• Nie Znaleziono Wyników

Prozodia słowa niewypowiedzianego i przemilczenia

W dokumencie Language and Literary Studies of Warsaw (Stron 117-121)

Co jednak powiedzieć można w  takiej sytuacji, z  jaką mamy do  czynienia w  słynnym wierszu Cypriana Kamila Norwida, którego fragment niżej:

Coś ty uczynił światu, Napolionie, Że cię w dwa groby zamknięto po zgonie, Zamknąwszy pierwéj…..

Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?…

. . . .

. . . (Norwid 2002, 22–23),

skoro – jak widzimy – dwa kolejne wersy jednej ze strof wypełnione są nie, jak to miało miejsce w poprzedza jących ją strofach, materiałem leksykalnym, ale jego ekwiwalentem (dlaczego używam właśnie słowa „ekwiwalent”, wyjaśnię w dalszej części wywodu) w po-staci wykropkowania? Nie ma chyba wątpliwości, że wersy piąty i  szósty cytowanego wyimka traktować trzeba jako wersy właśnie. Wypełnione kropkami linijki – nazwijmy je dla jasności wersami nieleksykalnymi  – są odpowiednikami wersów zbudowanych z sylab (leksykalnych) w strofach wcześniejszych (również ich sylabicznego wypełnienia odzwierciedlonego poprzez długość owego wypełnienia). Nie można ich, analogicznie względem omawianego wcześniej wersu z utworu Naborowskiego, wypełnić potencjalną („domyślną”) treścią, jednak wiadomo, iż są informacyjnie relewantne. O analogicznym przypadku zaczerpniętym z Beniowskiego Juliusza Słowackiego:

Odjemną! – czy od Tygodnika? Boże!

Kto tam odejmie co, ten będzie mądry;

Ty byś nie odjął nic sam, Pitagorze, Z twoją tabliczką w ręku…

. . . . . . . .

Problemy prozodyjnej segmentacji tekstu (II): co kategoryzacja naturalna i semantyka kognitywna mówią o… 117

. . . . . . . .

Po kropkach piszę dalej […] (Słowacki 1981, 359),

Sadowski pisze, iż „powinny zabrzmieć podczas czytania utworu na  głos” (2004, 110). Odmawia mu natomiast metryczności (więc wierszowości), stwierdzając, że wiersz będący zjawiskiem opartym na „stosunku sylabiczno-akcentowym” (tamże) nie może tu zaistnieć, a zatem fragment ten jest antycypacją tekstu grafi cznego(tamże). Konstatacja autora Litanii i poezji jest oczywiście uzasadniona, tylko jednak wtedy, jeśli przyjmiemy, że rzeczywiście wiersz obligatoryjnie składać się musi z sylab i akcentów.

Tymczasem pisząca o  zagadnieniach ekwiwalencji w  przekładzie wierszy Tamara Brzostowska-Tereszkiewicz zdaje się dochodzić do odmiennych niż Sadowski konstata-cji. Omawiając tłumaczenie wiersza Far in a western brookland Alfreda Edwarda Hopkin-sa i jego adaptację autorstwa Timura Kiribowa Ekwiwalent tieksta (a to uż sliszkom m nogo pro lubow’), gdzie treść słowna zastąpiona zostaje właśnie wykropkowaniem oddającym (jak konstatuje badaczka) „strukturę wierszową oryginału ekwilinearnie, zachowując kanoniczne balladowe tetrametry i  odwzorowując ich grafi czno-przestrzenną organi-zację (wcięcia wersów) […] [, a  zatem– ASM] wiersz przekładu otrzymuje charakte-rystykę metryczną zapożyczoną z oryginału [podkr. moje – ASM]” (Brzostowska-Te-reszkiewicz 2013, 139–140). Następnie zaś przywołuje słowa Jurija Tynianowa z pracy Zagadnienie języka wierszy, według którego: „[p]odobnie jak w teatrze średniowiecznym do dekoracji przedstawiającej las wystarczała etykieta z napisem „las”, tak w poezji wy-starcza etykieta jakiegoś elementu zamiast niego samego: za strofę uznajemy nawet nu-mer strofy […] konstrukcyjnie równouprawniony z  samą strofą” (Brzostowska-Teresz-kiewicz 2013, 144, por. Lotman 2012, 27–29).

