• Nie Znaleziono Wyników

SOCYALIZM NA GRUNCIE POLSKIM

Rozwój idei socjalistycznych na Zachodzie. — Europa przestaje lekceważyć soeyalizm. — 28% wyborców niemieckich należy do stronnictwa socjalisty­

cznego. — Liczba mandatów socyalistycznych w parlamencie Rzeszy nie­

mieckiej wzrasta stale. — Sprężystość i karność organizacyi socyalistycznej w Niemczech. — Socyaliści w Austryi; związek autonomicznych grup na­

rodowych. — Soeyalizm we Francy i: brak wspólnej organizacyi, łączącej dziś istniejące grupy socyalistyczne; siła i znaczenie stronnictwa. — Socya- lizm w Belgii, Włoszech, Holandyi i państwach skandynawskich. — Ruch socyałistyczny w Rosyi. — Soeyalizm w Anglii: organizacye socyalistyczne;

stopniowe przenikanie zasad kolektywizmu w umysły; związki robocze (trade-unions); angielski radykalizm polityczny w wielu wypadkach zbliża' się wyraźnie do socyalizmu. Rozwój kolektywizmu w dzisiejszym ustroju społecznym; samodzielność jednostki staje się coraz bardziej fikcyą, pań­

stwo dzisiejsze spełnia wielką wielką ilość funkcyj, które dawniej pozosta­

wione były przedsiębiorczości prywatnej. — Brak szerzej zakreślonych zasad etycznych we współczesnym ruchu socyalistycznym.

Koniec ubiegłego wieku zaznaczył się ważnym zwrotem:

Europa przestała lekceważyć soeyalizm. Wyszliśmy niepowro- tnie z tego okresu, kiedy mnożące się organizacye zwolenników Marxa traktowało się jako ruch studencki, a o jego ideałach mówiło się z lekceważącem wzruszeniem ramion i dla uspoko­

jenia powoływało się na pogrzebane eksperymenty Saint-Simo- nów, Fourierów, Owenów, nie mówiąc już o fantazyach słone­

cznych Morusa i Campanelli. Dziś wiemy dobrze, że ten ruch, który opanowywać poczyna parlamenty pierwszorzędnych państw europejskich, zdobywa gminy milionowe i wciska się do gabinetów ministeryalnych, to nie jest romans utopijny, ani nieszkodliwe marzenie dwudziestoletnich reformatorów świata.

2

NASZE STRONNICTWA.

Bardzo niedawno jeszcze na szpaltach bardzo poważnych cza­

sopism polskich unikało się starannie użycia wyrazu socyalizm, aby mu nie robić — reklamy. Ta naiwność należy już do hi- storyi. Ci sami wstydliwi politycy przekonali się, że chowaniem głowy w piasek nie zażegnają ani jednej nowej organizacyi czerwonej międzynarodówki i doszedłszy szczęśliwie do wniosku, że wszelkie energiczne działanie można udaremniać tylko ró­

wnie energicznem przeciwdziałaniem, od lat dziesięciu budują tamy przeciw rosnącemu zalewowi. Z wyjątkiem jedynej Anglii, której stosunki społeczne kształtują się od dawna odmiennym trybem, w całej reszcie Europy pierwsi socyaliści wnieśli na porządek dzienny sprawę reformy warunków społecznego roz­

woju. Oni też spożywają dotąd słodkie owoce pierwszeństwa.

Stronnictwa, stojące na stanowisku teraźniejszego ustroju, wszyscy spadkobiercy starego laissez-fair e-yzmu, zajęli się kwe- styą socyalną dość późno, gdy ona niedającymi się już tak ła­

two uśmierzyć odmętami, szturmowała do «twierdzy kapitali­

stycznej». Ruch socyalny, który miał na celu przeciwdziałać praktycznej robocie Marksistów, przez długie lata nie wycho­

dził poza granice nieśmiałych prób i próbek. Ożywiła go ency­

klika Leona XIII * Rerum novarum». Organizacye chrześcijańsko- socyalne poczęły się mnożyć i zbroić, związkom robotniczym, opartym o program kolektywistyczny, przeciwstawiono nowe związki, zdążające do naprawy społecznych warunków bytu bez usuwania ich tradycyjnych podstaw. Dzieje dwudziestego stulecia wypełnią się prawdopodobnie wielkim, a miejmy na­

dzieję, bezkrwawym pojedynkiem tych dwóch prądów. Walka została dopiero co wszczęta, a przedstawienie obecnego stanu socyalizmu w Europie będzie najwymowniejszą ilustracyą jej natężenia, szans i widoków.

