• Nie Znaleziono Wyników

Sienkiewicz, bandytyzm i marzenia socjalisty; w Kry

W dokumencie Naturalizm i neoromantyzm (Stron 83-200)

tyce Feldmana zamieszcza w r. 1907 artykuł o Narodo­

wości w socjalizmie i t. d. i t. d. Czasu walk legjonowych osobną broszurą informuje szerokie koła społeczeństwa o życiu i czynach Józefa Piłsudskiego (1915). W wojnie polsko-rosyjskiej roku 1920 krzepi w szeregach ducha rycerskiego masowo rozpowszechnianemi książeczkami:

Wskazania żołnierskie i Obrona ojczgzny. W latach ostat­

nich ogłasza m. in. liczne fragmenty własnych wspomnień, które w całości mieć będą wyjątkowe znaczenie, jako pamiętnik człowieka czynu i pracy, niestrudzonego żoł­

nierza sprawy narodowej i społecznej, szlachetnego i wiel­

kiego pisarza. Oto dlaczego, zastanawiając się nad twór­

czością literacką Sieroszewskiego, pominąć nie było można jego życia, przedstawiając je choćby w najogólniejszym zarysie.

Dla dopełnienia charakterystyki pisarza wspomnieć jeszcze trzeba o jego utworach dla młodzieży, z których naczelne miejsce zajmują Bajki (1910), zaliczane do arcy­

dzieł rodzaju w literaturze polskiej. Nie pominął też Sie­

— 74

-roszewski krajobrazu polskiego. W r. 1898 opisał Puszczę Białowieską (w zbiorze Brzask, w następnych wydaniach p. t. Dno nędzy). W Latoroślach z r. 1900 dał odrębne opowiadanie ze wspomnień o latach dziecinnych, należące do rodzaju pokrewnego Grzechom dzieciństwa Prusa lub Kijowi w mrowisku Choynowskiego, a wyprzedzające obfity szereg utworów z tego działu, wszczęty w dobie powojennej przez Miasto mojej matki Kadena-Bandrow- skiego. W Przepowiedni Wernyhory (1906) naszkicował obrazek z warsztatu rzemieślniczego. Wreszcie w Zaciszu (1913) na tle pięknych krajobrazów wsi polskiej a na pod­

kładzie poniekąd autobiograficznym, z największy tu po­

dziw wzbudzającą wstrzemięźliwością epicką, w celowo stonowanych blado barwach, odtwarza życie młodzieży ziemiańskiej w dobie rezygnacji narodowej po powstaniu styczniowem. Nasuwa się tu nader ciekawe porównanie z odpowiedniemi ustępami Nocy i Dni Marji Dąbrowskiej.

Przy tern zestawieniu najlepiej, być może, wychodzi ów istotny objektywizm epicki, jaki właśnie Sieroszewski w tak niezrównanym posiada stopniu. W epilogu tej powieści znaj­

dujemy też wyjaśnienie decyzji, powziętej przez Siero­

szewskiego, gdy młodym chłopcem wstępował do terminu ślusarskiego, aby czynnie zaświadczyć tej wewnętrznej potrzebie pokolenia ówczesnego, której klimat duchowy odtworzy później Wacław Berent w Fachowcu.

Ostatnim utworem literackim Sieroszewskiego jest dwutomowa powieść historyczna Pan Twardost Twardow­

ski czarnoksiężnik polski (1930). Mimo zastrzeżeń, wysu­

wanych przez krytykę, w tej powieści o polskim Fauście, którą autor wkroczył na zupełnie nowe dla siebie pole twórczości, oryginalnością przedstawienia znanej legendy, barwnością odtworzonego obrazu dziejowego oraz psy­

chologiczną i artystyczną prawdą pokazanych na tein tle postaci znów dał Sieroszewski dowód wciąż niespożytej żywotności swego ducha. Powieść o Twardowskim, siłą rzeczy, wymagała również podbudowy filozoficznej. Tę stronę zagadnienia racjonalistyczny umysł Sieroszewskiego rozwiązał najmniej szczęśliwie, niezawsze trafnie wiążąc prądy myślowe epoki historycznej z przesłankami swego własnego poglądu na świat. Ale obraz obyczajów w ramach

