• Nie Znaleziono Wyników

W Republice Mnichów

W dokumencie Pozytywnie zakręceni (Stron 101-104)

– Byłem w tej grupie jedynym leśnikiem. Tworzyli ją m.in.: ksiądz kardynał Kazimierz Nycz, jego kapelan – ksiądz Piotr i jezuita Aleksander. Razem było nas ośmiu.

Tak nadleśniczy rozpoczyna opowieść o niezwykłej wyprawie na wyspę Athos, którą odbył w 2010 r. Najpierw polecieli do Salonik. Stamtąd dojechali wypożyczonym samochodem do Uranupoli – portu, z którego udali się promem na górę Athos, do Republiki Mnichów. Innej drogi do tamtejszych 20 monasterów, w których żyje około 1500 mnichów, nie ma.

– Pojechaliśmy tam, aby w miejscu, gdzie czas zatrzymał się tysiąc lat temu, dotknąć tajemnicy prawosławia, dla nas – katolików – w większości nieznanej. Pojechałem tam również po to, aby podziwiać na żywo krajobrazy wyspy, wynurzającej się z Morza Egejskiego na wysokość 2033 metrów, a więc góry prawie tak wysokiej jak nasze Rysy – mówi dalej Janusz Rautszko.

Wrażenia, które stamtąd wywiózł i wciąż nosi pod sercem, są niezwykłe z wielu powo-dów. Wszak odbył wyprawę w towarzystwie Jego Eminencji i osób duchownych do miejsca nazywanego również Ogrodem Maryi, w którym żyją i mogą nawiedzać to miejsce tylko mężczyźni, gdzie kiedyś – według legendy – podczas burzy schroniła się Maryja. Uczestniczył w codziennych mszach, spał, jadł, przebywał w monasterach, istniejących tu od ponad dziesięciu wieków.

Na jednym monasterów, który się wyłamał z obowiązujących reguł, powiewa czarna flaga z napisem: „Prawosławie albo śmierć”. W innym, zwanym Burazeri, spotkał ojca Gabriela – Polaka, dawnego mieszkańca Białegostoku, który przez wiele lat ubiegał się o miejsce na Athos i... od kilkunastu lat już tam przebywa. Przed Wielką Ławrą, najstarszym monasterem Athosu, oglądał cyprys o pniu wielkości jego pokoju, liczący 1100 lat. Drzewo ma metrykę z informacją, kiedy i przez kogo zostało posa-dzone. W rosyjskim, najbogatszym monasterze św. Pantalejmona przebywa dwa razy do roku sam premier Putin...

– Być może opowiem o tym wszystkim na kartach kolejnej książki. Opiszę czytel-nikom wyprawę na górę Athos, w to niezwykłe miejsce, gdzie czas się zatrzymał, gdzie samemu też można przystanąć i spojrzeć na swoje życie.

Bicie własnego serca    Pozytywnie zakręceni    

101

Janusz Rautszko nie zapomina również, że jako autor wielu książek jest i będzie leśnikiem z krwi i kości. Dlatego spod jego pióra wyszedł też pięknie ilustrowany,

„Poradnik leśnego wędrowca”. Autor wykorzystał w nim pomysł tzw. registrów, tyle że zamiast liter alfabetu, jak w notatniku z adresami, występują w poradniku piktogramy: lornetka, lupa, zegar, koszyk, płomień, parasol itp., które prowadzą jak po sznurku do poszukiwanego hasła.

– Tę książeczkę napisałem w formie epickiej. Jest pełna informacji niezbędnych dla turysty przebywającego w lesie. Udało mi się w niej odejść od nakazów i zaka-zów. Zwrot: „Musisz być w lesie cicho” zastępuje zdanie: „Aby nie płoszyć zwierząt, powinniśmy się zachowywać tak cicho, żeby słyszeć śpiew ptaków i bicie własnego serca” – kończy Janusz Rautszko.

