• Nie Znaleziono Wyników

Konstatowany w rozdziale poprzednim deficyt materiałów literaturoznawczych dotyczących twórczości Synoradzkiego oraz niezwykle wymowna zmowa milczenia wśród współczesnych mu krytyków sprawiają, iż stan badań nad działalnością literacką pisarza nie prezentuje się imponująco. Do dyspozycji badacza pozostają krótkie, okazjonalne recenzje prasowe, które ukazywały się jako natychmiastowa odpowiedź na druk kolejnych utworów Synoradzkiego. W zamierzeniu miały one informować czytelników z początku ubiegłego wieku o ówczesnym rynku wydawniczym. O formie ich i treści niejednokrotnie więc decydowało prawo komercji i reklamy, sympatie bądź antypatie decydentów danego periodyku, zgodność powieściowej tezy z programem ideowym dokonującego oceny czasopisma, a nie obiektywna prawda i rzetelna ocena. W niektórych recenzjach widać ślad polemiki z autorem dzieła, mającej źródło nie w treści recenzowanego utworu, lecz będącej odpowiedzią na wcześniejsze publikacje prasowe Synoradzkiego lub stanowiącej echo osobistych kontaktów autora notki z powieściopisarzem, a te z pozycji czasu i nieobecności

omawianego twórcy w pamiętnikarstwie epoki pozostają nieweryfikowalne, niemożliwe do rekonstrukcji. Te wszystkie elementy zaciemniają rzetelną informację i sprawiają, że uwagi zawarte w recenzjach wydają się niewystarczające i nie spełniają wymagań

współczesnego literaturoznawcy. Niemniej jednak stanowią świadectwo działalności pisarza i dokument czasów, w których żył i tworzył.

Ze znanych krytyków z przełomu wieków jedynie Wilhelm Feldman188 zamieścił krótką i bardzo niepochlebną wzmiankę dotyczącą pisarza w swojej historycznoliterackiej syntezie.

Pobłogosławiony przez Sienkiewicza Gąsiorowski staje się synonimem gatunku całej rzeszy Synoradzkich i Stasiaków, pozbawionych wyższego talentu, elementarnego szacunku dla sztuki, obdarzony zatem płodnością

króliczą i umiejętnością trafiania do felietonów „szanujących się‖ dziennikarzy, tudzież do księgarzy mających pretensje do miana mecenasów literatury polskiej189

.

Utożsamiając pisarza z etosem powieści historycznej, krytyk imputuje mu niedostatek wyobraźni twórczej rekompensowany deklaracjami realizowania obywatelskich powinności czy misji narodowych. Zarzuca Synoradzkiemu wykorzystywanie wyeksploatowanych motywów i wyzyskanych fabularnie tematów, banalizowanie ich i podawanie „czytelnikom

188 Synoradzki nie ukrywał, iż antypatię krytyka odwzajemnia. W jednym z artykułów, cytując i komplementując artystyczne i krytycznoliterackie rozpoznania Feldmana, napisze, iż jest to „pisarz z obozu

krańcowego, z którym oczywiście na kwestie i zadania społeczne różnimy się wielce i zasadniczo‖ (M. Synoradzki, Krytyk a o działalności autorsk iej Orzeszk owej, „Biesiada Literacka‖ 1907, nr 23, s. 445).

41

jeszcze mniej wybrednym‖190

. Wedle poglądów Feldmana, twórczość Synoradzkiego może konkurować jedynie z tandetną produkcją romansową, lichym wytworem tkliwych „bajczarek literatury‖, „kumoszek‖ gawędzących na łamach „nieśmiertelnych kurierków‖191

, stając się emblematem złego gustu literackiego i opacznie pojętego tradycjonalizmu192

.

