• Nie Znaleziono Wyników

Rozprawy w pismach czasowych

W dokumencie Skarbiec Polski. T. 1, z. 1 (1859) (Stron 26-43)

1. W Pamiętniku warszawskim. O nowej istocie odkrytej w roślinie zwanej Vareck. T. I str. 6 2 — 74. — O robienia hałuna. Tamże str. 135— 141. — O poliwach zdrowiu nieszkodliwych. Tamże str. 313— 315. O stosie galwanicznym wystawionym na sucho przez Józefa Zamboni, z dodanym opisem elektrycznego perpe- tuum mobile. T. III str. 471 — 493. - Doniesienie o śmierci Ks. Kopczyńskiego i o pismach jego pozostałych. T. V II str. 560—

Krótka wiadomość o nowem narzędziu służącym do otrzymania najwyższych stopni ciepła. T. VIII. str. 3 3 9 —349. —■ L ist do redaktora Pamiętnika warszawskiego. Tamże str. 384. — Odpo­

wiedź na niektóre uwagi Jędrzeja Śniadeckiego. T. IX str.

59 — 77. — Postrzeżenia względem topienia ciał. T. X str.

381 - 390. • O Pyroforach. T. X I str. 88 — 93. — O machinie rachunkowej Abrahama Stern. T. XIV. str. 118 — 122.

2. W Gazecie literackiej r. 1822. Życie Tadeusza Kościuszki str. 4— 8.

3. Wanda, tygodnik polski T. IV. Życie Henryka Dąbrowskiego, jako dalszy ciąg do hist. Legii włoskiej.

Przypisek Redakcyi.

hrabia z Tenczyna

O S S O L I Ń S K I .

(Skreślił J. A. Kamiński.)

otomek starożytnego rodu Toporczyków Tenczyńskich, Józef Maxymilian Ossoliński, urodził się 1748 r. w Woli Mie­

leckiej *) w pobliżu miasta Mielca w Galicyi. Syn Michała z Ten- czyna Ossolińskiego i Anny z Szaniawskich, a wnuk Józefa kasztelana czechowskiego 2).

Z łatwem objęciem wszystkiego i szczęśliwą pamięcią, pod kierunkiem Jezuitów i Adama Naruszewicza, znakomitego poety i dziejopisa polskiego, szybkie w naukach robił postępy, a pra­

cowitą usilnością najtrudniejsze zwyciężał przeszkody. Prowadzony dawnym obyczajem ojców naszych w karności nieprzebaczającej żadnym wieku zdrożnościom, uczyniły go jak sam o sobie mó­

wił : „trwożliwym, skromnym i ulegającym każdemu młodzieńcem.

Ułożona ku temu powierzchowność uwiodła starszych, że do stanu duchownego mnie przeznaczono. Ale ci uważając tylko zewnętrzną mą postać, niebadali skłonności scrca mego." Zaślubił w r. 1785 Teresę hrabiankę Jabłonowską 3) , z którą niemiał potomstwa.

W rozważaniu dziejów przeszłych, przyczyn nieszczęść cza­

sowych badał, w winach przodków naukę dla potomków

znaj-*) Mielec i Wola Mielecka, były gniazdem i siedliskiem walecznych Gryffów Mieleckich, potem przeszły na Chodkiewiczów, a od tych nabyli Ossolińscy.

*) Obszerniejszy rodowód Józefa M. Ossolińskiego zamieszczam w Archiwum familijnemu

*) Córka Rocha Michała hrabi Jabłonowskiego, kasztelana wiślickiego, ! Ka­

tarzyny hr. Ossolińskiej.

dowal, a dobro kraju stosownie do potrzeby i stanu rzeczy miał zawsze na celu. Siarczyński, kreśląc żywot Ossolińskiego w cza­

sopiśmie naukowym zakładu jego imienia z roku 1828 zeszyt I.

tak dalej pisze:

