• Nie Znaleziono Wyników

Z dziejów lubelskiej grafiki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z dziejów lubelskiej grafiki"

Copied!
37
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysława Adrianek

Z dziejów lubelskiej grafiki

Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio F, Nauki Filozoficzne i Humanistyczne 2324, 77-112

(2)

A N N A L E S

U N I V E R S I T A T I S M A R I A E C U R I E - S K Ł O D O W S K A L U B L I N — P O L O N I A

VOL. XX III/X X IV . 4______________ SECTIO F_______________________ 1968/1969 B ib lio tek a M iędzyuczelniana

M i e c z y s ł a w a W E Ł N A - A D R I A N E K

Z dziejów lubelskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą siódmą rocznicę śmierci Leona Urmowskiego

Из истории люблинской графики. В связи со 157-ой годовщиной смерти Леона Урм ояского

Un peu d’histoire de l ’a rt graphique à Lublin (157« anniversaire de la m ort de Léon Urmowski)

Życie Leona Stanisław a Urmowskiego, arty sty grafika, porucznika inżynierów Wojsk Księstwa Warszawskiego było trw ale związane z Lu­ blinem. Tu przez pewien czas przebywał, tu um arł i został pochowany na lubelskim cm entarzu. U pam iętnił swym rylcem miasto, jego zabytki i okolicę. Jego ryciny poświęcone Lublinowi m ają dużą wartość ikono­ graficzną i źródłową. O walorach tych świadczy fakt, że sztychy Leona Urmowskiego reprodukow ane są w wielu wydawnictwach poświęconych Lublinowi w celach dokum entarnych, stanowiąc przy tym prawdziwą ozdobę ilustracyjną.

Tem at wzbudzał już zainteresowania lubelskich badaczy regionalnych, przede wszystkim Hieronima Łopacińskiego. Napisał on o lubelskim plastyku interesujący artykuł, który z nie ustalonych dotychczas przy­ czyn pozostawał przez długie lata w rękopisie. Dopiero pięćdziesiąt lat po śmierci autora, arty k u ł ten opublikował i poprzedził obszernym wstępem, dotyczącym tak historii odkrytej pracy, jak też cennymi uzu­ pełnieniam i dorobku artystycznego Leona Urmowskiego, lubelski ar­ tysta grafik, regionalista i bibliofil, H enryk Zwolakiewicz w książce zbiorowej pt. H ieronim Łopaciński i Biblioteka Jego Imienia w L ubli­

nie. 1907— 1957.

Niezwykle to cenny przyczynek do biografii i artystycznej spuś­ cizny Leona Urmowskiego i do tej pory jedyny. Choć wiele spraw nie zostało w artykułach obu badaczy dostatecznie wyjaśnionych, nie

(3)

umniejsza to jednak ich- w artości jako pionierskich w tej dziedzinie. A utorzy dotkliwie odczuwają niekompletność m ateriału. Łopaciński w y­ ra ż a ją c . nadzieję, że następne poszukiw ania. przyniosą riówe dane bio­ graficzne pisał:

„Może ktoś inny zdoła natrafić na inne jeszcze wiadomości pew ne o życiu Leona Urmowskiego, o latach jego szkolnych i krótkotrw ałej służbie wojskow ej”.1 Przypuszczenia lubęlskięgo, uęzonegp okazały się słuszne. Dzięki bo­ wiem badaniom H. Zwolakiewicza wiedza o Leonie Urmowskim znacz­ nie się wzbogaciła, choć i on podsumowując wyniki swych poszukiwań z pesymizmem stwierdził:

„Kiedy i' gdźić 'Urodził się L eon —1 ’ brak* wiadomości, ń ić iłe & n e g o ’n'i& b iern y 0 jego nauce szkolnej i kształceniu < artystyeanyih. i Nieco szczegółów m am y z okre­ su wojskowego, ale i te są zbyt skąpe. Poza znajomością kilku dzieł rysunkow ych 1 sztycharskich, jego twórczość artystyczną otulają m roki”.2

Istotnie, trudności przy opraćówaniu' biograf i tej interesującej po­ staci są duże. Leon Urmowski zm arł w bardzo młodym w ieku i nie mógł pozostawić zbyt wielu śladów swej działalności. Jednakże przeba­ danie zasobów polskich bibliotek publicznych, archiwów i muzeów przy­ niosło nowe nie wyzyskane dotąd m ateriały, na podstaw ie których po­ w stał niniejszy artykuł. Umożliwiły one rozszerzenie i pogłębienie zagadnienia, Wysunięcie nowych wniosków i udokum entow anie posta­ wionych uprzednio hipotez, co stanoWi dostateczne uspraw iedliw ienie

ponownego podjęcia tem atu. ' ‘

Dodatkowe' m ateriały biograficzne znajdują się w dziale rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej 3,‘ w Archiwum Głównym A kt Dawnych 4, oraz w dziale bibliotecżnó-ikońograficznym Muzeum W ojska Polskiegos.

W Archiwum Głównym A kt Dawnych w W arszawie znajduje' się potężny zespół korespondencji Klem ensa Urmowskiego, b rata Leona. W zespole tym są cztery listy kreślone ręką arty sty oraz listy adre­ sowane do Leona Urmowskiego ocl ppłka Jań a M alleta, ppłka Wojciecha 1 H. Ł o p a c i ń s k i : ' O L eo n ie'U rm o w skim [w:] H ieronim Łopaciński i B i­ blioteka Jego Im ienia W Lublinie. 1907—1957, Lublin 1957, s. 278. ' '

2 H. Z w o 1 a k i e w i c z: N ieznany a rtyk u ł Hieronima Łopacińskiego o Leo­

nie U rm owskim [w:] H ieronim Łopacińsku.., s. 275.

• s Rps Biblioteki J a g ie llo ń sk ie j,-7840, IV, Papiery osobiste i fragm enty ko­ respondencji K lem ensa Urmowskiego praz wdowy po nim Zpfii,. z lat 1806—1847. Leona Urmowskiego, b rata K lem ensa dotyczą cztery dokum enty, które będą cyto­ wane poniżej.

4 AGAD, W arszawa, Zbiór rękopisów z Biblioteki Przeździeckich, B-370, 367, 374, 383, 384,: 4t>2, 40&, 413/424, 425, 448, 449, 498, 552, 592, 611, 651, 657.

-5 Mużeuiń W ojska Polskiego, W arszawa. Dziennik L. Urmowskiego, n r inw. 39361; drukow ane zawiadomienie o jego pogrzebie, n r inw. 8634.

(4)

Z d z i e j ó w l u b e l s k i e j gr af i ki . W st o pi ę ć dz i e s i ą t ą rocr.nicę. 4 * f f ·.,,* * &*./■ / i Pa / t r J /.*·(■< */> >*< Si& t·** <£*'**' ' »<< '. i i '» < / r b ^ et fy jr ,'· 0 ft + S t jU '· ». ·««** >< « 4 ·» ,·· rĄ*' i»V.^ ✓£·/-u t a ,.M >« ./« I ffrtiP4· J 4 «’'>)/ >t>f.ViV* ł< 7/( / h i t , * * . , ÿ & t'i't* J " " y J Ą '* '- .«

i ’! <^y A/! Z^1 Z« < z1# ^ Aftt «♦/ . /j^

J * it< f ,Ą e & ć tż -4m * .e / < s ftV Ź r* X f t ' A p t f r J . 't · * .·* ·” ’ U

J £ X . ż u A * >- ^ / ł * . A ) A » i f j r ' i * « ***

0. p - i- **/·’■·» rf* A »z Y - / . W ”*

«✓· . > » < f/ e u * < e t t jm / i, t\ . *< & ■

f<r, S - <■/! £ * '·'*- *4 4'tA.

?,,e, /tte < <Z /■/·<< * 1 / AJ/

0 6 x*Y <<’*■ r t« · ■ / ^ / O r A /f. 0 i t/^ F .A ^ ^ n A i/c t*

,^ t» T {/[aaa. lf*j fjïJéUS

*■<** ?/ /«' i ribTtt ttJ,-xA0*0. ~ A 0 ’ ■ / \ . A p e ‘6 t> t . , f a r & , * £ . t . J 4 f

*■■ /& <14 , jjkiĆĄA, . *

U*< ó e^ ’ ^rt ji. ** *f, i pi&4*«fł

f>i4l *<ŚZt> A t- ' · £4, *·. Z A ^ r A \

Cj> Jfc // , ' # / %

y +*?*■<· Ty ■ * / f U &·*-■£ Z«** ^ €,**/

et /1 •t.te *'4»«.‘«*r,f/ t{· ,*£.* V 'tei.dit 0

t ' i t t 0T0 C A * - 0 * y <4 ^ jp t004ty4t< *t

'^■ĆiĄU.eet tAudi, -?,.<< <4 J 'J lt& m f

>4 ÿ **y ^ **■£$ J-wiłz. '<· » i i ï /#

Ryc. 1. F ra g m e n t listu L eona U rm ow skiego do b ra ta K lem ensa F ra g m e n t d’une le ttre de Léon U rm ow ski à son frè re K lem ens

(5)

Gutkowskiego i kuzyna Różańskiego. Ponadto drobne wzmianki dotyczą­ ce osoby a rty sty rozsiane są we wspomnianym zbiorze korespondencji, na który złożyły się listy krewnych, przyjaciół i licznych znajomych K. Urmowskiego. Nie bez znacznego tru d u w ydobyte z potężnej kolek­ cji interesujące nas dane pozwoliły nakreślić pełniejszy niż dotychczas obraz życia i działalności Leona Urmowskiego.

