• Nie Znaleziono Wyników

Życie Uniwersyteckie Nr 12/2007

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Życie Uniwersyteckie Nr 12/2007"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

e-mail: redakcja@amu.edu.pl

NR 12 (171) Ogrudzieñ 2007

ISSN 1231- 8825

Wigilia jest wszêdzie

¯YCIE

UNIWERSYTECKIE

(2)

2

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

Gniezno -Humañ

Miêdzy Gnieznem a Humaniem >> tekst – strony 22-23

Polscy studenci razem ze studentami z Ukrainy piek¹ pierniki

P

ieczenie pierników sta³o siê ju¿ tradycj¹ wœród studentów Collegium Europaeum Gnesnense UAM. Dochód ze sprzeda¿y zostanie przeznaczony na dom dziecka oraz na dom spokojnej staroœci.

W poprzednich latach poczas tej akcji wszystkie pierniki by³y wyprzedane. Studenci CEG zawsze je chêtnie kupuj¹, bo jest to bardzo s³odka pomoc.

Dawid Stube

ZDJÊCIA MACIEJ MÊCZYÑSKI

FOT

. DA

(3)

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

3

w numerze

¯YCIE

UNIWERSY TECKIE

UAM POZNAÑ

nr 12 (171) Ogrudzieñ 2007 Wydawca:

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Rektorat, 67-712 Poznañ, ul. Wieniawskiego 1

Rada Programowa:

Prof. Joachim Cieœlik, prof. Andrzej Kostrzewski, prof. Wojciech Nawrocik, prof. S³awomira Wronkowska-Jaœkiewicz (przewodnicz¹ca, prorektor UAM)

Redaktor naczelny:

Jolanta Lenartowicz len_media@op.pl

Stali wspó³pracownicy: Teksty: Adam Barabasz, Danuta

Chodera-Lewandowicz, Marcin Piechocki, Romuald Po³czyñski, Ewa Woziñska, Magdalena Zió³ek, Maria Rybicka

Zdjêcia: Maciej Mêczyñski, Maciej Nowaczyk Korekta: Lucyna Drajewska

Materia³ów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmiany tytu³ów.

Za treœæ zamieszczanych og³oszeñ, reklam i komunikatów redakcja nie odpowiada. Zapraszamy do wszechstronnej wspó³pracy.

4-7 } wydarzenia

• • Kalendarium

• • Wspomnienie o Profesorze Andrzeju Kopcewiczu, 1934-2007

• • Politologów wyprawy naukowe

8 } jubileusz

• • Edwardowi PrzeBalcerzanowi na 70-lecie

9 } doœwiadczenia

• • W szerszej perspektywie

10 } na przyk³ad chemicy

• • Alians nauki z gospodark¹

11 } po Festiwalu

• • Roztañczone Gniezno

12 } elity

• • Ze stypendium za ocean • • Dwaj nowi mistrzowie

14-17 } wigilia

• • Wigilia na antypodach • • Wigilie w Wielkopolsce

18-19 } pokolenia

• • Kobieta – matka – naukowiec

20-21 } kultura

• • Festiwalowy róg obfitoœci

2, 22-23 } Gniezno - Humañ

• • Kadry dla Europy

• • Na Wschodzie bez zmian?

24 } kultura

• • Aula koncertowa

25-27 } na sportowo

• • Nadal w czo³ówce • • Zawody p³ywackie

o puchar Rektora UAM

25-27

FOT

. MACIEJ NOW

ACZYK

Adres redakcji: 61-734 Poznañ,

ul. Nowowiejskiego 55, tel./fax 061 829 39 60

Biuro redakcji: Marta Dzionek

Zdjêcie na ok³adce: Adam Nawrot, Maciej Nowaczyk Opracowanie graficzne: Agata Rz¹sa

Druk: ARTPRESS – Studio Grafiki Komputerowej

Spó³ka Jawna T. Waloch, E. Waloch, ul. Poznañska 281, 88-100 Inowroc³aw ISSN 1231- 8825

(4)

K

Kalendarium

4

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

wydarzenia

•• Nadzwyczajnie posiedzenie Se-natu Uniwersytetu i Rady Wydzia-³u Studiów Edukacyjnych odby³o siê 26 listopada. Posiedzenie

po-œwiêcone by³o pamiêci zmar³ego w paŸdzierniku tego roku Profesora Stanis³awa Szajki, by³ego wicedyrek-tora Instytutu Pedagogiki i wielolet-niego kierownika Zak³adu Pedagogi-ki Pracy. Profesor by³ cenionym pra-cownikiem naukowym, autorem licz-nych prac z zakresu pedagogiki pra-cy, kszta³cenia zawodowego i poli-technicznego, wychowawc¹ i pro-motorem kilku pokoleñ pedagogów. Za ¿ycia odznaczony zosta³ Krzy¿em Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Medalem Komisji Edukacji Narodowej.

•• Zwyczajne posiedzenie Senatu odby³o siê 26 listopada. W

progra-mie posiedzenia znalaz³y siê m.in. wyst¹pienie Rektora UAM, prof. dr. hab. Stanis³awa Lorenca w sprawie zasad finansowania dzia³alnoœci dy-daktycznej przez bud¿et pañstwa oraz powo³anie nowych przedstawi-cieli Samorz¹du Studentów UAM do Senackiej Komisji Kszta³cenia i Se-nackiej Komisji Prawnej.

Ponadto Senat przeg³osowa³ uchwa³ê w sprawie zakupu spektro-metru mas typu Q-TOF dla Wydzia³u Chemii oraz wyrazi³ zgodê na zmia-ny w strukturze organizacyjnej na wydzia³ach:

– Nauk Spo³ecznych w Instytucie Psychologii – powsta³a Pracownia Seksuologii Spo³ecznej i Klinicznej

(wczeœniej Pracownia Stosowanej Psychologii Spo³ecznej),

– Neofilologicznym – Pracownia Audiowizualna przekszta³cona zosta-³a na Pracowniê Dydaktyczno-Multi-medialn¹,

– Fizyki – Zak³ad Dydaktyki Fizy-ki przekszta³cony zosta³ na Pracow-niê Dydaktyki Fizyki,

– w Bibliotece Uniwersyteckiej w Oddziale Zbiorów Specjalnych utwo-rzona zosta³a Sekcja Opracowania Zbiorów Specjalnych.

•• Ogólnopolska Konferencja Fi-lologiczna „Docere et Delectare. Dydaktyzm antycznej literatury w odczuciu ówczesnych i dzisiej-szych jej odbiorców” odby³a siê w

dniach 6-8 grudnia. W konferencji udzia³ wziêli goœcie zagraniczni. Organizatorem konferencji by³ Insty-tut Filologii Klasycznej UAM.

•• Miêdzynarodowa konferencja naukowa: „Przemyœleæ wszyst-ko… Stanis³awa Wyspiañskiego modernizacja wyobraŸni zbioro-wej” odby³a siê w dniach 28–30

listo-pada.

Sesjê poprzedzi³a Msza œw. odpra-wiona w intencji artysty w setn¹ rocznicê œmierci. Wydarzenie mia³o charakter interdyscyplinarny, w kon-ferencji udzia³ wziêli przedstawiciele ró¿nych dyscyplin naukowych: hi-storii literatury i teatru, hihi-storii sztuki, muzykologii. Patronat nad imprez¹ obj¹³ Prezydent Miasta Poznania. Organizatorami konferencji byli:

Za-k³ad Literatury Pozytywizmu i M³odej Polski UAM, Instytut Filologii Polskiej UAM, Instytut Historii Sztuki UAM, Poznañskie Towarzystwo Przyjació³ Nauk, Muzeum Narodowe w Pozna-niu z pomoc¹ Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wy¿szego, Wydzia³u Fi-lologii Polskiej i Klasycznej oraz Wy-dzia³u Historycznego UAM.

•• Interdyscyplinarna konferen-cja naukowa „Patrz¹c na staroœæ. Kultura wizualna staroœci” odby³a

siê w dniach 28-29 listopada w Gale-rii Miejskiej Arsena³ w Poznaniu.

Idea konferencji powsta³a pod wp³ywem przemian spo³ecznych zwi¹zanych z niskim przyrostem na-turalnym, starzeniem siê spo³eczeñ-stwa oraz marginalizacj¹ potrzeb lu-dzi starych. W polu zainteresowañ organizatorów znalaz³y siê m.in. za-gadnienia zwi¹zane z kultur¹ jako sposobem postrzegania ludzi sta-rych, jak równie¿ zaprezentowane zosta³y formy wyra¿ania spo³ecznej akceptacji dla starzenia siê. Organiza-torem konferencji by³: Instytut Socjo-logii UAM w Poznaniu oraz Galeria Miejska Arsena³ w Poznaniu.

•• Koncert „Profesorowi Jerzemu Rubiñskiemu in Memoriam”

odby³ siê 5 grudnia w Koœciele Gar-nizonowym w Kaliszu. Honorowy patronat nad imprez¹ obj¹³ JM Rektor UAM, prof. dr hab. Stanis³aw Lorenc. Organizatorami byli: UAM, Zak³ad Edukacji Muzycznej WPA UAM w Kaliszu oraz Wydzia³ Kultury i Sztuki,

Z

zaskoczeniem i wielkim smutkiem przyj¹³em wiadomoœæ o œmierci profesora zwyczajnego dr. hab. Andrzeja Kopcewicza, emerytowanego profesora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, by³e-go wieloletnieby³e-go kierownika Zak³adu Literatury Amery-kañskiej w Instytucie Filologii Angielskiej UAM. By³ Profesor Kopcewicz dok³adnie tym, kim powinien byæ wielki cz³owiek w królestwie nauki: pe³nokrwistym profesorem, zwolennikiem paidei, przyjacielem i po-wiernikiem, cz³owiekiem maksymalnie – czyli najlepiej jak tylko mo¿na – pogodnym, niezmiennym w przyja-Ÿni i jak mawia³ Kotarbiñski „spolegliwym”, tolerancyj-nym i wielce urokliwym. By³a to urokliwoœæ cz³owieka otwartego na nieuniknion¹ ludzk¹ wielowymiarowoœæ,

tê wielk¹ i tê ma³¹. By³ jak na mi³oœnika s³owa przysta-³o niezrównanym facecjonist¹ skorym do ¿artów naj-wy¿szego lotu, subtelnym znawc¹ ludzkiego ¿ywio³u wielos³owia i wytrawnym mieszkañcem literackich pól szerokich, poruszaj¹cym siê po nich z zadziwiaj¹c¹ lek-koœci¹ i zwinnoœci¹, swobodnym strzelcem wolnego ducha. Osobista intelektualna finezja, czaruj¹ca i w pe³-ni wybaczalna autoirope³-nia, jak i lewituj¹ca lekkoœæ Jego bytu, tak mocno odczuwalna przez tych, którzy mogli choæ na chwilê byæ przy Nim bli¿ej, czyni³y z Niego du-szê wszelkich zgromadzeñ i mistrza rozmów wszela-kich odbywanych czy to na szóstym piêtrze bloku A w Collegium Novum, na parkowych ³awkach, przy ka-wiarnianych stolikach czy te¿ podczas prawie

(5)

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

5

wydarzenia

Sportu i Turystyki Urzêdu Miejskiego w Kaliszu.

