Gniew namiętny wstrząsnął Henryką przy wyma wianiu tych słów. Musiała usiąść, ponieważ biedne nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Franciszek stał przed nią, patrząc na nią wzrokiem, zwykłym u ludzi słabych, oraz chwiejnych, którzy nie są zdolni ani do przyjaźni stałej, ani do zdrady stanowczej. Pojął atoli, że Henryka cierpi z jego powodu, padł więc w mgnieniu oka na kolana, ujął jej dłonie i, ściskając, zaklinał:
— Uspokój się, Henryko — mówił— uspokój się, je żeli mię kochasz. Robisz mi przykrość szaloną... Mój Boże! Jakże ty cierpisz, jak jesteś wzruszoną i to wszystko przezemnie!.. Popatrz mi w oczy, ja cię przecież kocham. Wysłuchaj mię, ponieważ mówię zupełnie szczerze, z ser cem otwartemu.. Bądź więc i ty całkowicie szczerą... Czy mój odjazd tak cię zasmuca? Ależ czy sądzisz, że i mnie on nie przyprowadza do rozpaczy? Być zdała od ciebie będzie to dla mnie rzeczą straszną, nie odjechałbym atoli nigdy, gdybym wiedział, iż to ci sprawi taki smutek...
ZIEMIA OBIECANA. 2 1 7
które ongi zrodziła namiętność, teraz zaś pański słaby charakter. Sądzę atoli, że kochasz pan Henrykę tak prawdziwie, silnie, szlachetnie, iż będziesz mógł odkupić owe błędy i zostaniesz dobrym, oraz uczciwym mężem .. Ja panu wierzę, lecz ja nie jestem nią. Przestrzegając pana, byś według mnie nie sądził córki mojej, chcę pana zarazem uchronić w możliwie najdelikatniejszy sposób od wszelkich złudzeń. Widzi pan: kobieta w moim wieku, a wychowana w naszem społeczeństwie, godnem pożało* wania, wie doskonale, że można popełniać błędy takie, jakich pan się dopuściłeś, mimo to zaś nie stracić jeszcze pięknych przymiotów serca... Henryka jest odemnie młodszą...
— A więc pani przypuszcza, że mi nie przeba czy? — spytał Franciszek z nieukrywanem drżeniem w głosie.
— Nie powiedziałam tego — odparła hrabina — i przeciwnie spodziewam się, że... Chcąc jednak pana nie łudzić, muszę przewidzić wszystkie możliwości... A może to młode serce nie zdoła przebaczyć sprawcy swego pier wszego rozczarowania... Jeżeli Henryka oświadczy sta nowczo, że nie. zostanie pańską żoną, na to nic nie będę mogła poradzić.,.
— Pani przecież przywoła mię z powrotem — za wołał Franciszek — abym mógł bronić swojej sprawy i wytłomaczyć jej...
—- Wytłomaczenie— przerwała pani Scilly— należy do mnie jako do matki. Dowiodłam, iż posiadam dla pa na bardzo dużo sympatyi, może więc pan być pewnym, że przytoczę na korzyść pańską wszystko, co tylko się da
2 1 8 Z IE M IA O B IE C A N A .
przytoczyć, a nawet to, czego pan żadną, miarą nie miał byś prawa powiedzieć. Rozmowa między wami może się ograniczyć jedynie na przebaczeniu z jej strony...
— Będę pani posłusznym — odparł młodzieniec po krótkiem milczeniu. Tu ujął rękę szlachetnej kobiety i całując ją znowu, dodał:
— Powierzam pani wszystko, co mam na świecie najdroższego, ufam pani, jako osobie, którą najbardziej ze wszystkich poważam...
— Ach! — krzyknęła matka — gdybyś pan był wcześniej tego zaufania dowiódł i zwierzył mi się zaraz pierwszego dnia, ileż boleści oszczędziłbyś przez to mo jemu biednemu dziecięciu!...
Młodzieniec oddalił się z silnem postanowieniem, iż obietnicy dotrzyma, jakkolwiek było mu to bardzo, a bardzo ciężko. Sam pakując walizę, by uniknąć wszel kich domysłów ze strony Wincentego, przyznał w duchu hrabinie słuszność, iż warunki, wśród których żyli we troje, nie pozwalały mu zostać. Odjeżdżając atoli, odda lał się zarazem od córki, której może już nigdy więcej nie miał w życiu ujrzeć. Postanowił przecież ponieść taką ofiarę dla szczęścia Henryki.
