• Nie Znaleziono Wyników

Czym jest ta wiedza radosna? Oto przede wszystkim, mó wi ona tak: nie okłamujcie swojej duszy. Jeżeli potępiacie w swoich przekonaniach społecznych wyzysk i przemoc, własność, która żyje kosztem głod-nych, i kodeksy, którymi się ona posługuje, natenczas niechże i życie

wasze osobiste to samo głosi. Niech was poznają po waszym życiu. Wymaga tego nie tylko piękno i godność idei, którą wyznajecie, ale i umiejętność tworzenia historii świata.

Każda instytucja społeczna, zarówno zwyczajowa, jak i prawna, żyje tylko w ludziach, w ich potrzebach, przyzwycza jeniach, wierze-niach i uczuciach; żyje dopóty, dopóki siebie sa mą odnajduje w sumie-niu człowieka. Gdy potrzeby zaczynają zanikać, a wierzenia i uczucia przeinaczać się, wtenczas insty tucje, które nimi żyły, umierają swoją naturalną, nieuniknioną śmiercią, i żadne reskrypty [rozporządze-nia] ministerialne ani wysiłki reakcji rządzącej nie zdołają ich ocalić. Z tych małych, drobnych prze mian ludzkich, przemian wewnętrznych, psychologicznych, z zaczątków nowego sumienia, które w jakiś inny sposób zaczyna normować codzienne postępowanie człowieka i jego stosunki z ludźmi, idzie potężny dech śmierci i odrodzenia społecz-nego. Instytucje zwalczone politycznie tylko, mogą odżyć i zapano wać na nowo, lecz instytucje zwalczone moralnie, których źró dła potrzeb i uczuć wyschły, są umarłe naprawdę. I dlatego po winniście tworzyć przede wszystkim nowego człowieka; prawdziwie nowego, to znaczy nie tylko z nowymi poję ciami, ale i z nowym sumieniem. Bo nie kan-celaria ministrów i prefektów, ale ono jest mocarzem świata; z nie-go rodzi się no we życie, nowe formy i nowy ustrój. Dlatez nie-go też nie okłamuj cie swej duszy – bo każąc jej trzymać się starych wzorów ży cia, niszczycie przez to samo zarodek tego nowego świata spo łecznego, którego przyjście zwiastujecie – i głosicie kłamstwo.

Dalej mówi ona to jeszcze: Pozwólcie, aby dusze wasze przyjęły, w sposób prosty i jasny, ową pradawną ideę „brater stwa ludzi”, jeżeli chcecie odnaleźć cel i piękno życia, jeżeli chcecie w sobie samych dojść do rzeczy wiekuistej. Idea ta nie znosi teorii i rozumowania, jest większa niż rozumowanie. Bie rze się ją bezpośrednio, jako dar nie mający swojej ceny ani na grody. Właściwością jej wyłączną, któ-rej żadna inna nie posiada, jest to, że jednocześnie musi być życiem i wejść do wszystkich najprostszych stosunków ludzkich, nie mając żad nych zastrzeżeń i pęt warunkowych, nie będąc służebnicą żadnych celów innych, korzyści osobistych lub dążeń społecznych. Musi być jak najzupełniej wolna i być wykonywana przez wolne tworzenie życia.

51 / Idee społeczne kooperatyzmu

Wtedy tylko jest ona sobą i daje poznać swoje prawdziwe oblicze, wy-zwalając człowieka od osobistych trosk, obaw i nędzy.

Zwracając jednostce utraconą godność twórcy życia, zmieniamy jednocześnie i dotychczasowe postulaty polityki spo łecznej. Zamiast oczekiwać, aż zjawi się nowy Mesjasz – pań stwo ludowe, które w ka-dry swojej biurokracji ujmie wszel kie zagadnienia i reskryptami bę-dzie zaprowadzało wspólność i braterstwo, tępiąc na dawny sposób nowego buntownika reakcją, stawiamy tworzenie „świata przyszłości” jako zadanie dzisiejsze, aktualne, wolne, zadanie ludzi „dobrej woli”. W tym pojmowaniu życia jako wolnego aktu braterstwa ludzi zawiera

się cała istota kooperatyzmu.

