O J C A Ś W . L E O N A X I I I .
Dziesięć la t m ija od chw ili, ja k z woli Opa
trzności B o g a, ku pocieszaniu i chwale św. k a tolickiego K ościoła, u steru jego, na stolicy Pio- tro w e j, zasiadł obecny Namiestnik Chrystusów, P asterz Najwyższy Ojciec św. Leon X III. W kró
tkim tym przeciągu czasu, św iat katolicki, z łask i Wielkiego Papieża, potrójny już święcił Jubileusz, zwany tak pięknie w języku naszym „m iłości- w em la te m, “ — epoką uroczystą modlitwy, po
kuty, przebaczenia i zlitowania Bożego. Ślepy chyba nie widzi, ja k tego wszystkiego wielce po
trzebuje ludzkość, zawsze i w szędzie, a szcze
gólnie za dni dzisiejszych. Już w swoim czasie w yznaw ał sam M achiavelli, iż „konieczne są lu dom modlitwy, a szaleńcem jest ten, któryby ich w zbraniał." Św iat potrzebuje modlitwy, pokuty, potrzebuje dni przebaczenia i łaskaw ości P ań skiej , aby ocalał z potopu niepraw ości, rozlew a
jącego się wciąż głębiej i szerzej na powierzchni- ziemi. Jubileusz znaczy coś więcej niż wszelkie polityczne a m n e s ty je, a w porządku naw et społe
cznym wywierać zw ykł najzbawienniej sze w pły
wy. Toż w wiekowych zapasach bojującego K o
ścioła, Papieże zwykli byli używać tej broni o patrznej, i zwyciężali zaw sze, modląc s ię , cier
piąc i przebaczając.
Trzy jubilejusze, udzielone przez Leona X III, zaznaczają tyleż niejako chlubnych peryjodów świetnego papiestw a Jego. Jedno z najpow ażniej
szych pism katolickich św iata uznaje w każdym z nich z osobna charakterystyczne znamię czasu, odpowiednie działanie Ojca św. i potrzebom świata, każdem u też osobne stąd imię czy tytu ł nadając.
T ak pierwszy z nich, — wedle U n ita catto- liccl, je st J u b ileu szem p r z y g o to w a n ia, w którym Leon X III wzywa ludy katolickie do modlitwy
z Sobą i za Sobą, aby mógł dzielnie kierować łodzią św. P io tra, wstrząsaną gwałtowniej niż kiedy burzą rewolueyi. Było to w pierwszym roku chwalebnego pontyfikatu Ojca św. Idąc za przykładem wielkich poprzedników swoich, któ rzy zwykli byli zwierzcbnicze rządy swe w Ko
ściele Chrystusowym otwierać ogłoszeniem Miło
ściwego Lata, aktem najwyższej duchownej łaski, Leon X III, pismem Apostolskim z d. 15 lutego 1879 r. nakazyw ał pierwszy jubileusz powsze
chny „ku ubłaganiu pomocy Boga.“ „Długie do
świadczenie, mówił tam Ojciec św., dało Nam poznać ja w n ie , ja k opłakanym jest niniejszy stan św iata, jakiem i klęskam i nawiedzon dziś Kościół B oży: publiczne sprawy społeczeństw i ludów ku widocznćj zdążają ru in ie ; ludzie roz
bici są zupełnie i podzieleni, a groza kary P ań skiej, już srodze w wielu miejscach chłoszczącej, zapowiada coraz sroższe nieszczęścia.11 Toż gorąco wzywał Leon X III świat ku modlitwie, pokucie, przebłaganiu, głosząc pierw szy jubileusz, jak o dar lepszej wróżby na przyszłość, łaskę inaugura
cyjną: „Domem .a u sp ica leJ I w ciągu całego roku, ludy wierne modliły się z Papićżem swoim na czele i za P ap ieża, wyznając kornie winy swe, ćwicząc się w uczynkach pokuty i miłosierdzia, wzywając łask i i opieki Niebieskiego Pasterza Pastćrzów dla widomego Nam iestnika i Zastępcy Jego na ziemi. W sparty tą grom adną, powsze
chną, katolicką modlitwą, Najwyższy Sternik Ko
ścioła w ystąpił przygotowany do boju, protestując przeciw świętokradczym krzywdom, wyrządzonym Stolicy św., przeciw mnogim błędom i pokusze- niom świata. A gdy zaw rzała w alk a, przyszedł czas opatrzny Jubileuszu drugiego, zwanego przez powyższe pism o: J u b ile u s z p o ty c zk i czy boju.