Jawnym antagonistą powieści historycznych Synoradzkiego był również Henryk Galle,

pisujący do miesięcznika „Książka‖, poświęconego krytyce i bibliografii polskiej. W pobłażliwym, sarkastycznym tonie krytykował nieudolną, niepogłębioną analizę

psychologiczną postaci, brak wierności w odtwarzaniu tła historycznego, szablonowość stylu i języka, wreszcie niską wartość artystyczną prac literackich „pana‖ Synoradzkiego – jak go

uporczywie nazywał. Recenzując powieść Jaksa z Miechowa, podzielił się Galle z czytelnikami taką refleksją:

Wartość historyczna i literacka Jak sy z Miechowa bardzo niewielka, o zachowaniu tła dziejowego nie ma wcale mowy, a styl ubogi i pospolity, wyższych zalet nie posiada, co najwyżej, względną żywość w opowiadaniu wypadków. […] Słowem, Jaksa z Miechowa, to kram z towarem literackim najlichszego gatunku; oczywiście, wszystko to, razem wzięte, nic nie budzi, żadnych myśli, ni uczuć, prócz – pewnego chwilowego zaciekawienia193.

Tendencje do zagęszczania powieści zbędnymi elementami sensacyjnymi, udziwnianie, kumulowanie nadzwyczajności i okrucieństw były dla Gallego podstawą krytyki innych powieści Synoradzkiego: Judaszowe srebrniki, Potępieńcy, Wychrzta194. Co więcej, wszystkie te literackie rozwiązaniem przynoszą, zdaniem recenzenta mizerny efekt.

Pełno tu okropności, śmierci tragicznych, kogoś rozszarpują konie, innego namaszczonego miodem stawiają w pasiece, jest niewinne podejrzenie i zamordowanie ofiary, jest przekupstwo, zdrada i podstęp, jest nawet, gwoli większej jeszcze sensacji kobieta przebrana za mężczyznę i inne nadzwyczajności. Cóż, kiedy to wszystko

razem nie wywołuje grozy ani współczucia dla nieszczęśliwych, bo autor nie posiada dostatecznej plastyki, a najtragiczniejsze epizody zbywa milczeniem, nie stać go na obraz godny obranego przedmiotu. O wierności tła

dziejowego i trafnej psychologii bohaterów nie ma co nawet i mówić195.

190 Ibidem, s. 374. 191 Loc. cit. 192

W kontekście wypowiedzi Feldmana groteskowym wydaje się fakt, iż Synoradzki sam kiedyś w równie zjadliwym tonie wypowiadał się o swoistych grafomanach „gnębicielach redakcyjnych‖, tworząc równocześnie autorską taksonomię nachodzących redakcję niespełnionych dziennikarzy. Klasyfikuje ich, dzieląc na:

„nieszczęśliwych grafomanów, do najwyższego stopnia zarozumiałych […]. Utwory swoje przynoszą sami i zawsze chcą je zaraz od deski do deski odczytywać‖. Drugą grupę stanowią „społecznicy‖, zarzucający

redaktorów całymi stosami projektów reform społecznych, „dalej idą wszelkiego rodzaju wynalazcy‖ […]. „Są także skandaliści, usiłujący, pod pozorem ochrony dobra ogólnego, oszkalować znaną jakąś i zasłużoną osobistość‖ (M. Synoradzki, Ci, których znałem…, op. cit.). „Grafomani nie dają redakcjom spokoju cały rok

okrągły. W każdej redakcji zawsze jest ich pełno. Ale z wiosną organizują wprost pospo lite ruszenie‖ (M. Synoradzki, Z Warszawy, op. cit. 1909, nr 19, s. 362).

193) H. Galle [rec. M. Synoradzki, Jak sa z Miechowa] „Książka‖ 1905, s. 147.

194 H. Galle [rec. M. Synoradzki, Judaszowe srebrnik i, Wychrzta, Potępieńcy] op. cit., s. 147-148, 191. Pogląd ten podzielała również Franciszka Morzycka [rec. M. Synoradzki, Zbrodnia kasztelana], „Książka‖ 1904, s. 189.

