• Nie Znaleziono Wyników

Przestrzeń odosobnienia

W dokumencie I.1. Autentyczne „ja” (Stron 73-81)

Konstantin Pawłow, poeta doświadczający bezwzględnego ostracyzmu ze strony zideologizowanego środowiska „literatów” skupionych wokół Związku Pisarzy Bułgarskich, boleśnie odczuwał marginalizację i odrzucenie. Wichren Czerno-kożew zdobywa się nawet na twierdzenie, że twórcy nieprzerwanie przysługiwał

151A. Janus-Sitarz, op. cit., s. 27.

152Ibidem, s. 32.

153Ibidem, s. 36.

w swej ojczyźnie status wygnańca154. Trudna sytuacja życiowa, rodzące się po-czucie samotności i przede wszystkim niemożność realizacji własnych aspiracji twórczych wywoływały skrajny pesymizm. Świat poetycki jest przestrzenią, w któ-rej jednostka walczy o godność, nie ustając w próbach określania własnej toż-samości oraz precyzowaniu swojego miejsca we wszechświecie. Postawa zdecy-dowanego buntu wobec działań władzy przyczynia się do poczucia „nieznośności”

egzystencji, znamiennego poczucia destrukcji własnego „ja” oraz degradacji etycznych podwalin otaczającego świata. Odnalezienie indywidualnej, „oswojo-nej” przestrzeni pomogłoby stworzyć namiastkę bezpieczeństwa człowiekowi po-szukującemu określonych wartości, rozdartemu, wyobcowanemu i skazanemu wyłącznie na własne siły.

Z perspektywy wygnania inny odmieniec bułgarskiej literatury – Dimityr Bo-czew, pisze jedyną bułgarską powieść emigracyjną Ìåæäèííî êàöàíå155 (Mię-dzylądowanie). Tytuł książki doskonale obrazuje stan człowieka zmuszonego do opuszczenia ojczyzny. Emigrant, wyrugowany z przestrzeni rodzimej/oswojonej, nie potrafi odnaleźć się w nowym, obcym świecie, a to skazuje go na poczucie egzystencji „pomiędzy” dwiema różnymi układami przestrzennymi. Główny bo-hater powieści – emigrant polityczny – szukając prawdy o sobie samym oraz świecie, w którym przyszło mu żyć, stwierdza: „W świecie Boga i Szatana nig-dy nie zjednoczą swych sensów: cel i droga, absurd i poprawność, pierwiastek i proces, wolność i istnienie, duch i ciało, mit i słowo, przestrzeń, czas i próż-nia”156. Przekroczenie granicy ojczyzny z nadzieją znalezienia nowej, lepszej przestrzeni egzystencji pozostaje w sferze marzeń, rodząc nieprzezwyciężone po-czucie wykorzenienia, wyobcowania i rozdarcia. Głęboka refleksja filozoficzna koncentruje się wokół zagadnienia destrukcji, rozpadu, niekończących się sprzeczności, które definiują świat odczuć wygnańca.

Pawłow, skazany na banicję środowiskową, przeżywa podobne wątpliwości oraz lęki. Przestrzeń egzystencji, obrazowana w twórczości Pawłowa, ulega stop-niowemu rozkładowi, nabierając znamion nieogarnionego chaosu:

154 Â- ×åðíîêîæåâ+ Áúëãàðñêèÿò ñìÿõ- Î÷åðöè è ïîðòðåòè+ Áúëãàðñêè ïèñàòåë+ Ñîôèÿ 0883+ s. 213.

155Ä- Áî÷åâ+ Ìåæäèííî êàöàíå+ Êóïåñà+ Ñîôèÿ

0880-156Ibidem, s. 160.

Æåñòîêî ïëîäîðîäèå

Ãúáà äî ãúáà-Äúðâî äî äúðâî-Ñëúíöå äî ñëúíöå-Ëóíà äî ëóíà- '×åëþñòè+ öèöè+

êîðåìè+ þìðóöè+

êîñìè÷åñêè ñîíäè+

Okrutny urodzaj

Grzyb przy grzybie.

Drzewo przy drzewie.

Słońce przy słońcu.

Księżyc przy księżycu.

(Szczęki, cycki, brzuchy, pięści, sondy kosmiczne,

äîñàäíè ïîåòè-(

È îùå+ è îùå- È îùå+ è îùå È —

ñðåä âñè÷êî òîâà — ðàçìíîæåíî äî âå÷íîñò , åäíè÷úê+

Íÿêîé —

îöåëÿë ñëó÷àéíî — îáðå÷åí êàòî íàôîðà çà ìèëèàðäîãëàâàòà ëàìÿ-

nudni poeci.) I jeszcze, i jeszcze.