Najdawniej toczy się w Niemczech, kolebce nowoczesnego socyalizmu naukowego. I tam jednak od manifestu komunisty­

cznego Marksa do początków praktycznego działania upłynęło przeszło dwadzieścia lat, a dopiero rok 1875 t. j. datę kongresu gotajskiego można uważać jako właściwe narodziny dzisiejszej organizacyi socyalno-demokratycznej, która przedstawia tak

zdumiewająco szybki obraz rozwoju, jakiego napróźno szuka­

łoby się w którymkolwiek innym kraju Europy. Zasada podpo­

rządkowania jednostki gromadzie, idea żelaznej karności i je­

dnomyślności znalazła w charakterze plemiennym Niemców wyborny grunt dla swojego wcielenia. Zastępy zorganizowanych robotników socyalistycznych rosną też tutaj z roku na rok, a miarę tego wzrostu dają wykazy głosów partyjnych, jakie przy wyborach do centralnego parlamentu padały w ciągu ostatnich lat dwudziestu. W r. 1872, w rok po pogromie francuskim, wśród powszechnego upajania się Niemców świeżo odniesionem zwy­

cięstwem idei imperyalistycznej, znalazło się w parlamencie berlińskim dwóch socyalnych demokratów, wybranych 191.927 glosami. W r. 1874 liczba posłów wzrosła do 9, a liczba gło­

sów do 351.671. W r. 1877 zastęp posłów wzrósł do 12, a suma głosów do 493.288. W rok potem nastąpił znany zamach anar­

chistyczny na Wilhelma I i rozwiązanie parlamentu. Odtąd za­

czyna się kilkuletnia depresya w rozwoju socyalizmu. Pod­

czas wyborów roku 1878 pada głosów socyalistycznych tylko 438.158, a liczba posłów topnieje do 9. Ustawy wyjątkowe, ukute przez Bismarka, wywołują dalszą zniżkę. Przy wyborach w r. 1881 socyaliści zdobywają wprawdzie 12 mandatów, lecz liczba głosów spada aż do 311.991. Dopiero przeniesienie punktu ciężkości agitacyi do związków zawodowych, które stały się schroniskiem ruchu w czasie największych prześladowań, roz­

poczyna się dalszy potężny wzrost socyalnej demokr_ącyi. Już w r. 1884 zdobywa ona 24 mandaty 549.990 głosami, a w sześć lat potem, mimo olbrzymiej presyi systemu bismarkowskiego, w skład parlamentu wchodzi 35 socyalistów, na których gło­

sowało 1,427.299 wyborców. Była to ostatnia niefortunna próba stłumienia ruchu socyalistycznego represaliami. Parlament więk­

szością głosów odrzucił projekt przedłużenia ustaw wyjątko­

wych przeciwko socyalistom, lecz ruch, zahartowany w ich ogniu, nie zatrzymał się już w swoim rozwoju i, pozbywszy się krępujących go pęt, rozlał się tem szerszym strumieniem. So- cyalna demokracya poczyna święcić swoje największe tryumfy.

Wybory z r. 1893 przynoszą jej 44 mandaty i 1,786.738 głosów.

Powodzenie to było znowu tylko przygrywką do dalszego zwy­

cięstwa, które stronnictwu socyalistycznemu przyniosły ostatnie wybory z roku 1898. Tym razem z urny wyborczej wyszło

2

* I ZHŁAD HISTORII GOSfOMICZIJ [Wydziału Pra^ą (J.M.C.S.

| Sygnatura

57 mandatów socyalistycznych, zdobytych niebywałą dotąd liczbą 2,125.613 głosów. Jest to największy sukces, jaki socya- lizm europejski osiągnął do tej pory na arenie parlamentarnej.

