• Nie Znaleziono Wyników

Mój Wujek - Jan Łysakiewicz

W dokumencie Szulc Zofia (Stron 47-53)

Wspominałam już o nim w opowieści o Dziadku. Urodził się 9 października 1909 roku w Kikole, w powiecie lipnowskim, tam też spędził dzieciństwo i „pobierał pierwsze nauki”. Kiedy trzeba było pójść do gimnazjum, nie wybrano pobliskiego Włocławka ani Lipna. Może z troski Rodziców o najmłodszego, ale raczej ze względów finansowych wybór padł na Warszawę, gdzie moja Babcia podjęła pracę i zamieszkała z synem i córką Zofią która po maturze we Włocławku wstąpiła do Miejskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych w Warszawie. Jedynym „urzędowym” śladem ich pobytu w Warszawie jest meldunek z dnia 14 lutego 1924 roku w dowodzie osobistym mej Babci.

Jan ukończył 8-klasowe gimnazjum nie wieńcząc nauki maturą ze względu na ciężkie zapalenie opon mózgowych. Nie miał więc ani możliwości, ani może ochoty na studia. Nie był też powołany do wojska, nie dostał również przydziału mobilizacyjnego w 1939 roku. Z książeczki wojskowej Jana Łysakiewicza wydanej w 1960 roku dowiadujemy się, że kwalifikacja z roku 1949, brzmiąca:

„przeniesiony do rezerwy bez odbycia zasadniczej służby wojskowej”, została zmieniona z dniem 1 stycznia 1960 na: „zwolniony od powszechnego obowiązku wojskowego”.

#

Dziedziczenie przez syna zawodu i warsztatu pracy ojca nie było nowością. Nic więc dziwnego, że Dziadek zbliżając się do sześćdziesiątki chciał przekazać swą wiedzę i aptekę synowi.

W latach trzydziestych, poprzedzających budowę własnego domu, już w Czernikowie, Jan otrzymał pełnomocnictwa od Rodziców i załatwiał sprawy spadkowe w Hrubieszowie i Wawrze, a następnie prowadził budowę domu. Równocześnie był „zaopatrzeniowcem” apteki i również pracował w aptece.

#

Lata 1939-1945 były jedynym okresem w Jego życiu, gdy był rozdzielony z Rodzicami.

We wrześniu 1939 roku przyjechał do Warszawy, zamieszkał z nami (Ojciec mój odszedł na front) i pozostał, po naszym wyjeździe do Czernikowa, w naszym mieszkaniu na Bałuckiego. Utrzymywał się z produkcji i sprzedaży kosmetyków. W 1943 roku ożenił się z wdową po poległym oficerze - Aliną Presz, z domu Kasprzykowską.

Nie wiem, jakie były Jego koleje w organizacjach podziemnych do powstania AK. Wiem tylko, że zgrupowanie w godzinie „W” miał w Śródmieściu (ul. Śniadeckich?). Po upadku powstania uciekł z transportu i znalazł się w Jędrzejowie. Tam został aresztowany i z niemieckiego więzienia uwolnił Go czołg radziecki, który staranował bramę więzienną. Najszybciej, jak tylko mógł, przyjechał do Czernikowa.

#

Działalność Jana Łysakiewicza, jako aptekarza, podzieliłabym na następujące okresy:

Nauka i praca w aptece pod okiem Ojca, na pewno od skończenia gimnazjum do wybuchu wojny 1939, choć możliwe, że już wcześniej zaznajamiał się z tajnikami wiedzy farmaceutycznej.

Okres powojenny, gdy prowadził rodzinną prywatną aptekę z pomocą Rodziców. Koniec

14

47

tego okresu to jednoczesna niemal śmierć Ojca (13 września 1950) i upaństwowienie (8 stycznia 1951).

W ostatnim okresie był zatrudniony przez „Cefarm” jako „kierownik punktu aptecznego”.

Ponieważ takie stanowisko jest podane w świadectwie pracy, które otrzymał 31 stycznia 1991 roku, to przypuszczam, że osoba, która od pewnego czasu pracowała z Nim w aptece, także nie miała

„ujawnioną w księdze wieczystej współwłaścicielką posesji”, ponieważ księga wieczysta została założona dopiero w 2004 roku. Farmaceutycznych oraz ich Rodzin „APTEKARZE” korespondowało z Wujkiem zawiadamiając o swej działalności. Zachował się dowód wpłaty składki na rzecz Stowarzyszenia (z 1993 roku), ale myślę, że Wujek nie miał już sił ni ochoty walczyć o zwrot apteki, czy nawet o rekompensatę.