W tóre to z kolei M iłościw e lato ogłoszonem zostało przez Leona X III pismem apostolskiem z d. 12 m arca 1881 r., poczynającem się od słów : „ M H it ans Je su C h risti E cc lesia .11 Był to Jubi
leusz nadzwyczajny, różny tern od pierwszego, n ak a
zanego wiekow ą tradycyją. Leon X III porównywał natenczas Kościół do łodzi ewangielicznej z jeziora Gtenazaret, miotanej najsroższą burzą, wszczętą przez potężnych, licznych a zuchwałych prześla
dowców, i przedstaw iał stan opłakany, n iezn o śn y, w jakim obecnie znajduje się Namiestnik Chry
stusowy w Rzymie. „W yzutemu, rzecze On, z p ra
wowitej własności i w sposób rozmaity krępowa- wanemu w wykonywaniu boskiego posłannictwa swojego, zostaw iają wprawdzie, jak b y ku igraszce, pozory nędzne królewskiego m a je s ta tu ,... lecz jednocześnie, tu , w samemże ognisku katolickiej praw dy, zniew ażają świętość R eligii, obrażają godność Stolicy Apostolskiej i powielekroć n ara
żają na poniewierkę m ajestat Papieża.“ Przypo
m niał dalej Ojciec św., ja k mnogie instytucyje katolickie, założone wspaniałom yślnością poprze- przedników jego, wycofano z pod jego opieki i kierunku, skrzywdzono naw et P ro p a g a n d ę, „tak wysoce zasłużoną nie tylko wobec R eligii, lecz też wobec cywilizacyi ludów, której dotychczas tknąć nie śm iała żadna nienaw istna r ę k a ;“ ja k zamknięto i sprofanowano liczne kościoły Rzymu, wzniesiono i pomnożono świątynie innowierców, zapewniono bezkarność szerzenia się najprzewro- tniejszych błędów, uchwalono, pod okiem Jego, ustawy przeciwne K ościołow i, a wzbroniono P a pieżowi wpływu n a wychowanie młodzieży i mo
żności otwierania szkół w łasnym kosztem, co za- kazanem być nie może żadnemu prywatnemu naw et obywatelowi k raju ." Wobec tego wszyst
kiego Leon X III uznaw ał konieczność „walki i czynnego działania, w czem nie posłużyłaby owocnie żadna skrzętność i moc ludzk a, gdyby nie przybyła z góry pomoc w ielka, odpowiednia potrzebom naszym." I oto pow ód, czy racyja była drugiego, nadzwyczajnego Jubileuszu. K a
tolicy, wierni wezwaniu Ojca św., wdzięczni Mu z serca za otworzone ponownie skarby odpustów, pośpieszyli znów modlić się żarliw ie, spełniać dzieła pokuty i m iłosierdzia, a to z takim sku
tkiem , iż sameż nieprzyjaciół głosy, dzienniki i pisma rewolucyjne przyznać m usiały w tym cza
sie jaw ne postępy k l e r y k a li z m u, co, ja k w ia
domo, w języku ich, sługi wierne i wyznawców Kościoła katolickiego oznacza.