Ażeby ocenić doniosłość powyższych zdobyczy socyalizmu niemieckiego, trzeba silę liczebną, jaką przedstawia on w par­

lamencie, porównać z silą innych stronnictw. Z porównania tego pokaże się, że klub posłów soc.-dem., który przed laty dwu­

dziestu reprezentowany był przez dwa głosy, obecnie zajmuje drugie z rzędu miejsce, tuż po najsilniejszej partyi niemieckiej:

centrum.

Oto jak wygląda liczebny stosunek mandatów: centrum posiada ich 102, socyaliści 57, konserwatyści 52, narodowo libe­

ralni 47, wolnomyślni 40. To są kluby najsilniejsze. Niedostate- cznem byłoby jednak oryentowanie się wyłącznie według man­

datów. Pomimo to bowiem, że katolickie stronnictwo centrum przeprowadziło faktycznie największą liczbę swoich zwolenników do parlamentu, na kandydatów socyalistycznych padło jednak o 800.000 głosów więcej, aniżeli na kandydatów centrowych, tak, iż faktycznie na czele partyjnego życia Niemiec kroczy w tej chwili socyalna demokracya, mająca po swojej stronie więcej, niż' czwartą część, bo 28 procent ogółu wyborców nie­

mieckich.

W sejmach Rzeszy niemieckiej udział socyalistów jest mniej znaczny, i tu jednak czyni zwolna postępy. W 15 sej­

mach mają już socyaliści swoich przedstawicieli, a w Księstwie sasko-kobursko gotajskiem od dawna już brakowało im tylko parę mandatów do absolutnej większości. W roku 1900 zdobyli te mandaty i rozporządzając większością głosów, wybrali jednego z towarzyszy swoich, szewca z zawodu, wiceprezydentem Izby.

Tylko w sejmie pruskim nie zasiada dotąd ani jeden socyalista, co tłómaczy się wyjątkowo niekorzystną dla nich ustawą wybor­

czą, lecz naprzedostatnim kongresie partyjnym, na wniosek Bebla, zapadła uchwała, aby przypuścić energiczny szturm i do tej placówki parlamentarnej. Naturalnie w wielu radach gminnych socyalizm niemiecki ma już od dawna przedstawicieli.

Życie parlamentarne nie wyczerpuje jednak jego powo­

dzeń. Chcąc ocenić siłę, jaką reprezentuje niemiecka socyalna demokracya, należy pójść do głównego ogniska, wytwarzającego tę siłę. Jest niem wzorowa, niesłychanie karna, sprężysta, a na-

dewszystko jednolita organizacya. Już wynik wyborów z r. 1898 pouczył nas, jak wielkie zastępy musi ona gromadzić w swoich ramach. Istotnie organizacya ta jest rodzajem państwa w pań­

stwie. Główną siłę jej, niejako kamień węgielny całego ruchu, stanowią stowarzyszenia zawodowe, któremi socyaliści prze­

ścignęli wszystkie inne stronnictwa, oparte na ruchu społe­

cznym. Podczas gdy liberali niemieccy potrafili w swoich sto­

warzyszeniach zawodowych skupić 91.661, a stronnictwo chrze- ścijańsko-socyalne 150.770 robotników, to socyaliści mają w obrę­

bie swoich stowarzyszeń zawodowych 690.287 członków, przy- czem zauważyć należy, że jeden tylko ubiegły rok pomnożył ich szeregi o 99.954. Dochody tych stowarzyszeń w roku 1891 wynosiły 1,166.588 marek, a już w 9 lat później, w roku 1900 osiągnęły potężną cyfrę 9,454.073 marek, z czego na same tylko strejki wydano półtrzecia miliona marek. Jest to budżet nie bardzo w tyle zostający za rocznym budżetem całych państewek.