W programie znalaz³a siê m.in. projekcja filmu „Z radoœci do ¿ycia” poœwiêconego prof. J. Rubiñskiemu.

•• Wystawa prac plastycznych pt. „Terapia poprzez rêkodzie³o – kontynuacja” – wiêŸniów z Zak³adu

Karnego w Rawiczu odby³a siê w dniach 3-7 grudnia na Wydziale Stu-diów Edukacyjnych. Na wystawie zobaczyæ mo¿na by³o obrazy, rzeŸ-by, prace z wikliny oraz naczynia gli-niane.

•• Warsztaty teatralne prowadzo-ne przez Natalkê Po³owynkê i Serhija Kowa³ewycza z Majsterni Pisni z Lwowa odbêd¹ siê w dni-ach od 18 do 21 grudnia w Cen-trum Kultury Zamek. Majsternia

Pi-sni jest oœrodkiem poszukiwañ

arty-stycznych, za³o¿onym w 2003 roku przez Natalkê Po³owynkê i Serhija Kowa³ewycza. W trakcie warsztatów prowadz¹cy zaprezentuj¹ sposoby docierania poprzez œpiew do tego, co osobiste i indywidualne. Pieœni tradycyjne w ich przekonaniu mog¹ stanowiæ formê nauki i ¿yciowej przemiany. Organizatorem warszta-tów jest Poznañskie Stowarzyszenie Inicjatyw Teatralnych.

•• Wyk³ad pt. „Równoleg³y komputer z pecetów osi¹galny dla ka¿dego”, który wyg³osz¹ dr

hab. Grzegorz Musia³ oraz dr Lech Dêbski odbêdzie siê 9 stycznia o godzinie 10.45 na Wydziale Fizyki UAM. Wyk³ad wprowadzi s³ucha-czy w zagadnienia zwi¹zane ze zwiêkszaniem mo¿liwoœci oblicze-niowych komputerów osobistych. W abstrakcie do wyk³adu czytamy:

„Komputery, spe³niaj¹c funkcje ty-pu biurowego czy dydaktycznego, maj¹ wykorzystan¹ moc oblicze-niow¹ w niewielkim stopniu. Poka-¿emy, jak mo¿e on zorganizowaæ pecety ró¿nych producentów z ró¿-nymi procesorami i systemami ope-racyjnymi w jeden równoleg³y sy-stem komputerowy, nie ogranicza-j¹c ich dotychczasowej funkcjonal-noœci i wykorzystuj¹c oprogramo-wanie darmowe, powszechnie do-stêpne w Internecie. Objaœnimy, jak ograniczone problemy mo¿na rozwi¹zywaæ na pojedynczych pro-cesorach i ¿e przetwarzanie równo-leg³e to mo¿liwoœæ rozwi¹zywania zadañ o du¿o wiêkszej skali. Wska-¿emy najwiêksze >> po¿eracze << œwiatowych mocy obliczeniowych i wyka¿emy, ¿e bez nich ludzkoœæ ju¿ nie potrafi funkcjonowaæ”.

Magdalena Zió³ek

tetyckich spacerów. Mia³em nieraz wra¿enie, ¿e kaza³a te¿ zapominaæ o wszechobecnej ziemskiej grawitacji. By³ z pewnoœci¹ klasyczny i prawdziwie europejski w swoim przymierzu z Orfeuszem, Apollinem, Dionizo-sem i Epikurem. By³ dla mnie w szczególnoœci zdekla-rowanym piewc¹ lekkoœci, zwiewnoœci, serdecznoœci, optymizmu i jasnych barw, które tak piêknie przys³a-nia³y gêst¹ zawiesistoœæ fizycznego bytu, chodz¹cym antidotum na akademick¹ napuszonoœæ i pawie pozy, które kwitowa³ ró¿nymi wyrozumiale–ironicznymi bonmotami. By³ te¿ dla mnie przyk³adem akademika, który osi¹gn¹³ stan mêdrca, przewodnika i wycho-wawcy i którego misjê tu na Ziemi spe³nion¹ najlepiej oddaje napis na kamieniu z Miletupolis:

Przyjacio³om pomagaj, Nad gniewem panuj, Unikaj niesprawiedliwoœci, Przezornoœæ szanuj, Przysi¹g nie sk³adaj, Ceñ sobie przyjaŸñ,

Trzymaj siê zasad dobrego wychowania, Szukaj s³awy,

Chwal cnotê,

Postêpuj sprawiedliwie, Okazuj wdziêcznoœæ, S³u¿ przyjacio³om, Strze¿ siê wrogów.

Prof. dr hab. Stanis³aw Puppel

Kopcewiczu, 1934-2007

Miêdzynarodowa konferencja naukowa: „Przemyœleæ wszystko… Stanis³awa Wyspiañskiego modernizacja wyobraŸni zbiorowej” odby³a siê w dniach 28–30 listopada.

(6)

6

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

wydarzenia

WYKLUCZENIE-WYKLUCZONE! 30 listopada 2007 odby³a siê konferencja naukowa prezentuj¹ca sposoby przeciwdzia³ania wykluczeniu spo³ecznemu.

Konferecja „Fenomen Uniwersytetu” odby³a siê 6 grudnia 2007 w Sali Lubrañskiego, UAM. Organizatorem by³o Centrum im. Edyty Stein.

Inauguracja pi¹tej edycji Studium Prawa Niemieckiego odby³a siê 1 grudnia 2007 roku. Wrêczenie nagród Jubilatom UAM, rektorat,

12 grudnia 2007, UAM Poznañ.

Ambasador Kanady, pan David Preston w gabinecie

rektora 16 listopada 2007 roku. Ogólnohumanistyczna konferencja „Patrz¹c na staroœæ.

FOT . ST ANIS£A W OSSOWSKI FOT . MACIEJ NOW ACZYK FOT . MACIEJ MÊCZYÑSKI FOT . MACIEJ MÊCZYÑSKI FOT . MACIEJ MÊCZYÑSKI FOT . MACIEJ NOW ACZYK FOT . MACIEJ MÊCZYÑSKI

(7)

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

7

wydarzenia

Realizm i idealizm

w argumentacji

politologicznej

W

dniach 16–17 br. listopada do malowniczo po³o¿o-nego oœrodka UAM w Obrzycku przybyli studenci politologii i stosunków miêdzynarodowych na zorgani-zowane pod patronatem dyrekcji INPiD oraz dziekana WNS, prof. Jana Grada seminarium naukowe „Realizm i idealizm w argumentacji politologicznej”.

Wstêpem do dwudniowego spotkania by³y warsztaty erystyczne, przeprowadzone przez mgr. Bartosza Hor-deckiego, którego wspiera³y Katarzyna Piosik i Marta Zo-beniak. Po niezbêdnym wprowadzeniu uczestnicy semi-narium pracowali w trzech zespo³ach.

Pierwszy z nich, pod kierunkiem Bartosza Hordeckie-go, zajmowa³ siê realizmem i idealizmem w myœli poli-tycznej, drugi, kierowany przez dr Magdalenê Lorenc, ba-da³ te subdyscypliny na gruncie teorii stosunków miêdzy-narodowych. Trzeci zespó³ prowadzony przez dr. Adama Barabasza zastanawia³ siê nad wk³adem Polski w integra-cjê europejsk¹ oraz analizowa³ nasze stanowisko wobec idei integracji europejskiej, zw³aszcza jego ewolucjê od dwudziestolecia miêdzywojennego do dziœ. Pracê wszystkich grup koordynowa³ dr Tomasz Szymczyñski, którego wspomaga³ dr Piotr Lissewski, który w pi¹tkowe popo³udnie odwiedzi³ seminarzystów.

Nastêpnego dnia grupy zaprezentowa³y efekty swej pracy. Wspólnie zastanawiano siê, jak radziæ sobie z wie-loœci¹ „realizmów” i „idealizmów” w nauce o polityce. Czy idea³ jest równie rzeczywisty jak rzeczywistoœæ? Czy ugody bez miecza s¹ tylko s³owami? Co przewa¿a w pol-skiej myœli o integracji europejpol-skiej – twarde st¹panie po ziemi czy bujanie w ob³okach? To niektóre z pytañ, jakie

pojawi³y siê podczas debaty, która pokaza³a, ¿e uczestni-kom wyjazdu uda³o siê po³¹czyæ „lekk¹” formê zajêæ z powa¿n¹ naukow¹ treœci¹.

Na granicy o stosunkach

polsko-niemieckich

W

pi¹tkowy ranek, 9 listopada br., na Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie spotkali siê studenci poli-tologii z Poznania i administracji z Poczdamu, rozpoczy-naj¹c wspólny projekt obejmuj¹cy trzy seminaria, które odbêd¹ siê w Polsce i Niemczech. Ich uczestnicy zasta-nowi¹ siê nad problematyk¹ wzajemnych stosunków, które ostatnio uleg³y och³odzeniu. Podczas spotkania organizacyjnego dokonano podzia³u na grupy robocze, które zajmowaæ siê bêd¹ okreœlonymi obszarami badaw-czymi: Pamiêæ historyczna, Wspó³praca kulturalna, Œrod-ki masowego przekazu, Wspó³praca gospodarcza, Wspó³praca w ramach Unii Europejskiej oraz Polityka za-graniczna. Przypisywanie siê do okreœlonych grup wy-wo³a³o ju¿ pierwsze dyskusje, co dobrze wró¿y powo-dzeniu ca³ego przedsiêwziêcia zainicjowanego przez prof. Bogdana Koszela i dr. hab. Jochena Franzke. Wspólny sztab za³o¿y³ ju¿ stronê internetow¹, na której bêdzie mo¿na dzieliæ siê owocami pracy i wymieniaæ opiniami. Drug¹ ods³on¹ ambitnego projektu bêdzie spo-tkanie w Poczdamie, które odbêdzie siê w styczniu przy-sz³ego roku. Ostatnim akcentem bêdzie, tradycyjne ju¿, bowiem odbywaj¹ce siê po raz dziewi¹ty, majowe semi-narium w Miêdzynarodowym Domu Spotkañ M³odzie¿y w Mikuszewie. Ogó³em w projekcie – wspieranym przez Uniê Europejsk¹ – bierze udzia³ ponad piêædziesiêciu studentów z obu krajów. O jego postêpach bêdziemy in-formowaæ na ³amach „¯ycia Uniwersyteckiego”.

Marcin Piechocki, wspó³praca Adam Barabasz

Politologów

wyprawy naukowe

FOT

(8)

8

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

jubileusz

J

eœli obchodziæ jubileusz na Uniwersytecie, to tylkotak, jak 70-lecie urodzin Edwarda Balcerzana na polo-nistyce – rozmarzy³ siê jeden z goœci tej oryginalnej uroczystoœci, która mia³a miejsce w sali klubowej DS „Jo-wita” 30 listopada br. – Tak, ale najpierw trzeba byæ Bal-cerzanem – westchn¹³ drugi goœæ. A co to znaczy byæ Edwardem Balcerzanem? Na obchodach jubileuszu ka¿-dy próbowa³ jakoœ Profesora okreœliæ. Us³yszeliœmy wiêc, ¿e jest (czy raczej by³) p³owow³osym zabu¿aninem, mieszkañcem polonistyki, doœwiadczonym nauczycielem dialogu, swoist¹ zagadk¹, Edkiem PrzeBalcerzanem, stra-tegiem dydaktyki, artyst¹ teorii i teoretykiem artystów, znakiem firmowym poznañskiej polonistyki, cz³owie-kiem wielokrotnym, znawc¹ komunikacji (co to „imiê ma z Mro¿ka, a nazwisko prawie z Konopnickiej” – jak od-kry³ prof. Bogdan Walczak), masztem filologii i minare-tem Poznania (to z nie napisanego przez Mickiewicza, a „odnalezionego” przez Piotra Micha³owskiego sonetu krymskiego), twórc¹ lawinarii (nowego gatunku literac-kiego, purnonsensowych improwizacji na temat Mi³oszo-wej lawiny, która „bieg od tego zmienia, po jakich toczy siê kamieniach”).

