• Nie Znaleziono Wyników

1MIOOATOK. EV\R.U

U p o m in ek od Kom itetu D aru Polonji K a n a d y jsk ie j d la O jc z y z n y

S U K C E S PO LAKA , RYSZARDA B LO C H A , N A W Y S T A ­ uznanie sfer brazylijskich, jako ceniony kartograf.

Treść tego w ycinka jest następująca:

„C zy n ig c zad o ść uprzejmemu zaproszeniu sta- r .'j Bahia, ab y w zigć udział w wielkiej W ystaw ie Szkół Powszechnych, m ającej odbyć się w S. Salva- dor, w ysłano z a pośrednictwem G en eralneg o De­

partamentu Spraw W ewnętrznych następujące eks­

ponaty: m apę szkolną, w skazu jącą ilość szkół, istnie­

jących na terytorjum Goiańskiem , grafik, przedsta­

w ia ją c y rozw ój szkolnictwa w okresie od 1929 do urodzonych w Brazylji, syn pierwszych emigrantów polskich w stanie Rio G ra n d ę do Sul.

N astępnie przem awiali pp.: Jan Rain w imieniu Polskiego Stow arzyszenia „Myśli W olnej", p. Edmund Pankowski — w iceprezes Zw iązku b. W ojskowych,

ministra Tadeusza G rabow skiego. Ks. biskup Kubina odbyw ał kilkumiesięczną w izytację osiedli polskich w Am eryce Południowej, gdzie przybył z okazji Kon­

gresu Eucharystycznego w Buenos Aires.

W czasie swego pobytu w Kurytybie ks. biskup Kubina wygłosił po ryw ające kazanie, w którem pod­

kreślał doniosłe zn aczen ie z a w ią za n ia Św iatowego Zw iązku Polaków przez d eleg acje Polaków z całego św iata, które zjechały się do W a rsz a w y w pierw ­ szych dniach sierpnia ubiegłego roku.

Jednocześnie pobyt w Kurytybie trzech tak w y ­ bitnych przedstawicieli Polski był zdarzeniem pierw ­ szorzędnej w ag i i zn aczn ie przyczynił się do konso­

lidacji o ra z do w zm ożenia działalności Centralnego Zw iązku Polaków w Brazylji, naczelnej organizacji polskiej na tym terenie, m ającej z a za d a n ie koordy­

nowanie akcji poszczególnych stow arzyszeń polskich.

P. marsz. dr. Szymański w znow ił w ykłady na w yd ziale medycznym Uniwersytetu w Kurytybie, przerw ane na cza s pobytu w Polsce. W m iesiącach listopadzie i grudniu ubiegłego roku p. marsz. S z y ­ mański wygłosił szereg odczytów publicznych na uniwersytecie w Rio de Janeiro i Sao Paulo. Został mianowany członkiem Akademji M edyczynej w Rio de Janeiro o ra z honorowym członkiem Zw iązków Lekarzy w Rio de Janeiro i w Kurytybie, a od rządu Brazylijskiego otrzymał order „Cruseiro do Sul", naj­

w yższe o d znaczenie brazylijskie.

W początkach stycznia bieżąceg o roku odbył się w Kurytybie doroczny zja zd delegatów polskich towarzystw kulturalno-oświatowych, n ależących do Związku Tow arzystw „O św iata". Zjazd w yp ow ie­

tybie uroczystość poświęcenia now ozakupionego bo­

iska Zw iązku Tow arzystw Sportowych „Junak". Sto­

w arzyszenie „Junak" jest znane zarów no z d o­

skonałych wyników sportowych jak i z pracy kulturalno-oświatowej wśród m łodzieży polskiej w Po­

łudniowej Brazylji. G rupuje ono w swych 78 o d d zia ­ łach przeszło 3000 członków. Zaw od nicy „Junaka"

w ybijają się zd ecydo w an ie na czoło sportowców Po­

łudniowej Brazylji, o siąg ając cały szereg mistrzostw indywidualnych i zespołowych. najbardziej „europejski" czy może lepiej „am erykań­

ski" charakter z całej Brazylji, jest najbogatsze i stoi najw yżej pod względem kulturalnym i gospodarczym .

Pod wieloma w zględam i miasto Sao Paulo prze­

w yższa stolicę Brazylji — Rio de Janeiro.

