Przesiedleńcy z Białorusi w procesie
migracji i osadnictwa
Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny nr 2, 104-126
1995
P am ięci Stanisław a Sadowskiego przym sow ego przesiedleńca
PRZESIEDLEŃCY Z BIAŁORUSI W PROCESIE
M IGRACJI I OSADNICTW A*
Organizacja i przebieg przesiedlania
P ierwszego w rześnia 1939 roku w ojska Niem iec przekroczyły gra- nicę Polski. C hociaż wcześniej H itler z a ją ł Czechosłowację, datę 1 w rześnia 1939 roku większość historyków u zn aje za początek II wojny św iatow ej. Polska sta w ia ła zbrojny opór najeźdźcy, ale nie m ogąc po w strzym ać naw ałnicy hitlerow skiej - uległa; R ząd R P nigdy nie p odpisał k apitulacji. A rm ia R adziecka z aan ek to w ała tereny Zachodniej B iałorusi, z n ajd u jące się do 17. IX. 1939 w ram ach p a ń stw a polskiego. W kilka dni później, bo ju ż 25. IX. 1939 roku, ca ła B iałoruś z n alaz ła się we w ładaniu sow ieckim .1
N iektóre w ydarzenia z tego okresu dotyczące Zachodniej B iałorusi z asłu g u ją n a szczególne przypom nienie; to przecież one zadecydow ały o zm ianie układów geograficzno-politycznych oraz s ta ły się fundam entem dalszych losów zam ieszkujących j ą Polaków .
28 - 30 października 1939 roku w B iały m sto k u o d b y ło się sp o tk a nie delegacji moskiewskiej i białoruskiej celem om ów ienia losów części w schodnich ziem polskich, tzw . Zachodniej B iałorusi. Z a p ad ła decyzja o je j wcieleniu w sk ład R epubliki B iałoruskiej, a ty m sam ym i ZSRR- T a sa m a uchw ała g ło siła nacjonalizację banków , zakładów przem
ysło-* Poniższy tekst jest fragmentem większej całości. Został napisany na pod stawie badań socjologicznych prowadzonych przez Autora (Red.)
wych oraz ziem i. D okonano równocześnie konfiskaty m ajątków i w łasno ści kościelnej wraz z żyw ym i m artw y m inw entarzem . D rugiego listo p ad a
1939 roku, podczas posiedzenia N adzw yczajnej V Sesji Najwyższej R ady ZSRR, oficjalnie w łączono Zachodnią B iałoruś w skład Związku Radziec kiego. A nektow ano obszar obejm ujący 101 tysięcy k m 2, zaludniony przez 4,5 m in osób.2
Na p odstaw ie dekretu Prezydium R ad y Najwyższej z 29. XI. 1939 roku wszyscy m ieszkańcy Ziem W schodnich zostali obyw atelam i Związku Radzieckiego. Za odm ow ę przyjęcia obyw atelstw a radzieckiego groziło więzienie lub zsyłka. Decyzję tę, w sto su n k u do ludności narodow ości polskiej, uchylono w lipcu 1945 roku. W cześniej, od 30. V II. 1941 do 1 6 .1. 1943 - w związku z działalnością am b asad y polskiej w Kujbyszewie - była ona, w odniesieniu do Polaków, „zaw ieszona” .
W czerwcu 1941 roku wojska hitlerow skich Niemiec w targ n ęły na Białoruś. R ozpoczął się jednocześnie okres zm agań partyzanckich. B rali w nich udział zarów no Polacy ja k i B iałorusini. Silne były odd ziały A r mii K rajow ej. W alki o wyzwolenie toczyły się do końca lipca 1944 roku, kiedy to R osjanie zajęli Brześć. D ziałające n a te ry to riu m Zachodniej B ia łorusi O ddziały A rm ii K rajow ej wycofały się n a obszar Polski. K ilka dni wcześniej, bo 21 lipca 1944 roku, A rm ia R adziecka przekroczyła obecną granicę państw ow ą w rejonie Puszczy Białowieskiej i rozpoczęła m arsz na Berlin. W ytw orzyła się skom plikow ana s y tu a c ja polityczna.
Nowa sy tu a c ja te ry to ria ln a Polski, p o w sta ła w czasie w ojny i po jej zakończeniu, zm usiła polski rząd do olbrzym ich przesunięć ludności z byłych kresów n a obszar p ań stw a polskiego, a zw łaszcza n a Ziemie Za chodnie. C hodziło o ja k najszybsze zasiedlenie Ziem Odzyskanych i o wy trącenie z arsenału środków propagandow ych, ośrodków wrogich Polsce, argum entu p u stk i tery to rialn ej.
Między prom oskiew skim Polskim K o m itetem W yzw olenia N arodo wego a rządem R epubliki Białoruskiej z a w a rta zo stała - jeszcze w tra k cie d ziałań wojennych - um ow a o pow ojennym przesiedleniu.3 Pierw sze grupy przesiedlanej ludności polskiej osadzano w B iałostockiem , a lud ności białoruskiej - we wsiach opuszczonych przez naszych rodaków . W ty m sam y m okresie spraw ujący fak ty czn ą w ładzę P K W N , a n astęp nie R ząd Tym czasowy, p rzy stąp iły do tw orzenia ad m in istracji polskiej na Ziem iach Z achodnich. Proces te n zo stał zapoczątkow any w styczniu 1945 ro k u .4 N a obszar Ziem Odzyskanych zo stały w ysłane grupy ope
racyjne, zad an iem których było przygotow anie uzyskanych terenów do akcji z alu d n ian ia żyw iołem polskim .
Za g ru p am i operacyjnym i, a często i przed nim i, p o d ą ż a ła ludność za m ieszkująca w pobliżu byłej granicy polsko - niem ieckiej. Prof. Z. W oj ciechowski w trak cie d eb aty I Sesji R ady Naukowej dla Zagadnień Ziem O dzyskanych u d o w ad n iał, że kw estia osiedlenia się - to kw estia Polski. Jeżeli objęcie w p osiadanie nowych ziem nie n a stą p i szybko, to nie n a stą p i w ogóle. Nie było więc czasu n a planowe i m etodyczne prow adzenie akcji zasiedlania Ziem Zachodnich. Nie m ożna też było przed konferencją poczdam ską opracow ać oficjalnego planu przesiedlenia. P la n ta k i m ógł bowiem n ap o tk ać n a sprzeciw uczestników o b rad poczdam skich. M imo to, do sterow ania procesem tej wielkiej „wędrówki n a ro d u polskiego” po w ołany zo stał Państw ow y U rząd R epatriacyjny (Dz. U. R P. nr 18, 1945, poz. 1) oraz szereg innych in sty tu cji i organizacji państw ow ych.
Zim ą 1944 roku R ząd B iałoruski rozpow szechnił obwieszczenie o m oż liwości w yjazdu do Polski. Inform ow ał w nim równocześnie o przyszłych granicach naszego k ra ju .5 „P isały też n a ten te m a t gazety biało ru sk ie.” 6 W ustalonych przez R ząd B iałoruski m iejscowościach rozpoczęli rów nocześnie sw ą działalność Pełnom ocnicy Okręgowi Polskiego K o m itetu W yzw olenia N arodow ego do Spraw E w akuacji. B iu ra ich m ieściły się w zasadzie w byłych polskich m iastach pow iatow ych. W yjaśniali oni Po lakom po trzeb ę opuszczenia ziemi ich przodków . N a K resach pow szechna w ty m czasie b y ła idea dwóch wrogów oraz przekonanie o w yrzuceniu z ziemi rodzinnej i przym usow ym przesiedlaniu n a tereny niemieckie. Tego ty p u spojrzenie n a now ą sytuację polityczną m iało głębokie korze nie w polskim środow isku, zam ieszkałym tu od kilku pokoleń, względnie osadzonym n a tych terenach po I w ojnie św iatow ej. Ludność tych te renów b y ła głęboko przy w iązan a do swej ziem i, a konieczność w yjazdu tra k to w a ła ja k o nieszczęście spow odow ane przez Sowietów.
