• Nie Znaleziono Wyników

już sprostać i tak trudnym zadaniom. Można też oczekiwać rychłego rozwikłania i tego

zagadnienia.

Bibljografja: C. Plonait. Angew. Chem. 48, 605 (1935) Schmid i Erdos. Lieb. Ann. Chem. 503, 269 (1923).

K R O N I K A N A U K O W A .

N O W A METODA MIERZENIA CIŚNIENIA Ś W IA T Ł A .

Istnienie ciśnienia św iatła — w ynika ją ce z teorji elektro m agn etyczn ej św iatła M a x w e l l a —zostało poraź p ierw sz y stw ierdzone dośw iadczaln ie przez L e b e d e w a w 1901 r. Doświadczenia L e b e - d e w a, ja k również późniejszych bad aczy polegały W z a s a d z ie na mierzeniu odchyleń, którym u le g a ją małe b la szk i m etalow e lub szklane przy n aśw iet­

laniu ich promieniami z lampy łukowej. Pom iary ciśnienia światła n a strę c za ją naogół wiele trudności.

Pom ijając już fakt, że sam efekt ciśnienia światła jest bardzo mały, w ystęp u ją tam je s z c z e pewne działania, któ re m askują w łaściw e zjawisko. Naj­

ważniejszym czynnikiem p rzeszkad zającym jestt.zw- efekt radjom etryczny. P o le g a on na tem, że w skutek ab sorpcji światła pow staje po obu stronach n a­

św ietlonego ciała różnica tem p eratu r, która powo­

duje działanie sił pomiędzy czą steczk am i pow ietrza i powierzchnią ciała. Siły te wywołują działania podobne ja k ciśnienie światła (odpychanie pow ie­

rzchni naśw ie tlonej od kierunku promienia), lecz w o w ie le wyższym stopniu. (Efekt radjom etryczny jest stosowany do m ierzenia n atężenia światła w znanym rad jom etrze C r o o k e s a). Autorowie prac nad ciśnieniem ś w iatła s ta ra li się różnemi sposobami wyelim inow ać siły radjom etryczne. J e d ­ nym z najlepszych sposobów je s t umieszczenie b la ­ sz ek naśw ietlanych w naczyniu, które można dok­

ładnie wypróżnić. Z teo rji w ynika bowiem, że poni­

żej 0,02 mm. H g efekt radjom etryczny je s t pro­

porcjonalny do ciśnienia. A le i w tym przypadku nie można u zyskać zupełnie czystych warunków pracy. Ostatnio fizyk w ied eń ski C a s t e l l i t z ’ ) ogłosił pomysłową metodę, która pozwala wyraźnie odróżnić efekt ciśnienia św iatła od rad iom etrycz­

nego.

M eto da jego je s t n astęp u jąca:

Do poziomej dźwigni ab, która może się obra­

cać dokoła pionowej osi je s t przytw ierdzona pod kątem 45° b laszk a m etalow a. Na blaszkę tę moż­

na skiero w ać promienie św ietlne w dwojaki sposób:

bądź p ro stop ad le do kierunku dźwigni, bądź równo­

le g le do niej. W pierwszym przypadku ciśnienie światła w ytw arza moment sił, który powoduje obrót

dźwigni dokoła osi. W drugim przypadku niema ram ienia siły, a więc ciśnienie św iatła nie daje efektu. Natomiast efekt radjom etryczn y—ponieważ promienie św ietlne p a d a ją 'z a w s z e pod jednym i tym samym kątem —je s t w obu p rzypadkach taki sam.

Obrót dźwigni wywołany przez promienie padające prostopadle do niej je s t więc spowodowany przez

oś obrotu.

|yfo

JT

Rys. 1.

ciśnienie św iatła wraz z siłam i radjom etrycznemi;

w drugim zaś przypadku tylk o przez siły rad jo ­ metryczne. Różnica wielkości obrotu w obu pozy­

cjach promieni daje więc efekt wywołany wyłącznie przez ciśnienie światła.

