• Nie Znaleziono Wyników

W OJEWÓDZTWO WOŁYŃSKIE

POWIAT LUBOMELSKI

Borki, gmina Luboml – wieś ukraińsko-polska.

10 stycznia 1944 r. upowcy zamordowali 55 Polaków. Ukrainiec Kalenik otrzymał od miejscowego kierownictwa UPA polecenie zamordowania swojej żony Polki i dwóch małych córek. Wyjechał potajemnie do Lubomla, ratując życie swoje i swojej rodziny.

Źródło: W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 522; H. Komański, Borki, „Na rubieży” 2000, nr 44, s. 49.

Łany, gmina Luboml – kolonia polsko-ukraińska.

29 sierpnia 1943 r. doszło do napadu UPA na kolonię. Rodzina kowala Jana Tomi-cza została ostrzeżona przez Ukraińca o imieniu Siańko i w ostatniej chwili uciekła do Przewał (gm. Olesk), gdzie znalazła tymczasową kryjówkę u Ukraińca Skoka. Zaraz po ucieczce Tomicz wrócił do Łan po najpotrzebniejsze rzeczy i inwentarz. Gdy pę-dził do Przewał bydło, został znowu ostrzeżony przez Ukraińca Siańkę, by je zosta-wił i uciekał.

Źródło: W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 523.

Ostrówki, gmina Huszcza – wieś polska licząca ponad 600 mieszkańców (dziś nie istnieje).

5 lipca 1943 r. upowcy dokonali prowokacyjnego zamachu na przejeżdżających Niemców, by ściągnąć na wieś pacyfi kację. Zabili kilku z nich. Świadkiem zdarzenia była Zofi a Ulewicz: „W pewnej chwili strzały ucichły, a obok nas pojawiły się: moja mama z bratem Bolkiem, sąsiadka Helena Kuwałek z czwórką swoich dzieci i teścio-wą. Nagle zza domu wyszedł żołnierz niemiecki z automatem gotowym do strzału.

Obok niego stał ukraiński policjant z Opalina. Niemiec krzyknął »Halt« i kazał nam położyć się twarzą do ziemi. Ukrainiec poznał nas. Przynosił kiedyś mojemu wujkowi Jesionczakowi buty do naprawy. Policjant wytłumaczył Niemcowi, że jesteśmy nie-winni. Żołnierz kazał nam wstać i podał każdemu rękę. [...] W chwilę po ich odejściu Niemcy ostrzelali nasze gospodarstwo, które spłonęło w całości. Zginęła wtedy moja siostra”. Do pacyfi kacji całej wsi na szczęście nie doszło.

30 sierpnia 1943 r. znaczne siły UPA, wspomagane przez ukraińską ludność z oko-licznych miejscowości, napadły na Ostrówki i zamordowały ok. 500 Polaków. W są-siedniej Woli Ostrowieckiej tego samego dnia zginęło ok. 600 osób.

Świadkowie wydarzeń odnotowali nieliczne przypadki udzielenia pomocy ofi arom rzezi przez Ukraińców z Przekurki (zob. s. 73) i Sokoła (zob. s. 74).

Z rzezi w Ostrówkach ocaleli m.in. Józef Jeż oraz Antoni Ulewicz, który tak wspo-minał moment, kiedy znalazł się w dole wraz z kilkudziesięcioma ofi arami. „Nad nami

stało trzech Ukraińców, reszta kręciła się po okólniku. Wśród nich dostrzegłem zna-jomego. Zacząłem prosić go, by zabili mnie strzałem z karabinu, a nie siekierą czy in-nym narzędziem. [...] znajomy Ukrainiec podszedł do rowu, podał mi rękę, mówiąc, abym wstał. Gdy wyszedłem z dołu, dał mi czapkę, marynarkę i kazał iść ze sobą.

[...] Pokazał mi wąski betonowy mostek. Powiedział, abym się w nim ukrył. Z trudem wcisnąłem się. Odchodząc nakazał mi cicho siedzieć, bo jeśli mnie znajdą, to zabiją, a wieś spalą. Po pewnym czasie poczułem, że ktoś próbuje dostać się do mojej kry-jówki. [...] Po głosie poznałem kierownika szkoły Jeża. Potem okazało się, że i jego doprowadził do mostku ten sam Ukrainiec. Znaleźli nas dopiero Niemcy [...] Podszedł do nas Ukrainiec o nazwisku Jakub Rogowski, który służył w policji u Niemców. Zna-łem go od dawna. ZapytaZna-łem, co z nami zrobią. Powiedział, że rozstrzelają. Odpowie-działem, aby to on nas zabił, a nie Niemcy. Po namyśle zaczął rozmawiać ze stojącym obok niego Niemcem. Przekonał go, iż nie jesteśmy bandytami, ale jego sąsiadami.

