• Nie Znaleziono Wyników

Refleksje na temat wyboru tekstu literackiego i możliwości jego wykorzystania w kształtowaniu świadomości literackiej uczniów w młodszym wieku szkolnym : na przykładzie wybranego wydania baśni "Stoliczku nakryj się" oraz jej przekształceń

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Refleksje na temat wyboru tekstu literackiego i możliwości jego wykorzystania w kształtowaniu świadomości literackiej uczniów w młodszym wieku szkolnym : na przykładzie wybranego wydania baśni "Stoliczku nakryj się" oraz jej przekształceń"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta Szefler

Refleksje na temat wyboru tekstu

literackiego i możliwości jego

wykorzystania w kształtowaniu

świadomości literackiej uczniów w

młodszym wieku szkolnym : na

przykładzie wybranego wydania

baśni "Stoliczku nakryj się" oraz jej

przekształceń

Nauczyciel i Szkoła 2 (9), 185-190

(2)

Elżbieta Szefler

Refleksje na temat wyboru tekstu literackiego

i możliwości jego wykorzystania w kształtowa­

niu świadomości literackiej uczniów w młod­

szym wieku szkolnym

(na przykładzie wybranego wydania baśni „Stoliczku nakryj się” oraz jej przekształceń)

Przed kilku laty znana baśń „Stoliczku nakryj się” — Jakuba i W ilhelma G rim ­ m ów została w ydana po raz kolejny. Tym razem w y daw cą była O ficyna R.A.F. działająca w Raciborzu. D zieci m ogą znać fragm enty tego utw oru, dzięki często czytanej (zw łaszcza w m łodszym wieku) bajce „K ożucha K łam czucha” Janiny Po­ razińskiej. M ogły rów nież zapoznać się z innym i jej fragm entam i. W w ypisach klas niższych znajduje się bow iem czytanka „Stoliczku nakryj się” autorstw a A r­ tura O ppm ana (O r-O ta)1. U czniow ie m ogli też zetknąć się z w cześniejszym p o l­ skim w ydaniem tej baśni w postaci książki w ydanej przez N aszą K sięgarnię2.

W ymienieni autorzy polscy3 zaczerpnęli bow iem po jednym w ątku tem atycz­ nym z opracow ania Grimmów, przetw arzając je nieco. Czytelnik, który w cześniej niż utw ór Grim mów pozna utw ory wym ienionych tu polskich autorów, w „Stolicz­ ku nakryj się” G rim m ów w ydzieli obydw a w ątki bez specjalnych trudności, a p o ­ tem nazw ie je , posługując się tytułam i polskich książeczek. N ieco starszy czytel­ nik zauw aży natom iast istotę przekształceń (najpierw treściow ą, a później m oże i form alną). Czy, kiedy i w jak i sposób ta nastąpi, będzie zapew ne zależeć od in­ spiracji dorosłych (przede wszystkim nauczycieli), inicjujących działania w zakre­ sie tego typu analiz i stw arzający ch w arunki do w ielo k ro tn eg o z etk n ięcia się uczniów z m ateriałam i um ożliw iającym i takie analizy.

Porów nując utw ór G rim m ów z utw oram i Porazińskiej i O r-O ta, uczniow ie m ogą m ieć czasam i w rażenie, że to G rim m ow ie zapożyczyli pom ysły od autorów polskich4 i połączyli dw a utw ory w jeden. M otywy: z „K otuchy K łam czuchy” i

1 W. B adalska: Rośniemy razem. Wypisy dla klasy II. WSiP. W arszaw a 1988. 2 A. Oppm an: Stoliczku nakryj się. N asza K sięgarnia. W arszaw a 195Ó. 3 C hodzi o J. P o razińską i A rtura O ppm ana (O r-O ta).

4 N a leż y im w ów czas p rzybliżyć okres d ziałalności tw órczej każdego autora i tym sam ym uzm ysłow ić m o żliw ą kolejność pow staw ania utworów.