>) Z. f. P hys. 96. 677. 1935.

Na rys. 2 jest podany schem at ap a ra tu , którym posługiwał się autor. Do pionowej nitki kwarcowej Q je s t dolutowana pałeczka ab, na której w isi pod kątem 45° skrzydełko F. J e s t ono wykonane z cien­

kiej blachy glinow ej i okopcone z zew nątrz (w celu absorpcji św iatła). B la szka P zaw ieszona z drugiej strony służy do równoważenia dźwigni. Obrót

218 W S Z E C H Ś W I A T Nr. 7

zaznaczył się w zrost jasności najpierw powolny po­

tem szybki. l l . V jasność wynosiła 12.m5, 26.V

Z asto sowanie aluminjum do pokrywania zw ier­

ciadeł astronomicznych *), uskutecznione w A m e­

ryce, umożliwiło badania u ltrafioletow ego prom ie­

niowania gw iazd w znacznie w iększym zakresie, niż

niow ania. Wspomniana dziedzina widma została d la te g o wybrana, że w niej ozon atmosferyczny

*) Por. W s z e c h ś w ia t Nr. 4 z 1935 r., s t r.118-119.

*) Por. W s z e c h ś w ia t Nr. 4 z 1934 r., s t r.116-117.

Nr. 7 W S Z E C H Ś W I A T 219

nieco słabiej pochłania promieniowanie, wskutek jednak w ystępow ania w tej dziedzinie ab sorpcji, wywołanej przez tlen atm osfery ziemskiej, uzyskano dodatnie wyniki jed ynie przy pomiarach, wykony­

wanych na znacznych wysokościach nad poziomem morza.

wach troposfery, w meteorologji synoptycznej.

A u to rzy zastan aw iając się nad możliwościami usunięcia często sp otykanych pomyłek w przepo­

wiedniach pogody n a 2 4 g o d z . i uw ażając, że stru k­

tura term iczna troposfery posiada wielki wpływ na p rzebieg pogody, przystą pili do analizy wyników sondaży tem peratu ry, dokonanych w Duxford (52°06’N; 0°08’E).

Zagadnienie stru ktury term icznej troposfery nie interesowało autorów jako zjawisko oderwane, lecz s ta ra li się je powiązać z szeregiem innych zjawisk, a przedew szystkiem z przebiegiem ciśnienia po­

wietrza przy powierzchni ziemi.

||^,Wyniki pracy są n astępujące: we w szystkich zbadanych p rzypadkach istniała ścisła współzależ­

ność pomiędzy zmianami ciśnienia pow ietrza koło

dencji barometrycznej], o rozwoju lub zaniku c yklo ­ nów i antycyklonów oraz innych zjawiskach mających znaczenie w synoptyce, z w iększą dokładnością

dobywania żyw icy przez zastosowanie środków che­

micznych drażniących tka n k ę roślinną. zacji, co zostało spowodowane obecnością śladów kwasu mineralnego: usunięto ją przez 15-minutowe ogrzewanie kalafonji do 210°.

K w estja elektro myogramów ruchów dowolnych przez długie la ta stanowiła jedno z najbardziej bez­

owocnie dyskutowanych zagadnień. Próby in terpre­

ta cji n ader skomplikowanych krzyw ych, z aw iera­

liw iających badanie działalności pojedyńczej je d ­ nostki ruchowej, naw et w badanych z konieczności poprzez sk órę mięśniach człowieka. Posługując się opisaną przez tych autorów metodyką, O.C. S m i t h (Amer. Journ. of. Physiol. CVIII 629, 1934) przy­

stąpił do badania elektrom yogram ów ruchów do­

wolnych na pojedyńczych jednostkach ruchowych mięśni ram ienia (m. tricep s) człowieka. Dośw iad­

czenia te wykonywano na młodych osobnikach w ten sposób, że objekt badany siadał, wykonywał słabsze lub mocniejsze zgięcia przedram ienia, a elektro dy, umieszczone na mięśniu odprowadzały po odpo- wiedniem wzmocnieniu p rądy czynnościowe do g alwanom etru lub słuchawek.

