• Nie Znaleziono Wyników

Materiały do obecności sowieckiej na Pomorzu Zachodnim w latach 1945-1948

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Materiały do obecności sowieckiej na Pomorzu Zachodnim w latach 1945-1948"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

C z a s y N o w o ż y t n e ,

tom XI (XII) Periodyk poświęcony dziejom polskim i powszechnym od XV do XX wieku

R yszard T ech m an

(S zczecin )

Materiały do obecności sowieckiej na Pomorzu Zachodnim

w latach 1945-1948

Źródła do dziejów Pomorza Zachodniego, t. XI: Administracja polska a Armia Czerwona na Pomorzu Zachodnim w latach 1945-1948. Materiały interwencyjne Biura Łącznika Wojewody Szczecińskiego do Władz Wojskowych Polskich i Radzieckich w zbiorach Archiwum Państwowego w Szczecinie, wstęp, wybór i opracowanie Andrzej Wojtaszak, Uniwersytet Szczeciński, Archiwum Państwowe w Szczecinie, Szczecin 2001, ss. 188.

We w spółczesnej historiografii polskiej w ydaw nictw a źródłow e stanow ią m inim alny odsetek (ich krytyczne om ówienia sąjeszcze rzadsze), m imo, iż dążenia w ydaw nicze są godne ze w szech m iar poparcia i w ydają się być w ażnym elem en­ tem edukacji historycznej społeczeństwa. Tym bardziej, że - zgodnie jak b y ze sta­ rą praw dą - żyw ot dobrych edycji źródłow ych je st znacznie trw alszy w obiegu naukow ym niż w artościow ych naw et m onografii. W ychodząc z takich założeń od­ notować w ypadnie z zadow oleniem fakt pojaw ienia się na rynku księgarskim je d e ­ nastego tom u serii w ydaw niczej, firmowanej przez U niw ersytet Szczeciński oraz A rchiw um Państw ow e w Szczecinie, a poświęconej dziejom Pom orza Z achodnie­ go w pierw szych latach po II w ojnie światowej. A utor w stępu, w yboru dokum en­ tów i ich m erytorycznego opracow ania, A ndrzej W ojtaszak, nadał całości tytuł: „A dm inistracja polska a A rm ia C zerw ona na Pom orzu Zachodnim w latach 1 94 5- 1948”, posiłkując się zaw ężającym podtytułem - „M ateriały interw encyjne Biura Ł ącznika W ojew ody Szczecińskiego do W ładz W ojskowych Polskich i R adziec­ kich w zbiorach A rchiw um Państw ow ego w S zczecinie” .

(3)

Podjęcie tej inicjatyw y w ydaw niczej, poprzedzonej w zakresie jej tem atyki pew ną liczbą opracow ań naukow ych, m ożna by uznać za uzasadnione ze w zględu na znaczenie faktu stacjonowania armii radzieckiej na Pom orzu Zachodnim. O bec­ ność obcych form acji zbrojnych, znajdujących się tutaj je śli nie przejściow o przed ew akuacją do sw ego kraju, to przebyw ających w stałych garnizonach na czas nieokreślony w m yśl długofalowych założeń polityczno-m ilitarnych Moskwy, nało­ żyła się na złożony i trudny okres początków państw ow ości polskiej na tych zie­ miach. Truizm em je s t więc w łaściw ie tw ierdzenie, iż bez poznania różnorakich aspektów pobytu wojsk radzieckich niemożliwe jest zrozumienie powojennych dzie­ jów obszaru m iędzy W isłą a Odrą. M iały one po drugiej wojnie światowej poważny

wpływ na gospodarcze, polityczne i społeczne dzieje tego regionu w nowych gra­ nicach Rzeczypospolitej, a zwłaszcza na szeroko pojęty proces zasiedlania i poloni- zacji oraz odbudow ę ekonom iki państwa. W ywarły piętno negatyw ne, gdyż w po­ lityce K rem la daw ne terytoria niem ieckie, które uzyskała Polska, traktow ane były jak o ziem ie okupow ane, ze w szystkim i tego konsekw encjam i: grabieżą m ienia, dew astacją m ajątku w ypracow anego przez całe pokolenia, szykanow aniem napły­ wającej ludności polskiej, doznającej gwałtów, rabunków czy w ręcz tracącej ży ­ cie. W gruncie rzeczy pobyt Armii Czerwonej pozw alał na realizację celów ra­ dzieckiej polityki w obec państw a i społeczeństw a polskiego (była ona przecież gw arantem budow y kom unistycznego ustroju) oraz w łasnych potrzeb ekonom icz­ nych, by zasygnalizować jedynie totalny demontaż i eksploatację miejscowego prze­ mysłu, rolnictw a i gospodarki morskiej.

