• Nie Znaleziono Wyników

RZECZY CIEKAWE

W dokumencie Przyroda i Technika, R. 14, Z. 1 (Stron 39-44)

Wartości odżywczo-lecznicze mleka koziego. M ało doceniane d o tą d mleko kozie p rzew yższa swem i w aloram i m leko krowie.

P rzed ew szy stk icm m leko kozie je s t zu pełnie pew ne pod względem z d ro ­ w otnym , g dyż kozy nic z a p a d a ją p ra w ie n ig d y n a gruźlicę, w p rzeciw ień­

stw ie do l a w , u k tó ry c h choroba t a szerzy się w sposób z a stra s z a ją c y , do­

chodząc n iek ied y do 9 0 % ogólnej ilości sz tu k w oborach (w ojew ództw a zachodnie).

U rzędow e w ykazy u b o ju zw ie rząt rzeźnych nie stw ie rd z a ją g ru źlicy u kóz, rów nież p o tw ie rd z a te n f a k t b ra k zm ian gruźliczych u kóz, p o d d a­

nych ubojow i w in n y c h k ra ja c h .

Do P a r y ż a p rz y p ę d z a ją do 130.000 kóz ro cz n ie; w śród te j liczby in sp e k ­ to r w e te ry n a ry jn y an i ra z u nie zn a la zł sz tu k i gruźliczej (P a u l D ifflo th — L a chevi'e).

S k ład chem iczny m le k a:

% b ia łk a % tłuszczu % c u k ru mlekowego

kozy 3,84— 3,94 5,38—6,11 4,21—4,68

krow y 3,76 3,2 4,64

S k ład chem iczny soli w m leku:

CaO ° /0 Cl ° /0

kozy 27,1 6,2

krow y 24,68 16,38

Z powyższego zestaw ienia w idzim y, że m leko kozie za w iera w ięcej białk a, tłuszczu i w apnia, a m niej chloru.

P ow szechnie w iadom em je st, iż ta k ie sk ła d n ik i ja k białko i tłuszcz de­

c y d u ją o w arto śc i odżyw czej.

W a p ń d la organizm u ludzkiego je s t niezbędnym środkiem w zw alczaniu w ielu procesów chorobow ych, a specjalnie p rz y g ruźlicy. Otóż tego cennego w ap n ia je s t w ięcej w m leku koziem, niż w krowiem .

W iem y, ja k szkodliw e są chlorki (C l), szczególnie p rz y chorobach nerek.

L ek arze p rz e p isu ją w ted y d ietę m leczną, k aż ą ograniczać się ja k n a jb a rd z ie j w spożyw aniu soli k uchennej (N aC l).

W m leku krow iem p ro ce n t Cl dochodzi p o n ad 16° /0 ogólnej ilości soli m ineralnych. C horzy n a n e rk i (n e fry ty c y ), sto su ją c d ie tę m leczną krowiem mlekiem , w y p ełn iają z konieczności polecenie le k a rz y ty lk o połowicznie.

S p e łn ia ją je ja k n ajlep iej, sto su jąc d ietę m leczną koziem m lekiem , k tó re zaw iera ty lk o 6,2° /0 Cl, a w ięc p ra w ie 3 ra z y nuiiej, niż m leko krow ie.

M leko kozie je s t w reszcie ła tw iej stra w n e od m leka krow iego, g dyż ser­

n ik m leka koziego, śc in ając się w żołądku człowieka, tw o rzy kłaczki znacz­

n ie dro b n iejsze i nie ta k łatw o k o ag u lu jąee się, ja k białko m leka krowiego, a tłuszcz m leka koziego ła tw iej ulega em ulgow aniu.

„W iad . F a rm .“ , 1934, n r. 34.

Szczepionka przeciw dżum ie. Z nanem u lekarzow i podzw rotnikow em u d r O ttenow i z I n s ty tu tu P a s te u ra w B andoeng u dało się w ynaleźć szcze­

pionkę przeciw dżum ie, k tó ra w licznych dośw iadczeniach w ykazała, iż stan o w i w 100°/o ochronę przeciw te j stra s z n e j chorobie. J e s t to szczepionka, k tó r ą d r O tte n W ytw arza z o d k ry te j przez siebie fo rm y p r ą tk a dżumowego.