42

Krytyk kwestionował także historyczność powieści i sprawność literacką Synoradzkiego jako zajmującego opowiadacza:

Pan Synoradzki obdarza nas od czasu do czasu tzw. powieściami historycznymi. […]Akcja, jeżeli to ględzenie na półośmnastach stronnicach można nazwać akcją, rozgrywa się na tle zamieszek wewnętrznych, wojny domowej, spowodowanej ruchem husyckim. Nie szukać tu wszakże tła dziejowego ani w krajobrazach, ani akcesoriach, ani w języku nawet. Wszystko to – zmieniwszy nazwy osób i miejscowości – może się dziać w XIII lub XVI w., w Polsce, Norwegii lub Królestwie Obojga Sycylii. Jeżeli są jakie wypadki dziejowe, to opowiada

się je niedołężnie za Długoszem i innymi kronikarzami, postacie zmyślone skopiowane niewolniczo z bohaterów sienkiewiczowskich. A przede wszystkim rzecz jest tak długa i nudna, że trzeba niemałej energii,

by wytrwać do końca196 .

Prezentacja tezy powieści Wychrzta jest dla Gallego okazją do refleksji nad domniemaną tendencją antysemicką utworów Synoradzkiego.

„A zasię Żydowi udawać szlachcica!‖ – oto sens moralny niniejszej powieści, a raczej powiastki pana Synoradzkiego. […] O pogłębienie psychologiczne, wierność w odtwarzaniu tła dziejowego, plastykę charakterów i tym podobne frymuszki panu Synoradzkiemu nie chodzi wcale; kto by się tam w takie wymysły pogańskie bawił! Dość, że powieść ma tezę i to nie bylejaką197

.

Podobnie kąśliwy w swej wymowie jest zamieszczony w satyrycznym „Sowizdrzale‖ zabawny, acz zjadliwy wierszyk Pan Synoradzki, chrześcijanin.

Pan Synoradzki chrześcijanin, Okrutnej doznał obrazy,

Że śmiał się zająć dziejami Polski Zuchwały Żyd, Askenazy.

Żyd niewątpliwie nie zdobędzie Tak zaszczytnej kreski,

Jaką osiągnął dziejopisarz, Nasz rodak Waliszewski.

Pan Synoradzki pomstuje muzie, Że dała wysoką rangę

Żydowi , który śmie rymować Po polsku, a jest nim Lange.

Pan Synoradzki, chrześcijanin Pcha wszystkich Żydów do Ghetta: Geszeftem ma się zająć Żyd – Historyk czy poeta.

Pan Synoradzki, chrześcijanin, Naówczas tylko czoło zniża, Kiedy rad widzi, jako Żyd, Ocieka krwią ze krzyża.

Pan Synoradzki i w noc i w dzień Za Żydem wyciąga macki. Ni Askenazy ni Lange zeń Lecz z przeproszeniem…

196

H. Galle, op. cit., s.191. 197 Loc. cit.

43

Synoradzki198.

Zjadliwy ton anonimowego autora, eksponującego niechęć powieściopisarza do kultury

żydowskiej, każe zastanowić się, czy kultowe wręcz uwielbienie staroszlacheckiej tradycji w powieściach Synoradzkiego – to przejaw patriotyzmu czy już skrajny nacjonalizm.

