• Nie Znaleziono Wyników

01 _TOWARZYSZ „WIKTOR”

W dokumencie Piłsudski jakim Go znałem (Stron 57-109)

Po raz pierwszy w życiu spotkałem się z Józefem Piłsudskim w Pe-tersburgu na jesieni 1896 roku. Spędzałem tam wakacje po po-wrocie z Zagrzebia i przygotowywałem się właśnie do ponownego wyjazdu za granicę – tym razem do Zurychu. Przyzwyczajony od paru lat do niczem niekrępowanego śledzenia rozwoju wypadków politycznych i – przede wszystkiem – ruchu socjalistycznego za granicą, dotkliwie odczuwałem brak informacyj z tej dziedziny. Prasa rosyjska bowiem, skrępowana warunkami cenzuralnemi, pomijała zupełnem milczeniem to, co mnie najbardziej wtedy zaj-mowało. Oczywiście, interesowałem się wówczas przede wszyst-kiem losami rezolucji w sprawie niepodległości Polski – rezolucji, przedłożonej międzynarodowemu kongresowi socjalistycznemu w Londynie1 przez trójzaborową delegację socjalistów polskich.

Prasa rosyjska pisała wprawdzie coś niecoś o samym kongresie, ale o rezolucji polskiej nie wspominała ani słówkiem. Toteż wielka 1 Kongres ii Międzynarodówki w Londynie odbywał się w dn. 26 vii–1 viii 1896. Polskie organizacje zgłosiły dwa projekty rezolucji. Polska Partia Socjalistyczna zabiegała o poparcie Kongresu dla niepodległości Polski (miała ona służyć tak interesom polskiego, jak i międzynarodowego proletariatu). Według konkurencyjnego stano-wiska Socjaldemokracji Królestwa Polskiego (m.in. Róża Luksemburg, Adolf Warski) przyjęcie tego żądania oznaczałoby „szereg bezpłodnych walk narodowych” zamiast jednolitej walki politycznej klasy robotniczej. Ostatecznie Kongres bez wyróżniania sprawy polskiej przyznał wszystkim narodowościom prawo samostanowienia. Zob. L. Wasilewski, Międzynarodówka Robotnicza wobec hasła niepodległości Polski, „Niepodległość”, t. ii z 1930 r.

była moja radość, kiedy w restauracji „Dominicque’a” znalazłem „Kölnische Zeitung”, która podawała dość dokładne sprawozdania z obrad kongresu londyńskiego. Z tego dziennika dowiedziałem się też, że rezolucja polska, wprawdzie w formie zmienionej i nie-jako rozszerzonej, została przez kongres uchwalona. Wiadomość ta jakoś wymknęła się uwadze cenzury rosyjskiej, która obficie zasmarowywała farbą drukarską wszelkie drażliwe dla Rosji in-formacje prasy zagranicznej.

Jednakże „Kölnische Zeitung”, podając brzmienie uchwalonej w Londynie rezolucji, nie przynosiła najciekawszych dla mnie wyjaśnień, jakie okoliczności towarzyszyły uchwaleniu tej re-zolucji, dlaczego została zmieniona, które z delegacyj głosowały za nią, kto był jej przeciwny itd. Toteż, z wielką przyjemnością przyjąłem zaproszenie studenta prawa – Kostka Demidowicza--Demideckiego2, członka petersburskiej grupki pps3, na zebranie, na którem miał złożyć sprawozdanie z kongresu londyńskiego jego uczestnik, właśnie przybyły do Petersburga.

Zebranie odbyło się w mieszkaniu tegoż Kostka Demidowicza, zwanego w kołach towarzyszy żartobliwie „Czemodanem”4. Poza gospodarzem i innymi było obecnych kilku studentów wyższych zakładów naukowych oraz starszy od nas wszystkich człowiek o bardzo charakterystycznej powierzchowności. Przywitał się 2 Konstanty Demidecki-Demidowicz (1870–1925). Działacz pps, uczestniczył m.in. w tworzeniu zalążków ruchu socjalistycznego wśród Białorusinów oraz przemycie i kolportażu druków pps. W 1901 r. współorganizator ucieczki J. Piłsudskiego ze szpi-tala w Petersburgu. W latach 1901–1904 więziony, następnie pracował jako adwokat. W 1917 r. przewodniczący pps w Mińsku, następnie w Wilnie. Od 1919 r. w Warszawie, wiceprezes Rady Banku Ludowego. Popełnił samobójstwo.