Przede-40

wszystkiem klimat jest tam o wiele zdrow szy dla eu­

ropejczyków , pomimo położenia pod zwrotnikiem Ko­

zio ro żca , g d yż Sao Paulo znajduje się na w yżynie

taktu z Towarzystwem polskiem. Istnieje projekt sprze­

d a ży domu tow arzystw a i zakupienia innego w d ziel­ ogromną doniosłość i przyciągnęłoby now oprzyby­

łych z Polski, którzy trzym ają się dotychczas na ubo­

czu.

Bardzo w ażn ą rze czą byłoby również utworze­

nie klubu tow arzyskiego dla dość licznej inteligencji polskiej.

Przy parafji Bom Retiro ks. Teofil Tw órz zo rg a ­ nizow ał stow arzyszenie polskie im. Matki Boskiej C z ę ­ stochowskiej, które rozw ija się pomyślnie. Jednym z czołow ych d zia ła czy jest tam p. Romaszko z W ilna, prezes miejscowego Zw iązku Rezerwistów.

Niestety wśród Polaków w Sao Paulo ujawnia się ostatnio pewien rozdźw ięk, b ęd ący odbiciem na tamtejszym terenie niezupełnie jeszcze z a łag o d zo ­ nych nieporozumień między licznemi na tern terenie organizacjam i polskiemi. Nieporozum ienia te są na­

turalnie przejściow e, g d yż partjotycznie usposobieni nasi rod acy, zgrupowani w Centralnym Zw. Pol. w Brazylji, w spółpracują z e Światowym Zw iązkiem Po­

laków w usuwaniu pewnych istniejących sprzeczno­

ści i w zacieraniu starych błędów, co umożliwi har­

monijną działalność społeczną wszystkich tamtejszych Polaków, w myśl uchwał II Zjazdu Polaków z Z a ­

Uroczystość poprzedziło w alne zebranie, na którem powzięto szereg uchwał i rezolucyj, w yty­

c z a ją c plan p racy na najbliższą przyszłość.

Po zebraniu w sali hotelu „Polonia" w Czeskim Cieszynie odbyła się uroczystość, popularnie zw a n a

„wigilijkq“,w której w zięli udział, o prócz licznie zg ro ­ madzonej młodzieży akadem ickiej, przedstawiciele starszego społeczeństwa polskiego w o sob ach: po­

sła dr. Jana Buzka, dr. Leona W o lfa, dyr. Piotra Fe­

liksa, wieiu gości i sympatyków „Jedności".

O programie, celach i za d a n iach organizacji polskiej tradycji, rodzimej sztuki, literatury i przyw ią­

zan ie do ojczystych zago n ó w jest równie wielkie.

czyste poświęcenie lokalu „Domu Akadem ika Polskie­

go" pod przewodnictwem konsula R. P. w Strasbur­

gu, Jerzego Ledochowskiego, konsula W ierusz-Ko- w alskiego z małżonką o ra z przy udziale grona urzędników konsulatu.

N ow opow stały zakład jest pierw szą tego ro­

dzaju placów ką na terenie całej Francji. Mimo ogromnych trudności finansowych, został on całko­

wicie urządzony w iście rekordowem tempie. W c ią ­ gu niespełna tygodnia w ynajęto lokal, umeblowano go całkow icie i dostarczono wszystkiego, co może zapew nić wychowankom zakładu atmosferę pracy naukowej i troskliwą opiekę. W ychow ankow ie ci, których „Dom Akadem ika Polskiego" liczy sześciu, są synami polskich emigrantów w e Francji. Jako sty­

pendyści rządu polskiego, ukończyli oni szkoły śred­

nie w Polsce i wrócili do Francji na studja w yższe, by w przyszłości zw iększyć szeregi polskiej inteligencji, wyrosłej z emigracji.

41

PIĘKN Y PLON ZBIÓRKI N A O Ś W IA T Ę W E FRAN CJI. JU G O S ŁA W JA . kierzyński. Ksiądz Leśniewski, Redakt. Teslar, pano­

w ie: Siakowski, Kołczak i Jędrzejew ski, w yraził po­

stwu, Towarzystwom i wszystkim ofiarodawcom . Z zebran ej ogólnie sumy franków 55.430,50 — po pokryciu kosztów administracyjnych, zw iązan ych z drukiem broszurki propagandow ej, znaczków , nabożeństwie polskiem w Hoensbroek uroczystość w ręczenia o dznaczeń polskich kilku polskim d zia ła ­ dobrze znani kolonji tamtejszej ze swej społeczne' działalności: prof. Bernard Janik w G dańsku, nau­ celem ratow ania Polaków przed redukcjami.