Niezwykle cennym znaleziskiem, wzruszającą pam iątką przechowy­ waną z ogromnym pietyzmem w M uzeum Wojska Polskiego, jest dziennik artysty z pierwszej fazy kam panii 1812 r. Dziennik obejm uje okres od 17 czerwca do 27 lipca 1812 r. Przedm iotem prowadzonych praw ie codziennie zapisów są marsze i biw aki wojska, położenie i stan napo­ tykanych na trasie przem arszu miejscowości, zabytki architektury. Opi­ sy miejscowości i oceny obiektów pod względem m ilitarnym , artystycz­ nym, a naw et turystycznym świadczą o doskonałym przygotowaniu woj­ skowym kronikarza, o jego dużej wiedzy ogólnej i historycznej. Ze względu na niewątpliw e wartości źródłowe, dziennik Leona Urmow­ skiego będzie przedm iotem osobnej publikacji.

Przeprowadzona w muzeach i krajow ych bibliotekach publicznych kw erenda mająca na celu ustalenie stanu zachowania grafiki Urmow­ skiego przyniosła nikły rezultat. Okazało się, że wśród instytucji kom­ pletujących zbiory graficzne prace Urmowskiego znajdują się tylko w dwu, a mianowicie w Muzeum Narodowym w K rakowie oraz M uzeum Narodowym w Warszawie, przy czym w bardzo niekom pletnym stanie. Przed wojną największy zbiorek grafiki L. Urmowskiego, składający się z piętnastu rycin pośiadała Biblioteka-U niw ersytecka w Warszawie. Nabyła ona jeszcze w r. 1823 „niektóre m ałe nie znane rycinki” 6 Leona Urmowskiego. Prawdopodobnie ofiarował je (a może sprzedał) K lem ens Urmowski, ówczesny profesor U niw ersytetu Warszawskiego. W szystkie przepadły podczas ostatniej wojny. Mamy wiadomości, że pojedyncze obiekty mieli w swych zbiorach H. Łopaciński, d r Wacław Lasocki, Andrzej Semadeni, ks. Ludwik Zalewski, a obecnie posiadają je znani lubelscy bibliofile H enryk G awarecki i H enryk Zwolakiewicz. Nie zmie­ ni to jednak faktu, że rysunki i sztychy Leona Urmowskiego są dzisiaj unikalne, niektóre znam y obecnie jedynie z katalogów i literatu ry. Ce­ lem niniejszego opracowania jest ocalenie od zapomnienia spuścizny młodego artysty, k tó ry swój talent i życie złożył w ofierze ojczyźnie.

Leon Urmowski urodził się około r. 1794, zm arł 13 grudnia 1814. Według świadectwa Klem ensa Urmowskiego, w chwili śmierci m iał lat

* M. Ł o d y ń s k i : M ateriały do dziejów państw ow ej po lityki bibliotecznej w Księstwie W arszaw skim i Królestw ie Polskim (1807—1831), W rocław 1957, s. 128—129.

(6)

Z d ziejó w lu belskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę...

<YtJ*^e? fh r r .m # ~f p I

1 <3&‘___________ Cs*~J__

^ " i ï / I

ÿ Æ i w s f i u y t - . — x :,< , >-- x

^7 £&*-> *PZ4t-kf vÇr OtM **-4A*M*gZ_ i

. <.·*·'' '*■'■«'*·*-'■ ( YY*& ■£ ?A> ^ fi;!

■ „,·^ ^ ’•2* I

<&£■.}/ -i-\.*~ Yćr-f*? i4.A> Y \’-C^Cf~t<^-uY.. ■ ' ĄYi^jk.- · ,S 9 * ^'jA.<r~4.-ll4iy^-*J 'S S '- j t' ^CAJ-tf ćfS^YjtZZ- t> C4lJY»M pYt*

2 0-ir"e-r~.<y, )'/**'* g/ >r <?-*^ Ytfj-żrY^

i , / g C f i . - 7 \ , ^ Y * <i - t v ^ v / x ^ v * J ź j t t L * — «■,______

* 1 - · «✓ ' ■'

Ù.-*Y. .aX?;·*·^ /X ^ (Xf/& sr< / ^LSt^l^yj: t>£

^ llp P S b ^ S m * i 7 iÎ^JU- · ■ ■ '

>/<3,-fn.&..fpi> oYt^tJK^ ■> ' '&&#'-&-£' Ajfyfetf jŁ-^LAs"..

•fe_, -ÿ/try <X4t^%4t tCr*PY~ *&*/-*·**■,' Y-4US0,

iA a ■-'' ^ Yo^uY^*^ &ć.t> Y \,K~YY*-.'. < * ■ '/ ^ ^ - 7 i y"

Y< .Y> ^KJL. J Ć t/r> 'tM sTri, c: *,~<S { £ ->_> ! A-'A-'V , r P *‘Z* -(JI.Ą < fÙ n ..* jS s m y M k U j e i ^ Y P Y tk Y S Y tp Y j^ <? <ti>

Y Y & - r ^ , 'YYif^-^vjà^r-y..· <YP~Y-*fYt~--n , -t*J

l/Y P tY , t A*e~r&,ivUL·.- f t p y t iiL^P Y Y Y Y r ^ · ‘ f*..** .1 r r , -e*-r .\P. £ Y * ' 'lAU*— - f W aX*Ś ^,X v'A ✓ V.. ·

t-r-e-t-J >r,Y 'i-r^^.K ., Y&^r■&.*+<!jlm / * <* 'Y ' u. Acr **-*2 f-7 t i*~t"i t f** .//‘ *> " fi ^ ^ */ Y * 4~-%' A J “‘j b - Y Y ^ *~jrrr A... /7 *X -V .- ’ % . r + 7 t - f < jt,'V /fji.f x . V <■ <·' «i ·-^ » A - > . J T -- * k-*'.5.£> - t ? < u . - Ł Vs w *r-·.· .-#.« etM-*r.i r t } ^ , r , Y Y Y ^ ^ r ; - w « Y L · , o. ł , P t. Ć Y * Y Y ? \ . Y /.

Hyc. 2. F ra g m e n t dzien n ik a L eona U rm ow skiego F ra g m e n t d u jo u rn a l de L éon U rm ow ski

(7)

i V

A

1 J i c o l ) f i e o w < M Porucznik i liefjjii'ii W oyifc* Nart'· *

I « io v u g .i p«t d i u j k ) t h o r o b if 4. tr u ttu w \V i»\śi*t»w y> :h г к ц г п !п г > \ , » w W b v a w i ïy « H a t » ie w sp a ^ c m F itfiig v m e, w w ie k u lal *»> с!тил \ .

' » . - %: ' , ЩЩИИКш : .

i Grudnia «.rana U na V /k· .ляс ramk-nil /.vd «; kto. .. 1

i 1 7‘ ' '

' E xpw rtacyia w d ii ia > i ; p e p e ł e i o i e , ’'P o g r w b i » ł dnia i » , w K o s Ir- _

Î b· Kolegiaty Lubekkiey nastąpi, ?>a te »ibcbwly , Bi и zinarł*,u

, w s z y s t k i c h Pj-zy ia c iif ł i zjM î& ïttych îÉÉprasta. *

{ \ ‘ «Г (

-^ ^j_r * « ; ; r. i r r ... ^ . .. Hyc. 3. Z aw iad o m ien ie o śm ierci L eo n a U rm ow skiego

F a ire -p a r t de la m o rt L éon U rm ow ski

dwadzieścia, Takie stw ierdzenie zaw iera ak t zg o n u 7 artysty, przekaz w postaci napisu na grobowcu oraz drukow ane zawiadomienie o śmierci. Natomiast sam Leon Urmowski, w ystępując jako świadek chrztu Ka­ zimierza Urmowskiego, syna Klemensa, w dniu 10 m arca 1814 r. podał, że miał w tedy lat dwadzieścia jeden.8

Nie znane jest także miejsce urodzenia artysty. Prawdopodobnie urodził się we Lwowie. Tam mieszkali jego rodzice — P iotr i M arianna z Piaseckich. Po stracie rodziców Leonem i młodszą siostrą zaopiekował się Klemens Urmowski. W charakterze opiekuna w ystępuje on już w r. 1809, kiedy to w imieniu nieletniego rodzeństw a likw iduje we Lwowie spraw y m ajątkow e w celu przeniesienia się do Zamościa, a na­ stępnie do Lublina. O rodzicach Leona nic bliższego nie wiemy, poza tym że ojciec był rachm istrzem w Izbie Obrachunkowej Galicji. Nato­ miast b rat Leona znany jest bardzo dobrze. K lem ens Urmowski, sędzia Trybunału Cywilnego D epartam entu Lubelskiego, w późniejszym o k re­ sie prokurator generalny K rólestw a Polskiego i profesor U niw ersytetu Warszawskiego, członek Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, działacz społeczny i oświatowy, bibliofil, był człowiekiem w ybitnym

7 K sięga re je s tra c y jn a zm arły ch od 1810 do 1828 r. p a ra fii św. M ichała w L u ­

blinie, pod r. 1814, n r 369. ·

9 K sięga a k t cy w iln y ch u rodzenia, uzn an ia, p rzy sp o so b ien ia w p a ra fii K o ­ legiaty L u b elsk iej, ro k 1814, a k t n r 73, s. 42.

(8)

Z d ziejów lu belskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę. 83

Ryc. 4. P o m n ik L eona U rm ow skiego n a c m en ta rz u lubelskim L e m o n u m e n t de L éon U rm ow ski a u cim etière de L u b lin

(9)

i jego wpływ na kształtow anie się osobowości młodszego b rata musiał być znaczny.