(3)

186 Nauczyciel i Szkota 2(9) 2 0 0 0 wersji baśni „Stoliczku nakryj się” autorstw a O r-O ta stanow ią w baśni G rim m ów fragm enty łączące się w bardzo prosty, by nie rzec — banalny, sposób. W ątki nie przeplatają się bow iem w zajem nie. Ponadto są bardzo luźno ze sobą pow iązane i w zasadzie aż razi sztuczność, w jakiej współwystępują. W ątek z „K otuchy K łam ­ czuchy” stanowi wstęp oraz zakończenie baśni Grimmów. M otyw czarodziejskiego stolika, zaczarow anego osła i kija sam obija m ożna uznać natom iast za w ątek pod­ stawowy, adekw atny do tytułu całości.

Jak zatem skonstruow any je st pierwowzór, a w czym tkwi w artość zapożyczo­ nych i przetw orzonych pom ysłów ? Jakie znaczenie dla w alorów pierw ow zoru ma jak o ść dokonanego przekładu?

N ie bieda w dom u kraw ca (jak w baśni Or-O ta) pow oduje — w pierw ow zo­ rze utw oru — w ędrów kę syna w poszukiw aniu pracy i w zw iązku z tym opuszcze­ nie dom u rodzinnego. W om aw ianym w ydaniu m am y do czynienia z trzem a bo­ hateram i — braćm i, którzy z o stają w ypędzeni przez w łasnego ojca. P ow odem w szystkiego je st koza, która nagm innie kłam ie. Pytana przez starego kraw ca, czy najadła się podczas całodziennego w ypasu, oskarża kolejno synów kraw ca, że o n ią nie dbali. Czytelnik nie m oże jed n ak dopatrzeć się przyczyn w iary starego kraw ca w słow a kozy, a nieuw zględniania tłum aczeń synów.

Tak zaw iązana akcja toczy się dalej. Synow ie u d ają się kolejno po naukę do: stolarza (najstarszy syn), m łynarza (średni syn), snycerza (najm łodszy syn). Po rocznej nauce i pracy otrzym ują zapłatę w postaci czarodziejskich przedm iotów. D laczego jed n ak postanaw iają w rócić do rodzinnego dom u? Przecież zostali w y­ rzuceni, a w dodatku nic im nie w iadom o o konflikcie starego gospodarza (czyli w łasnego ojca) z kozą, o je j ogoleniu i wypędzeniu. Dlaczego nie obaw iają się, że zła i egoistyczna koza m oże przysporzyć now ych w aśni rodzinnych? Czy uw aża­ ją, że czarodziejskie przedm ioty udobruchają starego kraw ca i przyw rócą synow ­ skie m iejsce w dom u rodzinnym ? Taką m otyw ację m ożna uznać za chęć przekup­ stwa. W czym jed n ak zaw inili synow ie? Za co chcą takim i niew łaściw ym i m eto­ dami przyw rócić szczęście rodzinne? A m oże tak m ierne m niem anie m ają o m o­ ralności ojca?

Pytań m ożna stawiać więcej. Z jakiego np. pow odu trzeci syn otrzym uje cza­ rodziejski prezent, działający na zupełnie innej zasadzie niż dwa poprzednie? Ten prezent, w przeciw ieństw ie do stolika i osła, nie przyczynia się do w zbogacenia osoby nim obdarowanej. Kij w yłącznie karze. I jeśli ju ż ma ukarać synów, to chyba dw óch starszych — nieudaczników , którzy w naiw ny sposób u tracili nagrody o cudownej mocy. Potem winien zabrać się za karanie głównego w inow ajcy — zło­ dzieja karczm arza. W w ersji opracow anej przez O r-O ta oberżysta w ydaje na sie­ bie wyrok i niechcący dokonuje sam osądu. Ów chciw iec, pożądający zaw artości tajem niczej torby, czeka na sen kraw czyka. W ymawia w ów czas zaklęcie i ... do­ staje nauczkę: „A w tem z torby kij w yskoczy i nuż grzm ocić plecy jeg o , a prze­

(4)

Elżbieta Szefler — Refleksje na tem at wyboru tekstu lite rackieg o. 187 maw iać: — Oddaj cudze! A, nie kradnij! Pilnuj sw ego!”5. K raw czyk ułatw ił mu to zadanie, zdradzając słowa zaklęcia. Zem sta dokonała się w ięc ja k gdyby sama, bez czynnego udziału osoby poszkodow anej. Śm iało m ożna stw ierdzić, że w za­ sadzie nie w idać naw et ze strony m łodego kraw czyka takiej chęci.