3 Polska Partia Socjalistyczna została założona w 1892 r. podczas tzw. zjazdu paryskiego jako Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich. Partia miała być „organizacją poli-tyczną polskiej klasy robotniczej, walczącej o swe wyzwolenie z jarzma kapitalizmu”, dążyć do „obalenia dzisiejszej niewoli politycznej i zdobycia władzy dla proletariatu”. Celem miała być „niepodległa rzeczpospolita demokratyczna”. W 1893 r. powstała Socjaldemokracja Królestwa Polskiego (później: i Litwy) tworzona przez działaczy o orientacji internacjonalistycznej.

4 Ros. – walizka.

ze mną, nie wymieniając swego nazwiska, co od razu wskazywa-ło na to, że był działaczem partyjnym, zachowującym incognito ze względów konspiracyjnych. Ciemny szatyn o krótkiej bródce i gęstych, przykrywających usta, wąsach, o szarych, łagodnych oczach, dobrotliwie uśmiechających się spod krzaczastych brwi, sprawiał ujmujące wrażenie.

Tylko ja go widziałem po raz pierwszy, resztę obecnych znał już widocznie, a stosunek, z jakim go traktowali, świadczył o wielkim dlań szacunku.

Sprawozdanie z kongresu, utrzymane w tonie nieprzymuszo-nej pogadanki, przeplatanieprzymuszo-nej pytaniami zebranych towarzyszy, nie przyniosło mnie osobiście prawie nic nowego, poza tem, o czem już wiedziałem z „Kölnische Zeitung”. Sprawozdawca bowiem prawie nie dotknął zakulisowych perypetyj rezolucji, o których dowiedziałem się z czasem, już za granicą, ale widać było, że przy-jęcia rezolucji w tej formie, w jakiej została uchwalona, nie uważał za zwycięstwo delegacji polskiej.

W jego sprawozdaniu i, zwłaszcza, w odpowiedziach, dawa-nych na zapytania obecdawa-nych, zastanowił mię sposób, w jaki ich traktował. Pomimo naturalności stosunku do zebranych jako do towarzyszy partyjnych, pomimo serdecznej atmosfery, panują-cej na zebraniu, odczuwało się pewien dystans, leżący między nim a zebranymi, wynikający ze stosunku przywódcy do podko- mendnych, którzy z głębokiego przekonania uznali jego wyższość nad sobą, skąd jawna wola podporządkowania się jego przewadze, której by zapewne nie nadużywał, ale którą umiałby wyzyskać w potrzebie.

Po skończonem zebraniu rozeszliśmy się wszyscy z wyjąt- kiem sprawozdawcy londyńskiego, który widocznie miał pozo-stać na noc u Demidowicza. Ten ostatni, wyszedłszy razem ze mną i odprowadzając mnie do domu, udzielił mi paru informa-cyj o swym tajemniczym gościu. Dowiedziałem się więc, że nosi

pseudonim – „Wiktor”, że jest „nielegalnym” i że, jako taki, pędzi „straszne życie”, nie posiadając ani własnego domu, ani stałego nazwiska, ustawicznie wystawiony na niebezpieczeństwo „wsy-py” ze wszystkiemi jej tragicznemi konsekwencjami. Przyjeżdżał od czasu do czasu do Petersburga, przywożąc „Robotnika”5

i wszelką „bibułę”6, utrzymywał stały stosunek z petersburską or- ganizacją pps i odbierał od niej przeznaczone na cele partyjne pieniądze. Cieszył się bezwzględnem zaufaniem i uważany był za autorytet.