W istniejącym społeczeństwie kapitalistycznym są warun ki, siły i formy, które umożliwiają budowanie nowego społeczeństwa, opar-tego na wspólności ekonomicznej i demokracji pracujących.

Są to przede wszystkim kooperatywy spożyw ców, które, odda-jąc w ręce zrzeszonego ludu rynek i kapitały kupieckie, pozwalają mu stawać się stopniowo właścicielem warsztatów, fabryk, kopalń, folwarków – jako kolektywnej własności stowarzyszonych. Koope-ratywy te, otwarte dla wszystkich, wymagające, dla własnego inte-resu, nieograniczo nego rozszerzania się, naturalne nieprzyjaciółki monopolu, urzeczywistniają ideał „unarodowienia”, zamieniają pra-cujących na współwłaścicieli wszystkich przedsiębiorstw, przysto-sowują produkcję do interesów ogółu spożywców, z „nadwartości” czy nią wspólną własność stowarzyszonych 6, dają ludowi samorząd gospodarczy. To, co je różni od tego „unarodowienia” państwo wego, z którym zżyła się myśl nasza, jest to jedno tylko, że nie odbywa się ono przymusowo, pod komendą biurokracji, lecz swobodnie, mocą naturalnego interesu ludzi i mocą samej idei, że urzeczywistniając 6 Autor ma na myśli podstawową zasadę spółdzielczości, jaką stanowi dzie-lenie rocznego zysku pomiędzy wszystkich członków spółdzielni. Zazwyczaj dzielona jest pewna część, pozostałą zaś przeznacza się na dokapitalizowanie spółdzielni i ich rozwój. W spółdzielczości spożywców tę część, która trafiała do członków kooperatyw, zwano „zwrotem od zakupów”, a każdy ze spółdzielców otrzymywał zwrot w wysokości proporcjonalnej do wielkości kwot wydanych na zakupy w placówkach spółdzielczych (przyp. redaktora książki).

wspólność ekonomiczną, nie zabija jedno cześnie wolności, ducha ini-cjatywy, samopomocy, dzielności osobistej, lecz przeciwnie – wymaga tego wszystkiego, rozszerza, wzmacnia, zaszczepia, tworzy nie tylko demokrację społeczną, ale i prawdziwych demokratów, to jest ludzi samodzielnych.

Są także kooperatywy rolne, włościańskie, które w połączeniu z kooperatywami kredytu dążą do naturalnego przeobrażenia samo-lubnych gospodarstw chłopskich, boryka jących się nieustannie z nę-dzą, w gospodarstwa zrzeszone, kulturalne. Zaczynają one od wspól-nego posiadania narzę dzi rolnych i przechodzą w dalszym swoim rozwoju do wspól nej produkcji mleczarskiej, owocowej, hodowlanej, podejmują wreszcie zadanie wspólnej sprzedaży zboża i wspólnych mły nów, a idąc po tej drodze, siłą naturalnych interesów drobnych posiadaczy, osiągają dla nich wyższą kulturę ekonomiczną i dobrobyt, złączone ściśle z coraz dalej rozszerzającym się zrze szeniem różnych stron gospodarstwa wiejskiego. Czyli, że wcho dzą w kolektywizm rolny, w kolektywizm, który nie niszczy wprawdzie indywidualnych zagród włościańskich, nie przemienia ich gospodarstw w folwarki państwowe „kolonizowane”, lecz pomimo to, jest istotnym kolektywi-zmem, w jego demokratycznym, wolnościowym znaczeniu, albowiem daje wszystkie korzyści techniki gospodarskiej wielkich folwarków, umożliwia masom włościańskim osiągnięcie jak najwyższej kul tury rolnej i ekonomicznej, na zasadzie nie walki rynkowej, ma joratów i parcelacji, lecz na zasadzie zrzeszenia i soli darności.