K ażda próba spojrzenia na to zagadnienie poprzez w ydaw nictw o źródłow e musi liczyć się z dużymi trudnościami z powodu znacznej ilości m ateriału aktowego zgrom adzonego w polskich archiwach, którego nie sposób zaw rzeć w jedn ym czy naw et kilku tom ach, by w yczerpać problem atykę, co w istocie stanow i swego rodzaju w ym óg w artościow ych edycji źródłow ych. Z natury więc rzeczy przed edytorem, który podejm uje ryzyko przedstawienia szerokiego tem atu, stoi koniecz­ ność radykalnej selekcji źródeł, czyli dokonania ich wyboru, a to zaw sze niesie za sobą pew nego rodzaju przypadkow ość i subiektyw ność, narażając autora na kry­ tykę. A. W ojtaszek próbow ał ratow ać się z tej opresji ja k um iał, dw ukrotnie b o ­ wiem zaw ęził problem atykę: pierwszy raz poprzez tytuł główny, eksponując w nim jedynie stosunek polskiej administracji do Armii Czerwonej, drugi raz w prow adza­ jąc podtytuł dotyczący najogólniej rozumianego aktotwórcy, rodzaju wytworzonych przezeń m ateriałów i ich lokalizacji.

N iew ątpliw ie bez w prow adzenia tych ograniczeń, zaw artość przygotow a­ nych m ateriałów archiwalnych nie dawałaby żadnych szans na obronę całego przed­ sięw zięcia, choć i ono nadal w niew ielkim stopniu ogarnia tem atykę. N asuw a się w ięc norm alne w takiej sytuacji pytanie: czy przez pryzm at m ałego w ycinka akt dotyczących arm ii radzieckiej m ożna ocenić praw idłow e relacje m iędzy adm ini­ stracją polską a stacjonującym i wojskam i w schodniego sąsiada. Innym i słowy czy

(4)

akta B iura Łącznika zaw ierają właściwy obraz ówczesnej rzeczyw istości politycz­ nej związanej z pobytem obcych formacji militarnych na Pom orzu Zachodnim , czy są w ystarczającym zbiorem inform acji do tego zagadnienia i czy w reszcie m ożna pom inąć inne m ateriały archiwalne. O dpow iedź negatyw na, w łaściw a dla znawcy problem u, kazałaby się zastanow ić nad sensem tej publikacji w ogóle. N iew ątpli­ w ie cenniejsza byłaby edycja ujm ująca w szystkie m ateriały w spom nianej komórki organizacyjnej U rzędu W ojewódzkiego Szczecińskiego, ale i to ze w zględu na ich objętość nie w chodziło w rachubę. Inną m ożliw ość dawało form alne w yodrębnie­ nie z całości zgrom adzonych przezeń źródeł tylko tych, które sama w ystaw iła, i to w łaściw ie w ydaw nictw o, zapewne do zrealizow ania, daw ałoby duży stopień pew ­ ności, że zaw iera pełny m ateriał zgodnie ze swym tytułem.

A utor oparł sw ą pracę na klasycznym układzie zaw ierającym : wstęp, który charakteryzuje - um ow nie nazw ijm y - aktotw órcę, om awia literaturę przedm iotu i przygotow ane źródła; część zasadniczą obejm ującą dokum enty oraz aparat p o ­ mocniczy w postaci indeksów: osobowego i geograficznego. Całość uzupełniajeszcze w ykaz w ystępujących skrótów.

Zakres chronologiczny opracowania, obejm ujący lata 1945-1948, nie m oże budzić w ątpliw ości, gdyż m ateriały pochodzą z okresu funkcjonow ania jednej in­ stytucji - do tyczą więc początku i końca jej istnienia. Prezentow ane dokum enty odnoszą się do całego Pom orza Zachodniego, które ówcześnie obejm owało obszar dw udziestu czterech powiatów, dotykając spraw ogólnych całego regionu, ja k i w ydarzeń w poszczególnych m iejscow ościach i m iastach.

Zgodnie więc z przyjętym założeniem, A. W ojtaszak przedstawił czytelniko­ wi rys historyczny powstania i zakresu działalności Biura Łącznika Wojewody Szcze­ cińskiego do W ładz W ojskowych Polskich i Radzieckich (22.05.1945-31.01.1948), m ając dobre m ateriały do poznania jeg o roli i charakterystyki funkcjonow ania w postaci w cześniejszych publikacji1. W ypadnie zasygnalizow ać problem czy inge­ rencja autora nie idzie za daleko, gdy posługuje się on zmienioną przez siebie, wpraw­ dzie popraw niejsząjęzykow o, na-zwąjednostki organizacyjnej, której akta stano­ w ią o całym w ydaw nictw ie. Otóż w edług ów czesnych m ateriałów organizacyj­ nych w U rzędzie W ojew ódzkim Szczecińskim (UW S) istniało „Biuro Łącznika z W ładzam i W ojskow ym i Polskim i i R adzieckim i” , nie zaś „Biuro Łącznika W oje­ w ody S zczecińskiego do W ładz W ojskowych Polskich i R adzieckich”. Tego ro­ dzaju odautorskie poprawki, choć nie m ają większego znaczenia, nie powinny mieć chyba m iejsca w przypadku nazw instytucji, których oryginalne brzm ienie warte je st zachow ania - jeśli autor był innego zdania to należało zasygnalizow ać czytel­

nikowi w prow adzenie korekty.