I jeszcze, i jeszcze!

I –

wśród tego wszystkiego – rozmnożonego do wieczności – jeden,

Ktoś –

przypadkiem ocalony – przeznaczony niczym opłatek dla miliardogłowego smoka.

157A. Janus-Sitarz, op. cit., s. 91.

158Ibidem, s. 171.

159A. Legeżyńska, op. cit., s. 142.

(Æåñòîêî ïëîäîðîäèå, [w:] Ñòàðè íåùà, s. 74)

Obrazowaną przestrzeń tytułowego „okrutnego urodzaju” charakteryzuje przede wszystkim dominujące uczucie przytłoczenia. Ważnym zastosowanym tutaj środkiem artystycznym jest gradacja, dająca efekt poczucia nieskończoności kreo-wanej przestrzeni, przy jednoczesnym uwydatnieniu ograniczania przestrzeni jedno-stki. Wiersz wywołuje intencjonalne poczucie chaosu, osiągnięte za pośrednictwem nagromadzenia rzeczowników, których integralność semantyczna nie poddaje się klasyfikacji. Pawłow konstruuje w duchu absurdu – odwołując się definicji A. Ja-nus-Sitarz, „słowa-monady pozbawione kontekstu, zestawione bezładnie bez okre-ślonego związku logicznego tworzące nową, przerażającą rzeczywistość”157. Wszyst-ko łączy się ze wszystkim, wyznaczając nowe, nieeuklidesowe przestrzenie, wyda-jące się pozbawione wymiaru czasowego. Świat przypomina twór uformowany z różnorodnych składników, których istnieniem nie rządzi żadna reguła.

W tle zdezorganizowanej przestrzeni pojawia się motyw jednostki ocalonej, lecz zarazem skazanej na zagładę. Naznaczona stygmatem wyjątkowości, niczym opła-tek zostaje przeznaczona na ofiarę dla miliardogłowego smoka. Dramat życia czło-wieka-jednostki demonstracyjnie nonkonformistycznej jest nieunikniony, choć trzeźwy sceptycyzm zmusza do dystansu wobec nobilitacji zawdzięczanej heroicz-nej postawie. Liryczne „ja” poprzez wypowiadane słowa wskazuje na poczucie włas-nej odrębności w tłumie. Taki stan wynika z możliwej w absurdalwłas-nej rzeczywisto-ści tak zwanej, jak pisze A. Janus-Sitarz, „nad-wiedzy podmiotu, zachowującego tożsamość w przeciwieństwie do innych, nieświadomych własnego zniewolenia”158.

Z drugiej strony można także przyjąć – powołując się na słowa A. Lege-żyńskiej – że podmiot liryczny jawi się jako „emblemat samotności w społe-czeństwie kultu nadmiaru, obfitości masowej i tandetnej produkcji”159. W tak scharakteryzowanej sferze rzeczywistości poeta nie jest w stanie odnaleźć auto-nomicznego miejsca.

Warto w tym miejscu przytoczyć fragment jednego z udzielonych przez Paw-łowa wywiadów po przełomie w 1989 roku. Poeta stwierdza: „Obecnie wielu z nas zadaje sobie pytanie: Jak zdołaliśmy ocaleć? Ale od razu narzuca się inne pytanie: Czy rzeczywiście udało nam się ocaleć?”160. Ta kwestia do dzisiaj po-zostaje otwarta i nawet siła słowa poetyckiego nie pozwoli udzielić zadowalają-cej wszystkich odpowiedzi...

Wracając do analizy tekstów pisanych w epoce systemu komunistycznego – ostatecznie poeta znajduje intrygujący, plastyczny sposób zobrazowania poczu-cia przestrzeni własnej egzystencji. Podmiot liryczny określony czas spędza w trzewiach wieloryba, które stają się emblematem przestrzeni odosobnienia, samotności, nieobecności czy też „funkcjonowania na obrzeżach egzystencji”161. Teresa Dąbek-Wirgowa stwierdza, że jest to jednostka bytująca w zamkniętej, sztucznie wyizolowanej przestrzeni „akwarium”162.

160Ê- Ïàâëîâ+ Çàïèñêè,, op. cit., s. 17.