Jeszcze inaczej ma się rzecz z pewnym nieprototypowym rozwiązaniem zastosowa-nym przez Czesława Miłosza w jedzastosowa-nym z utworów (Który skrzywdziłeś):

Który skrzywdziłeś człowieka prostego Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, Gromadę błaznów koło siebie mając Na pomieszanie dobrego i złego,

Choćby przed tobą wszyscy się kłonili Cnotę i mądrość tobie przypisując,

Arkadiusz Sylwester Mastalski

118

Złote medale na twoją cześć kując, Radzi że jeszcze dzień jeden przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.

Możesz go zabić – narodzi się nowy.

Spisane będą czyny i rozmowy.

Lepszy dla ciebie byłby świat zimowy

I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta (Miłosz 2011, 341).

Ucięty ostatni wers tego nieprototypowego sonetu nie tylko ma wartość ikonicz-ną, ale  – jeśli ma spełniać swoją funkcję  – musi działać in absentia, czyli być elemen-tem prozodyjnego ukształtowania tekstu mimo swej rzeczywistej nieobecności, swoistej transparentności prozodyjnej (w  zapisie). O  ile u  Norwida niesylabiczne wypełnienie prozodyjne wersu zostaje zekwiwalentyzowane w postaci, którą umownie uznać może-my za grafi czną (choć w głośnej lekturze jest ona realizowana jako swoiste zawieszenie głosu o bardzo konkretnym kształcie), to u Miłosza istnienie wiersza jest sygnalizowane tylko przez kontekst konceptualizacji, jakim jest wiedza o prototypowej postaci sonetu (por. Mastalski 2013b, 36–17). Bez niej tekst staje się po prostu nieczytelny, podobnie zresztą jak w przypadku liryku Pindrzenie z tomu Clubbing Kamila Brewińskiego, w któ-rym czytamy:

dzisiaj jestem niebieski możesz mnie kojarzyć z morzem niebem lub wodą zadzwonić na suki i zgłosić wątpliwości tak długo się staramy coś o sobie powiedzieć – tu pomysł się kończy a zaczyna poezja proszę o wers ciszy

dziękuję […] (Brewiński 2013, 5).

Stematyzowanie linijki pustej pozwala bez trudu odeprzeć argument, jakoby „pusta”

przestrzeń kartki była tylko rozwiązaniem typografi cznym. Co więcej, kontekst sąsied-nich wersów każe się domyślać nawet jej domniemanej rozpiętości wynoszącej rzecz ja-sna trzynaście głosek.

Przywołane tu przykłady mogą oczywiście zostać uznane za  zjawiska skrajne i  marginalne, niemniej bez wątpienia wszystkie zreferowane egzemplifi kacje nie tylko

Problemy prozodyjnej segmentacji tekstu (II): co kategoryzacja naturalna i semantyka kognitywna mówią o… 119

stanowią nieodłączne składniki wierszy, z których pochodzą, lecz również pełnią w nich dwojakie funkcje: 1. konstrukcyjne (kompozycyjne) i 2. semantyczne, czyli „stanowią dodatkowy tekst, który znaczy poprzez wprowadzenie go w kontekst słowny […]” (Kra-jewska 1988, 102). Tego rodzaju milczenie nie jest ani brakiem bodźców, ani też znaków, a jedynie „transcendencją poznawczą” (Jacko 2011, 15–17), czyli sytuacją komunikacyj-ną, w której czytelnik wie, że ma do czynienia ze znaczeniem, ale nie wie na pewno, co ono właściwie znaczy (Jacko 2011, 17).

