rozszerzonego przez BBC Ceefaxa, działa w W ielkiej B rytanii sieć zorganizowana przez pocztę (Presstel — najnowsze doniesienia praso
we) oraz p ry w atn y system Oracle, k tó ry przynosi spore dochody w yśw ietlając w telew izorze drukow ane ogło
szenia. W szystkie trzy określa się zazwyczaj w spólną nazw ą Teletext.
W ostatnich latach podobne system y pow stały rów nież w Kanadzie, A ustralii, Japonii i Francji. A m eryka
nie dostrzegli nowe możliwości z pew nym opóźnieniem, ale już w połowie lat siedem dziesiątych przeznaczyli poważne środki na badania, organizując szybko dwa eksperym entalne system y. P resstel został zadem onstro
w any i p rzy jęty entuzjastycznie w Białym Domu.
T eletext pojawił się w porę — ak u rat w tedy, gdy koncerny prasowe zaczęły szukać sposobów n a kłopo
ty związane z rosnącym i kosztam i d ru k u i tran sp o rtu — w yprzedził p rzy ty m konkurencyjne pomysły. Forso
w ana zwłaszcza przez Japończyków „gazeta drukow ana w dom u” zawiodła oczekiwania. U rządzenia, k tó re in stalowano w pryw atn ych mieszkaniach, żeby powie
lać egzem plarz pisma w prost u czytelnika, są ciągle i za drogie i za duże. Ich nabyw cy d enerw ują się czeka
jąc na powolne odbijanie stro ny za stroną, które później m uszą jeszcze sami spinać. Najgorsze jednak, że w ca
łym domu cuchnie ciągle farb ą drukarską.
Z teletextem nie m a takich kłopotów. Same tylko oszczędności z ty tu łu benzyny, płac kolporterów i kosz
tów składow ania szybko zw racają pieniądze zainw esto
wane w system. Odbiorcy nie m ają już podstaw do narzekań, że ulubiona gazeta zaw ieruszyła się gdzieś po drodze, a m agazyn ilustrow any przyszedł z podar
tą okładką i środkiem rozm iękłym od deszczu. „W puść gazetę za próg” — głosi reklam a T eletextu przedsta
w iająca w ym ięty strzęp papieru na słomiance i oddala
jącego się z cynicznym uśm iechem roznosiciela. W k al
kulacjach finansow ych trzeba jednak przede w szyst
kim uwzględnić setki ton oszczędzonego papieru i ty siące beczek farby drukarskiej (ostatnio też staje się to
w arem deficytowym).
W redakcjach gazet nie przew iduje się również większych zmian. Znaczna część am erykańskich czaso
pism dysponuje obecnie kom puteram i. Dziennikarze pi
szą arty k u ły na klaw iaturze kom puterow ej końcówki, śledząc jednocześnie na ekranie ich graficzną formę, aranżowaną przez m aszynę cyfrową.
Końcówki kom puterow e cieszą się większą sym patią niż zwykłe m aszyny do pisania, które po każdym błę
dzie zm uszały do cofania, zam azyw ania i nanoszenia nowych znaków, w ybijając z rytm u i przeryw ając w ą
tek. W term inalu kom putera załatw ia te spraw y klawisz
„erase”, k tó ry powoduje, że w ybrana litera — słowo, linijka lub akapit — bez śladu znika z ekranu lub też jest zastępow ana przez coś innego.
Gotowy arty k u ł kom puter przekazuje końcówce sto
jącej na biurku odpowiedzialnego redaktora. Ten z ko
lei czyta, popraw ia na ekranie i naciskając czerwony guzik umieszcza te k st w pamięci m aszyny. K om pu
ter, k tó ry dotychczas sterow ał składem i drukiem , te raz w ysyła a rty k u ł bezpośrednio do odbiorców Tele- tex tu — to jedyna różnica z p u nk tu widzenia w ydaw cy.
