Od bardzo już dawna starano się odnaleźć cyfrę normalnej długości życia ludzkiego i roz
m aitych w tym celu próbowano sposobów. Do
patrywano się nawet istnienia pewnego stosun
ku pomiędzy sprawami życiowemi a peryodycz- nemi zaburzeniami astronomicznemu Mniemanie to, wznowione w pierwszej ćwierci XIX-go stu
leciu, przez Schuberta, opierało się na wierzeniu w tajemniczy wpływ okresów siedmioletnich. Cyfra trzy również wielkie i tajemnicze miała znacze
nie, ztąd i w życiu chciano widzieć tylko szereg okresów trzyletnich. Inni więcej nadawali zna
czenia liczbie dziesięć, t. j. zdwojonej liczbie pięć, będącej rezultatem sumy dwóch liczb zasadni
czych dwa i trzy, a zatem wyrażającej coś zu
pełnego, mogącego utrzymać w równowadze
całość żyjącego organizmu. Burdach np. okre
ślał długość życia ludzkiego, biorąc za podstawę do swego rachunku liczbę dziesięć. Mnożąc czter
dzieści tygodni życia embryonalnego przez dzie
sięć, otrzymał czterysta tygodni; dziesięć takich okresów t. j. cztery tysiące tygodni, czyli 76 lat i kilka miesięcy ma stanowić, zdaniem tegoż au
tora, cyfrę normalnej długości życia ludzkiego.
Buifon, za przykładem A rystotelesa, utrzymywał, iż długość normalna życia zależy od długości czasu, w jakim dokonywa się w zrost organizmu.
Ponieważ czas tego wzrostu nie był mu dokład
nie wiadomym, nie mógł więc określić normalnej długości życia. Flourens dopiero, biorąc za ce
chę wyrażającą kres wzrostu organizmu połą
czenie się kości z swemi częściami końcowemi, wykazał, iż człowiek rośnie do lat dwudziestu, wielbłąd do ośmiu, koń do pięciu, wół i lew do czterech, pies do dwóch, kot do osiemnastu mie
sięcy, królik do dwunastu. Mnożąc liczby te przez pięć otrzym ał cyfry, mające wyrażać długość ży
cia człowieka i wymienionych wyżej zw ierząt.
W ypadałoby więc, iż człowiek dożyć powinien w warunkach normalnych do lat stu, wielbłąd do czterdziestu, koń do dwudziestu pięciu i t. d.
W rachunku tym atoli nie tylko czas wzrostu organizmu należałoby brać pod uwagę, lecz także czas trw ania ciąży, zależny od wielkości
zwie-rzęcia. Już Haller, na sto lat przed Floureusem, do podobnych dochodził wniosków, nie ograniczał się on jednak na samem tylko obliczaniu, lecz gromadził także fakty niezwykłej długowieczno
ści i z faktów tych określał cyfrę kresu życia ludzkiego. Człowiek dożyć może, zdaniem jego, do lat 160 najwyżej.
Zanim wejdziemy w rozbiór zajmującej nas tu sprawy, poznać musimy najprzód przyczynę starości i śmierci. Dwa te zjaw iska mają swe źródła w samej naturze każdego istniejącego t r - ganizmu. W organizmach wyższych zwierząt, a szczególniej w organizmie człowieka, zjawiska te, wobec największego zróżniczkowania funkcyo- nalnego, badane być mogą najlepiej.
Rozpatrując zmiany, jakim ulega w rozmai
tym wieku siła twórcza organizmu, przekonywa
my się, iż starość i śmierć poczyna się już od samego dzieciństwa. Każdy organ zużywa się bezustannie i żyje dzięki ciągłemu wznawianiu się cząstek utraconych.
Zużywanie się i wznawianie formy żyjącej nie są jednak sprawami z zupełnie jednakowem dokonywającemi się natężeniem; to jedna to dru
ga sprawa w nas przeważa. W wieku młodzień
czym, w okresie rozwoju i wzrostu, organizm zy
skuje więcej niż traci; w starości, przeciwnie,
stra ty są większe niż zyski. Siła twórcza orga
nizmu, siła kształtująca go i budząca go do wzro
stu, zmniejsza się ciągle, słabnie od pierwszych chwil życia.
