Otrzymała 16 patentów, a niektóre wdrożyła w zakładach przemysłowych,
poznając te przedsiębiorstwa od podszewki. Teraz dr inż. Izabela Hudyma
dwoi i się i troi, żeby w Klubie Seniora PWr odbywały się ciekawe imprezy
kulturalne. I odbywają się. Wiemy, bo bywamy i doceniamy.
Pasją dr inż. Izabeli Hudymy są podróże. Jedną z nich odbyła do Meksyku
działać, organizując piękne spotkania w naszym Klubie Pracowniczym. My ślę, że kontakt z humanistyką bardzo poszerza horyzonty, a ludzie stają się przy tym nawet wydajniejsi technicz nie. Wynalazca z dziedziny techniki może przecież pisać wiersze i powi nien słuchać muzyki.
Jestem absolwentką Wydziału Che micznego. Jeszcze nie zdążyłam ode brać dyplomu, a już znaleziono dla mnie pracę. Wtedy prof. Józef Be rak został na Akademii Ekonomicz nej szefem Wydziału Inżynieryjno Ekonomicznego. W Katedrze Chemii Nieorganicznej prowadziłam zajęcia dydaktyczne i badałam podwójne, po trójne i poczwórne układy stopionych soli fosforanów magnezowych z flu orkiem magnezu. Badania te były te
85procentowy nikiel, co było absolut ną rewelacją! Nikiel otrzymywany jest w dwóch etapach: wysokotemperatu rowego prażenia rudy w atmosferze redukcyjnej i oddzielenia ziaren me talicznych od spieku. Ten drugi etap polegał na flotacji, dla której przeba dałam trzy zbieracze (ksantogeniany), pozwalające wyeliminować miedzio wanie ziaren metalicznych. Stosowa na dotychczas wstępna metoda mie dziowania ziaren metalicznych przed flotacją zanieczyszczała koncentrat ni klowy miedzią. W latach 80. prof. Ja nusz Laskowski, w którego zespole pracowałam również w I5, wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W tym
czasie prowadziłam trzy duże gran ty, które dawały wielu ludziom pracę. Byłam samodzielnym pracownikiem Politechniki i współpracowałam z gli wicką Politechniką Śląską. Prof. Alek sander Bogacz, który przyjął mnie do swego zespołu, zaproponował, bym zajęła się odzyskiwaniem magnezu ze zgarów powstających podczas wy tapiania stopów lekkich, stosowanych w lotnictwie. Opracowałam wówczas metodę bezpiecznego rozpuszczania odpadów hutniczych, zawierających magnez w kwasie siarkowym. Wiado mo, że metaliczny magnez w kontak cie z kwasem wydziela wodór, a ten z kolei w obecności tlenu atmosfe rycznego tworzy mieszaninę wybu chową. Moja metoda polegała na od cięciu kontaktu powstającego wo doru z tlenem z powietrza przez wytworzenie nad powierzchnią roz tworu warstwy gazowej, zawierają cej dwutlenek (ditlenek) węgla. Me toda ta została wdrożona na skalę przemysłową w Zakładach Przemy słu Nieorganicznego w Złotnikach k. Wrocławia i Zakładach Górniczo Hutniczych „Bolesław” k. Olkusza. Otrzymany siarczan magnezu, po prostych metodach dalszego oczysz czania, był surowcem do wytwarza nia magnezowych związków farma kologicznych sprzedawanych dzisiaj powszechnie w aptekach.
Czy te Pani badania nie były świetnym materiałem na habilitację?
Tak. Otrzymywanie koncentratu ni klowego ze złóż dolnośląskich i otrzy mywanie czystych soli magnezowych z odpadów hutniczych były materia łem na dwie habilitacje. Opisałam analizę termodynamiczną procesu otrzymywania koncentratu niklowego i przedstawiłam ją prof. Bogaczowi, który był szefem Sekcji Termodyna micznej w PANie. Bardzo skrupulat nie sprawdził moje wyniki, stwierdził ich poprawność i wyznaczył termin kolokwium habilitacyjnego. Co praw da powiedział: „Pani wie, że to wła ściwie niemożliwe termodynamicz nie i musiały zaistnieć jakieś „okręż ne reakcje”, które doprowadziły do powstania metalicznego niklu”. Nie matem doktoratu, który obroniłam na
Wydziale Chemicznym PWr. Pozwo liły zrozumieć pewne zjawiska wystę pujące w naturalnych apatytach. Dok torat został wyróżniony nagrodą Mini stra Szkolnictwa Wyższego III stopnia. Po doktoracie pracowałam w CU PRUM, w zespole prof. Janusza La skowskiego, który zajmował się prze róbką kopalin. Tam zaczęłam badania, mające na celu otrzymywanie niklu ze złóż serpentynitowych.