Wkrótce potem opuściłem Petersburg i przez Warszawę, Kra-ków, Pragę, Wiedeń i Monachium przyjechałem późną jesienią 1896 r. do Zurychu. Tam zbliżyłem się z paru studentami, jak się później okazało, członkami miejscowej sekcji „Związku Zagranicz-nego Socjalistów Polskich” (zzsp7). Najstarszy z nich, Bolesław Miklaszewski8 (później jeden z pierwszych ministrów oświaty w Polsce niepodległej), z którym najbardziej się zaprzyjaźniłem, opowiadał mi o swym pobycie w Londynie podczas międzynarodo-wego kongresu socjalistycznego i „krajowcu” – „Wiktorze”, który tam wówczas przebywał i z którym odbywał dłuższe przechadzki po bezkresnych obszarach wiecznie zamglonej stolicy Anglii. Mó-wił o „Wiktorze”, jako o jednostce wybitnej i wpływowej w partii, z wielkiem uznaniem i nietajoną sympatią.

5 „Robotnik” był wydawanym od 1894 r. organem pps. Organizatorem pisma i redak-torem był do aresztowania w 1900 r. Józef Piłsudski. Kolejnymi redaktorami byli m.in. Feliks Perl, Jan Stróżecki, Leon Wasilewski i znów Perl.

6 Popularne określenie nielegalnie wydawanych i kolportowanych druków: czaso-pism, ulotek etc.

7 Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich został powołany w listopadzie 1892 r. na zjeździe założycielskim w Paryżu jako zagraniczna organizacja pps. Po wydaleniu działaczy z Francji działalność kontynuowano w Londynie. Związek istniał do 1900 r., kiedy to został przekształcony w Oddział Zagraniczny pps.

8 Bolesław Miklaszewski (1871–1941), chemik, działacz polityczny i społeczny, ekonomista. W latach 1892–1906 członek pps, przebywał na emigracji i zesłaniu w Rosji. Współtwórca najstarszej ekonomicznej uczelni w Polsce, Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, od 1916 r. jej pierwszy dyrektor. W latach 1929–1923 minister oświecenia publicznego, w latach 1935–1939 senator rp.

Byłem już wówczas współpracownikiem londyńskiego „Przed-świtu”9, organu Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich, jakkolwiek formalnie jeszcze do tego ostatniego nie należa- łem. W Londynie zainteresowano się moją osobą i Centralizacja10

zzsp zwróciła się do organizacji krajowej pps o informacje o mnie. W odpowiedzi na to przyszedł list, pisany w końcu grudnia 1896 r., przez towarzysza „Wiktora”, który w ten sposób mię scharak-teryzował: „Pytacie o autorze słowiańszczyzny (mój pierwszy artykuł w „Przedświcie” miał tytuł „Nasze zadania wobec prądów moskalofilskich wśród słowian”). Słyszałem o nim dosyć wiele od różnych osób, sam się z nim widziałem bardzo krótko. Facet po-rządny i pewny. Ma zamiary osiedlić się z czasem w Poznańskiem i tam pracować dla nas. Teraz utrzymuje stosunki ze wszystkiemi diabłami na świecie i nie występuje wyraźnie jako nasz, dlatego, że określona marka ma mu przeszkadzać w stosunkach z różnemi obozami, które on teraz chce wystudiować. Tak mi o nim mówili jego najbliżsi przyjaciele (nasi chłopcy). Zarabia literaturą: pisuje w miesięcznikach rosyjskich. Osobiście mnie się wydał sympa-tycznym i inteligentnym chłopakiem”.

W tymże Zurychu, ale już przeszło rok później, miałem się spo-tkać po raz drugi z towarzyszem „Wiktorem” – a to w następują-cych okolicznościach.

Podczas świąt Bożego Narodzenia r. 1897 miał się odbyć w Zu-rychu w związku z dorocznym zjazdem „Zjednoczenia polskich towarzystw młodzieży za granicą” tajny zjazd zzsp. Na ten ostatni zostałem wydelegowany przez sekcję wiedeńską zzsp, w której 9 „Przedświt – L’Aurore”, czasopismo socjalistyczne założone w 1881 r., kontynuacja czasopisma „Równość – Égalité”. Ukazywał się do maja 1920 r. Organ i i ii Proletariatu, następnie Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich i pps. Jego redaktorami byli m.in.: S. Mendelson, W. Jodko-Narkiewicz, L. Wasilewski, W. Gumplowicz, M. Niedziałkowski.

