• Nie Znaleziono Wyników

3 osoby Re^on_III_-_Wiele

W dokumencie Szczęsny Bernard (Stron 46-50)

Komendant leonard Brzeziński - 3 osoby Wiele - A.Pepliński- 6 osób

Karsin-Czersk - J.Kla*an_-_7_osób r q.zero ^ ^

Łącznie 108 osób.

Stan i struktura organizacyjna przekraczana instrukcję o organi­

zacji sztabów*^ powiatowych, ale uznałem, ż e terenowo , należy dostosowywać ją do potrzeb i istniejących warunków.

t

46

H

v '

\j

W czasie spotkania z Inspektorem Juhasem otrzymałem od niego, o ile dobrze pamiętam, następujące zalecenia: v

1/ wstrzymać dalszą rozbudowę organizacji;

2/ zachować organizację szkieletową sztaba komendy;

3/ w dalszym ciągu obserwować działalność innych organizacji na terenie powiatu /Gryf Pomorski, PAP/

4/ rozpraeować dokładniej organizację Grabowskiego;

5/ nie nawiązywać bezpośrednich kontaktów z grupami partyzanckimi, W dniu 10 czerwca, w czasie pracy na stacji, dowiedziałem się o wykolejeniu pociągu pośpiesznego D-28 z berlina do Królewca,

wypadek miał miejscęlkoło Starogardu* 0 drugim wykolejeniu transportu wojskowego, które nastąpiło w nocy z 20 na 2 1 czerwca na odcinku Starogard -Chojnice, dowiedziałem się od mojego członka z grupy

••Stacja" nazwiskiem Schmidkea, Był on palaczem na parowozie, który prowadził wykolejony pociąg wojskowy. Opowiedział mi szczegółowo przebieg katastrofy, sam z lokomotywą spadł z nasypu. Za lokomotywą spadły wagony z powracającymi xxHxi*p«K na urlop i rannymi na froncie żołnierzami. W jego relacji nie było najmniejszej wzmianki o ostrzel* - niu transportu po wypadku przez partyzantów z lasu. Podaję tą informację V gdyż Jan Szalewskri podaje, żes z grupą partyzantów ostrzelał wykolejony

pociąg, co niestety nie miało miejsca.

W dniu 28 czerwca kurierka Waleria Czarnecka miała przekażać mi zlecenie od Inspektora Juhasa. Z zachowaniem wzmożonej ostrożności podchodziłem do domku na ul.Strzeleckiej, w którym mieszkała. Gdy kurierka mnie zobaczyła, zbladła i po przejściu do osobnego pokoju rozpłakała się. Przez łzy p©wiedziała"ćAresztowali ich w Długim"

Po uspokojeniu się opowiedziała, że cudem wróciła wczoraj z Długiego,

\ l gdzie aresztowano Bruno Jasińskiego inspektora ZWZ z Bydgoszczy,

\j^ leśniczego Ciesielskiego i Stefana Czarneckiego, jej brata. Juhas nadjechał na rowerze i mały synek leśniczego zawoiał "ćWujek uciekaj

■jest żandarmeria" , "Juhas "-Jarecki szybko zawrócił i niepostrzeżenie uciekł, w ten sposób uniknął aresztowania. Był to dla mnie sygnał

do pogotowia. Dopiero po kilku dniach poinformowałem o aresztowaniu z-cę St.Koszałkę i inspektora Fr.^eżewskiego.

Osobiście byłem bardzo spokojny i zadowolony , że Juhas uniknął aresztowania. Juhas był dla mnie wzorem oficera-konspiratora. Był spokojny, bardzo serdeczny i bezpośredni, ale wymagający. Nie lubił nadmiaru zbędnych słów - był konkretny.

Moje spotkania w Długim odbywały się zawsze w lesie, nie w leśni­

czówce, tak że leśniczy i jego rodzina mnie nie znała ani ja jej#

\/ Stefan Czarnecki zawsze był łącznikiem, który czekał na mnie i prowadzi]

na miejsce spotkania. Zdawałem sobie sprawę, że nastąpi chwilowa

przer-47

wa w kontaktach z Jarockim.

Zwolniłem nieco tempo działania.JdjiieuB J942r. przebiegł spokojnie.

V W połowie sierpnia otrzymałem od leśniczego Bińczyka z Młynka - komendanta powiatowego Gryfa Pomorskiego pow.Chojnice- zaproszenie na spotkanie do Młynka z Józefem Dombkiem - Prezesem Rady Naczelnej-i Józefem GNaczelnej-ierszewskNaczelnej-im -Naczelnym komendantem Gryfa PomorSKNaczelnej-iego.

Jadąc rowerem , z Chojnic do leśniczówki Młynek, zastanawiałem się czy zaproszenie mnie na spotkanie miało jakiś związek z sytuacją

w ZWZ.

W spotkaniu brali udział: Józef Dombek, Józef Bierszewski i ja. Po­

czątek rozmowy był spokojny i serdeczny. Jednak po chwili komendant Gierszewski,we sposób dość jednoznaczny, zarządał przejścia Komendy ZWZ Chojnice do Gryfa Pomorskiego. Gdy odmówiłem, uzasadniając to złożoną przysięgą natarczywość Gierszewskiego- odpowiedzialnego również za pow.chojnicki z ramienia Gryfa Pomorskiego- stawała się wręcz brutalna. Nie mógł znieść mojego oporu.