Otrzymane wyniki streścić można w następujący sposób. Kiedy ramię znajduje się w zupełnym spo­

czynku, galw anometr ani słuchawki nie wykazują wcale prądów czynnościowych. Należy zaznaczyć, że u w iększości osobników taki stan spoczynku

220 W S Z E C H Ś W I A T Nr. 7

Najwyższa obserwowana w tych w arunkach częstość nie p rz e k rac z ała 19 — 20 na sekundę (w p raw d zie nie wywoływano skurczów m aksym alnych ), niskie czę sto ści wahały się naogół w gran icach 5 do 7 na sekundę.

Na kilku osobnikach próbowano badać zm ęczenie jednostki motorycznej. P ostępow ano w sposób n astęp u jący: b ad an y osobnik siadał w jak n a jw y ­ pozwala zmęczenie badanego osobnika. To ostatnie zmusza bowiem do przerw ania e k s perym en tu . W y ­ niki te nie p otw ierd zają w y su n ię te j w 1922 r. przez F o r b e s a teorji in te rp re tu jąc ej brak zm ęczenia podczas długotrwałych skurczów przez kolejne wchodzenie w g r ę coraz to nowych g ru p włókien subordynacji), zagad n ien ie to stanowi przedmiot licznych badań, dotyczących zarówno p rzejaw ów su bordynacji w różnych stanach fizjologicznych, ja k prób w yjaśn ienia fizyko-chem icznego teg o zjaw iska.

Pra c e J a s p e r a i M o n n i e r w ykazały, że w y ż ­ sze o śro d ki nerw ow e żaby zm ieniają nietylko po­

budliwość nerwów ruchowych, lecz również sz yb ­ kość przew o dzen ia impulsów oraz prąd spoczyn­

kowy. C h a ra k t e r zmian wywołanych p rzez ośrodki

n asu w a odrazu hipotezę mechanizmu elektrotonicz- nego i autorom udało się isto tn ie otrzym ać wszy­

s t k ie zmiany wywoływane normalnie przez ośrodki, poddają c izolowany odcinek nerwu działaniu prądu stałego o odpowiednim kierunku i natężeniu.

W t r a k c ie prac nad mechanizmem zjawisk su­ chronaksja subordynacji była w yraźnie zaznaczona.

O d cięcie nerw u od ośrodków wywoływało z w ię k sz e ­ nie chronaksji, mogące osiągnąć w artość 20-krotną w stosu nku do tej, którą obserwowano przed tym z a bieg iem . S z e r e g poniższych faktów jednakże unie­

możliwia prostą in terpretację tych zjaw isk. Chro­

n a k s ja izolowanego układu nerwowo-m ięśniowego

w aną przez różne rodzaje drażnienia elektrycznego.

Potw ierd ził on wyniki M o n n i e r i D u b u i s s o na, włókno kręgowców, poza pewnemi szczególnemi Warunkami, re a g u je na prąd stały w ten sposób, że

wie niemyelinizowanym skorupiaków drażnienie z a­

pomocą prądu stałego może wywołać p u lsa c je r y t ­ miczne nerw u. Co w ięcej, natężenie prądu, nie­

zbędne do wywołania ta k ie j re a k c ji rytm icznej, jest tylko nieco w yższe, niż n atężenie pro gowe, w ywo­

łujące impuls pojedyńczy. O trzym ane impulsy za­

Nr. 7 W S Z E C H Ś W I A T 221

chowują swoją am plitudą i częstość przez cały czas przechodzenia prądu stałego, naw et jeżeli bodziec ten trw a 100 milisekund.

Czy proces subordynacji u skorupiaków jest zu­

pełnie analogiczny do subordynacji kręgow ców ? A nalo gje pozorne są, gdyż w obydwu przypadkach ośrodki nerwowe zm ieniają znacznie ćhronaksję nerwu ruchowego i w obydw u można myśleć o ele- ktrotonicznym mechanizmie zjaw iska. Jed nak że spraw y te nie są bezpośrednio porównywalne, gdyż konieczność sumacji d la wywołania d ostrzegalnego skurczu mięśnia skorupiaków spraw ia, iż wielkość mierzona nie je s t w gruncie rze c z y chronaksją.

