• Nie Znaleziono Wyników

S p ra w a k s ią ż k i i c z y te ln ic tw a .je s t spośród za g a d n ie ń o ś w ia to w y c h w d a ls z y m c ią g u na p ie rw s z y m p la n ie . P r a c o w n ik o ś w ia to w y , k tó r y ' do n ie d a w n a sam t y lk o p r a w ie w a lc z y ł o dostęp k s ią ż k i do s z e ro k ic h mas o b y w a te li, m a d z is ia j p o w a ż n y c h s p rz y m ie rz e ń c ó w w osobach p is a rz y i p u b lic y s tó w , k tó r z y cora z częściej z a b ie ra ją głos w k w e s tii b ib lio te k p o w sze ch n ych , a k c ji w y d a w n ic z e j itp . P rz y c z y n iło się do tego w du żej m ie rz e ’ p rz e m ó w ie n ie P re z y d e n ta R z e c z y p o s p o lite j n a o tw a r c iu r a d io s ta c ji w e W r o c ła w iu w d n iu 16 lis to p a d a r. Ub. ora z z o rg a n iz o w a n e przez S p ó ł­

d z ie ln ię „ C z y t e ln ik “ w y ja z d y p is a rz y ż o d c z y ta m i do p r o w in c jo n a ln y c h m ia s t ora z z a b ity c h d e s k a m i m ia s te c z e k i w s i. T o be zpo średn ie z e tk n ię ­ cie się tw ó r c ó w z s z a ry m i m a s a m i o d b io rc ó w s ło w a d ru k o w a n e g o d a je o b u s tro n n e k o rz y ś c i: p is a rz o m o tw ie r a ją się oczy n a ro z m a ite n o w e z ja ­ w is k a w n a szym p o w o je n n y m ż y c iu , w y c z u la się w ra ż liw o ś ć na p o trz e ­ b y społe czeństw a w s to s u n k u do p iś m ie n n ic tw a n a ro d o w e g o i p rz y s w a ­ ja n ia w ła ś c iw y c h p o z y c ji z obcego, k o rz y s ta n a t y m ję z y k i s ty l; spo­

łe c z e ń s tw o zaś, p o zna w szy be zpo średn io danego pisarza , z w ię k s z y m z a in te re s o w a n ie m będzie p o s z u k iw a ło . je g o k s ią ż e k i z w ię k s z y m p rz e ­ ję c ie m będzie je c z y ta ło . S ło w e m , te w y ja z d y — to d o b ra m y ś l. . .

W n u m e rz e 13— 14 „ N o w i n L i t e r a c k i c h “ W a c ła w Z a ­ wadzki p t. „U p o w s z e c h n ie n ie k s ią ż k i“ z a b ie ra głos w d y s k u s ji n a - te n te m a t pisząc: „U p o w s z e c h n ie n ie k s ią ż k i s ta ło się z a g a d n ie n ie m p a lą c y m i do m aga się sz y b k ie g o ro z w ią z a n ia ze w z g lę d u n a z a ła m a n ie się k o n iu n ­ k t u r y n a r y n k u k s ię g a rs k im , n a n ie w p ro w a d z e n ie u s ta w y b ib lio te c z n e j i, co za ty m id z ie , b r a k b ib lio te k w naszych m ia s te c z k a c h i w s ia c h . A w s z a k b ib lio te k a je s t n a jw a ż n ie js z y m c z y n n ik ie m w u p o w s z e c h n ia ­ n iu k s ią ż k i“ . ,

S tw ie rd z iw s z y d a le j, że d w ie są u nas g łó w n e p rz y c z y n y , w s tr z y m u ­ ją c e ob ie g k s ią ż k i, a m ia n o w ic ie : w y s o k a je j cena i b r a k b ib lio te k , i p rz y p o m n ia w s z y o g ó ln ie nasze w o je n n e s tr a ty p o d ty m w zg lę d e m , p o w ia d a : „ M u s im y .zacząć od b u d o w a n ia w ie lk ie j s ie c i b ib lio te k w m ia ­ s ta c h i w s ia c h od fu n d a m e n tu , bez k tó re g o w s z e lk ie p o c z y n a n ia k u lt u , r a ln e z a w is n ą w p ró ż n i. S y tu a c ja u nas je s t ta k a , że n ie cho dzi o k o m ­ p le to w a n ie ju ż is tn ie ją c y c h b ib lio te k , o za m ia n ę n o rm a ln ie n is z c z e ją ­ c y c h k s ią ż e k n a św ieże egzem plarze, ja k to m a m ie js c e c oro cznie w e w s z y s tk ic h k ra ja c h . P rz y t a k ie j n o rm a ln e j s y tu a c ji m ożn a b y d y s k u to ­ w a ć , czy w c ią g u — p o w ie d z m y — trz e c h la t n ie dać p ie rw s z e ń s tw a in n y m fo rm o m u p o w s z e c h n ie n ia k s ią ż k i. W ob ecn ej s y tu a c ji m u s im y c a ły w y s iłe k s k o n c e n tro w a ć na s p ra w ie n a jw a ż n ie js z e j, fu n d a m e n ta l­