161Zob. C. Juda, Wstępne uwagi o biblijnych peregrynacjach we współczesnej literaturze bułgarskiej na przykładzie wiersza K. Pawłowa, Wywiad w brzuchu wieloryba, [w:] Inspiracje chrześcijańskie w kul-turze Europy, (red.) E. Woźniak, cz. II, Wydawnictwo Archidiecezjalne Łódzkie, Łódź 2000, s. 208.

162T. Dąbek-Wirgowa, W „akwarium” Konstantina Pawłowa, op. cit., s. 132.

Èíòåðâþ â óòðîáàòà íà êèòà

Wywiad w brzuchu wieloryba

– Gdzie podziewałeś się – zapytują mnie –

przez ponad trzy dziesięciolecia?

– Przebywałem w brzuchu Wieloryba.

Wszyscy wiecie, naumyślnie pytacie.

– Jak ci było – zapytują mnie – przez tych trzydzieści lat?

– To także wiecie – grałem w pokera

z tym karciarzem... biblijnym Jonaszem.

– Ale Jonasz wyszedł – krzyczą –

czemu ciebie nie ma i nie ma? – zapytują mnie.

– Jonasz wyszedł – Pan Bóg go wykupił,

a za mnie diabeł nie dał złamanego grosza.

— Ñòðàøíî ëè òè áåøå — ïèòàò ìå —

òîëêîâà äåñåòèëåòèÿ>

— Ñòðàøíî áåøå, ñêó÷íî ñòàíà — ïóøåõ è ìúë÷àõ+

ìúë÷àõ è ïóøåõ---

— À ñåãà êàêâî ùå ïðàâèø — ïèòàò ìå —

ñëåäâàùîòî òðèäåñåòèëåòèå>

— Àç ëè>

Àç íå çíàì+

íî çíàì+ ÷å Êèòà ôàñîâå ùå ïëþå òðè äåñåòèëåòèÿ

è ùå çàìúðñÿâà îêåàíñêàòà ñðåäà-

– Strasznie ci było – zapytują mnie – przez tyle dziesięcioleci?

– potem zrobiło się nudno – paliłem papierosy i milczałem, milczałem i paliłem...

– A teraz co będziesz robił – zapytują mnie –

przez kolejne trzydziestolecie?

– Ja?

Nie wiem,

ale wiem, że Wieloryb będzie pluł ogarkami przez trzy dziesięciolecia

i zanieczyszczał naturalne środowisko oceanu163.

163K. Pawłow, Wywiad w brzuchu wieloryba, przeł. T. Dąbek-Wirgowa, „Literatura na Świecie”

1984, op. cit., s. 283–284.

164Ê- Ïàâëîâ+ Çàïèñêè, op. cit., s. 132.

(Èíòåðâþ â óòðîáàòà íà êèòà, [w:] Ñòàðè íåùà, s. 74)

Chociaż utwór ujawnia perspektywę ocalenia, z której prowadzony jest wy-wiad, zaskakuje obraz człowieka nadal nieobecnego. Podmiot liryczny przema-wia z pozycji szczególnego odosobnienia. Podstawowym dośprzema-wiadczeniem egzy-stencjalnym mówiącego „ja” jest kara za niezawinioną samotność. Chociaż nie przybiera formy bezpośrednio represyjnej/otwartej, to jednak cierpienie jed-nostki znajduje w obrazie moment ekspresji. Podmiot liryczny podziela los bi-blijnego Jonasza i ma świadomość własnej „odmienności”. Owo poczucie „od-mienności”, wynikające głównie z doświadczenia życiowego – wyrugowania z życia kulturalnego, Pawłow komentuje w następujący sposób: „jestem unicestwionym poetą – piszę z tamtej rzeczywistości – będąc jedną nogą na tym świecie”164.

Obraz z punktu widzenia kompozycji przybiera formę zapisanego wywiadu.

Wyraźny akcent, padający na obcość pomiędzy kategoriami „ja” – „oni”, pozwala się zorientować w relacjach między podmiotem lirycznym a reprezentantami świa-ta zewnętrznego. Lektura wiersza nie może obyć się bez komenświa-tarza dotyczące-go niestosowności i nieadekwatności zadawanych podmiotowi pytań. Każde ko-lejno padające zdanie wzmaga narastające poczucie konsternacji oraz sztuczno-ści dialogu. Wyraźnie odczuwana jest obojętność oraz dystans autorów wywiadu.