169
Dla czytelnika natom iast zm iany są zasadnicze. K aż
dy podłączany do T eletextu telew izor zostaje zaopa
trzony w k law iaturkę o w ym iarach kieszonkowego k al
kulatora. P rogram nadaw any jest bez przerw y, ale każ
da „stro na” inform acji zajm uje zaledwie ułam ki sekun
dy — za krótko, aby zdążyła się pojawić na ekranie.
N aciskając odpowiednią kom binację klawiszy możemy ją jednak wyłowić z pow tarzającego się strum ienia w ia
domości i w yśw ietlać na ekranie telew izora dowolnie długo (fot. 21). Tem aty, które m am y ochotę oglądać co
dziennie, w ystarczy zakodować na stałe odpowiednią sekw encją przycisków. Wówczas zaraz po w łączeniu te lewizora otrzym am y skrojony w edług gustów odbiorcy zestaw, na przykład sytuacja polityczna, notow ania przem ysłu m etalurgicznego i ostatni mecz koszykówki miejscowej drużyny.
Jeszcze spraw niej przebiega to w system ach, w k tó rych połączenie kablem telefonicznym umożliwia dw u
stronną kom unikację z redakcją gazety. Można w tedy w niem al norm alnej rozmowie domagać się od red ak
cyjnego kom putera bardzo szczegółowych m ateriałów :
„Proszę o w ybranie z działu ogłoszeń w szystkich ofert dotyczących używ anych samochodów w kolorze czerwo
nym ”'. Dodatkowo niektóre z takich system ów pozwa
lają na uzyskiw anie w prostych przypadkach porad praw nych, m edycznych i finansowych;
Odbiorcy szybko przyzw yczajają się do Teletextu.
„Na dziennik telew izyjny zw ykle się spóźniam, w ga
zecie przelatuję po tytu łach przestarzałych wiadomości.
Gdy uśw iadam iam sobie, że włączone radio nadaje coś ciekawego, z reguły w łaśnie kończą o tym mówić — u trzym yw ał jeden ze świeżych posiadaczy — a gazetę w telew izorze w łączam sobie, kiedy chcę, i zawsze jestem na bieżąco”.
Jeśli chodzi o w spom niane domowe roboty, to w o stat
nich latach raz po raz prezentow ano z reklam ow ym
szum em coś nowego. B yły to jednak zazwyczaj ciężkie, nieruchaw e stwory, które z trud em w ykonyw ały po
jedyncze proste czynności — na przykład AROK, dzieło pana Beniam ina Skory z Chicago, odkurzał dyw any.
Przełom u w tej dziedzinie dokonała dopiero firm a Q uasar-Industries, która rozpoczęła produkcję m aszyny K latu. Jej skonstruow anie zajęło Tony Reicheltowi, in żynierow i zakładów Boeinga, aż dziewięć lat, ale za to przew yższa ona w szystkie dotychczasowe propozycje (fot. 23a). K latu porusza się samodzielnie (10 m etrów na minutę), mówi, słucha i jest posłuszna. Rozumie 50 słów, wypowiada zaś pięć razy tyle po angielsku, nie
miecku lub francusku. W aży 100 kg, m a 150 cm wzrostu, balonow aty łeb z pleksi, dwie ręce jak ru ry odkurzacza i jedną nogę.' Umie froterow ać podłogi, po
dawać posiłki, zmywać, witać gości, otw ierać i zamykać drzwi. Także spaceruje z psem (fot. 23b), odpowiada za zraszanie i strzyżenie traw nika, pam ięta o okolicznościo
wych rocznicach i sam a adresuje koperty z życzenia
mi. Zdjęcia reklam ow e ukazują K latu na pokładzie sa
molotu, gdzie nosi ze stew ardesą tacę z napojam i. Po jej tow arzyskim debiucie nadeszło dwa tysiące zamó
wień, co pozwoliło w końcu 1979 roku na uruchom ie
nie produkcji seryjnej.