n e j: s tw o rz e n ia p e łn e j s ie c i b ib lio te k m ie js k ic h i w ie js k ic h “ .

Z a g a d n ie n ie b ib lio te k po w s z e c h n y c h n ie je s t u nas n o w e i n ie m a — zd a je się — p r z e c iw n ik ó w . C h o d z i b a rd z ie j o d o b ó r i w y d a n ie k sią że k,

k tó r e b y ja k n a jle p ie j s p e łn iły s w o ją r o lę w d z ie le u p o w s z e c h n ia n ia czy­

te ln ic tw a i szero kie go k o rz y s ta n ia ze s ło w a d ru k o w a n e g o w p o trz e b a c h ż y c ia codziennego. N a te n te m a t w y p o w ia d a s w o je u w a g i Jacek Bocheń­

s k i w n -rz e 20 „ K u ź n i c y “ p t. „P r o b le m y a k c ji c z y te ln ic z o - b ib lio - te c z n e j“ , gd zie pisze: „ W z w ią z k u z w e jś c ie m w ży c ie u s ta w y b ib lio te c z ­ n e j n a le ż y p rz e m y ś le ć z a g a d n ie n ie w y b o r u k s ią ż e k , k tó r e ja k o p ie rw s z e w e jd ą w s k ła d tz w . B ib lio t e k i P ow szech nej. W ie m y ju ż d z is ia j, że w y ­ d a w n ic tw a , do te j B ib lio t e k i należące, m a ją p e w ie n o k re ś lo n y cel. N ie id z ie o w y p e łn ie n ie lu k i, p o w s ta łe j w na szych k s ię g o z b io ra c h d z ię k i z n iszcze n io m w o je n n y m . N ie id z ie o s k o m p le to w a n ie czy po m n o że n ie n a ro d o w e g o s k a rb c a b ib lio te c z n e g o a n i o c z y te ln ic tw o w ś ró d in t e li­

g e n c ji m ie s z c z a ń s k ie j. T y m c e lo m s łu ż y ły d o tychczas is tn ie ją c e in s ty ­ tu c je w y d a w n ic z e i zap ew ne z p o ż y tk ie m będą im słu ż y ć n a d a l. B ib lio , t e k i pow szechne m a ją od eg rać k o n k r e tn ą r o lę w y c h o w a w c z o -o ś w ia to w ą w ś ró d ty c h w a r s tw lu d n o ś c i, k tó r e do te j p o r y n ie b r a ły k s ią ż e k do rą k , je ś li zaś b r a ły , to w z n ik o m e j lic z b ie i w p rz y p a d k o w y m , n ie o d p o w ie d n im d o b o rz e “ .

N a p y ta n ie : „J a k ie ż k s ią ż k i p o w ie rz y m y te ra z m ło d e m u c z y te ln i­

k o w i c h ło p s k ie m u i ro b o tn ic z e m u , z o rg a n iz o w a n e m u w Z w ią z k a c h Z a ­ w o d o w y c h , S am o po m ocy C h ło p s k ie j, Z W M -ie , O M T U R -z e , W ic ia c h , c z y te ln ik o w i T U R -o w e m u , T U L -o w e m u , d z ia ła c z o w i o ś w ia to w e m u n a w s i lu b r o b o tn ik o w i, k ie r u ją c e m u ś w ie tlic ą ? “ — o d p o w ia d a a u to r: „ Z a ­ d a n ie je s t n ie s ły c h a n ie o d p o w ie d z ia ln e i n a p ra w d ę tru d n e . N ie m ożn a p o z w o lić sobie n a p o m y łk i, k tó r e m o g ły b y b y ć zgubne d la k u l t u r y ca­