Ta ostatnia bowiem z definicji dotyczy tylko p o ­ j e d y n c z y c h re a k c y j. U skorupiaków ośrodki wysyłają nieustannie wzdłuż włókien impulsy o dość małej częstości. Impulsy te wytw arzają w mięśniu tło toniczne, zm niejszając jego pozorną bezwład­

ność. D zięki temu część niezbędnego do sumacji podrażnienia je s t stale dostarczana przez ośrodki i bodziec powinien wytworzyć tyle tylko impulsów, mięśnia przyw odzącego k lesz cz y, wywoływanego zapomocą drażnienia częstościow ego nerw u nie wy­

kazały zasadniczych różnic jakościowych między mięśniami kręgowców a skorupiaków. A utor w ysu­

wa naw et hipotezę, że konieczność sumacji w o sta t­

nim przypadku da się może w ytłum aczyć nie fizjo- logicznemi, ale czysto anatomicznemi różnicami w u kładzie włókienek, t a k że chodziłoby raczej 0 sumację napięcia, niż o sumację pobudzenia.

L. L.

ROLA FIZJO LO G ICZN APLATÓ W CZOL O W YCH KORY MÓZGOWEJ.

Z zagadnień dotyczących lokalizacji funkcyj kory mózgowej najw iększe może przedstawiało trudności 1 najw ięcej sporów wywoływało zagadnienie, d oty­

czące znaczenia fizjologicznego płatów czołowych.

O ile bowiem, dzięki metodom wycinania, drażnie­

nia prądem elektrycznym i t. d., udało się jeszcze na początku obecnego w ieku dość ściśle ustalić, ja k ie czynności odpowiadają najrozm aitszym okoli­

com kory mózgowej, o t y ł e , co się tyc z y płata czo­

łowego, to (z w yjątkiem najbardziej w t y l e położo­

nej jego części—s fery motorycznej) nie można mu było przypisać żadnej specyficznej, określonej roli.

W p raw d zie istniały p rzyp u szczen ia (posiadające i współpracowników, których najnowsze rezu ltaty zostały przez tych autorów podane w num erze so­

wieckiego czasopism a biologicznego, poświęconego XV Międzynarodowemu Zjazdowi Fizjologów (Uspie- chi sowriemiennoj biołogji. T. IV, Nr. 4—5), je że li nie r o z s trz y g a ją ostatecznie powyższego zagadn ie­

nia, to w każdym ra zie posuwają znacznie naprzód nasze wiadomości w tej dziedzinie.

Dodatnie w yniki badań zaw dzięczają autorowie z jednej strony znacznym ulepszeniom techniki ope­

racyjnej, spowodowanym wprow adzeniem noża e l e ­ ktrycznego pozwalającego na bezkrw aw e i subtelne wycinanie zamierzonych odcinków kory, z drugiej zaś pomysłowo przeprowadzonym doświadczeniom.

Doświadczenia były wykonane na szym pansach i małpach niższych.

Płat czołowy może być podzielony pod w zglę­

dem fizjologicznym, zgodnie z badaniam i cyto- architektonicznemi u niższych naczelnych na n a stę ­ pujące 4 części: sfera ruchowa, sfera przedruchowa, pola wzrokowe i czołowa sfe ra asocjacyjna. (U czło­

w ie k a dochodzi jeszcze p ią ta c z ę ś ć —ośrodki mowy Broca).

Co się tyczy sfery ruchowej, to na zasadzie wielu daw niejszych badań ustalono dość dokładnie jej znaczenie fizjologiczne. W y c ię c ie tej sfery po­

woduje niedowład połowiczny strony przeciwległej ciała, a drażnienie prądem elektrycznym różnych jej punktów wywołuje określone, często izolowane skurcze odpowiednich mięśni. S fe ra ta posiada więc ośrodki najrozmaitszych prostych ruchów zwie­

rzęcia.