Liczono n a pow rót Polski, nie wierzono w fak t trw ałej inkorporacji tych ziem w granice Radzieckiej B iałorusi. Z tych względów wiele rodzin opuszczało sw oje sadyby z ociąganiem i niechęcią. Ci co podejm ow ali ten krok, uważali w yjazd za w ielką krzywdę m a te ria ln ą i m o raln ą. Śledzono z uw agą prasę radziecką i w yłapyw ano skrzętnie w iadom ości dotyczące Polski i dalszych losów terenów dotychczas przez Polskę zajm ow anych. W ielu nie w y rażało zgody n a w yjazd p o zo stając w swoich dom ach do połow y la t pięćdziesiątych.
nomocnikowi P K W N ja k i Przedstaw icielow i R ządu B iałoruskiego, sw ą narodowość polską, przez przedłożenie m etryki chrztu, ew entualnie do wodu osobistego, m etry k i ślubu kościelnego, względnie okupacyjnego „Personalausw eis” , w k tó ry m b y ła o dnotow ana narodow ość i w y znanie.7 Sprawy sporne pojaw iały się w tych przypadkach, kiedy Polacy, z uw agi na praw osław ne w yznanie, byli odnotow ani przez w ładze hitlerow skie jako „B iałorusini” . Były też i przy p ad k i odw rotne, wówczas kiedy B iało
rusina o w yznaniu katolickim zaliczano do narodow ości polskiej. S y tu acje takie m iały zw łaszcza miejsce w śród m ałżeństw m ieszanych.
S ta ra ją c y się o w yjazd m usiał u d ać się do właściwych terenow o w ładz białoruskich, by zgłosić im chęć w yjazdu do Polski. O trzym yw ał s ta m tą d zaśw iadczenie w yrażające zgodę n a w yjazd oraz stw ierdzenie ureg u lowania zobow iązań wobec p a ń stw a.8 O kres oczekiw ania n a w iadom ość 0 term inie p o d staw ien ia wagonów i d niu w yjazdu trw ał od k ilk u n astu dni do kilku ty g o d n i.9 Poświęcony on był n a przygotow anie się do podróży. Szykowano więc karm ę d la zw ierząt, k tó re zabierano do Polski, s ta ra n o się o św iadectw o zdrow ia d la wywożonej „żywizny” , dokonyw ano u b o ju 1 przygotow yw ano zapasy n a podróż. P rzygotow yw ano do tra n s p o rtu n a rzędzia rolnicze. W okresie ty m sprzedaw ano również za bezcen bydło, trzodę chlew ną i n arzęd z ia.10 Podczas oczekiw ania n a tra n sp o rt, rodziny, które zgłosiły się n a w yjazd, były odw iedzane przez polsko-białoruską komisję m ieszaną. D okonyw ała o n a opisu pozostaw ionej ziem i i zasie wów oraz obiektów gospodarczych. K ażda ew akuow ana ro d zin a d o sta wała opis m ienia wraz z p o d a n ą w rublach w artością szacunkow ą. O prócz tego w ydaw ano „zaświadczenie n a praw o ew akuacji do Polski” , k tó re po przyjeździe do k ra ju podlegało zw rotow i przy o trz y m an iu dokum entów polskich.
W ielu gospodarzy do sam ego m o m en tu w yjazdu liczyło n a zm ianę sy tuacji polityczno-geograficznej. U praw iali w zw iązku z ty m n ależącą do nich ziem ię do sam ego końca, w brew postanow ieniom z d n ia 30.X.1939 roku o nacjonalizacji ziemi. Z darzały się w ypadki, że w przeddzień w y jazd u obsiew ano pola, licząc, że za 2-3 m iesiące w rócą n a swoje i do ko n ają zbioru. W sie rodzinne opuszczano w atm osferze sm u tk u . Szcze gólnie tragiczne były pożegnania z opuszczanym i zagrodam i i polam i, zw łaszcza tych rodzin, spośród któ ry ch n ik t nie pozostaw ał n a opusz czonym gospodarstw ie.11 Zegnano się ze w szystkim , z każdym dom em , z każdym drzew em i z każdym sprzed an y m zwierzęciem. W ielu szło pod nieczynne ju ż kościoły i n a klęczkach prosiło Boga, aby w przy
szłości zezwolił im wrócić i złożyć kości w rodzinnej ziemi. N iektórzy całym i dniam i chodzili zam roczeni alkoholem , któ ry był „gnany” przez każdego, k to w yjeżdżał. K an istry z sam ogonem stanow iły również nie odzow ną w alutę w ym ienną, często pew niejszą niż pieniądze. K ilka dni przed w yjazdem ucztow ano - z przerw am i n a karm ienie zw ierząt dom o wych. N a przyjęcia pożegnalne byli również proszeni sąsiedzi B iałoru sini. Bardziej skom plikow anych zabiegów a d m in istracy jn y ch w ym agało załatw ienie w yjazdu d la osób będących w A rm ii Czerw onej. R odzina żoł nierza w inna b y ła w ystąpić o jego zw olnienie do dow ództw a właściwej jed n o stk i za pośrednictw em P ełnom ocnika Okręgowego P K W N . Dalszy try b zała tw ia n ia w yjazdu był podobny do drogi obow iązującej w ży ciu cyw ilym . T rzeba było przede w szystkim udow odnić sw oją narodo wość przy pom ocy m etryki chrztu. W dalszej kolejności należało udać się do dom u i razem z ro d zin ą wyjechać do P o lsk i.12 Żołnierze zwolnieni ze służby w W ojsku P olskim przyjeżdżali do dom u z zaśw iadczeniam i o odbytej służbie, k tó re to dokum enty zaw ierały równocześnie prośby do w ładz białoruskich o pom oc w ew akuacji ich rodzin. W iększość byłych żołnierzy w ogóle nie w racała je d n ak n a B iałoruś, a rodzinę zachęcała do przyjazdu przy pom ocy listów. Z darzały się też p rzypadki, że mężowie - w atm osferze euforii związanej z niedaw no zakończoną w ojną oraz to warzyszącego jej rozprzężenia m oralnego - zap o m in ali o swoich żonach pozostaw ionych n a B iałorusi. W iązali się z n ap o ty k an y m i n a Ziemiach O dzyskanych kobietam i, z k tórym i później zak ła d ali niekiedy rodziny. W ielu byłych żołnierzy szukało tran sp o rtó w ze swoich stro n , aby móc zw iązać się m ałżeństw em ze sw oją s y m p a tią lub narzeczoną. Po zaw ar ciu m ałżeństw a k orzystali z upraw nień przysługujących żołnierzom i osie dlali się n a lepszych gospodarstw ach ja k o osadnicy wojskowi. Z darzały się też przypadki zaw ierania m ałżeństw z p o zo stały m i n a tym tery to riu m N iem kam i.
Pierw sze tra n sp o rty z terenów B iałorusi ruszyły w kierunku Polski w iosną 1945 roku. W G orzow skiem znalazły się one w dniu 8 m a ja 1945 roku. Byli to osadnicy z byłego w ojew ództw a poleskiego, którzy osiedlili się w S antocku i W oj cieszy cach. W czerwcu tego roku w R okitnie osiedli przesiedleńcy z okolic W ołkowyska.
K ażda ew akuow ana ro d zin a d ysponow ała określonym miejscem w dwu w agonach tow arow ych. W je d n y m jech ali ludzie, a w drugim zw ierzęta i dobytek. W yjeżdżający dobierali się w ta k i sposób, aby
ro-dżina z w iększym bagażem je c h a ła razem z ro d z in ą o m niejszym bagażu. Zdarzało się, iż w jed n y m wagonie jech ały cztery rodziny.
W iększość tran sp o rtó w ruszało w drogę tu ż po załadow aniu. B yły je d nak przypadki, spowodowane b ałag an em , iż w agony załadow ane ludźm i, zw ierzętam i i żyw nością sta ły n a punkcie z aład u n k u po kilka dni. Stw arzało to okazję d la różnego ro d zaju kom binatorów . Handlow ali oni m iejscam i w pozornie rezerwowanych w agonach, względnie całym i wagonam i.13
W agon przeznaczony dla ludzi był załadow any żywnością, ziarnem , sianem, narzędziam i rolniczym i, m eblam i, odzieżą i p ozostałym do b y t kiem podróżujących. W pobliżu drzwi u staw ian o przenośne, żelazne pie cyki służące do ogrzew ania w n ętrza wagonu oraz gotow ania straw y.
N adm iar zabieranego bagażu (np. desek, narzędzi) i późniejsza nie przydatność niektórych zabieranych rzeczy był w ynikiem niewiedzy o Ziemiach O dzyskanych i słabej pracy inform acyjnej w p u n k tach za łatw iających w yjazd. O system atycznych zaś k o n tak tach m iędzy tym i, co już w yjechali, a tym i, co n a razie pozostali, nie m ogło być mowy z następujących powodów:
- zbyt krótkiego odstęp u czasu m iędzy odjeżdżającym i tra n sp o r tam i;
- zaabsorbow ania tych co w yjechali w łasnym i troskam i;
- wyjazdów w szystkich Polaków z wielu wsi w jed n y m transporcie. P rzeb ad an a przeze m nie g ru p a 60 rodzin przyw iozła ze sobą 26 koni, 50 krów, 7 jałów ek, 4 cielaki, 38 świń, 75 owiec, kury, 20 pługów , 7 bron, 20 uli, 4 siew niki, 2 żniw iarki, 4 wozy, 1 sanie, 2 m łockarnie. W ieziono oprócz tego ziarn o pszenicy, żyta, ziem niaki, grykę, groch, b u rak i ćwi kłowe itp . „Z abużanie” z naciskiem p o d k reślają, że przyw iezione n a nowy teren osiedlenia w yposażenie pom ogło im znieść rozłąkę z rodzin nymi stro n am i. Stw arzało n am iastk ę stro n ojczystych.