Niemiec kazał nam uciekać do Jagodzina [...]”.

Źródło: Wołyński testament, oprac. L. Popek, T. Trusiuk, P. Wira, Z. Wira, Lublin 1997, s. 39;

ibidem, s. 71 (relacja Zofi i Borodziej z d. Ulewicz); ibidem, s. 156 (relacja Antoniego Ulewicza);

W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 502–511.

Połapy, gmina Zgorany – wieś ukraińska.

Na początku października 1943 r. Polak, ukrywający się samotnie w lesie po wy-mordowaniu jego rodziny w czasie napadu 30 sierpnia na sąsiednie wsie Ostrówki i Wola Ostrowiecka, wpadł w ręce upowców. Chcieli go powiesić, jednak nie dopuści-li do tego miejscowi Ukraińcy, jego dawni sąsiedzi. „Pochwycidopuści-li do rąk kołki, kłonice z wozów, co kto miał – pisze Leon Karłowicz – i w groźnej postawie oświadczyli, że nie pozwolą na jeszcze jeden mord.

– To przez was to wszystko! – krzyczeli groźnie do banderowców. – Po co było mordować Polaków? To przez was jesteśmy teraz bez dachu nad głową! To ma być taka Ukraina? Porozbijamy łby wszystkim, jeśli stąd zaraz nie odjedziecie!

Krzyczały kobiety, mężczyźni, a że banderowców było niewielu, dali za wygraną.

Jeden z gospodarzy ukraińskich odprowadził Polaka na bok i pokazał mu widniejące w dali zarośla.

– Tam poszli wasi. Może ich jeszcze dogonisz. Idź, nic ci nie grozi. My sobie tu z nimi poradzimy.

Zmęczony, wygłodzony do granic wytrzymałości Polak ocalał”.

Źródło: L. Karłowicz, Ludobójcy i ludzie..., s. 160–161.

Przekurka, gmina Huszcza – wieś ukraińska (dziś nie istnieje).

Po napadzie UPA 30 sierpnia 1943 r. na sąsiednią Wolę Ostrowiecką, podczas któ-rego dokonano rzezi ok. 600 Polaków, niektórym z ocalałych udzielali pomocy miej-scowi mieszkańcy. Helenę Przystupę i jej dzieci przez 5 dni ukrywał w lesie Ukrainiec

z Przekurki (według reportażu zamieszczonego w 2004 r. w „Rzeczpospolitej” nazy-wał się Siergiej Zieliński), którego syn należał do UPA. Szóstego dnia przybył do nich jej mąż Bolesław, pracujący w tym czasie u Ukraińca koło Lubomla. Dowiedziawszy się od niego o mordach na Polakach, postanowił uciekać z rodziną za Bug.

Aleksander Lubczyński wyskoczył z płonącej szkoły w Woli Ostrowieckiej, gdzie dokonano masakry kilkudziesięciu osób, i udawał zabitego. „Wystraszony tym, co zo-baczyłem, uciekłem w pobliskie krzaki. Przesiedziałem w nich trzy dni, bez jedzenia i picia. Cały czas spałem. Czwartego dnia, gdy osłabłem, poszedłem do ukraińskiej wsi Przekurki. Napotkani Ukraińcy dali mi chleba i mleka. Mówili, abym uciekał do Dorohuska. Postanowiłem pójść do Polaków, którzy mieszkali w pobliżu wsi Przekur-ki. Mieszkałem z nimi dwa tygodnie. Podczas pobytu u tej rodziny, przyszło 11 uzbro-jonych Ukraińców. Pytali się: »Czy to jest cała rodzina?«. Gdy dowiedzieli się, że je-stem uratowany z Woli Ostrowieckiej, powiedzieli: »Jak się uratował, niech żyje, jego szczęście«. Wieczorem przyszli Polacy mieszkający w pobliżu. Razem z nimi ucie-kłem do Jagodzina”.

Rodzinę Bolesława Kuwałka z Ostrówek zaprzyjaźnione z nim rodziny ukraińskie, Makarowie i „Mikolusowie”, przez 3 dni przechowywały w Przekurce, po czym od-prowadziły do przeprawy przez Bug.

