• Nie Znaleziono Wyników

ROZDZIAŁ XVI1L

W dokumencie Pius IX i Jego wiek. T. 1 (Stron 197-200)

T V "o jn a o n ie p o d le g ło ść w ło s k ą . L e g io n p o ls k i IN L ck iew icza . — Z a m a c h y

s p is k o w y c h .

W marcu 1848 zaszły ważne wypadki, — zawierucha rewo­ lucyjna dotarłszy aż do samych stolic konserwatyzmu— Wiednia i Berlina, zatrzęsła dwoma potężnymi tronami. Wieść o upadku księcia Metternicha i ucieczce cesarza Ferdynanda zelektryzowała całe Włochy. Natychmiast adwokat Daniel Manin i literat Toma- seo podnoszą w Wenecyi sztadar powstania i ogłaszają rzeczpo- litą (22go marca); równocześnie na ulicach Medyolanu zawrzała krwawa walka, która wreszcie zakończyła się klęską marszałka Radeckiego (22 marc). Podczas walki rozlegał się okrzyk: „ Viva

Italia libera! Viva Pio nono!' Upojeni zwycięztwem Medyolańczycy

wezwali cały naród włoski do pomocy, do papieża zaś wysłali następujący adres:

„ W twojem imieniu, Ojcze święty, przygotowaliśmy się do boju,

twoje imię zapisaliśmy na naszych sztandarach i na naszych baryka­ dach. Ogołoceni ze wszystkiego, bez innej broni krom świętości prawa naszego, stanęliśmy pod godłem twe;,o imienia naprzeciw strasznego nieprzyjacla; w twojem imieniu starzy i młodzi, kobiety i dzieci we­ soło walczyli i umierali bez żalu; teraz w twojem imieniu radość serca naszego ofiarujemy Bogu, który za nas zwyciężył“.

Po całych Włoszech rozległo się wmjenne hasło: Fuor i bar­

barii (precz z barbarzyńcami), i zewsząd spieszyli ochotnicy do

„wmjny świętej“. Na czele ruchu stanął król sardyński Karol Albert, wiedziony nie tylko patryotyzmem, ale i ambicyą,

uśmie-chała mu się bowiem korona włoska i sława oswobodziciela oj­ czyzny. Jako dawny członek masoneryi zyskał poparcie tajnych towa­ rzystw, jako patryota włoski pomoc stronnictwa Giobertistów, którzy mu szumny przydomek spada d’Italia (miecz Włoch) nadali, i już 23 marca wkroczył do Lombardyi, zkąd wojska austryackie powoli ustępowały.

W Rzymie tymczasem paliło się jak w kraterze. Z rozkazu demagogów, rządzących już prawie wszechwładnie, zebrały się szumowiny ludu przed mieszkaniem posła austryackiego hr. Lut- zowa, aby wśród przekleństw i okrzyków: „Śmierć Niemcom! Niech

żyje niepodległość włoska!“ zerwać z pałacu weneckiego orły ce­

sarskie, a natomiast zatknąć chorągiew z napisem: Alta Italia.— Potrzaskane godła przywiązano osłowi do ogona i tak włóczono po Corso, a wreszcie spalono na placu del popolo; pierwej jednak jakiś Mirabeau uliczny odezwał się do ludu: „Oby gniew ludu włoskiego tak pożarł ostatniego barbarzyńcę, jak ten ogień ma pochłonąć resztki godeł jego potęgi; oby jego popioły tak wiatr rozprószył jak będą rozproszone prochy tego stosu“. Chciano na­ wet niewinnego osła spalić na pohybel Austryakom, ale jego wła­ ściciel energicznie się oparł: „Co zamyślacie, bracia? mój osieł jest tak dobrym Włochem, jak wy i ja. Precz z A ustryą! Niech

żyje Italia!“ I osieł ocalał.

Podczas napadu na ambasadę posłał hr. L u t z ó w po pomoc do Kwirynału, ale rząd nie mógł już zapobiedz demonstracyi, ani też ukarać jej sprawców; skończyło się na kilku słowach oburze­ nia umieszczonych w Gazelia di Roma. Posłowi austryackiemu nic nie wypadało, jak zaprotestować i wyjechać, obronę zaś inte­ resów austryackich objął poseł bawarski.

Po południu tegoż dnia powtórzyły się zbiegowiska. Znany bohater ludowy Ciceruacchio zebrał znowu liczne tłumy, uszykował je w szeregi i przy odgłosie muzyki poprowadził na Kapitol, gdzie na posągu Marka Aureliusza zatknięto trójbarwną chorągiew, a w kościele St. Maria in ara coeli odśpiewano Te Deum. Wieczo­ rem oświetlono miasto, jakby po wielkiem zwycięztwie.

Dwa dni później — 23 marca — odbył się w Koliseum wiec ludowy. — Na hasło dane przez spiskowych cała prawie ludność rzymska zapełniła ogromną arenę, przesiąkłą krwią tylu męczen­ ników, aby objawić swoje zdanie co do wojny o niepodległość. Plebiscyt ten miał zmusić papieża do porzucenia stanowiska ne­ utralnego i do ogłoszenia „Krucyaty“ przeciw Austryakom. Z

ka-zalnioy ustawionej pośród areny, zkąd zwykle płynęło słowo po­ koju i miłości, odezwały się głosy pełne nienawiści i nawołujące do krwawej zemsty. Najprzód wystąpił mnich - apostata Gavazzi i jakby drugi Piotr Eremita zawołał: „Bracia, dzień wybawienia nadszedł, godzina krucyaty świętej wybiła! Do broni! Bóg tak chce! Bóg tak chce! Do b ro n i!“. A tłumy powtórzyły jednym chórem: „Bóg tak chce! Do b ro n i!“.

