• Nie Znaleziono Wyników

Jezus – wędrowiec; czy tylko metafora?

2. Okoliczności drogi kontekstem powstania i głoszenia Ewangelii

Drugą sprawą, na którą chcielibyśmy zwrócić uwagę, jest kontekst by-cia w drodze, w którym Jezus pełniąc swoją publiczną działalność funk-cjonuje oraz rozmaite sytuacje i uwarunkowania, które w czasie odbywa-nia drogi mają na Niego wpływ. Jak najbardziej zasadna wydaje się teza, że okoliczności zewnętrzne nie były bez znaczenia dla procesu tworzenia Dobrej Nowiny; pełne zrozumienie kontekstu „bycia w drodze” może

36

pomóc przy wchodzeniu w ducha Ewangelii, a zatem i w głębszym po-znaniu jej orędzia.

Samotny wędrowiec? Raczej uczestnik masowych wydarzeń

Zasadniczym punktem widzenia dla większości biblistów jest dostrze-ganie w tekście ewangelicznym osoby Jezusa. Z komentarzy dowiaduje-my się, że Jezus wędrował, Jezus nauczał, Jezus dokonał takiego czy in-nego znaku. Niewątpliwie jest to prawdą, niemniej warto zwrócić uwagę na zewnętrzne okoliczności, z którymi głoszący Dobrą Nowinę Jezus na co dzień miał do czynienia. Z tekstu biblijnego niedwuznacznie wyni-ka, że Mistrza z Nazaretu z reguły otaczały tłumy słuchaczy (Mt 4, 25; Mk 10, 46; Łk 12, 1; 14, 25; J 6, 2). Stałe przebywanie wśród licznych rzesz musiało być co najmniej uciążliwe, skoro dowiadujemy się, że Jezus tę-sknił za samotnością i jej szukał (Mk 7, 24; Łk 5, 16). Nacisk tłumu bywał kłopotliwy, a chwilami mógł być nawet niebezpieczny (polecenie trzy-mania łodzi stale w pogotowiu – Mk 3, 9; wzmianka o καταπατέω czyli deptaniu jedni drugich – Łk 12, 1).

Liczebność owego grona niemożliwa jest do oszacowania (w Łk 12, 1 mowa jest o μυριάδες – miriadach, tu zapewne w znaczeniu tłumu nie do

policzenia5), jednak musiała być znacząca, skoro Zacheusz ma problem

z choćby zobaczeniem idącego Jezusa (Łk 19, 3), a niewidomy spod Jery-cha na podstawie samych odgłosów tłumu wnioskuje, że ktoś znaczny przechodzi (Łk 18, 36). Opisy cudownego rozmnożenia chleba mówią o zgromadzeniach liczebności rzędu kilku tysięcy ludzi (zob. Mt 14, 21; 15, 38).

„Świta” Jezusa

W skład owego tłumnego otoczenia Jezusa wchodzili zarówno ucznio-wie, jak i przygodni słuchacze (Łk 6, 17; 7, 11). Brak w tekście ewangelicz-nym na ten temat konkretnych danych, ale nietrudno wywnioskować, że liczba uczniów Jezusa musiała być niemała, skoro po wybraniu Dwu-nastu (Łk 6, 13) dało się z ich grona wyznaczyć jeszcze innych, siedem-dziesięciu dwóch i rozesłać ze specjalnym zadaniem (Łk 10, 1). Zapewne to właśnie szerokie gremium zbiera się krótko po Zmartwychwstaniu w celu wyboru następcy Judasza, a gromadzi się wówczas około stu dwudziestu osób (Dz 1, 15).

5 F. Mickiewicz, Ewangelia według Świętego Łukasza, rozdziały 12–24, Nowy Komentarz Biblijny, t. III/2, Częstochowa 2012, s. 29.