K ażdy tra n s p o rt m ia ł swoje kierow nictw o, k tó re reprezentow ało j a dących wobec w ładz białoruskich, a n astęp n ie polskich. O bow iązkiem „naczelnika” tra n s p o rtu było znać sta n osobowy, liczbę zw ierząt oraz czuwać n ad porządkiem i zdrow iem . W poszczególnych w agonach męż czyźni pełnili n a zm ianę w arty nocne. Z adanie ich było szczególnie tru d n e w w agonach przew ożących bydło, do których dość często w łam yw ały się, grasujące w zdłuż szlaków przejazdu, b an d y rabusiów .
Pow ażną dolegliw ością d la jad ący ch były p u n k ty przeładunkow e z po ciągu do p o c ią g u .14 P rzeładow anie do innych wagonów zw iązane było z większą szerokością torów obow iązujących n a teren ie Związku Radziec kiego. K ło p o ty z p rzeład u n k iem w ynikały z jed n ej stro n y z dużej ilości ciężkich bagaży oraz przew ożonych zw ierząt, a z drugiej ze złego stan u dworców kolejowych. B rak było ram p lub choćby prow izorycznych pom o stów . C zęsto p rz eła d u n ek odbyw ał się n a m a rtw y m torze przed stacją. P odróżujący w ciągali więc do polskich wagonów ciężary i zw ierzęta po pochylniach zrobionych z desek od wozów, łóżek lub siana. Sporo zwie rz ą t m usiano d o bijać ze względu na śm iertelne okaleczenia.
Z różnych względów pow ażna liczba tran sp o rtó w o d b y w ała p rzeład u nek w Ł unińcu, położonym n a p o łu d n ie od B aranow icz. R uch pociągu w kierunku o d w ro tn y m , nie do Polski, w zbudzał w śród jego pasaże rów popłoch i przerażenie. M im o w yjaśnień kolejarzy i przedstaw icieli w ładz, o d ży w ała w śród jad ąc y ch obaw a przed wywożeniem n a Sybir, przed zsyłką w g łą b Rosji.
Po p rz e ła d u n k u tra n s p o rty obierały kierunek n a Brześć, gdzie do konyw ano o d p ra w y granicznej. Pasażerow ie z pierw szych tran sp o rtó w , k tó re w jechały do Polski n a początk u 1945 roku, byli osiedlani w woje wództw ach p ołożonych w pobliżu granicy ze Związkiem R adzieckim . O d pow iadało to w zupełności życzeniom przesiedleńców . W iększość z nich w olała osiąść w B iałostockiem lub L ubelskiem ze w zględu n a bliskość stro n rodzinnych, pod o b n e w arunki klim atyczne i glebowe oraz znajo mość tych teren ó w z okresu przedw ojennego. W k ró tce jed n a k chłonność osadnicza w ym ienionych regionów z o stała w yczerpana, a tra n sp o rty za częły udaw ać się w kierunku W arszaw y i dalej przez P oznań n a tzw. Zachód. W sp o rad y czn y ch przypadkach osiedlano się w Łowickiem lub P oznańskiem , gdzie było trochę wolnych m iejsc n a skutek opuszczenia gospodarstw przez Niem ców lub przez gospodarzy, którzy w yjechali na Ziemie O dzyskane w poszukiw aniu lepszych i większych posiadłości. Zda rzały się też p rz y p a d k i opuszczenia tran sp o rtó w celem osiedlenia się w pobliżu krew nych, zam ieszkujących ziemie Polski centralnej jeszcze w okresie m iędzy w o jen n y m . D ołączano też do ojców , synów lub braci osiadłych w w ojew ództw ach środkowej Polski po 1945 roku.
Znane są liczne p rzy p ad k i wędrówek całych tran sp o rtó w w poszu kiw aniu o d p o w ia d a ją c y ch przesiedleńcom okolic w zględnie w si.15 M iały one miejsce szczególnie pod koniec 1945 roku aż do m om entu zakończenia pierwszej e w ak u acji w 1947 roku. W lepszej sy tu ac ji byli osadnicy, którzy
znaleźli się n a terenie Ziem Zachodnich po zdem obilizow anitu ze służby wojskowej. Byli to z reguły ludzie m łodzi, przeżyw ający radość zwy cięzców otoczonych opieką i przyw ilejam i p rzysługującym i w tym czasie żołnierzom . P o n a d to znaleźli się w G orzow skiem ja k o jed n i z pierwszych i mieli większą sw obodę w w yborze g o sp o d arstw a aniżeli ich „ziem lacy” , docierający w te okolice w końcu 1945 lub n a p o czątk u 1946 roku.
Podróż z B iałorusi nie należała do łatw ych. Z darzały się w ypadki, że trzeb a było jechać wagonem zniszczonym . B rak było w wagonach służby san itarn ej, a naw et najzw yklejszej apteczki z jo d y n ą i bandażem . Prze kroczenie granicy wywoływało w rażenie ulgi, płynącej ze św iadom ości, że je st się w śród swoich, wśród Polaków. P o jaw iający się urzędnicy, poza w skazaniam i n a tu ry technicznej, nic więcej je d n a k nie um ieli powiedzieć. K rążyły więc wieści o zasiedlaniu straszliw ych ziem pod B erlinem , o gra sujących w atah ach niemieckich bandytów , o m orderstw ach i pospolitych rabunkach.
D ziałający od 1944 roku Państw ow y U rząd R ep atriacy jn y nie pano wał nad sy tu a c ją . P ra ca zatrudnionych w p u n k ta c h etapow ych urzędni ków niewiele m ia ła wspólnego z o rganizacją osadnictw a. Z aistniałe wa runki spow odow ały, że akcja ew akuacyjna p rz y b ra ła c h arak ter przesie dlenia żywiołowego. B yła ona w ynikiem olbrzym ich rozm iarów m igracji. Celem owej wędrówki było ja k najszybsze zaludnienie obszaru określa nego Ziem iam i O dzyskanym i. P aństw o n ad aw ało tylko ogólny kierunek m igracji. N ato m iast przybyw ający do k ra ju , pow odow ani tę sk n o tą oraz dysh arm o n ią z now ym otoczeniem zarów no geograficznym ja k i społecz nym , szukali innego m iejsca zam ieszkania n a w ła sn ą rękę.
Były w iceprezydent m. Gorzowa, Leon K ru szo n a stw ierdził: W czerwcu 1945 roku p rzyszedł do Gorzowa transport przesiedleńców z Zachodniej B iałorusi. Ludzie siedzieli w wagonach kilka dni i nie chcieli z nich wyjść. B yli zastraszeni. Pojechałem po Ojca K apucyna - Knapa, aby pomógł m i wyprowadzić ich z wagonów. K siądz przybrał się w kapę i w ziął wodę święconą. Tow arzyszyli m u ludzie z krzyżem i chorągwiam i kościelnym i. Po przyjściu na dworzec św ięcił każdy wagon i odm aw iał modły. N astęp nie w ygłosił kazanie, w którym w yjaśnił dzieje tych ziem i poprosił ich o zaludnienie prapolskich parafii. Ludzie w yszli z wagonów i udali się w rejon Santoka. Przesiedleńcy m ieli w wagonach krzyże, nawet drew niane przydrożne, chorągwie kościelne i obrazy.16
S y tu a c ja zm ien iła się po utw orzeniu (13. IX . 1945 r.) M inisterstw a Ziem O dzyskanych oraz po pow staniu pow iatow ych kom itetów
osiedleń-czych i urzędów ziem skich. D ziałalnością ośw iatow o-propagandow ą i po m ocą społeczną w organizacji osadnictw a z a ją ł się Polski Związek Za chodni.
W m aju 1946 roku po w stały trzy nowe wojew ództw a: olsztyńskie, szczecińskie i w rocław skie oraz cztery ek spozytury urzędów wojewódz kich. Je d n ą z eksp o zy tu r b y ła E k sp o zy tu ra Poznańskiego Urzędu Wo jew ódzkiego w Gorzowie. P ow stanie tego ośrodka m iało ogrom ne zna czenie dla dalszej akcji osadniczej w G orzow skiem , choć nie wyelim ino w ało z niej sporej liczby błędów . Z darzało się naw et, że urzędnicy celowo u tru d n ia li osiedlanie się m ig ra n to m lub ich wręcz w yśmiewali.