powieści przygód, związanych w jednolitą i logicznie zbu­

dowaną całość, ma właściwą autorowi, bardzo dynamiczną plastykę. Z wprowadzonych zaś tu charakterów ludzkich niezwykle ciekawie wypadła pani Twardowska, jako piękna i ujmująca wdziękiem mieszczka krakowska, póź­

niej wierna i z poświęceniem mężowi oddana żona. U niej to, utrzymującej wtedy karczmę, znajduje Twardowski obronę przed skutkami legendarnego paktu z szatanem, gdy pada w zwadzie z powodu przygody miłosnej. Taka odmienna w szczegółach interpretacja legendy nosi wy­

bitne piętno tych poglądów życiowych, którym Sieroszew­

ski od lat najwcześniejszych pozostał wierny. Wyraźnie się tu przebija ów wysoki ton szlachetności moralnej, opartej na silnie ugruntowanej wierze w człowieka.

„Łzy i krew — pisał Sieroszewski w jednym z pierw­

szych swoich utworów syberyjskich — mają wszędzie ten sam blask i kolor“. „Ideałem Sieroszewskiego — stwierdził już w r. 1900 Ignacy Matuszewski — jest czło­

wiek w najlepszein i najszerszem tego słowa znaczeniu“.

Ton społeczny w poezji polskiej drugiej połowy XIX stulecia odzywa się częstym i nieraz mocnym głosem. Znaj­

dujemy go też w twórczości naczelnych poetów z doby pozytywizmu, u Asnyka, Gomulickiego i zwłaszcza Konop­

nickiej. Ta ostatnia, jako autorka nowel, mogłaby ponie­

kąd być zaliczona do naturalistów, ale jej poezja społeczna, w swoim czasie najpopularniejsza, dziś najdokładniej przebrzmiała z całej puścizny wybitnej skądinąd poetki, razi publicystyczną tendencją i frazeologicznym patosem.

Żywą bezpośredniością, jędrnym realizmem i wyjątkową szczerością poetyckiego wyrazu wyróżnia się odrazu ANDRZEJ NIEMOJEWSKI (1864—1921), którego utwory, drukowane w czasopismach od roku 1888, a w oddzielnych wydaniach od roku 1891, silnie napiętnowane bujnym temperamentem działacza społecznego, dogłębnie przeni­

knięte współczuciem dla ludzkiej niedoli, ale zarazem aż uderzające trzeźwym racjonalizmem, nieraz jaskrawym naturalizmem i zupełnym brakiem sentymentalnej łezki, dotąd nie straciły świeżości barw i porywającej wymowy buntu.

Poza nielicznemi wyjątkami, jak przyjęty za własność ludową hymn robotniczy Bolesława Czerwieńskiego (Czer­

wony sztandar), płomienny wiersz więzienny Wacława Sieroszewskiego ( Czegóż chcą oni?) lub niektóre utwory z pierwszego okresu Jana Kasprowicza ( Oni i my), w ca­

łej poezji polskiej, aż po czasy dzisiejsze, nie wyłączając t. zw. poetów „proletarjackich“, Niemojewski jest najmoc­

niejszym rzecznikiem krzywdy zbiorowej. On pierwszy, znacznie wyprzedzając powojennych urbanistów, wpro­

wadził do poezji polskiej krajobraz fabryczny. W Pod­

ziemiach i Lunach z cyklu Polonia irredenta (1895—

7.

1896), z trafnym realizmem i nieraz z wstrząsającą wy­

mową faktów przedstawił życie Zagłębia Dąbrowskiego, a na tle kopalni, hut i maszyn wnikliwie sięgnął wgłąb doli robotniczej, wydobył z niej jednak nietylko gorycz na widok nędzy i wyzysku, lecz i wiarę w postęp rozumu ludzkiego, rzetelnie demokratyczne przeświadczenie o ideo­

wej wyższości nowego świata pracy i walki o prawa spo­

łeczne nad ginącym światem szlachty, kostniejącej w zre­

zygnowanej apatji życia narodowego. Stąd ogólny tytuł cyklu, bo dla Niemojewskiego Polonia irredenta to lud wiejski i robotniczy, wprawdzie zaniedbany i wówczas lekceważony, ale noszący w sobie życiodajne siły przy­

szłości.