XIIE
O b i e k ł y w n y o b ie k t y w
W spółczesny arty sta nie bardzo pasuje do dziewięt
nastow iecznych stereotypów . Obecni tw órcy dzieł sztu
ki nie uciekają na ogół we w łasne w yim aginow ane świa
ty. T rzym ają się konkretnej rzeczywistości, starając się w platać do swoich dzieł rozm aite jej w ątki: społecz
ne, polityczne, a także i techniczne. Zwłaszcza na te ostatnie w ytw orzyła się w środowiskach artystycznych swoista moda. Przedstaw iciele aw angardy podejm ują eksperym enty z nowo odkrytym i urządzeniam i tech
nicznymi, starając się zbadać ich przydatność do swoich celów. Stw ierdzono więc, że złożona ap ara tu ra lasero
wa, łącza satelitarne czy kom putery, d ają artystom w ielce atrakcy jn e narzędzia, otw ierając zupełnie nie
oczekiwane perspektyw y.
Naukowcy patrzą na te w ysiłki życzliwym okiem i często naw et przyłączają się do nich. Ich ew entualne sukcesy m iałyby przecież nie tylko znaczenie arty stycz
ne, lecz w ykazyw ałyby, że m aszyny zapędziły się już bardzo głęboko w obszary ludzkiej aktyw ności in telek tualnej. Co jak co, ale zdolność do tw orzenia dzieł sztu
ki była przecież w powszechnym m niem aniu darow ana w yłącznie naszem u gatunkowi. O balenie tego m itu by
łoby ostatecznym dowodem na w yjątkow e szanse współ
czesnych m aszyn w naśladow aniu człowieka. Dlatego
też kw estii tej w arto poświęcić więcej miejsca. Trzy kolejne rozdziały dotyczyć więc będą głównych prądów
„sztuki technologicznej”, korzystającej z usług tele
wizji kablowej, laserów i holografii oraz kom puterów . Wśród mnogości nurtów artystycznych, pow stają
cych na gruncie technicznym , w yróżnia się tak zwane video — kierunek, któ ry postanowił w ykorzystać u rzą
dzenia telew izji przewodowej: kam ery, m onitory i m ag
netowidy. Nie należy m ylić jej z norm alną kom ercjal
ną telew izją, której oficjalne program y traktow ane są przez artystów z pogardą. W sztuce tej w ykorzysta
na jest. telew izja kablowa, w której sygnał z kam ery nie tra fia do nadajnika, aby jako fala radiow a dotrzeć do anteny naszego telewizora, lecz biegnie kablem łą
czącym bezpośrednio kam erę z telewizorem . P rzesy
łanie obrazu m etodą przewodową możliwe jest, co p raw da, na m niejsze odległości i w ym aga innego niż stan dardow y odbiornika telew izyjnego (dlatego używa się tu raczej nazw y m onitor, a nie telewizor).
W arto tu przypomnieć, że ten sposób jest w istocie pierw otną form ą przekazu telewizyjnego. Pierw sza publiczna tran sm isja zrealizow ana została właśnie przez połączenie kablem kam er i monitorów na Igrzyskach Olim pijskich w Berlinie w 1936 roku, później jednak telew izja przewodowa rozw ijała się znacznie m niej dy
namicznie. S ytuacja zm ieniła się dopiero wówczas, gdy stwierdzono, że telew izję przewodową można również znakomicie spożytkować. Przydaw ała się zwłaszcza tam , gdzie konieczna była obserw acja z większej odległości lub gdzie trzeba było jednocześnie śledzić wiele róż
nych, oddalonych od siebie miejsc. K am ery telew izyj
ne pozostawiane w zautom atyzow anych zakładach przem ysłowych (np. kopalniach) dostarczały kierow nictw u aktualnych obrazów z kilkunastu new ralgicz
nych punktów przedsiębiorstw a. Telewizji kablowej powierzono funkcje strażnika w bankach, sklepach
173
samoobsługowych i nadzorcy ruchu na skrzyżow a
niach ulic. Stosuje się ją w w ojsku i badaniach nauko
wych (np. do przekazyw ania obrazu z obszarów napro
mieniowanych). Zestaw: kanjera-m onitor-m agnetow id przydaje się bardzo w szkolnictwie (rejestracja i odtw a
rzanie wykładów) i sporcie (dokum entacja i analiza treningów oraz zawodów).