Inaczej p rz e d sta w ia ją się dane, dotyczące sfery przedruchowej. W ycięcie tej okolicy kory wywołuje wprawdzie niedowład połowiczny, jest on wszakże mniej wyraźnie zaznaczony i posiada pewne wyróż­

niające go cechy (spastyczność). Natom iast d ra ż ­ nienie sfery przedruchowej wywołuje ruchy zupełnie innego rodzaju, niż drażnienie sfery ruchowej.

Mianowicie, mamy tu do czynienia z ruchami g l o ­ b a l n e m i, s y n t e t y c z n e m i , jak np. zmiany pozycji ciała, poruszenie całej kończyny, często ru­

chy rytmiczne i t. p. N ajw ięcej jednak światła na znaczenie tej sfery rzucają dośw iadczenia następu­

jące: U szym pansów wytwarzano s z ere g ruchowych nałogów, polegających na otw ieraniu skrzynek do­

świadczalnych przy pomocy określonych ruchów, ja k np. odsunięcie zasuwy, p ociągn ięcie za sznurek i t. p. N astępnie wycinano zwierzętom tym różne części kory i badano wpływ uszkodzenia na wyko­

nywanie nałogu. Okazało się , że po w ycięciu sfery ruchowej, zw ierzę wykonywało odpowiednie ruchy wskutek niedowładu niezręcznie i z trudnością, sam jednak nałóg został nienaruszony. Natomiast po

222 W S Z E C H Ś W I A T Nr. 7

w ycięciu sfery przedruchowej został zniweczony o g ó l n y w z ó r nałogu; szym pans zręcznie w yko­

nywał poszczególne czynności, nie był je d n a k zdolny wytworzyć zintegro w anego zespołu ruchów, chw y­

tał np. za sznurek i trzym ał go w ręku nie próbu­

Najbardziej tajemniczo przed sta w ia się czołowa sfera asocjacyjn a. Drażnienie jej prądami e le ktry -

Nauczono szym pansy skom plikowanych ciągów ruchowych, ja k np. zw ierzę musiało przy pomocy obydwa te przedmioty, ażeby zupełnie zd ezorjento- wać zw ierzę.

Inne doświadczenie polegało na tem, że sz ym ­ pans miał możność obserwować pod który z dwóch kubków rozstawionych w pewnej odległości e k s p e ­ rym entator kładzie jedzenie. N astępnie zapuszczano zasłonę, poczem podnoszono ją i szym pans miał dostęp do kubków. O ile normalne z w ie rz ę ta zdolne były zapam iętać, g d z ie był schowany pokarm po p rzerw ie dwóch do pięciu minut, to po o p e ra c ji w ystarczyło k ilka sekund, aby m iejsce schow ania je d zen ia zostało całkow icie zapomniane.

P ow yższe dane w skazują na to, że czołowa sfera

sób specyficzny z czołową sferą asocjacyjną.

Opisane doświadczenia pozostają w wyraźnej sp rzeczności z z a s a d ą „ekw ipotencjalności” kory

żyli, że intensywność utworzonego odruchu w arun­

kow ego nie z a le ż y od czasu trw ania bodźca. Tak np. p rzez s z e r e g m iesięcy stosowano bodziec w a ­ runkowy w ciągu 15 sekund, potem wzmacniano go bodźcem bezwarunkowanym, w specjalnej zaś pró­

bie bodziec warunkowy działał tylko przez 2—3 odrucham i ślinowem i i motoryczno-obronnemi. P sy do św iadczalne utworzyły odruchy warunkowe na różne bodźce, p rzytem za każdym razem izolowany wniosku, że istn ieje bezpośredni stosunek między trw aniem bodźca, a w ielk ością re a k c ji ślinowej.

