• Nie Znaleziono Wyników

Tendencja nekrofilityczna

Jak zdefiniować tendencję nekrofilityczną w obszarze sztuki współczesnej i związanego z nią dyskursu? Wspólnym mianownikiem jej różnorodnych prze-jawów wydaje się być deficyt wrażliwości, szacunku i wyczucia oraz będąca konsekwencją tego braku skłonność do uprzedmiotawiania otoczenia1.

Moją próbę scharakteryzowania tej tendencji zapoczątkowała wizyta w ka-towickiej galerii Sektor na wernisażu „Sygnatur wojny” (1 września 2009 roku), zbiorowej wystawy prezentującej prace współczesnych artystów, którzy podej-mowali w nich temat drugiej wojny światowej. Otwarciu ekspozycji towarzyszył wykład Agnieszki Kłos – „pisarki, krytyczki sztuki, fotografki i naukowczyni”2

– poświęcony kobiecej orkiestrze w Auschwitz. Podczas wykładu prelegentka po-wiedziała (przytoczona wypowiedź nie jest dokładnym cytatem, oprócz jednego słowa), że nie uświadamiała sobie całkowicie tragedii obozowej orkiestry, któ-rej członkinie sukcesywnie wysyłane były do gazu i zastępowane przez następne, dopóki sobie tego nie „rozrysowała”. A kiedy sobie rozrysowała, to wysyłanie i to zastępowanie, dramat ujawnił się jej w całej pełni. To „rozrysowywanie” czyjejś śmierci – w którym szacunek dla ofiar i ich cierpienia przegrywa z roszczeniem hiper-namacalności i swego rodzaju wiwisekcją, która więcej ma wspólnego z celebrą dramatu niż z jego ukazaniem – nie dawało mi spokoju.

„Rozrysowując” śmierć wcale nie ujmujemy lepiej istoty zła – przeciwnie, tra-cimy ją z oczu. Tak bardzo, że nie widzimy już nic niestosownego nie tylko w „rozrysowywaniu”, ale i w posługiwaniu się figurą Auschwitz jako jeszcze

1. Na taką uprzedmiatawiającą, wolną od empatii narrację natrafić można w artykule Mo-niki Bakke poświęconym bioartowi – kierunkowi sztuki współczesnej, którego przedstawiciele przy tworzeniu swoich dzieł wykorzystują żywe zwierzęta i żywe komórki. W artykule zamieszonym na portalu Obieg zwierzęta, którymi posługują się artyści Bakke nazywa „żywymi obiektami”, pisząc jednocześnie o specyficznych problemach, na jakie „narażeni” są odbiorcy i kuratorzy eksponujący tego typu dzieła (próby rozważenia całej sytuacji z perspektywy „żywego obiektu” w artykule brak): „wprowadzenie w obszar sztuki żywych obiektów pociąga za sobą specyficzne konsekwencje dla galerii, […] kuratorów, pracowników obsługi jak i samych zwiedzających. Poja-wia się tu bowiem możliwość karmienia obiektów artystycznych przez publiczność odwiedzającą wystawę, ale także wymusza na kuratorach, czy obsłudze ekspozycji decyzję o ich uśmierceniu”. (Monika Bakke, Bio art – sztuka in vivo i in vitro – tekst dostępny na stronie portalu Obieg <http://www.obieg.pl/teksty/4408>.

2. Agnieszka Gajewska, Wielkopolski Słownik Pisarek <http://pisarki.wikia.com/wiki/ Agnieszka_K%C5%82os> (21.07.2014).

jednym środkiem służącym poetyckiej stylizacji. Bo nie umiem inaczej okre-ślić sformułowania „pasterka łąk odgrodzonych drutem kolczastym”3, jakie w Wielkopolskim Słowniku Pisarek zawiera nota autorstwa Agnieszki Gajewskiej poświęcona Agnieszce Kłos. Znajdziemy tam również stwierdzenie, że dla tej ostatniej „archiwum Auschwitz to kolejne ważne miejsce na mapie jej wyobraźni”4. W moim odczuciu zestawienie „Auschwitz” z „wyobraźnią” jest znacznym

nad-użyciem, bo śmierć ludzi, których tam mordowano była realna, nie wyobrażona. By „rozrysować” czyjąś śmierć nie można jej przeżywać – trzeba odciąć się od niej na płaszczyźnie emocjonalnej. Tendencja nekrofilityczna to tryumf uprzed-miotowienia w wymiarze formalnym i martwoty w aspekcie treści – charak-terystyczna dla niej jest fascynacja śmiercią, kalectwem, cierpieniem, tym, co wynaturzone i wszelkimi objawami upadku, a równocześnie odrzucenie tego, co piękne, szlachetne czy wzniosłe zaliczanych do sfery kiczu. W narracji nekrofilitycznej prawdziwe może być tylko to, co złe.