1 R. Techman, Sprawozdanie z działalności Biura Łącznikowego wojewody szczecińskie­ go z władzami wojskowymi polskimi i radzieckimi w okresie 1945-1948, Szczeciński Informator Archiwalny, nr 8 (1993), s. 151-178; M. L. Krogulski, Okupacja w imię sojuszu. Armia Radziecka w Polsce 1944—1956, Warszawa 2000, s. 50-52.

(5)

Za pobieżnie przedstaw ione zostały początki ulokow ania przy niektórych urzędach wojewódzkich radzieckich przedstawicieli Północnej Grupy Wojsk (PGW), którzy ściśle w spółpracow ali z polskimi odpowiednikam i w rodzaju Biura Ł ączni­ ka. W ypadnie więc dodać, iż silne starania o ich pow ołanie podjęły jeszcze w maju

1945 r. w łaśnie w ładze adm inistracyjne Pom orza Zachodniego, a zw łaszcza P eł­ nom ocnik R ządu - ppłk Leonard Borkowicz. Spraw a była następnie poruszana podczas rozm ów w Poczdam ie m iędzy prem ierem RP Edwardem O sóbką-M o- rawskim a dow ódcą PGW - m arszałkiem K onstantym Rokossowskim . 3 sierpnia polski prem ier w ystosow ał nawet do Legnicy telegram z prośbą o w yznaczenie w czasie m ożliw ie najkrótszym oficerów łącznikow ych, którzy m ieli podejm ow ać natychm iastow e interw encje w przypadkach naruszenia praw a przez czerw ono­ armistów, rozstrzygać w konfliktach urzędów i ludności cywilnej z radzieckim i w ojskam i. Z dostępnych m ateriałów w ynika, iż w w iększości wojew ództw PGW wyznaczyła swoich przedstawicieli - byli oni na pewno (poza Szczecinem) w G dań­ sku, O lsztynie, K atow icach, W arszawie, Poznaniu, Bydgoszczy, we W rocławiu.

W części ustrojow ej wstępu A. W ojtaszak m ógł pokusić się o krótką choćby charakterystykę relacji: Biuro Łącznika a D elegatura K om itetu Ekonom icznego Rady M inistrów (K ERM ) przy PGW w Legnicy, która rów nież interw eniow ała w wielu spraw ach dotyczących Pomorza Zachodniego, co zresztą dobrze znalazło odzw ierciedlenie w jej spuściźnie aktowej zachow anej w A rchiw um A kt Now ych w W arszawie. R zetelność edytora pow inna w ym usić przejrzenie i tych m ateria­ łów, gdyż samo skw itow anie, iż znajdują się one w stolicy, to trochę za m ało. Z a­ brakło także kilku zdań o skuteczności działań aktotwórcy, jeśli opracowanie przed­ stawia „m ateriały interw encyjne” - w rzeczy samej: w iele spraw, które m iały być załatwione przez Biuro Łącznika, nadal pozostawało nie rozstrzygniętych; niekiedy „rozw iązyw ały się sam e” np. w m om encie opuszczenia terenu przez radzieckie oddziały.

N ie ustrzegł się autor przy opracow yw aniu w stępu do w ydaw nictw a źró­ dłowego błędów faktograficznych. N ie m ożna się zgodzić ze stw ierdzeniem , iż likwidacja agend Zarządu M iejskiego w Szczecinie nastąpiła dopiero 22 m aja 1945 r., skoro fakt ten m iał m iejsce kilka dni wcześniej. Z kolei D elegatura K ERM przy PGW pow stała nie w 1947 r., lecz w grudniu 1946 r. Termin Zachodnia Grupa Wojsk zupełnie nie przystaje do lat czterdziestych, gdyż istniała wtedy Sowiecka W ojskowa A dm inistracja Niem iec.

P obieżnie potraktow ał A. W ojtaszak dotychczasow ą literaturę przedm iotu odnoszącą się do armii radzieckiej, nic uw zględniając wielu najnow szych prac, m imo, iż w łaściw ie dysponow ał gotowymi zestaw ieniam i. Chodzi tu zw łaszcza o publikacje M. G olona, M.L. K rogulskiego, S. Łacha, jeśli pom inąć piszącego te słowa.

B rak w pracy w yjaśnienia z jakiego charakteru aktam i m am y do czynienia, innymi słow y ogólnej charakterystyki przygotow anych do druku dokum entów, o

(6)

czym edytorzy na ogól nie zapom inają. O kreślnik „m ateriały interw encyjne” nie jest precyzyjny, gdyż nie wszystkie z prezentowanych źródeł służyły takim czynno­