W ynajdyw anie coraz nowych zastosowań sprowoko
wało przedsiębiorstw a elektroniczne do badań nad kon
stru k cją m ałych przenośnych kam er i monitorów.
W prowadziła je do handlu w połowie la t sześćdziesią
tych japońska firm a Sony, w zbudzając dodatkową sen
sację rew elacyjnie niską ceną (1/20 ceny dotychczaso
wego sprzętu). Jednocześnie opracowano modele popu
larnych magnetowidów, w których zapis obrazu i dźwię
ku mógł być dokonyw any ńie tylko na szpulach taśm y m agnetycznej, ale i na kasecie. U rządzenia takie za
częło produkow ać wiele firm : am erykański A m pex, ja pońskie M atasushita i Nivico oraz europejskie Philips, G rundig i Rank. S przęt video staw ał się coraz mniejszy, poręczniejszy i tańszy, trafiał i trafia nadal' do rąk pry w atn y ch odbiorców na podobnej zasadzie, jak tele
w izory i am atorskie kam ery filmowe i jak one służy do rejestrow ania fam ilijnych scenek ze spaceru czy zabaw y z psem.
Szybko urządzeniam i tym i zainteresow ali się artyści.
Za pionierów ruchu uważa się Nam Ju n e P aika i Wol
fa Vostella, związanych ze studiem W est Deutsche R undfunk w Kolonii i w spółpracujących ze znanym aw angardow ym kom pozytorem K arlheinzem Stockhau- senem. Ju ż w 1963 roku P aik i Vostell w ystaw ili w W uppertalu kilka odbiorników telew izyjnych, których obraz deform ow ali rozm aitym i m anipulacjam i. P aik zja
w ił się następnie w Nowym Jorku, gdzie już w końcu 1965 roku udało m u się kupić podręczny zestaw video firm y Sony — w arto przypomnieć, że dokładnie w ty m
okresie M arshall M cLuhan opublikował swoje U nder
standing Media.
Od tej pory ruch video rozw ija się w USA, ale ra czej po cichu, bez większego aplauzu ze strony k ry tyków i publiczności. Wyjście ze stanu utajonego na
stąpiło w sezonie 1969/70. W tedy to H oward Wise zor
ganizował w ystaw ę młodych nowojorskich artystów eksperym entujących z video. Nosiła ona nazwę ,,TV ja ko m edium tw órcze” i grom adziła rozm aite propozycje:
jedne przypom inały elektroniczne konstrukcje rzeźbiar
skie, inne eksponowały socjopolityczne aspekty prze
kazu telew izyjnego lub dotyczyły sterow ania obrazem telew izyjnym przez kom puter. W tym sam ym sezo
nie następny sukces — Nicolas W ilder, handlarz dzie
łami sztuki z Los Angeles, sprzedał pierw szą taśm ę z zarejestrow anym utw orem video! Było to nagranie
„Video Pieces” Bruce N aumana, a nabył je pew ien europejski zbieracz.
W 1970 roku otw arto w ystaw ę sztuki video. Zorga
nizowano ją w Rose A rt M useum pod Bostonem, a stały dział video powstał w niecały rok później w Everson M useum (Syracuse, stan Nowy Jork). Od tej pory nowa dyscyplina artystyczna uzyskała pełnię praw obywatelskich.
