• Nie Znaleziono Wyników

W poszukiwaniu drogi wyjścia

4.2. Przeciw Gajuszowi

Radykalne odejście od humanizmu prawniczego na rzecz stanowiska neutralistycznego wydaje mi się wadliwą teore-tycznie i mało realną prakteore-tycznie propozycją filozoficzno-prawną. Uważam, że wyzwania, jakie dla antropocentrycznej filozofii podmiotowości prawnej stwarzają opisane wcześniej problemy, wymagają poszukiwań innych, bardziej zniuanso-wanych koncepcji. Jestem jednocześnie zdania, że podstawo-wą przeszkodą dla ich budowy jest niedostatecznie rozbudo-wana aparatura pojęciowa, jaka ukształtowała się w naukach prawnych w odniesieniu do problematyki podmiotowości.

Była ona — być może — wystarczająca do konceptualizacji idei humanizmu prawniczego (oraz poprzedzających je fi-lozoficznoprawnych ujęć podmiotowości), jednakże w ob-liczu zupełnie nowych problemów, daleko wykraczających poza dotychczasowy paradygmat myślenia o podmiotowo-ści prawnej, jej ograniczenia wydają się główną przeszkodą w próbach budowania adekwatnej odpowiedzi na wyzwa-nia, z jakimi porządki prawne muszą się mierzyć w związku ze współczesnym rozwojem nauki i technologii.

Za podstawową przeszkodę pojęciową uważam zdecydo-wanie zbyt daleko posunięte utożsamianie podmiotowości prawnej z osobowością — fizyczną i prawną. Jego korzenie sięgają przytoczonej już wcześniej myśli Gajusza, że każde prawo dotyczy osób, rzeczy lub czynów. Wywarła ona — jak się wydaje — istotny wpływ na kształtowanie się aparatu pojęciowego prawoznawstwa oraz prawnych ujęć podmio-towości w europejskiej kulturze prawnej. Dlatego też utoż-samianie podmiotowości z osobowością (fizyczną i prawną) będę nazywał dalej tradycją gaiusjańską�

Pod wpływem tej tradycji praktycznie jedynym znanym typem podmiotowości jest osobowość, która stanowi pojęcie, za pomocą którego prawo nadaje status podmiotowy. Tak-że w przypadku, gdy prawo przewiduje, Tak-że jako podmioty traktowane mają być byty (na ogół instytucje lub

organiza-cje) „nieposiadające osobowości prawnej”, czyni to niejako poprzez odniesienie do pojęcia osoby. W konsekwencji po-wstają konstrukcje prawne oznaczające takie jednostki or-ganizacyjne, które mają być traktowane pod określonymi względami tak, jak gdyby były osobami prawnymi, mimo że formalnie statusu takiego nie posiadają. Różnice między zwyczajną osobowością prawną a tego rodzaju konstruk-cjami sprowadzają się bądź to do różnicy w zasadach pono-szenia odpowiedzialności (jak w przypadku tzw. ułomnych osób prawnych czy osób ustawowych), bądź też do przy-znania im konkretnego typu uprawnień lub obowiązków, które co do zasady mogą przysługiwać jedynie osobom.

Nawet w prawie konstytucyjnym, mimo jego autonomii po-jęciowej, podmiotowość pozostaje w istocie odzwierciedleniem prywatnoprawnej tradycji gaiusjańskiej, na której gruncie pod-miotowość w prawie polega na byciu takiego czy innego typu

„osobą”. W tym większym stopniu z taką samą sytuacją mamy do czynienia w prawie karnym, administracyjnym, proceso-wym itp. Nie tylko jest zatem tak, jak ujął to kiedyś Jerzy Lan-de, że osobowość prawna jest „tworem cywilistów”, lecz samo pojęcie podmiotowości prawnej pozostaje w istocie kalką lub przynajmniej echem pojęcia osobowości prawnej24

Z pojęciem osobowości ściśle związany jest natomiast ogromny bagaż skojarzonych z nim pojęć: zdolności cywil-noprawnej, praw podmiotowych — nie tylko osobistych, ale także majątkowych czy politycznych, statusu rodzinnego i administracyjnego oraz obowiązków i odpowiedzialności prawnej. Czyni to pojęcie osoby intuicyjnie mało adekwat-nym do określenia statusu takich istot, które wprawdzie róż-nią się od rzeczy tym, że posiadają sferę swoich subiektyw-nych interesów zasługujących na ochronę prawną, jednakże nie da się im przypisywać przygniatającej większości różno-rodnych konsekwencji normatywnych, jakie tradycyjnie ko-jarzone są ze statusem osoby w prawie.