Niedostatek empatii sprawia, że porozumienie między ludźmi nie jest możliwe.

Sposób formułowania pytań wskazuje nie tylko na obojętność rozmówców, ale

także na chęć celowego zadania bólu poprzez „rozdrapywanie” ran przeszłości.

„Nic bardziej kłamliwego jak te słowa, nie mające żadnego związku z sytuacją, a raczej, w swej chłodnej oficjalności i banalności, podkreślające obcość i wro-gość bliźniego, jego okrucieństwo, brutalność, obcesowość. Mowa nie zbliża lu-dzi, wprost przeciwnie, buduje między nimi mur konwencji i obojętności”165 – przyzna Pawłow po kilkunastu latach od napisania analizowanego wiersza.

Biblijny Jonasz w chwili zwątpienia modli się, kieruje apel do Boga i zostaje wysłuchany/ocalony. W przestrzeni egzystencji lirycznego „ja” zastanawia nieobec-ność Najwyższego. Dlatego dominujące poczucie samotności, opuszczenia i udręki człowieka w finale przeradza się w doświadczenie stopniowego, biernego godzenia się z losem. Podmiot liryczny dochodzi do wniosku, że w obliczu odizolowania, któ-re czyni egzystencję jałową i pustą, sensowne okaże się jedynie milczenie.

W prowadzonej rozmowie unika się znamion szczerości. Zapewne autorów wywiadu nie stać na bezpośrednie ujawnianie własnych intencji. Podmiot lirycz-ny celowo zwraca się w stronę ironii, zakładając, że rozmówcy na żaden rodzaj szczerości nie zasługują. Na pozór błahe stwierdzenie o wypełnianiu nudy ha-zardem (razem z towarzyszem niedoli – Jonaszem) czy też wyrażenie obawy o możliwym zanieczyszczeniu środowiska oceanu przez wieloryba niedopałkami z lat niewoli „jego gościa”, zapewne w zamyśle podmiotu mówiącego ma speł-niać funkcję rozbrajającą. Jednak intencyjne odwołanie się do ironii nie prze-słania dramatu jednostki i nie jest w stanie pokonać spiętrzonej aury napięcia.

Utwór potwierdza tezę, że ironia brzmi najboleśniej w grotesce i absurdzie166. Niezawiniona samotność to dla jednostki źródło cierpienia i wewnętrznego niepokoju. Immanentne pragnienie odnalezienia sprzymierzeńców pozostaje niespełnione. Ujawnia się coraz wyraźniej paniczny strach przed zwątpieniem oraz wola pokonania kuszącej postawy biernego użalania się nad własnym lo-sem. Świadomość klęski na tym polu oznaczałaby dla podmiotu mówiącego obłęd lub zagładę własnego „ja”. Otwarty wyraz tych wewnętrznych niepokojów odnajdujemy w następującym utworze:

165Ibidem, s. 90.

166A. Janus-Sitarz, op. cit., s. 37.

Ïàðàäîêñ

Òåìàòà å çà ñåáåïîäîáíèòå.

Àêî íÿìàõìå ñåáåïîäîáíè,

òðÿáâà äà ñè ñúçäàäåì ñåáåïîäîáíè.

Còo`øío.

Åäíà àìåáà,

åäíà ãèãàíòñêà àìåáà

Paradoks

Mowa o sobiepodobnych.

Jeśli nie mamy sobiepodobnych, musimy stworzyć sobiepodobnych.

To straszne.

Pewna ameba,

pewna gigantyczna ameba

âñåêè äåí

zmniejsza odległość miedzy mną a sobą.

Porusza niby-nóżkami, wymachuje niby-rączkami, krzywi się w niby-uśmieszku.

Kiedyś mimo wszystko mnie dosięgnie.

Sparaliżowany jej natręctwem, na pewno ulegnę.

(Jak ulegamy we śnie albo po pijanemu –

jednakowa dawka błogości i odrazy).

Ta rozmowa nie jest karą wymierzoną samemu sobie.

(Zabiję się,

jeśli upodobnię się do świni,

która kąpie się w kałuży własnych łez i szczególną znajduje w tym przyjemność).

Ameba

wyczuwa różnicę między mną a sobą.

Póki będę tym, kim jestem, pozostanę miarą jej samotności.

W momencie, kiedy mnie dosięgnie, przeobrazi się w idealny, czuły

i tragiczny krąg.

Przez długi czas będę w niej świecił własną materią.