10 Do pierwszego zarządu zzsp, później używającego nazwy Centralizacji, weszli: Edward Abramowski, Aleksander Dębski, Bolesław Jędrzejowski, Feliks Perl i Stanisław Wojciechowski.

wówczas, przebywając w Wiedniu, pracowałem. Byłem nie tylko delegatem, ale również kandydatem „opozycji” zzsp na stanowisko redaktora „Przedświtu” i członka Centralizacji zzsp. W poprzed-nich bowiem miesiącach, wciągnięty w Zurychu do organizacji zzsp, dałem się już poznać szerszemu gronu towarzyszy jako publicysta, a moja praca w sekcji wiedeńskiej zzsp, którą pchnąłem na nowe tory, zjednała mi uznanie również i Centralizacji londyńskiej. W ten sposób moja kandydatura nabrała znaczenia realnego. Opozycja zzsp powstała nie na tle jakichś różnic programowych czy taktycz-nych, lecz z pragnienia, aby nowi ludzie, wprowadzeni do Centrali-zacji i redakcji „Przedświtu”, usunęli te braki i niedomagania, które trapiły ogół członków zzsp, a które przypisywano niedołęstwu czy nawet złej woli poszczególnych członków Centralizacji. Chodziło przede wszystkiem o to, aby „Przedświt” wychodził regularnie, co wymagało stałego pobytu w Londynie jego redaktora. Tymczasem ten ostatni w osobie dra Witolda Jodki11 po paru miesiącach sie-dzenia w Londynie wyjeżdżał na kontynent, pozostawiając reda-gowany przez siebie organ na opiece „londyńczyków”, którzy nie mogli sobie dać z nim rady – i to nie tylko z powodu nieobecności redaktora zań odpowiedzialnego, ale i ze względów finansowych. Stąd niechęć „opozycji” wobec Jodki, który poza tem swemi hu-lankami z młodzieżą budził zastrzeżenia charakteru etycznego. Do tego dołączyły się osobiste zadrażnienia i nieporozumienia między samymi „londyńczykami” – i w rezultacie „opozycja” na zjeździe zuryskim uzyskała przewagę paru głosów, co pozwoliło jej zapa-nować nad sytuacją i przeprowadzić wszystkie swoje zamierzenia. 11 Witold Jodko-Narkiewicz (1864–1924). Wydawca (m.in. „Robotnika”), działacz i i ii Pro-letariatu, współzałożyciel pps, jeden z jej przywódców i twórców myśli politycznej pps. W latach 1893–1897, 1904–1905 i 1907–1911 redaktor „Przedświtu”. Zwolennik zbrojnej walki o niepodległość – po rozłamie w pps (1906 r.) w pps-Frakcja Rewolucyjna. Współor- ganizator Związku Walki Czynnej we Lwowie (1908 r.), Komisji Tymczasowej Skonfe-derowanych Stronnictw Niepodległościowych (1912 r.). W 1914 r. na czele Polskiej Orga-nizacji Narodowej. Członek polskiej delegacji na konferencję pokojową w Wersalu. W latach 1920–1921 poseł rp w Stambule. W latach 1921–1923 ambasador na Łotwie.