Leon Urmowski w zrastał w czasach niezwykle burzliwych. Ówczes­ na koniunktura polityczna rodziła nadzieje na odbudowę państw a pol­ skiego. Wiązano je z osobą cesarza Napoleona i prowadzonymi przezeń wojnami. W ydarzenia i pełna napięcia atm osfera tych lat m usiały w y­ wrzeć duży wpływ na życie, światopogląd, a naw et twórczość artysty. Niewątpliwie w płynęły na decyzję obrania k ariery wojskowej. Zaczęto czynić starania o umieszczenie go w którejś ze szkół wojskowych. W grę wówczas mogły wchodzić: K orpus K adetów w K aliszu oraz Szkoła Elem entarna A rtylerii i Inżynierów w Warszawie. W ybrano ten ostatni zakład, choć obowiązywał tu egzamin w stępny. M otywy tej decyzji są bliżej nie znane. Przypuszczać można jednak, że zadecydo­ wała o tym osoba ppłka Wojciecha Gutkowskiego, zastępcy kom endanta szkoły, którego musiał Urmowski znać jeszcze z okresu pobytu w Za­ mościu. Nie jest wykluczone, że w ykładane w szkole przedm ioty r y ­ sunku i architektury stanow iły dodatkową atrakcję, dzięki której chcia­ no rozwiązać spraw ę edukacji uzdolnionego w tym kierunku Leona. Zdawano widocznie sobie sprawę, że talen t Urmowskiego może znaleźć lepsze możliwości rozwoju jedynie w środowisku ku ltu raln y m i arty s­ tycznym, jakim była ówczesna Warszawa.

W styczniu 1810 r. na ręce ppłka Jan a M alleta, kom endanta Szkoły Elem entarnej A rtylerii i Inżynierów, kieruje K lem ens Urmowski prośbę o przyjęcie brata do szkoły, dołączając do listu kilka w ykonanych przez niego rysunków. Prośbę uwzględniono, a pierwsza ocena talen tu mło­ dziutkiego Leona w ypadła ‘bardzo pomyślnie. W odpowiedzi M allet, w y­ bitny specjalista w dziedzinie inżynierii wojskowej, pisze do K. U r­ mowskiego, że „załączone próby talentów ” b rata bardzo m u się podo­ bały.

„Będę starał się szczególnie — czytamy dalej w liście — aby promować b rata jego, w którym u p atru ję ślady niepospolitego geniusza i rzadkiego talentu.” 9

Szkoła Elem entarna A rtylerii i Inżynierów mieściła się w W arszaw­ skim Arsenale. Nauka trw ała trzy lata. Zakład posiadał dwa oddziały: artylerii oraz inżynierii wojskowej. Tę ostatnią specjalność obrał Leon Urmowski. Uczył się więc przedmiotów ogólnych, jak arytm etyki, geo­ m etrii, historii, geografii, języków francuskiego i rosyjskiego, oraz r y ­ sowania planów, arch itek tu ry cywilnej i wojskowej, topografii, budowy fortyfikacji stałych i polowych. W ew nętrzna organizacja szkoły była czysto wojskowa. O charakterze tym decydował m. in. surow y regulam in

9 J. M allet do K. Urmowskiego, W arszawa, 4 I I 1810 r., AGAD, W arszawa, Zbiór Rękopisów z Biblioteki Przeździeckich, B-449.

(10)

oraz specjalne um undurow anie elewów. Praw o noszenia dystynkcji wojskowych uzyskiwali kadeci tylko dzięki celującym wynikom w nauce.

W okresie pobytu w szkole, mimo stałej pomocy brata, Leon Urmow- ski borykał się z dużym i trudnościam i m aterialnym i. Wysokie czesne, opłata stancji, koszta utrzym ania i odpowiedniego ubioru, książki i po­ moce naukowe spraw iły, że m iał stałe kłopoty finansowe, czego liczne dowody znajdują się w jego korespondencji.

W liście datow anym 4 kw ietnia 1810 r. czytamy:

„My tu w naszej szkole tak jesteśm y zatrudnieni, że ledwie późny wieczór pozwala napisać co do rodzeństwa. Od 7-ej godziny z ran a aż do 12-ej, a od 2-giej aż do 6-ej co wieczór, a przy tym częste nasze parady, chędożenia się na nie, ćwiczenia bronią itd. wiele czasu zabierają. Przy tym m am y bardzo często od­ wiedziny, niedługo po wyjeździe P. B rata odwiedzał nas generał dywizji Dą­ brow ski z w ielu innym i generałam i. W czoraj zaś był u nas generał artylerii Pelletier, H auke w niedzielę n a paradzie będzie nas lustrow ał. Księcia się co­ dzienne spodziewamy, zapewne nas w krótce odwiedzi. Do najukochańszego B rata Dobr. zanoszę pokorną prośbę o przysłanie mi vice-m unduru, gdyż mój teraź­ niejszy na tylu paradach i ćwiczeniach bronią n a deszczu i śniegu, n a kurzawie, jest i m niej trw ały i za kosztowny, także o czarne chustki na szyję, które wszyscy noszą, rękaw iczki już mi nie są potrzebne, gdyż się zbliża do wiosny, ale co o płaszczyk pokornie upraszam . Za dane mi rodzicielskie nauki najm ocniej dzię­ kuję, staram się ich jak najściślej zachować. Co do pam iątki rysunku dla mojej siostry, ja k będzie tylko można prędko prześlę go. D ziękuję także bardzo za przy­ słany mi posiłek z pieniędzy, lecz w ie mój B rat jak m nie tu ich potrzeba, nie m am szczotki do wychędożenia sobie m unduru, ani szwarcu do butów, oddarły mi się podeszwy, od napraw ienia ich i dania obcasików m usiałem szewcowi dać parę złotych. U m arł nam kadet, n a składkę pogrzebową m usiałem także dać, książki są u nas bardzo drogie, naw et ich i nie mam chociaż mi są nieodbycie potrzebne, łu t kredy do rysunków (będzie może ze dwa kaw ałki) kosztuje u nas zł. 2, nie mówiąc o tysiącznych innych niezbędnych potrzebach. Gospodaruję jak może być tylko najoszczędniej, jednak byłem przymuszony pożyczyć od p. Pod- bielskiego dziesięciu zł. i już mi nic z nich nie zostało. Więc raczy mój B rat Dobr., co będzie można mi przysłać, bo w ierz mi mój P. Bracie, że gdybym się obszer­ niej tłum aczył uznałbyś dopiero m oją potrzebę.” 1'

U tyskiw ania na brak czasu i pieniędzy pow tarzają się i w następ­ nych listach. Prosił więc o przysłanie pieniędzy na niezbędne książki, na szewca, szuwaks, „kredę czarną i czerwoną, papiery rysunkowe, pióra do rysunków, składki różne, które wszystkie rzeczy tu są strasz­ nie drogie.” Skarżył się „[...] jestem prawie tak jak opuszczony, choruję często osobliwie na straszne bóle żołądka z tego w iktu, n ikt mnie jednak nie po ratu je”. M usiał uczynić zastrzeżenie: „Niech P. Klemens pisze listy do mnie jeśli można tak, abym ja nie płacił na poczcie, bo teraz wiem, że już od kilku dni leży od P. Klemensa list na poczcie, którego ja, nie m ając pieniędzy nie mogę w ykupić". W innym liście prosił o przysłanie trzewików, „bo całkiem bez butów chodził”.

Z dziejów lubelskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę... 85

(11)

Trudności potęgowały w Leonie am bicję i chęć zdobywania wiedzy. Był pilnym i zdyscyplinowanym uczniem. W niespełna rok od chwili wstąpienia do szkoły uzyskał stopień kaprala. W związku z tym pod­ pułkownik Wojciech Gutkowski pisał do niego:

„Miło mi jest uwiadomić W Pana iż stosownie do uchwały Rady Korpusowej w nagrodę pilności w naukach i dobrego spraw ow ania się m ianowanym jesteś kapralem . Masz W Pan przeto starać się jak najusilniej, abyś dopełniał swych obowiązków według przepisów szkolnych i z gorliwością odpowiadał zaufaniu, jakie w nim szkoła pokłada.” 11

Także kuzyn Urmowskiego, Różański mieszkający w W arszawie in­ formował Klem ensa o zdrowiu Leona i jego postępach w nauce:

„Zdrów on jest zupełnie, uczy się dobrze i jest zawsze pilnym w obowiąz­ kach swoich. Czas zbyw ający od nauki przepędza w naszym domu i miło nam zawsze mieć go u siebie.” 12

O statni rok pobytu w szkole wojskowej był nieco przyjem niejszy. Zajęć w dalszym ciągu było bardzo dużo, tym bardziej, że od stycznia 1812 r. pracował jednocześnie w Sztabie G eneralnym prawdopodobnie w charakterze topografa, ale sytuacja m aterialna nieco się popraw iła dzięki w ydatniejszej pomocy brata oraz uzyskanej miesięcznej gaży. Cieszyło go ogromnie sprawione za pierwsze w łasne pieniądze siodło z ubiorem na konia. W ostatnim swym liście z W arszawy donosił bratu:

„Biorę teraz lekcje francuskiego języka. Stoję teraz u jednego m uzykanta, którego sobie tak ująłem , że m i do m ojej kw atery dał w ielki pantalion, na któ­ rym sobie czasem przypom inam dawne m oje początki w muzyce.” 11

Nie zaniedbywał jednak nauki w szkole. Prosił o przysłanie kilku potrzebnych książek, które — jak pisze — „są jego jedyną pomocą na­ bycia potrzebnych mu w jego stanie nauk.”