ściom. W zbiorze znalazły się bowiem nie tylko dokum enty w ytw orzone przez Biuro Łącznika, dokum enty kierow ane do niego, ale też dokum enty różnych insty­ tucji, które doń przyszły z racji zajm ow ania się problem atyką pobytu Arm ii C zer­ wonej, ale nie zaw sze w iązały się z bezpośrednim udziałem pracow ników w spo­ mnianej kom órki w zw alczaniu radzieckiej przestępczości - te ostatnie m ają zatem inny, pośredni charakter. By uszczegółow ić sw ą wypowiedź: tylko w kilku zaled­ wie przypadkach w ystaw cą było samo Biuro Łącznika (np. dokum enty nr 4, 5, 6, 28), będące także adresatem kilkunastu, natom iast w iększość trafiła tu w rezulta­ cie pełnienia przezeń określonych funkcji, ale była to w łaściw ie korespondencja m iędzy różnego rodzaju instytucjam i o zaistniałych zdarzeniach. Faktycznie więc term inem „m ateriały interw encyjne” objął autor na użytek w ydaw nictw a w szyst­ kie dokum enty, jak ie znalazły się w B iurze Łącznika, co w ym agało jed n ak w yja­ śnienia we w stępie.

Pew nym uchybieniem autora jest nazbyt uproszczona inform acja o tym skąd pochodziły publikow ane przekazy, a przede wszystkim w jakim zakresie została przeprow adzona kw erenda źródłowa. A. Wojtaszak powinien był dokonać krótkiej choćby charakterystyki akt Biura Łącznikow ego, gdyż sam o stw ierdzenie, iż jego m ateriały znajdują się li tylko w W ydziale Społeczno-Politycznym U rzędu W oje­ w ódzkiego S zczecińskiego niewiele mówi, i nie do końca je s t praw dziw e. W ybór skazał badacza korzystającego z tego w ydaw nictw a na konieczność zaufania w y­ dawcy, ten jednak nie podał elementów umożliwiających przynajmniej ogólną orien­ tację co do kom pletności lub reprezentatyw ności ogłoszonych drukiem źródeł w stosunku do w szystkich akt zgrom adzonych w B iurze Łącznikow ym .

Pow inność edytora nakazuje rów nież ustosunkow anie się do istniejących publikacji źródłow ych, które dotyczą podjętej przezeń tematyki. Taki charakter ma część dokum entów (np. nr 39, 44, 70, 72, 82, 125, 152, 156, 160) z tom u VI w y­ daw nictw a U niw ersytetu Szczecińskiego oraz Archiw um Państw ow ego, opraco­ w anego przez T. B iałeckiego i J. M acholaka, o czym recenzow ane opracow anie nie w spom ina. C zytelnik w inien ponadto w iedzieć, iż tekst spraw ozdania Biura Łącznika z całego okresu działalności, bodaj najważniejszy dokum ent wytworzony przez tę kom órkę organizacyjnąU W S, z którego autor czerpał w iele faktów, został opublikow any i to przez dwóch autorów - obaj korzystali z innych jeg o wersji, jed en z nich opatrzył je bogatym aparatem inform acyjnym , drugi przedstaw ił bez niego.

N ie zostały w w ydaw nictw ie sprecyzow ane kryteria selekcji dokumentów. A. W ojtaszak nie poinform ow ał czym kierow ał się przy kw alifikow aniu ich do druku - czy decydow ała o tym m erytoryczna przydatność, unikatow ość i w aż­ ność, reprezentatyw ność czy m oże fakt, iż nie były dotychczas publikow ane (re­ cenzent zauw aża raczej świadome działania, by pom ijać te dokumenty, które w cze­

(7)

śniej były prezentow ane). Gwoli zauw ażenia pew nych danych statystycznych: na pracę składa się 86 dokum entów wybranych z 20 jednostek archiw alnych, zacho­ wanych w zespole aktowym Urząd Wojewódzki Szczeciński, i um ieszczonych tam pod sygnaturam i od 1259 do 1282 (z w yłączeniem sygnatur: 1261, 1269, 1270 i 1273). To ostatnie zestaw ienie potw ierdza, a w łaściw ie jest spektakularnym w yra­ zem, iż autor poszedł po linii najmniejszego oporu, obejmując kw erendą tak niew ie­ le m ateriałów jednego zespołu i jednego archiwum . D okładnie połowa, bo czter­ dzieści trzy dokum enty, noszą daty 1945 roku, dw adzieścia trzy następnego, dzie­ w iętnaście pow stało w roku 1947, a tylko jeden w kolejnym . G eneralnie rzec bio­ rąc obrazują one bezpraw ie radzieckiej obecności, w alkę o unorm ow anie w arun­ ków pobytu i zgodnego z prawem stacjonowania jednostek w polskiej rzeczyw isto­ ści. Przerażać m oże skala rabunków, gw ałtów i kradzieży z ja k ą na co dzień spo­ tykali się polscy osadnicy.

U kład dokum entów w zbiorze je st problem owy, w obrębie zaś każdej z w y­ typow anych grup rzeczow ych zostały one ułożone chronologicznie. A. W ojtaszak zachował oryginalną stylistykę i pisownię, popraw ił jedynie ewidentne błędy orto­ graficzne, interpunkcyjne i składniowe. Zasada ingerencji w tekst tylko w koniecz­ nych przypadkach, pow szechnie praktykow ana, by oddać go m ożliwie blisko pier­ w ow zorow i, została jed n ak posunięta do skrajności w przypadku nazw m iejsco­ wych, które nie zostały wyjaśnione, co doprowadziło do nieczytelności geograficz­ nej dokum entów, o czym szerzej w innym m iejscu.