„Kwoli temu niebyły mu nigdy żadne trudne ofiary, żadne ciężkie usługi. Do takowych powołany zaufaniem spółziomków, obowiązki deputacyi wyprawionej do tronu, (na którym wtedy, po zgonie nieporównanego monarchy Józefa II., wzór dobroci i sprawiedliwości panującej zasiadł Leopold II cesarz), jako światły i czynny członek gorliwie lat 4 od roku 1789 do roku 1793 w Wiedniu sprawował, i szczęśliwy skutek najlepszych swych chęci i starań usilnych u rządu względnego na potrzeby kraju, na los poddanych i głos ludu, otrzymał. Z skromności jego można było sądzić, iż był członkiem najmniejszego znaczenia, z czynności i pracy, iż był jednym i wszystkiem. Uczynione przez niego przełożenia, podane prośby, wskazane środki, pod tarczą rzetelnej prawdy wyjaśnione dowody, ściągały zawsze baczną uwagę rządu.

W liczbie przez niego pozyskanych dla kraju łask rządu, znamienitą jest zmiana ustanowienia rycerskiego, w którym mło­

dzież galicyjska do zaszczytu straży przy boku najj. Pana przy­

puszczona była, na instytuty wychowania, w których kształcić się na światłych ludzi, zdatnych urzędników, umiejętnych ryce- rzów i użytecznych obywatelów nakładem rządu tejże młodzieży dozwolono.

Po skończonem urzędowaniu swojem, to jest od r. 1793 dla zręczniejszej sposobności usłużenia współziomkom, dla więk­

szej dogodności, w uczonych jego pracach i zamiarach, obrał sobie mieszkanie w Wiedniu.

Tu powziął główny usilności swych zamysł, zgromadzenia, urządzenia i poświęcenia publicznemu użyciu księgozbioru4). Miał on wprzód piśmiennictwa tylko sławiańskiego i polskiego być

4) Pomysł założenia publicznego księgozbioru, uważany jako skutek zamiło­

wania nauk i chęci onych rozkrzewienia, nietylko był osobistym w Osso­

lińskiego układzie, ale był rodzinnym niejako ir domu jego. Po Załuskich

składem. Jakoż dotąd w tym rodzaju za jeden z najzamożniej­

szych i najobfitszych składów uważanym być zasługuje. Lecz z czasem gorliwa myśl jego, o rozszerzenie oświecenia publicz­

nego, większą rozciągłość zamiarowi temu nadała, i zbiór ksiąg, rycin, medalów, kart, uczonymi płodami innych języków i na­

rodów pomnożyła. Aby zaś i wcześniej i łacniej użycie publicz­

ności przystępnem uczynić, podług udzielonej sobie myśli i rady Adama książecia Czartoryskiego marszałka polnego wojsk J. C. K.

Mości, wszedł roku 1804 w układ z Ordynatem Stanisławem hrabią Zamojskim, aby rzeczony księgozbiór w Zamościu przy Akademii był umieszczony. Lecz dla zmiany granic kraju, i u- kłady te zmienił. Lwów więć Ossoliński jako stolicę królestwa Galicyi, dla księgozbioru publicznego przeznaczył, ustawy ku u- rządzeniu i zachowaniu onego, jak najprzezorniej i najstosowniej kwoli dobra publicznego przepisał, dom dla składu wszelkich zbiorów piśmiennych i dzieł sztuki zakupił, utrzymanie docho­

dem z włości swych na ten koniec odkażanych opatrzył, zabez­

pieczenie na przyszłość jak najtroskliwiej obwarował, nadzór za­

rządu baczności Stanów krajowych poruczył i najwyższe zatwier­

dzenie całego zakładu miłościwym listem swobody od najjaśn.