Ciężkie warunki, w jakich ówczesna młodzież zdobywała w ykształ­ cenie i trud y żołnierskiego żytnia, nie dały na siebie długo czekać. W m ar­ cu 1812 r. Leon ciężko zachorował. Był to zdaje się początek choroby, która w dwa lata później tragicznie zakończyła się śmiercią. W prawdzie krew ni z W arszawy pocieszali stroskanego Klemensa:

„[...] iż Lepś nie jest tak chorym, jak sobie on wystawia. Jest to nic więcej, jak skutek kataru spadłego na piersi, co ściągnęło mu kaszel zwykły [...] Bądź Pan zatem spokojnym, bo m u nic nie będzie, potrzeba tylko, aby w cieple sie­ dział, ziółka i kleiki pijał, a będzie zdrów.” 14

11 W. Gutkowski do L. Urmowskiego, W arszawa, 28IV 1811 r., ibid., B-367. 12 Różański do K. Urmowskiego, W arszawa, 1911811 r., ibid., B-552. 12 L. Urmowski do K. Urmowskiego, W arszawa, 2311812 r., ibid., B-611. 14 Różański do K. Urmowskiego, W arszawa, 20 III 1812 r., ibid., B-552.

(12)

Z dziejów lubelskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę. 87 Zapewne w skutek niewłaściwego leczenia Leon z trudem przychodził do zdrowia. Podleczywszy się jednak nieco w yruszył na front. I mimo że — jak donoszą Klemensowi — „od mom entu w yjazdu swego z ko­ nia nie zsiada” czuł się znacznie lepiej. Wprowadziło to naw et w zdu­ mienie Różańskiego, który tę niespodziewaną poprawę stanu zdrowia kom entuje w ten sposób:

„Praw dziw ie cud widzę na nim. Kiedy bowiem siedząc w Warszawie usta­ wicznie kw ękał, teraz gdy w ustawicznej pracy i znojach znajdować się musi, przychodzi do zdrowia. J a sądzić inaczej nie mogę, iż miłość ojczyzny, spraw a dobra, a przy tym przewodnictwo wielkiego Protektora i Bohatyra działa n a j­ więcej na Leosia zdrowie.” 1*

U progu kam panii rosyjskiej 1812 r. Leon Urmowski otrzym ał roz­ kaz udania się do dywizji 17, dowodzonej przez generała Jan a H enryka Dąbrowskiego w celu pełnienia funkcji adiunkta Sztabu Głównego. K iedy 17 czerwca wyjeżdżał z Warszawy, jego dywizja znajdowała się w Kazuniu pod Modlinem, skąd posuwała się w kierunku Pułtuska. Dogonił ją w Niedliskach i odtąd dzielił los jednostki. Tych parę ty ­ godni znam y z codziennych niem al zapisów prowadzonych na kartach dziennika. Dywizja była w ciągłym marszu. Silne w rażenie w yw arły na Urmowskim trzy zdarzenia, które głęboko utkw iły mu w pamięci, a mia­ nowicie defilada przed naczelnym wodzem, księciem Józefem Poniatow­ skim, im ieniny gen. Dąbrowskiego, w których uczestniczył jako jeden z bliższych współpracowników generała oraz wypowiedzenie przez Na­ poleona w ojny Rosji. Nie znane są przyczyny, dla których Leon Urmow­ ski zaprzestał prowadzenia dziennika z następnych etapów tej kam ­ panii, kiedy 17 dywizję przeznaczono głównie do osłony rzeki Berezyny, magazynów w M ińsku oraz blokady tw ierdzy Bobrujska. Można jedynie snuć przypuszczenia, że powodem wygaśnięcia kronikarskiego zapału była z jednej strony intensyfikacja działań wojennych i ogrom przeżyć, z drugiej — niewielkie u osiem nastoletniego kronikarza możliwości w ier­ nego przekazania swych wrażeń. Dziennik reje stru je zmiany nastroju artysty. Pew ną ilustrację stanu psychicznego porucznika stanowi m. in. początkowy fragm ent pam iętnika, zaw ierający oszczędny a jednocześnie dram atyczny w tonie opis samotnego pościgu arty sty za swą dywizją:

„Dalej przejeżdżałem — pisał na kartach dziennika — przez same opusz­ czone wioski, chałupy bez dachów, drzwi i okien, słowem traktem , którym nie­ k arne wojsko w estfalskie postępowało. Sm utny ten widok zdawał mi się nad­ zwyczajny, bo nie wiedziałem, co dalej widzieć będę.”

(13)

Na podstawie opracowań naukowych 1,5 oraz literatu ry pam iętnikar­ skiej 17, dotyczących działań dywizji Dąbrowskiego w ty m rejonie, moż­ na wyrobić sobie pogląd, jak trudny, odpowiedzialny i niebezpieczny był to etap w życiu Leona Urmowskiego, zwłaszcza że powołano go do pełnienia funkcji oficera sztabowego. Ten szczegół jego biografii był dotąd dyskusyjny. A utorytatyw ne stw ierdzenie w tej spraw ie zawiera jego dziennik:

„Dn. 5-go czerwca r. 1812-go przeniosła się główna k w atera 5-go korpusu w ielkiej arm ii (który n a ten czas Wojsko Polskie formowało) z W arszawy do Pułtuska. J a miałem rozkaz udania się do dywizji 17-ej dowództwa g-ła D ą­ browskiego dla pełnienia przy tej dywizji służby ad iu tan ta sztabu głównego.”

Według Bronisława Gembarzewskiego 18 Urmowski funkcję tę piasto­ wał do 17 kw ietnia 1813 r., tj. do chwili, kiedy został przydzielony do batalionu saperów.

W ybitne uzdolnienia rysunkow e i uzyskane kw alifikacje inżynier­ skie predystynow ały go do pełnienia tej funkcji. Pew ne wyobrażenie o zakresie czynności porucznika daje inny fragm ent dziennika:

„Dogoniłem Jen erała mego w Niedliskach, wiosce o 1/2 m ili za Ostrołęką. Zameldowałem się Jem u, przyjął m nie bardzo grzecznie, posłał m nie zaraz do w ytkania obozu pod Stanisławowem."

Wybieranie miejsca pod obozy i pozycje bojowe nie było jedynym zajęciem oficerów inżynierii przydzielonych do sztabu. B rali oni po­ ważny udział w pracach kartograficznych wielkiej arm ii. Służba ich była wyjątkowo ciężka, zwłaszcza podczas w ypraw y moskiewskiej. Ba­ dacz tego zagadnienia, Jan G iergielew icz19 pisał, że oficer inżynier przydzielony do sztabu i zajęty rozpoznaniem terenu cały dzień m usiał spędzać na koniu, nieraz o chłodzie i głodzie. Porucznik Leon Urmowski wyróżnił się wśród innych oficerów, zyskując uznanie dowództwa oraz specjalistów z zakresu kartografii wojskowej.

Liczne reperkusje pobytu Leona Urmowskiego na Litw ie i Biało­ rusi podczas kam panii rosyjskiej znaleźć można w korespondencji wspo­ 16 J. W i 11 a u m e: Jan H enryk Dąbrowski. 1755—1818 [w:] W ielkopolanie X I X w ieku, Poznań 1966, t. 2, s. 48—69; G. Z y c h : Jan H enryk Dąbrowski. 1755— 1818, W arszawa 1964, s. 382—421; J. S t a s z e w s k i : General Dom inik D ziew a­ now ski, Poznań 1933, s. 52—63.

17 J. S t a s z e w s k i : Pam iętniki o wojnie 1812 r., Poznań 1933, ss. 31. Odb. z „Przeszłości”, 5.

18 B. G e m b a r z e w s k i : W ojsko Polskie. K sięstw o W arszawskie. 1807— 1814, wyd. 2, W arszawa 1912, s. 33, 67.

19 J. G i e r g i e l e w i c z : Udział oficerów inżynierii w pracach kartogra­ ficznych K sięstw a W arszawskiego i K rólestwa Kongresowego, „Saper i Inżynier Wojskowy” 1924, n r 1, s. 203.

(14)

Z dziejów lubelskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę.. 89 mnianego wyżej kuzyna Urmowskich, Różańskiego. K iedy Klemens za­ biegał o przesłanie Leonowi pieniędzy, Różański z niem ałą dozą naiw­ ności pisał:

„Lecz nie spodziewam się, aby m u więcej potrzebne były, gdyż mam n a­ dzieję, iż przecież gdziekolwiek kasę moskiewską zabiorą, a wreszcie Litwinki, zgłodniałe tak dawnym niewidzeniem polskich chłopców ubiegać się będą ze swoimi szkatułkam i i zapew ne na niczym zbywać im nie będzie.” 80

P rzyjęcie polskich żołnierzy nie wszędzie było życzliwe, co odczuł i Leon Urmowski, gdy na kartach dziennika krótko zanotował z okazji wejścia dyw izji do Grodna: „Przyjęto nas dość ozięble”.