Na obchodach przedstawiono prezentacjê, pokazuj¹c¹ zdjêcia Jubilata z udostêpnionego przez ¿onê Bogus³awê Latawiec archiwum domowego, od czasów dzieciñstwa do wspó³czesnoœci, ozdobione fragmentami jego wierszy i wypowiedzi. Prezentacja skoñczy³a siê tak¹ Jubilata konstatacj¹, daj¹c¹ pocz¹tek ¿yczeniom: literatura starzeje siê nieobligatoryjnie, a wiedza o literaturze nieo-statecznie. Z r¹k Agaty Stankowskiej i Tomasza Mizerkie-wicza Profesor otrzyma³ dzie³o „Od tematu do rematu. Przechadzki z Balcerzanem”. Zamieszczone w nim prace filologów z Polski i z zagranicy ozdabia umieszczona na ok³adce wyklejanka autorstwa Wis³awy Szymborskiej,

przygotowana specjalnie na ten jubileusz. Jedyna to taka ok³adka, podobnie jak jedyny jest doktorat honoris causa, jaki poetka zgodzi³a siê przyj¹æ – w³aœnie za namow¹ Edwarda Balcerzana – przyznany przez nasz¹ uczelniê.

Ok³adk¹ uczci³a Go Szymborska, a wierszem („Balce-rzanie / mi³y panie/ w wirtualu i realu”) inna poetka, Urszula Kozio³. Obchody przekszta³ci³y siê zreszt¹ w swoisty turniej poetycki, bo przyjaciele Profesora przeœci-gali siê w zabawnych wierszykach i parafrazach ku czci Jubilata, znanego z poczucia humoru. Na koniec on sam zabra³ g³os, zaczynaj¹c od s³ów, ¿e „prawdziwych przyja-ció³ poznaje siê w jubileuszu”. Wspomina³ swoich mi-strzów, prof. Kazimierza Bartoszyñskiego i Jerzego Ziom-ka, a w³aœciwie przywo³a³ ich postacie, gdy¿ – jak to za-uwa¿y³ Tomasz Mizerkiewicz, Profesor oprócz tego, ¿e jest uczonym i pisarzem, jest tak¿e doskona³ym parody-st¹. Skrz¹c¹ siê wzruszeniem i humorem wypowiedŸ prof. Balcerzan zakoñczy³ swoistym credo: „wierzê w sztukê s³owa”.

* Edward Balcerzan urodzi³ siê w Wowczañsku ko³o

Charkowa, potem mieszka³ w Szczecinie, a od 1962 roku zwi¹zany jest z Poznaniem. Jego barwn¹ biogra-fiê odczytaæ mo¿na w wielu jego utworach, takich choæby jak „Perehenia i s³oneczniki”. Teoretyk i krytyk literacki, znawca awangardy, t³umacz, poeta i prozaik – kieruje Zak³adem Teorii i Historii Literatury na UAM. (Uwaga – na jubileuszu Profesor zapowiedzia³, ¿e ma zamiar napisaæ powieœæ „Zak³ad” o uczelnianym œro-dowisku polonistów!) Laureat licznych presti¿owych nagród literackich i naukowych, wyk³adowca wielu uczelni w kraju i za granic¹, œwietny dydaktyk, uroczy i lubiany cz³owiek. Maria Rybicka

Edwardowi

PrzeBalcerzanowi

na 70-lecie

FOT . MACIEJ MÊCZYÑSKI

(9)

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

9

doœwiadczenia

W szerszej

perspektywie

Z prof. dr. hab. Stefanem

Jurg¹ rozmawia

Jolanta Lenartowicz

FOT

. MACIEJ MÊCZYÑSKI

•• Zakoñczy³ siê w Pana ¿yciu ministerialny rozdzia³... – Tak. Zosta³em odwo³any ze stanowiska Sekretarza Stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wy¿szego z dniem 1 grudnia 2007 r.

•• To pora¿ka, nauka, doœwiadczenie, zachêta? – Po doœwiadczeniach zwi¹zanych z pe³nieniem funk-cji rektora na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, z przewodniczeniem Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich i wspó³przewodniczeniem Konferencji Rekto-rów Akademickich Szkó³ Polskich podj¹³em, na zaszenie Ministra, Profesora Micha³a Seweryñskiego, pro-pozycjê wspó³pracy. By³a ona dla mnie kolejnym, no-wym i powa¿nym wyzwaniem, przede wszystkim ze wzglêdu na potrzebê wdro¿enia ustawy Prawo o Szkol-nictwie Wy¿szym z dnia 27 lipca 2005 roku i wzrost na-k³adów na szkolnictwo wy¿sze tak z bud¿etu pañstwa, jak i z funduszy unijnych.

Wracam stamt¹d do mojej pracy uniwersyteckiej w Poznaniu z pe³nym przekonaniem, ¿e razem ze œrodowi-skiem akademickim Polski uda³o nam siê, nierzadko w trudnych warunkach, wiele dokonaæ na rzecz szkó³ wy¿szych w tej wszak¿e skróconej dwuletniej kadencji. •• Co uwa¿a Pan za dokonania szczególnie istotne?

– Przede wszystkim wdro¿yliœmy oko³o 40 rozporz¹dzeñ do ustawy Prawo o Szkolnictwie Wy¿szym, w tym miêdzy innymi fundamentalne rozporz¹dzenie o standardach nau-czania czy te¿ rozporz¹dzenie o finansowaniu uczelni wy¿szych. To pierwsze pozwoli³o na implementacjê Proce-su Boloñskiego, drugie zaœ – wprowadzi³o przejrzysty algo-rytm finansowania uczelni, pozwalaj¹cy finansowaæ je ade-kwatnie do ich si³y akademickiej a tak¿e umo¿liwiaj¹cy ak-tywne kreowanie d³ugofalowej polityki rozwoju uczelni. •• Od ka¿dych nowych w³adz œrodowisko naukowe

i akademickie oczekuje poprawy statusu materialnego.

– S¹dzê, ¿e tu nie zawiedliœmy. Znacznie wzros³y na-k³ady na inwestycje w szkolnictwie wy¿szym: z oko³o 206 mln z³ zaplanowanych na rok 2006 do ok. 420 mln z³ wydanych na ten cel w 2007 roku. Stworzyliœmy tak¿e od podstaw nowy program inwestycyjny ze œrodków unijnych na kwotê ok. 560 mln euro na lata 2007-2013. Opracowaliœmy równie¿ program unijny Kapita³ Ludzki na kwotê ok. 960 mln euro z przeznaczeniem na stypen-dia dla utalentowanych studentów i doktorantów, a tak-¿e na rzecz rozwijania programów nauczania w takich deficytowych obszarach kszta³cenia, jak: nauki matema-tyczno–przyrodnicze, nauki techniczne i nowoczesne technologie.

Dotacja bud¿etowa w obszarze dzia³alnoœci dydak-tycznej dla szkó³ publicznych wzros³a w 2007 roku z pla-nowanych oko³o 6 mld z³ do kwoty ok. 6 mld 550 mln z³. Nast¹pi³ wiêc ponad dziewiêcioprocentowy wzrost tych nak³adów. W projekcie bud¿etu na rok 2008 zapla-nowaliœmy rezerwê bud¿etow¹ w wysokoœci ponad 200 mln z³ z zamiarem przeznaczenia jej na podniesienie uposa¿eñ dla pracowników szkó³ wy¿szych. Jej dalszy los bêdzie rozstrzygniêty w pracach parlamentarnych.

•• W roku 2006 rozpoczêto pracê nad gruntown¹

nowelizacj¹ ustawy Prawo o Szkolnictwie Wy¿szym.

– Tak, nasze dzia³ania uwieñczone zosta³y uchwa³¹ Rady Ministrów w marcu 2007 roku o przyjêciu za³o¿eñ do nowelizacji ustawy. Projekt nowelizacji zosta³ podda-ny szerokiej dyskusji œrodowiskowej. Zmiapodda-ny w nim za-proponowane zosta³y w wiêkszoœci pozytywnie zaopi-niowane miêdzy innymi przez Prezydium KRASP oraz Radê G³ówn¹ Szkolnictwa Wy¿szego. Jestem przekona-ny, ¿e jest to niew¹tpliwy dorobek naszego œrodowiska, a projekt nowelizacji, który miêdzy innymi rozszerza au-tonomiê szkó³ wy¿szych, a tak¿e wprowadza szereg ela-stycznych rozwi¹zañ dotycz¹cych tworzenia nowych kie-runków studiów i programów unikatowych, lepszych mo¿liwoœci studiowania dla utalentowanych studentów czy te¿ przechodzenia profesorów tytularnych w stan spoczynku, zyska poparcie polityczne w rz¹dzie i parla-mencie.

Za ten ogromny wysi³ek, za wspó³pracê, ¿yczliwoœæ i zaufanie, jakim by³em ze strony rektorów, przedstawicie-li œrodowiska akademickiego obdarzany – serdecznie dziêkujê.

•• Przychodz¹c do ministerstwa, zabiera³ Pan ze

so-b¹ doœwiadczenia, umiejêtnoœci nabywane w Pozna-niu przez wiele lat. Co Pan przynosi tu, teraz, w za-mian? Jakie spostrze¿enia, zalecenia, wnioski przydatne tak¿e na szczeblu naszej uczelni?

– Po pierwsze widzê koniecznoœæ wiêkszej ni¿ dot¹d integracji miêdzy uczelniami. One wspólnie powinny podejmowaæ dzia³ania. Nie chodzi mi tu o scalanie struk-tur, raczej o to, aby wspó³dzia³aj¹c ze sob¹, podejmowaæ siê rozwi¹zywania wspólnych problemów. Takich na przyk³ad jak sprawy nazwijmy to polityki zagranicznej œrodowisk akademickich. Z ni¹ nie jest zbyt dobrze, Wci¹¿ liczba przyje¿d¿aj¹cych do nas studentów zagra-nicznych jest niewielka. I to nie dlatego, ¿e z naukowe-go i dydaktycznenaukowe-go punktu widzenia jesteœmy nieatrak-cyjni. Raczej z tej przyczyny, ¿e nie umiemy ich do sie-bie przekonaæ, zachêciæ, pokazaæ siê. Potrzeba jest m¹-drej atrakcyjnej promocji. A ³atwiej j¹ prowadziæ prezen-tuj¹c szerok¹ akademick¹, nie tylko uczelnian¹, perspek-tywê. W tak¹ koncepcjê móg³by siê œwietnie wpisywaæ i Uniwersytet Medyczny, i Politechnika Poznañska, Akade-mia Ekonomiczna, no i my.