Został wprawdzie oficjalnie przez Urząd Gminy uznany jedynym właścicielem posesji (na podstawie ustawy z 1971 roku), ale poczuwał się do tego, że spadkobiercami po Jego Rodzicach są oddawania kontyngentów żywca itp. Kontraktował byczki, chował maciory na „przychówek”, czasem udało Mu się sprzedać w punkcie skupu jabłka. Dopiero po 1989 roku ktoś życzliwy pomógł Mu uzyskać rentę, którą możliwe, że otrzymał dopiero w 1991 roku, a więc po osiemdziesiątce!

15

A 48

49

Życie osobiste skomplikowało się Mu już wcześniej. W końcu lat czterdziestych opuściła Go żona. Dzieci nie mieli, rozwodu nie przeprowadzili. Na początku lat pięćdziesiątych związał się, z będącą w takiej samej sytuacji rodzinnej kobietą, która przyjechała do Czernikowa ze swą Matką i Córką. Ta rodzina zyskała dom, zamieszkując na piętrze, co umożliwiło także prowadzenie gabinetu dentystycznego nowej pani domu. Tak pozostało, aż do Jej śmierci w 1992 roku.

A kim był Jan Łysakiewicz w społeczeństwie Czernikowa w latach powojennych?

Naturalnie - członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej przez wszystkie lata, aż do śmierci. To koledzy - strażacy nieśli Jego trumnę od kościoła aż na cmentarz na swych ramionach, a pożegnała Go syrena strażackiego samochodu. Za ofiarną pracę - udział w konkursach drużyny, organizowanie wycieczek po całej Polsce - już w 1967 roku otrzymał złoty medal zasługi dla pożarnictwa.

Przyczynił się także do zbudowania szkoły podstawowej, której brak dawał się bardzo we znaki.

Szkoła, zbudowana społecznie - jeszcze przed akcją „tysiąc szkół na tysiąclecie” - została oddana w 1951 roku, a plan szkoły otrzymał Wujek od profesora Politechniki Warszawskiej, którego znał przystojny, śniady brunet z piwnymi oczami. Lubił tańczyć - przed wojną biegał do Ciechocinka na dancingi - pił z umiarem. Dlaczego, a to wiem na pewno, mimo współżycia z wieloma

wiadomości o udziale Wujka w Powstaniu Warszawskim. Nigdy mi o tym nie mówił, w ostatnich latach Jego życia przegadaliśmy niejeden wieczór; a ja nie pytałam. Moja prośba skierowana do IPN-u, o te materiały, spotkała się z odmową. Możliwość wglądu w te materiały otrzymałam dopiero w listopadzie 2010 roku dzięki pomocy Muzeum Farmacji w Warszawie, za co jestem bardzo wdzięczna Pani Dyrektor doc. dr hab. Iwonie Arabas.

Z materiałów IPN-u - choć nie znalazłam w nich wiadomości o udziale Wujka w powstaniu - dowiedziałam się, że w 1953 roku Jan Łysakiewicz znajdował się na liście „8 figurantów”, nazwanych „Zdrajcy”. Znaleźli się na tej liście: miejscowy lekarz, dentystka, były, nieujawniony członek AK, „kułak”, organista, pracownik spółdzielni - z Czernikowa i pobliskich wsi. Były konkretne donosy i zalecenia obserwowania „figurantów”. Zastanawiająca była ilość - ze względu na niewielki teren - wymienionych, jedynie pod pseudonimami, agentów UB. Z treści donosów wynikało, że bywają oni u „figurantów” np. na przyjęciach lub spotkaniach towarzyskich, a także sami dostarczają wiadomości „z wrogich, imperialistycznych rozgłośni”, by wciągnąć w dyskusje

„figurantów”.

Z okresu wojny pamiętam jednego donosiciela w Czernikowie. Nawet dzieci wiedziały, że Jędrzejewski to szpicel. Po wojnie UB zdołało wciągnąć, różnymi metodami, wielu do współpracy. Nic więc dziwnego, że Wujek, doświadczywszy wezwań i przesłuchań (o czym wiem) - był nieufny.

I nie pomogła budowa szkoły, praca w banku, działalność w Ochotniczej Straży Pożarnej.

Skażony przynależnością do AK - „ figurantem” i wrogiem Polski Ludowej pozostał.

Zmarł 15 marca 1999 roku i jest pochowany w Czernikowie - z Rodzicami.

17

51

52

Postscriptum

W dokumencie Szulc Zofia (Stron 47-53)