24 J. Lande: Studia z filozofii prawa. Warszawa 1959, s. 952.

To właśnie wydaje się leżeć u podstaw idei prawnej de-reifikacji zwierząt. Z jednej strony wyrasta ona z etycznej nieakceptowalności dalszego sprowadzania ich do roli rze-czy, pozbawionych własnych interesów i stanowiących do-bro bez reszty instrumentalne, służące zaspokajaniu potrzeb i celów człowieka. Reifikacja zwierząt w prawie stała się pod koniec XX wieku w rażący sposób niespójna z wiedzą na-ukową i rozpowszechniającymi się w wielu społeczeństwach standardami etycznymi. Z dzisiejszej perspektywy uderzają-ce wydają się np. regulacje francuskiego kodeksu cywilnego (obowiązującego jeszcze do zupełnie niedawna), szczegóło-wo określające, w jakich okolicznościach zwierzęta stanowią odrębną rzecz ruchomą, a w jakich są jedynie przynależno-ściami nieruchomości.

Jednocześnie jednak można sądzić, że ustawodawcy do-konują dereifikacji — a nie personifikacji — zwierząt w prze-konaniu, że zwierzęta w oczywisty sposób nie posiadają ta-kich cech, które pozwalałaby na nadanie im statusu osoby (z całym bagażem tradycyjnie wiązanych z tym konsekwen-cji normatywnych w różnych dziedzinach prawa). Potrze-by i możliwości związane ze specyfiką poszczególnych ga-tunków w sposób jaskrawy rozmijają się z tym, co prawnicy utożsamiają z „treścią” pojęcia osoby w prawie. Dotyczy to nie tylko możności ponoszenia odpowiedzialności, posia-dania obowiązków, lecz także korzystania ze znacznej czę-ści uprawnień będących trzonem statusu osoby w jego do-tychczasowym rozumieniu. Wprawdzie część ludzi nie jest w stanie wykonywać samodzielnie tych uprawnień i pono-sić odpowiedzialności (w szczególności opartej na zasadzie winy), jednakże są oni traktowani pod zasadniczym wzglę-dem tak jak inne osoby z uwagi na fundamentalne założe-nie równości wobec prawa gwarantującej każdemu taki sam poziom ochrony podstawowych praw podmiotowych.

Zwierzęta w ten sposób stają się niejako „uwięzione” w sfe-rze rozciągającej się pomiędzy statusem sfe-rzeczy a statusem osoby (a więc — w myśl tradycji gaiusjańskiej —

podmio-tu prawa). Nie są już przedmiotem (bo posiadają zdolności, dzięki którym nie mogą być po prostu rzeczami), a nie sta-ły się podmiotem prawa (bo nie posiadają z kolei przymio-tów pozwalających na włączenie ich do kategorii osób w sen-sie prawnym).

Jednym z możliwych sposobów usunięcia tej trudności może być wyodrębnienie nieosobowego typu podmioto-wości prawnej25. Pozwoliłoby to, jak się wydaje, pogodzić status podmiotu, a nie przedmiotu prawa, z oczywistymi i istotnymi różnicami pomiędzy zwierzętami a tymi podmio-tami, którym może być sensownie przypisywany cały corpus uprawnień, obowiązków i odpowiedzialności składający się na prawnicze pojęcie osoby. Chodziłoby zatem o kategorię podmiotowości uwzględniającą zdolność do posiadania ele-mentarnych subiektywnych interesów wymagających ochro-ny prawnej, przy jednoczesochro-nym braku zdolności warunkują-cych przyznanie statusu osoby z typowymi dla tej kategorii konsekwencjami w sferze statusu oraz związanego z nim ze-społu uprawnień, obowiązków i odpowiedzialności.

Istotą tego rodzaju nieosobowej podmiotowości prawnej jest uznanie pewnego zakresu podstawowych interesów da-nej istoty za zasługujące na uwzględnienie i ochronę praw-ną ze względu na jej samoistpraw-ną, nieinstrumentalpraw-ną wartość i subiektywne dobro. Nie jest to więc ochrona wynikająca z przypisywania jej wyłącznie użytkowej wartości związanej z określonymi interesami lub preferencjami innych podmio-tów prawa (jak np. w przypadku ochrony przyrody, zabyt-ków, pomników etc.). Chodzi w niej o respektowanie pod-miotowych interesów danego indywiduum jako moralnie i prawnie relewantnych ograniczeń swobody postępowania z nim przez inne osoby (a więc przez podmioty zdolne do posiadania obowiązków i ponoszenia odpowiedzialności).