Zanim jednak do tego doszło, na zjeździe ujawnił się zatarg między „opozycją” a delegatem „kraju”, członkiem Centralne-go Komitetu RobotniczeCentralne-go12 – towarzyszem „Wiktorem”. Ten ostatni, przedstawiciel najwyższego dla nas autorytetu – pps, działającej w kraju, dla której wszyscyśmy byli pełni entuzjazmu, opowiadał się stanowczo przeciwko przygotowanemu przez nas „przewrotowi”. zzsp był wprawdzie podówczas organizacją sa-modzielną i niezależną organizacyjnie od pps. Jednakże każdy z nas uznawał, że jedyną racją bytu zzsp jest jej wydatna pomoc ruchowi „krajowemu” – tj. tejże pps zaboru rosyjskiego przede wszystkiem. Stąd wszelki dysonans, wprowadzony w stosunki z „krajem”, wydawał się nam czemś wprost fatalnem. A tu właśnie „kraj” w osobie towarzysza „Wiktora” w osobistych rozmowach z poszczególnymi przedstawicielami „opozycji” począł wykazy-wać, na jak wielkie ryzyko wystawiają losy zzsp i stosunek jego z pps, opierając się przy gwałtownym „przewrocie”, usuwającym od steru zzsp i „Przedświtu” dotychczasowych doświadczonych działaczy, do których „kraj” ma zaufanie i zastępującym ich no-wemi, młodemi, jeszcze niewypróbowanemi siłami.

Towarzysz „Wiktor” godził się na częściowe reformy, ale nie na radykalne „cięcie cesarskie”. Jego argumenty zwracały się głów-nie przeciwko mgłów-nie, jako temu, który głów-nie przeszedł był szkoły „roboty krajowej”.

Drugi z naszych kandydatów do Centralizacji – Władysław Studnicki13, był bardziej „mangeable”14 dla „kraju”, jako dawny 12 Centralny Komitet Robotniczy, jako organ wykonawczy pps, zorganizował S. Wojciechowski w październiku 1893 r. w składzie J. Stróżecki, J. Piłsudski, Julian Grabowski. Wybór ponowiono na zjeździe pps w lutym 1894 r.

13 Władysław Studnicki (1867–1953). Polityk, publicysta. Początkowo związany z ruchem socjalistycznym (członek Centralizacji zzsp), współpracownik „Przedświtu”, od 1902 r. należał do Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego. Stopniowo coraz silniej prze-konany o konieczności współpracy z państwami centralnymi, a zwłaszcza z Niemcami, jeden z czołowych aktywistów w czasie i wojny światowej.

działacz i zesłaniec, i były nawet pewne plany co do niego: miano mu zaproponować wejście do roboty krajowej. Poza tem usunięcie ze stanowiska sekretarza Centralizacji – Bolesława Antoniego Ję-drzejowskiego („Baja”)15, co było nieuniknione przy zwycięstwie „opozycji” (gdyż tylko w tym wypadku mógłbym objąć redakcję „Przedświtu”, gdybym równocześnie zajął stanowisko sekretarza Centralizacji – jedyne stanowisko płatne), towarzysz „Wiktor” potraktował jako oburzającą niesprawiedliwość.

Pod wpływem rozmów z towarzyszem „Wiktorem” poszczegól-ni przedstawiciele „opozycji” zaczynali się już chwiać, ale ogólna niechęć do Jodki i popierającej go części „londyńczyków” była tak głęboka, a wiara w to, że „nowi ludzie” spełnią pomyślnie włożone na nich zadania, tak silna, że się ostatecznie oparli wszelkim namo-wom przedstawiciela „kraju”. Wówczas towarzysz „Wiktor” zwró-cił się bezpośrednio do mnie. Głównym jego argumentem było:

– Nie podołacie pracy...

Istotnie, przenosząc się do Londynu, musiałbym sam speł-niać te funkcje, które dotychczas były spełniane przez trzy osoby: Jodkę, Jędrzejowskiego i Feliksa Perla16. W dodatku nie posiada- łem ani wyrobienia, ani doświadczenia żadnego z nich, nie znałem zupełnie Londynu, a zajęcie redaktora, sekretarza, administra- tora i ekspedienta na pewno by mi zajęło tyle czasu i pochłonęło 15 Bolesław Antoni Jędrzejowski , pseud. m.in. „Baj” (1867–1914). Działacz i i ii Proletariatu. Współzałożyciel i działacz pps. W latach 1893–1897 sekretarz Centralizacji zzsp, kierow-nik wydawnictw zzps, jeden z przywódców i aktywnych twórców linii programowej pps. Aktywny na kongresach ii Międzynarodówki. Od 1899 r. sekretarz Komitetu Zagranicznego pps, następnie pps-Frakcji Rewolucyjnej.