Podług statystyki Queteleta, noworodek męz- ki waży przeciętnie od 3,000 do 3,500 gramów;
w końcu pierwszego roku życia w aga jego pod
nosi się do 9 kilogramów, t. j. staje się praw ie potrójną. W końcu drugiego roku dziecko waży 11 do 12 kilogramów, czyli zyskuje na wadze w tym roku od 2 do 3 kilogramów. Zdolność do wzrostu zmniejsza się odtąd stale aż do okre
su dojrzewania płciowego, w którym to okresie, pomiędzy 12 a 16 rokiem, wzmaga się znowu trochę, lecz słabnie następnie stopniowo, pomimo iż organizm nie przestaje rosnąć aż do roku trz y dziestego. Od 30 do 40 roku organizm znajduje się w stanie równowagi; po roku czterdziestym waga organizmu zmniejsza się ciągle do samej śmierci.
W zrost organizmu dokonywa się najszybciej przed urodzeniem. W okresie tym, od chwili poczęcia do urodzenia, waga zwiększa się w sto sunku zadziwiającym; jeżeli wagę początkową płodu wyrazimy przez 1, to waga jego w chwili rodzenia się będzie się równać jednemu m iliar
dowi.
Przeciętna długość ciała noworodka, wy
nosi 55 centymetrów. Długość ta zwiększa się przeciętnie w pierwszym roku o 148 milimetrów, w drugim o 93, w trzecim — o 72, w piątym o 60, w dziesiątym — o 56, w piętnastym —o 53, w osiemnastym do dwudziestego — o 8 milime
trów rocznie, od dwudziestego do dwudziestego piątego — o 1,2 milim. rocznie, od dwudziestego piątego do trzydziestego — 0,8 milim. rocznie.
Od trzydziestego do czterdziestego roku długość ciała pozostaje niezmienna, poczem zmniejsza się pomiędzy czterdziestym a pięćdziesiątym rokiem o 10 milimetrów, pomiędzy pięćdziesiątym a sześć
dziesiątym — o 35 milim., pomiędzy sześćdziesią
tym a siedemdziesiątym — o 16 milim., pomię
dzy siedemdziesiątym a osiemdziesiątym — o 10 milim. Po roku osiemdziesiątym długość ciała zmniejsza się bardzo słabo. W zrost człowieka przeciętnej wysokości zniża się zatem w starości o 71 milimetrów. Cyfry powyższe stosują się do warunków normalnych, wypadki wyjątkowego chudnięcia lub tycia, nie brane są tu pod uwagę.
Ścisłe badania naukowe wykazały, iż proces zu
żywania się organów, powodujący zmniejszenie się wagi ciała, najintensywniej dokonywa się w młodości i słabnie następnie stopniowo aż do śmierci. Że w młodości waga i wzrost ciała nie zmniejsza się lecz zwiększa, je s t to wynikiem
znacznego zasobu sił organizacyjnych, jaki w tym wieku posiadamy. Siły te, najintensywniej działa
jące z chwilą poczęcia organizmu, słabną, wyczer
pują się w miarę zwiększania się ilości przeży
tego czasu.
W zrost organizmu, jak wiadomo, polega na tem, iż rozmaite jego części przysw ajają sobie pewne substancye nieżywe, jakich krew im do
starcza, i przekształcają je w żywe. Zwiększają one tym sposobem swą objętość i swoją wagę.
Takie przekształcanie się m ateryi martwej w ma- teryę żywą, dokonywa się dzięki owym siłom twórczym, jakiemi rozporządza dany organizm i kosztem tychże sił. Siły te wyczerpują się w miarę wzrostu organizmu, w miarę w ytwarza- rzauia żyjących form materyi. Ilość materyi, ja ką mogą one przetworzyć, zmniejsza się coraz bardziej, m aterya zaś przetworzona coraz mniej je s t żywą, coraz więcej zachowuje cech m ateryi martwej. Wreszcie organizm traci zdolność tw o
rzenia m ateryi żywej, tra c i zdolność wznawiania części ulegających zniszczeniu, traci swą życio- wość i umiera.
Można więc powiedzieć, że człowiek, w nor
malnym stanie zdrowia będący, już po roku cz te r
dziestym zaczyna umierać, zaczyna się bowiem staw ać odtąd coraz więcej martwym, coraz mniej m ateryi żywej w organizmie swym posiadającym.