Z powodu trudności kom unikacyjnych spraw a przesłania Leonowi pieniędzy była aktualna jeszcze w końcu sierpnia. W liście z 27 sierp­ nia 1812 r. pisał Różański tym razem pełen niepokoju i nadziei:

„Radbym ja z duszy balonem przesłać mu ten zasiłek pieniężny, bo widzę, że jest bardzo potrzebny, lecz tandem , gdy okoliczność nie pozwala, trzeba co­ kolw iek użyć cierpliwości. W tych dniach m usi zajść co decydującego za Wisłą. Będziemy zatem za pomocą Boga mieć wolną· kom unikację z Litw ą i sposob­ ność pewną przesłania pieniędzy p. Leonowi.” 21

Zarówno niew yraźne tłum aczenie przez Różańskiego przeszkód, opóź­ niających w ysyłkę gotówki, jak też w yrażenie nadziei na zmianę poło­ żenia ogólnego, na „coś decydującego za W isłą”, pozostaje w związku z utrudnioną kom unikacją z W ielką A rmią w skutek działania silnych podjazdów rosyjskich, które pojaw iały się we wschodnich powiatach Księstwa Warszawskiego. W tych w arunkach w W arszawie liczono na skuteczne przeciwdziałanie sprzymierzonych korpusów austriackiego i saskiego, które stały za Bugiem, a prócz tego na zebrane w departa­ mencie lubelskim pod dowództwem gen. A m ilkara Kosińskiego oddziały wojska i gw ardii narodowej.22

Na tym wiadomości o Leonie Urmowskim uryw ają się na okres kilku miesięcy. Jedynie bardzo ogólnie można powiedzieć, że dzielił los swej dywizji, która bohatersko osłaniała odwrót wielkiej armii, m. in. broniąc 21 listopada pod Borysowem mostu na Berezynie oraz uczestnicząc 28 listopada pod Stachowem w w alnej bitw ie o przepraw ę przez Bere­ zynę.23 Po krótkim postoju na ziemiach ojczystych wojsko polskie wy­ cofało się do Saksonii. W dniu 31 m aja 1813 r. znalazł się Leon Urmow-M Różański do K. Urmowskiego, W arszawa, 7 V I I 1812 r., AGAD, W arszawa, Zbiór Rękopisów z Biblioteki Przeździeckich, B-552.

21 Różański do K. Urmowskiego, W arszawa, 27 V I I I 1812 r„ ibid., B-552. ** M. K u k i e ł : W ojna 1812 roku, K raków 1937, t. 2, s. 439; J. W i l l a u m e : F ryderyk A ugust jako książę w arszawski, Poznań 1939, s. 302.

“ G. Z y c h : A rm ia K sięstw a Warszawskiego. 1807—1822, W arszawa 1961, s. 365.

(15)

ski w A usterlitz (Sławków na Morawach). Taką datę i miejsce nosił bo­ wiem rozkaz 24 w ydany Urmowskiemu przez dowódcę 3 kolum ny wojska polskiego, gen. Małachowskiego, aby udał się do Berna Morawskiego, do kw atery księcia Józefa Poniatowskiego.

W sierpniu tego roku Urmowski był w Dreźnie, co stw ierdza jeden z zachowanych rysunków Leona Urmowskiego, przedstaw iający gen. Dąbrowskiego w tow arzystw ie adiutanta. Pobyt w stolicy Saksonii w y­ korzystał artysta w celu zapoznania się z techniką sztychowania, o czym jest wzmianka w korespondencji Stanisław a Zamoyskiego.

Uczestnicząc w bitwie narodów pod Lipskiem, dostał się do niewoli. Znajomy Urmowskich ppor. Wojciech Paszkowski w liście z dnia 23 lis­ topada 1813 r. donosił Klemensowi:

„Dostałem się pod Lipskiem w niewolę wojenną, Leon zdrów i dobrze się chowa. Już prędko się z nim zobaczysz."45

Wspomina o tym także płk. Florian Kąsinowski 26 w zwią?ku ze swo­ imi staraniam i o uzyskanie dla rodziny Leona w ypłaty należności z ty ­ tu łu zaległego żołdu, która tylko za r. 1813 wyniosła 1309 zł; znaczną część tej kwoty stanow ił żołd francuski.

Trudno ustalić dokładną datę i okoliczności powrotu do kraju . W każ­ dym razie 10 marca 1814 r. był już w Lublinie. Uczestniczył wówczas w uroczystości rodzinnej, w ystępując jako świadek chrztu K azim ierza Urmowskiego, syna Klem ensa i Zofii Lingenau. Pół roku później k ła­ dzie znowu swój podpis tym razem na akcie zgonu dziecka Klem enso- stw a Urmowskich. Przez cały ten rok przebywał stale w Lublinie. P raw ­ dopodobnie wówczas w stąpił w szeregi w olnomularskie 27, zostając człon­ kiem loży o wiele mówiącej nazwie „Wolność O dzyskana”, kierowanej w 1814 r. przez m istrza Klemensa Urmowskiego. W lipcu płk F ran ­ ciszek Ż y m irsk i28 udzielił Leonowi Urmowskiemu dwutygodniowego urlopu na w yjazd do W arszawy. Wyjazd do stolicy pozostaje przy­ puszczalnie w związku z wezwaniem do udziału w pracach kartogra­ ficznych Księstwa Warszawskiego, które otrzym ał od płka Jan a M alleta. „Kom unikuję P anu mój drogi Kolego — pisał M allet — że Wielki książę Konstanty rozkazał mi wykonać kilka zdjęć topograficznych K sięstw a W arszaw ­

M Gen. Małachowski do L. Urmowskiego, A usterlitz, 31 V 1813 r., Rps Biblio­ teki Jagiellońskiej, 7840, IV.

** W. Paszkowski do K. Urmowskiego, 23X11813 r., AGAD, W arszawa, Zbiór Rękopisów z Biblioteki Frzeździeckich, B-498.

81 Płk F. Kąsinowski d'o por. Kozłowskiego, 29X1815 r., ibid., B-384. 87 S. Z a ł ę s k i: O m asonii w Polsce, W arszawa 1908, s. 141.

^ Płk F. Żymirski do L. Urmowskiego, Lublin, 8 V I I 1814 r., Rps Biblioteki Jagiellońskiej, 7840, IV.

(16)

Z dziejów lubelskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę... 91 skiego. Ponieważ pańska obecność przy m nie byłaby niezbędna, zechce Pan po otrzym aniu tego listu udać się następnie do W arszawy, gdzie zostanie Pan za­ trudniony." *·

Istotnie, J. Giergielewicz znalazł w aktach M alleta żądanie księcia K onstantego jak najszybszego w ykonania planu W arszawy i jej okolic i w związku z tym stwierdzał:

„Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że plan z tego okresu, Plan de la ville de Varsome et des ses enm rons 1815, jest dziełem oficerów inżynierii.” *0

Pismo M alleta do Urmowskiego pozwala wnioskować, że plan W ar­ szawy z r. 1815 został opracowany przez oficerów inżynierii, w tym również przez Leona Urmowskiego, który w ten sposób zaznaczył swą obecność także w dziejach polskiej kartografii wojskowej.

Jeśli wliczyć czas pobytu w Szkole Elem entarnej A rtylerii i Inży­ nierów w okres służby wojskowej Leona Urmowskiego to trw ał on lat cztery. Była to więc krótka, lecz błyskotliwa kariera. Szkołę opuścił w stopniu podporucznika, a awans na porucznika, jaki następnie uzyskał, nie miał być ostatni. M aurycy Hauke, ówczesny gen. kw aterm istrz W.P., w niespełna miesiąc po śmierci Leona pisał do Klem ensa Urmowskiego:

„Śp. B rat P ana bardzo dobrze mi był znany; podałem go był n a wyższy sto­ pień do Sztabu, którego dowództwo mi jest przeznaczone. Potw ierdzenie podania mojego przez K om itet Wojskowy miało już przyjść do skutku, kiedy uwiadomie­ nie m nie doszło o zgonie nader zacnego i pełnego nadziei młodzieńca.” 01

Przedwczesna śmierć położyła kres pięknie rozw ijającej się karierze wojskowej, unicestwiła talent artysty. Zm arł na gruźlicę płuc „po dłu­ giej chorobie z trudów wojskowych zaciągnionej” — jak pisał Klemens Urmowski w drukow anym zawiadomieniu o pogrzebie — w mieszkaniu b rata w domu pod nr 59 przy ul. Złotej w Lublinie. Choroba w ostatnim stadium m iała przebieg gwałtowny, jak można wnioskować na podstawie zachowanych recept.32 Tylko jedna z nich została wystawiona przez dra A ndrzeja Zakrzewskiego we w rześniu 1809 r., cztery pozostałe w lis­ topadzie 1814 r.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się dnia 15 grudnia, w kościele Kolegiaty Lubelskiej, pogrzeb tego samego dnia na cm entarzu przy ul.

w J. M allet do L. Urmowskiego, W arszawa, bez daty, AGAD, Warszawa, Zbiór Rękopisów z Biblioteki Przeździeckich, B-448.

00 G i e r g i e l e w i c z , op. cit., s. 212—213.

01 M. H auke do K. Urmowskiego, W arszawa, 9 1 1815 r., Rps Biblioteki J a ­ giellońskiej, 7840, IV.

** Pięć recept z 29 IX 1809, 14, 19, 22, 30 XI 1814 r. dla L. Urmowskiego, w y­ stawionych przez dra A. Zakrzewskiego, AGAD, W arszawa, Zbiór Rękopisów z Biblioteki Przeździeckich, B-651.

(17)

Lipowej, gdzie dotąd zachował się pomnik w ykuty z piaskowca przed­ staw iający urnę na graniastosłupie.

„Pam iątce Leona Urmowskiego Porucznika Inżynierii w w ieku lat 20 z tru ­ dów w ojennych 13 grud. 1814 zmarłego” — głosi tablica nagrobna.