A utor zestaw ił drukow ane dokum enty w sześciu grupach rzeczow ych. Co do w ydzielenia tych właśnie oraz precyzji ich tytułów, które niekiedy są nieporad­ ne, a ich form a najczęściej barokowa, m ożna mieć pow ażne zastrzeżenia. A. Woj­ taszak nie bardzo radził sobie z klasyfikacjąprzygotow anego m ateriału źródłow e­ go, i stąd niejednokrotnie tytuł grupy był naginany do jej zaw artości, nie zawsze dającej się dokładnie skwantyfikować. Całość przypom ina zbiór w znacznym stop­ niu przypadkowy, który pow stał bez narzucenia sobie odgórnego planu, po w cze­ śniejszym rozpoznaniu w szystkich dokumentów.

W pierwszej grupie m iały znaleźć się dokum enty (w liczbie 7) odnoszące się do działalności Biura Łącznika, spraw organizacyjnych i relacji z przedstaw iciela­ mi wojskowych władz radzieckich. Tytuł tej części nie został najlepiej sform ułowa­ ny, albow iem sam o pojęcie działalności je st na tyle pojem ne, że w gruncie rzeczy w yczerpuje jeśli nie cały zbiór, to w iększość jego dokum entów. Tego z re s z tą co byłoby dlań najistotniejsze, czyli sprawozdań Biura, nie opublikowano. Dziwić może zam ieszczenie tutaj dokum entu o używ aniu przez w ojska radzieckie nazw w ję z y ­ ku niem ieckim , a zupełnie niezrozum iałym je st usytuow anie polsko-radzieckiej um owy żniwnej. A.W ojtaszak nie do końca wiedział, jakie dokum enty powinny się znaleźć w tej grupie, ew entualnie, co bardziej praw dopodobne, utw orzył j ą z m ate­ riałów, które nie pasow ały do innych bloków tem atycznych.

(8)

D ruga grupa zaw iera dokum enty (22) dotyczące radzieckiej eksploatacji infrastruktury przem ysłow ej, m ieszkaniowej, sakralnej i obiektów leczniczych oraz ich przejm ow ania przez adm inistracją polską. Łączenie w jednym m iejscu spraw np. przem ysłu i lecznictw a nie jest najszczęśliw sze, w ręcz razi, i nie pow inno być praktykow ane. W gruncie rzeczy najwięcej dokum entów tyczy spraw kw aterun­ kowych, a głównie zajmowania i wykorzystywania różnego rodzaju budynków przez Rosjan. Bardzo skrom ny m ateriał ujmuje zagadnienia przem ysłu i gospodarki m or­ skiej, poza przyjęty tytuł wychodzi natom iast dokum ent odnoszący się do kom uni­ kacji, a ściślej dem ontażu linii kolejowej.

N astępną, trzecią grupą, objął autor źródła (21 dokum entów ), które m iały pokazyw ać interw encje u w ojskow ych władz radzieckich w spraw ach przejm o­ w ania terenów oraz bezpraw ną eksploatację w leśnictwie, rolnictw ie i rybołów ­ stwie przez obce oddziały w ojskowe. W kolejnej zaś znalazły się przekazy (21) traktujące o przestępstw ach dokonyw anych przez żołnierzy A rm ii Czerwonej na ludności cywilnej Pom orza Zachodniego.

Piąta grupa szereguje archiw alia (9) o stosunku Arm ii Czerwonej do osad­ ników polskich, choć są w śród nich i takie, które obrazują odwrotne relacje. O stat­ nia natom iast ilustruje stosunek żołnierzy radzieckich do ludności niem ieckiej, uw i­ daczniając zw łaszcza jej faw oryzow anie - zrozum iałe w obec faktu, iż spełniała ona ważne zadania usługow e dla zw ycięskiej armii. To oczyw iście ocena uprosz­ czona, gdyż i N iem cy narażeni byli na gw ałty i napady ze strony czerw onoarm i­ stów.

W sposób sztuczny i formalny autor rozbił problem atykę społecznych aspek­ tów stacjonow ania w ojsk radzieckich na kilka grup (czw arta, piąta i szósta), co spow odow ało, iż budzi niekiedy zastrzeżenia kw alifikacja części dokum entów w ich obrębie. Tak na przykład dokum ent nr 68 pow inien być w łaściw ie w grupie szóstej, a nie w czw artej, natom iast dokum ent nr 84 nie tylko w szóstej, ale i w piątej.