Obecnie zapisy video przestały być jedynie sposo
bem zapam iętyw ania w ydarzeń i zaczęły funkcjonow ać jako samodzielna form a wypowiedzi. Przyczynił się do tego również fakt, że taśm y pozw alają na częstą i peł
ną w ym ianę inform acji. Mogą one (a zwłaszcza kasety video) „podróżować” tanio i bez w iększych problemów, uniezależnione od artysty, co w niektórych k rajach jest dość istotne. Łatwo je przechowywać i odtw arzać na każde żądanie. W w ielu ośrodkach artystycznych i uniw ersyteckich pow stały videoteki działające na za
sadach norm alnych bibliotek. Można z nich korzystać i odtw arzać interesujące k asety na miejscu,
wypoży-175
<czać do domu lub naw et zam awiać listownie. W V an
couver istnieje na przykład videoteka obejm ująca około 400 tytułów , a centrum sztuki video w M ontrealu od
wiedzało w ciągu pięciu la t jego działalności około stu osób dziennie. W tym okresie zrealizowało ono zam ó
w ienia na w ysłanie 3000 kopii taśm video.
Rozwój, jaki w sztuce video zaznaczył się w ostatnich łatach, doprowadził do pow stania w niej dwóch głów
nych nurtów : z a p i s ó w i i n s t a l a c j i video. Za
pisy video (fot. 24) pow stały z dążeń artystów do u trw ala n ia działań tw órczych, często zresztą z sam ym video nie związanych. R ejestrow ano na taśm ach akcje i pomysły, po których, gdyby nie kam era i m agneto
wid, żaden ślad by nie pozostał. S tały się więc one ty m dla plastyki, czym m agnetofon dla m uzyki. Nie za tra cało się przy tym (jak to nastąpiło w przypadku u trw a lania happeningów na taśm ie filmowej) zamierzonego przez autorów przejściowego, efem erycznego ch arak te
ru dzieła. Przeciwnie, kam era telew izyjna skróciła dys
ta n s m iędzy widzem i obiektem, gdyż penetrow ała plan z zaskakującą szczegółowością. Zapis na bieżąco i nie najlepsza jakość techniczna obrazu w prow adziły dodatkow y akcent
aktualności.-Ilu stracją tego ty p u działań są zapisy dokonane przez am erykańskiego artystę, T erry Foxa. K oncentrow ał on uw agę widza n a najdrobniejszych fragm entach rzeczy
w istości inscenizując w n iej rozm aite „m ikrozdarze- n ia ”. N astaw iał, pow iedzm y, kam erę n a łyżikę w y trą coną z równowagi, k tó ra b u ja ła się, bujała, bujała, aż w reszcie spadała ze stołu. Albo na-św iecę, n ad k tó rą kiw ał się zapalony sznurek; po kilku m in utach kolejne w ahnięcie sznurka przypalało świecę. Zdumiewające;., nib y nic, a na w ystaw ach sztu ki nowoczesnej przed m onitoram i Foxa stała zawsze grupa obserw atorów z osobliwym napięciem w yczekująca n a oczyw isty do przew idzenia finał m ikrozdarzenia. Od p ro stej re je stra
-cji zaczynał też poeta, Vito Acconci. Zrezygnował on z publicznych w y stąpień na rzecz u trw alan ia siebie sa
mego recytującego w iersze w e w łasnym m ieszkaniu.
Później zaczął eksperym entow ać ze sprzętem video w ykraczając poza ram y czystego zapisu. K ierow ał na przykład kam erę na o tw arte usta, któ re zbliżając się w chłaniały jakby cały ekran, i w ygłaszał (bez zam yka
nia ust) poem at w łaśnie o otw ieraniu ust.