Dla Klem ensa Urmowskiego była to bolesna strata. Mało było do­ tychczas okazji, aby wspomnieć o w zajem nym stosunku braci „z talen ­ tów i patriotyzm u znanych i powszechnie szanowanych”, jak pięknie w yraził się o nich gen. M aurycy Hauke. Nie zachowały się bowiem listy Klemensa Urmowskiego do Leona ani też inne m ateriały źródłowe, k tó re pozwoliłyby określić bliżej rolę Klem ensa w życiu brata. To pewne, że nie sprowadzała się ona wyłącznie do niesienia pomocy m aterialnej, choć i ta była bardzo ważna, gdyż umożliwiła zdobycie w ykształcenia. Pomoc ta była mimo wszystko nie w ystarczająca, jeśli zdarzało się, że arty sta chodził bez butów. Można to tłumaczyć niepom yślaną sytuacją m aterialną, w jakiej mógł się znajdować K lem ens Urmowski u progu swej k ariery praw niczej w Lublinie. Leon dobrze rozum iał położenie b rata i starał się ograniczać swoje potrzeby. Wdzięczny za pomoc pisał w jednym z listów do brata:

„Bądź pewny, że będę ci za te w szystkie wyświadczone dobrodziejstwa do ostatniego tchu życia mego wdzięczen.”

W zruszająca jest troska K lem ensa o zdrowie młodszego brata, k tó ry zapewne był chłopcem delikatnym , wrażliwym i słabowitym. W praw ­ dzie nie wiemy, co było przyczyną śmierci rodziców, są jednak pod­ stawy do przypuszczenia, że gruźlica płuc była chorobą rodzinną. Jej ofiarą padł w r. 1827 również Klem ens Urmowski w pełni sił tw ór­ czych, mając 46 lat. Lęk o zdrowie Leona był więc uzasadniony.

Klem ens Urmowski, całkowicie świadomy talentu brata, z niezw ykłą starannością zabezpieczał pozostałe po nim pam iątki. Jak wielka była jego chęć i troska, aby zachować Leona w pamięci przyszłych pokoleń, świadczy fakt, że przechowywał naw et tak pozornie mało znaczące p a­ miątki, jakim i były recepty zmarłego. Stanisław Lingenau, radca p re­ fek tu ry lubelskiej przesyłając kondolencje zrozpaczonemu Klemensowi, swemu zięciowi, tak określił Leona:

„Z dzieciństwa sposobił się on na człeka uczonego. W Pan jako b ra t kochany osierociałemu dopomogłeś do nabycia tego światła, tej nauki, k tórą m iał, z którą żył i um arł. Masz wielkie powody do żalu po stracie jego, jako kochanego b rata, jak wychowańca swego, po którym mogłeś się spodziewać najwyższych pociech. Żył on na świecie krótko, nie dla siebie, ale dla publiczności. Poświęcał młodość pracy, życie Bogu i ojczyźnie swojej [...] W Pan go żałujesz, płaczesz, stękasz, la ­ m entujesz, tracisz zdrowie swoje, żony, dziecka, spokrewnionych. Je st to być filo ­ zofem, za którego uchodzisz." ·*

(18)

Z dziejów lubelskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę... 93 Na pam iątkę brata, Klemens jednem u ze swych synów nadał imię Leon. K ształcił go specjalnie w zakresie rysunku. Jednak syn Klemensa, Leon Urmowski odziedziczył nie po stryju, lecz po ojcu zainteresowania literackie i odegrał pew ną rolę w literatu rze drugiej połowy XIX w.

Śmierć Leona Urmowskiego odbiła się sm utnym echem w kręgu licznych znajomych rodziny Urmowskich. Z w yrazam i współczucia bratu zmarłego pośpieszyli m. in. Stanisław Zamoyski, W awrzyniec Surowiec- ki, M aurycy Hauke, generał Dąbrowski. Ten ostatni pisał do Klemensa Urmowskiego:

„Odebrałem upom inek ofiarowany mi przez zmarłego b rata Pana. Strata, k tórą poniosłeś w osobie tak pięknych nadziei młodzieńca, jako umiejącego cenić zdolność i talen ta najszczerszym przenika m nie żalem. Jeżeli świadectwo zalet i w artości Jego, solennie przyznane z m ej strony, może służyć fam ilii za dowód czułej pam iątki znajdziesz W Pan w udziale niniejszych wyrazów, w ym iar sp ra­ wiedliwości, jak i się tylko rzetelnej należy zasłudze. Przed ostatnią razą, kiedym się z nim widział w W arszawie, miałem sobie przyrzeczone niektóre rysunki pracy rą k Jego z kam panii r. 1812, którą robił przy moim boku. Jeżeliby te ślady um ie­ jętności Jego zostawały w depozycie WPana, prosiłbym bardzo, abyś mi je chciał odesłać przez pew ną jak ą osobę.” *1

Bardzo interesująco przedstaw ia się sylw etka artystyczna Leona Urmowskiego. Obdarzony był bowiem talentem wybitnym . Wszyscy, którzy go znali podkreślali jego nieprzeciętne zdolności artystyczne. W późniejszym okresie pochlebną ocenę jego rysunków dał znawca polskiego m alarstw a, prof. Jerzy Mycielski.35 Sąd jego podzielili również Hieronim Łopaciński i H enryk Zwolakiewicz.

N iestety talentu swego nie zdążył wyzyskać ani rozwinąć w pełni. Nieomal wszystko zawdzięczał intuicji artystycznej, gdyż na system a­ tyczne studia i na doskonalenie w arsztatu artystycznego nie miał czasu. Prawdopodobnie początkową naukę rysunku, podobnie jak muzyki, po­

bierał w domu. .

Nie bez znacznego wpływu na rozwój arty sty pozostał praw ie trzy ­ letni pobyt w Szkole Elem entarnej A rtylerii i Inżynierów oraz artystycz­ ne środowisko Warszawy i Drezna. Stopień podporucznika, jaki uzyskał po ukończeniu szkoły, nie był jedynym osiągnięciem. Nauka przedmio­ tów m atem atyki, geometrii, architektury, nie mówiąc o rysunku, przy­ dały się ogromnie Urmowskiemu jako artyście. Nauczycielem rysunku i topografii był tam porucznik gw ardii narodowej, Stanisław K urczyń- ski, od r. 1809 piastujący stanowisko wykładowcy. Był on biegłym ry ­ sownikiem i akw arelistą. Ze swym nauczycielem Urmowski nie zerwał ** Gen. Ja n H enryk Dąbrow ski do K. Urmowskiego, W arszawa, 141 1815 r., Rps Biblioteki Jagiellońskiej, 7840, IV.

15 J. M y c i e l s k i : Sto lat dziejów malarstwa w Polsce 1760—1860, K raków 1902, s. 159—160.

(19)

/.■ y ** ", ^ · -tSrft/y* Jt/ ' / ir » » i ł y / v » * » » y, , , · · { , ' r , „ n f y r m s » » * * * * u r u S t y O * ,s ^ f ' · / *"V " ' ° #^S s " S '/C y , ,. ,i y f f i ń j /.e J ^ t, , Mf^ w ^ »t.«* , ,, ± rm .v , * / «»ty s fc /r tX „ A S A / , »*/y sr**r rr* Ó*J£a, V ■/*» * y y ~ y „ . ^ lU l·» . i / · / .,« . " y/*"*-*y*·"" *y**yx . V /sx v J". a aW l&r+4t4, #>"(s * f a <*y > »«t « ■y-»i>» f» i / i > i / • i / . · x ‘ ^ ' A , fćvćf£ .+ i w 7ćp*· *xx ćs <s +&*'£+**/

Ryc. 5. L ist gen. J . H. D ąbrow skiego do K . U rm ow skiego L e ttre du gśn. J. H. D ąb ro w sk i a K. U rm ow ski

(20)

Z dziejów lubelskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę... 95 nigdy łączności. K urczyński dostarczał lubelskiem u grafikowi niezbęd­ nych m ateriałów sztycharskich, a naw et po śmierci Leona utrzym yw ał kontakt z Klem ensem Urmowskim, pośrednicząc w wykonaniu miedzio­ rytów według rysunków Leona Urmowskiego w pracowniach Jana Zachariasza F reya i F ryderyka Lohrm anna w Warszawie.

Leon Urmowski mógł poznać i innych przedstawicieli warszawskiego środowiska artystycznego, w ybitnych twórców polskiej grafiki. Z nie­ którym i jak Ja n P io tr N orblin i Aleksander Orłowski nie zetknął się w prawdzie osobiście, gdyż artystów tych w k raju naszym wówczas już nie było, ale zapewne znał ich sztukę, zwłaszcza produkcję graficzną, która musiała się znajdować w wielu ówczesnych kolekcjach możnych mecenasów kultury. Norblin w yw arł wpływ na wielu polskich m alarzy i grafików. Zdaniem J. Mycielskiego w ich rzędzie znalazł się też Leon Urmowski, choć nie uczył się w jego pracowni.38 Z Aleksandrem Orłow­ skim łączył go związek szczególny. Zależność grafiki Urmowskiego od sztuki tego arty sty jest bardzo widoczna, przejaw ia się zarówno w te­ matyce, jak też i w sposobie ujęcia. Ma rację H. Zwolakiewicz 37, tw ier­ dząc, że praca L. Urmowskiego zatytułow ana „Widok Krakowskiego Przedm ieścia” nie jest jego wyłącznym pomysłem, lecz tylko przeróbką dzieła Orłowskiego 38 „N. B.: błotem brukow ane”, co łatwo można stw ier­ dzić ustaliwszy chronologię obu dzieł. Duże podobieństwo tematyczne wskazuje inna praca L. Urmowskiego, a mianowicie „Kozak na koniu” — motyw eksploatowany nie tylko przez Orłowskiego, lecz również przez Norblina. Orłowski musiał być dla Urmowskiego najbliższym ideałem artystycznym nie tylko w dziedzinie twórczości, ale też i ze względu na niezwykłą i pasjonującą biografię tego wybitnego twórcy.