Zacytowany pamflet jest – prawdopodobnie – głosem w jakimś trudnym dziś do odtworzenia sporze historycznym między Synoradzkim a wybitnym historykiem żydowskiego

pochodzenia Szymonem Askenazym. Domniemać należy, że naukowiec, powołując się na swoją wiedzę, podważał historyczny walor powieści Synoradzkiego, co spotkało się – być

może – z mało elegancką, bo sięgającą po antysemickie argumenty, odpowiedzią powieściopisarza dowartościowującego naukowe dokonania piszącego, zresztą po francusku,

Kazimierza Waliszewskiego. Artykuły historyczne Synoradzkiego, które ukazywały się w „Biesiadzie‖, dowodzą, iż znał prace Askenazego, odwoływał się do nich, pisząc własne

szkice, jednak autorce niniejszej rozprawy nie udało się znaleźć tekstów, w których powieściopisarz wchodziłby z Askenazym w jakąś pozamerytoryczną, wyrażającą brak szacunku polemikę. Wiersz obnaża również niechęć Synoradzkiego do młodopolskiej poezji Antoniego Langego i wreszcie ośmiesza deklaratywną pobożność pisarza, którego dorobek nie może równać się wartością z dokonaniami Askenazego i Langego. „Sowizdrzał‖ specjalizuje się zresztą w gorzkich rymowankach dedykowanych autorowi Gniazd szlacheckich. Umieszczając go wśród stołecznego parnasu, poświęca panu „z przeproszeniem, Synoradzkiemu‖ taką oto notkę: „Synoradzki Michał: Klituś-Bajduś – jako program odrodzenia tężyzny narodowej‖199, w tym samym miejscu zabawnie nobilitując twórczość Henryka Sienkiewicza w opozycji do dokonań związanego z „Sowizdrzałem‖ Adolfa Nowaczyńskiego200

.

Współpracownicy „Tygodnika Powszechnego‖201, choć czasami równie niełaskawi dla

trudu pisarskiego Synoradzkiego202, dostrzegają w jego prozie cechy artyzmu. Sąsiad

198

[b. a.], Pan Synoradzk i, chrześcijanin ... „ Sowizdrzał‖ 1912, nr 49, s. 8. 199

[K. Wroczyński], Wycieczk i sowizdrzalsk ie na Parnas warszawsk i i ok olice, „Sowizdrzał‖ 1915, nr 11. 200

„Sienkiewicz Henryk. Jaśnie Wielmożny. Część sławy wziął na kredyt. Poza tym płaci gotówką. Nowaczyński ongi rzekł o nim, iż patrzy na świat przez rurę od barszczu. Dalsze atoli los y tego aforyzmu były takie, że rura została przy Nowaczyńskim, a świat przy Sienkiewiczu‖ (ibidem).

201 [b. a.],[rec. M. Synoradzki, Sąsiad z Ruszczyc], „Tygodnik Powszechny‖ 1881, nr 4; [b. a.], [rec. M. Synoradzki, Konk ury pana podk omorzyca], „Tygodnik Powszechny‖ 1880, nr 45; [b. a.], [rec. M. Synoradzki, Rogata dusza], „Tygodnik Powszechny‖ 1883, nr 13.

202

„Tej świeżości i oryginalności brak w powieści Synoradzkiego. Tam, gdzie same podania zasiliły ją dość bogatą treścią, daje się ją czytać z zajęciem. […] Tam, gdzie sama ekspozycja rzeczy wymagała bardziej żywego

44

z Ruszczyc – to według jednego z nich utwór z ciekawą i sprawnie zawiązaną intrygą, Rogata dusza zaś charakteryzuje się zwięzłością i wartką, zajmującą narracją. Rozważania swoje zamyka recenzent pokrzepiającą konkluzją:

Gdyby nam kazano na podstawie tej prozy sądzić o talencie p. Syno radzkiego, powiedzielibyśmy, że go ma choć nie obficie, że umie niekiedy zdobyć się na ustępy zajmujące i żywe. Słowem, pomimo że Rogata dusza nie przedstawia się jako utwór wyższej wartości, pisano wiele gorszych w tym rodzaju i znajdowano czytelników203

.