łe g o p o k o le n ia . M a m y — n a p ie rw s z y m e ta p ie — w y c h o w a ć n o w ą w a r ­ s tw ę k u ltu r a ln ą spośród m as c h ło p s k ic h i ro b o tn ic z y c h . Z tego, co p o ­ w ie d z ie liś m y n a p o c z ą tk u , w y n ik a , że w a r s tw y te j n ie w y c h o w a m y ż ad­

n y m o p o rtu n is ty c z n y m „ K u ltu r tr a g e r s tw e m “ , p rz e d s z k o la m i lu d o w y m i i „ k a g a n k o w y m i“ fo r m a m i o ś w ia ty . D o ś w ia d c z e n ia , p o c z y n io n e w P o l­

sce, z d a ją się m ó w ić , że c h y b i c e lu ró w n ie ż w b ija n ia „ p a r fo rc e “ n ie d a ją c y c h się bez p rz y g o to w a n ia s tra w ić , a s k ą d in ą d c e n n y c h i zawsze g o d n y c h z a a k c e p to w a n ia e le m e n tó w k u ltu r a ln e j t r a d y c ji e u ro p e js k ie j.

J a k o lu d z ie k u ltu r a ln i, n ie w y rz e k n ie m y się n ig d y a n i ód H o race go, a n i

„ F a u s ta “ , a n i n p . w ie rs z y A p o llin a ir e ‘a. J a k o r e d a k to rz y B ib lio t e k i P o­

w s z e c h n e j n ie p o w in n iś m y je d n a k zam ieszczać ż a d n e j z p o w y ż s z y c h p o ­ z y c ji, g d y ż b y ły b y to p u n k t y z w ie lu p rz y c z y n bezużyteczne. Szczęśli­

w e p rz y k ła d y Z w ią z k u R a d z ie c k ie g o uczą, iż w p la n ie w y d a w n ic z y m B ib lio t e k i P o w szech nej n a le ż y za troszczyć się p rze de w s z y s tk im o ja k n a jw ’'ększą p rz y s tę p n o ś ć k sią że k, p rz e w id z ia n y c h d o m asow ego k o lp o r ­ ta żu , p rz y je d n o c z e s n y m p rz e s trz e g a n iu ic h n ie k ła m a n e j, b e z w z g lę d n e j w a r to ś c i“ .

D a le j a u to r o m a w ia po k ró tc e w a ż n ie js z e p o zycje , k tó r e je g o zda­

n ie m p o w in n y b y w e jś ć w p ie rw s z y m rz u c ie do B ib lio t e k i P ow szech nej.

P rz y t y m w e d łu g ro d z a jó w n a le ż a ło b y dać p ro c e n to w o : a) lit e r a t u r y

R E C E N Z J E

M i ł o s i e r d z i e g m i n y . Sztuka w i akcie według noweli M arii Konopnickiej w dramatyzacji Adolfa Nowaczyńskiego. Biblioteka Świetlicowa Komisji Centralnej Związków Zawodowych w Polsce. Wyd.

„Książka“ 1948, str. 53.

N a w r ó c o n y . Sztuka w trzech odsłonach według noweli Bolesła­

wa Prusa w dramatyzacji Władysława Smolskiego. Biblioteka Świetlicowa Komisji Centralnej Związków Zawodowych w Polsce. Wyd. „Książka , Warszawa 1948, str. 49.

Długo czekały liczne dziś w Polsce zespoły świetlicowe na odpo­

wiedni repertuar dla swych potrzeb. Podejmowane dotąd próby zaspo­

kojenia tych potrzeb przez różne firm y wydawnicze łub instytucje, opie­

kujące się ruchem artystycznym, nie potrafiły spełnić zadania. W ciągu k ilk u lat powojennych wydano mnostwo pozycji repertuarowych, ale repertuaru wartościowego i przydatnego dla ruchu ochotniczego było niewiele. Omawialiśmy te bolączki na łamach naszego pisma nieraz, a w y­

dana przez Instytut Wydawniczy „Sztuka“ publikacja Zdzisława Kwie­

cińskiego „Powojenny repertuar teatrów ochotniczych na przykładzie omówionych w tej pracy utworów wysnuwa smutne wnioski. Dlatego też należy szczerze powiedzieć, że podjęte przez Komisję Centralną Związków Zawodowych próby dowiodły, że istnieje możliwość dostarczenia zespo­

łom ochotniczym dobrego repertuaru — i to bez uciekania się do ko­

sztownych konkursów, które, jak dotąd, większych wyników nie dały.