W omawianej wersji baśni zakłada się jednak niejako z góry, że ktoś m usi zo­ stać ukarany. Ale kto i dlaczego? Tego czytelnicy nie w iedzą dokładnie jeszcze w ów czas, gdy najm łodszy syn dostaje od swego m ajstra snycerskiego nagrodę za pracę. Jest nią torba z kijem wewnątrz. Chłopiec mówi wówczas: „Torbę przerzucę przez ram ię i m oże mi służyć, ale po co mi kij? Będzie m i tylko zbytecznie cią­ żyć”6. M istrz tłumaczy mu, że tym obroni się przed dokuczaniem innych. Dlaczego jed n ak w tym m om encie zakłada się, iż bohater popada w konflikty i m usi bronić się? Z treści w cześniejszych zupełnie to nie w ynika. Z logicznego punktu w idze­ nia nie je st to więc uzasadnione. W baśniow ym zaś św iecie teoretycznie w szyst­ ko je s t m ożliw e. K ontynuując jednakże myśl dotyczącą następstw a zdarzeń i ich logiki, m ożna zastanaw iać się, w jak ich sytuacjach taki p rezent byłby zasadny. W w ersji baśni opracowanej przez Or-Ota, to jeden chłopiec „gubi” podarki i w ra­ ca do swego m ajstra po następne. Ten natom iast, wreszcie zniecierpliw iony gapio­ stwem swego ucznia, chce nauczyć go pewnej przezorności. Niekoniecznie jednak zakłada, iż rów nocześnie należy mu się kara fizyczna. N iew ątpliw ą karę chłopiec poniósł przecież ju ż w tych momentach, gdy ukradziono mu cenne podarki, stano­ wiące zapłatę za rzetelną, uczciw ą pracę. Zatem być może ma być tylko „odkryw ­ cą” sw ego prześladow cy i obserw atorem jeg o klęski (ponoszonej kary cielesnej, w stydu i podjętej decyzji zwrotu przyw łaszczonych przedm iotów). W alternatyw ­ nym rozw iązaniu zakłada się jednak, iż sam bohater m usi ponieść podw ójną karę, aby zrozum iał swój błąd i nie popełniał go więcej razy. W sytuacji, gdy m am y do czynienia z trzem a bohateram i — braćm i (w ersja G rim m ów w przekładzie R.A.F. — w Raciborzu), kara przez nich ponoszona za spraw ą m ajstra może być zasad­ na również w pewnych tylko okolicznościach. M ożna by j ą uznać za słuszną wtedy, gdyby bohaterow ie kolejno trafiali po naukę do jednego mistrza. A le tak przecież nie je s t i to pow oduje absurdalność sytuacji karania takiego, ja k przedstaw ione w książce. Z treści w ynika ponadto, iż bracia p iszą do siebie listy, inform ując się naw zajem o ważnych wydarzeniach ze swego życia. I w tym brak logiki oraz kon­ sekwencji. Przecież byli w ypędzani z domu jeden po drugim i w ędrow ali w świat osobno. K ażdy kolejny syn nie w iedział w ięc, co dalej działo się w dom u ojca i jak ie postanow ienia podejm ow ał stary kraw iec. Św iat je s t długi i szeroki. Jak więc znaleźć brata, o którego losach nie w ie się niczego? Po drugie: kto m ógł po­ zwolić sobie na korespondencję w erze m ierzenia m ateriału łokciem kraw ieckim ,

s W ydanie baśni O ppm ana z 1956 roku.

(5)

188 Nauczyciel i Szkoła 2(9) 2 0 0 0 chodzenia w sukm anach (ilustracja tow arzysząca tekstow i) i term inow ania u m i­ strzów ? I ja k taka korespondencja w yglądała? Czy ci chłopcy w ogóle um ieli p i­ sać? Zw łaszcza że byli to ubodzy wieśniacy, którzy nie ukończyli żadnych szkół... W utw orze znajdujem y natom iast informację: „B racia m u napisali, ja k nieuczci­ w y karczm arz pozbaw ił ich czarodziejskich przedm iotów ”7.

