• Nie Znaleziono Wyników

Król Zygmunt zastaje nieład i ani grosza w skarbie i zapobiega temu. Kniaź Gliński odgraża się królowi; za­

bija Zabrzezińskiego i sam przerzuca się do Moskala z którym napada ojczyznę. Gliński chciałby wróció do oj­ czyzny , ale car mu oczy wy łupił. — Cesarz niemiecki buntuje nieprzyjaciół na Polskę, potem zaprasza do sie­ bie Zygmunta i szuka zgody. Krzyżak nie chce hołdu składać. Król polski wydaje mu wojnę, pobity musiał się upokorzyć. Mistrz krzyżacki z księdza zostaje lutrem

i żeni się.

Tak na Litwie, jak w Polsce, czyli w Koronie, obrano sobie Zygmunta I., brata dwóch poprzedzają­ cych królów. Był to pan bardzo gospodarny; wstąpiw­ szy więc na tron, pomyślał najpierwej o porządku w domu i aż wziął się za głow ę,. widząc jak w skarbie niebyło ani grosza, a dobra królewskie pozadłużane i poniszczone. Naradził się więc z jednym bogatym mie­ szczaninem krakowskim, który tak dobrze rzeczy wy- kierował, że niebawem i pieniądze były w skarbie i długi na dobrach zostały popłacone.

W Litwie jednakże ciągle się burzyło z powodu nienawiści przeciw kniaziowi Michałowi Glińskiemu i kłótni jego z Janem Zabrzezińskim. Gliński prosił króla, aby Zabrzezińskiego u karał, ale, że to był człek nie­ winny, król więc niekwapił się z k arą; widząc to Gliń­ ski powiedział w gniewie królowi: to ja sam sobie spra­

149

wiedliwość uczynię. Odjechał na Litw ię, i ztamtąd za­ raz dał znać carowi moskiewskiemu, że mu litewskie zamki powydaje; a miał ich wiele, bo przecie połowę Litwy trzymał. Zbiera zatem car wojsko, wpada i zaj­ muje zamki, ale skoro król Zygmunt nadszedł z rycer­ stwem, umknął nazad do Moskwy, Gliński w idząc, że to pora nasycić swą zemstę, napadł na Zabrzezińskie- go w Grodnie, gdzie ten zawsze mieszkał, obstąpił dom i kazał go śpiącego w łóżku zamordować, a na znak radości, nosić jego głowę na tyce. Niemiał ju t ten zbro­ dniarz co robić w Polsce; uciekł zatem z familią swoją i przyjacioły do cara moskiewskiego i razem z Moska­ lami w wielkiej liczbie znowu wpadł na Litw ę, ale wojsko polskie i litewskie pod dowództwem samego króla Zygmunta I. pobiło na głowę Moskali pod Orszą, a książę Konstanty Ostrogski gnał ich aż do Moskwy, bijąc po drodze. Gliński spokrewnił się z carem i dłu­ go dokuczał swojej ojczyźnie, nakoniec kiedy mu się sprzykrzyła służba u tyrana, zaczął pisywać listy do króla polskiego, aby mu przebaczył i pozwolił powró­ cić, które to listy, gdy wpadły w ręce carowi, kazał go do więzienia wtrącić i oczy mu wyiupić. T aki to koniec bywa zdrajców własnej ojczyzny! Pięknie w je ­ dnym śpiewie wydane są jego narzekania w więzieniu:

i.

. Ł $ .

„Ojczyzna! krzyknął — ach srogie wspomnienie! Co wznieca męki zbrodni niesłychanych!

Robak zgryzoty toczy me sumienie, I sen oddala z powiek zmordowanych; Jam ją najechał w nieprzyjaciół sile, Mogęż choć jedną mieć spokojną chwilę... Lat dziesięć żywy w tym grobie przetrwałem;

Nie dla mnie słońce i gwiazdy świeciły — Ciemność, zgryzoty, były mym udziałem, Lecz mię zwątlone opuszczają Biły,

Czuję, jak zimna krew w żyłach się ścina I straszna śmierci zbliża się godzina... Bodajby zgon mój pełen mąk i trwogi Okropnym został Polakom przykładem ! Bodajby żaden w zemście swojej srogi Nigdy nieposzedł moich czynów śladem I cóż, że zdrajca hańbę swą przeżyje, Gdy Polskę kirem śmiertelnym okryje.

Ą

Król tylko co się uskromił z Moskalami, kiedy przemyśliwać zaczął o żenieniu s ię ; aż w tern dają znać, że Bohdan wojewoda wołoski, wpadł na Poku­ cie, które jest prowincyją polską, graniczącą z Woło­ szczyzną, zniszczywszy tę ziemię, ciągnął aż pod Lwów i chciał go zdobyć. Tymczasem prędko wyprawiono Kamienieckiego hetmana, który z tyłu zabiegł Wołochom i wpadł do ich kraju, pustosząc go, a mieszkańców bio­ rąc do niewoli. Widząc Bohdan, że z niego tak żarto­ wano , wracał się czemprędzej do siebie na obronę wła­ snego k raju , i gdy się przez Dniestr przeprawiał, zo­ stał na głowę pobity, musiał rad nierad przeprosić kró­ la i hołd mu posłuszeństwa wykonać. Ci Wołosi zaw­ sze nas nabawiali kłopotu z tem hołdownictwem; ale dar­ mo trzeba ich było mieć pod swoją w ładzą, jako mur gdyż oni nas przegradzali od Turka, i pierwszy napad tych pogan wstrzym ywali, byli bowiem Chrześcianie. Przypominacie sobie, że Krzyżacy pobici tyle razy, już niebyli podobni do owych dawnych Krzyżaków, strasz­ nych swem rycerstwem zbrojnem od stóp do głów; te­

