• Nie Znaleziono Wyników

List otwarty SERENu do redakcji gazety „Nasz dziennik”

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "List otwarty SERENu do redakcji gazety „Nasz dziennik”"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

1

STOWARZYSZENIE EKOLOGÓW NA RZECZ ENERGII NUKLEARNEJ - SEREN

Environmentalists for Nuclear Energy

00-050 Warszawa, ul. Świętokrzyska 14

Warszawa, dn 28.04.2009

List otwarty do redakcji gazety „Nasz dziennik”

Szanowny Panie Redaktorze,

W Naszym Dzienniku z dnia 22 kwietnia 2009, Nr 94 (3415) w dziale: Myśl jest bronią ukazał się artykuł pana Franciszka Ćwika pod efektownym tytułem „Zatrute ciastko z odpadami”, pisany głównie na podstawie materiałów Greenpeace u i innych organizacji programowo wrogich wobec energetyki jądrowej. Wobec tego, że artykuł ten zawierał szereg twierdzeń niezgodnych z prawdą, uprzejmie proszę o opublikowanie w całości poniżej załączonego tekstu.

Trzymajmy się prawdy, nawet atakując energetykę jądrową ... .

W artykule p. Ćwika pod efektownym tytułem „Zatrute ciastko z odpadami”, pisanym głównie na podstawie materiałów Greenpeace u, programowo wrogiego wobec energetyki jądrowej, znalazł się szereg twierdzeń niezgodnych z prawdą. Wobec tego, że sprawa energetyki jądrowej jest obecnie ważna dla Polski, warto zapoznać się z prawdziwymi faktami.

Pan Ćwik pisze, że „Większość Francuzów jest energii nuklearnej przeciwna”. W rzeczywistości w kwietniu 2008 roku w sondażu BVA / EDF – Baromètre Energie et nucléaire na pytanie « Czy jesteś za czy przeciw energii jądrowej ? » 53% Francuzów odpowiedziało « za ». W bardziej szczegółowym sondażu w 2005 roku okazało się, że 75 % Francuzów popiera energetykę jądrową, w tym 50 % uważa, że istniejące 56 elektrowni jądrowych, które pokrywają blisko 80% zapotrzebowania Francji na prąd elektryczny powinno pracować i wystarcza dla kraju, a 25 % Francuzów uważa, że należy budować ich jeszcze więcej. Tylko 16% uważa, że należy zamknąć elektrownie jądrowe. Jak więc jest z tą większością?

Według pana Ćwika „do produkcji energii atomowej potrzebne są ogromne ilości uranu”. W

rzeczywistości dla elektrowni jądrowej o mocy 1000 MWe potrzeba rocznie 24 tony paliwa uranowego. Tyle mieści się w dużej ciężarówce. Jeśli ktoś sądzi że są to „ogromne ilości” niech porówna to z 3 milionami ton węgla (43800 wagonów węgla) dla elektrowni wytwarzającej tę samą ilość energii elektrycznej (http://www.elko.com.pl/web2/index.jsp?module=about&command=tech&subcmd= dane dla elektrowni węglowej Kozienice).

Zdaniem autora artykułu, „ceny uranu systematycznie rosną”. W rzeczywistości cena uranu wzrosła przejściowo w 2008 roku, po czym znów zmalała i jest obecnie równa w przybliżeniu cenie z początku 2008 roku. Oczywiście cena uranu może wzrosnąć i w prognozach ekonomicznych jest to

uwzględniane. Ale uranu potrzeba tak mało, że wkład surowca (uranu wydobywanego z kopalni) stanowi tylko 2,6% kosztu energii elektrycznej, a koszt całego cyklu paliwowego to około 10% kosztu energii elektrycznej z elektrowni jądrowej. Jeśli nawet cena surowca uranowego wzrośnie o 100%, to koszt energii elektrycznej wzrośnie zaledwie o 2,5%. Straszenie kosztami uranu jest więc zupełnie bezpodstawne. Przeciwnie, elektrownie jądrowe raz zbudowane są elementem stabilności i zapewniają niską cenę energii elektrycznej przez 60 lat.