Zagadnienie to zo stało poruszone w spraw ozdaniu kom isji złożonej z przedstaw icieli B iu ra K ontroli P aństw a, A d m in istracji Publicznej, K ra jowej R ady N arodowej i Urzędu W ojewódzkiego w P o z n an iu .17
M im o rozlicznych m ankam entów i niedom ogów, m im o żywiołowo ści akcji przesiedleńczej, należy widzieć zasługi in sty tu cji zajm ujących się zasiedlaniem regionu gorzowskiego. N ależało przecież ludziom tu ta j przybyłym zapew nić tra n s p o rt, służbę s a n ita rn ą i m edyczną, noclegi, żywność i dać pierw szą pom oc w osiedleniu się. C ały ten wysiłek n a leżało w ykonać w okresie, kiedy kraj leżał w gruzach i znajdow ał się w okresie walki p o lity czn e j.18
Z te ry to riu m B iałorusi od k w ietn ia 1945 roku do g ru d n ia 1946 roku ew akuow ano do Polski 272.073 osoby, a z obszaru R epubliki Litewskiej 177.342 przesiedleńców. Na Ziem i Lubuskiej osiedlanie kresowiaków w ram ach pierwszej przeprow adzki zakończono w 1947 ro k u .19 C hłonność osadnicza wsi gorzowskiej z o sta ła w yczerpana. N a stąp iło ograniczenie m igracji. W m iarę u pływ u czasu w ybrane przez osadników wsie z reguły pozostaw ały ich s ta ły m m iejscem zam ieszkania.
Ponow ne wzmożenie ruchów m igracyjnych obserw uje się po p o d p isa niu wspólnej deklaracji polsko-radzieckiej w Moskwie w dniu 18 w rześnia 1956 roku. Z aw ierała o n a porozum ienie zezw alające n a ta k zw aną d ru g ą rep a tria cję .20 Do k ra ju przybyw ali ludzie, którzy wcześniej nie przyje chali z różnych względów. W śród wielu powodów m ożna wym ienić trzy zasadnicze:
- pozostali n a swoim w nadziei zm ian politycznych;
- nie uzyskali możliwości w yjazdu w ram ach pierwszego przesiedle nia;
- liczyli n a możliwość g o spodarow ania n a zasadach obow iązujących przed 1939 rokiem .
Należy w ty m m iejscu dodać, że w ielu Polaków p o zostająaych n a B ia ło rusi słyszało o um ow ie z 1944 roku i o możliwości istn ien ia ta m indyw i dualnych gospodarstw nie przekraczających 15 ha.
Dość liczna wreszcie b y ła g ru p a osób, k tó ra nie m ogła opuścić te ry to riu m B iałorusi w la ta c h czterdziestych z uwagi n a odbyw anie kar sądowych czy też niejasności co do pochodzenia etnicznego.
P ostępow anie a d m in istracy jn e zw iązane z d ru g ą falą przesiedleńczą było p odobne do d zia łań z okresu pierw szej ew akuacji. Ukazały się więc w prasie i rad iu ogłoszenia o m ożliwości w yjazdu do Polski.
N astępnie dokonyw ano rejestracji chętnych n a w yjazd, sp raw d zając skru p u latn ie narodow ość. Osoby poczuw ające się do polskości, a nie m o gące tego udow odnić, zm uszone były, w edług relacji inform atorów , z a ła twić form alnośei w A m basadzie Polskiej w Moskwie.
W yjazd do k ra ju n astępow ał zbiorow o względnie indyw idualnie p o ciągiem osobow ym . Po przekroczeniu granicy należało udać się do B iałej Podlaskiej i oczekiwać n a nadejście b agażu, a następ n ie jechać do p u n k tu rozdzielczego w C zerw ieńsku koło Zielonej Góry, skąd kierow ano do m iej sca osiedlenia. K ażdy przesiedleniec m ógł zrezygnować z usług p u n k tu rozdzielczego i ud ać się do rodziny, przy pom ocy której osiedlał się w jej pobliżu. Przybysze k orzystający z p u n k tu rozdzielczego otrzym yw ali od rządu polskiego jednorazow y zasiłek w kwocie 1000 zł n a osobę. W iele rodzin przeznaczyło tę sum ę n a zakup zw ierząt gospodarskich.
Isto tn y m w yróżnikiem tej nowej fali osadników je s t to , że p o ch o d ziła ona głów nie ze wsi, lecz d ąż y ła do m ia st i przem ysłu21 oraz to, że czę sto w racała do Polski z głębi Zw iązku Radzieckiego. Zakończenie prze siedlenia z la t pięćdziesiątych było końcem właściwej akcji osiedleńczej w G orzowskiem .
C h a r a k te r y s ty k a e tn ic z n o -re lig ijn a , sp o łec zn o -
zaw odow a i d e m o g ra fic z n a p rz esied leń có w
Przesiedleńcy z te ry to riu m Z achodniej B iałorusi nie stanow ią je d n o litej grupy ani p o d względem etnicznym , ani też kulturow ym i społecznym . W życiu codziennym przyjęło się oczywiście potoczne określenie „Z
abu-gowcy” w wersji gwarowej i „Z abużanie” ja k m ów iła inteligencja, które pow inny n a m w ystarczyć ze względu n a analogie kulturow e i społeczne. P rz y b y ła w G orzow skie ludność z te ry to riu m B iałorusi b y ła w zasadzie je d n o lita o ile chodzi o fa k t identyfikow ania się z n aro d em polskim 22, co nie przesądza jeszcze kwestii jej ch arak teru etnicznego. N a zjawisko to m iało niew ątpliw ie w pływ u k ształtow anie tej grupy, będące w ynikiem w spólnych losów historycznych na opuszczonym te ry to riu m . R óżniły ich tylko, i to w niew ielkim sto p n iu , zjaw iska z zakresu k u ltu ry m aterialn ej. W iększe n a to m ia st różnice obserwowało się w zakresie religijnym i spo łecznym . Pod w zględem zaś językow ym byli do siebie zbliżeni, a często - identyczni.
O m aw iając tę g ru p ę należy więc odróżnić osadnika z wileńskiego od przesiedleńca z Polesia, P olaka od B iałorusina. O dróżnienie P olaka od B iało ru sin a je s t zagadnieniem tru d n y m o tyle, że często sam zap y tan y nie wie kim je st. Jeszcze w trakcie b ad ań (la ta 1980-te) wielu inform atorów podaw ało m i, że są katolikam i, a więc i Polakam i. Posiadali specyficzne rozum ienie narodow ości. P roblem ten nie był d la nich czym ś, do czego należało przyw iązyw ać wielką rolę. W ynikało to z dotychczasow ego ży cia w diasporze, życia w specyficznych w arunkach narodow ościow ych. D opiero p y ta n ia dotyczące historii rodziny w ykazyw ały, że kiedyś dzia dek i babka, a niekiedy ojciec i m a tk a , byli praw osław nym i23. W ielu też B iałorusinów p rzyjechało ja k o w spółm ałżonkow ie.
Ludzi tych w chwili obecnej cechuje za n ik ająca św iadom ość pocho dzenia białoruskiego. Łączy ich w spółczesna św iadom ość przynależno ści do n a ro d u polskiego, m iędzy innym i język i religia. U w ażają się za Polaków i katolików . C oraz m niej osób odw ołuje się do historii z lat m iędzyw ojennych, do tra d y c ji kresowych. W śród pokolenia urodzonego w G orzow skiem w artości przywiezione ze W schodu s ta p ia ją się z now ym i cecham i. Nowe p oglądy są kształtow ane przez ideologię większości, na rzu c an ą przez środki masowego przekazu. M łodzi o kresow ym pochodze niu dziadków d o w iad u ją się przypadkow o.
Do Polski, w edług relacji inform atorów , przyjechało bardzo dużo Żydów 24. Ludność p o chodzenia żydowskiego o sied lała się w m iarę m oż liwości w m iastach w ojew ództw centralnych.
N a to m ia st kilka rodzin pochodzenia ta ta rsk ie g o osiedliło się we w siach (m .in. w S ta ry m Polichnie, R ybocicach) i całkowicie zlało się z żyw iołem polskim . P oznane przeze m nie rodziny poch o d zą z okolic Lachowicz w pow. baranow ickim . Dziś są to rodziny katolickie i silnie
związane z c a łą g ru p ą przesiedleńczą, i to nie tylko uczuciowo, ale i ro dzinnie.