Znaczna ilość sił naszego organizmu wy
czerpuje się niepowetowanie. Mięsień zmęczony pracę, nadmierną, gruczoł w yczerpany w ytw a
rzaniem wydzielin, zmysł pozbawiony w rażliw o
ści mu właściwej pod wpływem ciągłej podniety, mózg osłabiony długą pracą, odzyskują swą zdol
ność funkcyonalną przez odżywianie się i spo
czynek. Lecz ani energia potencyalna pokarmów, ani żadna inna siła nie są w stanie wznowić w nas zapasu energii twórczej, organizacyjnej.
Przekształcanie się jednej siły w drugą zależy od pewnych warunków, których udział w takim razie jest niezbędnym; w arunki tego rodzaju, mogące sprzyjać wznawianiu się utraconej przez nas energii twórczej, nie wchodzą jednak, nie
stety, w obręb środków, jakiemi rozporządzamy.
Dążność do stawania się zmniejsza się w ca
łej naturze żyjącej stale. Jedno tylko zjawisko, u wyższych przynajmniej jestestw , zwrócić jej może w jednej chwili całą jej intensywność pier
wotną; zjawiskiem tem jest zapładnianie.
Zjawisko to jest, zdaje się, powszechnem w całym świecie żyjącym, reprodukcya bowiem płciowa nie jest wyłącznym przyw ilejem jestestw wyższych. Niższe formy życia, ja k np. wymocz
ki, reprodukują się także płciowo. Wiadomo ja k ważną rolę odgrywają ją d ra komórek w akcie zapładniania; bez jąd er tych zapłodnienie je s t,
zdaje się niemożliwem. Komórki, w których nie dostrzeżono dotychczas żadnych jąder, okazać się mogą w przyszłości, przy ściślejszej obserwacyi, posiadającemi je, okazać się zatem mogą również reprodukującemi się płciowo. Zapładnianie stano
wi więc jedyną przyczynę trwałości życia, jeżeli nie w całym świecie organicznym, to przynaj
mniej w ogromnej większości gatunków. Ponie
waż ilość osobników każdego gatunku zwiększa się ustawicznie, w zrasta zatem także suma siły twórczej w naturze.
Zapas siły twórczej, jaki rodzący się płód otrzymuje w chwili swego poczęcia, jedynie wa
runkuje, przy normalnem dokonywaniu się wszel
kich czynności, długość jego życia.
Zjawisko pączkowania uważane zwykle za sposób reprodukcyi bezpłciowej nie przeczy by
najmniej powyższym poglądom. Ponieważ nie w szystkie części jestestw a, stworzonego drogą płciową, wyczerpują z jednakową szybkością swą siłę organizacyjną, niektóre zatem z tych części pozbawione bywają po upływie pewnego czasu możności użycia tejże siły dla w ytwarzania ko
mórek i pozostają czas jakiś w stanie spoczynku.
Z chwilą, gdy siła organizacyjna owych części staje się znowu czynną, natężenie czynności ży
ciowych może być tak znaczne, iż w rezultacie daje początek wytwarzaniu się pączków.
4
Pewne zjawiska regeneracyi spostrzegane u ludzi należą, do tej samej kategoryi faktów.
Nowe zęby w yrastające na starość, włosy o bar
wach właściwych wiekowi młodemu, zjawiające się na miejscu siwych, są to rezultaty spraw y rozwojowej zarodków istniejących już w życiu embryonalnem, zarodków zbywających, które po długim odpoczynku zachowały w sobie dostateczną ilość siły organizacyjnej, ażeby się rozwinąć.
J a k ą jest normalna długość życia ludzkiego?
Odpowiedź na pytanie powyższe znajdujemy w rocz
nikach statystycznych.
tych można również dowiedzieć się, na wiele lat życia liczyć może człowiek w danym wieku.
Człowiek lat 10 może liczyć, iż przeżyje
Jł 20
jeszcze 46 38
lat
łł
n 30 » n 31 łł
n 40 n n 24 »
r> 50 n 18 »
60 n 12
r> 70 n 7 rt
n 80 n V) 4 ■n
•„ 90 » n 3 n
100 n ri 2 n
Dla płci żeńskiej przeciętna długość życia jest o trzy lata wyższą t. j. wynosi lat 38. Róż
nica ta na korzyść kobiety ujawnia się już od pierwszego roku życia i trw a przez cały ciąg istnienia, zmniejszając się stopniowo, tak iż od lat 80 do 100 śmiertelność obu płci bywa pra
wie jednakową. W rasie semickiej przeciętna długość życia je st wyższą. Pomimo widocznego wyradzania się żydzi żyją przeciętnie lat 48.