Zdaniem Greenpeace u „odpady nuklearne są najbardziej groźną materią, jaką człowiek kiedykolwiek wyprodukował. Obecnie nie ma skutecznej metody ich bezpiecznego i długotrwałego składowania.” Jest to argument często przytaczany przez Greenpeace i równie często obalany. Aby uchronić się przed bezpośrednim promieniowaniem odpadów promieniotwórczych wystarczy kilka metrów grubości ziemi. Przekonują się o tym tysiące osób odwiedzających co rok reaktor badawczy MARIA pracujący w Instytucie Energii Atomowej POLATOM w Swierku - wystarczy 9 metrów wody nad rdzeniem pracującego reaktora by całkowicie wyeliminować promieniowanie, a nad basenem wypalonego paliwa wystarczają 4 metry wody. A więc bezpośrednie promieniowania nie jest problemem.

(2)

2

To, czego się boimy, to rozpuszczenia odpadów radioaktywnych w wodzie, która potem może

przesączyć się do pokładów wody pitnej i wraz z wodą pitną dostać się do naszego pożywienia. Przed tym zabezpieczamy się, zalewając odpady stopionym szkłem, umieszczając je w pojemnikach ze stali nierdzewnej, otaczając je warstwą ochronną bentonitu i umieszczając je głęboko pod ziemią, np. w pokładach solnych. Do takich pokładów soli nie przenika woda – bo gdyby przenikała, to roztopiłaby sól i pokładów soli już by nie było. To zapewnia bezpieczne składowanie odpadów przez setki tysięcy lat.

Ale w XXI wieku te metody składowania już nie są niezbędne. Poddajemy recyklingowi szkło, papier, metale szlachetne – a także i paliwo jądrowe. Z wypalonego paliwa odzyskujemy uran , pluton i aktynowce, wprowadzamy je ponownie do paliwa i do reaktora, zaś produkty rozszczepienia usuwamy do składowiska odpadów. Ale te produkty rozszczepienia są średnio i krótkożyciowe, np. okres połowicznego zaniku cezu to 30 lat, a nie dziesiątki tysięcy lat jak w przypadku plutonu.

W Polsce mamy własne dobre doświadczenia ze składowania odpadów średnioaktywnych o krótkich i średnich okresach rozpadu. Takie odpady składujemy od pół wieku w składowisku krajowym w

Różanie. Pochodzą one nie z energetyki jądrowej, ale z przemysłu i medycyny. Składowiska są potrzebne nie tylko przemysłowi jądrowemu ale są one obecne w każdym kraju, także tam gdzie nie ma elektrowni jądrowych ale istnieje przemysł i medycyna. Każdy, kto korzystał z diagnostyki lub leczenia izotopami promieniotwórczymi – a są nas setki tysięcy w Polsce – ma swój udział w powstawaniu składowiska odpadów radioaktywnych w Różanie. I nie ma czego się wstydzić – po 50 latach wciąż powietrze, woda i gleba wokoło składowiska są czyste, nie ma żadnych wycieków radioaktywnych, a ludzie są zdrowi, zachorowalność na raka należy do najniższych w Polsce. A więc składowanie odpadów średnioaktywnych nie jest groźne, umiemy to robić, a ich aktywność z każdym rokiem maleje i po 300 latach będzie mniejsza od aktywności naturalnej rudy uranowej. Metody składowania są opanowane – od strony technicznej nie ma problemów, problemem jest przekonanie organizacji antynuklearnych by przestały straszyć mieszkańców.

Greenpeace twierdzi, że „Wody podziemne są skażone” Jest to nieprawda, nieporozumienie wynikło stąd, że COGEMA przeprowadziła działania by uchronić wody przed potencjalnie możliwym

skażeniem. W zakładach przerobu wypalonego paliwa w La Hague we Francji odpady nisko i średnioaktywne przechowywano od 1969 do 1989 roku w komorach betonowych. Odpady nie były zeszklone, w związku z czym istniała możliwość, że z czasem do komór przedostanie się woda. W 1989 r, COGEMA postanowiła wydobyć te odpady i poddać je obróbce w celu dalszego

przechowywania w składowisku powierzchniowym. Zapobiegło do ewentualnemu oddziaływaniu wody na te odpady. Obecnie - od wielu już lat - nie ma żadnych możliwości by odpady te mogły przedostać się do wody podskórnej.