J e s z c z e w yraź n iejsz e jest to w p rzypadku reakcyj obronno-motorycznych. Autor podkreśla, że jego Wynik dobrze z g ad za się z temj czego można było

ności uboczne, natu ry m aterjalnie-fizjologicznej, nie w z ię te dostateczn ie pod uw agę. O statnio u k a ­ zała się cie ka w a p ra ca B r a m s t e d t a ze szkoły A 1 v e r d e s a (Z. f. v e r g l. Physiol. 22,1935 str. 490), k tó rej wyniki, w ra zie ich potwie rdzenia, będą sw o ­ jego rodzaju sensacją. .Autor um ieszczał jednego osobnika P a r a m a e c i u m w płaskiej kropli, której je d ­

Nr. 7 W S Z E C H Ś W I A T 223

do świadczenia wymoczki c zęściej przebywały w po­

łowie ciemnej. Po upływie 1— 1,5 godzin wymoczka umieszczono w kropli o jednostajnej tem peratu rze 15°, której jedna połowa była t a k samo oświetlona druga zaciemniona. Teraz wymoczek w yraźnie uni­

kał połowy oświetlonej, czyli jak b y zaszło sk o ja ­ rzenie światła z nadmiernem ciepłem. Odwrotne skojarzenie: ciemności z ciepłem, nie udało się, co z wymoczkami wstawiano rytm icznie probówkę, przez którą przepływał ciągły prąd wody o tem ­ bodźcem warunkowym był w strząs, bezwarunkowym zaś tem p eratu ra 31°. Po 8 —10-krotnem wstawieniu do cieczy probówki r e a k c ja wymoczków zanikała, czyli zaszło zahamowanie nab ytego odruchu.

N ajwięcej u w ag i poświęcił B r a m s t e d t t r e ­ skojarzenie pomiędzy światłem a dnem szorstkiem oraz pomiędzy światłem a w strząsam i mechanicz­

nemu

r N iestety i ta praca nie je s t wolna od zarzutów metodycznych. W próbach kojarzenia światła i ciepła autor zupełnie nie b ierze pod u w ag ę pow­

stających w cieczy prądów konwekcyjnych, które spra w iają, że granica ciepła i zimna je s t rozmyta i nie zgadza się z g ran icą światła i ciemności.

W doświadczeniu z przenoszeniem w ym oczka z k w a ­ dratu i tró jk ą ta do w iększego koła zjawisko moż­

na wytłumaczyć zwykłym chemotropizmem ujemnym.

Wymoczek był wpuszczony do koła wraz z pewną

tniaków wciąż pozostaje do rozstrzygn ięcia.

W SPR A W IE F1ZJOLOGJI ZAPOCZW ARZANIA istnienie określonego okresu krytycznego w ostat- niem stadjum larwalnem, w któ rym pojaw ia się we krw i substancja, powodująca p rzepoczw arzanie się.

Obecność ta k ic h hormonów stw ie rd z a ją również się niespokojnie, w reszcie zaczynają zapoczwarzać się. Gąsienica S p h in x zmienia przytem stopniowo barw ę zieloną na brunatną. O kres kry ty cz n y u S p h i n s p rz y p ad a na 11 dzień po ostatniej wylince czyli 10—12 dni przed zapoczwarzeniem się. U D eilep h ila następuje on pomiędzy 8 a 20

224 W S Z E C H Ś W I A T Nr. 7

albo niekompletnem usunięciem mózgu, albo niedo- kładnem oznaczeniem n astą p ie n ia okresu k ry ty c z n e ­

ZJAW ISKO ANTAGONIZMU HORMONÓW W JAJNIKU. jedn. szczurzych w ystępow ał wyraźny odczyn tylko

ze strony nabłonka pochwy, dowodziło to p rz e w a ­ follikulin y hamowały wpływ luteiny, powodując o brzęk m acicy, silne przek rw ien ie śluzówki, po­ dej chwili można spowodować poronienie folliku- liną. Inaczej je s t u kobiet u których c iąża trwa długo a ciałko żółte prędko s t a je się bezużyteczne.