Trudno w łaściw ie ustosunkować się do wyboru dokumentów, który przygo­ tow ał A.W ojtaszak, a ściślej ich wartości i znaczenia dla pokazania obrazu Arm ii Czerwonej. To w końcu subiektyw ne spojrzenie autora opracow ania - osoba do­ brze znająca problem atykę, m oże w szak zauważyć, iż nie w szystkie archiw alia pow inny być ujęte ze w zględu na błahą treść, w ielu natom iast w ażnych nie za­ m ieszczono. B y nie być gołosłownym : zachow ały się (niekiedy w języ k u ro sy j­ skim) ciekaw e dokum enty o relacjach m iędzy polskim i w ładzam i a w ojskow ą ad­ m inistracją radziecką (np. pismo L. B orkow icza z 13.08.1945 -U W S , sygn. 1260, pismo Biura Łącznika z 30.07.1947 - UW S, sygn. 1280) czy o radzieckim sądow ­ nictw ie w ojskow ym ew entualnie radzieckich obozach jenieckich. Warto było za­ mieścić dokum ent o zasadach zgłaszania szkód wyrządzanych przez obce oddziały czy projekt uregulow ania nieporozum ień m iędzy ludnością cyw ilną polską i w ła­ dzami w ojskow ej adm inistracji radzieckiej. Równie w ażne są dokum enty z lutego

(9)

i m arca 1948 r., które dotyczą charakterystyki czynności prow adzonych przez B iu­ ro Łącznika (UW S, sygn. 1280), choć w ybiegają chronologicznie poza datę jeg o likwidacji.

W spom inaliśm y w cześniej, iż w obrębie poszczególnych grup autor ułożył dokum enty chronologicznie, i w ydaw ałoby się, iż w takim przypadku nie m ożna popełnić pom yłki. Stało się jednak inaczej, skoro dokum ent nr 5 datow any na 9 sierpnia 1947 r., znalazł się przed dokum entem nr 6 o dwa dni w cześniejszym . N iedatow any przekaz nr 7, który autor usytuow ał na końcu pierwszej grupy rze­ czowej, pow inien być właściw ie um ieszczony w niej jako pierwszy, gdyż czas jego pow stania m ożna w sposób w iarygodny ustalić po analizie treści (spraw a żniw) i okresie spraw ow ania funkcji w ystaw cy (w icem inister rolnictw a i reform rolnych M ichał Szyszko zm arł 12 stycznia 1946 r.) na połow ę 1945 r. A naliza w ew nętrzna dokum entów należy do podstaw ow ych kanonów pracy edytora, które trzeba znać, gdy przystępuje się do wydaw ania źródeł.

Bodaj najsłabszą stroną recenzowanego w ydaw nictw a źródłow ego jest jego aparat naukowy, który tradycyjnie składać się powinien z dwojakiego rodzaju przy­ pisów: tekstow ych, zw iązanych wyłącznie z form ą dokum entów, a w szczególno­ ści z ich odczytaniem , stanem fizycznym , nieczytelnością i w ariantow ością, oraz rzeczow ych, objaśniających czytelnikow i to, co konieczne do lepszego zrozum ie­ nia tekstów. Tego w łaśnie, co najbardziej cenne i pożądane, czyli zaopatrzenia dokum entów w niezbędne w yjaśnienia, podania obecnych nazw (niegdyś niem iec­ kich lub tymczasowo istniejących) miejscowości, krótkich not biograficznych przy­ najmniej najważniejszych osób, dostrzeżenia wcześniejszych edycji poszczególnych tekstów czy naw et naszkicow ania dalszego przebiegu niektórych spraw - zabra­ kło w recenzow anym w ydaw nictw ie.

Opracow anie w ydaw nicze dokum entów ograniczył zatem autor do niewielu elementów. W m iarę konsekw entnie w ykazyw ane były istotne dla treści dopiski na m arginesach, uw zględnieni w ystaw cy (podpisujący dokum enty) czy dokony­ wane uzupełnienia w yrazów w ystępujących w form ie skrótów. N iekiedy próbo­ w ał on rów nież sygnalizow ać opuszczenie fragm entów tekstu (np. dok. nr 2 ,6 , 19, 74), ale niestety nie dodaw ał czego dotyczą usunięte części. N ie dochow ał więc jednej z w ażniejszych zasad edytorstwa: w szelkie bow iem zm iany pow inny być sygnalizow ane czytelnikow i przez w ydaw cę w taki sposób, by ten nie tylko w ie­ dział, że popraw ek dokonano, ale także, by orientow ał się na czym one polegały.

Trudno w ym agać od autora, by podał personalia w szystkich osób w ystępu­ jących w dokum entach, bo jest to niemożliwe zw łaszcza w odniesieniu do szerego­ wych żołnierzy, niemniej takich informacji m ożna było udzielić o polskich urzędni­ kach i radzieckich generałach, choć w ym agałoby to lepszej orientacji w okresie i zdecydow anie w iększego nakładu pracy. Rzecz interesująca, iż autor (kierując się zapew ne przepisam i ustaw y o ochronie danych osobow ych) pom inął w opracow a­ niu personalia ofiar przestępstw dokonanych przez Rosjan, kryjąc anonim ow ość

(10)

poszkodow anych ze w zględu na być m oże żyjących krewnych. M usim y mu w ie­ rzyć na słowo, gdyż w eryfikacja tych założeń nie je st m ożliw a w obec braku w ła­ ściwej adnotacji przy dokum entach.