37 Szczególną rolę w tłumie otaczającym Jezusa pełniły towarzyszące Mu niewiasty. Dwa teksty pozwalają nam poznać imiona niektórych z nich (Mk 16, 1; Łk 24, 10), z kilku innych perykop wynika, że grono to było stanowczo liczniejsze (Mt 27, 55; Mk 15, 41). Niewiasty te towarzyszyły Jezusowi i jego uczniom oraz „usługiwały im ze swego mienia” (Łk 8, 3). Kwestią domysłów pozostaje, jak cała ta wędrowna ekipa radziła sobie z trudami drogi, problemami logistycznymi (noclegi, zaopatrzenie) oraz ile zgiełku i rozgłosu przemarsz takiej grupy powodował. Autorzy Ewan-gelii nie mają skłonności do zagłębiania się w organizacyjne szczegóły i opisywanie codziennych trudności, wypada jednak zauważyć, że prze-mieszczanie się licznej grupy osób musiało wiązać się z niemałymi wy-zwaniami organizacyjnymi.

Problemy człowieka wędrującego

W tej kwestii ewangeliści również nie są specjalnie wylewni, jednak o niejednej trudnej sytuacji zaistniałej w czasie drogi możemy się z czte-rech Ewangelii dowiedzieć. Jezus jest zmęczony drogą (J 4, 6), chce mu się pić (J 4, 7), on i jego uczniowie bywają głodni (Mt 21, 18; Mk 11, 12; Łk 6, 1). W trakcie podróży wędrowcy zmagają się z niesprzyjającą pogo-dą (Mk 4, 37; Łk 8, 23), napotykają trudności nawet ze zjedzeniem posiłku (Mk 6, 31), nie są przyjęci na nocleg (Łk 9, 53). Ich sytuacja życiowa oka-zuje się być mniej stabilna nawet niż lisów i ptaków (Mt 8, 20; Łk 9, 58). Bycie w drodze to także sposobność do zaznania możliwych niedo-ciągnięć organizacyjnych (Mk 8, 14 – uczniowie zapomnieli zabrać ze sobą chleb), zmuszenia do improwizowanej modyfi kacji planu podróży (J 4, 40 – dwudniowy nieprzewidywany pobyt), szukania ad hoc wyjścia z niespodziewanej sytuacji (Mt 14, 15). Okazuje się, że w czasie drogi problemem może być nierówne tempo marszu (Mk 10, 32), w drodze ła-twiej także o kłótnie i nieporozumienia w na pozór zgranym kolektywie (Mk 9, 33). U kresu zaś wędrówki – w tym wypadku w Jerozolimie – jest sposobność, by „obejrzeć wszystko” (Mk 11, 11), podziwiać architekturę świątyni i jej wystrój (Mk 13, 1; Mt 24, 1).

Z powyższego zestawienia sytuacji opisanych w Ewangeliach jawi się nam obraz wcale niedaleki od klimatu literatury podróżniczej. Wędrowa-nie Jezusa to Wędrowa-nie coś statycznego, biernego, mało interesującego, ale rze-czywistość dynamiczna, obfi tująca w sytuacje nie do przewidzenia. Prze-mierzanie dróg i ścieżek Ziemi Świętej okazuje się być przedsięwzięciem dalekim od beztroskiej sielanki, a okoliczności podróży niejednokrotnie zaskakują. Wędrowanie wiąże się z pokonywaniem różnorodnych

38

dów. Ewangeliści w swoich relacjach nie podkreślają tych trudności, nie akcentują ich przesadnie, gdyż nie taki jest cel ich pracy. Wcale nie jest też wykluczone, że te i podobne uciążliwości drogi były dla nich czymś nor-malnym, tematem, nad którym nie ma potrzeby się zatrzymywać, gdyż takie oczywistości jak zmęczenie czy pragnienie wody to coś, co z natury wpisane jest w realia drogi. Dla ludzi współczesnych Jezusowi, w tym dla autorów Ewangelii, trudy i problemy wynikające z bycia w drodze zdają się być rzeczami normalnymi i nie wartymi nadmiernego skupiania się na nich.