Mniejszemi nieco, ale zawsze jeszcze bardzo znacznemi cyframi operuje kasa głównego zarządu partyi. Dochód jej w r. 1900 wynosił 317.934, rozchód 291.780 marek. Główne pozycye wydatków grupują się w następujący sposób: Agitacya 71.929, subwencye prasowe 67.377 (z tego 16.000 jako wsparcie dla prasy socyalistycznej w Austryi, Szwajcaryi i Holandyi, a 1.000 marek dla krakowskiego «Naprzodu»), agitacye wybor­

cze 35.911 (z tego 20.000 dla Austryi), dyety parlamentarne (w Niemczech posłowie nie pobierają dyet) 28.900, administra- cya 15.870, procesy 7.599 itd. Potężnym środkiem agitacyjnym są socyalistyczne stowarzyszenia i kluby towarzyskie, naukowe, literackie, śpiewacze, gimnastyczne (nawet stenograficzne!) a co najmniej równą potęgę stanowi bardzo rozwinięta prasa par­

tyjna. W obrębie całych Niemiec wychodzi ogółem 51 codzien­

nych pism socyalistycznych, 15 pism politycznych i literackich, wychodzących w rzadszych odstępach czasu i 60 pism zawo­

dowych, między któremi znajdujemy specyalne organy dla fiakrów, kelnerów, palaczy, majtków okrętowych itd. itd. Cen­

tralny organ partyjny Vorwärts liczy 56.000 abonentów i wy­

kazuje w 1900 r. 80.446 marek czystego dochodu (o 22.000 wię­

cej niż w r. 1899). Osobne conto prowadzi księgarnia Vorwärts’u, która za rok 1900 przyniosła czystego zysku 20.000 marek

Dodajmy, że oprócz pism peryodycznych, książek i broszur, po­

jawiają się w miarę potrzeby niezliczone pisemka ulotne (ostatnie, skierowane przeciwko cłom zbożowym, rozkolportowano w 2 mi­

lionach egzemplarzy), aby mieć pojęcie o rozmiarach, w jakich agituje niemiecka socyalna demokracya.

* * ** *

Kopią jej jest o kilkanaście lat młodszy socyalizm austrya- cki. Początki jego sięgają roku 1867, ale dopiero w latach osiemdziesiątych występuje na widownię jako zorganizowane stronnictwo. Działa na podstawie programu praktycznego, uchwa­

lonego w r. 1889 na zjeździe w Hainfeld. Jest tak samo jedno­

lity, jak socyalna demokracya niemiecka, tak samo niema tu odcieni, ani grup indywidualnych. Do parlamentu wchodzą so- cyaliści austryaccy po raz pierwszy w liczbie 14 po reformie wyborczej Badeniego, wykazując 331.574 głosów, o 41.478 wię­

cej, aniżeli stronnictwo antysemickie. Partya, na której czele stoi faktycznie jej organizator i twórca, wiedeńczyk Adler, roz­

pada się na ściśle zresztą ze sobą związane autonomiczne grupy narodowe: niemiecką, czeską i polską (przy pierwszych wybo­

rach z piątej kuryi wybrano 6 Niemców, 5 Czechów, 2 Pola­

ków i 1 Rusina).

Podobnie, jak w Niemczech, główną siłę stronnictwa stanowią związki i stowarzyszenia, które również zaspakajają wszystkie potrzeby robotnika od politycznych i ekonomicznych aż do to­

warzyskich. Związków zawodowych liczy Austrya 1363, wszyst­

kich innych kategoryj 1167, w tej liczbie 108 chórów robotni­

czych, 55 związków gimnastycznych, 53 klubów cyklistów.

Charakterystyczną cechą ruchu socyalistycznego w Austryi jest bardzo drobna liczba stowarzyszeń politycznych (52) wobec stowarzyszeń dla wzajemnego kształcenia się i czytelń (453).

Prasa partyjna jest mniej liczna i mniej wpływowa od niemie­

ckiej, składa się na nią ogółem 38 pism zawodowych, pomiędzy którymi do oryginalniejszych należy organ woźniców (Peitsche), niemieckich, czeskich, słoweńskich, polskich i włoskich i około 30 pism politycznych, z których codzienne: Arbeiter-Zeitung w Wiedniu, Prawo Lidu i Delnickie Listy w Pradze, a Naprzód

w Krakowie. Głównych zastępów dostarczają socyalizmowi austryackiemu Niemcy, następnie Czesi, nakoniec Polacy.