25 Zob. na ten temat A. Elżanowski, T. Pietrzykowski: Zwierzęta jako nieosobowe podmioty prawa. „Forum Prawnicze” 2013, z. 1.

Jednakże, o ile zgodnie ze znaną i cytowaną już formu-łą podmiotowość osobowa polega na uznaniu przez prawo przysługującego danej istocie „prawa do posiadania upraw-nień”, o tyle w przypadku podmiotowości nieosobowej cho-dzi w istocie o jedno tylko prawo podmiotowe: do uznania pewnej sfery jej podstawowych subiektywnych interesów (zależnych od natury konkretnego podmiotu) za podlegają-ce ochronie prawnej. Do kręgu interesów mieszczących się w zakresie tak rozumianej sfery uznawanej za odrębną, au-toteliczną wartość prawną w typowych sytuacjach zaliczyć należałoby bez wątpienia prawo do życia, poszanowania in-tegralności cielesnej oraz do niepoddawania czynnościom skutkującym cierpieniem fizycznym lub dystresem.

Normatywna treść statusu nieosobowego podmiotu pra-wa wyczerpuje się więc niejako w posiadaniu jednego je-dynego prawa podmiotowego: do uznania przez prawo za wartość oraz do ochrony własnych, subiektywnych intere-sów danego podmiotu. Skrótowo można określić je mianem prawa do poszanowania interesów. Jego konsekwencją jest przede wszystkim uznanie, że podmiot nieosobowy może być ofiarą niektórych czynów zabronionych (a zatem posia-da bierne zdolności podmiotowe w prawie karnym), co z ko-lei oznacza zdolność do występowania jako pokrzywdzony w odpowiednich postępowaniach (co oczywiste — za po-średnictwem reprezentujących go podmiotów osobowych dokonujących w jego zastępstwie wszelkich czynności pro-cesowych)26. Sprawą znacznie bardziej dyskusyjną

wyda-26 W warunkach samej dereifikacji zwierzę nie jest w praktyce trak-towane jako pokrzywdzony. Pogląd taki wywiedziony został w wyro-ku Sądu Najwyższego z dnia 16 stycznia 2014 rowyro-ku, w którym uzna-no, że pokrzywdzonym przestępstwem znęcania się nad zwierzęciem

„nie jest, co oczywiste [kursywa — T.P.], samo zwierzę, bo nie jest „oso-bą” w rozumieniu art. 49 § 1 k.p.k. Zwierzę nie jest też rzeczą, o czym pryncypialnie stanowi art. 1 ust. 1 u.o.z. Jeśli jednak zważyć, że w spra-wach nieuregulowanych w tej ustawie stosuje się odpowiednio prze-pisy dotyczące rzeczy (art. 1 ust. 2 u.o.z.), to uprawniony jest wniosek,

je się ochrona interesów podmiotu nieosobowego poprzez przypisanie mu zdolności do bycia pokrzywdzonym przez przynajmniej niektóre typy deliktów. Wydaje się, że cel od-powiedzialności cywilnej, który wiąże się przede wszyst-kim ze stosunkami majątkowymi, czyni to instrumentarium znacznie mniej adekwatnym do specyfiki podmiotów nie-osobowych.

Nie oznacza to, że uznanie ich za podmioty, a nie przedmio-ty prawa (a zatem także stosunków prawnych) nie powinno pociągać za sobą gruntownej rewizji mnóstwa dotyczących ich konstrukcji prawnych, z prawem własności na czele. Nie wydaje się bowiem, aby zasadne było traktowanie podmio-tu prawa (także nieosobowego) jako przedmiopodmio-tu własności.

Zasadna byłaby raczej głęboka adaptacja rozumienia stosun-ków prawnych dotyczących nieosobowych podmiotów pra-wa, aby uwzględniały one prawny obowiązek respektowania interesów podmiotu nieosobowego. Oznaczałoby to między innymi zastąpienie prawa własności czymś przypominają-cym raczej opiekę, pieczę czy inny podobny stosunek praw-ny. To samo dotyczy sprzedaży, przechowania, najmu itp.

Podmiotowość nieosobowa nie dotyczy oczywiście zdolności do posiadania praw majątkowych, jednakże prawo do takie-go kształtowania dotyczących danetakie-go podmiotu stosunków prywatnoprawnych, w których obok wzajemnych uprawnień i obowiązków stron uwzględniane jest również jego prawo do poszanowania własnych, subiektywnych interesów.