Zobaczmy teraz, ja k ą jest ostateczna grani
ca długości ludzkiego życia i czy granica ta nie zmniejsza się z postępem czasu. Nie możemy tu brać, naturalnie, pod uwagę długości życia, przy
pisywanej pewnym osobom w starożytności, jak
np. Matuzalemowi, który jakoby żyt lat 969, Noemu, i t. d., niewiadomo nam bowiem, jak ą była jednostka czasu w owej epoce. Ponieważ patryarchowie żenili się dopiero, gdy mieli lat 60, 70, a nawet 100, podług ich sposobu liczenia, właściwie zaś, ja k to widać z badań Henselera, żenili się pomiędzy 15 a 25 rokiem życia, rok zatem patryarchów był naszym kwartałem . Ma- tuzalem więc żyć mógł najwyżej lat 242.
Długość życia ludzkiego nie mogła się zresz
tą zmniejszyć raptownie od czasu patryarchów do Mojżesza. W ostatniej części jego pięcioksię
gu (Deuteron. XXXIV. 7) czytamy: „Mojżeszowi sto i dwadzieścia lat było gdy umarł, a nie za
ćmiło się oko jego, ani nie poruszyły się zęby jego". Dawid powiada, iż „liczba dni człowie
czych najwięcej sto la t“ (Psalm LX X X IX . 10), w Eklezyastyku zaś znajdujemy, że „dni żywo
ta waszego w nich siedemdziesiąt lat; a jeśli w możnościach osiemdziesiąt lat, & nad to co wię
cej praca i boleść" (Ecclesiast. X V III. 8). Życie ludzkie nie było, jak widzimy, dłuższem w sta rożytności niż dzisiaj. Ze spisu ludności, dokona
nego za czasów Wespazyana w ósmej prowincyi rzymskiej, znajdującej się pomiędzy Apeninami a rzeką Po, liczącej trzy miliony mieszkańców, dowiadujemy się, iż ludzi, liczących lat sto, było tam 104, lat 110—14, lat 125 do 137— 10, trzech.
tylko wreszcie liczyło lat 140. Cyfry rzeczy
w iste były niższe prawdopodobnie, ludzie bowiem starzy podają się zwykle za starszych, niż są w istocie.
Opierając się na faktach pewnych, śmiało można powiedzieć, iż wyjątkowo człowiek może przejść po za rok 150, a nawet dożyć do lat dwustu. Przytoczone niżej przykłady długowiecz
ności pewnych ludzi wyraźnie tego dowodzą.
Tomasz P a rre , biedny chłop z Schropshire (Anglia), mając lat 101, skazany został na stanie pod pręgierzem za wykroczenie przeciw obyczaj ności. W roku 120 ożenił się z pewną wdową któ ra opowiadała, iż nigdy nie zauważyła w nim nic takiego, coby świadczyło o jego starości. Do lat 130 oddawał się ciężkiej pracy, młócił nawet zboże w stodole. Pam ięć i wzrok osłabły wresz
cie, umysł jednak i słuch pozostały normalnemi do samej śmierci. Król, dowiedziawszy się o nim, zapragnął go zobaczyć. Sprowadzono go zatem do Londynu, gdzie, uczęstowany hojnie przez pa
nującego, wkrótce umarł, mając lat 152 i 9 mie
sięcy. Sławny anatom Harw ey, dysekując go, znalazł klatkę piersiową bardzo obszerną, serce wielkie i zdrowe, mózg normalny, wszystkie wogóle organy w dobrym stanie; żebra nie przed
staw iały skostnienia chrząstek, tak pospolitego u starców i zachowały całą swą sprężystość. Sta
rzec ten żyłby nie wątpliwie dłużej jeszcze, gdy
by, ja k zapewnia Harwey, nie był przyjeżdżał do Londynu, gdzie opływał w dostatkach, do jakich nie był przyzwyczajony.