Z Ż Y C IA M ŁO D ZIEŻY POLSKIEJ W JU G O S ŁA W JI.

micką, sportową i teatralną. Przewodniczącym Ko­

ła M łodzieży jest p. W itold Łobzowski — student me­ w mieście Hamilton, prowincji Ontario, 11I-ci skolei doroczny w alny zjazd delegatów org an izacyj pol­ czymy jej pomyślnego rozwoju prac.

II ZJAZD PO DH A LAN W KA N A DZIE.

W końcu listopada 1935 r., rów nocześnie z III Zjazdem Zjednoczenia Zrzeszeń Polskich, odbył się w Toronto, Ont. II Zjazd Podhalan. W zięło w nim polskie w Toronto. Podhalanie przybyli do Toronto w strojach podhalańskich. N a Zjeźd zie obecnych by­

ło — przeszło 150 zaproszonych gości.

42

Zjazd powziqł szereg uchwał. M. in. posta­ przynależność Zwigzku Podhalan w K anadzie, przez Zjednoczenie Zrzeszeń Polskich, do Światowego Zwigzku Polaków z Zag ran icy w W arsza w ie. Posta­

cie, któremu przew odniczył wicekonsul Jan Głębocki.

Po załatwieniu szeregu spraw o charakterze organi­

zacyjnym obrano nowy zarzg d , w skład którego w e­

szli: H. Jakubowski — p rezes; członkowie zarzg d u : Poszepczyński, Paprocki, Łukasiewicz, Stec, Zbgski, M iżunka; zastępcy członków za rzg d u : Krancki, Han-

nej Św iatow ego Zwigzku jaknajw iększego rozwoju i wydajności w ich p racy zjednoczenia wszystkich Polaków zagranicznych pod wspólnym sztandarem polskości". Prezes Koła Polskiego — H. Jakubowski.

skiej zam ieściły już serdeczne powitania nowego konsula.

„ K O Ś C IU S Z K O FO U N D A T IO N B R O O K CLUB"

w N EW -YO RKU .

W New-Yorku powstał „Kościuszko Foundation Brook Club", który w yd aje ksigżki i broszury, po­

święcone Polsce. Instytucja ta w yd aje również spe­

cjalny biuletyn w ra z z w ykazem w ydaw nictw o Pol­

sce, jakie po zniżonych cenach rozpow szechniane sa przez pow yższg instytucję.

„Kościuszko Foundation Brook Club" przygoto­

wuje w ydanie dwu nowych ksigżek w języku angiel­

skim, a mianowicie:

1) zbioru krótkich biografij trzydziestu najw y­

bitniejszych Polaków w spółczesnych i zmarłych (wy­

dawnictwo to będzie stanowiło pracę zbiorowg), 2) historji Polski w opracow aniu prof. N ow aka z „Boston University“ w Bostonie.

Pozatem „Kościuszko Foundation Brook Club"

ma zam iar w yd ać pow ażne i bogato ilustrowane dzieło o sztuce polskiej.

Z D ZIA ŁA LN O ŚCI FU N D A CJI K O Ś C IU S Z K O W S K IE J.

Rezultaty, osiggnięte przez ostatnie dw a Kursy Letnie o Kulturze Polskiej, sq tak zn aczn e, że w roku przyszłym dyrekcja Fundacji Kościuszkowskiej ma z a ­ miar udzielić zwiększonej liczby stypendjów. W r.

niew aż jednak za so b y pieniężne Fundacji sq ograni­

rymkolwiek z mniejszych ośrodków, przyniósł 200 do­

larów — Fundacja do łożyłab y resztę i w ysłałaby obrębionych nicią politycznych granic, rozsław iać, i utrwalać w świecie. Jej dobre imię, Jej wielkość i potęgę.

W a cła w G ąsiorow ski d ał licznej rzeszy czytel­

niczej ciekaw y szkic ruchu polskiego do Stanów Zjednoczonych. M aluje z jemu w rodzoną wnikliwo­

ścią, chłopa polskiego, tego niedołężnego, p o zb a ­ wionego inicjatywy, w ieśniaka polskiego, który po przybyciu na ziemię W ashingtona przeistacza się w

ją dojrzałość patrjotyczną, swem licznem przybyciem na niedawno odbyty II Z jazd Polaków z Z ag ran icy zadeklaro w ało sw oją w ieczystą spójnię z odległą O jcz y z n ą .