Rychło zajaśniało trzecie M iło ściw e L a to w Chrze
ścijaństwie, Jubileusz nowy, zwany w U nita cato- lica, Ju b ileu szem Zw ycięstw a. Mianuje go tak sza
cowne pismo w wierze i nadziei stałej, iż w czasie opatrznym posłuży on ku zapewnieniu tryjumfu i zwycięstwa Kościołowi Bożemu. Rękojm ią uf
ności tej je s t mianowicie błoga okoliczność, iż naznaczony wolą Leona X III na r. 1886, ogło
szonym został w sam dzień 4-go października, w uroczystość Różańca Najśw. Bogarodzicy. W ia
domo katolickiem u św iatu, ile Różańcowe N abo
żeństwo zapewniło już łask i tryjumfów wojującej tu na ziemi i cierpiącej ludzkości. Owoż, dzięki wierze, m odlitwie, pokucie wiernych, a w szech
potężnemu Orędownictwu M aryi, dary i zw ycię
stwa nowe snadnie zajaśnieć mogą w godzinie przez Opatrzność w ybranej, a N iepokalana Dzie
wica, Cudowna pogromczyni wroga pod Lepantem i W iedniem , okaże się i dziś niechybnie W ielką Opiekunką i Ochroną Chrystusowego Kościoła.
Ona to, po mnogich latach w ygnania, w sposób przedziwny, przyw iodła Dapowrót do Rzymu, na osieroconą Stolicę, ś. p. P iusa VII, P apieża; Ona sprow adziła tryjum falny powrót z Gaety niezapo
mnianego nigdy Piusa IX ; Ona też ocali i zwy
cięstwem obdarzy chwalebnego Następcę Jego, Leona X III, zapew niając Mu i całemu Kościo
łowi dni pokoju i w esela, aby, ja k opiewa mo
dlitwa liturgiczna: „to bezpiecznej m ó g ł P a n u s łu ż y ć wolności. “
Takiem je s t znaczenie potrójnego Jubileuszu, święconego w latach ostatnich; tak ie chlubne trzy epoki i jak b y trzy dotychczasowe eta p y świetne pontyfikatu Leona X III. A jeśli dziś je tu zesta
wiamy, to dlatego, iż w chw ili, gdy to piszemy, świat katolicki gotuje się do uroczystego obchodu innego jeszcze, a nie mniej radosnego Jubileuszu, który uprzednim wszystkim wiernie odpowiada, wieńcząc je niejako, dopełniając, stanowiąc J u b i
leusz k a to lic k ie j c z c i, m iło ś c i, w dzięczności ludów d la swojego P a p ie ża i Ojca św ., grom adny a wielki obchód półwiekowej rocznicy K apłaństw a L e
ona X III.
Godzi się, zdaniem n asz em , aby Rocznik czy K a le n d a rz k a t o lic k i, zdobiący karty swe licznemi
płociami dobrego piśmiennictwa , zapisał na czele ich ten fakt wiekopomny, spełniający sig na k r a wędzi lat obecnych 1 8 8 7 i 1888-go, a opromie
niający je niepoślednim blaskiem . Praw a histo
ry ja Kościoła i św iata z chlubą o nim wspominać będzie, jak o o godnym W ielkiego P apieża i w iel
kiej dlań, synowskiej pobożności katolickich lu
dów. Z naszej strony, poświęcając mu niniejszych słów kilka, nie mamy zamiaru ni polecać go lub doń zagrzewać, — spełnił to uroczyściej i p ow a
żniej nierównie głos mnogi, zbiorowy całego E pi
skopatu na św iecie; ni opisywać lub skreślać, — przygotowany dopiero, rozwinąć się ma w bli
skiej przyszłości z całą okazałością i niezw y
k ły m blaskiem. Ograniczymy się przeto na w ska
zaniu pobieżnem trzech przednich a wielkich jego aktów czy momentów, z których pierwszym, istotnym je st niechybnie: u ro c zysta mo&litioa P a p ie ża , M sza t. zw . Z ło ta, ja k ą w dzień Jubileuszu odprawi Ojciec św. za świat cały, n a którą też cały świat sk ład a dziś m iłosną, synow ską j a ł mużnę.