Druga rzecz istotna to szersze interdyscyplinarne otwarcie siê œrodowiska akademickiego na gospodarkê. Mam jeszcze obserwacje wyniesione z tamtego „war-szawskiego okresu”, a dotycz¹ce naszego œrodowiska. Ono jest dobre, to nie ulega w¹tpliwoœci, jest uznawane na zewn¹trz, ale jest mimo wszystko marginalizowane, co bierze siê pewnie z tego, ¿e ono zbyt ma³o otwiera siê na inne, zbyt s³abo uzewnêtrznia to, ¿e ma wielki poten-cja³. Brakuje mu m¹drej, skutecznej autopromocji, a to jest istotne równie¿ w odniesieniu do uczelni i nauki. Za zbyt ma³¹ uwa¿am te¿ aktywnoœæ poznaniaków w gre-miach doradczych. A przecie¿ najpierw g³owa!

(10)

10

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

na przyk³ad

chemicy

N

auka nigdy nie jest regionaln¹, ale zawsze regio-nowi, zw³aszcza jego gospodarce, mo¿e s³u¿yæ. Ta od dawien dawna znana opinia znajduje swoje odbicie w sta³ym tworzeniu warunków dla prowadzenia efektywnego wspó³dzia³ania nauki z gospodark¹. To w³aœnie z tak¹ myœl¹ utworzone zosta³o przy UAM Uczel-niane Centrum Innowacji i Transferu Technologii. Po-wsta³o w Poznaniu jesieni¹ 2004 roku. Jak na razie nie ma sobie równego, bo jest nie tylko pierwszym, ale wci¹¿ jedynym w naszym œrodowisku centrum uczelnia-nym. Na jego dzia³alnoœæ mo¿na patrzeæ w ró¿nych aspektach.

– Tym razem chcia³bym spojrzeæ na jego dzia³anie – mówi prof. UAM Jacek Guliñski – w kontekœcie wspó³-dzia³ania nauki Uniwersytetu z gospodark¹.

Poznajmy siê

Pierwszym krokiem musi byæ poznanie wzajemnych mo¿liwoœci i wzajemnych oczekiwañ. Temu s³u¿yæ ma miêdzy innymi witryna internetowa (www.ucitt.pl), na której znaleŸæ mo¿na bazê ofert – ponad 200 propozycji ró¿nych uczonych z ró¿nych wydzia³ów: chemii, biolo-gii, geografii, socjolobiolo-gii, prawa. Tu szukaæ mo¿na eksper-tyz, opinii, propozycji doradztwa i pomys³ów na szkole-nia. Ka¿dy mo¿e wejœæ, poszukaæ, dowiadywaæ siê.

– Do tego staramy siê zachêcaæ i mobilizowaæ pra-cowników – mówi Jacek Guliñski. – Niech zamieszczaj¹ swoje oferty w bazie. Idzie to doœæ opornie, ale miejmy nadziejê, ¿e zahamowania min¹.

To jedna strona medalu. Druga – to identyfikowanie zainteresowañ przedsiêbiorstw. Wysy³amy im ankiety, prosimy o okreœlanie swoich pól zainteresowania. Moni-torujemy nastêpnie ich reakcje.

Pierwsze zwi¹zki

Bli¿sze wspó³dzia³anie nawi¹zano z GSK Volkswagen. Konkretne pomys³y siê pojawiaj¹. Zainicjowano te¿ cykle spotkañ z przedstawicielami gospodarki, miêdzy innymi z Wielkopolskim Klubem Biznesu, z Wielkopolsk¹ Izb¹ Przemys³owo-Handlow¹.

UCITT utrzymuje siê kadrowo i operacyjnie z projek-tów finansowanych zewnêtrznie, miêdzy innymi z dota-cji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wy¿szego, funduszy strukturalnych Unii Europejskiej itp. To w pewnym sen-sie zmusza, a przynajmniej daje szansê, mówi¹ niektórzy zainteresowani, do robienia rzeczy trochê innych ni¿ je-dynie uczelniana rzeczywistoœæ (budowanie baz danych, otwieranie nowych przedsiêbiorstw opartych na wiedzy). To jednak wymaga regulacji organizacyjnych na terenie uczelni. Chodzi o obs³ugê przedsiêbiorców, ustalanie prawa w³asnoœci intelektualnej, lepsz¹ znajomoœæ przepi-sów prawa podatkowego itp.

– To musi byæ udoskonalone i mo¿na w tym widzieæ zadanie dla nowych uniwersyteckich w³adz – podkreœla Guliñski.

Co z tego ma UAM?

Czego uczelnia mo¿e siê spodziewaæ po takich dzia³a-niach? Przede wszystkim zwiêkszenia liczby kontraktów badawczych zamawianych przez przedsiêbiorstwa. One przecie¿ maj¹ swoje problemy badawcze, techniczne, nie zawsze zaœ dysponuj¹ warunkami do ich rozwi¹zywania. Co zatem stoi na przeszkodzie, aby robiono to w wspó³-dzia³aniu z Uniwersytetem? Zw³aszcza ¿e on maj¹c do-stêp do w³aœciwej bazy i aparatury, mo¿e wykonywaæ wiele us³ug analitycznych.

Po pierwsze – chemia

Na poznañskim Uniwersytecie najbardziej do obszaru go-spodarki zbli¿a siê Wydzia³ Chemii. Na to wskazuj¹ prak-tyka, ale i przeprowadzone tu przez Rafa³a Polowczyka (w ramach pracy magisterskiej) badania. Z ankiety wy-pe³nionej wœród wszystkich pracowników i ankiety po-szerzonej wœród 73 z nich na podstawie tej¿e pracy i do-stêpnych wyników stwierdziæ mo¿na, ¿e Wydzia³ Chemii UAM posiada znacz¹cy potencja³ innowacyjny, wiele opracowanych tam rozwi¹zañ zosta³o wdro¿onych w przemyœle. Uniwersyteccy chemicy zg³aszaj¹ te¿ patenty swoich wynalazków. W ostatnich 4 latach zrealizowano tutaj co najmniej 80 procent zleceñ jednostek gospodar-czych dla UAM. Potencjalna zdolnoœæ aplikacji prowa-dzonych badañ naukowych na wydziale jest du¿a.

Ma to istotne znaczenie w obliczu przygotowañ do organizacji Wielkopolskiego Centrum Zaawansowanych Technologii, w którym to Wydzia³ Chemii UAM odgrywa wiod¹c¹ rolê. Analiza kierunków badawczych wydzia³u pozwala stwierdziæ, ¿e du¿a ich czeœæ dotyka obszarów priorytetowych – chemii materia³ów i biomateria³ów oraz innych badañ prowadz¹cych do aplikacji. Prowadzone tu badania naukowe charakteryzuj¹ siê wysokim poziomem merytorycznym, co potwierdza znacz¹ca liczba publika-cji naukowych w renomowanych czasopismach. Dzia³a-j¹ce na Wydziale Chemii Œrodowiskowe Laboratorium Unikalnej Aparatury Chemicznej dysponuje wysokiej kla-sy urz¹dzeniami pomiarowymi i badawczymi pomagaj¹-cymi miêdzy innymi w projektowaniu i przeprowadzaniu syntez nowych zwi¹zków chemicznych i badaniu no-wych reakcji.

Samodzielni pracownicy s¹ w zdecydowanej wiêkszo-œci otwarci na podjêcie ewentualnej wspó³pracy z gospo-dark¹. S¹ te¿ poprzez swój dorobek do tego przygotowa-ni. Do wspó³pracy z gospodark¹ przyznaje siê niemal po-³owa pytanych, przy czym czêœæ tej grupy otwarcie mówi, ¿e prowadzona dzia³alnoœæ ma charakter niefor-malny.

Za najwa¿niejsze bariery uczeni uznali:

•• zbyt, ich zadaniem, wysokie narzuty uczelni na koszty poœrednie,

•• nieprecyzyjnie okreœlone kwestie w³asnoœci intelektualnej,

•• uci¹¿liwoœæ procedur Dzia³u Wspó³pracy

z Gospodark¹, które w opinii badanych ci¹gn¹ siê zbyt d³ugo i s¹ nadmiernie skomplikowane, •• wskazywano te¿ na koniecznoœæ opracowania

jasnych procedur wspó³pracy pracowników uczelni z gospodark¹.

Alians nauki z gospodark¹

Uk³ad do nanosekundowej fotoanalizy b³yskowej.

FOT

(11)

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

11

po Festiwalu

W

k³ad uczelni w rozwój miasta jako oœrodka aka-demickiego jest powszechnie znany i docenia-ny, warto jednak wspomnieæ o intensywnej pro-mocji sportu zarówno przez Kolegium, jak i sam Uniwer-sytet im. Adama Mickiewicza. To w³aœnie w Collegium Europaeum Gnesnense powstawa³y pierwsze w mieœcie studenckie sekcje sportowe z najprê¿niej dzia³aj¹c¹ sek-cj¹ jeŸdzieck¹. Organizowa³a ona imprezy œrodowiskowe i regionalne nie tylko dla studentów, ale i dla mieszkañ-ców miasta, gdy¿ integracja œrodowiska akademickiego z mieszkañcami jest nadrzêdn¹ spraw¹ dla w³adz Kole-gium.

Podczas tegorocznej edycji Festiwalu, inaczej ni¿ do-tychczas, oprócz spotkañ z mistrzami sportu, które orga-nizowa³ Andrzej Elantkowski, zwracano uwagê na pro-blemy i niebezpieczeñstwa zwi¹zane z uprawianiem sportu. Mgr Fryderyk Musielak ze Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UAM na wyk³adzie zatytu³owanym „Doping w sporcie” przedstawi³ rzeczywist¹ skalê tego niepokoj¹cego zjawiska. Prelekcjê uzupe³ni³a projekcja filmu „The Man Whose Arms Exploded”, który opowia-da³ o m³odych adeptach kulturystyki nadu¿ywaj¹cych œrodków pobudzaj¹co–dopinguj¹cych. Dyskusja, jaka wywi¹za³a siê po jego obejrzeniu, wskazywa³a na zainte-resowanie studentów t¹ tematyk¹.

Mijaj¹cy sportowy rok w gnieŸnieñskim Kolegium na-le¿a³ zdecydowanie do tañca. Wielkim sukcesem okaza-³y siê zajêcia taneczne dla studentów, które nie tylko zgromadzi³y liczne grono studentów, ale równie¿ liceali-stów z Gniezna i okolic. Dlatego te¿ drugi dzieñ Festiwa-lu rozpocz¹³ siê wyk³adem Adama Czuba, dotycz¹cym niebezpiecznych przeprostów w tañcu, a wiêc rzeczy naj-chêtniej ogl¹danych przez widzów, jednak – z czego nie wszyscy zdaj¹ sobie sprawê – niezwykle niebezpiecz-nych. Prelegent przestrzega³, podobnie jak inni wystêpu-j¹cy z odczytami, ¿e najwa¿niejsze w sporcie s¹ cierpli-woœæ i d³ugi trening oraz, ¿e nie istniej¹ „szybkie drogi do s³awy”. Wyk³ad po³¹czony by³ z warsztatami tanecznymi otwartymi dla wszystkich chêtnych, co przyci¹gnê³o wie-lu uczestników.