Są także syndykaty robotnicze, w których two rzyć się zaczyna ten nowy ustrój przyszłości. Wytworzyły one instytucję zbiorowego kon-traktu najmu, która gwarantuje ro botnikom nie tylko zabezpieczenie od wyzysku kapitalistyczne go, ale także daje im pewien udział w rzą-dzeniu przemysłem i zmusza do uwzględnienia, w sprawach prze-mysłowych, inte resów specjalnie [typowo] robotniczych. Syndykaty, nie poprzestając na tym, dążą jeszcze do tego, aby się stać zupełnymi gospodarza mi swego fachu, ażeby przeobrazić się na spółki, które przyjmują od przedsiębiorcy całkowitą robotę, na umówionych wa-runkach, lecz całe zorganizowanie tej roboty, wewnętrzny po dział płac i zajęć należy do syndykatu. W tej zaś roli syndykat pragnie

53 / Idee społeczne kooperatyzmu

urzeczywistnić komunistyczną równość, znieść hierarchie robotnicze, nierówności zarobków nie odpowiadające skali pracy, i cały zarobek swój kolektywny, jako spółki, dzielić rów no pomiędzy wszystkich. Tym sposobem przemysł kapitalistyczny przejdzie w ręce nowych

administratorów i gospoda rzy samodzielnych spółek robotniczych, rządzących się zupeł nie nową zasadą życiowego braterstwa; wytworzą się te realne podstawy, wyłonione z samej klasy pracującej, na których oprzeć się będzie mogła nowa organizacja gospodarstwa spo łecznego. Z tych to ognisk życia tworzyć się będzie przyszłość tego świata, który ma człowieka wyzwolić przez braterstwo. Zapewne, że junkier-skie ideały koszar społecznych, zbawianie ludzkości metodą jakobi-nów, wymarzone dyktatury parlamentów ludowych długo jeszcze ciemiężyć będą nie wolnicze mózgi, znękane dusze tych, którym życie nie pozwa lało zobaczyć i umiłować piękna wolności i mocy twórczej czło wieka. Ale równie pewne jest, że „wiedza radosna” znajdzie także swoich apostołów i wyznawców, że obok polityki „upaństwawiania” stworzy swój świat młody i żywy – instytucji uzdrawiających życie i ludzi umiejących je tworzyć.

• Nota edytorska: Teksty składające się na pracę Idee społeczne

kooperaty-zmu pierwotnie opublikowano w spółdzielczym piśmie „Społem!” w nr 1, 2, 3,

4, 5, 6 z roku 1907. Jesienią tego samego roku ukazały się następnie w postaci broszury wydanej w „Biblioteczce Społem”. W 1918 r. miało miejsce II wy-danie tej broszury. W 1924 r. tekst ten wszedł w skład czterotomowej edycji

Pism – pierwszego zbiorowego wydania dzieł treści filozoficznej i społecznej

Edwarda Abramowskiego, w opracowaniu Konstantego Krzeczkowskiego, w tomie I w części Pisma spółdzielcze – edycja nakładem Związku Polskich Stowarzyszeń Spożywców. W roku 1938 ukazał się ponownie w II wydaniu

Pism. Praca ta miała w międzywojniu prawdopodobnie jeszcze jedno

wyda-nie w postaci osobnej broszury, jednak wyda-nie udało się ustalić daty jej edycji. Po II wojnie światowej umieszczono go w 1965 r. w zbiorze tekstów Abra-mowskiego pt. Filozofia społeczna. Wybór pism (Państwowe Wydawnictwo Naukowe, przedmowa i autor wyboru – Ruta Światło). W 1981 r. ukazał

się jako bezdebitowe wydawnictwo Kooperatywy Drukarzy Wydawców na

rzecz Nowej Kultury, związanej z opozycją antykomunistyczną. W roku 1986

wszedł w skład kolejnego zbioru tekstów Abramowskiego pt. Rzeczpospolita

przyjaciół. Wybór pism społecznych i politycznych (Instytut Wydawniczy

PAX, autor wyboru Damian Kalbarczyk). Stosunkowo obszerny fragment zamieszczono także w 1991 r. w książce Urszuli Dobrzyckiej Abramowski (Wiedza Powszechna, seria „Myśli i Ludzie”).

Jak podaje Krzeczkowski (Pisma, t. I, 1924, s. 408), w 1924 r. ukazało się w Szwajcarii (Bazylea) niemieckojęzyczne wydanie tej pracy w przekładzie J. Zawady, pt. Die sozialen Ideen der Genossenschaftsbewegung.

Tekst zamieszczony w niniejszym tomie bazuje na wersji z pierwszej edycji

Kooperatywa

jako sprawa wyzwolenia