Pana dnia 4 czerwca r. 1817 wydanym, a poźniejszem posta­

nowieniem r. 1823 uzyskał. Tenże najjaśn. cesarz i król Jmc.

wiekopomnej pamięci Franciszek I , zakład Ossolińskiego, w naj­

wyższą swą opiekę dobrotliwie przyjąć raczył. Trzeba było być świadkiem, dla powzięcia wyobrażenia, z jaką troskliwością zgro­

madzał to wszystko, co zbiór jego pomnożyć, i zbogacić mogło;

jak nie ochraniał żadnego trudu, i możności sposobu, do posia­

dania naukowej zdobyczy, tym trudniejszej w owym czasie, iż i inni lubownićy nauk, jednymże zawodu torem i chęci zapa­

łem , zwłaszcza co do piśmiennictwa polskiego, o nią się ubie­

gali; książka była przedmiotem jego myśli, jego rozmowy, jego starań i zabiegów, książka go całego zajęła.

najbliżej i wielokrotnie połączonych z krwią Ossolińskich, Józef Franciszek Salezy Ossoliński, wojewoda podlaski, wuj naszego, byłby ten zamiar przywiódł do skutku, gdyby go była niezaskoczyła śmierć wczesna, po której piękny zbiór jego rozerwany został.

Skarbiec polski T. L 2

Tyle uczyniwszy dla dobra zakładu swego, tyle skarbów zebrawszy, nie miał tej pociechy, aby był dożył rozwinięcia się owoców ustanowienia swojego i aby dopełnione w skutku przed­

sięwzięcie swe oglądał. „Wszystkom uczynił co mogłem (pisał do jednego z przyjaciół) i com rozumiał, że podług prawideł przezorności i roztropności ludzkiej uczynić należało. Lecz teraz dopiero o los księgozbioru mojego tchnąć spokojniej zaczynam, gdy nietylko przyjęcia osobistej kuratoryi literackiej, ale i dzie­

dzicznej w majoracie Przeworskim trwać porządkiem następstwa mającej, z mocy zawartej umowyr. 1823, od Henryka książęcia Lubomirskiego zapewnienie odbieram. Zaszczytny wyższem oświe­

ceniem i pięknymi przymiotami duszy, wspaniały w ofiarach dla dobra krajowego, ani zdania, ani nadziei mojej niezawiódł, gdy nietylko zatrudnienia zarządem pośrednim tego zakładu nauko­

wego przyjąć nieodmówił, ale nadto zbioru własnego rzadkich i drogich dzieł sztuki, starożytności, medalów, druków i rękopi- smów wielkiej wartości przyłączeniem, zakład ten zbogacił, ozdo­

bił i pomnożył." Tak mąż równie szlachetnego sposobu myślenia, pod jednymże niepospolitej duszy znamieniem, dzieląc z Osso­

lińskim najlepsze kwoli dobra publicznego chęci, dzieli z nim oraz i chwałę zasługi w potomne wieki trwać mającą', na które z niej korzyści spływać będą.

„Myśl (pisze Ossoliński), iż mam żyć w pamięci moich współziomków, bliskiego już zachodu, otuchą przyszłości, chęci me zagrzewa i siły pokrzepia. Pragnąłem jedynie zrobić przysługę mej ojczyźnie, rozciągnąć jej użyteczność do najdalszych pokoleń.

Jeżeli nadając temu dziełu istnienie, nadałem i trwałość, celu mych zamiarów dopiąłem. Mogę rzec z Horacym: E xegi motm- rnentum wre perennius. (Dokonałem pomnik trwalszy nad kruszec.)"

Niekłamliwy, jak zwykle bywa, odgłos, co przechodząc przez pisma i usta, podwaja się i wzrasta, ale własne dzieła Ossolińskiego piśmienne, sławę jego nauki po całej prawie Europie rozniosły. Przeto wiele towarzystw uczonych, jako to: Akademia sztuk pięknych w Wiedniu i naukowe towarzystwo w Gietyndze

roku 1 8 0 8 ; towarzystwo królewskie przyjaciół nauk w Warszawie roku 1811; rolniczo-umiejętne wiedeńskie roku 1 8 1 8 ; inne do rozszerzenia wiadomości starożytnych dziejów Niemiec roku 1 8 2 0 ; szlązko-morawskie do wydoskonalenia umiejętności rzeczy przyro­

dzonych i krajopisma roku 1 8 2 4 ; ojczystego czeskiego Muzeum i umiejętności wszelakich spółeczność w Pradze roku 182 5 ; towa­

rzystwa takoż naukowe krakowskie i wileńskie, w poczet go człon­

ków swoich policzyły. Inne obcowaniem listownem, pochwałami dzieł jego i zasięganiem od niego wiadomości, w rzeczach zwła­

szcza tyczących się starożytności sławiańskich narodów, Ossoliń­

skiego naszego zaszczyciły.