Edwardowi Soroce oraz rannemu Janowi Palcowi pomogła Ukrainka, żona gajo-wego z lasu Borek. Następnie jej mąż przeprowadził ich bezpiecznie do Jagodzina.

Jesienią 1943 r. pododdział sotni Maśluka zamordował rodzinę Petruka (przydo-mek Prystupa): dziadków, rodziców z synem Piotrem i dwiema córkami. Przez krótki czas trzy osoby z tej rodziny ukrywały się u Ukrainki Pełagii Sanuryki w Przekurce.

Źródło: M. Narbutt, Wołyń: pamięć i zapomnienie, „Rzeczpospolita”, 7-8 VIII 2004; Wołyński testament..., s. 93 (relacja Czesława Kuwałka); ibidem, s. 96 (relacja Aleksandra Lubczyńskiego);

ibidem, s. 155 (relacja Heleny Twaróg z d. Przystupa); ibidem, s. 133 (relacja Edwarda Soroki);

L. Karłowicz, Ludobójcy i ludzie..., s. 162–163; W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 512.

Równo, gmina Huszcza – duża wieś ukraińska, w której żyło 30 rodzin polskich.

W końcu sierpnia 1943 r. miejscowi Ukraińcy otrzymali od UPA polecenie wy-mordowania polskich sąsiadów. Mieli być zwołani na zebranie do Polaka Barańskiego i tam zlikwidowani. Jednakże miejscowy duchowny prawosławny stanowczo się temu sprzeciwił i Polacy zostali ostrzeżeni przez przyjaźnie nastawionych Ukraińców, dzię-ki czemu zdążyli uciec na teren powiatu chełmsdzię-kiego na Lubelszczyźnie. W ten spo-sób uniknęli losu ok. 1100 ospo-sób zamordowanych 30 sierpnia przez UPA w pobliskich wsiach Ostrówki i Wola Ostrowiecka

Anna Ryszkiewicz z d. Wawrzyniak wspomina, jak ocalała część jej rodziny.

29 sierpnia przyszedł do nich młody Ukrainiec „oczywiście pijany i bardzo płakał, i ca-łował mego ciotecznego brata Stanisława Wawrzyniaka i mówił otwarcie, że każą mu iść i bić Polaków w swojej wiosce. Tak mówi: »Co to będzie, jak on zabije Staszka Waw-rzyniaka, jak to kolega, razem chodzili do szkoły, jak on zabije mego tata Aleksandra

Wawrzyniaka i jego rodziców, żonę i dzieci, jak to bliscy sąsiedzi...«. Płakał i narze-kał, że on tego nie może zrobić”. O świcie następnego dnia, tuż przed okrążeniem wsi przez banderowców, Aleksander Wawrzyniak postanowił uciekać z rodziną na zachód w stronę Buga. Spotkał jadącego konno Ukraińca, który ponaglił go, by jak najszyb-ciej uciekał. „Zaprzągł tato konie do wozu i wyjechaliśmy za wieś do pana Bondaren-ki. To był Ukrainiec. Tam byliśmy dwa dni, ale byli tam też Ukraińcy i powiedzieli:

»Jedźcie tam, gdzie wszyscy pojechali. My na waszą śmierć nie chcemy patrzeć, bo banderowcy powiedzieli: spotkają Polaka, to głowa do pniaka«”.

We wrześniu 1943 r. upowcy zamordowali około 30 Polaków z Równa, którzy po-wrócili do wsi. Ukrainiec Jagiełło, ożeniony z Polką, nie wydał swojej żony, za co zo-stał ciężko pobity i po kilku dniach zmarł.

Źródło: Relacja Anny Ryszkiewicz z d. Wawrzyniak, [w:] Śladami ludobójstwa na Wołyniu..., s. 225; W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 513.

Sokół, gmina Zgorany – wieś ukraińska, w której żyło kilku Polaków.

30 sierpnia 1943 r. prawie wszyscy mieszkańcy wsi uczestniczyli w rzezi Ostrówek i Woli Ostrowieckiej, jednak znaleźli się i tacy, którzy z narażeniem życia udzielili Pola-kom pomocy. Dwie Polki z Woli Ostrowieckiej znalazły chwilowe schronienie w rodzinie ukraińskiej, gdzie je nakarmiono i poradzono, by uciekały do Jagodzina (gm. Bereżce).

Rodzina Ukraińców Kuśniczów ocaliła dwie córki, w wieku 10 i 6 lat, Jana i Ma-rianny Pogorzelców, zamordowanych w Woli Ostrowieckiej, i przewiozła do Lubom-la, gdzie przekazała dziewczynki polskim kolejarzom.