N ieszczęśliw e w y p ad k i p rz y m aszynach. N ajnow sze b a d a n ia w ykazu ją, że n a m aszyny, ja k o p rzyczynę w ypadków , p rz y p a d a około 25° /0 w szy stk ich w ypadków p rz y p rac y .

O sta tn io p rzep ro w ad zo n a zo stała an a liz a w ypadkow ości w w ażniejszych gałęziach polskiego przem ysłu, m ianow icie w górnictw ie, h utnictw ie, p rz e ­ m yśle m etalow ym i m aszynow ym , w łókienniczym i drzew nym .

O kazuje się, że w P olsce w pow yższych gałęziach p rze m y słu g in ie rocz­

n ie p rz y m aszynach około 150 ludzi, zg ó rą 2000 je s t ciężko ra n n y c h i około 6000 u le g a lżejszym uszkodzeniom .

S tr a ty gospodarcze w yw ołane pow yższem i w ypadkam i m ożna oszacować n a około 20 m iljonów złotych, s tr a t y zaś zad an e przez w szystkie m aszyny, p ra c u ją c e n a te re n ie P olski, z w y jątk iem pojazdów m echanicznych, n a około

50 m iljonów złotych. „Now. Społ.-Lek.“ .

Z iem niaki d la diabetyków . Z iem niaki z o stały w ykluczone z d ie ty chorych n a cukrzycę, g d y ż m ączka ziem niaczana, pod -wpływem enzym ów przew odu pokarm ow ego, przechodzi w glukozę, cukier, n ie k o rz y stn ie o d d ziału jący n a organizm chorego. H . H i b b e r t, p ro fe so r U n iw ersy te tu Mc-Gill, oraz R . F .

S u i t , pr-ofesor College Mae D onald, postaw ili sobie pytan ie, czy nie b y ­ łoby m ożliwe spowodow ać w ziem niakach w y tw arza n ie się w m iejsce m ączki, dającej glukozę, jak ieg o ś innego w ęglow odanu, k tó ry b y daw ał w przem ianie zachodzącej w przew odzie pokarm ow ym ja k iś in n y cukier, nieszkodliw y d la diabetyków , np. fru k to z ę . T ak im w ęglow odanem je s t inu lin a, w y stę p u jąc a w kłączach g eorginji, top in am b u ró w (t. zw. „bulw y“ ), karczochach i skorzo- nerzo (t. zw. „cza rn e korzo n k i“ ). I l i b b e r t i S u i t zaszczepili pęd ziem ­ n ia k a b ak terjam i, k tó re m a ją zdolność w y tw arza n ia inuliny. B a k te rje te p rzeniknęły do podziem nych części ziem niaka, gdzie po k ró tk im czasie spo­

wodowały w bulw ach ziem niaczanych w ytw orzenie się zapasów in u lin y na m iejsce m ączki ziem niaczanej, k tó re j obecności n ie stw ierdzono.

G dyby hodow la ziem niaków ta k ic h u d a ła się n a w iększą skalę, dostarczo- noby w ażnego p ro d u k tu spożywczego d la diabetyków .

„D ie U m schau“ 1934, 42.

Z atru c ia chlorow ęglow odoram i. C zterochlorek w ęgla je s t znakom itym rozpuszczalnikiem tłuszczów , olejów i in n y c h su b stan cy j organicznych. J e s t n ie p a ln y i d latego używ a go się do w y w ab ian ia p la m w przem yśle i gospo­

d a rstw ie domowem, oraz do g aszen ia ognia. J e s t głów nym składnikiem w ielu środków zapobiegaw czych tw o rze n iu się kam ien ia kotłow ego. Z a tru c ia z d a­

r z a ją się głów nie w sk u te k w d y ch an ia p a r w źle p rze w ietrza n y ch zakładach, u żyw ających gorącego CCI,. U ży ty w ew n ątrz w niew ielkiej ilości (2 cm3), może spowodow ać zejście śm iertelne. W d y c h an y pow oduje kaszel, ociężałość, w ym ioty i spadek ciśn ien ia krw i.