Dziennikarze „Tygodnika Powszechnego‖ ze zrozumieniem tłumaczą trudność twórcy prozy historycznej, który pisze ze świadomością funkcjonowania dzieł tego gatunku autorstwa Kraszewskiego, a przede wszystkim Sienkiewicza. Uchybieniem, którego nie mogą mu jednak wybaczyć, są błędy w nadawaniu utworom tytułów204 i potknięcia stylistyczne, interpunkcyjne, czy wreszcie ortograficzne [sic!]. Zalecają więc wydawcom bardziej wnikliwą korektę i czujność w pracach edytorskich nad prozą Synoradzkiego, a samemu

autorowi zalecają nieodzowną konsultację z kimś literacko bardziej doświadczonym i wyedukowanym. Rada wydaje się zastanawiająca, gdy zestawimy ją z zapewnieniami syna

pisarza, który oświadczył, iż w rodzinnej korespondencji znajdowały się „listy Kraszewskiego

i Orzeszkowej, zawierające niezmiernie pochlebne recenzje o utworach powieściowych p. Michała i bardzo gorąco zachęcające do dalszej pracy‖205

.

Franciszka Morzycka, analizując powieść Zbrodnia kasztelana, krytykuje widoczne silenie się na niezwykłość wrażeń: „Gesta są tu zrywane, mucha jest namolną, komuś głową skołomocą, zamiast pomagać, autor stale używa dospomagać, zamiast zazdroszczą – zawidzą itp.‖206

. Lektura Szaraczków – kolejnej powieści Synoradzkiego – jest dla Cezarego Jellenty pretekstem do podzielenia się na łamach „Prawdy‖ spostrzeżeniami dotyczącymi prozy tego pisarza. Jellenta zarzuca Synoradzkiemu brak oryginalności, szablonowość, zbyt częste ocieranie się o plagiat207. Ceni jednak walory narracji, lekkość, prostotę i zajmujące gawędziarstwo, które może zjednać życzliwość czytelnika. Całość określa mianem „baśni

obrazowania i rysunku charakterów – tam powieść wlecze się leniwie i zajęcia nie budzi – gdyż pisana jest szablonowo‖( [b. a.], [rec. M. Synoradzki, Rogata dusza], op.cit.).

203 Ibidem.

204 Konk ury Pana Podk omorzyca

205 T. Synoradzki, Michał Ludwik Synoradzk i. Wspomnienia o ojcu i pisarzu , w: T. Boetzel-Zombiert, op. cit., s. 34.

206

F. Morzycka, [rec. M. Synoradzki, Szaraczk i], „Książka‖ 1904, s. 189.

45

pouczającej, przywracającej równowagę w zakłóconym ładzie moralnym‖208

. Jellenta pisał: „Szaraczki mogą być miłą lekturą przy kominku. Wyższych roszczeń zdaje się nie mają‖209

. Według redaktora tygodnika „Rola‖ Szczepana Jeleńskiego, „wziętość wśród najszerszych sfer społeczeństwa‖210

winny mieć także inne powieści Synoradzkiego. „Zalecają się bowiem, barwną treścią, pięknym językiem i przystępną formą‖211

.

Jak widać, sądy współczesnych autorów są podzielone. Przyjaciele Synoradzkiego starali się pozytywnie ocenić jego twórczość. Karol Hoffman, dziennikarz „Biesiady Literackiej‖, zamieszcza wielce pochlebne recenzje:

Stary przyjaciel „Biesiady‖, Michał Halina Synoradzki, ma w swym dorobku literackim szereg powieści historycznych dużej wartości. Przetrawiwszy setki kronik i monografii dziejowych, rozczytując się w białych krukach doborowej swej biblioteki, p. Michał ma podłoże bogate do swych prac... Każdy utwó r jego cechuje głęboka znajomość ducha epoki, niemal pedantyczna twórczość, myśl zdrowa i piękna212.

