• Nie Znaleziono Wyników

W czasie, gdy rozpoczynała się III kadencja rzecznikowska, tzn

W dokumencie Rzecznika Praw Obywatelskich (Stron 64-67)

RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH – REFLEKSJE NA TEMAT III K ADENCJI

8. W czasie, gdy rozpoczynała się III kadencja rzecznikowska, tzn

w roku 1996, w Biurze RPO kontynuowane były – zapoczątkowane wcześniej – wstępne prace nad powołaniem pierwszego pełnomocnika terenowego Rzecz-nika. Prace te szybko musiały zostać wkrótce zawieszone, jako że w związku z trwającymi równocześnie przygotowaniami do reformy administracji pu-blicznej i powołania samorządu terytorialnego okazało się, iż nie ma żad-nych możliwości otrzymania środków finansowych niezbędżad-nych dla powo-łania takiego pełnomocnika. Trzeba było więc szukać innych mechanizmów ułatwiających obywatelom zamieszkałych daleko od Warszawy kontakt z pra-cownikami Biura Rzecznika.

Wymyśliliśmy wówczas i wprowadziliśmy w życie koncepcję stałych okreso-wych wyjazdów Rzecznika wraz z towarzyszącymi mu specjalistami ze wszyst-kich podstawowych dziedzin, których dotyczą skargi, do miast wojewódzwszyst-kich.

Wyjazdy te, które trwały z reguły dwa dni, połączone były z przyjmowaniem interesantów. Nie ukrywam, że z czasem doszedłem nawet do wniosku, iż jest to rozwiązanie lepsze od powoływania pełnomocników terenowych. Obywa-tele uzyskiwali bowiem w ten sposób możliwość bezpośredniego kontaktu z Rzecznikiem i pracownikami Biura RPO, zaś skargi mogły szybciej nabrać właściwego biegu. Byłem zresztą pod wrażeniem rozmów z mymi kolegami z zagranicy, którzy zgodnie podkreślali znaczenie możliwie jak najszerszych bezpośrednich kontaktów interesantów z Rzecznikiem. Marten Oosting, ombudsman holenderski, opowiadał mi, że kiedy telefon w jego biurze ode-brała sekretarka, dzwoniący poprosił do telefonu jej męża. Uważał bowiem, że skoro jest to urząd jednoosobowy, telefon znajduje się najwidoczniej na domowym biurku ombudsmana, a więc jeśli słuchawkę podnosi ktoś inny, musi to być ktoś z najbliższej rodziny.

Wielką wagę przywiązywaliśmy też do przygotowywania różnego rodza-ju krótkich informacji pisemnych o urzędzie Rzecznika, możliwościach dochodzenia swych praw zarówno przed polskimi sądami, jak i organami międzynarodowymi (Europejski Trybunał Praw Człowieka, Komitet Praw Człowieka) i o treści przepisów dotyczących ochrony wolności i praw czło-wieka i obywatela. Rozpoczęliśmy n. p. wydawanie kalendarzy ściennych z tekstami najważniejszych aktów normatywnych z tego zakresu. Kalendarze takie dostarczane były bezpłatnie do szkół, urzędów, jednostek wojskowych itp. z myślą o tym, żeby były one tam dostępne dla możliwie jak najszerszego kręgu osób.

A. Zieliński, Rzecznik Praw Obywatelskich – refleksje na temat III kadencji

9. Każdy Rzecznik spotyka się z różnymi trudnościami w swej pracy. Nie poradziłby sobie z nimi, gdyby nie pracownicy Biura RPO. Miałem to szczę-ście, że spotkałem w tym biurze wiele wspaniałych osób, które nie tylko były znakomitymi fachowcami, ale wykazywały się cechą szczególnie ważną w tej pracy, mianowicie sympatią do ludzi. Interesanci potrafią być okropni: na-molni, napastliwi, niezbyt uważnie słuchający tego, co się do nich mówi. Jest to wszakże najczęściej rezultatem fatalnych doświadczeń wyniesionych z po-przednich ich kontaktów z różnymi organami i instytucjami państwowymi.