Tym, co budzić może uzasadnione wątpliwości jest problematyka prozodyjnej natury ciszy i milczenia. W każdej sytuacji komunikacyjnej fakt zamilknięcia jest oczywiście ja-koś mierzalny i możliwy do opisania z pomocą kryteriów pozytywnych lub negatywnych.

Trudno jednak zakładać, by cisza taka była zjawiskiem prozodyjnym (w rozumieniu teo-rii wiersza). Tymczasem w przestrzeni kompozycji wersyfi kacyjnej fenomen ten nie tylko może, ale musi być per se wyrażalny na sposób prozodyjny i jako taki staje się elementem konstrukcyjnym na równi z pauzą wierszową. Jest to więc już nie amorfi czna cisza po pro-stu, a cisza zmetryzowana, która stanowi de facto prolongację pauzy wierszowej wersu--poprzednika o daną wartość prozodyjną wyznaczoną porządkiem struktury sylabicznej.

Zaznaczam od razu, że nie chodzi mi o jakąkolwiek formę realizacji wynikającej z założe-nia, iż wiersz jest jakoby tekstem przeznaczonym do głośnego odczytania (por. Kulawik 1999, 18–23), a tylko o proste stwierdzenie faktu prozodyjnej natury takiego zabiegu for-malnego. Jest on składnikiem wiersza na tych samych prawach, co każdy inny wers i pełni analogiczną funkcję jak linijka pusta w tekście grafi cznym (Sadowski 2004, 110).

Ale poza funkcją kompozycyjną wersy nieleksykalne spełniają również – jak zostało zasygnalizowane – funkcję semantyczną, czyli są nośnikami znaczenia. Tekst istnieje nie tylko pomiędzy tytułem a  istniejącą u  jego kresu oraz przed i  poza nim „otwartą prze-strzenią kartki” (Topolski 2012, 258), ale ponadto autor „wykonuje gest oznaczenia – jak gdyby pokazywał palcem – i zakłada przestrzeń potencjalną, wypełnioną funkcjami sym-bolicznymi […] [wskazuje – ASM] już poza wiersz” (Topolski 2012, 266). Ten gest seman-tyczny może, co widać już na przykładzie przywołanych wierszy, mieć różne funkcje – iko-niczną u Miłosza, performatywną w tekście Brewińskiego, ale też interpretatywną, taką więc, która wciąga czytelnika w  interakcję z  tekstem, każe mu dokonać uzupełnienia.

Choć sama linijka jest metryczna, owo czytelnicze interpretujące działanie konceptualne wcale takie być nie musi. Milczenie – czy raczej „milczenie” – po stronie tekstu staje się tu awersem aktywności czytelnika, nie determinując jednakże jej kształtu.

By  lepiej zobrazować w  czym rzecz, pozwolę sobie przywołać jeden jeszcze przy-kład – dedykowany Brunonowi Jasieńskiemu utwór Ryszarda Krynickiego pod tytułem

Arkadiusz Sylwester Mastalski

120

Biała plama z tomu Organizm zbiorowy (Kraków 1975). Składa się on wyłącznie z tytułu i dedykacji, pozbawiony jest natomiast treści w klasycznym tego słowa rozumieniu, czyli jakiegokolwiek ujętego w  formie wierszowej tekstu. Ramę delimitacyjną utworu stano-wią więc dwa ciągi znaków (tytuł i dedykacja) oraz przestrzeń kartki będąca upostacio-wieniem tytułu (Krynicki 2009, 84). A zatem treścią wiersza jest (paradoksalnie) właśnie brak samego wiersza7, który to rozumieć trzeba jako metonimię (nie)obecności autora Buta w butonierce w świadomości ludzi tego czasu. W tym ostatnim przykładzie nie moż-na oczywiście mówić o  jakiejś prozodyjnej moż-naturze tekstu. Jest to raczej pewien rodzaj tekstu grafi cznego w rozumieniu Sadowskiego. Niemniej mechanizm angażujący czytel-nika w odczytanie znaków zdaje się być i tutaj analogiczny względem opisanych wcześniej.

W dokumencie Language and Literary Studies of Warsaw (Stron 117-121)