Poniewa¿ jednym z priorytetów Kolegium jest nauka i praktyczne wykorzystanie jêzyków obcych przez stu-dentów, film oraz niektóre wyk³ady odby³y siê w jêzyku angielskim, co umo¿liwi³o udzia³ w Festiwalu studentom zagranicznym studiuj¹cym w CEG.

Marcin Piechocki wspó³praca Fryderyk Musielak

Roztañczone

Gniezno

Kolegium Europejskie

w GnieŸnie dbaj¹c o rozwój

swoich studentów, nie tylko

naukowy i duchowy, ale

równie¿ – nieco bardziej

przyziemny – bo fizyczny,

zorganizowa³o w dniach

23-25 paŸdziernika br.

X Festiwal Nauki i Sztuki,

który tym razem koncentrowa³

siê wokó³ sportu.

FOT

(12)

12

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

elity

W

ubieg³ym roku œrodowisko warszawskie uzyska³o 17 stypendiów Fulbrighta, Kraków – 8, a Poznañ – 2, tyle co £ódŸ – mówi prof. Broni-s³aw Marciniak z Wydzia³u Chemii UAM, cz³onek Pol-sko–Amerykañskiej Rady SF – to jest niepokoj¹ce, bo po-ziom naukowy poznañskiego œrodowiska jest bardo do-bry, tylko wniosków jest za ma³o. Nasi uczeni ostatnio wol¹ stypendia europejskie lub byæ mo¿e czuj¹ siê bar-dziej onieœmieleni Ameryk¹. A szkoda, bo stypendia Ful-brighta s¹ bardzo interesuj¹ce a zdobyte w USA doœwiad-czenia nieporównywalne z tymi europejskimi.

Prof. Marciniak wyjecha³ na fulbrightowskie stypen-dium w 1990 roku. Og³oszenie z „Tygodnika Powszech-nego” przys³a³ mu ojciec, bo to jeszcze by³a epoka przedinternetowa. Wybra³ sobie Uniwersytet Notre Dame w Indianie, gdzie znajduje siê jedno z najlepszych labo-ratoriów radiacyjnych w USA i tam spotka³ dr. Gordona Huga. Wspó³praca by³a na tyle ciekawa i œcis³a, ¿e zao-wocowa³a a¿ trzydziestoma wspólnymi publikacjami w najlepszych czasopismach chemicznych. Obu badaczy po³¹czy³a fotochemia, a Gordon Hug przyjecha³ do

Pol-ski dwa razy na stypendium Fulbrighta. – Jest nieocenio-ny – wspomina prof. Marciniak – pomaga³ w kompleto-waniu aparatury, prowadzi³ seminaria, oczywiœcie w jêzy-ku angielskim, co doskonale szlifowa³o profesjonalny jê-zyk m³odych uczonych. Jak ¿artuje prof. Hug, przez to w³aœnie nie nauczy³ siê mówiæ po polsku i potrafi powie-dzieæ tylko: „poproszê piêæ piw”. Na Gordona Huga sta-le czeka na Wydziasta-le Chemii pokój i biurko – profesor odwiedza Polskê co roku, a po przejœciu na emeryturê obieca³ coroczne przyjazdy na dwa miesi¹ce. Przyjmuje te¿ u siebie doktorantów z Polski.

Stypendium Fulbrighta ma w swoim za³o¿eniu tak¹ w³aœnie œcis³¹ i d³ugofalow¹ wspó³pracê, choæ nie zawsze jest ona a¿ tak wzorowa jak w przypadku Uniwersytetu Notre Dame. Amerykanie przyje¿d¿aj¹ do Polski równie licznie, jak Polacy do USA, a jednym z warunków udzie-lenia stypendium jest opisanie w aplikacji, w jaki sposób przeprowadzone w USA badania pos³u¿¹ w Polsce. Jest kilka rodzajów stypendiów Fulbrighta: te najpopularniej-sze to stypendia badawcze przed i po doktoracie, ale s¹ te¿ stypendia dla magistrantów i doktorantów, dla

wyk³a-Prof. Bronis³aw Marciniak bêdzie mistrzem w pracach

nad tematem: Fotoindukowane reakcje chemiczne zwi¹z-ków organicznych zawieraj¹cych atom siarki lub krzemu, wa¿nych dla biologii i chemii materia³owej. Przeniesienie elektronu atomu wodoru, fotoizomeryzacja.

– Mówi¹c najproœciej, badamy, jak œwiat³o oddzia³uje na modelowe zwi¹zki organiczne – mówi prof. Marci-niak. – To mo¿e byæ przydatne zarówno w leczeniu cho-roby Alzheimera, jak i projektowaniu nowych urz¹dzeñ technicznych. Otó¿ w procesie starzenia tworz¹ siê wol-ne rodniki – my mo¿emy je sztucznie gewol-nerowaæ za po-moc¹ œwiat³a, badaæ ich reakcje, a póŸniej ju¿ na przy-k³ad biologowie mog¹ przenieœæ te wyniki na poziom molekularny. S¹ te¿ nowe materia³y w chemii – œwiat³em mo¿emy zmieniaæ ich w³aœciwoœci, np. sprawiæ, by wy-giê³y siê w jedn¹ stronê – póŸniej ju¿ zale¿y od in¿ynie-rów, jak te wyniki wykorzystaj¹.

Prof. Tomasz £uczak

– Subsydia przyznawane przez Fundacjê na Rzecz Nauki Polskiej nie s¹, jak wiêkszoœæ grantów, zwi¹zane z okre-œlonym projektem badawczym, ale przypisane s¹ konkret-nej osobie. Pozwalaj¹ zatem kontynuowaæ dotychczaso-we kierunki badañ, jak i poszerzaæ zainteresowania. Tê szansê mam zamiar wykorzystaæ, wyprawiaj¹c siê w ma-³o mi dot¹d znane obszary nauki. I tak na przyk³ad od po-cz¹tku tego semestru profesor Jacek Œwi¹tkowski i jego znakomity zespó³ geometrów z Uniwersytetu Wroc³aw-skiego mozolnie ucz¹ mnie patrzeæ na ci¹gi znaków jak na bry³y (przyznam, ¿e jest to dla mnie niezwyk³e i bar-dzo fascynuj¹ce doœwiadczenie). Wraz z profesorem Pio-trem Tryjanowskim i jego grup¹ z Wydzia³u Biologii UAM powo³aliœmy równie¿ niewielkie seminarium poszukuj¹ce narzêdzi matematycznych, którymi mo¿na by opisaæ pew-ne nietypowe zachowania populacji. W przysz³ym roku natomiast, wraz z profesorem Mariuszem Jaskólskim z Wydzia³u Chemii, zamierzam wybraæ siê w miejsca, gdzie krzy¿uj¹ siê drogi wspó³czesnej matematyki i chemii.

Ze stypendium za ocean

Dwaj nowi mistrzowie

Dwa subsydia „Mistrz” Fundacji

na Rzecz Nauki Polskiej

otrzymali prof. Bronis³aw

Marciniak z Wydzia³u

Chemii UAM i prof. Tomasz

£uczak z Wydzia³u Matematyki

i Informatyki UAM.

Uczeni otrzymuj¹ 300 tys. z³

w ci¹gu 3 lat – czêœæ pieniêdzy

przeznaczona jest dla m³odych

uczonych pracuj¹cych

pod kierunkiem mistrza,

a czêœæ na zakup aparatury,

organizacjê konferencji

(13)

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

13

elity

dowców czy dla nauczycieli jêzyka angielskiego. Ciekawe jest stypendium, pozwalaj¹ce przy³¹czyæ siê do miêdzyna-rodowej grupy badaczy, pracuj¹cych przy temacie nauko-wym, wybranym na dany rok. Now¹ form¹, wchodz¹c¹ w tym roku, s¹ krótkie stypendia badawcze na kwerendê biblioteczn¹, pobyt w laboratorium czy na konferencji. Dziœ wszelkie informacje mo¿na znaleŸæ w Internecie, ale ju¿ czas siê z nimi zapoznaæ, bo terminy zg³oszeñ na rok akademicki 2009/2010 up³ywaj¹ w czerwcu 2008 roku.

– W USA praca badawcza jest bardzo intensywna – mówi prof. Marciniak – ale te¿ bez zbêdnych biurokra-tycznych utrudnieñ, w atmosferze wielkiego kole¿eñstwa i zarazem rywalizacji. Polacy – przynajmniej w zakresie nauk przyrodniczych, który znam – wypadaj¹ bardzo do-brze. Stypendium w zupe³noœci wystarcza na utrzymanie.

„Fulbrighterem” jest siê przez ca³e ¿ycie. Znaczek sty-pendysty umieszczony w klapie marynarki otwiera wszy-stkie drzwi w amerykañskim œrodowisku naukowym. Sty-pendyœci spotykaj¹ siê na specjalnych zjazdach w wiêk-szym lub mniejwiêk-szym gronie. W Poznaniu jest ich ponad 50 – pierwszym by³ prof. Jacek Fisiak. Maria Rybicka

•• William Fulbright urodzi³ siê w 1905 roku. By³ pra-wnikiem. Od 1942 roku zaanga¿owa³ siê w politykê. W 1942 roku wybrany do Izby Reprezentantów USA, ws³a-wi³ siê Rezolucj¹ Fulbrighta, wzywaj¹c¹ do utworzenia miêdzynarodowej organizacji, takiej, jak¹ wkrótce sta³o siê ONZ. Od 1944 roku senator wykoncypowa³ ideê sty-pendium, które s³u¿yæ mia³o zarówno Ameryce, jak i krajom, z których pochodz¹ stypendyœci. Od 1946 roku, od kiedy dzia³a stypendialna fundacja, skorzysta³o z niej 250 tysiêcy m³odych uczonych i artystów z ca³ego œwia-ta. Fulbright uwa¿any by³ za jednego z najbardziej wp³y-wowych i wykszta³conych polityków („ten przeuczony su-kinsyn” – mówi³ o nim prezydent H. Truman). By³ najd³u-¿ej – bo a¿ 30 lat – urzêduj¹cym senatorem. Zmar³ w 1995 roku, w wieku 90 lat. "Cywilizacja jest zasadnicz¹ treœci¹ programów wymiany naukowej, które zajmuj¹ siê po czêœci rozszerzaniem wiedzy w nauce i sztuce, ale przede wszystkim poszerzaj¹ wiedzê cz³owieka o sobie samym i spo³ecznoœciach, w których ¿yje i pracu-je" – powiedzia³ kiedyœ i te s³owa sta³y siê mottem pro-gramu stypendialnego Fulbrighta.

prof. Bronis³aw Marciniak

z Wydzia³u Chemii UAM

prof. Tomasz £uczak

z Wydzia³u Matematyki i Informatyki UAM

Subsydium „Mistrz” jest najczêœciej przyznawane kie-rownikom zespo³ów naukowych po to, by mogli wspie-raæ m³odych naukowców. Mój przypadek jest jednak nie-co nietypowy. Mówi¹c obrazowo, niektórzy wyk³adaj¹ tajniki uprawianej przez siebie dziedziny w murowanych budynkach, pe³nych tablic, zielników czy gablot z wy-pchanymi ptakami, inni natomiast chodz¹ od wioski do wioski, staraj¹c siê odnaleŸæ sens zas³yszanych opowie-œci. Mnie zdecydowanie bardziej odpowiada „wêdrowny” styl naukowych poszukiwañ. Nie u³atwia on jednak ¿y-cia m³odym osobom, które wraz ze mn¹ wybieraj¹ tê drogê. Dlatego mo¿liwoœæ ul¿enia im w nie³atwej doli jest dla mnie szczególnie istotna.