Wydane ostatnio dwie pozycje są przykładem wzorowego opracowa­

nia repertuaru dla świetlic i ochotniczych zespołów wszelkiego typu.

Pierwsza' z nich — to adaptacja sceniczna noweli M arii Konopnickiej pt.

„Miłosierdzie gminy“ , dokonana przez Adolfa Nowaczyńskiego. A utor tej adaptacji, sam doskonały dramaturg, potrafił wydobyć wszystkie wa­

lo ry tła społecznego noweli i stworzył wyrazisty obraz sceniczny, dema­

skujący istotę obłudnej filantropii, uprawianej bądź co bądź w kraju sły­

nącym z najmądrzejszych i najhumanitarniejszych urządzeń społecznych, w Szwajcarii.

Nowela Konopnickiej w adaptacji scenicznej ma następującą treść:

W sali gminnej schodzą się mieszkańcy miasteczka szwajcarskiego, aby dokonać „aktu miłosierdzia“ poprzez licytację starca Kuntza Wunderli, którego gmina oddaje w ręce tego, kto za najniższą opłatą z funduszów gminy podejmie się przyjąć na’ utrzymanie podopiecznego. Licytantami są rzemieślnicy: mleczarz, ślusarz, piekarz, rzeźnik, rymarz, powrozmk, kotlarz, ogrodnik i inni. Z rozmów, prowadzonych przez nich przed l i ­ cytacją, dowiadujemy się, jak się przedstawiają kalkulacje licytantów. Bra­

ne są przede wszystkim pod uwagę dwie możliwości zarobienia na

licy-taeji. Albo licytowany obiekt ludzki potrafi jeszcze jako tako pracować i przy odpowiedniej dopłacie gminy opłaci się go utrzymać, albo też podopieczny zemrze w ciągu k ilk u miesięcy, co się o tyle kalkuluje lepiej, że gmina płaci za cały ro k z góry. Dowiadujemy się dalej, że mleczarz Probst potrafi wydobyć ostatnie siły z przyjętego w opiekę człowieka, a nadto ma „szczęście“ , że przyjęci do niego w opiekę ludzie doić szybko umierają. Sytuacja podobna do uprawiania w społeczeństwie procederu

„fabrykantek aniołków“ .

Licytację prowadzi radca Storch i w pompatycznym przemówieniu podkreśla miłosierdzie gminy, która w sposób najbardziej filantropijny opiekuje się starcami. Licytanci oglądają starego Wunderlę, jak sprzeda­

wanego na targu niewolnika. W czasie licytacji zjawia się na sali syn sta­

rego Wunderli i próbuje postawić odpowiednią kwotę, aby ojca zabrać bo siebie. Niestety. Licytacja odbywa się „in minus“ , tzn., że ten przeli­

cytuje drugiego, kto zaoferuje najniższą cenę. Przelicytowali go szybko, i nie jest w stanie obniżyć kwoty ze względu na swą biedę. Ilustrują to dramatycznie małć dzieci, wnuki starca, które wraz z ojcem przyszły na ten targ miłosierdzia. Już się zdawało staremu Wunderli, że pójdzie pod opiekę kotlarza Kisslinga, k tó ry zaoferował cenę 200 fr, gdy w ostatniej chw ili zjawia si^ mleczarz Probst i za' najniższą cenę 125 f r przelicytował ostatecznie Wundetlę. Losu starca domyślamy się wszyscy.

Obraz posiada ogromną siłę wyrazu dramatycznego. Urządzenie sce­

ny proste, obsada: 13 mężczyzn, 1 kobieta i 1 dziecko. Największą warto­

ścią tego wydania jest opracowanie reżyserskie, zawierające doskonałe uwagi inscenizacyjne, charakterystykę postaci oraz uwagi o rozwiązaniu plastycznym. Przy takiej pomocy każdy zespół pptrafi należycie odtwo­

rzyć ten przejmujący swoim tragizmem obraz. Całość uzupełnia wstęp pióra Z ofii Łuczek-Hoffmanowej, omawiający twórczos'ć M arii Ko­

nopnickiej.