Gdy jednak o piątej rano powóz hotelu Kontynen talnego odwoził go na dworzec, spostrzegł, iż wiele razy myśli o Henryce, musi myśleć i o córce.
— Tak, o obu równocześnie!..— jęknął w duchu — Ale czyż to zbrodnia kochać je obie równocześnie? A gdy bym się ożenił z Pauliną, potem owdowiał, a potem po raz wtóry ożenił się z Henryką? Nie. Zbrodnia moja tkwi nie w owej równoczesności, lecz w błędach, ongi
popełnionych. Te błędy teraz ścigają mię i karzą... Czyż nigdy" nie zdołam odpokutować za nie? Nie, nigdy, po nieważ nigdy nie będę mógł b) ć użytecznym dla mojej biednej, małej Adeli. O Boże, gdybym miał prawo przy najmniej być użytecznym dla Henryki...
Nieco później pani Scilly dnia tego odważyła się wejść do sypialni Henryki.
Dzień dosyć pochmurny dziwnie licował z bladem obliczem chorej dziewczyny. W oczach jej gorzał nie zdrowy płomień, odblask przełomu moralnego, jaki wi docznie zachodził w jej duszy.
Hrabina ujęła w ręce jej blond główkę i złożyła na włosach pocałunek przeciągły. Milczała przecież, nie wie działa bowiem, jak przemówić do tej dzieweczki niewin nej, srodze w swej czystości dotkniętej, złamanej du chowo.
Wyznanie Franciszka, które podsłuchała przypad kowo, spiorunowało Henryką. Bolało ją zaś równocześnie odkrycie, że Franciszek kłamał w sposob tak okropny i uporczywy zarazem.
Wreszcie rumieniec strzelił na blade lica chorej, rumieniec zakłopotania. Hrabina domyśliła się, że córka zamierza zadać jej kilka pytań, przyrzekła tedy sobie odpowiedzieć na owe pytania z możliwem zaoszczędze niem Franciszka.
— Mamo— zaczęła Henryka — czy ja nie dopuści łam się jakiej niedelikatności?... Mama zostawiła mię sa mą. Bałam się o tę rozmowę, tak mię obchodzącą zbli- ska, mnie się nadto tyczącą... Chciałam jej półożyć kres... Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, jak zawsze, bez
ZIEMIA OBIECANA
pukania. Nie usłyszeliście mnie, ja zaś nie mogłam kro ku postąpić naprzód. Drżałam tak silnie, iż musiałam oprzeć się o mur. Nóg pod sobą nie czułam...
Tutaj zamknęła oczy, jak gdyby cała ta scena z po wrotem działa się na jawie. Matka głaszcząc jej loki, uspakajała ją pieszczotliwie:
— Nie potrzebujesz się usprawiedliwiać. Znam cię zbyt dobrze, abym cię mogła choć na chwilę posądzić o uleganie popędom niskim... A nawet, gdybyś im tym razem uległa, nie zdobyłabym się na skarcenie. Kara, którą poniosłaś, byłaby już i tak zbyt wielką. Mój Bo że! — dodała — wiem, iż jesteś dla mnie najdroższą na świecie istotą... Jak atoli jesteś mi drogą, przekonałam się dopiero teraz po owym ciosie, który spadł na ciebie... Wiedziałaś atoli, że nie pytałam się ciebie o nic. Szano wałam twoją boleść. Będę ją szanowała i nadal. Chcę cię jedynie pielęgnować. . Przypomnij sobie atoli od czasu do czasu, że jestem tutaj u twojego boku, ja, twoja matka...
— Droga mamo — odparła Henryka, ujmując w swe ręce gorejące rękę tej, która do niej w taki prze mawiała sposób. Potem po chwili milczenia, z purpurą na licach, jak gdyby wstydziła się słów własnych, d o dała:
■— Droga mamo, on powiedział, iż ta mała Adela jest jego córką...
— Słyszałaś sama, — potwierdziła hrabina, w i dząc, iż biedna istota nie śmie poruszać zagadnienia, które ciążyło jej na sercu. — Rzecz to szkaradna, gdy kobieta zamężna zostaje matką dziecięcia, które nie jest