Z tekstu w ynika też, że w łaśnie po tym liście m łody snycerz otrzym ał, w na­ grodę za dobre zachow anie i p iln ą pracę, torbę z kijem. L ogika konstrukcji utw o­ ru nakazuje, aby poinform ow ać czytelnika, iż chłopiec opow iedział historię b ra­ ci swem u m ajstrowi. Konsekwencją tegoż byłby w ybór rodzaju nagrody i jej zasad­ ność. Jedno je st pewne: to najm łodszy syn okazuje się w ybaw icielem rodziny. U ru­ cham iając działanie czarodziejskich sił, odzyskuje skarby utracone przez braci.

O m aw iany utw ór m ógłby w zasadzie zakończyć się tym , że goście ucztow a­ li, a kraw iec odpoczyw ał po trudach pracow itego życia w radości i dostatku (tak kończy się on w w ersji Or-Ota). N ie został jed n ak przecież zakończony w ątek do­ tyczący kozy, która — w ygnana przez kraw ca — przepadła gdzieś w św iecie. Z a­ m ykanie akcji w ystępuje w ięc ja k gdyby po raz drugi. Z ostają tu w yjaśnione kon­ sekw encje w ygolenia kozie sierści na głowie. W stydziła się pokazać kom ukolwiek i ukryła w lisiej norze. Lisica przyw ołała na pom oc zw ierzęta i w ypłoszyły one to groźne, straszne zwierzę, które w ciem ności błyska w ielkim i oczyma. I w tedy koza „(...) zabeczała i ja k szalona pobiegła przed siebie tak, że nikt do dzisiaj nie wie, dokąd”8. W innych wersjach opow ieści o kozusze kłam czusze spotykam y odm ien­ ny finał. Jeden z nich je st taki: „Szczypaw ka poszła do nory, w eszła kozie do ucha, a ta z bólu musiała uciekać. Dopiero w tedy lisica zobaczyła, że to koza. Czego w ie­ śniak nie d o k o ń czy ł, tego d o k o n ała lisic a ”9. W w ersji o p raco w an ej p rzez J. Porazińską m ała Z azulka w yplątuje z obolałej kozy m iotającego się i kłujące­ go jeża. K oza, w dzięczna za to, przyznaje się gospodyni do w iny i ta z otw artym i ram ionam i w ita w ypędzoną w cześniej dziew czynkę. „Do dziś dnia za góram i, za lasami żyją szczęśliwie gospodyni, Zazulka i koza. Teraz, gdy koza ju ż nie kłam ie, trzeba j ą jak o ś inaczej nazw ać. A le ja k ? M oże w y w łaśnie znajdziecie dla niej dobrą nazw ę?” 10.

Siedząc różnorodne konstrukcje utw orów o zbliżonej treści, podobnie ja k tu ukazane, a także porów nując je z innym i11, uczniow ie zastanaw iają się nad treścią i form ą owych modyfikacji. N iew ątpliwie takie działania służą budow aniu podstaw św iadom ości literackiej dzieci. Praw dopodobnie m ogą w pływ ać rów nież na u do­ skonalanie w ypow iedzi tw órczych uczniów (w form ie tzw. sw obodnych tekstów

7 Op. cit. " Op. cit.

9 O kozie. [W:] Bożena Néěm cov: Baśnie czeskich dzieci. Pojezierze. Olsztyn 1990, s. 245-246. 10 J. Porazińska: Kożucha Kłamczucha. N asza K sięgarnia. W arszaw a 1983.