Nie umiem sobie wyobrazić, jak się szuka niklu albo innych pierwiastków.
Proszę więc sobie wyobrazić taką sytuację: kiedyś dwaj panowie prażyli rudę miedzi i nagle zobaczyli, że od dzieliła im się skała płonna od grudek błyszczącej metalicznej miedzi. Na zwali swoje odkrycie trochę nietraf nie – procesem segregacji, odsegre gowania. I ja próbowałam taki proces wykonać dla naszych dolnośląskich krzemieniowych rud niklu w Szkla rach, a także krzemieniowomagnety towych w Braszowicach.
Było to w czasie, gdy pracowała Pani w CUPRUM?
Tam zaczęłam, ale przeszłam na Po litechnikę i tu dalej prowadziłam te bardzo duże badania przez trzy lata. I udały się! Wyniki wzbudziły zainte
Podczas spotkania z prof. Waldemarem Wawrzyniakiem
Z prof. Romualdem Będzińskim
Podziękowania za prelekcję mgr. inż. Antoniego Tarczewskiego resowanie świata nauki, a londyński
„Transaction” moje artykuły po an gielsku przyjmował od razu do dru ku. Okazało się, że z naszych rud ma gnezytowych zawierających nikiel można otrzymać koncentrat z zawar tością około 85% czystego niklu, pod czas gdy z niklowej rudy krzemienio wej przerabianej na świecie otrzymuje się koncentrat, który ma maksymal nie 78% niklu. Wynikami moich ba dań zainteresowali się Norwegowie. Nie podtrzymałam korespondencji, a trzeba było może tam pojechać, ale wtedy nie byłoby mnie tu dzisiaj. Pro szę sobie wyobrazić, że w monografii napisałam, że jest to proces segrega cji ubogich rud. Wszyscy pytali: „Dla czego piszesz ubogich rud?”, skoro ubogie rudy pozwalały uzyskać aż
stety, parę dni przed terminem kolo kwium profesor Bogacz zmarł nagle na lotnisku w Paryżu, w czasie wyjaz du służbowego.
Habilitacja wymagała przedstawie nia wyników badań w formie książ ki. W tym czasie nie było pieniędzy na publikację monografii i zwróci łam się do Instytutu Badań Nauko wych o przyznanie mi specjalnej do tacji. Tak powstała monografia Proces segregacji ubogich rud niklowych, którą zadedykowałam moim nauczycielom – prof. Januszowi Laskowskiemu i nieżyjącemu prof. Aleksandrowi Bo gaczowi.
Były jeszcze inne trudności. Dy rektor instytutu, w którym byłam za trudniona, oświadczył, że nie mogę się habilitować na Politechnice Wro cławskiej, gdyż „nie znają się na tym”. Prof. Krzysztof Pigoń przeczytał moją monografię i zaproponował otwarcie przewodu habilitacyjnego na AGH w Krakowie, na Wydziale Metali Nie żelaznych. Podanie złożyłam u dzie kana, prof. A. Pasierba, w Krakowie 16 stycznia 1995 r. Orientacyjny ter min, który podał mi prof. Sędzimir, przewidywał obronę w maju. Ale po interwencji z I5 i wstrzymaniu mojej habilitacji odeszłam na własne życze nie z pracy 1 lutego 1996 r.
Nie pytałam jeszcze, skąd pochodzi Pani rodzina?
Urodziłam się w Truskawcu. Był to przed wojną kurort, uważany za pierwszy w II RP. Mieliśmy tam duży dom, który okupujące podczas wojny Truskawiec wojskowe sztaby obiera ły na swoją siedzibę. Tego domu już nie ma.
Jakie były losy Pani rodziny po wojnie, w okresie osadnictwa na Dolnym Śląsku?
Przybyliśmy tutaj pierwszym trans portem, bo ojciec pracował w przemy śle naftowym i wszyscy ludzie zwią zani z przemysłem zostali przywie zieni do Wałbrzycha w 1945 r. Stąd wynika moja pewna znajomość spraw technicznych, jakie przejęłam od ludzi z nafty. Chodziłam do szkoły w Wał brzychu aż do matury, a potem na stu
Dr inż. Izabela Hudyma jest prze-wodniczącą Komisji Imprez Kultural-nych Koła Emerytów i Rencistów PWr. Wernisaże, wystawy, prelekcje i inne wydarzenia organizuje od roku 1997 – jako „spotkania wtorkowe”, z cza-sem zmienione na „spotkania czwart-kowe” – początkowo w bud. C-9, zwa-nym „neobarakiem”. Gdy ta siedziba w kampusie PWr została wyburzona i zanim seniorzy doczekali się nowe-go miejsca spotkań, dr I. Hudyma na-grywała wspomnienia żyjących uczo-nych m.in. o profesorach i rektorach – Kazimierzu Idaszewskim, Hugonie Steinhausie, Edwardzie Suchardzie, Kazimierzu i Tadeuszu Zipserach, Dio-nizym Smoleńskim czy Tadeuszu Po-rębskim, o Straży Akademickiej. Nowy Klub Seniora (w bud. A-1) został prze-kazany do użytku 19.02.2008 r. przez ówczesnego prorektora ds. organiza-cji prof. Ernesta Kubicę. Na inaugura-cję 27.03.2008 r. odbyło się „spotkanie czwartkowe” z prof. Ta deuszem Zipse-rem, który wygłosił wykład „Inne spoj-rzenie na wiarygodność modeli symul-tanicznych”. Nowy semestr otworzył zaś prof. Kubica, mówiąc o „Budow-lach wysokich jako cudach świata”.