Też same Ossolińskiego zasługi cenione znamienicie w rzeczy- pospolitej uczonych, złączone z zasługami dobrego obywatelstwa, zjednały mu łaskawe względy ś. p. cesarza i króla Jmci Franciszka I, który go naprzód roku 1 8 0 8 , godnością rzeczywistego tajnego radzcy swego ozdobił, a w następującym roku 1809 przełożonym go księgozbioru swego nadwornego wiedeńskiego mianował.

Tak o tem szczęściu swem pisze: „Nieżądnego ani chluby ani blasku, jednostajnym sposobem nad pracą piśmienną ślęczą­

cego i nie wiele oddalę się od prawdy, gdy powiem, pyłem szkolnym zasypanego, dobry Monarcha sam łaskawym wyborem na­

potkał. „Rozumiałem, rzekł mi z uprzejmą swą dobrocią, iż po­

duczając ci w rząd i dozór ten skarb umiejętności, na którego cenie znasz się najlepiej, nic ci przyjemniejszego uczynić nie mo-

„głem.“ Tak było w istocie. Pojął Ossoliński w całej mocy uczucia i wagę łaski najjaśn. Pana, który mu rząd księgozbioru swego, jednego z najznakomitszych i najsławniejszych w Europie, częścią swych przodków gorliwością o oświecenie publiczne zgromadzo­

nego, częścią i bardzo znacznie pomnożonego hojnością własną, powierzać raczył; ale oraz znał dobrze i miarę obowiązków, któ­

rych dopełnienie przyjmował. Usprawiedliwił zaś dokładnie wybór monarchy. Usilność jego w staraniu o dobro, porządek, przymno- żenie i całość tej skarbnicy, pochwałę mu w skutku zadowolenia najwyższego zjednała. Doświadczył więc rzeczywiście, co niegdyś rzekł Tacyt, jak chlubną jest rzeczą, rozumem łaskę panującego

*2

pgizyskap •*), By ją teiix więcej sobie zasłużył, dzieje tego księgo­

zbioru , których początkowe wiadomości, od. Piotra Larabeciusza niedokładnie zebrane6), dopełnione przez Daniela Nessela7), a od Bartłomieja Reicharda krótko dotknione 8) były, pisać w języku łacińskim przedsiębrać; lecz ledwie rozpoczął, gdy dla zwątlonego pracami zdrowia, odstąpić przedsięwzięcia i jak w rzeczach ludz­

kich zdarzać się zwykło, lepszym czasom, w których poprawy stanu zdrowia miał otuchę, robotę zostawił.

Jako ów ozłowiek namiętny, co we wszystkiem tylko przed­

miot zagorzałej swej chuci upatruje, do niego wszystko odnosi, tak nasz Ossoliński i w tem szczęściu swoim cieszył się, iż znajdował sposobność do dalszego literatury ojczystej rozkrzewie- nia. Jakoż korzystać z niej niezaniedbał i wiela ważnemi wiado­

mościami zdobytemi w tej skarbnicy, piśmiennictwo nasze zbo- gacił. Widok sarn tej biblioteki, przywodził pamięci jego ową epokę Maxymiliana I cesarza, i króla Zygmunta Starego, kiedy dom Jagieloński ponowionymi związkami, ściśle się z potomkami Fryderyka III połączył. Pamięć jego znakomitą jest w dziejach biblioteki wspomnionej. Ów bowiem dziad Karolą V, miłośnik wszelkiej wspaniałości, opiekun nauk, sam uczony i nawet ksiąg pisarz, zebrane piśmienne skarby przez swych przodków, zgro­

madził i publicznemu użyciu przystępne uczynił.