A naw et w końcowem jej stadjum wykazano o bec­

ność obfitej ilości sub stancji pochodzenia ło żysko­

wego o działaniu podobnem do follikuliny, co je d ­ nak poronienia nie powoduje. Zjawisko antagonizmu hormonów n iew ątp liw ie zachodzi i u k ob iet, należy

tętn icam i, żyłami, naczyniami limfatycznemi i ner­

wami. W przyp ad ku jajnika, razem z nim eksplan-

Nr. 7 W S Z E C H Ś W I A T 225

W ten sposób autorzy hodowali tarczycę, jajnik, nadnercza, śledzionę, serce i n erkę dorosłych kur lub kotów. W hodowlach tarc z y cy były zastosowane trzy różne środowiska. Je śli cieczą przepływającą była rozcieńczona surowica lub sztuczna mieszanina, z aw ie rając a aminokwasy, objętość gruczołu malała i jego pęcherzyki były napełnione koloidem jeszcze po 21 dniach. Gdy ciecz zaw ierała peptony, tarczyca w zrastała i podwajała swoją w ag ę w ciągu trzech do czterech dni; zużycie cukru wzrastało przeszło trzykrotnie. Na skraw kach histologicznych obser­

wowano bądź nieuporządkowaną proliferację nab­

łonka wraz z zanikaniem koloidu, bądź zwiększanie proliferacja stro m y i komórek nabłonkowych.

Z p rac tych, będących w toku, wynika, że możliwe je s t p rzeżyw anie nietylko całych narządów in vitro, ale że zachodzi przytem znaczne pow iększenie się ich ciężaru, zależnie od powstania nowych komórek i t k a ­ nek. Imię C a r r e l a d a je g w a ra n c ję , że badania te zostaną doprowadzone do końca. Ich wyniku ostatecznego w te j chwili niepodobna przewidzieć.

W każdym r a z ie możliwości metody są bardzo chemicznej natu ry organizatorów rozwojowych. Te ostatnie okazały się substancjam i stosunkowo bardzo prostemi, blisko spokrewnionemi z lipoi- dami. W nowszej p ublikacji spółka autorów: F i - s c h e r , W e h m e i e r , L e h m a n n , J i i h l i n g i H u 11 z s c h (Ber. deutsch. chem. Ges. 68, 1935 str.

1196) dochodzą do wniosku, że proces indukowania sprowadza się do oddziaływania substancji kwaśnej- W yciąg i e te ro w e z zarodków trasz k i tra c ą swą zdolność indukującą, g d y je zneutralizow ać dw u­

w ęglanem sodowym lub usunąć z nich k w asy za- pomocą przepłókiwania. Z tłuszczów i olejów, poz­

bawionych zdolności indukujących, udaje się o trz y­

mać frakcje, posiadające te zdolności, przez zmyd- lenie i oddzielenie ciał kwaśnych, których działanie nie zostaje osłabione po wielo krotn em przekrysta- lizowaniu ich soli i ponownem zwolnieniu kwasu.

Uzyskano indukcję płytki nerw owej naw et zapomocą syntetycznego kw asu olejow ego, co wyłącza z anie­

czyszczenie ja k ą ś nieznaną substancją indukującą.

Próby z kwasami, rozpuszczalnemi w wodzie, nie dały wyniku dodatniego, prawdopodobnie ze względu na zbyt szyb k ą dyfuzję. Nierozpuszczalne w eterze sk ładniki zarodków płazów lub wątroby również

działają silnie indukująco, przytem efekt ten jest przywiązany do frakcji nukleoproteidowej. Praw do­

podobnie ciała indukcyjnie czynne pow stają z nukleo- proteidów dopiero pod wpływem fermentów ciała gospodarza. I to zjawisko daje się sp ro wadzić do dośw iadczeniach z kropidlakiem : produkcja masy

podobnie ciała indukcyjnie czynne pow stają z nukleo- proteidów dopiero pod wpływem fermentów ciała gospodarza. I to zjawisko daje się sp ro wadzić do dośw iadczeniach z kropidlakiem : produkcja masy

Powiązane dokumenty