Nie m ożna wreszcie pom inąć osadników , k tó rzy urodzili się n a te ry torium tzw . Polski centralnej, a n a kresy w yjechali przed 1917 rokiem lub po 1920 roku, w ram ach n a d a n ia ziem i żołnierzom wojsk polskich. W G orzow skiem je s t to g ru p a nieliczna. Znaczenie jej je d n a k polega n a fakcie dużej św iadom ości narodow ej i w ykształceniu. Są to z reguły byli średniozam ożni lub zam ożni gospodarze.
W iększość osadników z B iałorusi pochodzi ze wsi. Ich gospodarstw a nie przekraczały 50 ha. W jed n y m tylko p rzy p ad k u inform ator stw ierdził, że p o siad ał n a Polesiu około 200 h a ziem i. Z reguły s ta n p o siad an ia oscy lował m iędzy 5 i 20 h e k tara m i. Licznie też reprezentow ane są rodziny, które p o siad ały m niej niż 5 h a. Trafiali się też i tacy, którzy określali siebie ja k o „fornali” .
Niewielką ilość stanow ili byli rzem ieślnicy, kupcy lub przedstaw iciele inteligencji wiejskiej - nauczyciele, podoficerowie straży granicznej, p ra cownicy gm in, kowale, stolarze i krawcy.
W ykształcenie Z abużan m a w yraźne p o d staw y m ajątkow e. P raw ie wszyscy byli zam ożni gospodarze m a ją ukończone 7 klas, a naw et w dw u przypadkach stw ierdziłem tzw . „m ałe m a tu ry ” . D okonując dalszego przeglądu należy wyróżnić tych, co m ieli 5 hektarów i m niej. W y k ształce nie ich nie p rzekraczało 4 klas szkoły podstaw ow ej. „Fornale” ukończyli po 2 klasy. P o d an y schem at nie je s t oczywiście zasadą. We w szystkich bowiem gru p ach trafiali się analfabeci. W b ad an ej grupie liczba ich się gała 27 osób i wynosi blisko 60 proc. moich rozmówców.
Interesującym zagadnieniem w badanej grupie je s t poczucie so lid ar ności nie zanikłej do d n ia dzisiejszego. Dowodzi o n a więzi psychicznej łączącej członków grupy przesiedleńców z B iałorusi. Je st przejaw em jej odrębności od innych grup.
W śród osiadłych tu przesiedleńców z B iałorusi w ym ienić należy sp o rą grupę (50 p ro c.) badanych rodzin, p ochodzącą z przedw ojennego po w iatu Baranow icze. Znaczną część (30 p ro c.) stan o w ią przesiedleńcy z Polesia. P o zo stałe rodziny przyw ędrow ały tu z okolic G ro d n a , Sło- nim a, Nieświeża, W ołkowyska, O szm iany i M ołodeczna25. W przew aża- j%cej m ierze są to rodziny skoligacone ze sobą. D la p rzykładu: n a po
czątku la t 80-tych w śród 30 rodzin zam ieszkujących w S tary m Polichnie aż w 14 m ożna doszukać się więzi rodzinnych. W ielu z nich p o siad a d al
szych krew nych zam ieszkujących ak tu aln ie w W awrow ie. P o d o b n a sy tu acja, choć w m niejszym rozm iarze, w ystępuje w W ojcieszycach i San- tocku.
W śród Z abużan osiadłych w G orzow skiem przed 1958 rokiem udział osób w wieku do 30 la t był większy niż osób starszych. Zjawisko to je s t w ynikiem m ałej ruchliwości przestrzennej starszej generacji ludno ści wiejskiej. M łody wiek cechuje większa odw aga o ile chodzi o zm ianę środow iska geograficznego i społecznego oraz bardziej sprzyja p rzy sto sow aniu się do nowych warunków życia. P rzyczyny te były pow odem , że w m igracji z B iałorusi w G orzowskie w zięła udział duża liczba osób w m ło d y m wieku. W ieś gorzowska p o d w zględem ludnościow ym była więc wsią m ło d ą, przyszłościow ą. D ow odem n a to je s t większa liczba tzw . „zabugowców” w chwili b a d ań niż w okresie ew akuacji26. W zrost ten w yw ołany został stosunkow o d u żą liczbą osób poniżej 15 la t, przy wiezionych tu przez rodziców, a k tó re w okresie b a d a ń p o siad ały już w łasne rodziny.
Organizacja i przebieg osadnictwa
A kcja zasiedlenia G orzowskiego p rzeb ieg ała pod znakiem pośpiechu, do którego zm uszały w y stąp ien ia zachodnich mężów stan u . M iał on wpływ n a b rak i w organizacji przesiedlenia. O d b ija ło się też n a niej negatyw nie opieszałe d ziałanie Powiatowej K om isji O sadnictw a W iejskiego w G o rzowie. Świadczyć o ty m m ogą przy p ad k i w ydaw ania decyzji n a objęcie gosp o d arstw a przez danego osadnika po opuszczeniu przez niego m iejsca zam ieszkania w G orzowskiem .
Naczelnik Pow iatow ego O dd ziału P U R w G orzowie referował w dniu 21. IV 1947 roku, co następuje: „Akcja osiedleńcza m iała w naszym po wiecie charakter nieplanowy. S zliśm y po om acku, gdyż od samego po czątku brak było nam danych o terenie. Poza tym planowe prace utrud niało tzw. dzikie osadnictwo, zajm ow anie obiektów sam owolnie, bez wie dzy i zgody władz kom petentnych. D ziś jeszsze na podstawie akt P U R nie m ożna ustalić liczby ludności napływ ow ej w dokładnych cyfrach, gdyż nie istn ia ł p rzym u s rejestrowania się w P U R . Dane B iu r E w idencji i K o n troli Ruchu L udności są inne niż posiada P U R . W każdym razie przez etap przeszło 47.876 osób i zostało na terenie powiatu. Transportów p rzy było do Gorzowa w 1945 roku 42, w 1946 roku 893, w 1947 roku 1 0 .”27 T oteż m im o wysiłków ze stro n y w ładz centralnych aby ująć proces osad
nictwa w określone ram y organizacyjne oraz oprzeć go n a przesłankach naukowych, nie u d ało się u niknąć żywiołowości w operacji zasiedlania Ziem O dzyskanych, a więc i Gorzowskiego, z tego względu w ojew oda poznański w piśm ie z d n ia 23 IV 1946 roku, kierow anym do pełn o m o c ników rządu R P, p rzy p o m in a o obow iązku nadzorow ania planow anej ak cji osiedleńczej w m yśl ustalonych w skazań.28 Przesiedlenie u tru d n ia ła też dew astacja, jakiej uległa część zagród podczas wojny oraz różnica w stru k tu rz e gospodarstw Ziem Odzyskanych i pozostałych terenów Pol ski. Szacuje się, że wieś gorzowska zo sta ła zniszczona w 20 proc. W kw iet niu 1946 roku brakow ało ju ż n a terenie p ow iatu gospodarstw do objęcia. N atom iast zasiedlonych zostało 5100 zagród do 20 ha, 560 gospodarstw od 20 do 50 ha, 55 powyżej 50 h a i 34 m a ją tk i liczące p o n ad 100 ha. Stanow iło to w sum ie 50 proc. sta n u p o siad an ia pow iatu. Dalsze 50 proc. to gospodarstw a karłow ate - do 2 h a .29
Niewielka liczba rolniczej ludności zabużańskiej m iała m ożność osie dlenia się w m iasteczkach regionu i w Gorzowie. W stolicy p o w iatu osiedlali się przew ażnie przesiedleńcy pochodzący z niewielkich m iaste czek kresowych, tak ich .jak Radoszkowice, Raków, O szm iana, K raśne itp . O siedlający się w sam ym Gorzowie rolnicy mieli do dyspozycji 3039 h a gruntów ornych, 340 ha łąk , 38 h a pastw isk i 50 h a sadów i ogrodów . W granicach m ia sta były 234 gospodarstw a poniżej 2 ha, 98 g ospodarstw od 2 do 5 ha, 41 gospodarstw liczących 5-10 ha, 19 gospodarstw o po wierzchni 10-1,5 ha, 5 liczyło m iędzy 15 a 50 h a i 5 po n ad 50 h a. O gółem Gorzów p o siad ał 402 go sp o d arstw a rolne.30 W iększość Z abużan, k tó ra w yraziła chęć p o zo stan ia w Gorzowie, by ła osiedlana n a tzw . „Z aw ar ciu” , po lewej stronie W arty. B y ła to dzielnica upośledzona w sto su n k u do reszty m ia sta , leżąca n a terenach podm okłych, często n a wiosnę za lewanych.