Przy różnoplemiennym charakterze Austryi nabiera tu szczególnego znaczenia stanowisko partyi w kwestyi narodowo­

ściowej. Stanowisko to określone zostało na ogólnym kongresie w Bernie morawskiem 1899 r. przez wypowiedzenie następują­

cych zasad :

1. Austryę należy przekształcić na demokratyczne narodowościowe państwo związkowe.

2. W miejsce historycznych krajów koronnych mają zostać utworzone narodowo rozgraniczone ciała autonomiczne, których ustawodawstwo i admi- nistracyę sprawowałyby rady narodowe, wybierane na podstawie powsze­

chnego, równego i bezpośredniego prawa głdsowania.

3. Wszystkie terytorya autonomiczne tegosamego narodu tworzą jednolity związek narodowy, który swe sprawy załatwia zupełnie auto­

nomicznie.

4. Prawa mniejszości narodowych chroni osobna ustawa, którą ma uchwalić parlament.

5. Nie uznajemy żadnego narodowego przywileju i dlatego odrzu­

camy żądanie języka państwowego; o ile potrzebnym jest język pośredni­

czący, to rozstrzygnie parlament.

Naturalnie zasady te zrealizowane być mają w dzisiej­

szym jeszcze ustroju.

Odmiennemi drogami, niż w Austryi i w Niemczech, kroczy socyalizm we Francyi. Charakter narodowy Francuzów wyci­

snął na nim silnie swoje piętno. Przedewszystkiem nie spoty­

kamy tu już jednej zwartej organizacyi, działającej na pod­

stawie wspólnego programu, ale cały szereg grup, które, wy­

chodząc z tego samego założenia, różnią się między sobą w poglądach na środki działania i skupiają się zwykle dokoła wybitnych jednostek. W ten sposób powstało kilkanaście stron­

nictw socyalistycznych, z których najwybitniejszą rolę grają:

niezależni (przywódcy Jaurćs i Millerand), blankiści (Vaillant), guesdyści (Julian Guesde i Paweł Lafargue), brusiści (J. Brousse), allemaniści (J. Allemane). Nadto istnieją zwolennicy Edwarda Malona i mnóstwo organizacyj prowincyonalnych, które nie przyznają się do żadnej z wymienionych partyj. Chcąc zoryen- tować się w tej litanii stronnictw socyalistycznych, należy je wedle cech najogólniejszych podzielić na dwie grupy. Do pierw­

szej należeć będą socyaliści umiarkowani, ironicznie przez swoich przeciwników zwani oportunistami, po drugiej «nieprze­

jednani», którzy stanowią skrzydło radykalniejsze. Walka po­

między tymi dwoma skrzydłami wypełnia znaczną część życia partyjnego, a zasadniczego materyalu do tej walki dostarczyły teki ministeryalne Milleranda i Baudina, które na porządek dzienny kongresów i na szpalty pism rzuciły pytanie: czy so cyalista może bez sprzeniewierzenia się swoim ideałom brać udział w rządach burżuazyjnych? Polemika ta, w której Jaurćs dawał «towarzyszom» ministrom swoją zupełną aprobatę, a Guesde jej odmawiał, wysunęła jednak na porządek sprawę pogodzenia wszystkich odrębnie istniejących grup partyjnych i socyaliści pocieszają się nadzieją, że już w niedalekiej przyszłości cały ruch francuski ujęty zostanie w karby wspólnej organizacyi na wzór niemieckiego. Na razie toczy się zacięty bój, w którym obustronnie padają najostrzejsze zarzuty.

Socyaliści francuscy posiadają obecnie w parlamencie 44 mandaty i pod względem liczby głosów zdobytych podczas wyborów nie ustępują najsilniejszym stronnictwom. W ostatnich wyborach 1902 roku padło na kandydatów socyalistycznych 860.000 głosów, podczas gdy w r. 1898 tylko 770.000. Przyrost był więc znaczny. Zawdzięcza go partya w znacznej mierze wpływowej prasie, na której czele kroczą główne organy paryskie: Petite Republique, Lanterne, L’Aurorę i dwa wielkie organy prowincyonalne w Roubaix i Lyonie. Od r. 1893 tworzą dziennikarze socyalistyczni we Francyi syndykat, który liczy 237 członków.