16 Feliks Perl (1871–1927). Działacz polityczny, jeden z współzałożycieli pps. Po areszto-waniu w 1900 r. Józefa Piłsudskiego redaktor naczelny „Robotnika”, od 1906 r. w pps--Frakcji Rewolucyjnej, którą w 1912 r. opuścił, zakładając pps-Opozycję. Powodem był konflikt z J. Piłsudskim, któremu zarzucano m.in. porzucenie socjalistycznych ideałów i zbliżenie się do obcych ideowo środowisk. Po wybuchu i wojny światowej aż do śmierci ponownie zasiadał we władzach pps, redaktor naczelny „Robotnika”, był również posłem w Sejmie rp i przewodniczącym Klubu Parlamentarnego partii. Uczestnik rokowań pokojowych z bolszewikami w 1920 r.

tyle sił, że musiałbym się liczyć z zupełną utratą dotychczasowych zarobków literackich. Jedynym moim argumentem było, że bę-dziemy pracowali we dwoje – z żoną17, którą towarzysz „Wiktor” znał i cenił jako byłą członkinię petersburskiej grupy pps.

Jakkolwiek widocznem było, że towarzysz „Wiktor” z grożącego Związkowi „przewrotu” był ogromnie niezadowolony, to jednak poza argumentami zupełnie obiektywnemi – nie wywierał żad-nego nacisku o charakterze ultymatywnym, jeśli się tak można wyrazić. Zagrożenie np. zerwaniem stosunków „kraju” z zzsp na wypadek „przewrotu” niechybnie rozbiłoby front „opozycji”, rozporządzającej zaledwie dwoma głosami większości. Jednakże towarzysz „Wiktor” wytrwał do końca na stanowisku zupełnie lo-jalnem delegata partii, organicznie niezwiązanej z zzsp, niejako gościa na jego zjeździe.

I „opozycja” przeprowadziła wszystko, co chciała, zmieniając skład Centralizacji i przekazując mnie redakcję „Przedświtu” wraz z sekretariatem Centralizacji. Towarzysz „Wiktor” nie ukrywał swego niezadowolenia z tych zmian, zapowiadając, że zreferuje wszystko Centralnemu Komitetowi Robotniczemu (ckr), i dając tem nam niejako do poznania, że „kraj” nie wiadomo jeszcze jak ustosunkuje się do nowej sytuacji.

Po skończonym zjeździe, który odbywał się w jednej z restau-racyj zuryskich, w osobnym pokoju, towarzysz „Wiktor” rzekł głośno do Jodki w tonie żartobliwym, jakkolwiek nieco cierpkim:

– Chodź, założymy sobie teraz „koronę piwną”...

A trzeba wiedzieć, że argument „korony piwnej” odgrywał nie-poślednią rolę w wystąpieniach poszczególnych członków zjazdu przeciwko Jodce i jego potępianym praktykom burszowskim.

Kiedym po zjeździe omawiał z towarzyszem „Wiktorem” sprawę „Przedświtu” i zapewniał go, że nam nie chodzi o żadne 17 Wanda z Zieleniewskich Wasilewska. Jedną z trzech córek Leona i Wandy była

radykalne reformy czy zmiany, tylko o regularne jego wychodzenie, powiedział mi dość sucho:

– To bardzo dobrze... – i tem zamknął rozmowę.

W parę dni później uczestnicy zjazdu zzsp (poza delegatami zuryskimi) rozjechali się. Pożegnałem się z towarzyszem „Wik-torem”, który wracał do kraju, na ulicy. Kiedym go obejmował, całując (był to zwyczaj utarty, gdyż, żegnając takiego „krajowca”, nigdy nie miało się pewności, że się go kiedykolwiek w życiu jesz-cze zobaczy), zrzuciłem mu, nie chcąc, z głowy melonik, z jesz-czego było dużo śmiechu.