Obok tego zw iązku sto su je się do czyszczenia o raz ja k o d o d atek do f a rb i lakierów czterochloro-etanu, dwu- i trójclilo ro -ety len u . Zw iązki te są sil- nem i tru c iz n a m i w ątrobow em i, pow odują żółtaczkę i z a n ik w ątro b y . T ró j- chloro-etylenu, zw anego k ró tk o „ t r i “ , sto su je się w technice ja k o ro zpuszczal­

nik a. W o sta tn ic h czasach opisano 284 p rzy p a d k ó w z a tru c ia z 26 zejściam i śm ierteln em u O bjaw y z a tru c ia są podobne do n ark o z y chloroform ow ej. Z a­

b u rzen ia przew lekłe p o le g ają n a bólach i zaw ro tach głowy, b ra k u ła k n ie n ia i schorzeniach u k ła d u nerw ow ego — n ap a d ac h apoplektyeznych, p o rażen iu nerw u trójdzielnego, zaburzeniach w zroku (ślep o ta n a sk u te k za n ik u nerw u

■wzrokowego). N a skórze tw o rzą się bąble.

Z atru c ie czterochloro-etanem p rz e ja w ia się w ciężkich zab u rzen iach w zroku, p o rażen iach z zab u rzen iam i chodu, uczuciu głu ch o ty i p a re ste z ja c h

W nogach.

B a d a n ia n a d ilością w ypadków p rz y pracy. W edług dan y ch s ta ty s ty c z ­ nych, dostarczo n y ch przez S y n d y k a t północny we F r a n c ji (S ociété d ’assu ­ rances m u tuelles co n tre les accid en ts du tr a v a il d an s les u sines d u te x til), k tó r y rozciąg a sw e d ziałan ie n a k ilk a se t in s ty tu e y j przem ysłow ych — -wi­

dzim y, że n ajw ięk sz a ilość i n ajcięższe w yp ad k i we w szy stk ich ro d za jac h f a b ry k p rz y p a d a ją w czasie od 10—11 ra n o i od 4— 5 po południu, t. j. p o ­ środku p ra c y ra n n e j i popołudniow ej,

M arcel F ro is , in sp e k to r p ra c y , p o tw ierd za to spostrzeżenie i w ysuw a now ą tezę o sta ły m zw iązku m iędzy w y d ajn o ścią a w ypadkam i p rz y pracy .

Je ż e li w eźm iem y pod uw agę ja k o ść p rac y , w ykonyw anej przez pew ną liczbę ro b o tn ik ó w w in sty tu c ja c h przem ysłow ych, gdzie p ra c a n ie je s t n a ­ ukowo zorganizow ana, u d e rz a ją n a ty c h m ia st znaczne różnice w w ydajności

p ra c y w m ia rę p o su w a n ia się godzin. W y k re s najw ięk szej w ydajności p ra c y w y k azu je p u n k t szczytow y m iędzy godzin:} 10 a 11 ran o , jeżeli p ra c a zaczęła się o tr z y godziny w cześniej. To samo zjaw isko p o w ta rz a się po p rze rw ie obiadow ej, rów nocześnie ilość w ypadków podnosi się z godziny n a godzinę i osiąga m axim um m iędzy godziną 10 a 11 ra n o i 4 a 5 po południu.

W y n ik ało b y z tego, że zm ęczenie p ra c ą , k tó rem u p rzy p isy w a n o często zw iększenie liczby w ypadków , nie je s t ich bezpośrednią p rz y c z y n ą ; n a to ­ m ia st p. F ro is w ysuw a tw ierdzenie, że n ajw ięk sz a liczba w ypadków p rz y ­ p a d a n a okres najw iększej w ydajności p rąc y . W sk az u je on n a pod staw ie d an y c h sta ty sty c zn y c h , że w d n iach szczególnej w y dajności p rac y , w pew ­ n ych m iesiącach, w ażnych d la danej gałęzi przem ysłu, w z ra sta rów nolegle odsetek w ypadków .

P ow staw anie i leczenie zeza. Zez, n aw e t ledwo dostrzegalny' u dzieci, je s t objaw em patologicznym i najeży p rz y stą p ić do leczenia bez zwłoki, nie cze­

k ając , aż dziecko podrośnie. W etjo lo g ji zeza od g ry w ają ro lę : 1) dziedzicz­

ność, gdy'ż zauw ażono, że dzieci, m ające zeza, często pochodzą od rodziców, m ający ch to ż cierp ien ie; 2) błędy w r e fra k c ji, a m ianow icie dalekow zroez- ność, a czasem astygm atyzm , niem ożliwość praw idłow ej fu z ji w rażeń w zro­

kowych, o d bieranych p rzez każde oko.