Z krajów łacińskich poza Francyą najsilniej rozwinął się ruch socyalistyczny w Belgii i we Włoszech. Tu i tam posiada od lat dziesięciu przedstawicieli w parlamentach. Socyaliści włoscy, podobnie, jak francuscy, rozpadają się na kilka grup, walczących z sobą. Dwie główne grupy: umiarkowana grupa Turati’ego i skrajna — Ferri’ego, zbliżyły się do siebie na kon­

gresie w Imola w r. 1902. Frakcya socyalistyczna w parlamen­

cie włoskim liczy 14 posłów. W prasie najpoważniejsze miejsce zajmuje i wybitną gra rolę dziennik rzymski Avanti. W Belgii, pomimo ciągłej przewagi stronnictwa klerykalnego, klub posłów socyalistycznych urósł do znaczenia poważnego czynnika (liczy 33 członków; tyluż głosami rozporządza partya liberalna, a 85 katolicka), a pamiętne jego wystąpienie antydynastyczne (wnio sek o zredukowanie apanaży królewskich) daje próbkę rozpędu,

z jakim dąży do ujęcia władzy w swoje ręce. W bardzo wielu radach gminnych belgijskich osiągnęli socyaliści stanowczą większość. Liczba radnych socyalistycznych wzrosła tak po­

kaźnie, że od pewnego czasu odbywają Oni peryodyczne kon­

gresy dla ułożenia programu jednolitego działania. Słabiej nieco rozwija się ruch socyalistyczny w sąsiedniej Holandyi, której główne pismo partyjne Het Volk zasilać się musi subwencyami z kasy partyi niemieckiej (w 1900 r. 10.000 marek).

Natomiast duże postępy poczynił soeyalizm w Danii. Pod­

czas ostatnich wyborów padło na kandydatów socyalistycznych 40.000 głosów, którymi wybrano 14 posłów do parlamentu.

W radach gminnych posiada partya 556 przedstawicieli, a w ra­

dzie stołecznego miasta Kopenhagi zasiada 17 socyalistów, z któ­

rych jeden jest członkiem magistratu. Prasa składa się z 15 pism codziennych, organizacya, mimo szczupłej liczby mieszkań ców kraju, obejmuje 100.000 robotników. W lipcu 1901 r. odbył się w Kopenhadze zjazd 200 delegatów socyalistycznych, wśród których — rzecz znamienna — było 32 robotników rolnych.

W ostatnich czasach ruch socyalistyczny począł się sze­

rzyć nawet w krajach tak mało przemysłowych, jak Norwegia i Szwecya. Organizacya norweska liczy 161 związków robotni­

czych, z których 49 przypada na Chrystyanię, a 112 na miasta prowincyonalne. Zastęp zorganizowanych robotników wynosi 11.651. Na niedawno odbytym zjeździe partyjnym uchwalono domagać się prawa powszechnego głosowania. Ten sam postulat padł także w Szwecyi i socyaliści obu krajów na wypadek odmowy ze strony rządu grożą wywołaniem strejku powsze­

chnego.

W Rosyi ruch socyalno demokratyczny jest stosunkowo świeżego pochodzenia, a właściwy jego rozwój przypada na kilka ostatnich lat. Ruchu tego nie należy bynajmniej identyfikować z dawnym ruchem nihilistycznym za panowania Aleksandra II.