Wokoło składowiska La Manche z odpadami niskoaktywnymi dokonuje się 10 000 pomiarów rocznie. Pomiary wykazują, że nie ma znaczącego wpływu odpadów radioaktywnych na środowisko. Nadzór składowiska będzie prowadzony przez 300 lat. Koszty tego nadzoru wynoszą 3 mln euro rocznie. Ponoszą je producenci odpadów. W innym składowisku – Soulaines - umieszcza się krótkożyciowe odpady nisko i średnio aktywne. Tam również nie ma przecieków. Kosztów nie ponoszą podatnicy – pokrywa je w całości przemysł jądrowy.

Nieprawdą jest , że “ nikt nie wie, jak pozbyć się odpadów nuklearnych”. Jest to opinia szerzona przez Greenpeace, ale daleka od prawdy. Budowa i projektowanie składowisk odpadów wysokoaktywnych w Finlandii, Szwecji i Szwajcarii opiera się na wielu latach badań i doświadczeń prowadzonych w

laboratoriach podziemnych na dużej głębokości. Wypalone paliwo można w całości składować głęboko pod ziemią, zatopione w cylindry szklane, otoczone pojemnikami z miedzi i stali, w pokładach soli lub granitu, odporne na korozję przez dziesiątki tysięcy lat. Nie stanowią one wtedy żadnego zagrożenia. Można jednak wybrać inną drogę – recyklingu czyli powtórnego użycia uranu, plutonu i aktynowców w paliwie reaktorowym. Wtedy do odpadów wyrzucamy tylko produkty rozszczepienia, o średnim okresie życia. Te odpady od dawna umiemy bezpiecznie składować i unieszkodliwiać. Po kilkuset latach będą one nieszkodliwe tak jak te odpady w Różanie.

W każdym razie energetyka jądrowa dysponuje technologią i zapewnia pełne finansowanie by odpady radioaktywne trwale oddzielić od biosfery i zapewnić człowiekowi bezpieczeństwo. Metody

unieszkodliwiania i przechowywania odpadów opisane są w szeregu prac i studiów, a przegląd ich wyników można znaleźć na stronie internetowej www.atom.edu.pl. oraz na stronie internetowej IEA http://www.iea.cyf.gov.pl/pytaj/artykuly_energetyka/7_czy_mamy_bac_sie_odpadow_radioakt.pdf . Ilości odpadów wysokoaktywnych z elektrowni jądrowej są tak małe, że ich ilość odpowiadająca zużyciu elektryczności przez całe życie przez jednego człowieka mieści się w dłoni ludzkiej. Są one

(3)

3

bezpiecznie składowane głęboko pod ziemią w przeciwieństwie do hałd popiołu węglowego z naszych polskich elektrowni, które są silnie promieniotwórcze, leżą blisko powierzchni lub wręcz na

powierzchni i nikt się tym specjalnie nie przejmuje, a jest w nich nawet uran, który prawdopodobnie będziemy wydobywać dla naszych własnych EJ w niezbyt odległej przyszłości. Skoro ogromne ilości silnie promieniotwórczych i zatruwających okolicę chemicznie hałd węglowych nie przeszkadzają Polakom, to czemu mieliby się bać minimalnych ilości zeszklonych, zamknietych i zabetonowanych odpadów z EJ, które na koszt właściciela EJ są trwale odseparowane od środowiska? Odpady z węgla są toksyczne na zawsze. Odpady z EJ są niebezpieczne przez kilkaset lat.

W artykule przytoczono twierdzenia rzecznika Greenpeace u o rzekomym „ryzyku ogromnych katastrof.” W ustach rzecznika Greenpeace u nawet deszcz grozi katastrofą na miarę Czarnobyla. W rzeczywistości elektrownie jądrowe są zaprojektowane tak, by wytrzymywały nawet największe powodzie możliwe w miejscu ich lokalizacji. Są też odporne na brak zasilania z sieci. Mają własne niezawodne systemy zasilania, wystarczające nie tylko wtedy, gdy nastąpi przerwa w dostawach prądu z sieci energetycznej, ale nawet w razie awarii w samej elektrowni. Systemy te są regularnie okresowo sprawdzane w czasie eksploatacji. Takie systemy są też w polskich reaktorach

badawczych – np. w reaktorze MARIA w Instytucie Energii Atomowej POLATOM są dwa zespoły prądotwórcze, sprawdzane co dwa tygodnie i przed każdym rozruchem reaktora oraz szereg zespołów akumulatorowych.