Sołtys Sokoła uratował i wywiózł do Lubomla Polkę z dwojgiem dzieci w wieku 3 lat i pół roku, zamężną za Ukraińcem z Sokoła Aloszą Basiukiem – rozpoznanym przez wielu świadków uczestnikiem rzezi, który chciał swą rodzinę wymordować.

Spośród ok. 300 kobiet i dzieci z Ostrówek, zamordowanych pod lasem w pobliżu So-koła, przeżył m.in. Czesław Kruk i jego matka – teściowa Katarzyny Kruk z d. Jesionek.

„Moją teściową Ukraińcy również pognali pod Sokół. Ocalała cudem. Jeden z mordują-cych Ukraińców ze strachu czy litości ominął ją i jej syna Czesława. Ukraińcy widząc, że strzela niecelnie, grozili mu, że go zastrzelą, jak się nie poprawi. Gdy nastała cisza, podnio-sła głowę i zobaczyła, że z pola powstają ranni i uciekają w pobliskie zarośla”.

Ocalał też mały chłopiec z Woli Ostrowieckiej, Czesław Lubczyński, którego wzię-li na wychowanie miejscowi Ukraińcy. Według relacji Ewy Palec, jego ojciec, Jan Lubczyński, gdy dowiedział się o losie syna, po zakończeniu wojny pojechał za Bug i zabrał chłopca do Polski.

Źródło: Wołyński testament..., s. 39; ibidem, s. 88 (relacja Katarzyny Kruk z d. Jesionek);

ibidem, s. 111 (relacja Ewy Palec); W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 529.

Sztuń, gmina Bereżce – wieś ukraińska, w której żyło kilkanaście rodzin polskich.

30 sierpnia 1943 r. upowcy zamordowali nieustaloną liczbę Polaków. Dzięki ostrze-żeniu przez życzliwych Ukraińców, rodzinie Ulewiczów nocą z 29 na 30 sierpnia uda-ło się uciec polami do Lubomla.

Źródło: W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 499–500.

Wola Ostrowiecka, gmina Huszcza – wieś polska licząca ponad 800 mieszkań-ców (dziś nie istnieje).

30 sierpnia 1943 r. w wyniku napadu znacznych sił UPA, wspomaganych przez okoliczną ludność ukraińską, śmierć poniosło ok. 600 Polaków. W sąsiednich Ostrów-kach tego samego dnia zginęło ok. 500 osób.

Świadkowie wydarzeń odnotowali nieliczne przypadki udzielenia pomocy ofi arom rzezi przez Ukraińców z Przekurki (zob. s. 72–73) i Sokoła (zob. s. 74).

Bronisław Jesionek z rodziną ukrywał się poza domem, otrzymując pomoc ze stro-ny dwóch rodzin ukraińskich z Sokoła. Kiedy po zapewnieniu, że niebezpieczeństwo minęło, wrócili do Woli Ostrowieckiej, zostali napadnięci przez grupę upowców, do-wodzoną przez znajomego Ukraińca, Machońkę. „Padła propozycja – wspomina Ma-ria Pendel z d. Jesionek – aby zamknąć nas w domu i podpalić go. Wszyscy zaczęliśmy krzyczeć i lamentować. Spór rozstrzygnął Machońko, który powiedział, że dzisiaj nam nic nie zrobią, ale wrócą jutro i nas zabiją. [...] Przyszły do nas dwie ukraińskie rodzi-ny, które opiekowały się nami przez minione 10 dni. Przyniosły nam jedzenie i wodę do picia. Jedna z Ukrainek radziła, aby uciekać do Starego Jagodzina [...] Po pewnym czasie wysiedlono nas za Bug do miejscowości Okopy”.

Źródło: Wołyński testament..., s. 39; ibidem, s. 116 (relacja Marii Pendel z d. Jesionek);

W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 513–521.

Zamłynie, gmina Bereżce – wieś ze znaczną przewagą ludności ukraińskiej nad polską.

Po napadzie banderowskim 30 sierpnia 1943 r. mieszkańcy wsi schronili się w Ry-maczach. 22 września 1943 r. kilku upowców z Wiszniowa napadło na braci Matczu-ków, którzy wrócili do wsi po żywność. Konstanty Matczuk został zabity, Stefanowi Matczukowi udało się uciec do lasu, a potem schronić u Ukraińca Petra Mełnyczuka, który go odprowadził na teren kontrolowany przez Polaków.

Źródło: W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo..., t. 1, s. 501.