Nie tu miejsce na spory o słuszność takiej ideologji, natomiast stwierdzić trzeba, że poeta przekonaniom swoim zdołał dać wymowę mocnej prawdy. Jego zaś namiętny ton patrjotyczny wyróżnia się na tle czasu wyjątkowem poczuciem realnej potrzeby walki o narodową niepodle­

głość. Pod tym względem znamienny jest zwłaszcza jeden z najsilniejszych wierszy Niemojewskiego: Branka, z pierwszej serji Poezyj (1891), na temat doli rekruta polskiego w rosyjskiem wojsku. Wyraźnie tu wskazał po­

eta widmo bratobójczej walki, gdy

Słychać, z Niemcem będą boje, Niemiec naszych gnębi srogo — Toż więc chłopskich brańców roje Wojska Niemców bić pomogą!..

Będzie wojna straszna... krwawa...

Grzmią armaty... szereg stawa...

Ale stójcie!... Śród szeregu

W obcych pułkach bratnia mowa!!....

Cmi się w oczach, pęka głowa, W krwawym dymie świat się traci, Rwą z bagnetem pułki w biegu A ty chłopie rżniesz swych braci...

A w zakończeniu tego wstrząsającego wiersza, którego obrazy przerywane są przejmującym refrenem karczem­

nym: „Jezus Marja! Wódki żydzie, — Toż to idzie, toż to idzie!“... — wywołuje poeta najsilniej przejmującą grozę:

78 —

Cicho wierzby! Cicho dzwony!

Coś zatapia w sercu szpony, Coś zimnego z twarzy ścieka...

Front!... Hej, człowiek do człowieka!

A już teraz w tym szynelu Pójdziesz chłopie, gdzie rozkażą, Wszystko spełnisz z niemą twarzą...

Nawet — gdyby twe ojczysko Jęło zbierać jak Głowacki Zbuntowany naród lacki I pod lufę wpadło blisko — Nie drgnie dłoń, nie chybi celu...

Cały ten utwór Niemojewskiego targał sumieniem na- rodowem niemniej, niż w dziesięć lat później Wesele Wy­

spiańskiego. Najsłuszniej Juljusz Kleiner napisał we wspo­

mnieniu pośmiertnem o Niemojewskim, że „on, niekarny przedstawiciel skrajnego indywidualizmu, był jednym z tych nielicznych, w których żyła naprawdę państwo­

wość polska“.... W poezjach Niemojewskiego znajdziemy liczne świadectwa tego poczucia energji narodowej, której tragizm w danej chwili dziejowej, ale i niezłomny hart walki aż do zwycięstwa wyraził poeta, być może, najlepiej w Ptakach burzy, kończących cykl Polonia irredenła.

Przypomnieć też należy poezje Niemojewskiego na tle mo­

rza. Zarówno sonety, w których na wzór Mickiewicza grozę żywiołu morskiego połączył z myślą budzenia ludz­

kości do czynu, a w Genjuszu burzy krajobraz morski umiejscowił na Bałtyku, jak i kilka innych utworów, z których np. Przez burze i mg ty zasługiwałby, aby wiersz ten włączono do antołogji dla marynarzy polskich.