I. Od pierwszej chw ili, w k tó re j, po zgonie chwalebnej pamięci P iusa IX, tron Apostolski zasiadł Leon X III., zapanowało powszechne prze
ko nanie, że pontyfikat Jego, nie mniej niż p o przedni , bgdzie pod każdym względem niezwy
kłym i opatrznościowym. Już sam wybór nowego N am iestnika Chrystusa przedmiotem był ogólnego podziw u; gdyż mało kto zw racał uwagę na k a r
dyn ała Joachim a Pecci’ego, który, pomimo iż był Kamerlingiem św. Rzymskiego K ościoła, 'Wice- papieżem niejako, — a piastujący godność tę zbyt rzadko dziedziczyli Tyjarg, — z przedziwną jednom yślnością obwołany został Najwyższym Zwierzchnikiem Chrześcijaństwa. Następca Piusa IX m usiał być W ielkim Papieżem , — toż Leon X III o kazał się takim oh pierwszych kroków panow ania swego. Takim go poczuł i pojął świat katolicki i Rzym , gród wieczny, w itając z n ie
zm iernym , nieopisanym zapałem , gdy się mu u k azał na chwilę we wnętrznej lo g ii Bazyliki św.
Piotra. Potrzeba było, zaprawdę, nadzwyczajnych przymiotów czy za le t, aby samym urokiem swo
jego Im ienia obudzić zachwyt taki podówczas, gdy ciepłe jeszcze niemal były zwłoki świętego a umiłowanego poprzednika Jego, gdy w uszach i w sercach wiernych brzmiał jaw nie jeszcze
słodki i potężny głos P iu sa, który w przeciągu 32 lat świetnego pontyfikatu oczarowywał, rzec można, całą w ielką rodzinę C hrześcijaństw a!...
Dalsze czyny i lata rządów Leona X III u sp ra
wiedliwiły w pełni te nadzieje i przekonania św iata: każdy rok nowy papiestwa Jego zazna
cza się promiennemi ślady w dziejach Kościoła i człowieczeństwa. Wszystko w Nim wielkie, nie
zw ykłe: i surowy m ajestat postaci, i słodycz a stałość natchnionego głosu, i błysk gieuijuszu w jasnem oku, i szczytność przedsięwzięć, zamia
rów, planów, d zieł, bądź w otwieraniu skarbnic św iatła i łask i, bądź w wieszczeniu i zapewnie
niu pokoju, którego tak bardzo obecnemu światu potrzeba.
Toż widocznie ubłogosławionemu z góry, da- nem je st Leonowi X III, iż, podobnie ja k Pius IX, pośród krzyżów z k rz y ż a , zbiera też liczne a chlubne pociechy, — uroczyste hołdy ludów.
Niewielu je st kapłanów , mogących poszczycić się 50-letnim Jubileuszem służby i zasługi w Ko
ściele, stanąć u ołtarza Pańskiego z tą rzewną a rzadką ofiarą, która sig M szą Z ło tą zowie.
Owoż Boska Opatrzność chciała wpleść kwiat ten drogocenny do świetnego w ień ca, zdobią
cego skronie Leona X III. Za dni niew iele, oto- czon modlitwą, czcią i miłością katolickiego świata, obchodzić On będzie 50-tą rocznicę K apłaństw a, odprawi za całą wierną ludzkość Mszę św. Złotą, Jubileuszową. Msza to nadzw yczajna, niewymo
wna w uroczystości obrzędem sw y m , godnością Osoby, którą ją ma ofiarować, niezwykłym zn a
czeniem i intencyją. Lewita lewitów, sługa sług Bożych, Wielki K apłan katolickiego Kościoła, z wyżyn W atykanu, powtórzy, w sposób nie- krwawy, a na korzyść lud zk o ści, tenże ak t n a j
świętszej Ofiary Boskiej , który spełniony został ku je j odkupieniu przed 19 wiekami na Golgo
cie przez P a n a , którego On widomym je s t N a
miestnikiem na ziemi... Powtórzy ak t święty, pa