Należy zarazem podkreślić, że prawo do poszanowania in-teresów nie oznacza, że są one nienaruszalne, ani nawet nad-rzędne w stosunku do praw i interesów podmiotów osobo-wych. Wyklucza jedynie nieuzasadnioną (czy niedostatecznie że zwierzę hodowlane lub domowe należy postrzegać jako przedmiot własności lub posiadania we wszystkich jego formach (samoistnego, zależnego). Skoro zaś prawo chroni własność, jak i stan spokojnego po-siadania, to przyjąć trzeba, że pokrzywdzonym czynem polegającym na znęcaniu się nad zwierzęciem jest przede wszystkim jego właściciel lub posiadacz” (V KK 370/13).

uzasadnioną) lub nieproporcjonalną ingerencję w chronioną nim sferę. Innymi słowy wymaga, aby te interesy podmiotu nieosobowego były brane pod uwagę i „ważone” z uprawnie-niami i interesami osób trzecich, przede wszystkim zaś stoi na przeszkodzie arbitralnemu, nieuzasadnionemu lub niepro-porcjonalnemu naruszanie tych interesów bez dostatecznie usprawiedliwiających to racji. Zgodnie z ogólną zasadą pro-porcjonalności wszelka taka ingerencja musi być niezbędna, celowa i nienadmierna, tj. ograniczona pod względem doleg-liwości do minimum koniecznego dla realizacji innych uspra-wiedliwionych działań i dążeń podmiotów osobowych. Po-dobnie jak w przypadku konfliktu dóbr poszczególnych osób, również tutaj jedynie częściowo tego rodzaju kolizje dają się ująć w abstrakcyjne rozstrzygnięcia normatywne przesądza-jące, jakiego rodzaju racje mogą, a jakie nie mogą usprawiedli-wiać określonego typu ingerencji w sferę interesów podmio-tów nieosobowych. W zasadniczej mierze wymaga to oceny i decyzji dokonywanych in concreto, poprzez ważenie kolidu-jących ze sobą w danych okolicznościach dóbr27

Uznanie podmiotowości nieosobowej niektórych istot po-zaludzkich miałoby zatem w praktyce zapewnić realizację ich prawa do poszanowania interesów w sposób trojaki:

(i) przez ustawodawcę zobowiązanego prawnie do bra-nia pod uwagę tych interesów i ważebra-nia ich z intere-sami innych podmiotów przy decydowaniu o kształ-cie ustanawianych regulacji prawnych (wymagałoby to, jak się wydaje, konstytucjonalizacji idei i konstruk-cji nieosobowej podmiotowości prawnej);

(ii) przez organy stosujące prawo zobowiązane, aby przy rozstrzyganiu o zgodności z prawem (legalności)

po-27 Ogólnie na temat konfliktów dóbr i konieczności rozstrzygania ich raczej in concreto niż in abstracto zob� T� Gizbert-Studnicki: Kon-flikt dóbr i kolizja norm. „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologicz-ny” 1989, z. 1.

stępowania podmiotów osobowych brały pod uwagę to, czy te ostatnie w dostateczny sposób uwzględni-ły konieczność respektowania także interesów pod-miotów nieosobowych (a nie tylko uprawnień i in-teresów osób fizycznych i prawnych); dotyczyłoby to zarówno przypadków, gdy określony poziom ich ochrony wynika bezpośrednio ze „sztywnych” ure-gulowań prawnych, jak i przede wszystkim w sytu-acjach luzów decyzyjnych, gdy tego rodzaju ścisłych standardów prawnych nie ustanowiono (w tym za-kresie prawo do poszanowania interesów spełnia-łoby rolę poniekąd — ale tylko poniekąd — analo-giczną do konstytucyjnego wymogu respektowania w każdej sytuacji godności istoty ludzkiej);

(iii) poprzez nadanie odpowiednim organom lub innym podmiotom kompetencji do wszczynania postępo-wań o naruszenie interesów nieosobowych pod-miotów prawa; w szczególności efektywna ochro-na prawa do poszanowania interesów uzasadniałaby powołanie instytucji publicznej (na wzór rzeczników praw obywateli lub ich określonych podklas: dzieci, konsumentów, pacjentów, ubezpieczonych itp.) od-powiedzialnej za nadzór i egzekwowanie uprawnień takich podmiotów.