Zarzuciłem im brak przestrzegania zasad konspiracyjnych w GP, Na po­

parcie mego twierdzenia podałem strukturę i nazwiska komendantów gminnych. Byli zaskoczeni. J.Gierszewski, który był najbardziej agresywny, podniesionym głosem p o w i e d z i a ł : . W y macie sztaby, kadry ale wojska nie macie, jesteście dowódcami bez żołnierzy. My mamy żałmierzy, my mamy siłę, my będziemy tu rządzić ! My mamy sztab

i kadry - odpowiedziałem - i gdy będzie potrzeba to ©olaey na Pomorzu zgłoszą się jako żołnierze, nie ma potrzeby ich obecnie ewidencjono­

wać , tak jak to czyni Gryf Pomorski. Ewidencja może posłużyć Gestapo z okupantem hitlerowskim, czy też tworzymy teraz sobie partie lub stronnictwa polityczne ?- jestem przerażony twierdzeniami Panów"-od - powiedziałem 0 Na tym spotkanie nasze się skończyło.

Po wspomnianym wyżej spotkaniu, przechodziłem pewien kryzys. Byłem Młody, wierzyłem w patriotyczne ideały, w obowiązek walki z okupantem

48

hitlerowskim, a spotkałem się s zupełnie przeciwnymi postawami.

Z jednej strony,obserwowałem w szeregowych członkach organizacji ruchu oporu wolę walki, ofiarność materialną i pełną świadomość niebezpieczeństwa graniczącego z możliwością utraty życia,Jednocze­

śnie rzesza szeregowych członków obdarzała zaufaniem swoje kiero- J wnictwa. Natomiast kierownictwo Gryfa Pomorskiego , tj.J.Dombek

J i J.Gierszewski, na tym spotkaniu byli jednomyślni politycznie, nie było rozbieżności ustrojowych czy światopoglądowych. Wykazali też, że utrzymują swoją organizację w bierności, zakładają jednocześnie że wykorzystają ją jako poparcie w tworzeniu swoich przyszłych układów politycznych - partii czy stronnictw. Obojętne kierownictwu było współdziałanie z innymi organizacjami ruchu oporu*

W pierwszej połowie sierpnia 1942r. otrzymałem również, od szefa mojego wywiadu, bardzo poufną wiadomość dotyczącą Grabowskiego

Jz PAP-a. Istniało podejrzenie niejasnych kontaktów żony Grabowskiego z członkiem organizacji niemieckiej, właścicielem fabryki maszyn Riedkiem. Wobec tego postanowiłem nie dopuścić do włączenia tej organizacji do naszej. Do mojego postanowienia nie był przekonany mój zastępca St.Koszałka. Wszelkie kontakty z Grabowskim zerwałem.

^Jednak Koszałka,po moim aresztowaniu, doprowadził 00 spotkania w dniu 26.12.1942r. z Grabowski*, udział w nim wzięła również żona

\)y j Grabowskiego. Aresztowanie Grabowskiego i Koszałki nastąpiło

27 stycznia 1943r.Przy okazji aresztowania wykryto u Grabowskiego w chlewiku archiwum zawierające spic członków organizacji i różne instrukcje.

Na początku października 1942r. otrzymałem informację o możliwości spotkania z"Juhasem". Ucieszyło mnie to. Na spotkanie wyjechałem

w rejon leśniczówki Suminy. Odbyło się ono w lesie. Przywitaliśmy się nadzwyczaj serdecznie. Jeżeli poprzednio Jarocki był raczej mało­

mówny, to tym razem był bardzo rozmowny. Na początku rozmowy zrela - cjonowałem Grabowskiego z PAP, a następnie, dość szczegółowo przedstawiłem z J.Dombkiem i J.Gierszewskim przeprowadzoną w leśni­

czówce Młynek."Juhas"słuchał uważnie i gdy skończyłem,powieuział:

"... Nie uziwię się Tobie, że przeżywałeś kryays i chwile rezygnacji z dalszej działalności. Postępowanie tych Panów może wywoływać takie reakcje, Moja sytuacja obecnie jest gorsza i nie załamuję się -

musisz pokonać słabości wywołane podłością". Dobrze zapamiętałem jego słowa.

49

W dalazej części rozmowy opowiedział mi między innymi o ty* jak podstępnie został oszukany przez Kierownictwo Gryfa Pomorskiego tj. Dombka i Gierszewskieg, w związku z fałszywymi deklaracjami

GP o przystąpieniu do ZWZ. Opowiadał *x*jn# z goryczą, że gdy znalazł się w trudnej sytuacji w skutek utraty kontaktów ze swymi przełożnymi a również i podwładnymi, wynikłymi po aresztowaniu w Długim, zamiast pomocy ze strony kierownictwa GP ( spotkał się z utrudnieniami

i pełną izolacją. Kierownictwo GP traktowało f H m t e lanai Komendanta 1 Inspektoratu Tczewsko-Chojnickiego ZWZ AK , jako zakładnika.Zaś w śrpd okolicznych mieszkańców i w środowisku rozgłaszali fałszywe informacje, aby ludność nie dostarczała mu żywności.

M5wił też "Juhas", że uważa ich za ludzi bezwzględnych w dążeniu do swych egoistycznych celów. Tacy ludzie popełniają błądy, które pooiągają za sobą ofiary. Powiedział mi abym na siębie uważał, gdy*

^ fierszeweki stał się moim wrogiem, gdyż wg niego po aresztowaniu powinienem ustąpić i w tym też kontekście robią propagandę przeciwko mnie.

Nasz rozmowa trwała parę godzin, podziwiałem hart ducha i wolę walki "Juhasa". Zapalił i mnie do dalszej pracy wbrew trudnościom , które istniały.Ha pożegnanie pokazał mi pistolet i powiedział "...

W dokumencie Szczęsny Bernard (Stron 46-50)

Powiązane dokumenty