Przed lokalnym i w ładzam i gorzowskim i s ta n ą ł problem , czy p rzy sto sować osadników do poniem ieckiej s tru k tu ry agrarnej, czy też zm ienić ją i dostosować" do p otrzeb osadników . Tw orzenie nowych gospodarstw nie wchodziło w rachubę ze względu n a brak m ateriałów budow lanych i m ałe środki finansowe przeznaczone n a ten cel. W iększość ciężaru wy n ikła z tego ty tu łu spoczyw ała głównie na przesiedleńcach zza B uga. Oni to bow iem przybyw ali w Gorzowskie najpóźniej i zm uszeni byli do zajm ow ania gospodarstw zniszczonych, uprzednio nie zajętych. M ożna wreszcie przytaczać fakty, kiedy to z pow odu braku odpow iednich za gród, zajm ow ali budynki nie przystosow ane do gospodarstw . Z aistn iało
naw et zdarzenie zajęcia zniszczonego b u d y n k u rzem ieślniczego przez ko w ala i o b o ran ia kaw ałka po la należącego do poniem ieckiego m a ją tk u w celu w yznaczenia granicy posiadłości.31 O dnotow ać też m ożna przy p adki zaoryw ania poniem ieckich granic pól - ja k stw ierdza in fo rm ato r zam ieszkały we wsi M otylewo w gm inie Bogdaniec.
W pow ojennym chaosie osadnicy próbow ali wyręczać w ładze, p odej m ując spontanicznie pew ne d ziałan ia. W ła d z a n ad a w a ła g ospodarstw a rolne i przydzielała różne obiekty, a osadnik w ybierał to, co m u n a j bardziej odpow iadało, legalizując p o tem swoje posiadanie w urzędzie. M arzeniem przybyszy było osiąść w w arunkach zbliżonych do tych, jak ie pozostaw ili. Sądzić należy, że był to jeden z głównych powodów opuszcza n ia Gorzowskiego przez przesiedleńców, czego n astępstw em było gw ał tow ne zm niejszenie się liczby osadników zza B uga w czerwcu 1948 roku w stosunku do czerwca 1947 roku. Kres ustaw icznym wędrów kom poło żyło M inisterstw o Ziem O dzyskanych w ydając w dniu 4. III. 1946 roku okólnik, w k tó ry m zab ran iało u p ra w ian ia tego ty p u p ra k ty k .32
W m iarę postępującej stabilizacji rozpalały się spory m iędzy S taro stw em G orzow skim a przesiedleńcam i zza B uga o jakość gospodarstw . W ładze m ogły w ty m czasie przydzielać go sp o d arstw a zniszczone, i to co najm niej w 50 pro c.33 W ynika z tego, że n a obszarze S ta ro stw a Go rzowskiego nie m o g ła być stosow ana zasada pierw szeństw a przy osiedla niu kresowiaków, z uwagi n a wcześniejsze zajęcie lepszych gospodarstw przez ludność centralnej Polski.
N a interesujący nas teren jechali nie tylko przesiedleńcy z obszaru B iałorusi lub U krainy, ale i z dalekiego K azachstanu. P rzyjeżdżali wy m ęczeni i g ło d n i.34 W iększość z nich b a ła się „podberlińskich ziem ” i nie chciała się tu osiedlać. K ażdy nowo przybyły tra n s p o rt był oblegany przez tych, co przybyli wcześniej. Szukano nie tylko krew nych, ale też tzw . „ziemlaków” , czyli osób zam ieszkujących w ty m sam ym powiecie, w ojew ództw ie, a naw et w tych sam ych stro n ach . C i, co przyjechali wcze śniej, zabierali ich do swoich dom ów, w ydaw ali n a ich cześć przyjęcia, wynosili n a dworzec gorącą straw ę. S taran o się nie dopuścić P o zn an ia ków, którzy o k rad ali bagaże n a drodze z dw orca do wsi.35 O p in ia t a ja k o sk ra jn a może być objaw em panujących wówczas nastrojów i anim ozji. W ielu z moich inform atorów fak ty te tłu m a c z y ło „napływ em h o ło ty ” z przeludnionych wiosek centralnej Polski.
N iekorzystne w rażenie odnosili oni również z pierwszego zetknięcia się z tu te jsz ą w sią i przyrodą. D otyczy to zw łaszcza osób osiedlanych po
lewej stronie Noteci i W arty. Przesiedleniec z okolic Nieświeża, opisując swoje pierwsze wrażenie, k onstatuje: „Jak wieźli nas z Santoka do wsi (Stare P olichno) to przestraszyliśm y się ogromu wody. Szosa wyglądała jak kładka na m orzu. Straszno było. P rzyw ieźli nas od razu do dom u, w którym teraz m ieszkam . Dom i budynki były zdem olowane. Wszędzie było pełno śm ieci i s ło m y .”36
F orm alną p o d staw ą osiedlenia b y ła k a rta ew akuacyjna, zastęp u jąca dokum ent tożsam ości oraz opis pozostaw ionego m ienia. U p raw n iała ona do zam eldow ania. B yła też p odstaw ą do określonych św iadczeń P U R -u. N atom iast opis pozostaw ionego m ienia u p ra w n iał do o trz y m a n ia nieru chomości, z w yjątkiem ziemi, n a zasadzie odszkodow ania.37 W ielu Zabu- żan nie kw apiło się jed n a k z w ystąpieniem o odszkodow anie, sądząc, że osiedleni tu zostali tym czasowo. Nie bard zo też wierzyli w to, że rolnicy, którzy przed przesiedleniem nie posiadali ziem i, m ogą również otrzym ać przydział n a m ocy w ydanego d n ia 6. IX 1946 roku d ekretu o u stro ju rol nym i osadnictw ie n a Ziem iach O dzyskanych. Przybyszy zza B uga ogar niało uczucie krzyw dy i poniew ierki. Zostaw ili przecież g ospodarstw a spraw ne, a o trzy m ali niem al ruiny i to w sąsiedztw ie szabrow ników , k tó rzy „przychodząc tu to nawet walizki nie m ieli, a wracali w swoje strony po kilku m iesiącach obładow ani.”38 D rażn iło ich, że wiele spraw należało załatw ić przy pom ocy bim b ru i przy jeg o pom ocy odkupyw ali od sza browników lepsze gospodarstw a. Nie m ogli również pogodzić się z wcze śniej w ydanym i zarządzeniam i M in isterstw a R olnictw a39 oraz z p o sta now ieniam i dekretu o u stro ju rolnym i osadnictw ie n a Ziem iach O dzy skanych, zw łaszcza co do ilości nadaw anej ziem i.40
W m arcu 1947 roku przy stąp io n o do uroczystego w ręczania osadni kom aktów n ad an ia. Pierw sze d o kum enty wręczono podczas akadem ii odbytej w Gorzow ie W lkp. w dniu 9 m a rc a 1947 ro k u .41 Jed en z infor m atorów w spom ina ten okres n astępująco: „N asi chcieli tu na początku dostać ja k najwięcej ziem i. D arli ją rękom a, szybko jednak przekonali się, że najlepiej m ieć 7 lub 10 ha. W tedy m yśleli jednak ja k u siebie. Byli biedakami, a chcieli zostać gospodarzami. Łapali ziem ię. ”42 W celu o trz y m a n ia a k tu n a d a n ia osadnik zobow iązany był złożyć „A nkietę p er son aln ą reflek ta n ta n a gospodarstw o rolne” oraz wniosek o przyznanie praw a w łasności. W odpow iedzi otrzy m y w ał ” A kt n a d a n ia ” . W cześniej szym d o kum entem było orzeczenie o w yznaczeniu nabyw cy gosp o d ar stwa, w ydaw ane przez Pow iatow ą K om isję O sadnictw a Rolnego. D ecyzja
K om isji b y ła następ n ie w pisyw ana do ksiąg w ieczystych nieruchom ości ziem skich. O sadnik otrzy m y w ał działkę w olną od długów .
U regulow anie stosunków własnościow ych p o trak to w an e zostało przez Z abużan ja k o przejaw stabilizacji P ań stw a n a Ziem iach O dzyskanych. Popraw iło to ich n a stro je , w regionie gorzow skim zaczynało brakow ać ziem i.43 Był to w ynik dążności w ładz pow iatow ych do u pełnorolnienia gospodarstw i to w ta k i sposób, aby każdy gospodarz m ógł dostać tyle ziemi, by m ógł wyżywić sw ą rodzinę. P rzew idyw ano naw et dokonania przesunięć niektórych gospodarzy z tych części p o w iatu , gdzie było dużo m ałych gospodarstw , po 2-4 ha, do tych części p o w iatu , gdzie było więcej g ru n tu .44
Ci kresowiacy, którzy n a b rali przekonania o swojej stab ilizacji, przy stą p ili do pierwszych rem ontow i przeróbek a d ap tacy jn y ch w swoich za grodach.