Awaria dowolnego elementu reaktora – w tym także pompy układu chłodzenia – jest standardowym wydarzeniem rozpatrywanym w raporcie bezpieczeństwa, i chociaż do takich wydarzeń nie

dopuszczamy, to ich wystąpienie nie spowodowałoby żadnego zagrożenia w reaktorze ani w okolicy. Wypadek ...o którym nie poinformowano opinii publicznej –zdanie to jest przykładem jak oświadczenia Greenpeace u są sprzeczne z faktami. W artykule Greenpeace twierdzi, że „W 1969 r. w

Saint-Laurent-des-Eaux (Loir-et-Cher) miało miejsce połączenie pięciu elementów zapalnych w reaktorze A1, o którym nie poinformowano opinii publicznej”. Chodzi oczywiście nie o elementy zapalne, ale o elementy paliwowe, ale nie w tym rzecz. Twierdzenie, że o wypadku nie informowano jest kłamstwem, o czym może się przekonać każdy, kto sięgnie po książkę A. Strupczewski „Awarie reaktorowe a bezpieczeństwo energetyki jądrowej”, Wydawnictwo Naukowo Techniczne Warszawa 1990, w której na str. 154-155 opisano szczegółowo tę awarię. Oczywiście we Francji i w innych krajach informacje o tej awarii były także publikowane. Jest to zresztą ciekawy przypadek, w którym wskutek błędu

operatora przepalone zostało 5 prętów paliwowych zawierających 50 kg uranu naturalnego, a mimo to skutki radiologiczne ograniczyły się do samego reaktora bez żadnego napromieniowania ludzi ani wśród personelu ani wśród ludności.

Rzecznik Greenpeace atakuje też rząd francuski że nie straszył społeczeństwa po awarii w Czarnobylu. Ale rząd postąpił słusznie wydając dementi, żeby nie siać niepotrzebnej paniki, bo żadnego zagrożenia we Francji nie było. W ciągu całego pierwszego roku po awarii w Czarnobylu, nie tylko w ciągu pierwszych dni, średnia dawka jaką dodatkowo otrzymali mieszkańcy Francji wyniosła 0,063 mSv. Jest to tyle, ile mieszkaniec Białegostoku, gdzie średnia dawka roczna od promieniowania gamma wynosi 0,58 mSv/rok, otrzyma dodatkowo spędzając wakacje w Krakowie (średnia dawka roczna 0,9 mSv/rok). Czy Greenpeace chce, aby ostrzegać podróżnych kupujących bilety kolejowe do Krakowa, że grozi im tam dodatkowa dawka promieniowania taka jak we Francji po awarii w

Czarnobylu?

Cytowane w artykule twierdzenie Amory Lovinsa że „Energia nuklearna okazuje się ...w rzeczywistości dużo droższa od innych metod wytwarzania elektryczności" jest kompletnie sprzeczne z faktami. Reaktory jądrowe we Francji produkują energię elektryczną po 25-30 euro/MWh, co odpowiada cenie produkcji 135 zł/MWh, podczas gdy w Polsce w 2008 cena płacona elektrowniom węglowym- bez żadnych podatków za emisję CO2 - wynosiła 168 zł/MWh. Cena płacona producentom energii z OZE była dużo wyższa i wynosiła 168 + 240 (za zielony certyfikat) = 408 zł/MWh. Nowe reaktory EPR będą produkowały elektryczność po cenie 45 euro/MWh przy budowie seryjnej lub po 54 euro/MWh przy budowie tylko pojedynczego bloku. Ta najwyższa cena odpowiada produkcji energii czystej i

bezpiecznej, takiej jak energia wiatrowa, ale niezawodnej , podczas gdy energia z wiatru jest z natury wytwarzana w sposób przerywany. A porównanie finansowe to 54 euro x 4,5 = 243 zł/MWh – z pierwszego EPR, lub 202,5 zl/MWh z serii EPR, natomiast z wiatru już teraz wynosi ona 408 zł/MWh a za 10 lat będzie znacznie większa.