Aniela Szycówna wysoko ocenia tę część dorobku Synoradzkiego, która adresowana jest do młodego czytelnika213. Krótkie komedyjki przeznaczone do realizacji na szkolnej scenie, artykuły historyczne publikowane na łamach „Przyjaciela Dzieci‖ oraz uprzystępnione dla kilkuletniego odbiorcy uznane dzieła literatury polskiej – doskonale spełniały swoją rolę. Szycówna uważa, iż właśnie takie dziełka są dobrym wstępem do smakowania cenniejszych utworów literackich. Trudno przyswajalny materiał historyczny, poddany przez Synoradzkiego literackiej obróbce, daje się doskonale wyzyskać do celów pedagogicznych, co w czasach rusyfikacji, kiedy dzięki prasie ciężar edukacji został przeniesiony do domów, wydaje się bardzo istotne.

Dokonania Kustosza cenią sobie recenzenci „Gazety Warszawskiej‖. Przy okazji publikacji Zbrodni kasztelana pozwalają sobie na taką uwagę:

Nowa ta praca dla ludu płodnego autora nosi wszystkie cechy uzdo lnionego jego pióra, jest zatem szczerze zajmująca, odznacza się wiernością historyczną, stylem barwnym, jędrnym, wolnym od wszelkich usterek. […] Pracy z takimi zaletami można wróżyć powodzenie, na co też szczerze zasługuje214

.

Judaszowe srebrniki zostają przyjęte równie życzliwie:

208

Cez. Jel. [C. Jellenta], [rec. M. Synoradzki, Szaraczk i], „Prawda‖ 1887, nr 46. 209

Loc. cit.

210 S.J. [S. Jeleński], [rec. M. Synoradzki, Jak sa z Miechowa, Judaszowe srebrnik i, Potępieńcy, 1814-1830. Opowiadania dziejowe], „Rola‖ 1905, nr 5-6, s. 69-70.

211 Ibidem, s. 70.

212 K. Hoffman, Potępieńcy, straceńcy, „Biesiada Literacka‖ 1904, nr 25, s. 70. 213

A. Szycówna, [rec. M. Synoradzki, Dożynk i], „Książka‖ 1903, s. 45-50.

46

W krótkim, treściwym zarysie rzecz wyszła bardzo dobrze, niekiedy świetnie, może sama powieść na tym zyskała, że się nie rozpłynęła w szerokie opowiadanie. Robi ona przez to silniejsze, głębsze wrażenie, a postacie szkicowane pewną ręką, w grubych zarysach, mają w sobie coś z żelaznego wieku, w którym żyją. Nowela ta bardzo dobrze skreślona, zamaszyście, językiem dźwięcznym piastowską swadą i stanowi jeden więcej objaw dużego szczerze polskiego talentu autora215

.

Z okazji czterdziestolecia pracy literackiej Synoradzkiego czasopismo „Świat‖ zamieściło pochlebną, pełną patosu i egzaltacji panegiryczną notatkę poświęconą jubilatowi:

Wśród pokolenia współczesnego Synoradzki jest unikatem. W nikim bowiem tak tradycyjnie, tak idealnie nie łamie się umiłowanie starych cnót ziemiańskich, które opromieniają każdy przedmiot, na jakim spocznie jasn e, słoneczne oko tego pisarza. [...]. W roku jubileuszowym należy się Synoradzkiemu jako zasłużonemu pisarzowi naszemu ze strony Ministerstwa Sztuki i Kultury biało-amarantowa wstążeczka polskiej legii honorowej. Był on przecież jednym z tych, co z miłością pracowali nad wskrzeszeniem państwa i b ronili szańców ducha narodowego216.