W genealogii wpływów innych artystów na młodzieńczą i nie skrys­ talizowaną sztukę L. Urmowskiego osobne miejsce zajm uje Zygm unt Vogel, którego znał osobiście jako wykładowcę rysunku w wyższej Szkole A plikacyjnej A rtylerii i Inżynierów. Widoczne są analogie przy zesta­ wieniu twórczości obydwu artystów . Na zbieżność tę wskazuje zarówno tem at, jak i technika wykonywania prac. W arto podkreślić, że obu grafików łączą wspólne zainteresow ania tematyczne, co się przejawia szczególnie w upodobaniu jednego tem atu architektury zabytków. I w tym przypadku należy odnotować fakt eksploatowania przez obu artystów tego samego motywu, ru in zamku Firlejów w Dąbrowicy pod Lublinem.

Można więc przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, że tw ór­ ,ł M y c i e l s k i : op. cit., s. 178.

*7 Z w o l a k i e w i c z : op. cit., s. 286.

,s A leksander O rłowski (1777—1832). W ystaw a dziel ze zbiorów radzieckich i polskich, W arszawa 1957, s. 98.

(21)

czość Vogla znał Leon Urmowski dużo wcześniej, zanim m iał okazję poznać go osobiście w czasie pobytu w Warszawie. Dzieło Zygm unta Vogla pt. Zbiór w idoków sław niejszych pam iątek narodowych..., w yda­ ne w Warszawie w r. 1806, musiało zapewne znajdować się w bogatej bibliotece Klemensa Urmowskiego.

Sztycharstwa, sztuki niezwykle trudnej i pracochłonnej nauczył się Urmowski w Dreźnie. Jedyna wzmianka, jaka się na ten tem at zacho­ wała, pochodzi z korespondencji Stanisław a Zamoyskiego. Przytoczony

fragm ent świadczy też o znacznej sławie i rozgłosie, jakim i cieszył się Urmowski w śro d o w isk warszawskim. Pisał Zamoyski do K. Urmow­ skiego:

„Dowiedziawszy się o utracie dzieci, a świeżo brata, młodzieńca n ajpiękniej­ szych nadziei, o którym wiele słyszałem dobrego z różnych stron, a który w czę­ ści pobytu w Dreźnie usposobił się w sztuce sztychowania, mocno m nie zasmuca.” *’ Niestety, nie wiadomo u kogo z drezdeńskich m istrzów studiował tę trudną umiejętność graficzną.

Mecenasem talen tu L. Urmowskiego był sam generał J a n H enryk Dąbrowski, który jako w ybitny kolekcjoner żywo interesow ał się sztuką. Cenił on utalentow anego arty stę i doskonałego żołnierza. Zwrócił na niego uwagę jeszcze wtedy, kiedy na wiosnę 1810 r. wizytował Szkołę Elem entarną A rtylerii i Inżynierów. Czyż można w ątpić, że kierow ­ nictwo szkoły, którem u znane były uboczne zainteresow ania generała nie pochwaliło się postępami swych uczniów również i w zakresie ry ­ sunku? Prawdopodobnie stanowisko adiunkta w Sztabie Głównym za­ wdzięczał Leon Urmowski poparciu tw órcy Legionów Polskich we Wło­ szech. Nasuwa się także przypuszczenie, że to on ułatw ił młodemu gra­ fikowi kontakty z artystycznym środowiskiem Drezna — m iasta, któ re generał poznał doskonale podczas swego długoletniego pobytu w Sakso­ nii. Mieszkając przez pewien czas w D reźnie zajmował się — jak piszą jego biografowie — kolekcjonowaniem interesujących książek, map i dzieł sztuki.

Leon Urmowski rysował dużo i z ogromnym zamiłowaniem. Często prosili go o rysunki przyjaciele, znajomi, krew ni i przełożeni, a on ni­ komu nie odmawiał, jakby nie był świadomy wartości swego talen tu i rzeczy przez siebie tworzonych. Wśród wydatków, z których się b ratu usprawiedliwia, poczesne miejsce zajm uje kreda, papier rysunkowy, pióra do rysunków. Z przyboram i do rysunków nigdy się nie rozstawał, malarskie widzenie otaczającej go rzeczywistości stale m u towarzyszyło. W jego krótkim dzienniku jest parę przykładów, świadczących o dużej wrażliwości artystycznej.

*· S. Zamoyski do K. Urmowskiego, W arszawa, 311814 r., AGAD, W ar­ szawa, Zbiór Rękopisów z Biblioteki Przeździeckich, B-657.

(22)

Z dziejów lu belskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę... 97

Hyc. 6. D aw ny zam ek lu b elsk i — rys. L. U rm ow skiego L ’ancien c h â te au de L u b lin — dessin de L. U rm ow ski

(23)

„Nowogródek leży na górze — notował na kartach dziennika — zdobią to miasto różne klasztory i kościoły. Okolice, które to m iasto otaczają, są zachwy­ cające. M alarz ma aż nazbyt m ateriałów do najw yborniejszych widoków. Zaję­ liśmy stanowisko za Nowogródkiem o 1/2 mili pod wsią Radziwiłówką w m iejscu przecudnem, tak we względzie m alarskim , jako i wojskowym.”

Jak można wnioskować z zachowanych przekazów źródłowych U r- mowski był płodnym artystą. Nie mógł jednak stworzyć wiele, bo zm arł w wieku dwudziestu lat. Odnosi się przy tym wrażenie, że z jego do­ robku artystycznego zachowała się tylko niewielka część może dlatego, ze zarówno sam artysta, jak i jego rodzina nie ceniła tej grafiki na tyle, aby ją pieczołowicie kolekcjonować. Rozproszona po pryw atnych zbio­ rach należy dziś do rzadkości.

Na początku szkicu wspomniałam, że jednym z motywów jego gra­ ficznej twórczości była architektura Lublina i okolicy. Dzięki widokom tym stał się współtwórcą ikonografii Lublina obok A. Hogenberga, A. Orłowskiego, K. Stronczyńskiego, A. Lerue, A. Gierymskiego, W. G er­ sona, L. Wyczółkowskiego i innych. „Zamek lubelski” w dwu wersjach, „Krakowskie Przedmieście z widokiem na Bram ę K rakow ską”, „Ruiny zamku Firlejów ” — oto prace, dzięki którym zajął trw ałe miejsce w dzie­ jach lubelskiej grafiki.

W dorobku artystycznym L. Urmowskiego osobne miejsce zajm uje tem atyka patriotyczna. Obserwacyjny charakter wojskowych operacji dywizji gen. Dąbrowskiego w r. 1812 znalazł swój w yraz w pięknej pracy zatytułow anej „La V edette Polonaise”, przedstaw iającej dwóch żołnierzy na koniach, stojących na warcie. N atom iast artystycznym świa­ dectwem udziału arty sty w kąm panii 1813 r. są dwie prace. Jedna z nich przedstawia gen. Dąbrowskiego w tow arzystw ie adiutanta, druga stano­ wi projekt pomnika dla J. Poniatowskiego. Ta ostatnia kompozycja gra­ ficzna jest propozycją w iniety tytułow ej dla w ydaw nictw a Almanach

Lubelski na rok 1815 dla amatorów literatury ojczystej, książki wy­

danej przez Klemensa Urmowskiego. Z przytoczonego fragm entu kores­ pondencji Dąbrowskiego wynika, że rysunków z przebytej kam panii 1812 i 1813 r. było znacznie więcej. Wojna, w której uczestniczył, dostarczyła mu wiele wątków tem atycznych i znalazła w jego osobie rzetelnego artystycznego sprawozdawcę. Dorobek graficzny Leona Urmowskiego obejmuje ponadto szereg innych różnorodnych pozycji, wyszczególnio­ nych w dołączonym do artykułu wykazie. W większości są to prace drob­ ne i niewielkiego form atu. A rtysta upraw iał kilka technik: rysunek, mie­ dzioryt, akwafortę, gwasz, akwarelę. Słuszna w ydaje się uwaga H. Zwo- lakiewicza, że niektóre tem aty wykonywał w dwu technikach, np. m ie- dziorytniczej i kwasorytniczej, choć obecnie wobec skąpej liczby zacho­ wanych egzemplarzy nie można tego z całą pewnością potwierdzić. P e­ wne jest natomiast, że sztychowano niektóre jego prace już po jego

(24)

Z d ziejów lu belskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę... 99

Ryc. 7. G en. D ąb ro w sk i z a d iu ta n te m — rys. L. U rm ow skiego L e gén. D ąb ro w sk i avec son aid e de cam p — dessin de L. U rm ow ski

Ryc. 8. B ram a K ra k o w sk a w L u b lin ie L a P o rte de C racovie à L ublin

(25)

śmierci w zakładach J. Z. Freya i F. Lohrm anna. W skazuje na to ko­ respondencja Stanisław a Kurczyńskiego 48 do K. Urmowskiego. Praw do­ podobnie dotyczyło to tych prac, których arty sta z powodu choroby i śmierci nie mógł osobiście dokończyć. Analiza zachowanych rycin L. Urmowskiego, nasuwa przypuszczenie, że arty sta pewne tem aty po­ wtarzał. Tak z pewnością było w przypadku przepięknego sztychu, przed­ stawiającego „Ruiny zamku Firlejów w Dąbrowicy pod Lublinem ”, któ­ ry zdobi Almanach Lubelski w nakładzie przeszło 200 egzemplarzy.