D rugi k ie ru n ek zastosowań — instalacje video — zm ierza do w ykorzystania technicznych możliwości ofe
row anych przez telew izję przewodową. Zw ykle sprow a
dza się to do pow iększania i deform ow ania obrazu, przesuw ania go w czasie i przestrzeni oraz do efektów uzyskiw anych z rozm aitych konfiguracji kilku kam er i m onitorów . Tu parę przykładów — Bill Viola tr a k tu je kam erę jak m ikroskop obserw ujący form ow anie się kro p li w ody n a kraw ędzi k ra n u . Obraz rzutow any jest na duży ekran, pod 'kranem zaś zn ajd u je się bę
benek. K ropla z ek ranu rośnie powoli i gdy osiąga m niej w ięcej m etrow e w ym iary, spada z hukiem na podłogę. Inna instalacja video: pokój z dziewczyną czy
tającą książkę, skierow aną na n ią kam erą i m onitorem w yśw ietlającym obraz. W nikliw y w idz dostrzega, że obraz ten n ię jest zgodny z rzeczywistością: dziewczy
na w innych m om entach przew raca k artk i, popraw ia włosy, a w ogóle to jakby nie ta sama dziewczyna.
■Istotnie — n a ekranie pokazyw ana jest siostra tej, z k tó rą m am y do czynienia. Siedzi podobnie upozowa- na w identycznych w aru n kach w pomieszczeniu obok, . gdzie n a m onitorze m ożna oglądać obraz z naszej k a
m ery. Roger B arn ard w swojej instalacji video „Ko
ry ta rz ” w ykorzystuje linie opóźniające. K am era re je stru je ru ch y widza w długim k o ry tarz u i przekazuje obraz do m onitora ustaw ionego n a końcu przeciw leg
łym do w ejścia. Nie jest to jed n ak bezpośrednia tra n s misja; sceny są w yśw ietlane po upływ ie pevráego
cza-12 — M a szy n y ja k lu d zie 177
su. Widz, będąc już w środku korytarza, p rz y p a tru je się ma ekranie sobie zaglądającem u dopiero nieśmiało do w nętrza.
Instalacją video jest też prezentacja „M anhattan jest w yspą” z 1974 roku. K ilkanaście m onitorów ustaw io
nych w galerii w sposób odpowiadający, topografii no
w ojorskiej dzielnicy M anhattan w yśw ietlało zdjęcia z miejsc, których położenie m iały reprezentow ać. Mo
n ito ry umieszczone na obwodzie pokazyw ały ujęcia z łódki wycieczkowej okrążającej w yspę, inne, znaj
dujące się w środku, odtw arzały w idoki domów i r u chu ulicznego. Pow stałe w ten sposób całościowe stu dium krajob razu w interesującym sty lu oddawało atm o
sferę m iasta.
P e te r Campus, k tó ry studiow ał psychologię ekspe
rym entalną, a obecnie pracuje w C enter for A dvanced Visual Studies słynnego MIT, zaproponow ał odm ienne rozw iązanie instalacji video. Dwie kam ery, skierow ane obiektyw am i na siebie, podaw ały obraz n a jeden mo
nitor. Między kam eram i znajdow ała się papierow a prze
groda i stojący tyłem do kam ery arty sta. W pew nym mom encie robił on dziurę w przegrodzie, pow iększał ją i przechodził pow stałym otw orem n a drugą stronę.
Ujęcia z obu kam er nakładały się na m onitorze i z po
czątku widać było n a ekranie jedynie sylw etkę Cam
pusa od ty łu {czyli obraz z kam ery n r 1, nieco zam a
zany przez obraz płaszczyzny papieru otrzym yw any z k am ery n r 2), stojącego tw arzą do „ściany”. Gdy Campus w yjm ow ał nóż i rozcinał przegrodę, -wyglądało to jak gdyby ra n ił się w plecy, rozryw ał ścianę i p rz e
zany przez obraz płaszczyzny papieru otrzym yw any z k am ery n r 2), stojącego tw arzą do „ściany”. Gdy Campus w yjm ow ał nóż i rozcinał przegrodę, -wyglądało to jak gdyby ra n ił się w plecy, rozryw ał ścianę i p rz e