I gdy znowu zaczniemy pełznąć, będę może

niby-nóżką, niby-rączką

niby-uśmieszkiem.167

167K. Pawłow, Paradoks, przeł. Teresa Dąbek-Wirgowa, „Literatura na Świecie” 1984, op. cit., s. 280–281.

(Ïàðàäîêñ, [w:] Ñòàðè íåùà, s. 40)

Tytułowy „paradoks” to wyraz pragnienia szukania ludzi podobnych sobie, pragnienie obarczone świadomością o niemożności ich odnalezienia. Czy

roz-poznanie paradoksu, jak powszechnie przewiduje myśl filozoficzna i naukowa, rzeczywiście doprowadzi liryczne „ja” do głębszego poznania siebie samego, a tym samym pogodzenia się i radzenia sobie z „ograniczonym” wymiarem włas-nej egzystencji? Czy też w powstającej pustce, wobec braku zadowalających od-powiedzi, zrodzą się przywidzenia?

W utworze mamy do czynienia ze szczególnymi imaginacyjnymi tworami przestrzennymi. Poeta tym sposobem usiłuje zobrazować stan człowieka egzy-stującego w izolacji, przybierającej formę swoistego zamkniętego kręgu, którego nie da się przerwać czy przezwyciężyć. Ekspansja ameby jest metaforą odczło-wieczenia jednostki, pozbawienia jej prawa do wolności. Poraża obraz bierności człowieka wobec świadomości zbliżającej się katastrofy ubezwłasnowolnienia.

Odbiorca tekstu staje przed pytaniem o formę podmiotu mówiącego, po-nieważ jednostka zwraca na siebie uwagę sięgając po środki bardzo specyficzne – demonstrację nieadekwatnych odruchów ludzkich. Podmiot mówiący chciałby się zespolić z tworami własnej wyobraźni, lecz zapomina, iż taka strategia do-prowadzi go do utraty własnej tożsamości i odrębności. Ameba będąc jedno-komórkowym organizmem zwierzęcym nie posiada stałej formy zewnętrznej, lecz w zależności od potrzeby wykształca pseudopodia. Kreowany obraz poetycki, za-kłada Pawłow, miałby przekonać odbiorcę, że to nie jednostka, lecz fikcyjna ameba jest aktywna i obdarzona jakimś rodzajem duchowości. To nie podmiot liryczny, ale jednokomórkowiec czegoś pragnie, ku czemuś dąży, posiada cel własnej aktywności. Przede wszystkim usiłuje znieść rozgraniczenie: podmiot li-ryczny a świat zewnętrzny. Natomiast bezwolny i apatyczny bohater utworu zda-je się zda-jedynie biernym widzem w teatrze własnego życia.

Tragizm lirycznego „ja” zostaje ponadto uwydatniony poprzez obraz niezro-zumienia siebie samego. Podmiot mówiący staje się sobie obcy, wewnętrznie sprzeczny. Stany psychicznego rozdarcia rodzą pokusę niekontrolowanego po-grążenia się w rozpaczy. Wola oddania się nałogowi alkoholowemu łączy się z poczuciem wstydu i winy wobec nachalnej myśli. Bohater utworu z pewnością chciałby się wyzwolić z tożsamości narzuconej przez los. Jednak brakuje wyraź-nych wskazówek odnośnie do zasad postępowania, dlatego finałowe ubezwła-snowolnienie w postaci ameby jest nieuchronnym rozstrzygnięciem. Bezsilna jed-nostka godzi się z taką właśnie wizją własnej przyszłości.

Jednak Pawłowowska przestrzeń poetycka nie przewiduje u kresu totalnego zwątpienia, dlatego twórca dyscyplinuje zakres tematyki destrukcji tożsamości jednostki. Tym samym obraz całkowitego rozpadu nie stanie się dominantą po-etycką w twórczości do 1989 roku. Kiedy podejmowane próby ocalenia własnej tożsamości zawodzą, środki poetyckie niwelujące napięcie nie spełniają już swo-jej funkcji, a obiektywna rzeczywistość przytłacza, przynosząc jedynie poczucie postępującej destrukcji, pozostaje przyjęcie postawy całkowitego dystansu wo-bec świata egzystencji oraz własnego „ja”. Pawłow stopniowo uświadamia sobie, że pozostaje finalnie potraktować życie jako nieustający teatr.

W dokumencie I.1. Autentyczne „ja” (Stron 73-81)

Powiązane dokumenty