(6)

Elżbieta Szefler — Refleksje na tem at w yboru tekstu lite rackieg o. 189 czy opow iadań tw órczych) pod w zględem w ielości pom ysłów w zakresie treści, kon stru k cji w ypracow ania (np. w ielow ątkow ość i łączen ie w ątków , czerpanie m otywów z własnych dośw iadczeń czytelniczych, logika w ypow iedzi i logika nar­ racji, barwność stylu, zasadność zakończenia). U starszych dzieci, m ających więcej dośw iadczeń czytelniczych i w ielokrotnie stykających się z tak ą form ą pracy, w pracy tw órczej m ożna w yjść też np. od zakończenia utworu. Podać dzieciom m oż­ na tylko je d n o zakończenie lub kilka je g o w ariantów . Z adaniem dzieci będzie w ów czas próba odtw orzenia treści, doprow adzającej do określonych, podanych konsekw encji. Sam odzielne próby literackie w tym zakresie m ogą przez dłuższy czas poprzedzać w yłącznie w ypow iedzi (opow iadania) ustne. Innym ćw iczeniem m ogą być próby rozdzielania różnych w ątków w utw orze i budow anie nowych, od­ rębnych opowieści. Warto przy wszystkich tych ćwiczeniach pam iętać, aby nie w y ­ korzystyw ać w yłącznie w arstwy słownej utworów, lecz uwzględnić także ilustracje tow arzyszące tekstow i. Zwracam też szczególną uw agę na to, aby nauczyciel do­ konujący ich doboru zastanow ił się, które ilustracje posiadają w artości nie tylko inform acyjne, lecz charakteryzują się rów nież w aloram i artystycznym i. Ilustracje oraz tekst om aw ianej przeze m nie książki, w ydanej przez R.A.F. z R aciborza, nie posiadają takich w artości. Przekład utworu jest, m oim zdaniem , w ręcz nieudolnie dokonany12. O dtw orzona zastała wprawdzie dzięki niem u treść utw oru, ale nie od­ daje ona jeg o „klim atu” . Zam iast więc w dzięcznego, m elodyjnego, łatw o „w pada­ jącego w ucho” tekstu, czytelnik otrzymuje praw ie faktograficzną relację. Przykła­ dem niech służą w stępy do utw oru autorstw a A. O ppm ana oraz w tłum aczeniu ra­ ciborskim :

1. „Był sobie biedny krawiec i m iał syna jedynaka. Zawsze im się licho działo. Lecz raz przyszła bieda taka, że w chałupie naw et chleba nie zostało ani kęsa; cóż dopiero jajek , m leka lub sm acznego kaw ał m ięsa!” 13

n — K.W. W ójcicki: Koszałki opałki. [W :] Kwiat paproci i inne baśnie polskie. Wybrana i w stępem opatrzyła H. L ebecka. W ydaw nictw o P olskiego Tow arzystw a Przyjaciół K siążek. W ar­ szaw a 1986.

Dwaj bracia rodzeni. [W:] W. D obaczew ska: Złota studzienka. N asza K sięgarnia. W ar­ szaw a 1956.

O ośle, stoliku i kiju samobiju. [W :] J. Jacobs: Baśnie angielskie. N a sz a K sięg arn ia. W arszaw a 1963.

— E. Szelburg-Zarem bina: Kije samobije. W ydaw nictw o Polskiego Tow arzystw a Przyjaciół K siążek. W arszaw a 1988.

— M. Pyda: Zaczarowany stolik. „Ś w ierszczyk” 1988/25.

Biedak i chciwy bogacz. Wyd. Biuro P ropagandy R adzieckiej Sztuki K inow ej. M oskw a 1982.

12 J. W. G rim m : Stoliczku nakryj się, op. cit. 13 O r-Ot: Stoliczku nakryj się, op. cit.

(7)

190 N auczyciel i Szkota 2(9) 2 0 0 0 2. „D aw no, daw no tem u żył sobie stary kraw iec, który m iał trzech synów i kozą. Koza swoim mlekiem w szystkich żywiła i dlatego m usiała mieć dobrą opie­ kę i codziennie dobrze się napaść” .14

Inne porów nyw alne konstrukcje, to np.:

— „Tylko karczm arz nie spal. Myśl o zaczarowanym stoliku nie opuszczała go. Przypomniał sobie, że w komórce wśród staroci ma bardzo podobny stolik. Po cichutku go przyniósł, a widząc, że chłopiec twardo śpi, ostrożnie go wymienił” (R.A.F.);

— „Więc gdy kraw czyk się położył, czas nadarzył się sposobny. Oberżysta za­ brał stolik i postaw ił tam podobny” (Or-Ot).