D rugi przykład zadziwiającej długowiecz
ności przedstawia H. Jenkins. Mając lat 12 wal
czył w bitwie pod Floddon w 1513 r., zmarł zaś dopiero w 1670 r. w Yorkshire, przeżył więc lat 169. A kta sądowe wykazały, że staw ał przed trybunałam i jako świadek w ciągu 140 lat. Pew nego razu wezwany był na św iadka w sprawie, która się działa przed 140 laty; zjawił się wów
czas w towarzystwie dwóch swych synów, z któ
rych jeden miał lat 100, drugi zaś 102. Pod ko
niec życia zajmował się głównie rybołóstwem.
Wspomnieć tu możemy jeszcze o K entigernie, za
łożycielu dyecezyi Glasgow’skiej, zwanym inaczej świętym Mungo, który przeżył lat 185, ja k o tern świadczy umieszczony na nagrobku jego napis:
„Cumque octogenos centum quoque quinque vir annos complerat, sanctus Glasgow est funere funct,us“.
Święty Narcyz żył lat 165. Epiraenides, kapłan z Krety, podług świadectwa pisarzów rzymskich, żył około 300 lat, spał podobno w j a skini lat 50. Arcybiskup węgierski Spodisroda dożył do 185 lat. Pewien kanonik z Lucerny, zmarł w r. 1346 r., przeżył lat 186.
Bacon wspomina o pewnym człowieku, któ
ry jakoby miał żyć od IV do X II wieku; przy
puszcza jednak, iż mógł żyć lat 300. Portugal
czyk F a ria mówi o starcu, k tóry żył przeszło 300 lat. Guillous Mac Crain, szkot, zmarł w X V II stuleciu, mając więcej niż 200 lat. Tomasz Caru, jak utrzymuje Dr. C. W. Evans, żył lat 207.
P io tr Czortan, rolnik z Tem esyar na Węgrzech, zmarł w 1724 r., mając lat 185; jeden z jego synów liczył wtedy 155 lat, drugi 97. John Kovin żył la t 170, żona jego 164. Chłop nor
weski J . G urrington dożył do 160 lat, najstar
szy syn jego miał wtedy łat 108, najmłodszy 9.
Juan A. Caledon, chilijczyk, ożenił się w 1855 r., mając lat 120, z kobietą la t 98. Statystyka urzę
dowa z 1850 r. podaje w iek pewnego inflant- czyka na 168 lat; brał on udział w bitwie pod Poł- taw ą w 1709 roku.
Osoby, odznaczające się nadzwyczajną dłu
gowiecznością, nie chorują zwykle prawie nigdy, czują się zdrowemi do ostatnich chwil życia i umierają bardzo szybko. Umysłowość ich po- zostaje normalną, pamięć słabnie dopiero pod koniec życia, dotknięci natomiast bywają często osłabieniem, lub też zupełną u tra tą wzroku. Rysy ich tw arzy, zaokrąglonych najczęściej, pozbawio
ne byw ają wyrazistości i energii, w yrażają do
broć i zadowolenie pełne spokoju. Zdawałoby
się, iż uprzywilejowane te istoty przedstaw iają normalny typ człowieka. W rzeczywistości je d nak tak nie jest.
F erm er irlandzki, nazwiskiem Owen Carol- lan, urodzony w 1637 r., miał po sześć palców u każdej ręki i u każdej stopy; umarł w 1764 r., mając lat 127. Elżbieta Walson, karlica, mając 2 stopy i 3 cale wysokości, zmarła w Post, w Szkocyi, przeżywszy lat 115. Jakób Donald, fermer irlandzki, olbrzym, 7 stóp i dwa cale wzrostu mający, zmarł w 120 roku życia, w po
bliżu Cork. J a n Maulmy, odznaczający się nad
zwyczaj k ró tk ą szyją i dziwną formą układu ło
patek, tak że patrząc nań z tyłu, nie można by
ło dostrzedz jego głowy, zmarł w 1757 r. w Bre- tonnay, przeżywszy lat 120. Nikolina Marc, słu
żąca, urodzona w Alembon, w Pikardyi, była garbatą i miała zatrofiowaną całą rękę prawą, a pomimo tego żyła lat 110.
Usposobieuie do długowieczności nie wyraża się więc w kształtności zewnętrznej; siła odporna organizmu, pomimo licznych zboczeń anatomicz
nych, może być bardzo wielką, starczyć może na bardzo długo.