R ozpoznanie zeza je s t nadzw yczaj łatw e. N ależy tylk o skonstatow ać, czy zezuje n ap rz em ia n k ażde oko, czy ty lko jedno. W tym o sta tn im w ypadku istn ie je am bliopja, k tó rą się leczy w te n sposób, że n a k ła d a się opaskę n a oko zdrowe, ab y zm usić oko zezujące do fu n k c ji. P o za tern należy usuw ać błędy' r e f ra k c ji zapom ocą szkieł, co d a je się u skutecznić u dzieci ju ż w d ru ­ gim ro k u życia; n ie n ależy za te m odkładać tego n a w iek późniejszy'. Celem p raw id ło w e j fu z ji używ a się pew nych szkieł p ry zm a ty cz n y ch lub stereo sk o ­ powych. W ra z ie nieosiągnięcia w yników p rz y stę p u je się do o p era cji m ięśni oczny'eh jednego lub obu ócz. Je że li p o p ra w a n ie je s t zupełna, należy zabieg pow tórzyć i w te n sposób m ożna zaw sze dojść do zupełnego w yleczenia.

„N ow. Lok.“ . P rz y cz y n y stra sz n e j k a ta s tro f y w ko p aln i N elson zo stały zanalizow ane p rzez p ro f. inż. Fuglew ieza. W yw ody jego podajem y' t a w streszczeniu.

Gdy 4 sty c zn ia r. 1934 ro zb rzm iała w p ra sie -wiadomość o stra s z n e j k a ta s tro f ie w k o p aln i N elson I I I w Ossek w Czechosłowacji, — ju ż n a p odstaw ie pie rw ­ szych wieści m ożna b y ła być pew nym , że rozchodzi się t u o olbrzym ią eks­

p lozję p y łu węglowego, k tó re j przyczyny' tru d n o będzie rozw ikłać z pow odu m ałej ilości u rato w a n y ch , podobnie ja k nie o d k ry to w łaściw ych powodów s tra s z n e j eksplozji p y łu węglowego w ko p aln i A n n a I I w A lsd o rf w d n iu 23 p a ź d ziern ik a r. 1930, w k tó re j zginęło 263 ludzi.

S zyby N elson w pobliżu Ossek, n ależące do „B riix er K o h len b e rg b au Ge- s c llsc h a ft“ , są now ocześnie urządzone. P o siad a ły one w d n iu 3 sty c zn ia ro ­ k u 1934 s ta n z a tru d n ie n ia w ilości 530 robotników , 25 dozorców i sztygarów i 4 inżynierów . D zienne w ydobycie n a je d n ą zm ianę od godziny' 6-ej do .14-ej w ynosiło 900 ton n . K o p aln ia N elson zaliczona b y ła do g ru p y k o p alu w olnych od m etan u . E k sp lo a to w an y pokład u d o stęp n io n y b y ł siedm iom a szybam i, z k tó ry c h głów nym szybem w ydobyw alnym b y ł szyb N elson I I I — 246 m głęboki, z a sy sa jąc y pow ietrze. N a d a n ia k o p aln i N elson p ocięte są p rze rz u - ecninm i i uskokam i, rów noległem i do k ie ru n k u g ó ro tw o ru g ó r K ruszcow ych.

Z pow odu silnego p o fałd o w a n ia węgiel w okolicy Ossek, chociaż b ru n a tn y , zdobył w ysoki sto p ień zw ęglenia, co u w y d atn ia się w ja k o ści tego w ęgla. W ę­

giel je s t czarny, błyszczący, o przełom ie m uszlow ym , za w iera wody tylk o 6 do 10°/0. A n aliza elem e n ta rn a tego w ęgla w y k a z u je :

C H O N

77,57% 6,35 % 1 4,93% 1 ,1 5 %

J a k w idać z analizy, w ęgiel te n za w iera stosunkow o b ardzo znaczny p ro ­ cent tlenu, k tó ra to okoliczność k w alifik u je go do w ęgli sam ozapalnych, — albowiem im w ięcej tle n u zaw iera węgiel, tern sk ło n n iejszy je s t on do sam ozapalenia.