Prace, które w obszarze sztuki współczesnej można uznać za wyraz tendencji nekrofilitycznej:

1. koncentrują się na aspektach rzeczywistości, które zaświadczają o brzy-docie i nędznej kondycji świata i człowieka – nigdy o jego heroizmie czy walce, w której się nie poddaje, choć przecież również one mają rację bytu. Co więcej, zjawiskom bądź czynnościom neutralnym, które nic same w sobie nie znaczą – takim jak chociażby obieranie ziemniaków – na-dają złowrogi charakter. Sam fakt obierania ziemniaków – wbrew temu, co chciała wykazać Julita Wójcik obierająca je w Zachęcie – nie dowodzi jeszcze bycia dyskryminowanym/ą, a może stanowić wyraz miłości do rodziny, dla której chcemy przygotować obiad. Nie muszę obierać ziemniaków, by doświadczać dyskryminacji, tak jak fakt wykonywania tej czynności jeszcze nie świadczy o moim poniżeniu. Problematyczność związana z opisanym powyżej dziełem sztuki nie ogranicza się – moim zdaniem – do zafałszowywania rzeczywistości, którego źródło stanowi nieumiejętność odróżnienia przejawu od istoty, ale obejmuje również fakt, że artystka najpierw tak zinterpretowała sytuację (tu: obieranie ziemnia-ków), by przekonać odbiorców, że są tej sytuacji ofiarami, a następnie sama siebie postawiła w roli zbawcy, który z tej własnoręcznie utkanej narracji-opresji ich wyzwala. Taką prometejską interpretację znajdziemy w wypowiedzi profesor Marii Poprzęckiej, historyka sztuki, która o obie-raniu ziemniaków w Zachęcie powiedziała: „niejedna gospodyni domowa

3 Gajewska, Wielkopolski Słownik Pisarek. 4 Gajewska, Wielkopolski Słownik Pisarek.

mogła poczuć się usatysfakcjonowana, że to, co robi na co dzień, co jest jej udręką, może trafić do narodowej instytucji kultury”5;

2. stawiają światu pesymistyczną diagnozę i nie dopuszczają od niej od-wołania. W tym, co w człowieku niskie, szukają usprawiedliwienia, tropią czy wręcz generują zło nie po to, by się mu przeciwstawić, ale by było – zgodnie z zasadą samospełniającego się proroctwa – potwier-dzeniem przyjętych a priori przez ich twórców założeń. O Santiago Sierrze – hiszpańskim artyście, którego jedna z prac polegała na tym, że prostytutkom uzależnionym od narkotyków zapłacił równowartość „działki” heroiny po to, by móc wytatuować na ich plecach fragment linii prostej – Łukasz Białkowski, krytyk i estetyk, w tekście opubliko-wanym w portalu Obieg, napisał: „bynajmniej nie popełnia (on) swoich grzechów po to, żeby wziąć za nie wyłączną odpowiedzialność. Wręcz przeciwnie, pokazuje jak wszyscy – razem z piszącym te słowa – jeste-śmy w nie uwikłani. Kiedy wynajął dziesięciu kubańskich mężczyzn, żeby za dwadzieścia dolarów masturbowali się przed kamerami, zrobił to – nie ma co ukrywać – dla nas. […] Oczywiście, w pełni zdaje so-bie sprawę, że dyskomfort (bo trudno mówić o „wyrzutach sumienia” w tej drobnomieszczańskiej epoce), to maksymalna reakcja. Uczestnicy przedstawienia zwanego zinstytucjonalizowaną sztuką nie mogą sobie pozwolić na więcej”6. Zdumiewające jest, chyba nawet bardziej od działań artysty, właśnie to przyjście mu w sukurs przez krytyka sztuki, który całkowicie bezkrytycznie wydaje się akceptować miejsce, które artysta mu wyznacza. Jego pewność co do tego, że innej drogi nie ma, jest tym bardziej zadziwiająca, że przyjęta bez walki. Niezrozumiały jest dla mnie w tekście Łukasza Białkowskiego brak podjęcia próby dokonania kwali-fikacji moralnej działań artysty, do której każdy samoświadomy człowiek ma prawo i jednoznacznego wyartykułowania, że działania poniżające człowieka są złe i nieakceptowalne;

3. epatują obrazami cierpienia – jak praca Katarzyny Kozyry, która sfilmo-wała zabijanie konia w rzeźni – a równocześnie nie ma w nich odpowie-dzi, jak można byłoby cierpienie uleczyć albo mu zapobiec. W efekcie prace będące wyrazem tendencji nekrofilitycznych ranią najbardziej wrażliwych i przyczyniają się do ich zobojętnienia. Bo przecież na tych,

5. Maria Poprzęcka, Dobre, bo boli. Wywiad Grzegorza Sroczyńskiego, „Wysokie Obcasy” 2012/43. s.17.

6. Łukasz Białkowski, 111 + 1 nieczyste zagranie Santiago Sierry <http://www.obieg.pl/ recenzje/11628> (21.07. 2014).

którzy wyrządzają cierpienie, nie zrobią one wrażenia… Problematyczna jest tu również postawa samych twórców, którzy nie tylko się cierpieniu przyglądają, ale jeszcze w jakiś sposób na nim pasożytują, kreując z niego swoją sztukę. W ich dziełach jak w zwierciadłach odbija się zwielokrot-nione i wzmoczwielokrot-nione zło, tak, że zaczyna się wydawać, że jest go więcej, niż jest i że jest nieco bardziej naturalne niż to, co złem nie jest.

Podsumowując – narracja nekrofilityczna w obszarze sztuki współczesnej znie-kształca rzeczywistość, sprowadzając ją do tego, co złe, odbiera człowiekowi dumę, szacunek do samego sobie i nadzieję. Kusi go złem jako wygodną formą usprawiedliwienia. Każe mu zapomnieć, że w każdej chwili – bez względu na wszystko – może powiedzieć „nie” i że jest zdolny do wszystkiego – zarów-no do zła, jak i do tego, co dobre. Niewątpliwie tendencja nekofilityczna sztuki współczesnej nie wyczerpuje. Ale jest w niej silnie obecna i – co tu ukrywać – silnie promowana.