Takowe położenie Ossolińskiego, stawiając go przy najobfit­

szym i najbogatszym składzie" umiejętności, dopełniły miary ży­

czeń jego. Żył wśród nałogiem dawnym przyswojonego żywiołu, w nim się niejako cały zanurzył z zapałem i z szczęścia jego uczuciem. Pomnożyły je dobrotliwie względy monarchy, który go r. 1817 krzyżem Kommandora orderu ś, Szczepana, w r. 1819 najwyższym koronnym marszałkiem mianował, a później r. 1825 dostojeństwem ochmistrza wiel. królewstwa Galicyi, zaszczycił.

Miły mu też był i chlubny pomnik wdzięczności współ-.

5) pulchrum est indulffentiam Principis ingenio mererU De Orat. C. 9.

6) Comment. de Biblioth. Caesarea Vindob. lib. 8. roi. 8 .

7) Prodromus liist. literariae. Wydane przez Alberta Fabrycyusza 1710, in ful.

8) Jaeęher. Lescicon• Jenae 1 7 1%.

ziomków, których imieniem stany galicyjskie, wprzóćl niżeli za­

kład jego naukowy mógł być do skutku przywiedziony, w odda­

nym kruszcowym medalu tegoż czasu złożyły. Strona jegó prawa wyobraża popiersie Ossolińskiego, odwrotna zaś wizerunek świą­

tyni z napisem: Musi* Patriis Biblioiheca publ. Leopol.

fund. M D C C C X V II. (Muzom ojczystym biblioteka publiczna założona 1817.) Podobnego kształtń 'dał się widzieć i ódcisk ry­

tego medalu na miedzi z wyobrażeniem Ossolińskiego, a na stro- ńie odwrotnej z napisem polskim otoczonym gałązkami wawrzynu:

Za zało ien ie publicznej biblioteki we Lwowie. Niżej zaś te słowa: Ziomkowie. i 8 2 0 . 9) Wtedy to Ossoliński, gdy wizeru­

nek jego w medalu dobrze trafiony uznawano, rzekł: „Nierównie więcej radbym był podobieństwu duszy i chęci mojej wylanej dla dobra rodaków."

Prace piśmienne Ossolińskiego.

Od młodych lat zaprzągł się Ossoliński do pracy piśmien­

nej , a na przekładzie w polskim języku wzorowego pisarza Se­

neki sił swoich doświadczał.

1. Tłumaczenie polskie listów i mów jego pocieszających z przypisem do króla Stanisława Augusta wyszło na świat w War­

szawie roku 1782 z napisem: Lucyusza Anneusza Seneki o pocieszeniu ksiąg tro je, przekładania Józefa Maxym. hr.

z Tenczyna Ossolińskiego in 4to. str. 579.

2. W tymże czasie zebrana społeczność uczonych i dobrze myślących rodaków, pierwsze w Polsce w języku ojczystym pismo czasowe oznaczone napisem: Monitor od r. 1764 do 1 7 8 4 , a drugie Zabawy przyjem ne i pozyteczne od r. 1769-do 1777 wydawać zaczęła. Składali ją Konarski, Naruszewicz , Wiśniewski, Wyrwicz, Albertrandy, książę Czartoryski, Bohomolec, Chrepto- wicz, Luskina, i inni. Do ich składki należał i Ossoliński i te

’) Przedsięwzięcie pomnika tego należy szczęśliwemu pomysłowi i gorliwemu śtaranin e. p. Adama Jtihoszy Rościszewskiego, członka towarzystwa ucż. Aka­

demii k ra k ., lubo wnika naiik i znaWcy, dziedzica włości Żorowice, byłej niegdyś ojczystem Stanisława Orzechowskiego siedliskiem, dziś własnością Włodzimierza hrab. Dzieduszyckiego.

póki trwały, pracą swą piśmienną zasilał. Zamiarem tych pism było, karcić narodowe zastarzałe przesądy, ochydzać zbytków zwyczaje, wykorzeniać przesądy i dać ziomkom wzór mowy właściwej, oczyszczonej z łaciny. Jakoż przyznać należy, iż pisma te wiele w obyczajach i naukach, dobrych skutków sprawiły.