D r u g i b ard z o n ie p o żą d an ą w łaściw ością w ęgla k o p aln i N elson je s t w ielka zdolność k ru sze n ia i w y tw a rz a n ia p y łu węglowego. A za te m p o k ła d w ęglow y om aw ianej k o p aln i je s t niebezpieczny pod w zględem ła tw e j sam ozapalności i niebezpieczny pod w zględem eksplozji p y łu węglowego.

O dbudow a tego p o k ła d u odbyw a się zapom ocą b ardzo p ry m ity w n e j i w ła­

ściw ie rab u n k o w ej m etody „kom orow ej“, podobnie ja k u n a s odbudow ują złoża soli potasow ych i zw ykłych. N a tu ra ln ie , s tr a t y w ęgla pozostaw ionego n a dole w zro b ach p rz y tego ro d z a ju odbudow ie są olbrzym ie. P ozostaw ione w kom orach p o d p o ry węglow e n a s u w a ją ogrom ne niebezpieczeństw o ze w zględu n a ic h ro z g n ia ta n ie i śam ozapalanie. O dbudow aua część k opalni, czyli s ta re zroby, p rz e d sta w ia ją w łaściw ie m nóstw o pozam y k an y ch kom ór, w k tó r y c h /r z e c z oczyw ista, z b ie ra ją się i m a g az y n u ją gazy k o palniane. J a k wiadom o, każdy' p o k ła d w ęglow y je s t w ytw órnią, p ro d u k u ją c ą g a z y CO, C 0 2, C H , i inne podobne. W ytw órczość gazów w zrasta w m iarę podw yż­

szenia ciśnień. Bezw zględnie i w danym w y p ad k u pozostałe w zro b ach p o d ­ p o ry węglow e p o d w pływ em ciśnień i p o w ietrz a g r a j ą rolę w y tw ó rn i tych gazów i rów nocześnie sta n o w ią niebezpieczne ich zbio rn ik i. J a k pow iedziano w yżej, w ęgiel k o p aln i N elson w y tw a rz a b ard z o dużo p y łu węglowego n a ro ­ bo ta ch górniczych. Pyd zaś je s t b ard z o p o d a tn y do u tle n ie n ia, w sk u te k czego je s t ta m łatw o ść w y tw a rz a n ia CO, C 0 2 oraz in n y c h gazów i niebezpiecznych m ieszanin gazów i p o w ietrz a z pyłem węglowym. Z godnie z p rze p isam i gór- niczem i k o p a ln ia N elson b y ła dobrze p rzy g o to w a n a do w alk i z pyłem w ę­

glow ym . W a lk a poleg ała n a s k ra p ia n iu p y łu węglowego w odą. W e w szy st­

kich chodnikach i pochylniach zaprow adzone były sp e cja ln e ru ro c ią g i wodne z odpow iedniem i ro zgałęzieniam i do z a k ła d a n ia wężów sk ra p ia ją e y e h do tego sto p n ia, że n ie było m iejsca w w yro b isk ach w ąskich i szerokich, do którego n ie m ogłyby sięgnąć stru m ie n ie w ody z wężów. O prócz tego po ruchliw szych poch y ln iach i chodnikach zn ajd o w ały się w ciągłym ru c h u oddzielne wozy z w odą, celem zw ilżenia ty c h a r te r y j przew ozow ych.

M im o to w ybuch n a s tą p ił. N ie ulega w ątpliw ości, że s tra s z n a k a ta s tro fa , ja k ie j u le g ła k o p a ln ia N elson, k a ta s tr o f a w ybuchu, któ reg o o fia rą p ad ło 142 pracow ników i robotników górniczych, by ła eksplozja pyłu węglowego. S k ru ­ p ia n ie p y łu węglowego pow inno być n a ty le intesyw ne, b y w szystek zaleg a­

ją c y n a obudowie, ociosach lub spodzie chodnika p y ł b y ł zam ieniony w błoto.