Drugą nie mniej wartościową pozycją tego wydawnictwa jest

„ N a w r ó. c o n y “ , sztuka w 3 Odsłonach według Bolesława Prusa w dramatyzacji Władysława Smólskiego.

Treścią tej adaptacji jest historia starego skąpca-kutwy Łukasza, któ­

ry nawet własną córkę krzywdzi i za sprawą przyjaciela adwokata K ry ­ spina zamierza pozbawić ją drogą sporu sądowego należnej jej schedy po matce. Po gwałtownej sprzeczce z córką usypia, i śni mu się, że znalazł się na tamtym świecie, gdzie przyjaciele odprawiają nad nim u w rót pie­

kieł sąd za jego postępki na ziemi. Sen ten kojarzy mu się w zabawny sposób z pewnymi faktami z -rzeczywistości, co powoduje, ż,e skąpiec zo­

staje na chwilę „nawrócony“ i nawet naprawia swoje błędy i grzechy.

Pod wpływem jednak odwiedzin adwokata Kryspina „przytomnieje“ i w dalszym ciągu pozostaje skąpym sknerą i

łajdakiem-Również i w tym pomysłowym opracowaniu przychodzą z dużą po­

mocą wykonawcom uwagi inscenizatorskie i doskonale wprowadzający wstęp pióra Teofila Wojeńskiego.

Życzy6 należy, aby dalsze pozycje wydawnicze były utrzymane choć­

by na tym poziomie i . . . by ukazywały się częściej.

Stanisław Iłowski

K S I Ą Ż K I N A D E S Ł A N E

O U P O W S Z E C H N IE N IE K U L T U R Y . P R Z E M Ó W IE N IE P R E Z Y D E N ­ T A R Z E C Z Y P O S P O L IT E J B O L E S Ł A W A B IE R U T A N A O T W A R C IU R A D IO S T A C J I W E W R O C Ł A W IU . R a d io w y I n s t y t u t W y d a w n ic z y . W a r- s z a w a - K r a k ó w 1948, s tr. 22.

Stanisław Dobrowolski — W Y C H O W A N IE I W Y C H O W A W C A . Ro­

d z ic — n a u c z y c ie l — m is trz . B ib lio te k a D z ie ł P ed a g o g iczn ych , n r , 6T.

I n s t y tu t W y d a w n ic z y „N a sza K s ię g a rn ia “ . W a rs z a w a 1948, s tr. 133 i 3 n lb . D r A. Kamiński — N A U C Z A N IE I W Y C H O W A N IE M E T O D Ą H A R ­ C E R S K Ą . B ib lio te k a D z ie ł P ed a g o g iczn ych , n r 68. I n s t y tu t W y d a w n ic z y

„N a sza K s ię g a rn ia “ . W a rs z a w a 1948, s tr. 288.

W IO S N A L U D Ó W . M a te r ia ły n a u ro czysto ść W io s n y L u d ó w . P ra ć a z b io ro w a . „N a sza K s ię g a rn ia “ 1948, s tr. 62 i 2 n lb .

Helena Ceysingerówna — T A J N A S Z K O Ł A W E P O C E C A R A 1 U . Z p rz e d m o w ą K a r o la K lim k a . Z d z ie jó w o ś w ia ty , n r 2. „N a sza K s ię g a r­

n ia “ . W a rs z a w a 1948, s tr. 37 i 3 n lb .

Gustaw Morcinek — P O L S K IE S Ł O W O N A S L Ą S K U . W y d a w n ic tw o W o je w ó d z k ie j R a d y K u lt u r y . K a to w ic e 1948, s tr., 39 i 1 n lb .

D r Jan Bogdanowicz — R O Z W Ó J F IZ Y C Z N Y D Z IE C K A . Z asadnicze w ia d o m o ś c i d la s tu d e n tó w , n a u c z y c ie li, w y c h o w a w c ó w i ro d z ic ó w . P o d ­ rę c z n a B ib lio te k a N a u c z y c ie la , > n r 8. I n s t y t u t W y d a w n ic z y „N a sza K s ię ­ g a r n ia “ . W a rs z a w a 1948, s tr. 167 i 1 n lb .

D r Wanda Daszewska — P R Z Y R O D A W P R Z E D S Z K O L U . B ib lio t e k * P rze d szko la , n r 1. I n s t y tu t W y d a w n ic z y „N a s z a K s ię g a rn ia “ . W a rsza w a 1948, s tr. 72.

Powiązane dokumenty