Janusz Maria Rautszko w roku 1978 ukończył II Liceum Ogólnokształcące w Wałbrzychu o profilu matematyczno-fizycznym, uzyskując najwyższą ocenę, upoważniającą do wyboru kierunku studiów bez egzaminów wstępnych. Zde-cydował się na Wydział Leśny Akademii Rolniczej w Poznaniu, który ukończył z wyróżnieniem, otrzymując tytuł magistra inżyniera leśnictwa.

W latach 1983–1987 pracował w Biurze Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w Szczecinku. Wtedy działał w szczecineckim oddziale Klubie Inteligencji Katolic-kiej, którego był wiceprezesem. W 1989 r. KIK rozpoczął wydawanie miesięcznika

„Temat”, na łamach którego ukazywała się w odcinkach pierwsza jego powieść

„Ślady miękkich łap”.

Od roku 1987 Janusz Rautszko pracuje w Nadleśnictwie Szczecinek, od czerwca 2001 r. jako nadleśniczy.

W latach 1989–1990 członek Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, odzna-czony krzyżem „Semper Fidelis” w uznaniu zasług w realizacji zadań i celów Związku Solidarności Polskich Kombatantów. Od roku 2002 jest radnym Rady Miasta Szczecinek.

W ciągu kolejnych 10 lat ukazało się 10 książek autorstwa Janusza Rautszki: „Ślady miękkich łap” (2000), „Nikt im iść nie kazał” (2001), „Wpisani w ciebie nadzieją” (2002),

„Więcej niż być” (2003), „Więcej niż być – Postscriptum” (2004), „Ahtanaram” (2005),

„Beyond Being” (2005, tłumaczenie na język angielski książki „Więcej niż być”),

„Więcej niż być” – audiobook (2005), „Twoje więcej niż być” (2006), „Aurus i Gaja”

(2007), „Poradnik leśnego wędrowca” (2009), „Gołębie serce” (2010).

Janusz Rautszko nie zapomina, że jako autor wielu książek jest i będzie leśnikiem z krwi i kości (E.P.)

Człowiek orkiestra    Pozytywnie zakręceni    

103

Jest niezwykle aktywny, ciekawy świata, ma potrzebę kreowania nowego. Z tych m.in. powodów wciąż wchodzi do kolejnych gremiów ludzi niezwykłych, potrzeb-nych, podziwianych. Najpierw – do elitarnego grona bieszczadzkich ratowników GOPR. Potem został speleologiem i „bywa” nim do dziś. Aby rozruszać lokalną społeczność, w rodzinnym Krościenku Wyżnym założył Stowarzyszenie Kulturalne

„Dębina”, któremu od poczatku prezesuje.

Te kroki pociągnęły za sobą kolejne. Założył dwa pisma, których jest redaktorem naczelnym. Miesięcznik „Dębina” informuje o tym, co dzieje się w stowarzyszeniu, a kwartalnik „Echo Połonin” dostarcza goprowcom i innym zainteresowanym relacji z gór.

Twierdzi, że dziennikarzem też tylko „bywa”. Ale, jak obliczono, napisał już ponad 350 artykułów do prasy lokalnej, regionalnej i leśnej ogólnopolskiej. W pisaniu tak się rozkręcił, że nawet nie zauważył, iż konto jego książek autorskich rozrosło się do kilkunastu pozycji, a kolejne pomysły czekają w kolejce na realizację.

Żyłkę społecznika ma we krwi i nie licząc wielu innych funkcji w różnych „ciałach”

i „forach”, od listopada 2010 r. jest wiceprzewodniczącym Rady Gminy w Krościenku (skromnie dodaje, że tylko tytularnym). O tym, że malował na szkle, rzeźbił w drew-nie, stał się wytrawnym kolekcjonerem siekier, wiedzą bywalcy wystaw, wernisaży, izb przyrodniczych i spotkań autorskich. Dojdą do tego pewnie również impresje fotograficzne bieszczadzkich lasów, bo ostatnio oddał się pasji fotografowania. Jak zawsze – bez reszty.

W dokumencie Pozytywnie zakręceni (Stron 101-104)