3. Przedsięwziął potem Ossoliński pisać życie sławnego pra­

dziada swego Jerzego Ossolińskiego, kanclerza w. koron, za pa­

nowania Władysława IV w Wiedniu i Rzymie książęcą godnością ozdobionego, ale go Franciszek Bohomolec uprzedził i napisane życie zebrane z pism, które skład rodzinny Józefa Ossolińskiego, wojewody podlaskiego zachował, r. 1777 drukiem na świat wy­

dał. Ossoliński nasz, dodatek więc tylko do tomu 2 pism i mów męża tego, tłumaczonych, lub z ksiąg i rękopismów wy­

jętych ułożył, lecz mowy tylko jego w rożnych poselstwach, które sprawował, przez niego miane, przełożone po polsku w druk podał. Warszawa 1784 w 8ce str. nieliczb. 16. liczb. 96.

4. W krótce ważniejsze prace piśmienne, całą usilność Ossolińskiego zajęły. Towarzystwo przyjaciół nauk warszawskie, mniemając, że wiadomości początkowe narodów Słowian i Po­

laków, które miały stanowić tom lszy historyi polskiej, napisanej przez Naruszewicza, albo zaginęły, albo niedorobione zarzucone gdzie zostały, wezwało Ossolińskiego, aby tej części dzieła, z którą Naruszewicz na widok zaraz wystąpić nieśmiał, podjął się, iżby z odwiecznej ciemnicy pierwiastki narodowe wydobył, prawdę ich baśniami zagmatwaną wyłuszczył i takowy niedostatek historyi polskiej, jeszcze od ręki biegłej i badawczego rozsądku nietknię­

tej , dopełnił. Nieodmówił wezwaniu Ossoliński, pracę niezmierną tysiącznemi trudnościami uwikłaną przedsięwziął, mnóstwo staro­

żytnych pisarzów przerzucił, ogromne z nich wyjątki zgromadził, domysły, wnioski, dzieje i ich lata, baśnie, błędy i kłamstwa (bo któraż historya od nich wolna ?) roztrząsnął, przeważył, prze­

brał, uporządkował i w jedno dzieło złożył, które lubo już po­

czątków panowania Piastów sięgające, niedokończone zostawił;

godna praca podziwienia, a dzieło wiadomości uczonego świata.

5. Drugie niemniej ważne piśmienne Ossolińskiego

przedsię-m ięcie, jest historya panowania Zygprzedsię-munta I, której układ lat 17 ciągle go zajmował. Ogrom wypisów zgromadził, pięć razy ją pisał, poprawiał, objaśniał, dopełniał, i znowu przetwarzał, o- krzesywał i gładził, a jednak lubo ją dłużej nad czas przestrogi Horacego przeciągnął, nieuznał jeszcze swej roboty godną poka­

zania jej światu. I do tej zachęcony był od przyjaciół nauk towa­

rzystwa warszawskiego, które podziałem panowań między celniej­

szych pisarzów, cały zbiór dziejów polskich uzupełniony mieć chciało. Sposobiąc do tego przedmiotu zapasy, wybierał i oddzie­

lał z nich to wszystko, co do żywotopisma znakomitych sławą ludzi w Polsce należało.

Ze zbioru i składu tych zapasów powstało szacowne jego dzieło: Wiadomości historyczn o-krytyczne, do dziejów lite­

ratury polskiej o pisarzach polskich, także postronnych, którzy w Polsce albo o Polsce pisali, oraz o ich dziełach; z roztrzą- śnieniem wzrostu i różnej kolei ogólnego oświecenia jako też szczególnych nauk w narodzie polskim, w Krakowie T. I s. XV 516 ryc. 2, — T. II s. 10. X. 625 ryc. 1, — T. III druko­