Poniew aż w oda p a r u je i w ysycha i po w yschnięciu w ody p y ł znow u posiada w łasności w ybuchow e, p rze to sk ra p ia n ie pow inno być d o stateczn ie często

po-w tarz an c, n a d to p y ł po-w ęgłopo-w y popo-w inien być po-w m ia rę n agrom adzenia go zm ia­

ta n y i u su w an y z kopalni. T a w łaśnie okoliczność w ysychania sk ra p la ją c e j w ody je s t b ard z o w ielką w ad ą tego system u w alk i z pyłem węglowym w ko­

p aln iac h , je s t ona pew ną ty lk o p rz y w zględnie eiągłem zlew aniu p y łu wodą.

D latego n a kopaln iach b a rd z iej niebezpiecznych pod w zględem p y łu i n a ko­

p a ln ia c h suchych sk ła n ia ją się obecnie raczej do zm ieszania go p ó ł n a pół z pyłem kam iennym , co zaw sze przeciw działa w ybuchow i, a z a p o ry z p y łu kam iennego są w sta n ie pow strzym ać p o su w ając ą się eksplozję. D ziałanie ochronne p y łu kam iennego polega n a p o ch łan ia n iu ciepła w ra z ie za p alen ia p y łu węglowego lub jego eksplozji.

N a k o p aln i N elson był p y ł węglowy, k tó ry b ardzo obficie w ydzielał się z w ęgla podczas jego u ra b ia n ia lub przew ożenia, b y ł rów nież żyw y o tw a rty ogień, poniew aż strze la n o m a to rjąłe m w ybuchow ym D ynam on I zapoinoeą zw ykłych lontów , b y ł rów nież ogień, eop raw d a zatam o w an y w zam kniętych terenach, k tó r y je d n a k przez nieszczelną lub uszkodzoną ta m ę m ógł zapalić ja k ie ś gazy lu b p ył, b y ł też żyw y ogień od przew odów elektrycznych.

I s tn ia ły zatem w a ru n k i konieczne do w ybuchu. E k sp lo z je gazów ogniow ych z d a rz a ły się n a sąsiednich kopalniach, a że zachodziła m ożliw ość w yd arzen ia się eksplozji gazów ogniow ych n a k o p aln i Nelson, św iadczą o tern an a liz y gazów z zam kniętych zaognionych kom ór.

Co w yw ołało w zniecenie w ybuchow ych tum anów p y łu węglowego, co d a ­ ło p oczątek te j straszliw e j eksplozji, m oże nigdy n ie będzie w y k ry te i d o sta ­ tecznie ośw ietlone.

W obec b ardzo szerokich rozm iarów k a ta s tro f y , a u to r sk ła n ia się do p r z y ­ puszczenia, że w d an y m w y p ad k u w ybuch p y łu węglowego zain icjo w ała i przy g o to w ała in n a eksplozja a m ianow icie n ajp ra w d o p o d o b n iej eksplozja gazów ogniow ych, k tó re w ja k iś sposób -wypłynęły do w yrobisk górniczych.

R easu m u jąc w szystko, a u to r b ro n i kierow niczy perso n el in ż y n ie rsk i p rzed odpow iedzialnością, tw ierdząc, że sp e łn ił w sz y s tk o ,. co do niego należało w ra m a c h stosow ania przepisów bezpieczeństw a, obow iązujących w odno­

śnym okręgu górniczym . J a k z du ch a a rty k u łu tego w ynika (z re sz tą niezu­

pełnie ja s n o ), w inę te j stra s z n e j k a ta s tro f y należałoby p rz y p isa ć n a jp ra w d o ­ podobniej wradliw em u i rzeczyw iście b ardzo pry m ity w n em u i n ap ra w d ę r a ­ bunkow em u system ow i odbudow y pokładu, p rz y k tó ry m to system ie s ta re z ro b y i zw łaszcza obtam ow ane zaognione te re n y p rz e d sta w ia ją coś w ro d z a ju m nóstw a zam kniętych zbiorników , n apełnionych m ieszaniną gazów w ybucho­

w ych; n a s tę p n ą w inę ponosiłby m oże nieodpow iedni d la dan y ch w arunków system w alk i z w ybuchow ośeią p y łu węglowego, a u to r bowiem sk ła n ia się raczej do stosow ania w ta k ic h w aru n k ac h p y łu kam iennego za m ia st z ra ­

szania. P rzegl. G órn.-H ut.

W dokumencie Przyroda i Technika, R. 14, Z. 1 (Stron 39-44)

Powiązane dokumenty