W ychodźtw o polskie w Stanach Zjednoczonych p rzez swą nieugiętą moc stało się niejako symbolem nego publicysty, b. redaktora miesięcznika „Polacy Za g ra n icą ", Bohdana Teofila Lepeckiego.

Książka składa się z dwóch części. W pierwszej, zatytułowanej „Am eryka w skrócie kinem atograficz­

nym", autor kreśli sw e w rażen ia z podróży do Bra- zupełnie realny ob raz dzielnego kolonisty polskiego, w alczą ceg o uparcie z egzotyczną naturą, ale z a w ­ sze pam iętającego o swej odległej O jczy źn ie.

W drugiej części książki autor o g ląd a bujne życie Brazylji, zgłębia mentalność mieszkańców z a ­ równo puszcz, jak i miast. Podpatruje zw y cza je , in­

teresuje się zagadnieniam i społecznemi, moralnemi etc., przyrów nując je do naszych europejskich stosun­

ków. Książka ta nie jest tylko zszeregow aniem z d a ­ rzeń lub płytkim opisem podróży. Daje nam ona po­

g ląd o w ą lekcję na kraj, którego o bszar dorównyw a Europie, a liczba mieszkańców nieznacznie p rzew yż­

sza Polskę. Autor czyni to z w łaściw ą sobie w erw ą opisow ą, bez pokostu fałszyw ej interpretacji nauko­

wej, bez zachw ytów i wzruszeń, zo staw iając je c z y ­ telnikowi.

44

Strona graficzna i ilustracyjna książki musi z a ­ imponować każdemu.

Praca Bohdana Teofila Lepeckiego jest cennem uzupełnieniem naszej niezbyt obfitej literatury pod­

różniczej.

„ W Y C H O D Ź C A " .

Przed kilku laty Polskie Tow arzystw o Emigra­

cyjne w yd aw ało tygodnik „W ych o d źca ", poświęcony życiu w ychodźtw a polskiego i problemowi emigra­

cyjnemu. Pismo to cieszyło się dużq popularnościg i posiadało w gronie swoich redaktorów pp.: M icha­

ła Pankiew icza, Stanisław a G gsiorow skiego, W o jcie­

cha Szukiew icza, Bohdana Lepeckiego. Z upadkiem Polskiego Tow arzystw a Em igracyjnego przestał w y­

chodzić i tygodnik „W ych o d źca ". W grudniu 1934 r.

Zw igzek Publicystów, Pisarzy i Dziennikarzy Emigra­

cyjnych wskrzesił zamknięte pismo i polecił jego re­

dago w an ie p. St. Ggsiorowskiem u. „W ych o d źca" jest red ag o w an y przez daw nego sw ego redaktora i dru­

kowany w tej samej drukarni. C iek a w e arytkuły z a ­ mieścili w 1-szym numerze pp.: St. Ggsiorow ski, dr.

Rosiński, L. Bogacki, J. W ią ce k i szereg innych pisa­

rzy i publicystów, dobrze znanych ze swej pracy em igracyjnej. Nowemu pismu życzym y pomyślności

w jego pracy dla dobra emigracji polskiej.

Biuletyn Polsko-Łaciński-Amerykański.

BIULETYN PO LSKO -ŁA CIŃ SK O -A M ER YKA Ń SK I.

Ukazał się 2 — 3 numer Biuletynu Polsko-Łaciń- sko-Amerykańskiego, stanow iącego istną kopalnię wiadomości z terenu państw Południowej Ameryki.

Każd y, kto interesuje się sprawami, dotyczącem i przemysłu i handlu, eksportu i importu o ra z szere­

giem zagad nień ekonomicznych Południowej Am ery­

ki, winien się za p o zn a ć z tern w ielce pożytecznem wydawnictwem.

Redakcja biuletynu cytuje cały szereg listów, ja ­ kie z okazji ukazania się pierwszego numeru otrzy­

mała od najpow ażniejszych instytucyj w kraju oraz osób prywatnych, reprezentujących miarodajną opi- nję w spraw ach n aw iązan ia kontaktu handlowego z krajami Ameryki Łacińskiej.

Św iatow y Z w iązek Polaków z Zag ranicy, jako centralna instytucja Polonji zagran iczn ej, z radością wita ukazanie się tego pożytecznego wydaw nictw a, które winno stać się platformą w zajem nych dążeń i zainteresow ań między sferami handlowemi i prze- mysłowemi w kraju a Am eryką Południową.

W końcu listopada ub. r. zm arł w Davos (Szw ajcarja) Prezes Zwiqzku Sto­

Powiązane dokumenty