151

raz już się ich niebano, jak się nikt nieboi węża, któ­ remu jad wyjmią. Jednakże starym zwyczajem mistrz pruski niechciat dotrzymać Zygmuntowi obowiązków względem niego, a nawet hołdować się wzbraniał. Była to robota cesarza niemieckiego Maksymiliana I , który bardzo zazdrościł Polsce sławy, wielkości i dobrego rządu; a także i to go kłuło w oczy. że król Zygmunt ożenił się był z Barbarą Zapolyą, córką Jana Zapolyi, wojewody siedmiogrodzkiego, który miał dużo zamków i wojska. Maksymilian jeszcze i Glińskiego pobudzał, aby napadł Polskę z Moskałami i gdzie m ógł, nieprzy­ jaciół nam robił. Ale z pomocą Boską, gdyśmy z wszyst­ kiego obronną ręką wyszli, cesarz Maksymilian wezwał tak króla czeskiego Władysława, jak naszego Zygmunta, aby się zjechali pod Wiedeń, stolicę Austryi dla zro­ bienia zgody (1515 r.). Ażeby uniknąć wszelkich cere­ monii, kazał cesarz na polu wkopać wielkie drzewo, pod którem monarchowie zjechali się z wielkim i wspa­ niałym orszakiem dworzan. Tamto napatrzyłeś się róż­ nych przeróżnych narodów, w osobliwych ubiorach. Niemce zbrojne i ogromno, a Polacy, Węgrzy i Cze­ chy od złota i srebra. Powitawszy sie tam , pojechali do Wiednia; gdzie radzili i układali się , a potem na zabawach czas trawili; już to staczając udane bitwy, już tańcząc i bankietując. Potem cesarz królowi Zy­ gmuntowi dał dwa konie, całe w żelaznej zbroi, aż do kopyt; Zygmunt zaś darował cesarzowi dużo skór sobolich bardzo kosztownych.— Z tego wszystkiego to najlepsze było, że cesarz obiecał już niebuntować na Polskę sąsiadów, a nawet dać jej pomoc przeciw mi­ strzowi krzyżackiemu.

Musiał też król Zygmunt wziąść się do oręża na tego mistrza, który się Dazywał Albert, i był siostrzeń­ cem królewskim, a to dla tego, że wpadł był do Żmu­ dzi i tam dużo złego narobił; a potem znowu, że się na dobre uzbrajał i chciał Pomorze i Gdańsk odebrać, które teraz do Polski należało. Wysłał tedy król het­ mana swego Firleja z wojskiem , któremu się dobrze powiodło, tak iż mistrz widząc w końcu, że i te kraje straci, które miał w posiadaniu, bo już Polacy byli pod Królesveem, prosił króla, aby mógł do niego przyje­ chać i przeprosić, na co król pozwolił i mistrz przyje­ chał do Torunia. Wszystko byłoby się dobrze skoń­ czyło, buntownik byłby się upokorzył, gdyby mu nie- doniesiono, że morzem przypłynęło dla niego 40U0 świeżego wojska. Usłyszawszy to mistrz, znowu zaczął brać na kieł, a nareszcie wyniósł się cichaczem i wró­ cił do siebie, rozpoczynając na nowo wojnę; przecież niemógł nic poradzić przeciw sprawiedliwości i sile, a w końcu udał się znowu do łaski królewskiej i zawarł pokój; a potem , kiedy widział, że nim inni królowie pogardzają za to, że z wlasnem wujem niesprawiedliwą wojnę prowadził, porzucił tytuł mistrza wielkiego, biały płaszcz krzyżacki z krzyżem czarnym w kąt cisnął, a został Lutrem i ożenił się. Trzeba wam bowiem wie­ dzieć, że już się w Niemczech szerzyła nauka Marcina Lutra, który oderwał się był od powszechnego kościoła i papieża.

Król Zygmunt, przebaczywszy księciu Albertowi, odstąpił mu Prusy zwane książęcemi z obowiązkiem hoł­ du. Albert przyjechał do Krakowa (1525 r.) Zygmunt zasiadł w monarszym ubiorze na tronie wystawionym na rynku krakowskim. W tem przystąpiło siedmiu po­

153

słów Alberta, prosząc króla, aby ich księcia chciał do swojej łaski przypuścić; na co król pozwolił. Albert wjechał tedy na pięknym koniu z swoim dworem. Ude­ rzono w bębny, zagrano w trąby i wystrzelono na wiwat. Książe zsiadł z konia, padł na kolana przed królem, lecz król kazał go podnieść, poczem wziąwszy chorą­ giew, na którćj był po jednej stronie orzeł biały, a z dru­ giej orzeł czarny pruski, dał ją Albertowi, który po­ wtarzał głośno przysięgę na wierność i poddaństwo na­ rodowi polskiemu. Poczem król uderzył go po ramie­ niu mieczem i złoty łańcuch włożył mu na szyję. Gdy się ten obrządek odbywał, połapano na mieście małych chłopców, i ażeby pamiętali, jak książę pruski hołd składał, dano im rózgi. Jednakże, moje dziatki, rzeczy się zupełnie zmieniły i nietylko ci zapomnieli, co ich bito, ale nawet i ei, co hołd składali.

Około tegoż czasu dwaj książęta Mazowieccy J a ­ nusz i Stanisław pomarli bezdzietni; tym więc sposo­ bem księstwo t o , gdzie dziś leży nasza stolica W ar­ szawa, przyłączone czyli wcielone zostało do korony polskiej.

Powiązane dokumenty