miętny, spełniony w wieku młodzieńczym, przed 50 laty, na grobie anielskiego młodzieńca, Stani
sław a K ostki; On najczcigodniejszy dziś starzec, uświetnion potrójnym m ajestatem : godności, wieku, zasługi! Naczelny Zwierzchnik katolickiej H ie
rarchii, W idoma Głowa Kościoła, Namiestnik Chrystusowy, Organ Najwyższy Jego Powagi i W ła
dzy, Ojciec wszystkich w iernych, Pasterz
pąste-rzów, Mistrz Nieomylny narodów, modlić sie bę
dzie, składać ofiarę Najśw. za całą, ludzkość, od
kupioną krw ią Zbawiciela. Ofiara ta , modlitwa, rzew na, m iłosna, gorąca na skrzydłach Aniołów zaniesioną zostanie w Niebiosa, zyskując Miło
sierdzie Pańskie, Zlitowanie dla bojującego ciężko K ościoła, uciśnionej Głowy Jego, dla wiernych wszystkich, tysiącznemi sposoby trapionych i do
świadczanych. Będzie to modlitwa nie ust tylko, lecz serca i duszy w ielkiej, modlitwa szczytna, doniosła, w ołająca, jak jęk boleści, u tronu Wszechmogącego; modlitwa uświęcona nieskoń- ezonemi zasługi B aranka Bożego, wsparta świą
tobliwością i cierpieniami Ofiarnika-Papieża. Cały świat Katolicki weźmie czynny w niej udział po
wszechną synowską ja łm u ż n ą , ja k ą , w myśl pię
kną dziwnie, podaną mu ze szczytnego natchnie
nia, powszechnie dziś gromadzi, i asystencyją po
wszechną. Krom tysiąca, a raczej tysięcy Szczę
śliwych, co będą mogli osobiście podążyć na dzień ten do Apostolskich progów, milijony, seciny mi- lijonów wiernych wszystkich otoczą sercem, inten- cy ją, duchem ołtarz Leona X III, zjednoczą się z Ofiarą Jego... I będzie to istn a , jed y n a w ro
dzaju sw oim , od czasów podobnego Jubileuszu Piusa IX, M sza Z ło ta , Ofiara i modlitwa całego Kościoła, niesiona ręką i sercem wspólnego Ojca i Pasterza wszystkich, — powszechny szturm dusz i modłów katolickiej ludzkości do Tronu W ie
cznego M iłosierdzia i Spraw iedliw ości! Chwila w ielk a, pam iętna, niezapomniana, godna takiego Jubilata, a tak znów odpowiednia potrzebom n a szym !
Europa wstrząśnięta je st dziś do g łę b i, do zasadniczych swych podstaw. N ieład i pomie
szanie zastąpiły powszechny p o rz ąd ek ; przemoc lub swawola stanęły na miejscu praw a; bezbo
żność na miejscu re lig ii; tryjumfujące skażenie na miejscu moralności chrześcijańskiej. Krom na
rodów zgoła uciemiężonych, wyzutych z wieko
wego miana i w ia n a , wszystkie też inne, swobo
dniejsze ludy i kraje o płakują mnogie swe ofiary, ruiny... A pomimo to, iż siła m ateryjalna jaśnieje dziś u steru Włoch publicznych z potęgą i ro
zwojem dotychczas niew idzianym ; pomimo, że Europa cała uzbroiła się i zbroi wciąż niezli
czoną ilością d z ia ł, bagnetów, broni z dniem k a żdym sztuczniej szej i donioślejszej, duch buntu,
anarchii, socyjalizmu, podnosi coraz wyżej głowę, gotując, światu straszną, może nieuniknioną już katastrofę...
Oko profana widzi tylko w tem wszystkiem nagromadzenie i ścieranie się fatalne rozlicznych żywiołów, sprzecznych interesów ; lecz wzrok człowieka wierzącego sięga głębiej znacznie i wy
ż e j, spostrzegając tu jaw n ie rękę obrażonego Boga, grożącego chłostą najsurow szą występnemu stw orzeniu, zapoznającemu niegodnie własny cel swój i wolę Stwórcy.