Krytyka z czasów Młodej Polski zarzucała wierszom Niemojewskiego łatwość i skoczność rytmiki przypomina­

jącej Pola. W pierwszej chwili wrażenie takie odbieramy istotnie, ale po bliższem wejrzeniu dochodzi się jednak do przekonania, że pozorna bezpretensjonalność jest tu najcelowiej zastosowana, że poeta rozporządzał niemałem mistrzostwem swoistej techniki poetyckiej, w której osią­

gnął szczytowy wyraz żywo przemawiającej bezpośrednio­

ści życia, uczuć i myśli, a umiał połączyć, pozytywną ideę społeczną z trzeźwo opanowanym, ale bujnym polotem ro­

mantycznej wyobraźni w sposób artystycznie dojrzały, ni­

gdzie niewypaczony tanim frazesem ani nawet obcą poezji

tendencją. Bo u Niemojewskiego tendencja nie wy­

stępuje nigdy z pobudek abstrakcyjnie wyrozumowanych lub narzuconych doktryną, lecz wypływa zupełnie na­

turalnie z najrealniej przedstawionych przeżyć i wrażeń.

Rzecz inna, że pod względem obrazowania poezja Nie­

mo jewskiego ma charakter wybitnie intelektualistyczno- ideowy, jego symbolika przemawia nietylko do wrażli­

wości estetycznej, ale i do rozumu czytelnika. Nie obniża to jednak, bynajmniej, artyzmu. Wystarczy przypomnieć Sonety krymskie Mickiewicza, poety, który Niemojew- skiemu duchowo był bodaj najbliższy, do którego nie­

jednokrotnie sięgał po wzory i poświęcił jego twórczości jedną z ostatnich swych książek, zbiór studjów p. t. Daw- ność i Mickiewicz (1921), zaliczany do najpoważniejszych wkładów w literaturze krytycznej o największym poecie polskim. Nadmienić trzeba, że również studjum Niemo- jewskiego o Stanisławie Wyspiańskim (1903) należy do najlepszych prac o twórcy Wesela, wydanych za jego życia.

Wskazane poprzednio związki ideowe Niemojewskiego z Wyspiańskim możnaby zapewne wydatniej rozszerzyć.

Pokrewieństwo postawy psychicznej obu poetów wyraża się też w tej męskiej swobodzie, z jaką łączy się u nich i przeplata powaga ducha i myśli ze skłonnością do żartu, zaprawionego ostrym sarkazmem. Jest to dumne poczucie wolnego człowieka, przeciwstawiającego się płytkości om życia uwięzionego na mieliźnie. Heinowska gorycz ironji i pozornie swawolna lekkość tonu nadaje niektórym poezjom Niemojewskiego szczególny wdzięk. Z utworów w tym rodzaju sporo jednak grzeszy dłużyznami. Ale i wśród nich spotyka się conajmniej fragmenty świetne, niekiedy prawdziwe arcydziełka osobliwego humoru, np.

Północą (z drugiej serji Poezyj, 1893) albo choćby taka igraszka sielsko-liryczna:

Słońce jak pan dziedzic ma chmurę na czole, Wiatr jak pan rządca ugania przez pole, Los niby arendarz obdziera do naga

A deszczyk jak proboszcz wciąż smaga i smaga...

Z dramatycznych prób Niemojewskiego trwałą war­

tość ma Familja (1898, wyd. 1901), dramat naturalistyczny

80 —

o chłopskiej odmianie króla Leara, mszczącego się na krzywdzących go dzieciach podpaleniem i mordem. Naj- świetniej wszakże talent Niemojewskiego rozwinął się w prozie epickiej i zwłaszcza publicystycznej.

Listy człowieka szalonego (1899), powieść z życia malarzy, mimo kapitalną postać modelki Bronki, mniej­

sze dziś budzi zaciekawienie. Pył czasu pokrył już zlekka zapomnieniem głośne ongi Legendy (1901), opowieści ewangeliczne, celujące wybornym językiem, ale w któ­

rych naogół polot wyobraźni byt zanadto skrępowany racjonalizmem myśli. Z powodu tej książki, .skonfisko­

wanej przez cenzurę austrjacką za pewne zwroty, nie­

zgodne z kościelną interpretacją ewangelij, poraź pierw­

szy poczęto mówić o arjańskich tradycjach rodzinnych autora. Ta później silniej utrwalona „legenda“ Niemo­