Wspomniane przeze mnie seminaria i spotkania ma-j¹ z natury rzeczy specjalistyczny charakter. Korzystama-j¹c

z mo¿liwoœci wypowiedzi na ³amach „¯ycia Uniwersy-teckiego” chcia³bym jednak zaprosiæ wszystkich zainte-resowanych niezobowi¹zuj¹cymi wycieczkami w nie-znane obszary nauki do udzia³u w nowym interdyscy-plinarnym seminarium, w ramach którego zaproszeni uczeni mówiæ bêd¹ o wa¿nych otwartych problemach i pytaniach, jakie napotykaj¹ w prowadzonych przez siebie badaniach. Seminarium rozpocznie swoj¹ dzia-³alnoœæ w przysz³ym roku. Pierwszy wyk³ad wyg³osi te-goroczny beneficjent subsydium FNP, profesor Robert Ho³ysta, prowadz¹cy badania z pogranicza fizyki, che-mii i medycyny. Wiêcej informacji o seminarium bêdzie mo¿na odnaleŸæ na stronie www.pirka.pl, która za-cznie funkcjonowaæ zapewne na pocz¹tku stycznia

przysz³ego roku. maj

(14)

Œ

14

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

Wigilia

N

a Antarktyce 24 grudnia panuje œrodek lata. Tem-peratura wzrasta do 5 stopni, zmniejsza siê pokry-wa œniegu. Poniepokry-wa¿ s¹ bia³e noce, na niebie trudno wypatrzeæ pierwsz¹ gwiazdê. W tym samym cza-sie na przeciwleg³ym biegunie panuje noc polarna. Tem-peratura spada do -30 stopni, wieje silny wiatr. Jest zupe³-nie ciemno, a œwiat przykryty jest grub¹ warstw¹ œzupe³-niegu. Gdzieœ w Europie ludzie ogl¹daj¹ przed telewizorem przygody Myszki Miki, inni krz¹taj¹ siê przy wigilijnym stole. Na innym odleg³ym kontynencie ludzie wychodz¹ ze swoich domów i oderwani od religijnych symboli na ulicach œwiêtuj¹ Bo¿e Narodzenie.

Porozmawiajmy o Wigilii Bo¿ego Narodzenia na anty-podach.

Adam Nawrot z Zak³adu Geoekologii Wydzia³u Nauk Geograficznych i Geologicznych Wigiliê 2005 r. spêdzi³ na Spitsbergenie. Tego roku na zimê w bazie Polskiej Akademii Nauk zosta³o 8 osób, tzw. zimowników – by³o to ukoronowanie ich pobytu, który zacz¹³ siê na prze³o-mie czerwca i lipca. Ekipa by³a bardzo z¿yta. Sprzyja³y te-mu bardzo surowy klimat i noc polarna. Jak mówi Na-wrot, przyroda zim¹ jest stosunkowo uboga, wokó³ s¹ ska³y pokryte œniegiem i lodem. Charakterystyczn¹ dla tundry roœlinnoœæ, a wiêc m.in. mchy i porosty, pokrywa œnieg. W³aœciwie nie ma ptaków – za wyj¹tkiem pardwy – wygl¹dem przypominaj¹cej nasz¹ kurê. S¹ za to stada lisów polarnych, reniferów i niedŸwiedzi. No i oczywi-œcie psy, które pilnuj¹ Bazy przed nieproszonymi goœæmi. Wigilijn¹ wieczerzê przygotowali wspólnie wszyscy uczestnicy wyprawy, a poniewa¿ by³y to osoby z ró¿-nych czêœci kraju, wieczerza mia³a charakter wieloregio-nalny. Na stole pojawi³y siê specja³y z ró¿nych czêœci Pol-ski, ciasta i s³odycze. By³a te¿ przystrojona œwi¹tecznie choinka, niestety, sztuczna. W tej czêœci œwiata ze wzglê-du na klimat wystêpuje tylko jedno drzewko – wierzba polarna – maleñka dwucentymetrowa roœlinka, która nie-kiedy ¿yje a¿ 100 lat.

W pobli¿u Bazy na Przyl¹dku Wilczka – skale wysu-niêtej w morze – w latach 80. zosta³ postawiony krzy¿ i o³tarz. Tam kilka razy do roku drog¹ powietrzn¹ albo morsk¹ przybywa ksi¹dz – Polak ze Zgromadzenia Œwiê-tej Rodziny. Spitsbergen jest na terenie jego parafii, Przy-l¹dek Wilczka zaœ uznawany jest za najdalej na pó³noc wysuniêty polski Koœció³.

Wigilia z Myszk¹ Miki i Kaczorem Donaldem

Grzegorz Skalski z Instytutu Etnologii i Antropologii Kul-turowej Wigiliê Bo¿ego Narodzenia spêdzi³ z rodzin¹ u znajomych w Sztokholmie. Na wieczerzê zostali zapro-szeni na godzinê 15 – co ca³¹ rodzinê wprawi³o w nie-ma³e zdziwienie. W Polsce jest to czas, kiedy nierzadko dopiero zaczyna siê przygotowania do kolacji. W Szwe-cji Œwiêta Bo¿ego Narodzenia rozpoczynaj¹ siê od ogl¹-dania przygód Kaczora Donalda. O godzinie 15 telewizja publiczna zaczyna emisjê kreskówek, które gromadz¹ ca-³e rodziny przed telewizorem.

Dopiero po bajkach zaczynaj¹ siê przygotowania do w³aœciwej wieczerzy. Na dworze zaczyna zmierzchaæ, miasto przystrojone jest ozdobami œwi¹tecznymi, w do-mach pal¹ siê niezliczone iloœci œwiec, jest te¿ piêknie ubrana choinka, panuje bardzo uroczysta atmosfera.

Nie ma zwyczaju dzielenia siê op³atkiem, jest za to

to-ast specjalnym œwi¹tecznym trunkiem. Wigilijny stó³ jest pusty. Potrawy stawiane s¹ na ma³ym stoliczku, z które-go domownicy sami nak³adaj¹ sobie dania na talerze. Wœród œwi¹tecznych specja³ów znajduj¹ siê œledzie, ³o-soœ, ale jest te¿ szynka zapiekana w musztardzie.

Ucztowanie przerywa kolejne ogl¹danie telewizji – tym razem jest to film na motywach „Opowieœci wigilij-nej” Charlesa Dickensa adresowany do starszej widowni.

W trakcie Wigilii, w której uczestniczyli Pañstwo Skal-scy, by³ te¿ polski akcent. Gospodarze ze wzglêdu na go-œci zdecydowali siê przeczytaæ fragment Pisma Œwiêtego. Niestety, jak siê okaza³o, w domu nie mo¿na by³o zna-leŸæ Biblii, zatem fragment Nowego Testamentu zosta³ œci¹gniêty z Internetu i przeczytany wprost z laptopa.

W Kandzie

Dorota Kowalska z Zak³adu Elektroniki Kwantowej Wy-dzia³u Fizyki przebywa obecnie na kontakcie zagranicz-nym w Kanadzie, oto co przys³a³a mi drog¹ mailow¹:

„Przebywaj¹c w kraju odleg³ym od Polski o parê go-dzin szerokoœci geograficznej, nostalgiê za rogo-dzin¹ i oj-czyzn¹ najmocniej odczuwa siê podczas Wigilii Bo¿ego Narodzenia. Mieszkaj¹c samotnie na obczyŸnie ma siê do dyspozycji parê wariantów spêdzenia œwi¹t: samotnie w zaciszu domowym, tradycyjnie w gronie Polaków lub skosztowaæ tradycji kanadyjskiej lub wielokulturowej. W ubieg³ym roku wybra³am wariant tradycyjny – polski.

W tym roku wigiliê spêdzê kameralnie poznaj¹c tajni-ki kuchni hiszpañstajni-kiej. Zapewne nie by³oby w tym nic specjalnego zwa¿ywszy na to, ¿e oboje jesteœmy katoli-kami. Jednak ju¿ przy omawianiu wspólnych potraw wi-daæ znacz¹c¹ ró¿nicê, bo gdy w Polsce Wigilia jest post-na, to w Hiszpanii objadaj¹ siê pieczon¹ baranin¹…

A jak wygl¹da Wigilia w wydaniu kanadyjskim? Chy-ba trudno na to pytanie odpowiedzieæ. Kanada to kraj emigrantów wielu wyznañ i narodowoœci. Oficjalnie œwiêtem i dniem wolnym od pracy jest 25 grudnia (Christmas Day), gdy ca³a rodzina zbiera siê przy wspól-nym obiedzie. Nastêpnego dnia, czyli 26 grudnia, obcho-dzi siê tzw. boxing day, czyli wielk¹, ogóln¹ wyprzeda¿ w sklepach. Wszyscy ruszaj¹ szturmem do sklepów, które wyprzedaj¹ po okazyjnych cenach towar z ca³ego roku. Zdarza siê, ¿e w niektórych rodzinach obchodzi siê Wigiliê, ale jest to rzadkie”.

Po studencku

Kasia Endler, tegoroczna absolwentka Filologii Serbskiej, swoje pierwsze œwiêta poza domem spêdzi³a na stypen-dium w Belgradzie. Jak mówi, prawie wszystko by³o za-planowane. Wiktua³y mia³y zostaæ przys³ane przez mamê z Polski, w domu czeka³o przybrane wst¹¿kami drzewko œwierkowe, by³ te¿ op³atek przywieziony w ksi¹¿ce pra-wie 1200 km. Niestety, w przeddzieñ Wigilii okaza³o siê, ¿e poczta zawiod³a i domowych przysmaków nie bêdzie. – Rozpoczê³am wiêc bezskuteczne poszukiwania karpia w kraju, gdzie Œwiêta Bo¿ego Narodzenia bêd¹ dopiero za miesi¹c – mówi Kasia. – Ca³¹ noc lepi³am pierwsze w ¿yciu piero¿ki. Zrobi³am te¿ sa³atkê z tuñczyka oraz barszcz.

Na Wigiliê wpad³o kilkanaœcie osób, wœród zaproszo-nych by³ te¿ przysz³y m¹¿ Kasi. Przed wieczerz¹ zadzwo-ni³a do domu, a potem podzielili siê op³atkiem – choæ nikt z goœci nie wiedzia³, co ma z nim zrobiæ po

(15)

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

15

Wigilia

maniu. Wszyscy uœciskali siê i z³o¿yli sobie najlepsze ¿y-czenia. Pasterki w koœciele nie by³o. Jedyny w Belgradzie katolicki koœció³ by³ zamkniêty. Nie by³o te¿ prezentów. W Serbii obdarowywanie nie jest powszechne, choæ zna-jomi wzruszeni opowieœciami o œwiêtach w czasach ko-munizmu przynieœli ogromne, s³odkie pomarañcze.

Min¹³ rok: Kasia i jej m¹¿ spêdzili dwa dni w poci¹gu, by zd¹¿yæ na polskie œwiêta u mamy.