W innych krajach ceny energii z OZE są też znacznie wyższe od cen energii z elektrowni jądrowych, np w Hiszpanii ceny energii wiatrowej są o 90 euro/MWh wyższe , a ceny energii z ogniw słonecznych 7 (siedem!) razy wyższe niż z elektrowni jądrowych. Dania- stawiana jako wzór przez zwolenników

(4)

4

energii odnawialnych – traci rocznie miliard koron na produkcji energii z OZE, która jest przez większą część czasu nieprzydatna w Danii i musi być ze stratą eksportowana do Skandynawii. Dobitną ilustracją niskich kosztów energii jądrowej jest porównanie cen płaconych przez odbiorcę

indywidualnego w różnych krajach Unii Europejskiej. Najwyższe ceny płaci odbiorca w Danii i we Włoszech, a we Francji cena jest ponad dwukrotnie NIŻSZA. Statistics in focus, ENVIRONMENT AND ENERGY, Eurostat 80/2007 Nawet antynuklearna Austria importuje prąd z elektrowni jądrowych u sąsiadów BO JEST ON TAŃSZY.

Ta niska cena produkcji energii elektrycznej w elektrowniach jądrowych jest wynikiem niskich kosztów paliwa jądrowego, którego do elektrowni potrzeba bardzo mało (24 tony /rok dla EJ o mocy 1000 MWe). Koszt tego paliwa to 40 mln euro rocznie, podczas gdy koszt węgla to 165 mln euro Już to wystarcza, by energetyka jądrowa była tańsza od węglowej. Gdy przy rachunkach na przyszłość do kosztu węgla doliczymy koszty zezwoleń na emisję CO2 okaże się że różnica na korzyść energetyki jądrowej wyniesie powyżej 350 mln euro rocznie nawet przy niskich kosztach emisji, wynoszących 40 euro/tonę CO2. .Oczekiwane przez wszystkich ekspertów koszty zezwoleń na emisję są wyższe – a to oznacza jeszcze większą przewagę energetyki jądrowej.

Do przemysłu jądrowego państwo nie dopłaca – przeciwnie, elektrownie jądrowe nie tylko płacą gminom dziesiątki milionów euro rocznie, ale również płacą pełne koszty dozoru jądrowego, zarówno lokalnego jak i centralnego, płacą na badania i oczywiście na przyszłe koszty likwidacji „do zielonego pola” oraz na unieszkodliwianie odpadów. I mimo to dają najtańszy prąd!

Z jednym zdaniem z artykułu zgadzam się w pełni: „każdy region i kraj powinien inwestować w tę energię, która jest najbardziej dostępna i ekonomiczna.” W warunkach polskich najbardziej ekonomiczną czystą energią jest energia jądrowa.

Doc. dr inż. Andrzej Strupczewski

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na podstawie fizycznej struktury układu TW–KME, charakterystyki algorytmu współpracy z systemem elektroenergetycznym oraz przyjętego kryterium oceny jakości

Obszar analiz znajduje się w obrębie niecki mogileńsko-łódzkiej, niecki szczecińskiej, wału kujawskiego oraz niecki warszawskiej, przy czym najbardziej perspektywiczny teren, gdzie

Stworzenie instalacji opartej na działaniu silnika Stirlinga lub ogniw termoelektrycznych może być obecnie bardzo trudne – zarówno ze względów technicznych (małe moce dostęp-

Maksymalny dostępny dla produkcji energii elek- trycznej strumień wód geotermalnych w ilości 486 m 3 /h jest dostępny zaledwie przez około 22%.. czasu w roku, podczas gdy przez

market, the competitiveness of imports, the price of coal in relation to other energy sources, conditions at the customers’ sites (power plants), and an assessment of

Omówiono warianty krajowego zapotrzebowania na energiê do 2025 roku przedstawione w dokumencie „Polityka energetyczna Polski do 2025 roku” spo- rz¹dzonym przez Zespó³ do

Naukowy Przegląd Dziennikarski 2/2019 Journalism Research Review Quarterly.. 62 Rola telewizji

Skoncentrowała się na logo (nazwie magazynu), tematach okładkowych 29 , cenie i odniesieniu do adresu strony internetowej pisma. Każdy z wymienionych komponentów