jewskiego niesłusznie odsunęła w niepamięć jego pierw­

sze obrazki i nowele z Poezyj prozą (1891) i Listopada (1896), zawierające jedne z najlepiej napisanych kart na­

turalizmu polskiego, odznaczające się ogromnem poczu­

ciem zmysłowego widzenia świata, realistyczną ekspresją o wręcz dotykalnych w swej rzeźbiarskiej plastyce obra­

zach życia robotniczego, będących niejako dopełnieniem poetyckiego cyklu Polonia irredenta. Zwłaszcza Ojciec, opowieść o Mateuszu Grzybie, górniku w „szybie głębo­

kim“, pełna ponurego tragizmu, wyrażonego językiem pro­

stym lecz jędrnym i pięknym, należy do najlepszych nowel polskich. Spokojnym wdziękiem ujmuje Sarenka, obrazek macierzyństwa, a urokiem zadumy filozoficznej Olowianka.

Rok 1905, w którym Niemojewski zaznaczył się wy­

bitnie jako świetny mówca i odważny rzecznik sprawy młodzieży, strajkiem szkolnym walczącej z zaborcą rosyj­

skim, w twórczości literackiej autora wydał Ludzi rewo­

lucji (1906) i Borucha (1907).

„Oprócz Sieroszewskiego — pisał na gorąco Stanisław Brzozowski — jeden Niemojewski w swoich piękno biu­

letynu, niemal ręką miłośnika bohaterstw skreślonego, ma­

jących Ludziach rewolucji, zachowuje tu pewność arty­

styczną. Ale Niemojewski jako organizacja pisarska należy u nas do wyjątków. Ma on w sobie wiecznie obecnego ducha buntu i otwartemi nozdrzami wciąga atmosferę

burzy, bitwy. Być może on właśnie najbardziej powołany jest do kreślenia tych jak stal damasceńska charakterów.

On, który pośród współczesnych pisarzy rozśpiewanych i rozżalonych robi dziwne wrażenie, jak gdyby jeden z tych, co sypiają z głową o siodło wsparci, a nie rozstają się z pancerzem, jeden z tych, co na biwakach umieją się zatopić w jakichś dawnych walk i bojów dziejach, jeden jedyny kocha walkę za to, że jest walką, a więc za niebezpieczeństwo, rozpęd, świst kuli koło ucha. On je­

den niemal wreszcie pośród liryków przedstawiciel bo­

jującego intelektu, nie ulegający niczemu, prócz poszeptu własnej, zbuntowanej przeciwko autorytetowi myśli“.

Boruch, realistycznie nakreślony obrazek warszaw­

skiego żydka-rewolucjonisty, którego matka „patrzy na tego ukochanego syna i w myślach powtarza sobie: to moja nieśmiertelność!...“ — jest zaprawiony właściwym Niemojewskiemu idealizmem społecznym, doszukującym się prawdy i piękna na nizinach. Nowela ta, obok dosko­

nałych w swej plastyce momentów z ulicy warszawskiej podczas rewolucji (rewizja, postać komisarza policyjnego, wybuch bomby), ma piękne zakończenie publicystyczno- dydaktyczne.

„Jest — pisze Niemojewski — na cmentarzu żydow­

skim grób, przybierany ciągle świeżemi kwiatami. Na gro­

bie tym widnieje napis: „Boruch, młody bojowiec, poległ za wolność“.

„Codziennie gromadki robotników-chrześcijan grób ten odwiedzają. Niekiedy napływa także inteligencja. Czasem z kilkudziesięciu piersi zabrzmi nad grobem śpiew: „My nowe życie stworzym sami!“ Policja omija święty gaj.

Cmentarnicy prowadzą przybyszów na ten grób, pokazują napis, kwiaty, czerwone wstęgi wieńców, hasła na nich wyszyte.