Są w omaw ianej książce błędy gram atyczne (np.: „zapytał się” ; „N iedźw iedź się jej spytał” ; „przyjm ie m ię”), a także pow tórzenia określeń i zw rotów w bliskim sąsiedztw ie. Błędnie stosow ane są także znaki określające dialog i m yśli odautor­ skie. Np. uczeń klas niższych (a taki przede w szystkim je s t potencjalnym czytel­ nikiem tego utw oru), uczący się czytania z podziałem na role, nie pow inien mieć bezpośredniej styczności w zrokowej z tym tekstem , a najw yżej m oże go w ysłu­ chać. W przeciw nym razie całkow icie zagubi się w oznaczeniach ról. Oto przykła­ dy nieudolności redakcyjnych:

1) „Poczekaj, ty niewdzięcznico! — zawołał. — U rządzę cię tak, że ju ż nigdy nie zjaw isz się u uczciw ych m istrzów kraw ieckich” .

2) „Co przyniosłeś z w ędrów ki?” — „C enną rzecz, ojcze. Kij w torbie” . — „Co? — zdziw ił się ojciec — kij? P rzecież kij m ożesz sobie w yciąć z każdego drzew a!” 15

Brak tu konsekw encji w stosow aniu myślników, cudzysłowów. Raz zdarza się nadm iar zastosow anych znaków, a innym razem ich brak.

Bilansując dokonany przegląd raciborskiego przekładu i w ydania baśni G rim ­ mów „Stoliczku nakryj się” stwierdzam, iż wydawca winien zdecydow anie bardziej zadbać o dobry, literacki przekład oraz w artościow ą artystycznie ilustrację. W sytu­ acji dużej konkurencyjności na rynku wydawniczym, jak ą obecnie spotykamy, szansę przebicia się ma wyłącznie książka najlepsza. Tą drogą uczulam również nauczycieli, aby mieli świadomość funkcjonowania złej literatury i w dodatku niestarannie w y­ danej. Zatem ich zadaniem staje się jej właściwa selekcja, ale i jednoczesne, stop­ niowe wyposażanie ucznia w instrumentarium umożliwiające mu własną, samodziel­ ną ocenę i wybór. Wydaje się, że jednym z takich sposobów osiągnięcia celu jest budowanie świadom ości literackiej dzieci m. in. w takich zakresach, jakie w niniej­ szym opracow aniu starałam się lansować. Słuszność przyjętego kierunku działań upatruję i w tym, iż umożliwia on dziecku odkrywanie pew nych prawd (np. o do­ brych i złych autorach, przekładach, wydawcach itp., albo o tym, co jest literaturą, a co nią nie jest lub być nie powinno) w miejsce ich przyswajania (podawania i przyj­ m ow ania jako pew nik, bez dowodów).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Porównując średnie roczne przyrosty kąta Clarke’a stopy lewej stwierdza się, że wartości te zwiększają się istotnie w kolejnych bada­ niach w obu grupach

– Organizacja radiofonii i telewizji musi byc´ niezalez˙na od pan´stwa, pan´stwo odpowiada tylko za ogólne ustawodawstwo dotycz ˛ace s´rodków maso- wego przekazu oraz za

Kult relikwii rozwijał się jednak w całym Cesarstwie, gdyż ciała męczenników były dla chrześcijan "żywymi członkami Chrystusa i.. świątyniami Ducha

Proper account of openings and pipe connections between compartments are extremely important and may be the most tedious point to deal with due to the complexity of the piping system

Znamienne jest przy tym usunie˛cie w cien´ postaci kobiecej (matki b ˛ adz´ piastunki), która ufaj ˛ ac Maryi, bez obaw odchodzi do swych codziennych zaje˛c´. Zatem religij- ny

Trzeci ą sesjĊ obrad i zarazem czĊĞü meryto- ryczn ą konferencji zamknĊáa mgr Alicja Bronder (Uniwersytet ĝląski), która wygáosiáa referat pt.

We propose a simulation framework combin- ing optimal control [2] and large eddy simulations to in- vestigate the interaction between airborne wind energy systems and the