R ażą pew ną nieporadnością nagłów ki dokum entów, przy których sporzą­ dzaniu autor nie zaw sze potrafił wyzwolić się od języ ka tekstów oryginalnych, nie ujednolicił zapisów nazw instytucji, różnie niekiedy podaw anych. To edytor prze­ cież kształtuje treść nagłów ka, i wcale nie musi poddaw ać się istniejącem u stresz­ czeniu (opisow i) spraw y (jeśli jest) w prezentow anych przekazach. Z kolei w le­ gendzie (a w łaściw ie w odnośniku do niej) autor podać pow inien inne w ydania poszczególnych tekstów (np. dokum entu nr 82). Dodajm y jeszcze taki szczegół, iż prezentow any zapis strony dokumentów, łączący j ą bezpośrednio z sygnaturą, nie je st praktykow any, a przy tym je st mało czytelny, dając w pierwszej chwili w raże­

nie, iż całość dotyczy tylko sygnatury.

B ezw zględnym nakazem edytora jest spraw a podaw ania w nagłów ku m iej­ sca w ystaw ienia dokum entów w brzm ieniu nazw y aktualnej. K ardynalnym b łę­ dem A.W ojtaszaka było zaniechanie rozw iązyw ania nazw przejściowych, nagm in­ nie w ystępujących w pierw szych kilku latach po w ojnie zanim nie ustaliły się osta­ teczne nazwy, oraz brak polskich odpow iedników niem ieckich nazw m iejscow o­ ści. Przeciętny czytelnik, jeśli nie dysponuje odpow iednią pom ocą naukow ą, nie jest absolutnie w stanie zorientow ać się o ja k ą m iejscow ość chodzi. Konia z rzę­

dem temu, kto od razu w skaże, iż Słow ianice to Sierosław, Narw ik to Bystra, Tro- janow o - Trzygłów, a Jam und - Jamno. N aw et częściej używ ane nazw y przej­

ściowe w iększych miast, ja k np. Gryfic (Zagórze), Reska (Ławiczka) czy G olenio­ wa (G ołonóg), szybko zacierają się w pam ięci. D okum ent staje się nieczytelny, gdyż trudno się z jeg o treści zorientować, gdzie rozgryw ają się opisyw ane przezeń wydarzenia. Zastrzeżenie autora we w stępie, iż nazw y m iejscow e pozostaw ił on w brzm ieniu z okresu, z którego pochodziły dokumenty, rzekom o dla lepszego p o ­ znania języ k a przeszłości, w żaden sposób nie daje się tu obronić.

D robne błędy m aszynow e; nad którymi w recenzjach przechodzi się w łaści­ wie bez zauw ażenia, nabierają i w tym w ydaw nictw ie pew nego znaczenia. Z a­ uw ażm y więc, iż np. w dok. nr 34 zm iana jednej litery w nagłów ku spow odow ała, iż dokum ent odnosi się do Szczecina zam iast do Szczecinka, co rów nie błędnie skutkuje później w indeksie geograficznym.

Generalnie rzec biorąc dokumenty nie zostały zaopatrzone w niezbędne przy­ pisy tekstow e i rzeczow e (inform acyjne), przeto w łaściw ie tego rodzaju edycja źródeł je st niczym innym , ja k jedynie wiernym przepisaniem oryginałów bez w ła­ ściwej ich obróbki, zaw sze najbardziej pracochłonnej. Ona to zresztą silnie waży na ocenie w ydaw nictw a, naw et źródeł najnow szych, by o rzetelności i cechach edytora nie mówić.

Dla ułatw ienia poszukiw ań sporządził autor indeksy osobow y i geograficz­ ny, um ieszczone w końcow ej części publikacji. N iestety i do nich m ożna m ieć

(11)

pow ażne zastrzeżenia, gdyż stanow ią zaprzeczenie ogólnie przyjętych zasad ich przygotowania.

Trudno zrozum ieć (jeśli wprost nie złożyć to na karby pośpiechu, i podejścia - byle w ydać, które dają później takie w łaśnie rezultaty) dlaczego w indeksie oso­ bowym autor operuje nie stroną, jak pow szechnie się czyni, ale num erem doku­ mentu, w którym ujęta je st konkretna osoba. W ydłuża to czytelnikow i odnalezienie interesującego go nazw iska, zw łaszcza, gdy dokum enty są w ielostronicow e. Nie starał się autor naw et w przypadku znaczących osób podaw ać kim one były, choć nie zaw sze w ym agałoby to żmudnej pracy poszukiw aw czej, podobnie niechętnie podszedł do rozw iązyw ania czy uzupełniania imion przy nazwiskach. K ilkukrotny zapis w indeksie w różnych m iejscach tej samej osoby, na przykład gen. lejt. F.N. Lagunow a, raz w łaśnie tak ja k przed chw ilą podaliśm y, innym razem w wersji Łagunow, a jeszcze innym - Lehunow, co najmniej zakraw a na nieporozum ienie. Nie chcę specjalnie w daw ać się w szukanie błędów zw iązanych z przekręceniem nazwisk, ale podam dwa tylko przykłady: gen. lejt. Kotow -Legunow Paweł to w ła­ ściwie K otow - L egonkow Paweł, a dow ódca Centralnej B azy Przeładunkow ej w Szczecinie nazyw ał się M artynow nie zaś Nartynow. Poza tym dostrzec m ożna sporo niekonsekw encji, choćby niejednolite określniki stanowisk czy stopni np. ra­ dzieckich generałów (raz w ystępuje gen., innym razem gen. lejt. itp.). Indeks przy­ gotow any przez autora, będący w łaściw ie w ydrukiem kom puterow ym nazwisk w ystępujących w tekstach, m oże być co najwyżej dobrym m ateriałem w yjścio­ wym (pierw iastkow ym ) do sporządzenia popraw nego indeksu osobowego.