„Niegdyś — mówił dalej przyszły kapelan Garibaldego — gdy ludy zachodu chciały odebrać grób Tego, który z krzyża na Golgocie uczynił postument wolności, wówczas zatknęły one na piersiach znak krzyża i pod wodzą chorągwi Chrystusa uderzyły na Wschód. Sprawa ich była słuszna, sprawa ich była święta; sprawiedliwszą i świętszą jest sprawa nasza! Rzymianie do broni! Austryak stokroć dzikszy niż muzułmanin stoi u bram naszych, jako krzyżowcy zatknijmy krzyż na piersiach naszych, i dalej na nieprzyjaciela, bo Bóg tak chce! “ . . .

W podobnym duchu przemawiali inni demagogowie, jak poeta R osi, sekretarz księcia Canino Masi, znani już Sterbini i Ciceruacchio, a lud upojony szałem przyklaskiwał ich namiętnym wybuchom. Zakończyła się cała scena odegraniem marsylianki na cześć męczenników poległych w Koliseum, wynikiem zaś jej był werbunek ochotników i pochód do Kwirynału, by skłonić papieża do pobłogosławienia wojennych sztandarów.

Pius IX był najszlachetniejszym z pomiędzy patryotów wło­ skich, bo pragnął prawdziwego dobra swojej ojczyzny. Jako zwo­ lennik federacyi książąt włoskich, myślał szczerze o utworzeniu ligi politycznej, którą tylko zazdrość Piemontu udaremniła i przy­ jął życzliwie adres klubu rzymskiego (circolo romano), zawierający te słowa : ') Ludy wloslcie mają, uczucie swej narodoicości, są one

dziećmi jednej rodziny i dążą do tego, żeby się ściśle połączyć węzłem miłości i braterstwa koło swego wspólnego ojca i zbawcy. — Błagamy Waszą Swiątobliipość o podjęcie starań, żeby bez straty czasu repre­ zentanci wszystkich państw włoskich za Twoim popędem na parlament narodowy, na sejm włoski, w Rzymie się zebrali“ 2).

') Adres ten podpisali X. Ventura, Orioli, Rusconi, Massimo d'Aze- glio, Sterbini itd.

2) ~W trzy tygodnie później Neapol przysłał deputowanych do Rzymu Sycylia i Medyolan oświadczyły sw% gotowość, jak również i Toskana. —

Pozwolił też papież na pomnożenie wojska przez zaciąg ochotników i postawienie dwunastotysięcznego korpusu obserwa­ cyjnego na granicy, aby się nie powtórzyły takie wypadki, jak zajęcie Ferrary w r. 1847. Z drugiej strony jako ojciec wszy­ stkich ludów katolickich, nie chciał wydać wojny Austryi, tem mniej głosić przeciw niej krucyaty, lub użyć duchownego miecza. Tymczasem partya ruchu postanowiła go zmusić do tego, jeżeli nie prośbą, to groźbą.

Za jej podmuchem tłum krzykaczy zebrał się pod pałacem papiezkim , żądając głośno pobłogosławienia sztandarów „niepodle­ głości włoskiej“, ale Pius IX odrzekł stanowczo: „Jako sługa Boga pokoju nie mogę ^błogosławić pochodni, które mają wzniecić pożar w Europie“.

Tedy począł lud wołać, aby Ojciec św. ukazał się przynaj­ mniej na balkonie, lecz oficer gwardyi szwajcarskiej oświadczył, że papież jest słaby.

„Więc niechże choć pobłogosławi chorągwie, które jutro poprowadzą naszych żołnierzy na pole zwycięztw“.

„Oznajmię to Ojcu świętemu“ — odrzekł oficer, a za chwilę przyniósł odpowiedź, że papież gotów jest przyjąć pięciu wysłan­ ników ludu; poczem wybrał z tłumu podoficera gwardyi narodo­ wej Dominika Speranzi i czterech innych młodzieńców. Zaledwie stanęli przed papieżem, trzymając chorągiew w ręku, rzekł do nich z bolesnym uśmiechem:

„ Jakto, dzieci moje, więc jutro wychodzicie?“ „Jutro, Ojcze święty“

„ A czy wiecie dokąd macie iść ? “

„Tam gdzie’ nas nasi wodzowie poprowadzą“.

„Dobrze moi przyjaciele — dodał papież z naciskiem — ale pierwej dowiedzcie się odemnie o waszem zadaniu. Nie zapominajcież tedy, że wychodzicie jedynie w tym celu, aby strzedz granic naszego państwa. Broń was Boże przekraczać takowe, inaczej nietylko sprze­ niewierzylibyście się moim rozkazom, ale ściągnęlibyście na wojsko pa- piezkie zarzut, jakoby występowało zaczepnie, co winno być dalekiem od niego. Idźcież zatem moi synowie, ale nie dalej jak do granic, po­ wtarzam raz jeszcze, nie za granice. Taka jest moja wola“.

Wysłańcy wszystkich tych państw zebrali się 19 kwietnia w circolo romano

i uchwalili zostawić inicyatywę Piusowi IX. Ale Piemont usunął się i zwią­

W dokumencie Pius IX i Jego wiek. T. 1 (Stron 197-200)

Powiązane dokumenty