W początkach stycznia 1898 r. osiadłem na długich pięć lat w Londynie – i tam znów miałem spotkać się z towarzyszem „Wik-torem”, którego nazwiska dotychczas nie znałem. Nazwiska tego nikt ze znających je w Londynie nie wymawiał nawet wobec naj-bardziej zaufanych osób, bo tak nakazywała podstawowa zasada konspiracji: działacz rewolucyjny ma wiedzieć tylko to, co mu jest koniecznie potrzebne. Niemniej jednak dowiedziałem się, a raczej domyśliłem się tego nazwiska, przeglądając prospekt nowego pi-sma partyjnego, popularnonaukowego „Światła”, założonego przez pps, a redagowanego przez B. A. Jędrzejowskiego. Powierzenie redakcji tego pisma „Bajowi” było niejako rekompensatą „kra-ju” za krzywdę, jaka go była spotkała na zjeździe zuryskim, gdyż do tego pisma była przywiązana pensja, zastępująca Jędrzejow-skiemu odebraną mu pensję sekretarza zzsp. Otóż, w prospekcie „Światła” Jędrzejowski wydrukował między innemi nazwiskami współpracowników również nazwisko Stanisława Wojciechow-skiego i Józefa PiłsudWojciechow-skiego – jedyne nienależące do emigran-tów, a więc „krajowców” nielegalnych. Ponieważ zaś wiedziałem skądinąd, że towarzysz „Wiktor” na pewno nie był Wojciechow-skim, więc z łatwością wykombinowałem, że się nazywa – Józef Piłsudski. Zadowolony ze swego odkrycia, zakomunikowałem je kiedyś mimochodem w sposób samochwalczy Jędrzejowskiemu,

który bardzo był zgorszony moją domyślnością i nawet uznał moje postępowanie za wysoce nielojalne. Taka to w owych czasach była konspiracja.

Na początku lipca 1898 r. towarzysz „Wiktor”, od dawna za-powiadany w listach z „kraju”, przybył do Londynu w związku z wykradzeniem przez pps-owców petersburskich tajnego me-moriału generał-gubernatora Imeretyńskiego18, 19. Zamieszkał u Baja-Jędrzejowskiego (119 Stepney Green Dwellings, Stepney, London E), skąd przychodził na 7 Beaumont Square Mile End Road, London E., gdzie się podówczas mieścił lokal Centralizacji zzsp wraz z drukarnią i redakcją „Przedświtu”.

Echa zjazdu zuryskiego i związanych z tem zadrażnień we-wnętrznych były jeszcze bardzo żywe. Stosunki między nową Centralizacją, a raczej między jej londyńską częścią (tj. mną, Stud-nickim i Aleksandrem Dębskim20) a Jędrzejowskim, a zwłaszcza 18 Aleksander Bagration-Imeretyński (1837–1900), rosyjski arystokrata, w latach 1897– 1900 carski namiestnik Królestwa Polskiego. Zwolennik mało znaczących ustępstw wobec Polaków, co w konsekwencji miało prowadzić do osłabienia roli polskich konspiracyjnych ugrupowań niepodległościowych, a także – do skuteczniejszego podporządkowania i rusyfikacji Polaków. Skierowany do cara memoriał, prezen-tujący powyższe założenia, został wykradziony przez działaczy pps, a następnie opublikowany w Londynie (z przedmową Józefa Piłsudskiego). Przyczynił się on do dymisji Imeretyńskiego, a także marginalizacji polskich grup lojalistycznych/ ugodowych. Zob.: L. Jaśkiewicz, Książę Aleksander Imeretyński i kwestia robotnicza

w Królestwie Polskim (1897–1898), w: Gospodarka. Ludzie. Władza. Studia historyczne ofiarowane Juliuszowi Łukasiewiczowi w 75. rocznicę urodzin, red. M. Kopczyński,

A. Mączak, Warszawa 1999.

19 Materiały te wkrótce zostały opublikowane. Zawierały napisany przez gubernatora

W dokumencie Piłsudski jakim Go znałem (Stron 57-109)

Powiązane dokumenty