Powszechnem jest mniemanie, iż ażeby żyć długo, potrzeba koniecznie zachowywać miarę w używaniu napojów spirytusowych.
Najwiarogodniejsze statystyki wykazują, iż pijaństwo nałogowe skraca życie w znacznym stopniu. Neisson badał 6,111 pijaków w wieku od lat 16 do 90 i znalazł, iż śmiertelność tychże trz y razy jest większą przeciętnie niż śm iertel
ność normalnej ludności w Anglii. To samo zau
ważono w innych krajach. Nie należy jednak wyprowadzać ztąd wniosku, że alkohol bezwzględ
nie je s t szkodliwym. Alkohol szkodliwym jest wtedy tylko, gdy używany bywa w nadmiarze i to nie zawsze w jednakowym stopniu. Przy wielkiej odporności organizmu nawet częste upi
janie się nie pociąga za sobą następstw szkodli
wych. Dowodzą tego liczne przykłady pijaków, żyjących bardzo długo.
Annibal Camoux, urodzony w Nicei 1638 r., wypijał bardzo wiele wina i pomimo tego żył lat 122. Jerzy Kirton, pijak, zmarł w 1764 roku w Oxnophall (Yorkshire), mając lat 125. Joanna Obst, urodzona w 1670 r., wypijała codziennie dwie szklanki wódki, zmarła w 1825 r. na Szląz- ku, przeżyła zatem lat 155. Filip Larroąue, rzeźnik, upijał się dwa razy tygodniowo, żył lat 102. Chirurg Politiman, lotaryńczyk od 25 roku życia upijał się co wieczór, żył lat 140. Inny chirug Espagno z Comminges nad Garouą, podobny żywot prowadzący, żył lat 112. F erm er irlandzki B raw n dożył do lat 120, pomimo iż zawsze był
pijany, jak świadczy o tem napis umieszczony na jego nagrobku: „Pod tym kamieniem leży Braw n, który zdołał przeżyć lat 120, dzięki używaniu mocnego piwa. Zawsze był pijany i ta k okro
pnym był w tym stanie, że śmierć naw et go się bała. Pewnego dnia był spokojny wbrew zwy
czajowi; śmierć ośmielona tem, rzuciła się nań i zwyciężyła tego pijaka, który nie miał równe
go sobie“ . Pijacy ci niewątpliwie żyliby dłużej jeszcze, gdyby byli inne prowadzili życie.
Napoje aromatyczne, alkaloidalne, jak: kaw a, herbata i t. d., używane nadmiernie, również by
w ają szkodliwemi. Dwie filiżanki dobrej kaw y zawierają '/ 5 gram a kofeiny, to jest najwyższą dozę, jaką lekarze przepisują chorym. Pomimo tego jednak znane są przykłady nadmiernego używania kawy, niepociągającego za sobą na
stępstw szkodliwych. Elżbieta Durieux z Ville- raud, w Sabaudyi, żywiła się głównie kawą;
do 40 filiżanek wypijała jej dziennie. Kawa ta była tak mocną i czarną, że najzawziętszy arab nie odważyłby się pić jej w ta k wielkiej ilości.
Żyła lat 114. Wiadomo także, iż wiele osób ży- jących długo używało kawy jako lekarstw a na wszelkie choroby.
Do zawodów skracających niewątpliwie ż y cie należy praca w kopalniach. A jednak w 1768 roku żył w Szkocyi robotnik, który od lat 80 pra
cował w kopalniach węgla w D arkeith koło Edym- burga i miał już wtedy lat 133. Innych nadużyć, oprócz wyżej wymienionych, nie spotyka się w try bie życia osób długo żyjęcych. Są to ludzie zwykle żonaci; skoro zaś zostanę, wdowcami, że
nię się powtórnie, a małżeństwo takie najczęściej nie je s t tylko prostę formalnościę.
F a k ty powyższe wskazuję, iż człowiek dojść może do późnego wieku naw et w warunkach b a r
dzo dla zdrowia szkodliwych. Zasadniczy waru
nek długowieczności leży w naturze ustroju ka
żdej jednostki, stanowi część cech oddziedziczo- nych. Z tęd długowieczność bywa często właści- wościę całych rodzin. Człowiek rodzi się już ze skłonnościę do długiego życia, tak samo jak ro
dzi się ze skłonnościę do wysokiego lub małego
dzi się ze skłonnościę do wysokiego lub małego