Owoż modlitwa tylko, dobra i skuteczna mo
dlitwa snadnie poratować nas m o że, odw racając k arząc ą, opatrzną praw icę; modlitwa p rzeb ła
g aln a, płynąca z ust czystych i czystego serca, wstępująca, ja k wonny dym k ad z id ła , wprost do Tronu Pańskiego. Dzięki Bogu, wielu jeszcze dziś się tak modli i modlić nie p rz e s ta je , gdyż są jeszcze, którzy wierzą, m iłują i ufają. Lecz oto, z łaski Niebios, rychło zabrzmi nad św ia
tem głos najmilszy P an a, potężny, skuteczny, głos modlitwy P apieża za owczarnią całą, Ojca za dziatki wszystkie, Papieża za Kościół Chry
stusowy, — głos modlitwy Leona X III w ofierze Jubileuszow ej, w Z ło te j M szy św. Ja k niegdyś Chrystus, z wierzchołka Golgoty, Namiestnik Jego z W atykanu, stanie przed Bogiem obarczon brze
mieniem ciężkich grzechów człowieczeństwa, a przy
nosząc Mu za nie, obok łez, cierpień, zasług wła
snych, i Ofiarę Nieskończonej W artości i Zasługi, Ofiarą C iała i Krwi Zbawiciela jeduać nam bę
dzie przebaczenie, m iłosierdzie, łask ę! Z ręką podniesioną w górę, a piastującą P ana nad Pany, B aranka, gładzącego winy świata, z okiem skie- rowanem ku przybytkowi B o skiej, W iernej Miło
ści, Leona X III, obejmując sercem , intencyją wszystkich społem wiernych, wszystkie ich biedy, nędze, potrzeby, przyzywać będzie nad nami i dla nas dobrodziejstw zlitowania Pańskiego, przeba
czenia, pokoju, którego świat dać nie może, lecz który nam może dać i da, ufajmy, Bóg M iłosierny, przebłagany Ofiarą i takiem pośrednictwem.
T ak wielki Papież, który otacza nas chw ałą sw oją, obdarza św iatłem , dobrocią, ogrzewa m i
łością, uwieńczy świetne posłannictwo swe i dzieła, rozbrajając na korzyść naszę korzącą ręk ę Pana.
Miejmy nadzieję, iż się tak stanie, a tern żar
liwiej i skrzętniej gotujmy się do obchodu dnia
błogosławionego Jubileuszu Leona X III; tem do
skonalej i ściślej jednoczm y się z Nim w owym najprzedniejszym uroczystości akcie — Z ło te j M s z y Ojca św.
II. Faktem jej drugim, niemało też świetnym, będzie W ystaioa w a ty k a ń sk a , urządzona ze współ
udziałem całego św iata, z okazyi i na cześć J u bileuszu papieskiego. Nic odpowiedniejszego, zda
niem naszem , nad myśl przygotowania W ystawy ta k ie j, grom adzącej przedmioty sztuki i przem y
słu , w celu tem uroczystszego obchodu Z ło tyc h Z a ś lu b in Leona X III. Akt to podwójnie wspaniały i piękny. P rzedew szystkiem , jestto hołd należny ściśie pierwszej powadze św iata, Widomemu wo
bec człowieczeństwa przedstawicielowi Boga, Stwór
cy, Odkupiciela i Zachowawcy wszystkiego. Stu
lecie obecne oglądało już kolejno mnogie wy
stawy w rozlicznych stolicach Europy, a naw et w Ameryce i w A u stralii; inne a nowe zapowie
dziane są na przyszłość. Lecz w zbiorowych o k a zach tych, uroczystych m anifestacyjach ludzkiego postępu, duch pychy ludzkiej przyznaw ał sobie zbyt często chw ałę, nie całkiem jem u tylko n a
le ż n ą , chlubiąc się, w sobie samym wyłącznie, bez względu i pamięci na Pana, dającego pomoc i s iłę ; zapoznając owszem wszelką nadprzyro
dzoną ideę. Odbyć przeto W ystawę chrześcijań
sk ą , w pojęciu i uczuciu chrześcijańskiem , pod okiem N am iestnika C hrystusa, u stóp Piotrowej Katedry, jestto zaprotestować godnie przeciw po
dobnej p y s z e , przywrócić naturalny i opatrzny porządek rzeczy, uznać jaw nie i uczcić stwórczą potęgę Boga, łaskaw ą szafarkę wszystkiego, co upiększa i ucbwalebnia żywot ludzkości na ziemi.