Pracownicy Biura RPO muszą w związku z tym wykazywać niezwykłą cierpli-wość, kulturę osobistą i przyjazny stosunek do interesantów. Wydawało mi się zawsze dziwne, że w przepisach o ombudsmanach, w których wymieniane są kwalifikacje osobiste wymagane od ombudsmana i pracowników jego biura, nie wymienia się tego, że muszą oni lubić ludzi. Pewnie jednak ciężko takie kryterium przetworzyć na tekst przepisu prawnego.

Było dla mnie wielkim zaszczytem współpracować z koleżankami i kole-gami, którzy wszystkie wymagane od nich kryteria, w tym także to ostatnie, w pełni spełniali. W znacznej części posiadali też bardzo duże doświadczenie w pracy. Wszystkich ich mogłem traktować jako swoich przyjaciół, a budy-nek, w którym mieści się siedziba RPO, jako przedłużenie mego mieszkania.

Dziękuję im za to z całego serca. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do mego zastępcy – prof. J. Świątkiewicza. Zbyt znana to postać, by o niej tu pisać. Dodam jedynie, że początkowo ja byłem mocniej zemocjonowany, on zaś – bardziej spokojny. Z czasem – jak mi się zdaje – ja się uspokajałem, a on coraz częściej wykazywał emocje. Średnia naszych usposobień była za-tem przez cały czas naszej współpracy zbliżona.

Wykonywanie obowiązków rzecznikowskich ogromnie ułatwiał mi też klimat, jaki tworzyło wiele osób pełniących różne inne funkcje państwowe wokół spraw ochrony praw człowieka. Gdyby chcieć ich wszystkich tu przy-wołać, lista byłaby zbyt długa. Chciałbym więc ograniczyć się do wymienie-nia przynajmniej premiera W. Cimoszewicza, stawiającego bardzo wysokie wymogi organom rządowym funkcjonującym w takich sprawach, posłanki prof. T. Liszcz, charakteryzującej się niezwykłym wyczuciem spraw społecz-nych, czy senatorów Z. Romaszewskiego i K. Piesiewicza, zaangażowanych w upowszechnianiu właściwego rozumienia zasad sprawiedliwości i szacunku dla innych ludzi. Wiele dobrego spotkało mnie również ze strony przedsta-wicieli nauki, mediów i organizacji pozarządowych. Ze szczególnym uzna-niem wspominam postać pana Marka Nowickiego, wspaniałego człowieka i wielkiego orędownika tezy, że ideę praw człowieka, która nie zna granic, trzeba rozszerzać na całą Europę i cały świat. Nie wymieniam wśród tych

Księga XX-lecia Rzecznika Praw Obywatelskich w Polsce

osób przedstawicieli TK i sądownictwa. Gdyby bowiem przedstawiciele ci nie wspierali działań ombudsmana, oznaczałoby to, że świat się zawalił. Świat zaś – jak widać – nie tylko się nie zawalił, ale ma się zupełnie dobrze.

Czas wykonywania funkcji Rzecznika wspominam z dużym sentymen-tem. Wiele w tym czasie zrozumiałem i wiele się nauczyłem. Była to – poza wszystkim – niezwykle ciekawa przygoda z prawem poza stołem sędziowskim.

Przekonałem się przy tej okazji, na jak ogromne przeszkody napotyka w prak-tyce osoba dochodząca swych praw i jak wiele trzeba jeszcze zmienić, aby zre-alizować ideał państwa prawnego. Miałem więc świadomość faktu, iż kolejni rzecznicy na brak zadań nie będą narzekali.

Kończąc kadencję czułem się jak cytryna wyciśnięta ręką jakiegoś potęż-nego atlety. Następnej kadencji już bym z pewnością nie przeżył...

Andrzej Zoll

SPOŁECZEŃSTWO OBYWATELSKIE W ŚWIETLE

W dokumencie Rzecznika Praw Obywatelskich (Stron 64-67)