Dawne organizacye nihilistów w Rosyi miały na celu sterrory­

zowanie rządu przez systematyczne urządzanie szeregu zamachów na osobę panującego i jego «doradców»; zrewolucyonizowanie mas ludowych stało na drugim planie. Zgniecenie tego ruchu

przez rząd za panowania Aleksandra III jest najlepszym do­

wodem tego, jak słabe korzenie posiadały w społeczeństwie ro- syjskiem ówczesne organizacye terrorystyczne, a program nihi- listów zbankrutował ostatecznie w opinii nawet liberalnej po ujawnieniu faktu, że zakończony śmiercią Aleksandra II zamach z dnia 1 marca 1881 roku, miał właśnie na celu prze­

szkodzenie ogłoszeniu już zatwierdzonej przez tego cesarza kon- stytucyi, wprawdzie bardzo obciętej i niezupełnej, ale bądź co bądź wprowadzającej do prawodawstwa element społeczny.

Terroryzm szedł więc tu ręka w rękę z reakcyą, która od 1881 r. odniosła tryumf na całej linii i w tem właśnie upatry­

wać należy najważniejszą przyczynę jego ostatecznego upadku.

Dzisiejsza agitacya socyalno-demokratyczna wyklucza sta­

nowczo terroryzm ze swego programu, stawiając na to miejsce organizowanie mas ludowych w celu walki z rządem. Partya socyalno-demokratyczna w Rosyi wyparła się wszelkiej solidar­

ności z zamachami na Bogolepowa i Sipiagina, chociaż nie ukry­

wała swej radości ze śmierci tych dwóch ministrów. Organ tego stronnictwa Iskra bardzo wyraźnie zaznaczył stanowisko rosyj­

skiej partyi socyalno-demokratycznej względem terroryzmu, jako sposobu działania i potępił go ze względów taktycznych.

Oto co pisał w Nr. 20 z dnia I maja r. b. (1902):

«Gdyby nasz ruch przybrał formę terroryzmu, musiałby sam wyrzec się swojej siły, która dziś polega na tem, że dążenie do swobody politycznej, będące dawniej udziałem tylko inteligencyi, dziś pociąga za sobą niektóre warstwy ludności robotniczej. Otóż wybór środków walki powinien zależeć od składu armii wojującej, a skład naszej armii robotniczej jest dzisiaj taki, że najwygodniejszym i zarazem najwłaściwszym środkiem jest urządzanie demonstracyj i wogóle wszelkiego rodzaju ulicznych ruchów masowych.

Dla armii tej terroryzm jest dostępny tylko w wyjątkowych okolicznościach.

W teraźniejszych warunkach terroryzm powstrzymałby polityczne wykształ­

cenie naszego proletaryatu i odroczyłby upadek absolutyzmu. Terroryzm izoluje partyę rewolucyjną i skazuje ją na porażkę. W dzisiejszych czasach tajemnica powodzenia w dziedzinie polityki polega na umiejętności wywo­

ływania rozruchów masowych».

Zaburzenia agrarne w gubernii połtawskiej i charkowskiej zostały niewątpliwie wywołane przez agitatorów socyalisty­

cznych, przyznaje to pośrednio nawet komunikat urzędowy. Fakt ten świadczy jak najlepiej o zgodności programu Iskry z pro­

gramem rosyjskiej partyi socyalno-demokratycznej, wskazuje

bowiem na to, że w szeregu środków działania zostało wysu­

nięte na pierwsze miejsce zrewolucyonizowanie ludu, a więc a g i t а с у a antyrządowa i organizacya mas ludowych dla walki z rządem z odsunięciem terroryzmu na szary koniec.

* * ** *

Przegląd powyższy daje przybliżony obraz postępów, jakie we wszystkich krajach europejskich czyni propaganda socyali- styczna. Widzimy, że zdołała ona wytworzyć silę, której nie może już lekceważyć rozsądny polityk. Już niema więcej mowy o robieniu lub nierobieniu «reklamy» socyalizmowi przez to, że się śledzi jego rozwój i zestawia jego bilanse. Niema mowy tern

Przegląd powyższy daje przybliżony obraz postępów, jakie we wszystkich krajach europejskich czyni propaganda socyali- styczna. Widzimy, że zdołała ona wytworzyć silę, której nie może już lekceważyć rozsądny polityk. Już niema więcej mowy o robieniu lub nierobieniu «reklamy» socyalizmowi przez to, że się śledzi jego rozwój i zestawia jego bilanse. Niema mowy tern

Powiązane dokumenty