W roku 1959 w związku z Tysiącleciem Państwa Polskiego Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza zainicjowała cykl wydawniczy Powieści o Dziejach Ojczystych. Wznowiony utwór Synoradzkiego, Wizymirz żeglarz, w oprawie graficznej Szymona Kobylińskiego217

był pierwszym, otwierającym tomem. Władysław Błachut pisał w „Wieściach‖:

Krocząc po linii zainteresowań przede wszystkim młodzieży Państwa Polskiego, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza przygotowała wielotomowy cykl „Powieści o dziejach ojczystych‖. Uwzględnione w nim będą utwory o najważniejszych wydarzeniach i postaciach historycznych, pisane przez znanych autorów najczęściej klasyków literatury młodzieżowej. Cykl otwiera powieść Michała Synoradzkiego pt. Wizymirz żeglarz. Żyjący w latach 1860 do 1922 literat i publicysta przenosi nas w niej w odległe dzieje Polski przedhistorycznej, ukazując krainę Polan pod panowaniem następcy legendarnego Lecha, Wizymirza -Żeglarza, borykającego się z intrygami wewnętrznego wroga i najazdem korsarskich Wikingów. Równocześnie autor zapoznaje nas z bogatym życiem ówczesnych Słowian pogańskich i odtwarza skomplikowany świat ówczesnych wierzeń religijnych, zwyczajów i obyczajów. Szczególną wartość książki Synoradzkiego należy jednak widzieć w jej ciekawych wątkach morskich, kiedy to autor każe wojownikom Polańskiego kniezia Wizymirza skuteczne toczyć boje z ówczesną potęgą Duńczyków na Bałtyku218

.

Przy okazji, wspominając o drugim w kolejności tekście, który znajdzie się w cyklu (Walerego Przyborowskiego Myszy króla Popiela), zapewniał: Obie wzmiankowane tutaj powieści mają szanse ogromnej poczytności również na wsi, gdzie – jak wiadomo – wykształcone na Kraszewskim upodobania historyczne stwarzają dla nich szczególnie korzystny klimat‖219

.

Współpraca z redakcją „Biesiady Literackiej‖, której z czasem stał się Synoradzki

właścicielem i redaktorem naczelnym, i publikowane w niej felietony w stałej rubryce Z Warszawy były pretekstem do zamieszczenia krótkiej informacji o interesującym nas

autorze w wydanej w roku 1973 książce Jana Józefa Lipskiego Warszawscy „Pustelnicy”

215 [b. a.], [rec. M. Synoradzki, Judaszowe srebrnik i], „Gazeta Warszawska‖ 1904, nr 302. 216 F., Synoradzk i Michał. Czterdziestolecie pracy literack iej, „Świat‖ 1919, nr 25, s. 8.

217 Pierwsze wydanie powieści z roku 1922 opatrzone było ilustracjami Leona Prauzińskiego. Oprawa graficzna obu edycji zasługuje na uwagę.

218

W. Błachut, Z ok azji Tysiąclecia, „Wieści‖ 1959, nr 16, s. 7. 219 Ibidem.

47

i „Bywalscy”‖220. Lipski z wyraźnym dystansem i ironią odniósł się do dokonań

naturalizowanego w Warszawie płocczanina. Według niego, Synoradzki „należał do pisarzy o wielkiej pracowitości i niestety skromnym talencie‖221

. Felietonistyka Synoradzkiego, utrzymana w moralistyczno-bigoteryjnym tonie, dziś, zdaniem Lipskiego, może tylko śmieszyć i zapewne wbrew intencjom autora bywa odczytywana humorystycznie222

. Za jedyną zasługę pisarza Lipski poczytywał okres współpracy z czasopismem

przyrodniczym „Opiekun Domowych i Pożytecznych Zwierząt‖223, które było periodykiem w swoim rodzaju pionierskim, publikującym niepozbawione walorów literackich prace

Alfreda Brehma.