Ryc. 9. Z am ek L u b elsk i Le C h âteau de L ublin

P rak ty ki takiej dowodzą też kompozycje graficzne „Zamku Lubelskie­ go” i „Bramy K rakow skiej”. Zachowane ryciny prezentujące te zabyt­ ki pochodzą z innych płyt. Nie wszystkie zachowane prace L. Urmow­ skiego są datowane, ale i tak można stwierdzić, że najobfitszy i a rty ­ stycznie najdoskonalszy jest rok 1814, spędzony w łaśnie w Lublinie. Aktywność arty sty była wówczas duża. Z jego inicjatyw y Klemens Urmowski wydał wspomniany już Almanach Lubelski na rok 1815, w którym zamieszczono prace przedstawicieli lubelskiego środowiska lite­ rackiego i naukowego, a także utw ory przedwcześnie zmarłego poety Józefa Sygierta. Udział L. Urmowskiego w tym w ydaw nictw ie nie

(26)

Z d ziejów lu belskiej gra fik i. W sto pięćdziesiątą rocznicę.. 101

Ryc. 10. R u in y zam ku F irle jó w w D ąbrow icy pod L u b lin em R u in es du c h â te au des F irley à D ąbrow ica p rès de L u b lin

ogranicza się jedynie do roli ilustratora. Według Kazimierza Puchały, lubelskiego poety i przyjaciela Urmowskich, był on także współwy- dawcą dzieła.41 Książkę ozdobiono .tylko dwoma sztychami Leona U r- mowskiego, gdyż śmierć uniemożliwiła ukończenie innych rysunków rozpoczętych w tym celu, o czym świadczą słowa przedmówcy, Kle­ mensa Urmowskiego;

„Z am yka ten A lm anach w iersz o ro zw alin ach a u to ra O pisu D ep,[artam entu]

LubelĄskiego] stosow ny do um ieszczonego przy nim sztychu Z am ku D ąb ro w ­

skiego, n iegdyś do F irle jó w należącego, dziś dziedzicznego m ej p rzy b ra n e j ro ­ dziny, w położeniu b ardzo p ię k n y m zn ajd u jąceg o się, o k tó ry m ta k ż e je s t w zm ian ­ k a w opisie D ep a rtam e n tu . Sztych te n je s t p rac ą rodzonego B ra ta mego, Leona!

[...] P o ru c z n ik a K o rp u su In ży n ie ró w W ojska N arodow ego, w śród ciężkiej słabości p o d ję tą, k tó ra sk u tk iem je s t p o św ięcenia się jego usługom d la K ra ju w ojskow ym . N a ty tu le d ziełk a je st d ru g a ry c in a , czyli ta k zw an a v ig n e tta , tegoż ręk i, w y o b ra­ ż a ją ca id ealn y po m n ik grobow y n ad brzeg am i E lste ry nieodżałow anego W odza sw ego, stosow na do pieśni w yżej w zm iankow anych. R ozpoczął tenże B ra t mój

41 K . P u c h a ł a : O pis h istoryczno-m .alarski w o je w ó d ztw a Sandom ierskiego

p rze z A u to ra podobnego opisu daw n iejszeg o D ep a rta m en tu , d zisiejszego W o je­ w ó d ztw a L u b elsk ie g o , um ieszczonego w A lm a n a c h u L u b e ls k im n a ro k 1815 przez Braci K le m e n sa i L eona U rm o w skich w y d a n y m [w :]N ow y ka le n d a rzy k p o lityc z­ n y na ro k 1823, W yd. J. N etto, 'W arszaw a, s. 359—400.

(27)

Ryc. 11. L a V edette P olo n aise (p ik ie ta polska)

do niniejszego A lm a n a ch u jeszcze k ilk a in te re su ją c y c h w idoków k rajo w y c h , lecz słabość n ad e r g w ałtow na, sta ła m u się do u sk u te cz n ien ia tego przedsięw zięcia

jed y n ą przeszkodą.” 4*

K artą tytułow ą z w inietą przedstaw iającą projekt pomnika księcia J. Poniatowskiego została opatrzona tylko część nakładu wydawnictwa. Większość egzemplarzy sprowadzonych z bibliotek w celach porów­ nawczych, posiada inną niż wymieniona w przedmowie w inietę ty tu ­ łową przedstawiającą bliżej nie zidentyfikow any widok architektonicz­ ny. W arto też zauważyć, że sztych z ruinam i zam ku Firlejów w D ą­ browicy umieszczono przed k artą tytułow ą, a nie — jak podano w

41 Almanach. L u b e ls k i na ro k 1815 dla am a to ró w lite ra tu ry o jc zy ste j, L u ­ blin 1815.

(28)

Z dziejów lu belskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę.. 103

przedmowie — obok wiersza Kazimierza Puchały o ruinach. Widocz­ nie zbyt mała liczba sztychów zm ieniła zamierzoną pierwotnie kompo­ zycję dziełka.

Ryc. 12. A ktor w roli

(29)

Ryc. 13. Myśliwy na czatach Le chasseur aux aguets

(30)

Z dziejów lubelskiej grafiki. W sto pięćdziesiątą rocznicę.., 105 Książkę wydrukowano w oficynie Jan a K arola Pruskiego w rekor­ dowym tem pie trzech tygodni. Lubelski bibliofil, ks. Ludwik Zalew­ ski z okazji w ystaw y druków lubelskich w r. 1939 pisał, że „miedzio­ ry ty do niektórych druków Pruskiego przygotowywał Leon Urmow- ski.” 4·1 Ale zachowana produkcja typograficzna Pruskiego nie upo­ ważnia do tego rodzaju uogólnień. Nie wykluczone jest, że Leon U r- mowski sposobił się w kierunku grafiki książkowej. Nawiązana współ­ praca z lubelskim drukarzem zapewne z czasem byłaby kontynuow a­ na, tym bardziej, że znane są wysiłki i ambicje Pruskiego w zakresie podnoszenia estetyki druków, czego najlepszym dowodem jest właśnie

Almanach Lubelski.

Dziś książka ta dzięki swej pięknej szacie graficznej stanowi cenny zabytek lubelskiej k u ltu ry i jest równie rzadka, jak prace graficzne Leona Urmowskiego. Budziła także podziw i zainteresowanie współ­ czesnych. Znany publicysta i historyk, W awrzyniec Surowiecki dzięku­ jąc za nadesłane wydawnictwo, pisał:

„Dar ten tym mi jest milszym, że jest płbdem krajow ych talentów, które chociaż na sm utek nasz zbyt wcześnie zgasły, zostawią jednak trw ały pom nik ta k w łasnej, swojej chwały jak też szerzącego się św iatła i gustu w P olakach."14 W ydawnictwo to otrzym ali w darze od Klem ensa Urmowskiego rów­ nież inni przedstawiciele polskiej k u ltu ry i nauki ze Stanisław em S ta­ szicem na czele. M. in. książkę tę wraz z kolekcją sztychów Leona Urmowskiego otrzym ał Stanisław P later, k tó ry według słów Stanisła­ w a Kurczyńskiego „ją z dużym przyjąć raczył rozczuleniem ”.

Znana dotychczas twórczość graficzna Leona Urmowskiego jest nie­ wielka, skoro składa się z paru rysunków oryginalnych i kilku rycin. Zdumiewająco m ała liczba zachowanych rysunków nasuw a przypusz­ czenie, że arty sta rytow ał od razu na płycie co także dowodzi doskona­ łego opanowania sztycharskiego rzemiosła. Niżej przedstawiony kata­ log prac graficznych arty sty składa się z dwu części. Pierwsza z nich reje stru je prace dostępne i sporządzona została na podstawie nadesła­ nych spisów 45 przez Muzea Narodowe w K rakowie i w Warszawie oraz przytoczonego tu parę razy Almanachu Lubelskiego:46 Druga część obej­ m uje pozycje wymienione w dotychczasowej literaturze. Wskazać tu przede w szystkim należy rozpraw y H. Łopacińskiego i H.

Zwolakiewi-41 L. Z a l e w s k i : Przew odnik po w ystaw ie druków lubelskich..,, Lublin 1939, s. 4.

44 W. Surowiecki do K. Urmowskiego, W arszawa, 17IV 1815 r., AGAD, W ar­ szawa, Zbiór Rękopisów z Biblioteki Przeździeckich, B-592.

45 Pisma: Muzeum Narodowego w K rakow ie LMN (8520/49/69 z 2 IX 1969 r., Muzeum Narodowego w W arszawie XII-2-36/69 z 12X1 1969 r., w archiwum Bi­ blioteki Głównej UMCS w Lublinie.

(31)

A

L M A N A C

I. U D E L S K I

n a li o h i u i 5·

<1 I a

A M A T o R O n

* L I T T t R A T U K Y O V n Z V S T i O L u b l i n i e , u J a n a Â'. P r u i ;

Ryc. 14. K a rta ty tu ło w a A lm an ach u L ubelskiego ze sztychem L. U rm ow skiego P age de titre de 1'A lm anach de L u b lin avec une g ra v u re de L. U rm ow ski

Cytaty

Powiązane dokumenty

The FTIR spectra of the unmodified and modified LDH are shown in Figure 6 Modified SLDH shows two types of bands: the first one corresponding to the anionic species

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony

[r]

W zespole korespondencji adresowanej do Klemensa Urmowskiego zachowały się dwa rach u n k i24 na niemałe kwoty za książki, wystawione przez znanego księgarza

O praw ie do wychowania dzieci przez rodziców wypowiedział się Jan Pa­ weł II w A dhortacji apostolskiej Familiaris consortio: „prawo - obowiązek rodziców do wychowania

Ponieważ ostateczna prawda o małżeństwie jest możliwa do odczytania jedynie w jego wymia­ rze sakramentalnym, dlatego tematyka książki prezentowana jest w horyzoncie histo­

Powstaje jednak pytanie - jak wpływa całkowita abstynencja członków Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, na ich życie osobiste oraz życie ich ro ­ dzin.. Niekiedy

Stała się ona źródłem atrakcyjności naszej kultury, która swym pięknem przyciągnęła wielu cudzoziemców i uczyniła z nich Polaków.. W okresie demokracji