wany r. 1822, część 1 s. 507 ryc. 1, część II s. VIII. 8. 341, T. IV drukowany we Lwowie 1852, s. X. 524. — S. B. Linde, ze zbioru tego, wydał żywot Wincentego Kadłubka w języku nie­

mieckim, z dodatkami Prażmowskiego, Czackiego, Kownackiego i Lelewela. W Warszawie 1822 z umieszczonym na czele wize­

runkiem Ossolińskiego, str. XXVII. 625. 9. Przygotował, więcej daleko i w wypisach zgromadzonych zostawił, zdolności ochotnej do pracy, sposobność z nich korzystania odkażał. Nie same ży- wotopisma były pracy jego zamiarem; wystawia on w nich stan piśmiennictwa i oświecenia krajowego, ocenia pisarzów i ich dzie­

ła , kreśli obraz postępu lub upadku nauk, zwyczajów i obycza­

jów ówczesnych, stosunki i związki zobcemi, wpływ oświaty na rząd i prawodawstwo, stopniowanie mocy i słabości państwa. Po­

strzegał on sam, iż napis dzieła mniej stał się stosownym do zamiaru i treści jego, przeto dla dalszego ciągu odmienić go za­

myślał. — Podobał zaś sobie szczególniej w tej pracy, zdawało mu się, ie go otaczają pomniki chwały przodków, że wskrzesza

jak orężem zasłużyli. Gdyby był ją wcześniej rozpoczął i nie tyle mocy sił swych zaufał, byłby pewnie to przedsięwzięcie, do któ­

rego innych zachęcał, ułożenia powszechnego słownika Polaków sławą swych czynów, zasług, zdarzeń, lub w jakikolwiek sposób znamienitych, do skutku przywiódł. Uczyniłby był to dla Polski, co de la Croix, Gaujet, Sabatier dla Francyi, Tanner i Sel- den dla Anglii, Fabroni dla Włoch, Balbin dla Czechów, Ho- roway dla Węgrów i t. d. uczynili. Przynajmniej pisma jego i zbiory pracującym w tym przedmiocie ważną pomocą być mogą.

7. W zatrudnieniach piśmiennych były chwile i dla fraszek j lubił zawsze Ossoliński społeczność, a w zabawach, w rozmowach dowcipnych i wesołych chętnie się z nią łączył. Dla rozrywek zwłaszcza posiedzeń, napisał krotofilne powieści: o pustelniku, o strachach, o borucie, o marne i t. d., i dziełku temu dał napis Wieczory Badeńskie. Zbiór ten wydał Józef Czech księ­

garz w Krakowie w r. 1852 pod tytułem: Wieczory Badeńskie, czyli powieści o strachach i upiorach, z dołączeniem bajek i in­

nych pism humorystycznych Józefa Maxymiliana hrabi z Tęczyna Ossolińskiego. Z autentycznych autora rękopismów w bibliotece imienia Ossolińskich dochowanych. Kraków 1852. 8vo. s. VIII. 248.

8. Ze Ossoliński o wielu innych robotach piśmiennych zamy­

ślał, pozostał ślad w niektórych napisach przygotowanych zeszy­

tów, w niedokończonych rozprawach historycznych, lub ledwie tylko napoczętych jako to: O stanie i potrzebach literatury polskiej.

9. Uwagi nad rządem i obyczajami narodowemu 10. O wpływie stanów do rządu.

11. O bałwochwalstwie słowiańskie/n i t. d. Jakiekolwiek one są, godne są być strzeżone i uważane jako pomnik uczonej pracy tego nieporównanego męża, jako ślady pomysłów jego ku rozszerzeniu oświecenia krajowego i jako droga dla potomnych rodaków puścizna.

12. W ostatnich chwilach życia, na miesiąc przeszło przed dniem 17 Marca r. 1826, który był ostatnim życia jego, tak do przy­

dziewając się tak blizkiego jej końca, przekładaniem ksiąg Liwiu-

dziewając się tak blizkiego jej końca, przekładaniem ksiąg Liwiu-

W dokumencie Skarbiec Polski. T. 1, z. 1 (1859) (Stron 26-43)

Powiązane dokumenty