N astępnie, W ystaw a w atykańska przedstawia się jeszcze ja k o myśl piękna i w spaniała forma miłości ku ukochanemu a ubogiemu dziś Papie
żowi. Grosz Piotrowy, dobrowolna a zbiorowa d a nina synowska je st wprawdzie najbardziej natu
ralnym sposobem zaradzenia obecnemu ogołoce
niu J e g o ; ale sposobem wcale nie jedynym . K ró
lowie czy Mędrcy W schodu, śpieszący z odle
głych krain do ubogiego Żłóbka Betleemu, nie same tylko złoto Jezusowi p rz y n ie śli... T ak też i Katolicy św iata, idąc do Rzymu lub przesyła
ją c tam , do stóp wspólnego O jca, życzenia swe i modlitwy, nie powinni przestaw ać na złożeniu grosza synow skiej, miłosnej jałm użny, lecz za
nieść też i dary inne, owoce przemysłu, kunsztów i zamożności sw o je j, jak ie sk ład ać zwykliśmy w okazyjach w ielkich, uroczystych, osobom n a j
czcigodniejszym, najdroższym. Przedmioty te, ró żnorodne, mnogie, złożą w łaśn ie, za w spółudzia
łem w szystkich, w ielką międzynarodową W y
stawę W atykanu, pocieszającą m anifestacyją dzia
łalności, pracy i ofiarności Katolików, tworząc zarazem dar w spaniały dzieci dla wspólnego Ojca, nowy a jaw ny dowód czynnej miłości w ier
nych dla' Najwyższego Pasterza i Nam iestnika Jezusa Chrystusa.
Toż codziennie niemal czytamy w dzien n i
k a-h i pismach św iata, ja k książęta i ludy, bo
gaci i ubodzy śpieszą na wyścigi niem al w prze
syłaniu rozlicznych tego rodzaju przedmiotów i ofiar; ja k z najodleglejszych kończyn ziemi przybyw ają wciąż do W atykanu nowe a rzadkie okazy, m ające zbogacić powszechną t ę , a piękną Wystawę chrześcijańską. Świat katolicki pragnie, aby była ona b o g atą, urozmaiconą i wspaniałą, godną W ielkiego P ap ieża, opiekuna sztuk pię
knych i p rz em y słu , Głosiciela zdrowej cy wiliza- c y i, godną też ogólnych dlań czci i uwielbienia uczuć. W ym aga tego nadto samże honor K atoli
ków, ich zabiegów i pracy. Rzym mieścił już w szanownych murach swoich podobne W ystaw y;
a ostatnia z nich była urządzona też ku czci P a
pieża, w dzień biskupiego Jubileuszu P iusa IX, w czerwcu 1877 ro ku , w galeryi kart gieografi- cznych W atykanu. L at dziesięć miuęło już od czasu tego; owoż przystoi, aby dziś Katolicy okazali św iatu, iż jeśli jedn aka je s t miłość ich i przywiązanie dla Stolicy św., toć w pracy swej, w rzeczach kunsztu i przem ysłu, nie pozostali za innymi, postępując wciąż owszem i rozwijając się coraz wspanialej i dzielniej.
pieża, w dzień biskupiego Jubileuszu P iusa IX, w czerwcu 1877 ro ku , w galeryi kart gieografi- cznych W atykanu. L at dziesięć miuęło już od czasu tego; owoż przystoi, aby dziś Katolicy okazali św iatu, iż jeśli jedn aka je s t miłość ich i przywiązanie dla Stolicy św., toć w pracy swej, w rzeczach kunsztu i przem ysłu, nie pozostali za innymi, postępując wciąż owszem i rozwijając się coraz wspanialej i dzielniej.