Pozytyw ne n a stro je Z abużan zaczęły zm ieniać się je sien ią 1948 roku, kiedy to w ram ach stalinizacji Polski rozpoczęto forsow anie kolektyw i zacji wsi. Ludność zza B uga o d e b ra ła ten fa k t ja k o przym usow e wpro w adzenie kołchozów, o których p o sia d a ła bard zo złą opinię.
Zaniedbyw ali więc gospodarstw a. Nieufność u le g ła pogłębieniu, kiedy to n a przełom ie 1948 i 1949 roku dokonyw ano rew izji aktów n a d a n ia i uszczuplano ilość ziem i w niektórych dużych gospodarstw ach osad niczych. W ielu przesiedleńców zrzekło się g ospodarstw i podejm ow ało pracę poza rolnictw em . Ówczesny gorzowski działacz społeczny E dm und G rudziński w spom inał ten okres n astępująco: R epatrianci zza Buga, z Białorusi, woleli m n iej zarobić niż pracować w uspołecznionym gospo darstwie rolnym . Dlatego podejm ow ali prace na kolei, w biurach lub jako stróże. Często nie m ieli ku tem u przygotow ania. ”45
Zakończył się zresztą w ty m okresie w łaściw y proces zasiedlania go rzowskiego. U dział kresowiaków (nie tylko z B iałorusi) w zaludnieniu po w iatu gorzowskiego w ynosił 39,8 pro c.46 W la ta c h n astępnych, aż do m o m entu drugiej akcji przesiedleńczej, głów ną rolę we wzroście ludności o d eg rał p rzyrost n atu ra ln y . N astą p ił czas zwiększonej liczby zaw iera n ia związków m ałżeńskich. Początkow o m łodzież z rodzin zabugowskich p o b ie ra ła się we własnej grupie. W krótce je d n a k , bo ju ż na początku 1948 roku, zanotow ano śluby z P oznaniakam i i W arszaw iakam i. M ałżeń stw a m ieszane budziły oczywiście sprzeciw rodziców obu stro n . W obec konieczności zaw arcia ślubu były jed n a k b e zrad n e.47 M łode pokolenie, pochodzące z te ry to riu m dzisiejszej B iałorusi, należało do stosunkow o
m ało zam kniętej grupy o ile chodzi o przezwyciężenie izolacji regional nej. Spow odow ało to przyspieszenie ad a p ta c ji społecznej.
Nowa fala przybyszy zza Buga, k tó ra n a p ły n ę ła po 1956 roku, d ąży ła głównie do m iasta, pow odow ana brakiem możliwości wejścia w posiad a nie gospodarstw rolnych. M łodzież p rzy b y ła z t ą g ru p ą, dośw iadczona ciężkim życiem n a wsi, chciała pracow ać w fabrykach, kierując się m oż liwością szybszego dorobienia się.
Konieczność przesunięcia ludności polskiej z obszaru Zachodniej B ia łorusi n a te ry to riu m Polski sta ło się oczyw iste w 1939 roku, z chw ilą jej w łączenia do R epubliki B iałoruskiej. Ju ż wówczas było w iadom o, że Pol ska będzie zm uszona wycofać się z dorzecza N iem na, P ry p eci i D niestru na ta k zw aną linię C urzona. N ależało więc liczyć się z fak tem , iż żywioł polski zostanie zm uszony do opuszczenia zajm ow anego teren u , względnie do w topienia się w etnos białoruski. Klęska III Rzeszy oraz przyznanie Polsce ziem nad O d rą i B ałtykiem otw orzyło możliwość osiedlenia się Polaków n a nowych obszarach. W raz z objęciem przez nich n adanych im terenów n a stą p iło przesunięcie polskiego obszaru etniczno-kulturow ego. Zakres wpływów polskich poszerzył się bez konieczności u tra ty związ ków kulturow ych z tere n am i, które opuścili pod przym usem . Przesie dlenie ludności odbyw ało się w trudnych pow ojennych w arunkach. Było jed n ak zabiegiem stw arzający m perspektyw y rozw oju, p erspektyw y po w stan ia nowej św iadom ości narodow o-historycznej. Przesunięcie to je st równocześnie najw iększą zm ianą tego ty p u w historii naszego n aro d u . Zasiedlenie Ziem Zachodnich było dla osadników ze w schodu historycz nym egzam inem . Zdali go dobrze.
Przypisy
1. W . A. P o łu jan , W ossojedinienije B iełaruskow o naroda w jedinom Sow iełskom gosudarsiwie, [w:] Isto rija B iełaruskoj SSR, M ińsk 1977, s. 357.
2. Tam że, s. 358-359:
3. Podobne umowy zaw arto z rządam i republik - ukraińskiej i litew skiej. U kład p o d p isan o 9 i 22. IX 1944 roku. Zob. Z. Dulczewski i A. Kwilecki, W stęp , [w:] P a m iętn iki osadników Z iem O dzyska nych, Poznań 1963, s. 6.
4. W . M arkiewicz, Zasiedlenie i zagospodarowanie Z iem Zachodnich (1945-1964)- „P rzegląd Z achodni” n r 4, 1964, s. 234.
5. In fo rm ato r ur. 1914, z pow. D zisna, w yw iad n r 25, Bogdaniec; in fo rm ato r ur. 1898, z pow. W ołkowysk, w yw iad nr 38, M otylewo. 6. In fo rm ato r ur. 1927, z pow. B aranow icze, w yw iad n r 27, S tare
Polichno. „O możliwości w yjazdu ludzie dowiedzieli się w końcu 1944 roku od ruskich urzędników . Mówili, że tu nie będzie Polski i że granicę z Polską zam knie się. My nie chcieli jechać, ale co było robić” . In fo rm a to r u r. 1898, z pow. B aranow icze, w yw iad nr 4 W awrów: „O konieczności w yjazdu do Polski dowiedzieliśm y się ja k tylko front przeszedł. W B aranow iczach był K o m itet, który to załatw iał. P rzedstaw iciel tego K o m itetu , Polak, przyjechał do nas i n am o takiej możliwości pow iedział. M ówił, że tu Polski nie będzie.”
7. „O wyjeździe dow iedziałem się od ludzi. Nie chcieli m nie puścić. M usiałem udow odnić, że byłem chrzczony w kościele. Dowodu oso bistego przedw ojennego nie m iałem , bo on kosztow ał: A skąd było pieniądze brać? P rzed w yjazdem m usiałem o d d ać d e p u ta t m ięsa i ziarna. W ted y d o sta łe m spraw kę” . In fo rm ato r ur. 1907; z pow. O szm iana, w yw iad n r 33, S tare Polichno. „M ój ojciec nie chciał tu jechać, ale ja k kazali płacić m u kułaczestw o to zdecydow ał się n a ty c h m ia st” . In fo rm ato rk a ur. 1931, z pow. W ołkowysk, w ywiad nr 39, M otylewo.
8. „ P o d a tk i trz eb a było uregulow ać” . In fo rm a to r ur. 1903, z pow. Baranow icze, w yw iad n r 41, W awrów.
9. „Do drogi m usieliśm y się zebrać w ciągu 10 d n i” . In fo rm ato r ur. 1905, z pow. B aranow icze, w yw iad n r 20, W ojcieszyce: „W dw a tygodnie od zapisu je c h a łe m ” . In fo rm ato r ur. 1898, z pow. W oł kowysk, w yw iad n r 38, M otylewo.
10. „M ożna było wieść dwie tony. B iełorusy nie pozw alali więcej wieźć, a le ja m iałem n a to e k stra pozwolenie. W y m an iłem je od nich. Z na łem ich, a sam ogon m iałem dobry” . In fo rm ato r ur. 1907, z pow. B aranow icze, w yw iad n r 3, S tare Polichno.
11. „K ilka dni przed w yjazdem spędziłem we łzach i bez sp a n ia ” . In fo rm ato r ur. 1907, z pow. B aranow icze, w yw iad nr 10; S tare Po lichno. „P o za ła d u n k u rzeczy do w agonu ojciec ze m n ą poszedł
pod swój dom , ukląkł koło w ęgła i pocałow ał go n a pożegnanie. K rzyczał i p łak ał, że musi sw oją pracę, swój dom zostaw ić” , In- form atorka ur. 1927, z pow. Baranow icze, w yw iad n r 27, S tare Polichno.
12. „O możliwości w yjazdu dow iedziałem się w w ojsku, a sta łe m aż pod chińską granicą. N apisałem do dom u o m etrykę chrztu. Po jej otrzy m an iu złożyłem ją razem z pro śb ą w swoim dow ództw ie i po 2 tygodniach zostałem zwolniony z wojska. W róciłem do dom u ro dzinnego” . In fo rm ato r ur. 1925, z pow. W ołkowysk, w yw iad n r 39, Motylewo.