Do dziś imprez w Klubie Senio-ra odbyły się już dziesiątki. Na każdy rok akademicki jest planowana okre-ślona liczba wydarzeń, które cieszą się zainteresowaniem nie tylko spo-łeczności senioralnej Politechniki i nie tylko osób z nią związanych; do Klubu przychodzi bowiem wiele osób „z mia-sta”. Jego działalność to swois ty ewe-nement na mapie akademickiej Wro-cławia – i nie tylko.
I. Hudyma znana jest także z działal-ności związkowej. Do roku 2009 pia-stowała funkcję przewodniczącej Ko-misji Emerytów i Rencistów przy NSZZ „Solidarność” PWr. Uczestnicząc w po-siedzeniach prezydium związku, za-proponowała inną organizację obcho-dów świąt narodowych. Z okazji 3 maja i 11 listopada pracownicy i emeryci wyjeżdżali do pięknych miejscowości Dolnego Śląska, gdzie integrowali się przy wspólnym posiłku i zabawie. Za-proszony prelegent mówił o historii tamtych czasów, a całość uświetniano recytacją wierszy i śpiewem.
W czasie II kadencji uzyskała prawo do świadczeń socjalnych dla pracow-ników z długoletnim stażem, którzy po zlikwidowaniu stanowisk pracy byli na tzw. pomostówce.
Ostatnio została odznaczona Meda-lem Solidarności przez Komisję Zakła-dową „S” przy Politechnice Wrocław-skiej i Medalem 30-lecia przez NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk. Rozmawiała: Barbara Folta oprac. mw Zdjęcia: Krzysztof Mazur, archiwum prywatne I. Hudymy
...oraz prof. Kazimiera A. Wilk
dia we Wrocławiu i nawiązałam stałe związki z miastem nad Odrą.
Chcę powrócić do tematu, jak waż ny jest wybór kierunku studiów i przy szłego zawodu. W naszym rodzie jest mało dzieci i wobec tego, jeżeli już doj rzewały do obrania jakiegoś kierunku nauki po maturze, to wtedy docho dziło do zjazdu rodzinnego. Rodzina z całego kraju zasiadała przy obiedzie i obradowała, dokąd to dziecko ma iść studiować i na jaki kierunek. O moim losie zadecydowano, we współpracy z dyrektorem liceum, że skoro chemia ma nas żywić i ubierać, to powinnam studiować chemię. I ja uważam, że dobrze by było, gdyby za przyszłość młodych ludzi brali odpowiedzial ność także dorośli, bardziej zoriento wani w możliwościach i potrzebach kraju. Tak powinno być. W pierw szych latach mojej pracy jako pedago ga na Akademii Ekonomicznej poma gałam studentom poznawać Wrocław, uczyłam chodzić do teatru, a później spotykałam ich z wnukami w teatrze. Często wiedziałam, jakie są stosun ki domowe. A w tej chwili instytucja opiekuna upadła. Gdy wchodziłam na salę laboratoryjną, to od razu wi działam, że ten chłopaczek nie dojada i trzeba mu dać kupon na obiad w sto łówce. Nawet gdy odeszłam z uczelni do CUPRUM, studenci nadali mi tytuł najlepszego opiekuna młodzieży – tak mi doniesiono. Były tam czasem trud ne sprawy, które trzeba było rozwiązy wać wspólnie z rektorem.
Widzę, że już gromadzą się klubowicze – zapewne chcą uczestniczyć w dzisiejszym spotkaniu z autorką książki „Pomnieć, przypomnieć, zapomnieć”.
Nasz Klub jest nie tylko dla pracow ników Politechniki, przyjmuje wszyst kich z zewnątrz. Dziś jest spotkanie z Marią Woś. Poprosiłam ją, żeby opo wiedziała o swoim warsztacie radiow ca i przeczytała wybrane eseje z wy danej ostatnio książki.
Dlatego teraz bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę i do zobaczenia przy okazji kolejnych ciekawych spotkań.
Gośćmi KS byli także prof. Jacek Młochowski...