Ten sam otwierający „Biesiadę Literacką‖ cykl felietonów Z Warszawy, według Dobrosławy Świerszczyńskiej, dowodzi dziennikarskiej nierzetelności Synoradzkiego i jego wykraczającej poza autorską uczciwość praktyki wspierania się cudzym słowem. Badaczka, pisząc o autorstwie głośnej i czytywanej od schyłku XIX w książki Stara i młoda prasa. Przyczynek do historii literatury ojczystej (1866—1872). Kartki ze wspomnień Eksdziennikarza, które niesłusznie Kustosz przypisuje Przyborowskiemu, stwierdza:

Synoradzki był dziennikarzem bardzo rzutkim, prężnym, ale... mało solidnym. Właśnie jego autorstwa była stała rubryka Z Warszawy, stanowiąca zazwyczaj kompilację tekstów z dzienników i tygodników, które ukazały się wcześniej. W tym wypadku [tj. w felietonie Z Warszawy, który ukazał się w „Biesiadzie Literackiej‖ nr 13 z 29 marca z 1913 r. – E.D.] jest identycznie: np. cały wielki passus dotyczący wydawanej przez Przyborowskiego „Chwili‖ Synoradzki przepisał niemal dosłownie z dużego nekrologu-wspomnienia pióra W. R. Korotyńskiego w numerze 72 „Kuriera Warszawskiego‖. […] Synoradzki pisze o „sylwetkach literackich‖, kt óre Przyborowski

miał potem wydać jako Starą i młodą prasę. Otóż Przyborowski istotnie pisał Sylwetki — do spółki zresztą z Wiktorem Gomulickim — w „Przeglądzie Tygodniowym‖ z lat 1868—1869, pod pseudonimami W., Wanda

L. Są to krótkie szkice z licznymi, stosownymi przy danym temacie odwołaniami do literatury polskiej i światowej: Kochanka, Kochanek, Młody literat, Ballerina, Matka, Narzeczona. Nie są to sylwetki literatów

warszawskich i nie są to fragmenty Starej i młodej prasy. Natomiast sylwetki młodych literatów Przyborowski drukował w cyklu Listy o literaturze i młodych literatach warszawskich w „Tygodniku Mód‖ z lat 1869—1870 — ale jakże inne są one od sylwetek literatów i dziennikarzy w Starej i młodej prasie224.

Przykład przywołany przez Świerczyńską obnaża niedostatki warsztatu

dziennikarskiego Synoradzkiego. Pisarz zatem nie tylko upowszechnia niesprawdzone i nieścisłe informacje „zasłyszane z miasta‖, kopiuje prace innych dziennikarzy, ale i nie zna,

myli teksty, których prezentacji się podejmuje.

220

J. J. Lipski, Warszawscy „Pustelnicy” i „Bywalscy”, Warszawa 1973, t. 2, s. 161-166. 221

Ibidem, s.161. 222

Lipski jako przykład cytuje felieton Z Warszawy o rzekomo zgubnym wpływie Przygód Sherlock a Holmesa. Poprzedza przytoczony fragment taką uwagą: „Felietonistyka bardzo często bywa zarazem twórczością humorystyczną. Synoradzki był bardzo serio – toteż zdziwiłby się zapewne, gdyby dowiedział się, że sąsiadując w jednej książce z renomowanymi rozśmieszycielami z >>Kolców<< i >>Muchy<<, >>Kuriera Świątecznego<< – bardziej od nich zabawi czytelnika‖.

223 „Opiekuna Domowych i Pożytecznych Zwierząt‖ redagował w latach 1880-1882. 224

D. Świerczyńska, Walery Przyborowsk i czy ek sdziennik arz? Rozważania o autorstwie „Starej i nowej prasy”, „Pamiętnik Literacki‖ 1988, z. 3, s. 173-174.

48

Walor popularyzatorski prac Synoradzkiego adresowanych do dzieci doceniła jednak Pola Kuleczka225, przypominając, iż literat w periodyku „Przyjaciel Dzieci‖ przybliżył młodym czytelnikom legendy przewodników tatrzańskich226, podejmował inspirowane Pieśniami o ziemi naszej Wincentego Pola próby poetyckiej apoteozy krajobrazów

Powiązane dokumenty