13. „D la nas b rak ło wagonu. W ted y ojciec d ał je d n ą świnię u tu czo n ą i wagon zn alazł” . Inform ator ur. 1931, z pow. W ołkowysk, w yw iad n r 39; M otylewo. „My chcąc jechać razem z naszym i m usieliśm y mieć dużo b im b ru ” . In fo rm ato rk a ur. 1932, z pow . Baranow icze, wywiad nr 52, W oj cieszy ce,
14. „P rzeład u n ek był w Łunińcu. Był on straszn y ” . In fo rm ato rk a ur. 1925, z pow. Baranowicże, wywiad n r 24, S ta re Polichno. „W Łunińcu peronów nie było. Zw ierzęta w ciągaliśm y po deskach.” In fo rm ato r ur. 1931, z pow. W ołkowysk, w yw iad n r 39, M otylewo. „W Ł unińcu staliśm y jeden tydzień. J a z d a trw a ła pięć tygodni od 12. III. 1946” . Inform ator ur. 1931, z pow. W ołkow ysk, wyw iad nr 38, S tare Polichno.
15. „Często tra n s p o rt sta ł, a delegacja szukała g ospodarek” . Inform a to r ur. 1926, z pow. Słonim , w yw iad nr 39, M otylewo. Por. m .in.: P am iętn ik i osadników Ziem O dzyskanych, p ra c a zbiór, p o d red Z. Dulczewskiego i A. Kwileckiego, P oznań 1963, s. 20.
16. W yw iad z d n ia 1.IX. 1978 roku w p o siad an iu au to ra.
17. „Pracow nikiem P U R mógł być każdy, k to się zgłosił. Nie było więc sita ” . W yw iad z byłym kierow nikiem P U R w Gorzowie z d n ia 26. X. 1978. F akty te potw ierdza a rty k u ł zaty tu ło w an y „Źle się dzieje n a Ziem iach Z achodnich” , zam ieszczony w „Gazecie L udo wej” , w d niu 17. XI. 1945 r.
18. St. B anasiak, D ziałalność osadnicza Państw ow ego U rzędu R epa triacyjnego n a Ziem iach O dzyskanych w la ta c h 1945-1947, Poznań 1963, s. 7.
19. Tam że, s. 152.
20. E.Zachaś, O sadnictw o i procesy społeczne zw iązane z osadnictw em p o wyzwoleniu, w: P ow iat trzcianecki w czoraj i dziś, P oznań 1961, s. 119.
21. K. Zygulski, Byli re p a tria ń ci w w ojew ództw ie zielonogórskim , w: Społeczeństw o Ziem Zachodnich, Poznań 1971, s. 219. Zob. też J . B urszta, K ate g o ria ludności i ich ty p kulturow y, w: Przem iany społeczne n a Ziem iach Z achodnich, Poznań 1967, s. 164.
22. J. B urszta, K ategorie ludności ..., op. c it., s. 165.
23. „W 1930 rząd polski budow ał koło nas obiekty wojskowe. Do ro b oty brali tylko katolików . W ielu praw osław nych szło do kościoła i chrzciło się. Chcieli zarobić. C i ludzie, przechrzty, przyjechali do Polski” , In fo rm ato r ur. 1925, z pow. B aranow icze, w yw iad n r 32, S tare Polichno,
24. Umowa m iędzy P olską a R epubliką B iałoruską przew idyw ała ewa kuację do Polski ludności żydow skiej, k tó ra do d n ia 17.IX.1939 p o sia d a ła obyw atelstw o polskie.
25. O podobnym pochodzeniu tery to ria ln y m św iadczą również dan e z zasiedlenia G orzow a. W ew idencji Z abużan od d n ia 24. V II. do 24 IX. 1945 Z arząd M iejski zanotow ał: 227 osób z G ro d n a, 112 osób z B aranow icz, 132 osoby z W iln a, 58 osób z Lidy, 54 z Brześcia, 20 ze S łonim a, 14 z K obrynia, 12 z M ołodeczna, 5 z Kró- lewszczyzna, 4 z liii i 2 z Nowej W ilejki. W A P Gorzów, Zarząd M iejski w G orzow ie. E w idencja re p a tria n tó w w Gorzowie 1946, sygn. 188.
26. Inform atorzy w starszy m wieku w badanych w siach do rodzin za- bugowskich zaliczają również dzieci.
27. A P Gorzów, S taro stw o G orzowskie, Spraw y zeb rań periodycznych, 1947, sygn. 14.
28. A P Gorzów, S tarostw o Pow iatow e Gorzowskie, Stosunek S ta ro stw a do w ładz i urzędów niezespolonych, 1946, sygn. 8.
29. A P Gorzów, S tarostw o Pow iatow e Gorzowskie, B iuletyny S ta ro stw a 1946, sygn. 1065.
30. A P Gorzów, Z arząd M iejski w Gorzowie, m ate ria ły do kroniki m iejskiej, 1949, sygn. 48.
31. „N a drugi dzień po przyjeździe syn zaprzągł konia do naszego p łu g a i o b o rał ziem ię, k tó rą zajęliśm y. W ten sposób zrobił g ra nicę. B yło tego 15 h a ” . In fo rm ato r ur. 1905, z pow. Baranowicze] w yw iad nr 20, W ojcieszyce.
32. H. D om iniczak, W róciliśm y na Z iem ię Lubuską, W arszaw a 1974, s. 109.
33. A P Gorzów, S taro stw o Pow iatow e Gorzowskie, Planow anie i roz mieszczenie osadników , 1947, sygn. 713.
34. O dezw a do ludności zam ieszczona w „B iuletynie T ygodniow ym ” , Nr 2, S taro stw a Pow iatow ego w Gorzowie z dnia 25 IV 1946. W AP Gorzów , S tarostw o Pow iatow e Gorzowskie, B iuletyny i protokóły z zebrań, 1946, sygn. 15.
35. In fo rm ato rk a u r. 1927, z pow. Nieśwież, w yw iad nr 32, S tare Po lichno. In fo rm ato r ur. 1926, z pow. Słonim , w yw iad n r 39, M oty lewo.
36. In fo rm ato r ur. 1937, z pow. Baranow icze, w ywiad nr 19, S tare Polichno.
37. In fo rm ato r ur. 1927, z pow. Nieśwież, w yw iad 34, S tare Polichno. 38. In fo rm ato r ur. 1926, z pow. Słonim , w yw iad nr 39, M otylewo. 39. Z arządzenie M inisterstw a R olnictw a i R eform Rolnych z 30 m a ja
i 8 w rześnia przew idyw ały, że przesiedleńcy zza B uga za pozo staw ione g o sp o d arstw a wiejskie n a wschodzie m ogą o trzy m ać go sp o d a rstw a o obszarze do 12 h a. Zob. S. B anasiak, D ziałalność osadnicza ..., op. c it., s. 123.
40. „Ziem ię dali n a m tu w zam ian za pozostaw ioną. M ieliśmy doku m enty. K rzyw dzili tylko co do ilości. Zostawiliśm y więcej, a d o sta waliśmy m n iej” . In fo rm ato r ur. 1926, z pow. Słonim , wyw iad nr 39, M otylewo. P o d o b n e zd an ia w ypow iadało wielu m oich inform a torów .
41. S. P aternow ski, H isto ria p o w iatu gorzowskiego, Gorzów 1971, s. 202 (m aszynopis). W iadom ość o odbyciu akadem ii uzyskałem od byłego wicewojewody, p a n a F lo ria n a Kroenke.
42. In fo rm a to r ur. 1937, z pow. Baranow icze, wyw iad n r 19, S tare Polichno.
43. A P Gorzów, S tarostw o Pow iatow e Gorzowskie, P lanow anie i roz mieszczenie osadników , 1947, sygn. 712.
44. A P Gorzów, S taro stw o Pow iatow e G orzow skie, B iuletyn S taro stw a, 1946, sygn. 1065.
45. W ypowiedź t ą uzyskałem podczas rozm ow y przeprow adzonej w m a ju 1977 roku. N o ta tk a zn ajd u je się w zbiorach a u to ra . 46. H. D om iniczak, W róciliśm y na Z iem ię Lubuską, op. c it., s. 136. 47. „M oja poszła za poznaniaka. Z robiła źle. M iał kiepski ch arak ter.
Ale córka m u sia ła za niego iść, bo skroił jej p o rtk i. O n w iedział, że nie d am je m u córki i w ziął się n a ten sposób” . Inform atorka ur. 1905, z pow. B aranow icze, wyw iad n r 8, S tare Olichno.