W rytmie zimowych piosenek

Dr Piotr Decyk z Zak³adu Katalizy Heterogenicznej Wigi-liê Bo¿ego Narodzenia spêdzi³ w Taejon, mieœcie po³o¿o-nym 200 km na po³udnie od Seulu. Do Korei przylecia³ na stypendium Koreañskiej Akademii Nauk pod koniec listopada. Pomimo ¿e Koreañczycy s¹ bardzo mi³ym i otwartym narodem, Wigiliê przysz³o mu spêdziæ w sa-motnoœci. Tamtego wieczoru po wieczerzy, któr¹ sobie przygotowa³, zadzwoni³ do bliskich w Polsce, a nastêp-nie wybra³ siê na spacer po mieœcie.

Struktura wyznaniowa Korei jest bardzo zró¿nicowa-na. Jest sporo buddystów, ale ich klasztory znajduj¹ siê w wiêkszoœci w górach. To z uwagi na fakt, ¿e buddyzm w Korei by³ bardzo przeœladowany. Jest te¿ du¿o chrzeœci-jan katolików, protestantów, baptystów i adwentystów. Taki te¿ wielokulturowy charakter maj¹ w Korei Œwiêta Bo¿ego Narodzenia. Zdziwiony Piotr Decyk na ulicach miasta spotka³ t³umnie spaceruj¹cych ludzi. Koreañczycy tê noc spêdzaj¹ w mieœcie, œwiêtuj¹ w restauracjach, ba-rach, ale tak¿e tañcz¹ w dyskotekach. Panuje klimat ogól-nej zabawy, nierzadko w rytm anglosaskich piosenek zi-mowych. – Gdyby wieczór wigilijny przysz³o mi spêdziæ gdzieœ w kraju, z dala od rodziny – na pewno czu³bym siê osamotniony. W Taejon ta samotnoœæ tak bardzo mi nie doskwiera³a. Na ulicach czu³em obecnoœæ innych lu-dzi – mówi Decyk. Swoj¹ wigilijn¹ przygodê zakoñczy³ nastêpnego dnia na Mszy Bo¿onarodzeniowej w po³o¿o-nym niedaleko kampusu koœciele.

Tam nie mo¿na doczekaæ siê

pierwszej gwiazdki

Dr Grzegorz Rachlewicz z Zak³adu Geoekologii Wydzia-³u Nauk Geograficznych i Geologicznych spêdzi³ 16

mie-siêcy jako uczestnik wyprawy antarktycznej na Wyspie Króla Jerzego w Po³udniowych Szetlandach.

Bo¿e Narodzenie na Antarktyce przypada w œrodku lata, a sceneria w niczym nie przypomina naszej Polskiej. Temperatura waha siê w granicach 5 stopni, nie ma drzew, wystêpuj¹ zaledwie dwa gatunki roœlin zielonych. W niektórych obszarach zalega œnieg, ale zdarza siê, ¿e w ci¹gu antarktycznego lata szczyty gór przyprószy œwie-¿y puch. Bli¿ej brzegu mo¿na spotkaæ kolonie pingwi-nów oraz foki. Poniewa¿ jest to prawie ko³o podbiegu-nowe, dzieñ jest d³ugi i ca³y czas jest jasno. Nie mo¿na zatem zobaczyæ pierwszej gwiazdki.

Wigilia przypad³a na okres, kiedy zmienia³y siê ekipy, dlatego przy stole zasiad³o a¿ 50 osób. Wigilijne potrawy przygotowa³o dwóch przebywaj¹cych w Stacji kucharzy. Pozostali uczestnicy zajêli siê opraw¹, przygotowuj¹c stó³ i ubieraj¹c choinkê – oczywiœcie sztuczn¹. Chocia¿ zda-rzy³o siê, ¿e uczestnicy wczeœniejszej wyprawy przywie-Ÿli z kraju i przechowywali w ch³odni ¿ywe drzewko. Podobno zachowana w ten sposób choinka w trakcie œwi¹t piêknie pachnia³a. Przed wieczerz¹ odczytuje siê fragment Pisma Œwiêtego, potem wszyscy ³ami¹ siê op³at-kiem. Przy wspólnym stole smakuje siê potraw, œpiewa kolêdy i… wspomina najbli¿szych. Œwiêta s¹ okresem, kiedy uczestnicy s¹siaduj¹cych wypraw wzajemnie siê odwiedzaj¹. Z baz¹ PAN s¹siaduje stacja brazylijska, w pobli¿u s¹ te¿ rosyjska, urugwajska, chiñska, koreañska i chiñska. Delegaci na spotkanie podró¿uj¹ œmig³owcem. W trakcie wizyty goœci zwykle rozmawia siê o zwycza-jach œwi¹tecznych panuj¹cych w ich kraju.

– Mimo obecnoœci kilkudziesiêciu osób Antarktyka mo¿e wywo³ywaæ poczucie osamotnienia – mówi dr Ra-chlewicz. – Chocia¿, kiedy zimowa³em na pocz¹tku lat 90., warunki techniczne by³y na tyle dobre, ¿e nie odczu-wa³o siê dyskomfortu oddzielenia od kraju i rodziny. Cza-sami bywa te¿ odwrotnie, cz³owiek chce byæ sam, mo¿e wtedy wyjœæ na zewn¹trz i poczuæ siê samotny – chocia¿ odradza siê takie spacery. Jeœli ktoœ lubi przyrodê i ma za-ciêcie trapersko–turystyczne, to mo¿e w takich warun-kach poczuæ siê dobrze. To jest fajna przygoda na skraj-nym biegunie od stresów naszego codziennego ¿ycia.

Magdalena Zió³ek

FOT

. ADAM NA

(16)

16

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

Wigilia

Wiêdka i wind³ocha

„Tradycja to… coœ ekstra… ekstradycja. Je¿eli dana oso-ba ma furê i zostanie jej ona porwana, to porywacz mu-si w³aœcicielowi zwróciæ samolot. To jest w³aœnie tradycja, ¿e mu j¹ musz¹ oddaæ! To stara tradycja, jeszcze z pocz¹t-ku lotnictwa”. Cytat z „Misia” pokazuje, ¿e o zwyczajach i tradycjach napisano ju¿ prawie wszystko. Z okazji œwi¹t przyjrzyjmy siê jednak, jak ten najwa¿niejszy czas w ro-ku obchodzono dawniej w Wielkopolsce.

Choinka

Drzewko œwi¹teczne pod wiejskie strzechy dotar³o do-piero w XX wieku. Jak pisa³ badacz folkloru Oskar Kol-berg w po³owie dziewiêtnastego wieku: „Po miastach tyl-ko (jak to i w Niemczech jest w zwyczaju) wystawiaj¹ w wilijê wieczorem i ubieraj¹ dla dzieci drzewka (Christ-baum) tj. choinkê, której ga³êzie obwieszaj¹ girlandami z orzechów (czasami z³oconych), migda³ków, rodzenków, jab³ek, pierniczków, poprzetykanych papierkami koloro-wemi i œwiecid³ami i w œwieczki przystrojonych”. Wiej-skie chaty w Wielkopolsce zdobiono wówczas jedynie pod³aŸnikami (zwanymi te¿ bo¿ymi drzewkami, jutkami czy wiechami), czyli wi¹zkami ga³¹zek œwierkowych i

jo-d³owych udekorowanych s³odyczami i b³yskotkami wie-szanymi pod pu³apem domostwa.

Wieczerza

W Wigiliê obowi¹zywa³a ¿ywieniowa wstrzemiêŸliwoœæ: „Z kuchni dochodzi³y smakowite zapachy, tym bardziej dotkliwe, ¿e od samego rana obowi¹zywa³ œcis³y post. Na obiad Bejmowa poda³a dzieciom zupê mleczn¹, a nam na stole postawi³a tylko ziemniaki z olejem. Dla tych, co nie lubi¹ oleju, dodatkowo s³oik z powid³ami” pisa³y „Mariannie i ró¿ach”, czyli fabularyzowanej opowieœci z ¿ycia podleszczyñskiego folwarku Janina Fedorowicz i Joanna Konopiñska. Nie jest jasna liczba potraw na wigi-lijnym stole – Ÿród³a podaj¹ od 9 do 12 smako³yków. Czym wed³ug Kolberga czêstowano w Poznañskiem? „Wieczerza w wigilijê Bo¿ego Narodzenia sk³ada siê zwy-kle z nastêpuj¹cych potraw: sinobia³a zupa z konopi (jest to nasienie konopne rozmelone wod¹), a czasami gro-chówka lub polewka z maku z jag³ami, albo te¿ wiêdka (zawiêd³a, wind³ocha), czyli brukiew suszona na nitkach, nalana warem, sparzona i zakruszona m¹k¹, kluski z kwaœnem (tj. sokiem z kapusty kiszonej), kluski z ma-kiem, kluski z faryn¹ (tj. cukrem mia³kim podlejszego ga-tunku) albo kluski z miodem, groch bia³y, czyli ogrodo-wy (tj. ziarka szabelbonu bez str¹czków); grzyby suszo-ne w oleju sma¿osuszo-ne; kapusta; jag³y; gruszki i owoc su-szony. Stanowi to liczbê dziewiêciu potraw, z jakich lija sk³adaæ siê powinna, a wœród których s¹, jak to wi-daæ, trojakiego rodzaju kluski, czyli kluski z trzema do-prawami”. Na wigilijnym stole goœci³a równie¿ gorza³ka, a z ka¿dego dania odk³adano po kilka ³y¿ek, którym po-tem czêstowano... byd³o w gospodarstwie. Po zjedzeniu wieczerzy w³oœcianie odpoczywali: „Zaledwieœmy ode-tchnêli po dziesiêciu potrawach wilijnych, kiedy na stoli-kach i tacach wniesiono herbatê, orzechy, jab³ka i serki pigwowe. W pokoju obok m³odzie¿ tañczy³a przy gra-mofonie. Gwar rozmów, gwar gramofonu, dym papiero-sów, œwi¹teczne przejedzenie tworzy³y atmosferê przy-gnêbiaj¹c¹. Wsiedliœmy w koñcu do poszóstnych karet i przejêci dreszczem ch³odu odjechali w ciemn¹ noc” wspomina³a Bo¿e Narodzenie 1921 r. w G³uchowie Jani-na z Puttkamerów ¯ó³towska. Powodów do zadowolenia nie mia³y dzieci – a¿ do XX wieku nie otrzymywa³y pre-zentów z okazji œwi¹t!

Sianko i wró¿by

Jak zanotowa³ Kolberg, gospodarze œwiêcili w koœcie-le siano i s³omê: „Bior¹ pêki s³omy na jutrzniê i mszê

Œwiêta na œwiecie

Nie wszêdzie prezenty przynosi œw. Miko³aj w Bo¿e Na-rodzenie. W krajach prawos³awnych upominki rozdaje siê w Sylwestra: w Grecji ofiarowuje je œw. Bazyli, a w Rosji nie ciesz¹cy siê dobr¹ opini¹ w Polsce Dziadek Mróz ze sw¹ pomocnic¹ Œnie¿ynk¹. W Hiszpanii i we W³oszech najm³odsi czekaj¹ na podarki a¿ do hucznie obchodzonej Epifanii, czyli 6 stycznia: w Italii prezenty wrzuca przez komin wiedŸma Befana, a na Pó³wyspie Iberyjskim Trzej Królowie. We Francji upominki dzieciom ofiarowuje Dzieci¹tko Jezus. Ostatnio tradycja œwi¹tecz-nych prezentów pojawi³a siê nawet w Chinach (w których Bo¿e Narodzenie funkcjonuje na podobnych za-sadach jak u nas Halloween, czyli œwiêto

sklepowo-roz-rywkowe bez g³êbszych podtekstów), gdzie dzieci odwie-dza Shendan Lao, czyli „Bo¿onarodzeniowy Starzec”.