„Święty gaj ma duszę. A zwłaszcza ma ją od czasu, kiedy przybył ten grób. Rzekłbyś, że grób ten poległem ciałem wypełnił jakąś wielką przepaść pomiędzy dwiema religjami. Przestały to być dwie zwaśnione siostry, które swoje potomstwo odsuwały od ciotczynej gromadki, a wy­

dzierając sobie kromki chleba, kamienie i przekleństwa

O braz w sp ó łcz esn ej literatu ry polsk iej. T . I. 6

82 —

rzucały gromadce znaprzeciwka. Może tam jeszcze w gó­

rze, na pierwszych i drugich piętrach siostry-chuliganki, obezwładnione strachem i tym strachem spodlone, boczą się na siebie i podmawiają. Ale tu wdole już się pojed­

nały. Tu w dole ewangeliczna Marja i biblijna Rachela schodzą się na grobie młodego żyda-bojownika, jak dwio pogodzone krewniaczki u mogiły współumiłowanego mło- dzieńca-mistrza. Gdzieś daleko, bardzo daleko, węgli się Białystok, nie otarł jeszcze rąk po krwi Kiszyniów i Homel świeci oczami Kaina. Gdzieś bliżej, lecz w górze społecznej, śród nor redakcyjnych dwie narodowe demokracje, pol­

ska i żydowska, toczą jeszcze pianę swoich ekskluzywiz- mów. Tu, w świętym gaju, u grobu Borucha, w zgodny chór braterskiego szeregu roboczego, z piersi Aryjczyka i Semity płynie śpiew wiary, nadziei i miłości, tych cnót ewangelicznych, zdeptanych brutalnie przez ludzi orłów i pastorałów a wskrzeszonych przez ludzi — młota i kielni“.

Oto przykład, jak jeden z najrdzenniej aryjskich pi­

sarzy polskich, rozwijał tradycje idei Mickiewicza i daw­

nych Braci Polskich. Na tle swych naukowych badań biblijnych, poprzedzonych świetneini przekładami Żywota Jezusa Ernesta Renana (1904) i Dziejów wojny żydowskiej Józefa Flawjusza (1906), głęboko wniknąwszy w odległy świat starożytnego Wschodu, stawszy się jednym z naj­

poważniejszych znawców sprawy żydowskiej, występuje później Niemojewski przeciw religijnemu fanatyzmowi Tal­

mudu w sposób niemniej ostry, jak poprzednio zwalczał krępujący myśl wolną klerykalizm chrześcijański, ale za­

chowując do końca niezależność poglądów, nie sprzenie­

wierzy się nigdy szlachetnemu humanitaryzmowi. Doz­

gonnym wrogiem pozostanie tylko dla krępującej wol­

ność i krzywdzącej człowieka przemocy, jak był nim i za młodu.

Coraz rzadsze utwory literackie, jak opowieści Z pod pyłu wieków (1906) lub nowela Planetnik (1911), ustępują niemal wyłącznie pracom naukowym i publicystycznym, których ocena wykracza poza ramy charakterystyki Nie- mojewskiego jako pisarza. Ale należy tu jeszcze wymienić

własne pismo Niemojewskiego, wydawaną w latach 1906—

1921 jako dekada Myśl Niepodległą, której 578 numerów w znacznej mierze zapełnił sam redaktor. Niezrównany szermierz słowem i piórem najszerzej tu wydoskonala swój niepospolity talent pisarski, najwszechstronniej wy­

raża swój bujny temperament, wyjątkowo bogatą indywi­

dualność, wyostrzoną ciętość polemisty, namiętność uro­

dzonego działacza. „Roczniki tego pisma — stwierdza Zdzi­

sław Dębicki — są niemal autobiografją ich redaktora.

Indywidualność jego odbija się tam, jak w zwierciadle.

W każdym niemal numerze oblicze jego ukazuje się nam z innej strony“. „Pismo, — dodaje Juljusz Kleiner — które z organu wolnej myśli z biegiem lat rozwinęło się w organ wybitnie polityczny, nie było dla redaktora i autora te­

renem samej tylko namiętnej propagandy — było również ujściem dla dążeń artystycznych. Myśl Niepodległa jest świetnem dziełem kunsztu publicystycznego, zupełnie u nas wyjątkowem. Artykuły jej są komponowane z nadzwy­

czajną umiejętnością konstrukcji myślowej, z ogromnem znawstwem psychiki czytelnika, z poczuciem walorów słowa, przywodzącem na myśl prozę publicystyczną Moch­

nackiego i Klaczki. I pod tym względem roczniki jej' szkołą być mogą dla dziennikarza“.