P odobną w łaściw ie pom yłką, by tak rzec, je st indeks geograficzny, który nijak się m a do praw idłow o sporządzonych tego rodzaju pomocy. Jak w przypadku poprzednim m am y tu do czynienia z kom puterow ym zestaw ieniem alfabetycznym nazw m iejscow ości. B ez w zglądu więc na to, iż często chodzi o je d n ą i tę sam ą m iejscow ość, błędny zapis literowy bądź w ystępow anie tym czasowej nazwy, pro­ w adzą do um ieszczenia jej w indeksie w różnych m iejscach, a czytelnik m a prawo uważać, iż chodzi o różne m iejscowości. Egzem plifikując: dw ukrotnie pojaw iają się Barw ice, raz oznaczając aktualną nazw ę m iejscow ości, drugi raz tym czasow ą nazwę obecnych M ieszkow ic; podobnie jest w przypadku nazwy Głębokie, dzielni­ cy Szczecina oraz M rzeżyna, niegdyś tak określanego. W ystępuje zarów no B iało­ gard ja k i B iałogród, Stargard Szczeciński, Starogard oraz Starogród, M ierzyn, M hringen i M oringen, poprawne Karlino i niepoprawne Korlino, Legnica i Lignica, K rólew iec i Chojna, mimo, iż chodzi o tę sam ą m iejscowość. Kolbaczew o to prze­ cież K ołbaskow o, Dąb N ow y-D ębno, B roniszew o-B rojce, C anów -Sianów itd. - przykłady m ożna by m nożyć. N eu Klcken to nie Tłukom N ow y tylko N ow y K lu­ kom , W est-Gone to W estgnne - Stare Gonne. Trudno się dom yślić, iż W ołmin to przekręcona nazw a m iejscow a Wołynina czyli dzisiejszego Załom ia. Tajemniczo brzm iąca nazw a m iejscow ości M ego odnosi się do niem ieckiego M egow a a więc polskiego M echowa. Nie sposób znaleźć uspraw iedliw ienie dla tak sporządzonego

(12)

indeksu geograficznego, który je st niepoprawny, wręcz nieprzydatny i naw et do­ brze zorientow anych w problem atyce m oże w prow adzić w błąd.

Z biór dokum entów przygotow any przez A. W ojtaszaka przedstaw ia drobny zaledw ie w ycinek radzieckiej obecności na Pom orzu Zachodnim , absolutnie nie w yczerpując tego zagadnienia, z czego autor zdaw ał sobie zapew ne sprawę. P o­ nieważ z różnych w zględów nie m ógł on objąć w szystkich dokum entów przecho­ w yw anych w B iurze Łącznika, by zam knąć w w ydaw nictw ie pew ną całość, prze­ to pow ażny badacz i tak musi przejrzeć w szystkie m ateriały tej kom órki organiza­ cyjnej U rzędu W ojewódzkiego Szczecińskiego (a zachowały się nie tylko, ja k chce autor w W ydziale Społeczno-Politycznym ), gdyż nie ma żadnego rozeznania, co pozostało poza przygotow anym do druku wyborem . Z tego też w zględu, ja k i z uwagi na duże niedociągnięcia edytorskie, książka ta zapewne nie będzie stanowić nieocenionego źródła inform acji i ułatwienia w bezpośrednim dotarciu do archiw a­ liów. N ie w ydaje się też praw dopodobna użyteczność tej publikacji w kształtow a­ niu m łodych historyków - w ram ach zajęć prosem inaryjnych i sem inaryjnych z zakresu archiw istyki, bo nie przedstaw ia ona sobą m odelu edytorstw a godnego naśladow ania.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dokum enty (sensu stricto) dotyczące osoby

Dokum enty (sensu stricto) dotyczące osoby relatora

Dokum enty ( sensu stricto) dotyczące reiatora.. Iime materiały dokumentacyjne dotyczące reiatora

Dokum enty (sensu stricto) dotyczące osoby

Dokum enty (sensu stricto) dotyczące osoby relatora

Dokum enty (sensu stricto) dotyczące osoby

Dokum enty (sensu stricto) dotyczące osoby

Dokum enty (sensu stricto) dotyczące osoby