Powszechnie wiadomo, ¿e choinka to zwyczaj, który do Polski dotar³ z Niemiec. Nie jest natomiast jasne, kiedy tradycja ta pojawi³a siê u naszych zachodnich s¹-siadów. Na pewno przybrane drzewko widaæ na jednym z p³ócien £ukasza Cranacha z koñca XV wieku. Pierw-sz¹ choinkê miejsk¹ ozdobiono natomiast w 1510 r. w Rydze. Papierowymi kwiatami i œwiecami przybrali œwi¹-teczne drzewko kupcy z gildii Czarnog³owych. Zwyczaj nie trwa³ d³ugo, bowiem choinka spali³a siê jeszcze w tym samym roku, ale miejsce, w którym sta³a, do dziœ zdobi pami¹tkowy opis.

(17)

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

17

Wigilia

zwan¹ pastora³k¹. T¹ s³om¹ owi¹zuj¹ potem drzewa owocowe w sadach, aby lepiej rodzi³y. Wieczerza w wilij¹, ze snopkiem siana pod sto³em, bywa skromnie, ale z wielk¹ uroczystoœci¹ obchodzon¹. Po wieczerzy wychodz¹ parobcy i dziewki na ulicê wsi i rzucaj¹ sta-ry trzewik nog¹ w górê, wró¿¹c z tego, ¿e z tej stro-ny, ku której pantofel przodem swym padnie, przyj-dzie narzeczony lub narzeczona. – W pierwsze zaœ œwiêto z przyniesionej z koœcio³a s³omy wyci¹gaj¹ s³omki. Je¿eli wyci¹gniêta poci¹gnie za sob¹ drug¹, oznacza to zamê¿cie w nadchodz¹cym roku; do tego jeszcze prosta s³omka oznacza piêknego, krzywa zaœ chorego kochanka lub kochankê”. S³om¹ obwi¹zywa-no nastêpnie drzewa w ogrodzie, „jedobwi¹zywa-no przy dru-giem, na tê intencyê, aby szkodliwe w¹sianki (g¹sie-nice) siê w nich nie lêg³y”.

Kolêdowanie

Noc 24 grudnia by³a okazj¹ nie tylko do wizyty na paster-ce. Zaczyna³o siê te¿ kolêdowanie. Po domach chodzili m³odzi mê¿czyŸni poprzebierani za Heroda, diab³y czy cudzoziemców. „Niektórzy z parobków przebieraj¹ siê (...) za gwiazdkê, przypi¹wszy na czapkê gwiazdkê wy-strzy¿on¹ z mocnego papieru i strasz¹ ni¹ po wsi dzieci, chc¹c je bawiæ. Malcy wówczas wyra¿aj¹ siê, ¿e chodz¹ po wsi gwiozdory” pisa³ Kolberg.

Jase³ka

Czasopismo „Przyjaciel Ludu” (1845 r.) wzmiankuje, i¿ „na Bo¿e Narodzenie, Nowy Rok i Trzech Króli stawiano w koœciele ró¿ne figury, które mia³y prezentowaæ tajemnice narodzenia, obrzezania i przybycia trzech króli z darami do Betlejem; w tych widzieæ mo¿na by³o budowane szo-py, stoj¹ce w nich mu³y, os³y, wo³y, tam¿e i pastuszki w ró¿nych ubiorach i osoby do tych tajemnic nale¿¹ce z anio³ami, i zwali to Jase³ki, które odwiedza³ lud i obywa-tele, tak jak groby w Wielki Pi¹tek i w Wielk¹ Sobotê, a ksiê¿a, zakonnicy i zakonnice sadzili siê na przepych tych Jase³ek, przywiêzuj¹c chlubê st¹d dla siebie, czyje ³adniej-sze by³y”. „Widzia³em te Jase³ka, otoczone ludem klêcz¹-cym i modl¹klêcz¹-cym siê, nie zwa¿aj¹c na Najœwiêtszy Sakra-ment na o³tarzu wielkim wystawiony” wspomina³ Kolberg.

Nowy Rok

Sylwestra nie obchodzono nawet w pañskich domach. Jedynie przed pójœciem spaæ sk³adano sobie ¿yczenia, a Nowy Rok rozpoczynano uroczyst¹ msz¹ w koœciele. Po-goda w ci¹gu 12 dni miêdzy Wigili¹ a Nowym Rokiem mia³a symbolizowaæ aurê na kolejne dwanaœcie miesiêcy. Brak hucznej imprezy sylwestrowej „odbijano” sobie przez ca³y styczeñ: ukoronowaniem zabaw by³y wesela, przed laty w³aœnie zim¹ najchêtniej urz¹dzane.

Ewa Woziñska

FOT

(18)

18

¯Y CIE UNIWERS YTECKIE O nr 12 (171) O grudzieñ 2007

pokolenia

N

igdy nie epatowa³am macierzyñstwem – mówi profesor El¿bieta Weso³owska, dyrektor Instytutu Filologii Klasycznej UAM, prywatnie mama trójki dzieci. Owszem, zdarza³o siê, ¿e zabiera³am dziecko na uczelniê, ale by³y to sytuacje sporadyczne. Zreszt¹ wi-dzia³am, ¿e to bardzo rozprasza studentów i w rezultacie utrudnia prowadzenie zajêæ. Z tamtego okresu pamiêtam jedn¹ zabawn¹ sytuacjê. To by³ pocz¹tek lat osiemdzie-si¹tych, tu¿ przed Œwiêtami Bo¿ego Narodzenia. Dowie-dzia³am siê, ¿e na uczelni mo¿na odebraæ karpie, które wówczas by³y towarem deficytowym. Mê¿a akurat nie by³o w domu, wiêc postanowi³am wybraæ siê tam z dzieckiem. Pojecha³yœmy oczywiœcie tramwajem, na dworze panowa³ ostry mróz. Pamiêtam, ¿e jeden z pro-fesorów, który mnie wtedy zobaczy³, skwitowa³ to stwier-dzeniem: Patrzcie, Matka–Polka do nas przyjecha³a. Ale to by³y takie czasy – dodaje pani profesor.

A jak wygl¹da dzisiaj sytuacja m³odych matek, kobiet, które zdecydowa³y siê pogodziæ karierê naukow¹ na uczelni z wychowaniem dziecka czy nawet kilkorga dzie-ci? Okazuje siê, ¿e nie ma na to prostej recepty. Zarów-no dawniej, jak i dziœ kobiety musz¹ zmierzyæ siê z podwójnym powo³aniem.

– Kiedy widzê na korytarzu dziewczynê w zaawanso-wanej ci¹¿y, to przyznam, mam mieszane uczucia – mówi profesor Weso³owska. – Z jednej strony cieszê siê, ¿e urodzi siê nowy cz³owiek, z drugiej jednak obawiam

siê, czy dziewczyna sobie poradzi. Zdarza siê, ¿e pytam, jak sobie radzi, czy mo¿e potrzebuje pomocy. Pani pro-fesor doskonale to rozumie, jej pierwsze dziecko urodzi-³o siê, zanim zaczê³a pracowaæ na uczelni. Gdy rozpoczê-³a asystenturê, najstarsza córka miarozpoczê-³a rok i wymagarozpoczê-³a szczególnie troskliwej opieki. – Tak siê szczêœliwie z³o¿y-³o, ¿e m¹¿, który by³ wówczas na stypendium, przywióz³ pierwszy komputer. Teraz myœlê, ¿e gdyby nie ten kom-puter, to pewnie nie napisa³abym pracy doktorskiej. To by³y lata 80., komputer by³ wówczas rzadkoœci¹. Pañstwo Weso³owscy korzystali z niego wspólnie. Mo¿liwoœæ re-dagowania tekstu na ekranie by³a du¿ym u³atwieniem, skoro nie trzeba by³o go w nieskoñczonoœæ przepisywaæ na maszynie.

Ma³e dzieci bardzo mocno mobilizowa³y do pracy. Z tamtego okresu profesor Weso³owska pamiêta, ¿e chwy-ta³a ka¿d¹ woln¹ chwilê. Du¿ym u³atwieniem by³ fakt, ¿e jej m¹¿ równie¿ pracowa³ na uczelni. Rodzice mogli dzie-liæ siê opiek¹ nad dzieæmi. Dziêki temu te¿ uda³o im siê unikn¹æ zarówno ¿³obka, jak i przedszkola. – Staraliœmy siê nie odmawiaæ czasu naszym dzieciom – mówi Weso-³owska – bywa³o, ¿e pomoc w lekcjach odbywa³a siê ko-sztem przygotowania zajêæ, do czego siada³am w nocy.

W domu do dziœ opowiada siê dowcipy na temat jej ci¹gle nie odrobionych zaleg³oœci w spaniu. – Zdarza³o mi siê, ¿e budzi³am siê w nocy, zerka³am na monitor a tam – same szlaczki. Raz przejecha³am w ten sposób 300 stron, musia³am mocno siê zdrzemn¹æ – œmieje siê. Córki przybywa³y na œwiat w sporych odstêpach

cza-Kobieta – matka –

FOT

. MACIEJ MÊCZYÑSKI

Cytaty

Powiązane dokumenty

Następnego dnia, 15 grudnia, szkolenie poprowadziła Marta Hoffman- -Sommer, doktor biologii molekularnej, obecnie zajmująca się projektami dotyczącymi otwartych

Interesująca jest jedna z domniemanych wschodniogermańskich nazw pier- ścienia, a to z tego powodu, że krymsko-gocki jej wariant przeniknął do leksyki słowiańskiej, por.

*Osiedle 18-go Stycznia (dziś dzielnica Cekanów) – drugi człon upamiętniający datę wyzwolenia Tomaszowa Mazowieckiego; *Osiedle XXXV-lecia PRL // Osiedle 35-Lecia PRL (dziś Osiedle

opolski, opol.; Winna Góra, Weinberg; góra; Kotlina Kłodzka, Sudety Środ.; Winna.. Góra, Wein-Berg; wzgórze;

„Oskarżono go zatem o przekupstwo - że chociaż już mógł zdobyć Pa- ros, został jakoby przekupiony przez króla i dlatego odstąpił nic nie wskórawszy&#34; (Milt. Nepos nie

2001 Review of Aegean Prehistory II: The Prepalatial Bronze Age of the Southern and Central Greek Mainland,,

Znaczną rolę w działaniach podziemnej Solidarności przypisywano także strukturom stworzonym przez tych działaczy związku, którzy w momencie wprowadzenia stanu wojennego

Koordynacyjnej. Przez pewien czas po zwolnieniu z internowania Wałęsy formuło- wano obawy dotyczące jego relacji z istniejącym już podziemnym kierownictwem związku, które