Znaczenie Niemojewskiego w dziejach polskiej kul­

tury umysłowej jest bardzo poważne. Swoją działalnością, od pierwszych poezyj i nowel, aż po Myśl Niepodległą, Niemojewski przyczynił się, jak mało kto w tak wysokim stopniu, do wszechstronnego rozbudzenia krytycyzmu. Na każdem polu życia społecznego, narodowego i umysło­

wego walczył z bezmyślnością i gnuśnością, docierał do dna sumienia zbiorowego i stawiał podwaliny pod twór­

czą samodzielność rozumu ludzkiego w Polsce. Zwracał się — jak sam określił w tytule jednej ze swych książek — do „ludzi, umiejących myśleć własną głową“. Był lo je­

dyny zakon, jaki uznawał i usilnie starał się rozpowszech­

nić w tej Polsce wolnej i niepodległej, której odrodzenie państwowe powitał w roku 1918 mową O wielkiej tradycji Rzeczypospolitej Polskiej. W grucie zaś rzeczy u kresu swych nagle przerwanych prac mógł był przytoczyć własny

6*

wiersz z lat młodych, jako wskazanie, któremu pozostał wierny, trudu całego rzadko pracowitego i czynnego życia:

Gdzie Jutro wstaje, tam Wczoraj się wali, Czasu cierniowe nie ustraszą wieńce, Świat krzyż swój chwyta i podąża dalej, , Choćby miał na nim kiedyś rozpiąć ręce.

— 84 —

Mistrzynią naturalizmu polskiego nazwano GABRJELĘ ZAPOLSKĄ (1860—1921). W naturze swego talentu miała ona naprawdę wiele pokrewieństwa z Zolą, o którym w poświęconem mu wspomnieniu pośmiertnem wyraziła się sama, że „on jeden umiał wykazać, jakie to drobne na- pozór, a jakie straszne tragedje mieści w sobie ludzka przeciętna istota“.

Z równą Zoli śmiałością przystąpiła Zapolska do ob­

nażania ran społecznych i, jak pisarz francuski, nie wahała się przedstawiać najjaskrawsze sytuacje. Od pierwszych jej utworów powieściowych, drukowanych w czasopismach od r. 1883, okrzyknięto ją więc za naturalistkę, co w ro­

zumieniu ówczesnej krytyki było oceną ujemną. Zwłaszczą Matuszka (1883), typ zmysłowej dziewczyny wiejskiej, całko­

wicie opanowanej przez nieokiełznaną namiętność, dopro­

wadzającą aż do zbrodni, wywołała huczek niemały. W tej powiastce, przerobionej też po kilku lalach na scenę, nie dostrzegano tendencji społecznej, skierowanej przeciw mał­

żeństwom z wyrachowania i ostrzegającej przed niebez­

pieczeństwem karmienia niemowląt przez mainki. Choć la wyraźna aż nazbyt tendencja niewątpliwie psuje miej­

scami realizm przedstawionej w utworze prawdy życio­

wej. A wraz ze skłonnością do teatralizowania odtwa­

rzanej rzeczywistości, spotęgowaną przez aktorski zawód autorki, która od sceny rozpoczęła burzliwą drogę wła­

snego życia, na literackiej twórczości Zapolskiej odbiły się też ujemnie efekty melodramatyczne. Mniej szkodliwe, niekiedy nawet pożądane w silnych skrótach scenicznego

snego życia, na literackiej twórczości Zapolskiej odbiły się też ujemnie efekty melodramatyczne. Mniej szkodliwe, niekiedy nawet pożądane w silnych skrótach scenicznego

W dokumencie Naturalizm i neoromantyzm (Stron 83-200)

Powiązane dokumenty