Jezus powołuje: PÓJDŹ

Warto zwrócić uwagę na fakt, jak często i doniośle w ustach Jezusa rozbrzmiewa wezwanie do pójścia za Nim. Orędzie o takiej właśnie treści kieruje on do Lewiego (Mk 2, 14), Filipa (J 1, 43) czy do Piotra (J 21, 22). Podobne wezwanie (tyle, że rozmijające się z pozytywną odpowiedzią) rozbrzmiewa również wobec bogatego młodzieńca (Łk 18, 22), a także wobec bezimiennego ucznia, pragnącego najpierw pochować swego ojca (Mt 8, 22). We wszystkich przypadkach mamy tu do czynienia z teolo-gicznie ważnym czasownikiem ἀκολουθέω [akoloutheó = towarzyszyć, iść za; możliwe też węższe znaczenie: iść za Jezusem], który w Septuagincie często odnoszony był do proroków, nawołujących do wierności Bogu Je-dynemu. Wskazuje on na ścisłą więź, jaka ma nastąpić między Jezusem

a Jego uczniem6. Ten sam czasownik użyty jest przez Jezusa w zdaniach

mówiących o konieczności zaparcia się siebie i wzięcia krzyża przez Jego prawdziwego naśladowcę (Mt 16, 24; Mk 8, 34; Łk 9, 23). Nie chodzi o zwykłe towarzyszenie, ale podejmowanie takich działań, które będą kontynuowały sprawę nauczyciela i decyzje przez niego podjęte7.

Niezależnie od tego, na ile dosłownie będziemy interpretowali we-zwanie powołującego Jezusa, z pewnością jest w nim pierwiastek dyna-mizmu i aktywności. Jezusowi powołującemu bezwzględnie nie chodziło o bierne trwanie, samą obecność powołanego obok niego. Dla bezpośred-niego odbiorcy tego wezwania wiązało się ono niewątpliwie z perspek-tywą bezzwłocznego wyruszenia w drogę, w wymiarze jak najbardziej dosłownym8.

6 F. Mickiewicz, dz. cyt., s. 304.

7 A. Paciorek, Ewangelia według Świętego Mateusza, rozdziały 14–28, Nowy Komentarz Biblijny, t. NT I/2, Częstochowa 2008, s. 143.

8 H. Langkammer, Pielgrzym Jezus i Jego pierwsi naśladowcy, [w:] „Communio” nr 4 (100) 1997, s. 28.

39

Imperatyw bycia w drodze

Na koniec krótka refl eksja nad jednym zdaniem z Ewangelii Łuka-szowej. Będąc już niemal u kresu swojej podróży ku Jerozolimie, w per-spektywie zbliżającej się męki, Jezus stwierdza, że „…jeszcze dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze” (Łk 13, 33). Oczywistą interpretacją jest w tym miejscu Jezusowe widzenie siebie jako proroka-męczennika, reali-zującego plan zbawienia, a ten musi się dopełnić w nieodległej przyszłości

w Jerozolimie9. Uzasadniona wydaje się jednak także możliwość

szersze-go spojrzenia i dostrzeżenia w Jezusie teszersze-go, który właśnie drogi ziemskie, trakty, ulice miast, na których przebywał, uczynił swoistym Sitz In Leben (kontekstem życiowym) swojego głoszenia orędzia10. Naturalną konse-kwencją takiego punktu widzenia jest późniejsze rozesłanie uczniów, by idąc „…aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8), rozgłaszali Dobrą Nowinę. Pyta-niem, które może być punktem wyjściowym dalszych dociekań jest: czy dla Nauczyciela z Nazaretu nauczanie „w drodze” było jedyną dostępną perspektywą? Czy musiał rozpowszechniać swoje orędzie właśnie w taki sposób? Czy nie miał do wyboru innych możliwości? W każdym razie faktem pozostaje, że takie właśnie okoliczności głoszenia orędzia zbaw-czego Jezus wybrał i taką Ewangelię nam przekazano.

3. Ku głębszemu rozumieniu Ewangelii: