• Nie Znaleziono Wyników

View of Zagadnienie orientalizacji ornamentu w architekturze polskiej doby renesansu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Zagadnienie orientalizacji ornamentu w architekturze polskiej doby renesansu"

Copied!
61
0
0

Pełen tekst

(1)

ZAGADNIENIE OR IEN TA LIZA CJI ORNAM ENTU W ARCHITEKTURZE P O L S K IE J DOBY RENESANSU

(Próba syntezy z pogranicza dw u cyw ilizacji).

1

Gdy przed nie ta k daw nym czasem prof. K saw ery Piw ocki w ydał swą pracę o genezie polskiej sztuki ludow ej \ zwrócił on uwagę na istnienie w sztuce polskiej doby O drodzenia kie­ runku, k tó ry z jednej stro n y d aje się określić m ianem k ie ru n ­ ku ludowego, a k tó ry „jest rów nocześnie n u rte m narod o­ w ym ” 2. P rzy ty m jego „uznaną cechą jest przecież k ształto ­ w anie obrazu plastycznego w oparciu o tra d y c y jn ą fo rm ę”. Piw ock’ zwrócił też uw agę na to, że czynność ty ch arty stó w ludowych, których utożsam ić m ożna z „m istrzam i cechow y­ m i”, „w sposób najb ardziej rzucający się w oczy um iała p rzy ­ stosować nowe, napływ ające z zew n ątrz w ą tk i tem aty czne i form alne do potrzeb naszego społeczeństw a i to najw iększych jego m as 3.

Ja k się przedstaw iają te „w ątki tem atyczne i fo rm a ln e ” i jakie były „potrzeby naszego społeczeństw a”? Na to czeka­

1 Ksawery P i w o c k i , O historycznej genezie polskiej sztuki ludo-

ivej, Warszawa 1953.

2 Ibidem, s. 2. 3 Ibidem, s. 3.

(2)

m y odpowiedzi. N a razie, w ram ach nirrejszego stujdium poprzestaniem y n a odpowiedzi w w ąskich granicach zagadnień zw iązanych z o rn am en tem architektonicznym .

P rz y okazji om aw iania dekoracji fasady kościoła w R a­ dzyniu P ’w ocki pow iada: „w arto... zwrócić uw agę n a płaskość jego d ekoracji architek to niczn ej, jakże dalekiej od m ięsistości fo rm ita lsk ic h “ *. A w innym m iejscu swej rozpraw y stw ierdza odnośnie om aw ianych objektów , że „w szystkie one... m ają pew ne w spólne cechy, przede w szystkim dążność do operow a­ nia p łask ą d e k o racy jn ą form ą, b ogatą w rozw inięciu, ale uproszczoną w ry su n k u ” 5. W stosunku do pilastrów w koście­ le św. D ucha w L ublinie używ a w prost w yrazu „zupełne roz­ luźnienie fo rm y ” 6, a o ep itafiu m A dam a Drzewickiego w kościele p a ra fia ln y m w D rzew icy (1609) pow iada, że „zw ra­ ca tu uw agę nie ty lk o p ry m ityw izm postaci ludzkiej, ale cha­ ra k te ry sty c z n y dla ludow ej sztuki popęd do zapełniania w ol­ n ych m iejsc kom pozycji dow olnie rozrzuconym i o rn am en ta­ m i” 7. W reszcie co do tem a ty k i o rn am en tu , Piw ocki sądzi, że „hu m an isty czna nam iętność d o . operow ania ludzkim m oty­ w em w w y stro ju architekton iczn y m rów now ażona jest p ła s k m sk ręp o w an iem form y, n ie spo ty kan y m w ty m w ym ierze ani v.’ ren esan sie n id e rla n d z k im . ani włoskim . Jeszcze może w y­

raźn iej p re z e n tu ją te ten den cje n iek tó re k anienice zam ojskie p rzy ul. O rm iańskiej. W śród o rn am en ty k i roślinnej poczynają pojaw iać się m otyw y znane z późniejszej sztuki ludow ej: tu li­ pany, rozety, kosze k w iató w ” 8.

Piw ocki uw aża jed n ak , że te n „ n u rt narodow y” zjaw ia się w a rc h ite k tu rz e polskiej dopiero w XV I w., gdy zaczyna pow ­

staw ać „narodow a św iadom ość” , a dalej pisze: „M ateriał za­ 4 Ibidem, s. 17.

5 Ibidem, s. 18. 6 Ibidem, s. 19.

ł Ibidem, s. 22.

(3)

b y tk o w y okresu pro tofeudalnego potw ierd za w pełni tę tezę. S ztuka polskiej m asy etnicznej m a zasięg o w iele szerszy niż późniejsze te ry to riu m narodow e, a poszczególne jej elem en ty należą m e tylko do rez e rw u a ru form w spólnych dla całej sło­ w iańszczyzny ale n iejed n o k ro tn ie rozprzestrzenione s‘ą jeszcze szerzej, tonąc w m orzu try d y c y jn y ch procederów i m otyw ów ludów E uropy czy E urazji. W p ew n ym sensie w ięc sztu k a ta

była sztuką kosm opolityczną, zbyt szeroko rozlaną, by m ożna ją włączyć do naszych tra d y c ji n aro dow ych” 9. Co do sztuki XVI w., obok „świadomości n aro d o w ej” w ielką rolę g rają , zda­ niem Piwockiego i w ielcy m ecenasow ie sztuki. „Nie n ależy ” , powiada on; „zapom inać, że zw ycięstw o k ró lew iąt, szczególnie kresow ych, tw orzących w łasne ośrodki w ładzy, stw arza liczne, drobniejsze c en tra k u ltu ra ln e i arty sty czn e. W ty ch w a ru n ­ kach łatw i j w ytw arza się m ożliwość szukania rozproszonych tw órców w łasnych, rodzim ych form w ypow iadania się. P rz y ­ czyni się do tego jeszcze fak t, że kresow a m ag n a teria, obca na ogół zachodniej ogładzie, fo ry tu je sm ak w schodni i zam iłow a­ nie do pom py, hieratycznośe’” 10. M ówiąc w reszcie o genezie dekoracji architektonicznej, w y raża zdanie, że „tą w ielką w y ­ lęgarnią twórców , którzy rozbiegli się po całym k ra ju , tra n sp o - nując w sposób rodzim y podniety o trz y m an e ”, by ł Zam ość n .

Takie jest stanow isko prof. Piwockiego. In te re su ją go, jak m ogliśm y spostrzec, zarów no cechy istotne om aw ianego przez niego zjaw iska, ja k i jego zasięg te ry to ria ln y jako sztuki n a ro ­ dowej oraz proces staw ania się. W ty m cennym studium , po­ święconym zresztą szerszym zagadnieniom niż te, k tó re tu om a­ wiamy, prof. Piw ocki nie przeprow adzał analogii z podobnym i zjaw iskam i na teren ach sąsiadujących z Polską i nie poruszał

9 Ibidem, s. 5/6.

10 Ibidem, s. 16, z powołaniem się na pracę M a ń k o w s k i e g o ,

Barok, orientalizm i sarm atyzm . (p. dalej).

(4)

zagadnień procesu twórczego. A w raz z tym i zagadnieniam i w chodzim y na te w ielkie drogi, k tó ry m i kroczy sztuka w swym rozw oju. Z jaw iska, o k tó ry ch m ów im y, przedstaw iają się o wiele: bardziej interesu jąco, a jednocześnie są o wiele b a r­ dziej skom plikow ane, niż to Wynika z książki Piwockiego. J a k ­ kolw iek i po niniejszy m studium , któ re początkam i sięga 1951 r., zagadnienie pozostanie na razie bez definityw nego rozwiąza­ nia, w y daje się w skazanym , aby je poruszyć, chociażby w tym celu, by szukać o d p o w ie d z i12.

S ystem aty zacja zagadnień, k tó re tu wchodzą w grę, a które n arz u c a ją nam i plan dalszych rozw ażań, zaw arta jest niejako w ty tu le książki prof. Piwockiego. Z agadnienia te są n astępu­

jące: 1) określenie cech isto tn y ch badanego przez nas zjaw i­ ska, 2) ustalen ie jego zasięgu tery torialn ego , zw iązane jedno­ cześnie z zagadnieniem „narodow ości” w sztuce, i naszkicowanie procesu rozwojowego, (topografia i chronologia), 3) odnalezie­ nie źródeł in sp iracji tw órczej (zagadnienie genezy), 4) ustale­ nie podłoża, n a k tó ry m ta ciekaw a sztuka pow stała. Tym czte­ rem zagadnieniom pośw ięcim y kolejno naszą uwagę.

2

Analiza stylistyczna o rn am en tu architektonicznego będą­ cego tem a te m naszych rozw ażań i cechującego dzieła powstałe m niej więcej od połow y XVI do połowy X V II w. pow inna, ści­ śle m ówiąc, być podzielona na analizę form i treści.

Co do pierw szej, rezygnując z dokładniejszej m etody porów ­ naw czej stosow anej przez F letch era 1S, ograniczam y się do

ze-la Poruszone w niniejszym studium zagadnienia były przez autora om awiane w r. 1951 i na wykładach z historii polskiej sztuki nowożyt­ nej na KUL. Samo studium m iało się z czasem ukazać jako jedna z roz­ praw w zbiorze zatytułowanym: Szkice syntetyczne do historii sztuki. 13 Sir Banister F l e t c h e r , A History of architecture on the com­

(5)

Ryc. 1. Ornament na pilastrze w kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu (wg B o c h n a k a , Kapl. Zygm.)

(6)

Ryc. 2. Pilaster w nawie kościoła parafialnego w Radzyniu

(7)

Ryc. 3. Dekoracja na fasadzie kam ienicy przy ul. Ormiańskiej w Zamościu (wg H e r b s t , Zamość)

Ryc. 4. Nagrobek Barbary z Rożnowa Tarnowskiej w katedrze

w Tarnowie

(8)

Ryc. 5. Portal pałacu Gurków w Poznaniu (fragment)

(9)

Ryc. 6. Kominek z budynku wagi m iejskiej, ob. na ratuszu w Poznaniu (fot. P IS )

(10)

Ryc. 7. Ornament na fasadzie kam ienicy „Pod lw am i“ w Zamościu

(11)

Ryc. 8. Fragm ent dekoracji na fasadzie kam ienicy na Rynku Solnym w Zamościu (wg H e r b s t , Zamość)

(12)

Ryc. 9. Ornament na pasie podokiennym na fasadzie kamienicy „Pod Madonną“ w Zamościu

(13)

staw ienia o rn am entu — z kaplicy Z ygm untow skiej n a W a­ welu (ryc. 1) i p ila stru z n aw y kościoła św1. T rójcy w Radzyniu, (ryc. 2) Zgodnie ze spostrzeżeniem Piwockiego, stw ierd zam y w tym drugim w ypadku w y raźną ten d en cję do spłaszczenia. Nie jest to jedn ak pełne spłaszczenie, jak ie zna sztuka d ekoracyjna, ale tylko pew ne zniekształcenie, pow stałe ja k gdyby n a sk u tek przyciśnięcia o rn am en tu w ykonanego w m ate ria le p lastycznym do tła przy pomocy deski czy szyby szklanej. W w yn ik u tego zjaw iły się te cechy, k tó re Piw ocki określa jako „uproszczenie w ry su n k u ” i „rozluźnienie fo rm y ”, połączone z „popędem do zapełnienia w olnych m iejsc w kom pozycji” i w reszcie jako „płaskie skrępow anie fo rm y ” u . B ardziej k onsekw entne zasto­ sowanie tej ten d en cji do „płaskiego skrępow ania fo rm y ” daje nam ornam ent na paśie ściany fasady frontow ej kam ienicy „Pod M adonną” w Zam ościu (rys. 3), m iędzy łukam i ark a d a oknam i pierwszego piętra.

N ależy jed n ak zastrzec się, że podane przed chw ilą p rzy ­ kłady rep rezen tu ją nam tylko jed n ą z „odm ian” o rn am e n tu w „ludow ym ” kieru n k u polskiej a rc h ite k tu ry epoki O drodzenia. Na przykładzie o rn am entu zdobiącego fasadę k am ienicy „Sza­ firo w ej” w Zamościu (ryc. 9) spotyk am y się z procesem spłasz­ czenia przeprow adzonym już w pełni. Tu o rn am e n t nie został „płaskoskrępow any” czy „przyciśnięty” do m u ru , ale ja k gdyby ścięty przy pomocy płaskiej piły, rów noległej do płaszczyzny tła. Te dwa style w dekoracji, a ściślej w ornam encie a rc h ite k ­ tonicznym m usim y w yraźnie odróżniać, jak ko lw iek łączenie ich w całość przez zastosow anie obok siebie m a n iera z w sztuce swe miejsce.

I te dwa „sty le” nie w yczerp u ją w szak w szystkich odm ian, jakie w ykazuje k ieru n ek „ludow y” polskiego o rn am en tu re n e ­ sansowego w architek turze. W ym ienić tu m ożem y np. dek

ora-14 P i w o c k i , op. cit., s. 18, 19. 21.

11. R o c z n i k i H u m a n i s t y c z n e

(14)

cję „ p o rta lu ” am bony w kościele p arafialn y m w K raśn iku 15, przyp om in ającą m otyw n akład an ia jednej deski na drugą w b u ­ dow nictw ie drzew nym . Podobny, ale jeszcze bardziej zaaw anso­ w any w k ie ru n k u sty lizacji m otyw spotykam y na nagrobku F irlejó w w kaplicy kościoła w Bejscach, gdzie już bezpośrednio naśladow ano deskę w ypiłow aną z brzegu. Jeżeli jednocześnie w eźm iem y pod uw agę, że m otyw u tego użyto obok plastycznie ujętego liścia a k a n tu oraz jakoś „po h in d u sk u ” w ystylizow anych f 4g u r ludzkich, to dojdziem y do w niosku, że to już nie styl, ale w y raźna barb ary zacja, a jeżeli już o „sty lu ” tu może być mowa, to tylk o w sensie stałości w połączeniu ta k zasadniczo w yklu­ czających się form i ten d ency j artystycznych 16. Do przykładów w ykazujących nie ty le „sty l” , ile barb ary zację zaliczyć należy i o rn am en t zdobiący znany nagrobek B a rb a ry z Rożnowa w k a­ tedrze w Tarnow ie (ryc. 4), jakkolw iek jed en z m otyw ów tam zastosow anych m a w alo ry sty lu i stał się niew ątpliw ie wzorem dla J a n a M ichałowicza z U rzędow a (rozety o silnym podkreśle­ niu trzeciego w ym iaru). Ja sn e też, że już całkow icie usuwa się spod naszych naszych b a d ań o rn am en t zapożyczony ze sztuki J a n a V redem ana de V ries — i to nie dlatego, że jest „nielu- dow y“, ale z tej racji, że je s t to styl, a raczej n a w e t „m an iera“, w yw odząca się z zupełnie innego poczucia form y, niż te n k ieru ­ nek w o rn am en tyce renesansu polskiego, k tó ry jest przedm io­ tem naszych rozw ażań a którego p rzykład y podaliśm y wyżej. B ardzo ciekaw y p rzy k ła d połączenia n a jed nym i, ja k to się w y daje, przez jednego a u to ra w ykonanym obiekcie dw u róż­ nych ’’sty ló w ” — pełnoplastycznego i „płaszczyznowego” w sen­ sie płaskiego sk rępo w an ia form y — p rzed staw ia dekoracja

15 Reprod. p. u P i w o c k i e g o , op. cit., rys. 6.

16 Reprod. m in. w pracy K o z a k i e w i c z ó w , Polskie nagrobki

renesansowe (B.H.S.R. XV, nr 1. Warszawa 1953). Takie łączenie form

— ale tym razem o w ysokim poziomie — w ykazuje zresztą i dekoracja architektoniczna, a szczególnie mebli w tzw. „stylu Ludwika XIV “ we

(15)

p o rtalu daw nego pałacu G urków w Poznaniu (ryc. 5). Podczas bowiem gdy listki na archiw olcie w ykonane są jeszcze zupełnie w duchu dekoracji kaplicy Zygm untow skiej n a W aw elu, o rn a ­ m en t w ypełniający ćwikle m iędzy p ilastram i, belkow aniem i archiw oltą, w ykazuje w yraźne ten d en cję do przestylizow ania form y.

Dotychczasowa analiza nasza dotyczyła, ja k m ożna było zauważyć, w yłącznie stosunku a rty s ty do trzeciego w ym iaru oraz „plastyczności” form y. Obok tego jed n a k m usim y zan ali­ zować b adany przez nas m a te ria ł i pod w zględem kom pozycji we dw u innych w ym iarach, tzn. n a płaszczyźnie tła. N iezm iernie ciekaw y pod tym w zględem — ja k zresztą i w sensie dotychcza­ sowej naszej analizy — przy k ład zn ajd u jem y rów nież w Pozna­ niu w postaci dekoracji kom inka obecnie znajdującego się w r a ­ tuszu a pochodzącego z daw nego b u d y n k u w agi m iejskiej w P o ­ znaniu. D ata tego kom inka, przedstaw ionego u n as na ryc. 6 (1541), w y ry ta jest na sam ym kom inku, wobec czego nie w zbu­ dza wątpliwości. Otóż kom pozycja za ró w n o ‘całości tej d e k o ra ­ cji, ja k i poszczególnych jej części (gzyms, słupki, p ły ta środ­ kowa) oparta jest w yraźnie n a zasadzie sy m etrii, tw orząc m o­ tyw tzw. „herald yczny ”. Z ty m układem w płaszczyźnie, jak i z w yraźnie „płaszczyznow ym ” ujęciem poszczególnych m o ty ­ wów łączy się to, co Piw ocki określił jak o form ę „uproszczoną w ry su n k u ” jako „rozluźnienie” k ształtu. T en zarzut rozluźnie­ nia k ształtu odnosi się jed n ak — i to zarów no dla całości jak i dla poszczególnych frag m entó w — ty lk o do ich roli „odtw ór­ czej”, jako w yobrazicieli kształtów przedm iotów rzeczyw istyćn. Pod w zględem form alnym bow iem żadnego rozluźnienia nie spostrzegam y, a rzucająca się w oczy cezura w układzie daje się łatw o w ytłum aczyć m ożliw ością w ypadnięcia pew nych fra g ­ m entów podczas przenoszenia kom inka z jednego b u d y n k u do drugiego. Można by w ręcz przyjąć, że kom pozycja jest w y raź­ nie „zam knięta”.

(16)

N ajciekaw szy jest tu sam sposób plastycznego ujęcia każ­ dego poszczególnego m otyw u. S p raw iają one na nas w rażenie, że zostały w ykonane, czy „narysow an e” na płaszczyźnie przy pom ocy szn ura odpow iednio ułożonego na ścianie, k tó ry następ­ nie w raz ze ścianą zachlapano ciekłą m asą. Pow stałe stąd zaklę­ śnięcia m iędzy liniam i „ ry su n k u ” w yw ołują odpowiedni roz­ k ład św iatła i cieni, osłabiających zbyt lin earn y c h a ra k te r całej tej dekoracji. T ak przeprow adzona sty kzacja realnego, co do sw ej genezy, k ształtu , połączona z h eraldycznym układem cało­ ści, stw arza z tego kom inka zupełnie nieprzeciętne dzieło sztuki, rep re z en tu ją c e ten d en cję do deform acji płaszczyznowej k sz ta łtu , jak ko lw iek w sposób nieco odm ienny niż to się stało n a kam ien icy „Pod M adonną” w Zamościu.

U kład „h erald yczn y” nie stanow i jed n a k ani w yłącznej w ła­ sności „stylu płaszczyznow ego” — zna go bowiem i sztuka antyczna — ani jedy nej w ty m „ sty lu ” zasady kom ponow ania płaskorzeźby. P rzek o nyw a nas o ty m chociażby płaskorzeźba na fasadzie kam ienicy „Pod lw am i” w Zam ościu (ryc. 7). Zasada asy m etrii jest jed n a k w naszej grupie rzadziej stosowana. Zasto­ sow anie obu zasad — w ty m w ypadku co do rozm ieszczenia de­ k o rac ji na ścianie — zn ajd u jem y na fasadzie kam ienicy Za­ m oyskich w Zam ościu. Co do c h a ra k te ru o rn am entacji na tej fasadzie zw racam y uw agę na szczególne podkreślenie linii za­ ry su , p rzy p o trak to w an iu pow ierzchni otoczonej ty m zarysem jak o w klęsłości. Jeszcze bardziej ciekaw y pod ty m względem p rzy k ład zn ajd u jem y n a fasadzie jednej z kam ienic na R ynku Solnym w Zam ościu (ryc. 8).

B y jeszcze pogłębić analizę fo rm aln ą o rn am entu z om aw ia­ nej przez nas gru p y, należało by porów nać stosow any w nim d u k t linii z linią w ornam encie kaplicy Zygm untow skiej. Rezyg­ n u jąc n a razie z tego, m ożem y ty lk o stw ierdzić w sposób ogól­ nikow y, że czystość i piękno linii niew ątpliw ie zostały częściowo utracone; na p y tan ie jednak, czy w zam ian za to została zdobyta

(17)

nowa w artość, np. ek sp resja linii, rów nież na razie nie m ogli­ byśm y odpowiedzieć.

Różnice w zestaw ieniu z o rnam en tem renesansow ym w ło­ skim, reprezentow an y m u nas w form ie najczystszej przez de­ korację kaplicy Z ygm untow skiej na W aw elu w y k azu je i a n a ­ liza tem aty k i i treści w ew nętrznej o rn am en tu om aw ianej przez nas g rupy budow li. Ogólnikowo rzecz biorąc, co do te m a ty k i nie zaszły większe różnice: i w jednej i w d ru g iej grupie m am y ornam ent i geom etryczny i roślin ny i zw ierzęcy w raz z fig u rą ludzką. W szczegółach jed n ak, jak i w -'nterp retacj5 treściow ej m otyw ów zachodzą dość daleko idące różnice. A w ięc zam iast m ean d ra w y stępu je plecionka, np. na fasadzie k am ienicy „Sza­ firo w ej“ w Zam ościu 17. Liście a k a n tu zastąpione zo stają przez inne, i to mocno stylizow ane rośliny, w śród k tó ry ch n a jw a żn ie j­ sze role g rają: w inne grona, tu lip an y , g ra n a ty w zględnie a n a­ nasy, stylizow ane rozety. G iną p u tta i realisty czn ie p rze d sta ­ wione ptaki, a w1 m iejsce ich z jaw iają się smoki lub lwy. F ig u ry M adonny lub św iętych w y p ierają postacie bożków antycznych.

Nie m niej w ażna jest zm iana, jak a zachodzi w treści w ew ­ nętrznej naw et takich sam ych m otyw ów , a to na sk u tek now ej ich in terp retacji, Zanika daw ne um iłow anie dla przy ro d y a za­ czerpnięty ze św iata realnego m o ty w zniża się do roli ozdoby łub u rasta do potęgi sym bolu. Ju ż sam a skłonność do stosow a­ nia układu heraldycznego, k tó ra w architek turze, św iata antycz­ nego m iała na celu jed y nie podkreślenie rów nom ierności pod­ pór, tu jest w yrazem chęci zaznaczenia w ew n ętrzn ej łączności w yobrażonych przedm iotów -sym boli, w m yśl p e w n e j, tak iej czy innej idei. H erm y, k tó re w sztuce w łoskiej ta k w yraźnie re p re ­ zentow ały hu m anistyczne podejście do św iata dekoracji, na fa ­ sadzie kam ienicy „Szafirow ej” w Zam ościu (ryc. 9) nie są ju ż

17 Reprod. p. w pracy Marii L e w i c k i e j , Bernardo Morando (w BHS 1953 nr. 2).

(18)

odbiciem św iata rzeczyw istego, a stały się tylko sym bolam i ludzi w idzianych okiem bądź d ek o rato ra bądź m yśliciela-teoretyka.

A naliza zarów no form y, ja k i treści w ew nętrznej tej g rupy frag m en tó w dek o racyjnych, jak a była tem atem naszych rozw a­ żań, b yłaby niepełna, gdybyśm y nie zdaw ali sobie spraw y z tego, czy m am y do czynienia jedynie ze sztuką zbarbaryzo- w aną, p ry m ity w n ą, czy też z narodzinam i jakiegoś nowego „ sty lu ”. Czy to była tylko „niedbała i rzem ieślnicza ro b ota”, jak s’ę gdzieindziej w y raził D urm , om aw iając dekorację pałacu w Splicie 18, czy też m am y do czynienia ze św iadom ym siebie, a może i nie zupełnie św iadom ym — ja k to było w Splicie — objaw ieniem się now ego poczucia form y i treści? Na tle zaw iłych problem ów o kreślania stylów w ornam entyce odpo­ w iedź nie jest łatw a, gdyż przejście od jednego stylu do d ru ­ giego b yw a czasem zaledw ie dostrzegalne. A do trudności czy­ sto fo rm alny ch dochodzą czasem i trudności n a tu ry m etodolo­ gicznej. G dy np. Piw ocki uw aża za niew łaściw e stosowanie do sztu k i ludow ej — a w g rę w chodzą tu i om aw iane przez nas obie­

k ty — w y razu „b aro k ” czy „ren esan s”, K azim ierz M alinowski w recenzji cytow anej pracy Piwockiego pisze: „Z ty m stanow i­ skiem tru d n o się zgodzić, bo nasuw ało by ono konieczność stw o­ rzen ia odrębnej periodyzacji dla „sztuki ludo w ej”, co wobec jednolitości procesów historycznych jest niem ożliw e” 19.

Mimo trudności, jak ie pow stają, m ożna jed n a k stw ierdzić w y raźną różnicę ten d en cji arty sty czny ch w dw u grupach deko­ racji, a ściśle o rn am en tu — w łosko-renesansow ej i polsko- (na­ zw ijm y ją n a razie tak) renesansow ej. Jeżeli już n aw et nie bio­ rąc w tej chw ili pod uw agę p rzy kładó w bardziej zaaw ansow a­ nych w obu k ieru n k ach , porów nam y o rnam ent na archiwolcie i w ćw ikłach p o rtalu pałacu G urków w Poznaniu (ryc. 5),

18 J. D u r m , Die Baukunst der Etrusker und Romer (w serii

Handbuch der Architektur). Idzie o pałac Dioklecjana.

(19)

czujemy, że jesteśm y w dw u zupełnie innych św iatach m y śli artystycznej. P lasty k a liści na archiw olcie, ja k i o rn am en tu w płycinach pilastrów w kaplicy Z ygm untow skiej na W aw elu, w ynika z fu n k cji w ew nętrznych, ja k ie w yobrażony p rzedm iot ze św iata realnego spełnia w jego rzeczyw istości n a tu ra ln e j. W liściach roślin na ćw ikłach poznańskiego p o rtalu tego życia „biologicznego“ nie znać wcale; to, co w idzim y jest ja k gdyby w yrżnięte w drzew ie lub kam ieniu i w yraźnie zapow iada — je ­ żeli idzie o ducha — dekorację Szczepkow skiego na p rz y b u ­ dówce wejściowej do przedw ojennego gm achu B anku Gospo­ darstw a K rajow ego w W arszaw ie (ryc. 10). Źródło, skąd za­ czerpnięto m otyw , m ogło być to samo, ale podejście do niego było wręcz przeciw ne. W pierw szym w ypadku m am y do czy­ nienia z realizm em , w d rugim z w yraźn ą stylizacją. Sam e cele a rty sty są więc tu w ręcz odm ienne 20.

3.

Zapoznanie się z cecham i istotnym i każdego zjaw iska h isto ­ rycznego — a więc i w naszym w ypadku — należy uzupełnić danym i co do jego rozprzestrzenienia się w terenie i dokładnego ustalenia dat dotyczących' poszczególnych obiektów . Poza

topo-20 Portal pałacu Gurków w Poznaniu stanowi wyjątkowo ciekawy przykład w badaniach nad psychologią twórczości artystycznej. Trudno przypuścić, by w ykonało go kilku mistrzów, a z drugiej strony epoka Odrodzenia nie była epoką eklektyzm u, stosującego bez zastanowienia obok siebie formy zasadniczo ze sobą niezgodne. Umieszczenie w ięc w jed­ nym obiekcie tak z ducha sobie przeciwnych fragm entów wskazywałoby na to, że artysta rozumiał łub w yczuw ał różnicę podejścia do formy w po­ szczególnych fragmentach tego sam ego dzieła, nie zdawał jednak sobie z całą świadomością sprawy z wagi dokonanej przez niego zmiany podej­ ścia do zagadnień realizmu i stylu. Ciekawe najbardziej, że ornament na fryzie i ramce otaczającej ćw ikle ma charakter nieco pośredni m iędzy realizmem listków na archiwolcie i geometryzującą stylizacją ornamentu w ćwikłach.

(20)

g arfią i chronologią zjaw iska m usim y jed n ak dla pełnej jego oceny poznać podłoże społeczne, gospodarcze i ideologiczne, na k tó ry m ta sztuka w yrosła.

P rzy stęp u jąc w m yśl tych uw ag do naszkicow ania topogra­ fii zjaw iska, k tó re nas in teresu ją, w pierw szym m om encie ogra­ niczam y się do teren ów Polski etnograficznej, z uw zględnieniem •

jed n a k Lwowa, którego sztuka w epoce O drodzenia tak ściśle zw iązana jest ze: sz tu k ą ogólno-polską. Z drugiej stro ny .mu­ sim y, ze w zględu na szczupłość m iejsca, zadowolnić się przy­ toczeniem tylko bardziej typow ych, nielicznych jed n ak przykła­ dów. A więc poza obiektam i w ym ienionym i w yżej, m ożem y po­ dać jeszcze; tablicę herbow ą na fasadzie kam ienicy Lubom el- skich n a ry n k u w L ublinie (1540, ryc. 11), na k tórej rzuca na siebie uw agę pokrew ieństw o tra k to w a n ia grzyw y lw a z odpo­ w iednim i m otyw am i sztuki rom ańskiej. N astępnie ornam ent na w ęg arach p o rta lu k am ienicy p rzy ul. G rodzkiej n r 74 w Ja ro ­ sław iu, opisany przez J. S. Zubrzyckiego 21. W tym w ypadku je ­ steśm y na tere n ie południow o-w schodniej części zarówno ówczesnej R zeczypospolitej, ja k i dzisiejszej Polski. Co do dato­ w ania tej dekoracji, nie posiadam y ścisłych danych; Z ubrzy­ cki 22 stw ierdza tylko, ale jak się zdaje bez słuszności, że „rzeźba form ą sw ą stylow ą przem aw ia za końcem X V II w. Raczej jest to pierw sza połowa tego stulecia. P rzy k ład zam ku w Bykach, pow. piotrkow skiego (ryc. 12), przebudow anego w r. 1604 prze­ nosi nas n a te re n Mazowsza. W grę wchodzi tu przede w szyst­ kim p o rta l na elew acji zachodniej 23, jak i inne p ortale tego

21 Jan S a s - Z u b r z y c k i , Miasto Jarosław i jego zabytki Spraw. KH S PAU, t. VII, s 378/381. Kraków).

22 Ibidem, s. 381.

23 Ilustr. p. w Z a b ytk i sztuki w Polsce. Inwentarz topograficzny, t. IV. Powiat Piotrkowski. Województwo Łódzkie. Warszawa, 1950, fig. 25. Katalog zabytków sztuki w Polsce,, t. II (Województwo Łódzkie, zesz. 4.

(21)

zam ku praw dopodobnie z czasu przebudow y tegoż. Z przytoczo­ nych wyżej przykładów z Poznam a jed e n (kom inek na ratuszu) pochodzi z r. 1541, a p o rta l pałacu G urków z r. 1548. W ym ie­ nione wyżej p rzyk ład y z Zam ościa nie są ściśle datow ane. O k a ­ m ienicach zam ojskich piszą G u e rą u in i M iłobędzki: „współcześ­ nie dochowaną a rc h ite k tu rę tych kam ienic należy — zapew ne oprócz podcieni — odnieść dopiero do w ieku X V II. W iele z nich nie istniało w m om encie zdejm ow ania p lan u ry n k u w r. 1603/4, a n a w e t około połow y w ieku X V II w okresie m alow ania tzw . obrazu bukow ińskiego. Ich stiukow e p ry m ity w n e d ek o ra­ cje o zbarbaryzow anych m otyw ach renesansow o-barokow ych i o rientalnych niew iele m a ją w spólnego z arsen ałem m o num en­ talnych form w n ętrza k o leg iaty ” 2i.

W przeciw ieństw ie do Polski południow o-w schodniej oraz Poznania, w ojew ództw o krak ow sk ie nie przynosi n am dow odów rozprzestrzenienia się i na jego tere n ac h ty ch form , jak ie za­ p rzą tają naszą uwagę.

Na podstaw ie przytoczonego m a te ria łu czasowo Zjawisko n a ­ sze um ieszczam y w latach 1540 — 1650, a może do najazdu szwedzkiego.

4

Przechodząc z kolei do zagadnienia genezy o rn am e n tu g ru p y „orien talizującej”, m am y w łaściw ie d w a py tan ia. Z jed nej strony bowiem in te resu ją nas źródła, z k tó ry c h arty ści, tw órcy tego o rnam entu czerpali sw oje n atch nien ie, i to w sensie za­ równo m otyw ów ja k i ich in te rp re ta c ji form aln ej i treściow ej, z drugiej zaś m ęczy nas py tanie, dla czego form y te znalazły u nas tak dobre przyjęcie, podczas gdy inne m iały u nas ty lk o bardzo k ró tk o trw a ły żywot. N a drugie p y tan ie odpow iem y w n a ­

Powiat Łęczycki, s. 3) określa te portale jako „portale renesansowe pocz. W . XV II“.

24 Bohdan G u e r q u i n i Jerzy A. M i ł o b ę d z k i : Recenzja pracy Marii Lewickiej „Bernardo Morando“, (w BHS 1953, N 2, s. 90—91).

(22)

stęp n y m p u nkcie naszego studium , w tej chw ili zajm iem y się pierw szym .

Poniew aż znaczna część m otyw ów , jakie poznaliśm y wyżej, zdradza w yraźnie pochodzenie ze W schodu (winogrona, tulipan i in.), p rzy czym i ¡pod w zględem ujęcia plastycznego udział W schodu jest co najm niej wysoce praw dopodobny, m usim y przede w szystkim wziąć pod uw agę istnienie u nas dość licznych w X V I/X V II w. kolonii O rm ian. W iem y już, że i Piw ocki uw a­ żał Zam ość za „w ylęgarnię tw órców ” tej gałęzi naszej s z tu k i25. A i Z ubrzycki o w spom nianym w yżej p o rtalu w Jarosław iu w y­ raził się w te n sposób, że „m a w sobie coś z orm iańskich nale­ ciałości” 26. Czego jed n a k — bliżej nie określił. M ańk ow ski27 podkreślając w ielką rolę, k tó rą orm ianie odegrali w sztuce po­ łudniow o-w schodnich obszarów ówczesnej Rzeczypospolitej, w skazuje na stosunki artystyczne, jakie ich w iązały z T urcją oraz k ra ja m i chrześcijańskim i, k u ltu ra ln ie zależnym i od Turcji, p rzy czym i tam O rm ianie jako arty ści odegrali rolę czynną. P i­ sze on: „C h arak tery sty czn ą dla nich dekorację o m otyw ie w i­ norośli zn ajd u jem y w bardzo podobnym ujęciu na tureck im k a­ m ieniu grobow cow ym na tere n ie M ołdaw ii (ryc. 13), a fak t ten stw ierdza znów łączność form arty sty czn ych M ołdawii i Lwowa, leżących w ty m sam ym zasięgu w pływ ów sztuki, idących znad M orza C zarnego”. Jak o p rzykład ilu stru ją c y wspólność form d ek o racyjn ych Lw owa i „ziem ru m u ń sk ich ” przytacza M ańkow ­ ski p o rta l z k a te d ry orm iańskiej we Lwowie od strony zakry ­ stii (1661) i p o rta l z b u dy n k u klasztornego w Brancoveni w Ru­ m unii, z drugiej połowy X V II w. 28.

25 P i w o - c k i , op. cit., s. 16.

20 J. S a s-Z u b r z y c k i, op. cit., s. 382.

27 T. M ,a ń ik o w is k i, Sztuka ormian lwowskich (w Pracach KHS PAU, t. VI. Kraków 1935, s. 122).

28 Ilustr. p. u M a ń k o w s k i e g o , op. cii., s. 116 i 117 Aby sobie uprzytomnić, jak w ielkie nadzieje można pokładać w bliższym zapozna­ niu się ze sztuką rumuńską, w ystarczy dekoracja portyku cerkwi

(23)

Sta-Zw rócenie przez M ańkow skiego uw agi n a Lw ów nie może być zlekceważone, jeżeli m am y szukać ośrodka w pływ ów orm iańskich. Niezależnie od przejaw ów sztu ki O rm ian sam ych w tym m ieście, nie m ożem y zapom inać i o tak ich p rzy k ład ach ja k p o rta l kaplicy „Trzech Ś w ięty ch ” („S w iatite le j”), p rzy cerkw i W ołoskiej, w zniesionej na zam ów ienie hospodara wołoskiego w r. 1589 przez a rc h ite k ta P io tra K rasow skiego lub jak dekoracja kolum n p rzyok ienn ych w e w n ę trz u kam ienicy Czarnej, będącej dziełem tego sam ego a rc h ite k ta 2B. Z w racam y szczególną uwagę na to, że w obydw u tych w ypadk ach szcze­ gólnie w ielką rolę gra m oty w w inorośli z jagodam i (ryc. 14). Ciekawe, że naw et później, w połowie X V III w. proces orien- talizacji o rn am en tu jeszcze raz w ystąp i na teren ie Lw ow a na wazonach zdobiących k a te d rę św. J u r a 30. N ajpraw dopodobniej więc nie Zamość, jak to przypuszcza Piw ocki, a Lw ów b y ł „w y­ lęg arn ią” arty stó w tw orzących now y k ie ru n e k w dekoracji architektonicznej polskiego O drodzenia.

Pow ołanie się na sztukę i rolę O rm ian nie w yczerp u je je d ­ n ak w szystkich możliwości. N ależy też wziąć pod uw agę i ist­ nienie podobnego zjaw iska na Rusi M oskiew skiej. Piw ocki słusz­ nie zwrócił uw agę na możliwość tw órczego w spółudziału jako m ecenasów sztuki m agnatów kresow ych, a w p ew ny m m om en­ cie naw et u trzy m u je, że w polskiej sztuce ludow ej — a więc i w ty m ornam encie, k tó ry jest obiektem naszych rozw ażań — istnieją ele m en ty w spólne „dla całej słow iańszczyzny” 3ł. P o­ znanie w ięc tej sztuki innych narodów słow iańskich, a przede w szystkim , sztuki Rusi M oskiewskiej i U k rain y staje się w n a ­ szych rozw ażaniach w ręcz nieodzowne, i to tym bardziej, że na

vropoleos, łącząca w sobie elem enty baroku i romańskie, z r. 1724. (p. L’Architecture roumaine, Bukareszt 1953, tabl. 79).

28 p. P i o t r o w s k i , Lemberg. Lwów 1915, s. 51. 38 ibidem, s 95.

(24)

teren ie m oskiew skim spotykam y się z przykładam i bardziej zaaw ansow anym i pod w zględem „orien talizacji”, niż te, z któ ­ rym i m am y do czynienia na naszych ziemiach.

N ajciekaw szym może z przykładów m oskiew skich jest orna­ m en t zdobiący tablicę nad po rtalem pałacyk u carów, tzw. „ T e re m k a ” na K re m lu m oskiew skim (ryc. 15). G r a b a r 32 w y­ raźnie odróżnia dekorację tego ty p u od dekoracji w ykonanej w duch u O drodzenia włoskiego, k tó rą w M oskwie ówczesnej określano jak o fr ia ż s k ą 33. O ornam encie nad portalem w spom nianym przed chw ilą w ypow iada się w sposób n astęp u ­ jący: „Rzeźba T erem ó w znacznie odróżnia się od fria żskiej rzeźby G ranow itej P ataty. Dochodzą w niej w yraźnie m otyw y „niem ieckie”, skom plikow ane o rn am entacją w schodnią przy za­ chow aniu daw nego bizantyjskiego system u plecionki. W szystko to łączy się w sposób k a p ry śn y z heraldycznie ujęty m i w yobra­ żeniam i orłów , zw ierząt, m asek i innym i ozdobami symbolicz­ nym i, oddaw na używ anym i przez rzeźbiarzy w kam ieniu i przez snycerzy. Cała ta rzeźba, w szystkie te ra zm e tn y je tra w y pod porządkow ane są m otyw om architektonicznym idącym z Za­ ch odu ”. Że ta uw aga co do zachodniego pochodzenia części mo­ tyw ów („form ”), skom binow anych z m otyw am i genetycznie w schodnim i nie je s t u G rab ara odosobniona, w idzim y z nastę­ pującego ustępu odnoszącego się do w ejścia na stry ch pałacu carskiego w K rem lu m oskiew skim : „... błyszczy tak kapryśną o rn am e n ta c ją E u ropy Zachodniej, k tó ra kiedyś była zachw y­ cona egzotyczną przyrodą i o rn am en ty k ą W schodu i dalszych „Now ych K ra jó w ” 3i. U stęp ten odnosi się do dekoracji przed­ staw ionej u nas na ryc. 15. O kreślając c h a ra k te r podobnej de­ koracji jako „roślinno -p ersk i” i zw racając uw agę na to, że de­

32 Igor G r a b a r , Istorija russkago iskusstwa, t. II, s. 277.

83 Odpowiednik turecfkiego wyrazu „Frankowie“, używanego dla oznaczenia osób pochodzenia zachodnio-europejskiego. Podobieństwo brzm ienia nazw y nie może tu być uznane za przypadkowe.

(25)

koracja T e re m k a pochodzi z lat 1635— 1636, G ra b a r zaznacza jednak, że jeszcze w X V I w ieku „w schodnie” m o tyw y by ły sze­ roko zastosow yw ane w rzeźbie tzw. „carskich w ró t” w ikono­ stasach.

A naliza tablicy przedstaw ionej n a ryc. 15 nasu w a jed n a k w nioski może nieco inne niż u G rabara. F ig u ry łuczników np. umieszczone w górnych k ątach tablicy, zaw ierają żyw e w spom ­ nien ia św iata antycznego, siedząca w środku fig u ra H indusa, w typow ej pozie i z typow ym uczesaniem k ieru je naszą fa n ta ­ zją ku Indiom , a pozostały o rn am en t ro ślin n y n ajb ard ziej p rzy ­ pom ina to, co przyzw yczailiśm y się w idzieć w e Lw ow ie czy Zamościu. O kreślając zaś sty l tej d ekoracji pod w zględem tr a k ­ tow ania plastycznego form y, m ożem y zastosować w pełn i to określenie, jakie dał Piw ocki dla naszych form : „dążność do operow ania płaską dek oracyjną form ą bogatą w rozw inięciu, ale uproszczoną w ry su n k u ” 35.

B rak m otyw ów pochodzenia ta k bezsprzecznie orientaln eg o ja k fig ura H indusa n a tablicy z T erem ka , ale zasadnicza te n sam sty l dekoracji w ykazuje d ek o racja zew n ętrzn a ścian soboru w klasztorze M garskim we W schodniej U krainie na P o łta w - szczyźnie (pod L ubnam i), w ykonana w stiu k u w 1. 1682 — 1694. (ryc. 16). M ecenasem budow y w jej o statn ich latach b y ł h e tm a n Mazepa. O pisuje ją P aw łucki w sposób n astęp u jący : „Ozdoby oryginalne w stopniu najw yższym ; sk ład ają się na nie głow y koni, baranów , lwów i orłów z koronam i, trzy m ające w ustach bogaty stylizow any k w iat z liści i łodyg” 36. Z bliżony ty p o rn a ­ m en tu spotykam y rów nież na budow lach cerkiew nych, w znie­ sionych przez Mazepę, ja k W ojenno-N ikolskij sobór (1694) w K ijow ie lub w ejście n a chór w ielkiej cerk w i Ł aw ry K ije­ w o -P e c z e rs k ie j. J a k sądzi Paw łucki, przytoczone przed

85 P i w oi c k i, op. cit., s. 19. j 36 G r a b a r, op. cit., s. 394.

(26)

chw ilą p rzy k ład y „m ogą być zestaw ione z cerkw ią klasztoru M garskiego” S7.

Geneza podobnej dekoracji jest dla nas niezm iernie ważna ze w zględu na w yraźne pokrew ieństw o z późno-renesansow ą d ekoracją iasa d kam ienic Zam ościa, a jednocześnie niektórych frag m en tó w dekoracji T erem k a, w ykazującej ta k bezsprzecznie w schodnie pochodzenie. Co do tej genezy form w klasztorze M garskim czy w K ijow ie, P a w łu c k i38 ta k pisze: „Chyba nie m ożna w ątp ić o tym , że zwyczaj p okryw ania ścian dyw anem rzeźbiarskich m otyw ów w z o rz y sty c h 39 zaniesiony został na U k rain ę przez m istrzów m oskiew skich. Ci o statn i m ieli w Mo­ skw ie w iele w zorów zarów no w postaci rzeźby wczesnych mo­ skiew skich św iąty ń ja k i we w spaniałej rzeźbie terem ó w na K re m lu ”. P aw łucki nie u k ry w a jed n a k fak tu , że na U krainie o rn am en t tego rod zaju w ykonyw any jest w stiuku, podczas gdy w M oskwie rzeźbiono go w k a m ie n iu 40. To, co w innym m iej­ scu pisze P aw łucki, brzm i jed n ak nieco inaczej*. O m aw iając d ekorację kijow skich cerkw i z końca X V II w. fundow anych przez M azepę, k tó ry ch tw órcą był, jak wiadomo, sprow adzony z M oskwy Jo sif S tarce w, P aw łucki w skazuje na pokrew ieństw o dekoracji ty ch cerkw i z dek oracją k laszto ru M garskiego (j. w y­ żej) i pow iada: „M oskiewski budow niczy Josif syn D ym itra S tarcew tylk o czasem, zaledw ie w detalach jakiegoś portalu w y d aje się być m ieszkańcem M oskwy, w większości zaś swych

37 Ciekawe przykłady łączenia form późnobarokowych ze spłaszczo­ nym ornam entem w typ ie dekoracji kam ienic zamojskich znajdujemy na dzwonicy soboru Sofijskiego w Kijowie, (p. Architektura Ukrain-

skoj S.S.R., wyd. Akad. Arch Ukr. SSR, Instytut hist. i teorii archit.

t I. Moskwa 1954). 38 ibidem.

39 W tekście rosyjskim : „skulpturnych uzorow“. 40 G r a b a r, op. cii., s. 277.

(27)

dzieł robi w rażenie U kraińca w ychow anego n a tra d y c ja c h polskich” 41.

My nie m ożem y jed n a k opierać się n a sam ym przyznaniu się rosyjskiego badacza do polskiej genezy pokrew nej z naszą dekoracji cerkw i u kraińskich z końca X V II w., a to ty m b a r­

dziej, że znana już n am d ek o racja n a d p o rta lem T e re m k a w M oskwie pochodzi bądź co bądź sp rz e d r. 1640, tzn. p rzed przyłączeniem się U k rain y W schodniej do R usi M oskiew skiej.

Są w tej spraw ie dw a zasadnicze odm ienne stanow iska. Zgodnie z jedny m z nich, rep rezento w an ym zarów no przez naukę polską jak i rosyjską, zjaw ienie się w M oskwie d ek o ra­ cji łączącej pew ne elem en ty w schodnie z w pływ am i Zachodu wiąże się z w alkam i na tere n ie B iałorusi m iędzy P olską i Mo­ skwą 42. Szczególnie podkreśla się znaczenie pochodu Sm oleń­ skiego (1654— 1658), podczas którego w iększa ilość a rty stó w i rzem ieślników została przesiedlona w zględnie sam a dobrow ol­ nie przeniosła się z terenów L itw y i B iałorusi do M oskwy. Po­ tw ierdzeniem tego byłoby określenie pew nego k ieru n k u rzeźby dekoracyjnej w M oskwie w X V II w. ja k biełorusskaja r i e ź iS.

Nie należy jed n ak lekceważyć i fak tu , że stosunki k u ltu ra ln e m ogły się rozpocząć jeszcze w pierw szej połow ie X V II w. w raz ze stosunkam i politycznym i, k tó re jed n a k w ów czas niew ątp li­ wie przy b ierają na sile, niezależnie od tego, czy szły w e w ła ­

41 ibidem, s. 399/400.

42 Józef J o d k o w s k i , A rtyści Polacy na dw orze m oskiew skim

w XVII w. (Problemy, nr 5. Warszawa 1946, s. 39—46). p. też Marian

M o r e l o w s k i , Artyści polscy na wychodźstw ie w Rosji siedmnastego

wieku, w Pracach KHS PAU, (t. II, zasz. II. Kraków 1922, s LXX IX—

LXXXI). Obydwie te prace oparte są zresztą na dawniejszej literaituręe rosyjskiej, m. in. na dziele Z a b i e l i na, Domasznij b y t russkich ca-

r&j i in.

43 terminu tego używano w literaturze naukowej rosyjskiej w X IX w.

(28)

ściw ym czy w niew łaściw ym k ieru n k u 44. Nieco inaczej wyraża się G rab ar. W rozdziale „B arok M oskw y“ swej H istorii S z tu k i

R o sy jsk iej 43 m ów i o „pow iew ach”, k tó re „szły z Zachodu przez

U krainę od dru giej te rc ji X V II w ie k u ”.

Zupełnie odm ienne stanow isko zajęli n iektórzy współcześni badacze radzieccy, k tó rzy zjaw ienie się bogato rozw iniętego o rn am e n tu w arch itek tu rze m oskiew skiej X V II w. tłum aczą istnien iem daw nych tra d y c ji m iejscow ych, sięgających wstecz aż czasów przedhistorycznych, po przez dekorację św iątyń wło- dzim iersko-suzdalskich X II — X III w . 46. Rzeźba w łodzim ier- sko-suzdaiska w jej późnym okresie, tzn. w pierw szej połowie X III w. istotnie posiada te dwie cechy, któ re w ystąpią później i w dekoracji T erem k a: zdecydow aną ten d encję do spłaszczenia orn am en tu i w y raźn ie w schodnie, a czasem ściśle w iążące się ze sztuką Sasanidów m otyw y: palm etę sasanidzką i in. Szczegól­ nie ciekaw ym przykładem tego rodzaju dekoracji jest ta, która pokryw ą ściany soboru w Ju riew ie P olskim (ryc. 17). Czy taka dekoracja, w ykazująca w pływ y sztuki sasanidzkiej przyszła na Ruś jeszcze przed przyjęciem przez nią chrześcijaństw a z Bi­ zancjum , a to za pośrednictw em Scytów, ja k to sugeruje w spół­ czesna n auka radziecka, czy też stało się to w XI — X II w. po­ przez B ułgarię, k tó rej sztuka ulegała w pływ om sasanidzkim 47,

44 p. Polska, je j dzieje i kultura, t. II, s. 46. Warszawa 1927. 45 G r a b a r , op. cii., s. 417.

46 p. W. A . E u b a k o w , Prikładnoje iskusstwo i skulptura, jako rozdział X w dziele Istorija ku ltu ry drewnej Rusi, t. II. Moskwa 1951, s. 454, oraz Ł a z a r e w , Skulp tura Władimirskoj Rusi w Istorija russ-

kogo iskusstwa, t. I. Moskwa 1953, s. 396. Na marginesie zaznaczyć moż­

na, że prac poświęconych specjalnie zagadnieniom ornamentyki, zjawi­ ło się dotąd w literaturze radzieckiej nie tak wiele. A w ięc m. in, S. A l e k s e ew, Archit&kturnyj ornament , Moskwa 1954, oraz N. N. S o b o l e w , Russkij ornament, Moskwa 1948.

47 p. Voj M o l e , Wczesnośredniowieczna sztuka prowincjonalna na

Bałkanach, w „Przeglądzie H istorii Sztuki”, R. II. Kraków 1930/31, s. 133/4 i 136.

(29)

Ryc. 10. Ornament nad w ejściem do gmachu d. Banku Gospodarstwa Krajowego w Warszawie

(30)

Ryc. 11. Tablica erekcyjna na fasadzie kam ienicy Lubomelskich w Rynku Starego Miasta w Lublinie

(31)

Ryc. 12. Portal na elew acji zachodniej zamku w Bykach

(32)

Ryc. 13. Turecka stella nagrobna w Mangalii (Rumunia) (wg M a ń k o w s k i e g o , Sztuka Ormian w Polsce)

(33)

Ryc. 14. Okno na fasadzie kamienicy renesansowej w e Lw ow ie

(34)
(35)

Ryc. 16. Ornamentacja na zewnętrznej ścianie cerkwi klasztoru Mgarskiego na Ukrainie (wg G r a b a r’a, Ist. Russk. Isk.)

(36)

Ryc. 17. Fragm ent dekoracji zewnętrznej na ścianie cerkwi w Juriewie Polskim (Rosja) (wg Sokr. Russkoj archit.)

(37)

jest dla nas ostatecznie dość obojętne w danej chwili. Tak czy inaczej istnienie n a m iejscu m ożliwości pew nych tra d y c ji w XVII w. jest faktem . Ale jest też faktem , że sztuka m oskiew ­ ska XV I w. jej nie zna i że w „R enesansie” m oskiew skim końca XV — początku XVI w. p an u ją całkow icie w pły w y w łoskiego O drodzenia. P ew ne tendencje do spłaszczenia realisty czn o -p la- tycznego dotąd o rn am entu w y k azu je dopiero o rn am en t płycin (fiłung) p ilastrów w obram ieniach okiennych soboru Z w iasto­ w ania N.M.P. (Blagow ieszczenskij) w M oskwie (ryc. 18 )48. D e­ koracja ta pochódżi jednak, jak się zdaje, dopiero z 50 lub naw et 60 la t XVI w., jakkolw iek sam sobór w zniesiono m, 1482 a 1490 r . 49. Łukom skij stw ierdza istn ienie w ty ch p o r­ tala ch obok w yraźnie w łosko-renesansow ych, m otyw ów o ry ­ ginalnych ruskich, m. in. w ym ienia on „ces étranges ch apelets

appelés „ananas” qui p résenten t des alternances de re n fle m e n ts (busy) et d’étranglem ents (përëchw aty)” 50. T rzeba jed n a k za­

znaczyć, że stylizacja, poza w spólną cechą płaskości i u p ro ­ szczenia, (dekonstrukcji realistycznego kształtu), jest tu inna niż w ornam encie na ścianach soboru w Ju riew ie P olskim i że, na dom iar tego, w ystępu je w form e w yraźnie „p o czątku jącej”. To nie jest zakończenie, ale rozpoczęcie procesu stylizacji. W yraźna zm iana w k ieru n k u zbliżenia o rn am entu w M oskwie z dekoracją ówczesną polską w duchu dekoracji fasad kam ienic zam ojskich n astęp u je dopiero po 1654. Sobolew pisze o tym : „Sztukę drugiej połowy X V II stulecia c h a ra k te ry z u je p raw ie zupełnie odejście od daw nych płaskich m otyw ów desenia

(uzorow), zam iast k tó ry ch zjaw ia ją się nowe, o silnie pod­

kreślonym reliefie. Po zw ycięskich w ojnach z Polską w latach

48 L o u k o mi s ' k i j, op. cit., s. 59.

49 Portale i okna pa pożarze 1547 r. Jak sądzi Goirnostajew (p. G r a - b a r, Ist. russk. isk. t. IX, s. 194) — przed dobudową do tego gmachu kaplic, tzn. przed r. 1563/64.

50 ibidem, s. 59.

(38)

1654— 1657 z o debranych m iast i k rajó w — z Połocka, W iteb­ ska, W iaźm y, O rszy, Sm oleńska, Szkłowa i innych m iejscow o­ ś c i zaczęli przy by w ać do M oskwy dośw iadczeni, dobrze obznajm ięni ze sw oim i czynnościam i rzem ieślnicy różni specjaliści i artyści, przyw ożąc now e wzory, k tó re zaczęli w prow adzać do naszego zasobu w zakresie ornam entu... Za­ stosow anie w ysokiego reliefu do rzeźby z drzew a lub kam ie­ nia spowodow ało zjaw ienie się rzeźby figuralnej (figurnoj) czy też — ja k ją w te d y nazyw ano — „flem skiej” . Ale obca rzeźba „flem sk a” w ydaw ała się ludziom m oskiew skim nie w ystarczająco bogata, zaczęło się więc stopm owe jej kom pli­ kow anie, k tó re doprow adziło do niezw ykle w spaniałej deko­ ra c ji” 51, przekształcając o rn am en t dru giej połowy X V II w ieku w „ażu ro w y deseń, złożony ze skom binow anych ornam entów roślinnych, w śród k tó ry c h b y ły kw iaty , owoce, jagody, liście gronow e i grona w inne. Co do fo rm orn am entacyjnych, n a j­ częściej spoty kam y rozm aite co do c h a ra k te ru ram ki, tzw. „ k a rtu s z e “... A poniew aż „gład k ie części ty ch ra n w ydaw ały się rzem ieślnikom rosyjskim zb yt proste, biedne, w ięc i na nie zaczęto daw ać narośle w postacie grzebieni z perełkam i. Liście o trzym ały bardziej m ocny relief i ru c h ”. Sobolew zaznacza w reszcie, że w śród kw iatów i owoców bardzo w ażne m iejsce zajm ow ała w in n a łoza, i to .najczęściej n a kolum nach 52. A na­ lizując w ypow iedzi Sobolewa dochodzim y do wniosku, że nie jedno źródło w płynęło n a pow stanie now ych form w dekoracji budow li m oskiew skich drugiej połowy X V II w. Co do m oty­ w ów „flem skich “ — sądzić należy, że idzie tu o w pływ y fla ­ m andzkie, k tó re i bezpośrednio m ogły z Europy zachodniej dostać się do M oskwy, szczególnie gdy się w eźm ie pod uwagę, że ja k o w zory dla m otyw ów rzeźby „ flem sk iej“ były drukow a­ ne k a rty oraz książki, ozdobione ry to w an y m i na m iedzi lub na

51 N. N. S o b o l e w, op.cit., s. 8. 58 ibidem, s. 10.

(39)

drzew ie w in ie ta m i53. Do m otyw ów tych, ja k m ożna sądzić, n a ­ leżał i kartusz. A le to nie w y jaśn ia w szystkiego. Z ain tereso w a­ nie nasze w zbudza w spow niane przez Sobolew a szerokie roz­ pow szechnienie m otyw u w inorośli z jagodam i oraz grzebien ia

z paciorkam i („busy”), a to z tego pow odu, że te dw a m o ty w y notow aliśm y już k ilk ak ro tn ie w Zam ościu, np. n a fasadzie kam ienicy „Pod M adonną“ (ryc. 3). P a w łu c k i54 stw ierd za zm ia­ ny w ornam encie u k raiń sk im zachodzące w raz z X V II w.: „Czasem zresztą okna otacza o rn am en t w ykon an y w gipsie 55 i przedstaw iający kw iaty. Nie jest tru d n e prześledzić zarów no same początki tej dek o racji ja k i jej stopniow y rozw ój. P ie rw ­ sze ślady jej d a ją się zauw ażyć, w gm achach z początku X V II w., gdy forrriy roślinnych postaci desenia z liści jeszcze brak; od tego czasu zam iłow anie do ty ch ozdób stopniow o w zrasta, bogactw o ozdób się zwiększa. W końcu X V II w. gipsatury są już szeroko stosow ane, a n a początku X V III tw orzą n aw et na ścianach n iep rzerw an ą m asę desenia”.

Uwagi Sobolewa i Paw łuckiego nie ro zstrzyg ają je d n a k pew nych spraw . Idąc naw et drogą ty ch rozw ażań, nie m oże­ m y nie pam iętać o płycie n a d p o rta lem T e r e m k a w K re m lu m oskiewskim . Nie m oże ona nie absorbow ać naszej uw agi, gdyż p rzy w ielu cechach w spólnych z d ek o racją k am ien ic za­ m ojskich m a jed n a k pew ne w spólne cechy i z o rn am e n te m n a ścianach soboru w Ju riew ie Polskim . T a p ły ta to eały św iat z w ielu stro n idących w pływ ów , a jed n a k ta k doskonale sto­ pionych w jed n ą now ą, o ry gin aln ą całość, godną specjalnej rozpraw y. Jeżeli jed n a k stw ierd zam y tu styczność ze sztuką an ty k u (figury centaurów ) i ren esen su (wić roślinna), to zo­ stały one mocno przefiltro w an e przez średniow ieczne w

isto-53 ibidem, s. 9. W brzmieniu rosyjskim: „zastawkami i końców­ kam i“.

54 G r a b a r, op. cit., s. 385.

(40)

cie poczucie k sz ta łtu i treści w ew nętrznej przedstaw ionej w ornam encie rzeczyw istości realn ej. ,

Z estaw iając nasze rozw ażania na tem a t c h a ra k te ru i gene­ zy o rn am e n tu w a rc h ite k tu rz e M oskwy i U krainy w drugiej połowie XV I i w X V II w ieku, stw ierdzam y ostatecznie n astę­ pu jące fak ty : 1) że jeszcze w epoce rom ańskiej istnieje na te ­ ren ach Rusi, a szczególnie w księstw ie W łodzim iersko-Suzdal- skim o rn am en t w ykazu jący w y raźn ą ten dencję do stylizacji w duchu o rn am e n ty k i w schodniej, łączącej deform ację kształ­ tu realnego z p łask im „skręp ow an iem “ form y; 2) że po dłuż­ szej p rzen y ie te n d e n c ja ta zjaw ia się ponow nie na terenie m oskiew skim w połowie X V I w ieku, ale w form ie zaledwo początkow ej, a ściślej — początkującej; 3) że w pierwszej połowie X V II wi. stw ierdzam y tam że istnienie dekoracji n a­ w iązującej w praw dzie pod pew nym i w zględam i do daw niej­ szych tra d y c ji, ale jednocześnie w ykazujące w yraźne rysy po­ krew ień stw a z ty m o rn am en tem ty p u również orientalizują- cego, k tó ry od połow y X V I w. zjaw ia się i stopniowo rozwija n a ziem iach polskich etnograficznie lub co najm niej wchodzą­ cych w skład ówczesnego p aństw a polsko-litew skiego, czyli R zeczypospolitej; 4) że zjaw isko orien talizacji rozpoczyna się w obu sąsiadujących k raja ch — na Rusi M oskiewskiej i na zie­ m iach ówczesnej Rzeczypospolitej — około połowy XVI w ieku, p rzy czym przy k ład y polskie, jak się w ydaje, pow stają nieco w sześniej i są od razu b ardziej zaaw ansow ane w ich stylizacji i że zjaw isko to w pierw szej połowie X V II stulecia na terenie M oskw y w y stępu je w form ie bardziej rozw iniętej, aby w d ru ­ giej połowie tego w ieku ustąpić pierwszego m iejsca Polsce i U krainie. Do tych spostrzeżeń należy dodać wreszcie, że w sztuce zachodnio-europejskiej drugiej połowy XVI i całego X V II w ieku podobnego k ieru n k u nie spotykam y, względnie w y stęp u je on tam w postaci sporadycznych i m ało zaaw anso­ w anych przykładów . Bardzo ciekaw y dla nas w y ją te k stanowi

(41)

ornam ent w ypełniający płyciny p iłastró w i ćw ikle p o rta lu k a ­ m ienicy w P radze czeskiej, tzw. „Pod dw om a złotym i niedź­ w iadkam i”, pochodzącego z drugiej połow y X V I w . 56. Proces stylizacji je s t tu już w yraźny, jakk o lw iek nie jest jeszcze na tyle zaaw ansow any, jak w ornam encie ćw iklów p o rta lu p a­ łacu G urków w Poznaniu. Zw raca na siebie uw agą zastąpie­ nie wici roślinnej z liśćmi ak an tu przez wić z liśćm i i gronam i winnym i. W yjątek ten jed n ak raczej potw ierdza naszą tezę, skoro weźmie się pod uwagę, że Czechy w praw dzie u tra c iły już po r. 1526 bliższe związki z Polską polityczne (dynastyczne), nie­ m niej pozostały ożywione stosunki k u ltu ra ln e , czego w yrazem są chociażby atty k i polskie w Polsce i w Czechach stosowane. Co do Rosji, zadomowienie m otyw ów i sty lu tej orn am en ty k i, k tó ra jest tem atem naszych rozw ażań, jest na ty le silne, ż e -jeszcze w X IX w. spotykam y się n iejed n o k ro tn ie z zastosow aniem jego (i to czasem w połączeniu z m otyw am i epoki rom ańskiej z budowli W łodzim iersko-Suzdalskich) w budow nictw ie ludo­ w ym (drzewnym ) na obszarach górnego biegu Wołgi.- Może najciekaw szy dla nas okaz stanow i o rn am e n t zdobiący fryz dom u Zolina we wsi Sołogubowo w obszarze m iasta G orkija, w ykonany w drzew ie, a tak bliźniaczo podobny do dekoracji fryzu kam ienicy „Pod M adonną“ w Zam ościu 51.

Szukanie pokrew ieństw w sztuce innych narodów nie może być jed n ak jed yn ą drogą do w ytłum aczenia zjaw iska w naszym ornam encie architektonicznym doby O drodzenia, k tóre określiliśm y jako zjaw isko o rientalizacji. Są i inne jeszcze drogi.

Jed na z nich, to zwrócenie się do dekoracji arch itek to n icz­ nej w naszej arch itek tu rze poprzednich okresów stylow ych,

36 Ilustr. p. Kareł P l i c k a , Praga w obrazach. Praha 1954, w y­ danie albumowe, fig 173. Datowanie p. Karl M. S w o b o d a , Prag, Berlin 1941,. s. 72.

37 I. W. M a k o w i e c k i ] , Pamiatniki narodnogo zodcestwa werch -

(42)

a przede w szystkim gotyku. Nie pozbaw iony naprzy kład — jak o w zór — w artości jest dla nas p o rta l południow y kościoła C ystersów w M ogile pod K rakow em , w ykonany przez M acie­ ja M ączkę w r. 1466 5S. Nie m ożna też w yelim inow ać z naszych

rozw ażeń i ocalałych szczątków orn am en ty k i z epoki rom ań- szczyzny, skoro pew ne w pływ y rom ańszczyzny na naszych te re n a c h stw ierdziliśm y. K azim ierz M alinow ski pisze w tej sp raw ie p rzy o k azji om aw iania głowic z Janow ca i z k a m ie ­ nicy C elejow skiej w K azim ierzu n ad W isłą: „Podany przy ­ kład... nasuw a n aw et pew ne analogie ze sztuką rom ańską. Czyżby izolacja od głów nych europejskich prądów stw arzała w a ru n k i analogiczne do czasów po w ędrów kach ludów i skła­ n iała do p ry m ity w izacji form renesansow ych?” 59. P y tanie to w a r te je s t zastanow ienia się n ad nim . W przytoczonym przez M alinow skiego w yp adku jed n a k stylizacja o rn am en tu nie jest p rzeprow adzona w duchu rom ańskim , ale sposób ustaw ienia k o lum n y na osi okna podw ójnego może nasuw ać m yśl o w pły­ w ach sztu ki rom ańskiej. Ciekawsza jest dla nas głowa lwa z pierw szej połowy X III w. w kościele w Zawichoście, po­ tra k to w a n a jak o m ocno spłaszczony relief, k tó ry doskonale n a­ daw ałb y się do udekorow ania ściany k am ienicy renesansow ej w Zam ościu czy K azim ierzu. Sposób stylizacji niektórych i frag m en tó w na fasadach kam ienic w Zam ościu przypom ina nam w reszcie i o rn am e n t ro ślin n y z p o rtalu kościoła cy ster­ skiego z pierw szej połow y X III w ieku w T rzebnicy na Śląsku. N ie m ożna zresztą zapom inać i o tym , że w stosunku do goty­ k u pow rót do rom ańszczyzny b y ł jed n a k pow rotem do -form R zym u antycznego.

58 Katalog za b y tk ó w w Polsce, t. I. Województwo Krakowskie. Zesz. 6: Pow iat Krakowski, s. 15. Reprod. tamże, s. 10.

58 Kazim ierz M a l i n o w s k i , op. cit., s. 120.

60 Ryc. p. w artykule J. J a m r o z a. Kościół pofrhnciszkański w Za­

(43)

Ale i tak ie poszukiw ania nie b y ły b y w ystarczające dla w ytłum aczenia zjaw iska p o w staw an ia naszego o rn am e n tu orientalizacyjnego w dobie O drodzenia. Rola ry cin na ogół jest doceniana, w danym jed n a k w y pad k u może nieco zawieść, gdyż tą drogą przychodziły do nas raczej w p ływ y sztu ki za­ chodniej, operującej zasobem form w guście antyczn ym lub co najm niej antykizującym . O w iele praw dopodobniejsze n a ­ tom iast jest sięganie dekoratorów ówczesnych po w zór do w yrobów przem ysłu artystycznego, jako tej gałębi sztuki, k tó ra więcej, niż a rc h ite k tu ra p o trafiła zachow ać d a w n ie j­ szych trady cji, sięgających jeszcze średniow iecza, i to n aw et czasem romańskiego.

Szczególną rolę m ógł tu odegrać h a ft daw niejszy i to przede w szystkim na ap ara ta c h kościelnych, gdzie w ysoko-reliefow a stylizacja łączy się z trad y cy jn y m i, pełny m i jednocześnie treści w ew nętrznej sym bolicznej m otyw am i pochodzenia orien ­ talnego. Przeglądając zachow ane o b iek ty h a ftu kościelnego z XVI w., jesteśm y w prost uderzeni z jed nej stro n y ta k bliskim pokrew ieństw em z o rn am en tem architek ton iczn ym późno-renesansow ym , z drugiej zaś ta k szerokim zastosow a­ niem podobnej dekoracji w hafcie kościelnym tej epoki. W arto też zaznaczyć w yjątk ow ą żyw otność tego ty p u o rn am en tu w łaśnie w hafcie kościelnym , gdzie trz y m a się on aż do końca epoki saskiej bez żadnych isto tn y ch zm ian. Ja k o p rzy k ład po­ dajem y piękną d alm aty k ę ze sk arb ca F a ry w P oznaniu (ryc. 19), k tó rą P ajzd ersk i o kreśla w sposób następ ujący : „dalm a- ty k a z XVI w ieku z późno-renesansow ym w zorem liści, cha­ rak tery sty czny m dla sztuki w schodniej” 61. G enezę w ręcz już „h afciarsk ą“ zdradza repro duk ow an y p rzez Piw ockiego w cy­ tow anej przez nas pracy p o rta l z dom u K re m e ra w B ie c z u 82.

61 Nikodem P a j z d e r s k i , Poznań, Lwów — Warszawa 1922, s. 58. *s P i w o r k i , op. cit., s, 21.

(44)

Poza h aftem pew nę rolę m ogły odegrać i argentería w zględnie snycerka, i to szczególnie w sztuce sakralnej, ja k ­ kolw iek m ógł tu być i odw rotny k ieru n ek w pływ ów , tzn. od a rc h ite k tu ry do przem ysłu artystycznego. W każdym razie repro d u k o w an y przez Piw ockiego frag m ent z cyborium sre b r­ nego w o łtarzu M. B. w kościele D om inikanów w Gidlach, z r. 1637 63, w ykazuje w iele analogii z o rnam entem archi­ tekto niczny m g ru p y „ludo w ej”. Czy nie odegrała tu pewnej ro li sztuka sak raln a w schodnio-chrześcijańska (mamy na m yśli Lwów) lub naw et żydow ska (w bożnicach) — tru d n o powie­ dzieć. W każdym razie sym boliczna treść w innej latorośli nie­ w ątpliw ie m usiała odegrać rolę we w prow adzeniu tego m o ty­ w u do d eko racji architekto n icznej rów nież i w świeckich budow lach.

J e st rzeczą wysoce zastanaw iającą, że i w m alarstw ie te dw a n u rty — realisty czny i stylizatorski — biegną w okresie R enesansu obok siebie rów nolegle. W zakresie m alarstw a m iniatu row eg o szczególnie daje się to zauważyć w rękopisach szkoły augustiańskiej w K rakow ie i to jeszcze w pierwszej połow ie XVI w., to znaczy bez w pływ ów ze strony archi­ te k tu ry . Jak o p rzy k ład p rzytaczam y na ryc. 20 m iniaturę z G rad u ału pochodzącego z k lasztoru augustianów w K rako­ w ie a ukończonego w r. 1528 “4. M iniatura ta przedstaw ia M adonnę z D zieciątkiem na rękach, ale na tle litery S i dw u olbrzym ich spłaszczonych i m ocno stylizow anych kw iatów , k tó re w ogólnym w yrazie m in ia tu ry g rają nie m niejszą rolę niż w zględnie realistycznie (co do form y) p otrak tow ana figura M adonny. Jeszcze może ciekaw szy — bo złożony z sam ych

63 ibidem, s. 22. repro.d. tamże, ryc. 50. p. też Katalog za by tków sztu­

k i w Polsce, t. II, zeaz. 8.

64 Feliks K o p e r a , Miniatury rękopisów polskiego pochodzenia w Bibliotece Publicznej w Petersburgu (w Spraw. Kom. Hist. Sztuki PAU, t. VI. s. 565) i in. oraz tegoż autora Dzieje malarstwa u; Polsce,

(45)

liści stylizow anych — o rnam en t w y stęp u je w innej m in ia tu -. rze w tym sam ym rękopisie (ryc. 20) 63.

M otyw y roślin stylizow anych spotykam y i w polichrom ii polskich kościółków drew nianych, np. w Libuszy oraz w zło-, conych tłach obrazów cechow ych, i to aż do połowy XV II w.

Przytoczenie przez nas powyższych analogii z zakresu dekoracji nie m iało na celu w ykazania, że te n czy in n y po­ dany przykład odegrał rolę wzoru. Chodziło tylk o o w y k aza­ nie, że te w zory z daw niejszej a rc h ite k tu ry , czy z dziedziny innych gałęzi sztuki m ogły, a w n iek tóry ch w ypadkach m u ­ siały w płynąć i na zjaw ienie się podobnych objaw ów w o rn a ­ m entyce architektonicznej. Nie należy p rzy ty m zapom inać jeszcze o jed ny m zjaw isku, któ re zw ykle uchodzi uwagi h isto ­ ryków sztuki, a które w tw órczości arty sty cznej niem niej gra bardzo znaczną rolę. Z jaw isko to — analogicznie do podobne­ go zjaw iska w zakresie fizyki — nazw iem y katalizacją. W świecie zjaw isk fizycznych polega ono n a tym , że pew ne połączenia dw u pierw iastków a i b n astęp u je tylko w obec­ ności trzeciego — c, k tó re w skład now ego połączenia jed n a k nie wchodzi. Rolę katalizato ra może odegrać i ten czy in n y rodzaj energii. W dziedzinie twórczości arty sty czn ej rola takiego „katalizato ra” polega na tym , że w pew nym w ypadku, ściśle określonym , znajom ość pew nego m otyw u w zględnie pewnego sposobu jego trak to w an ia może spowodować oparcie się a rty sty na wzorze, k tó ry by bez tam tego uszedł jego

65 Reprod. p. u K o p e r y , p. przyp. 64. Warto tu przypomnieć przy okazji, że właśnie miniatury tego rękopisu zawierają m. in. w yo­ brażenie figury ludzkiej na tle kobierca — m otyw charakterystyczny dla północnych szkół m alarstwa włoskiego epoki Quattrocenta, a prze­ de wszystkim paduańskiej, w odróżnieniu od śzkół Włoch środkowych, stojących mocno na gruncie realizmu. Zagadnieniu w pływów paduań- skich (bezpośrednich lub pośrednich) w m alarstwie polskim drugiej po­ łowy XV i pierwszej połowy XVI w. autor niniejszego studium ma za­ miar poświęcić specjalną rozprawę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W  niezwykle  ostry  i  pozbawiony  umiaru  sposób  wypowiadał  się  Luter  o  Żydach:  „Tak  naprawdę  Żydzi,  jako  lud  nam  obcy,  nie  powinni  niczego 

Wydaje się, że w przypadku badanej gleby w profilu Borowa Góra 2 wiele czynników sprzyjało formowaniu się lepidokrokitu oraz getytu w poziomach ilastych.. Występujące

Rachunkowość jest tym systemem, który dostarcza informacji historycznych o dochodach i wydatkach związanych z programami (zadaniami). W odniesieniu do planowania budżetowego,

Pierwszy dzień konferencji poświęcony był zagadnieniom ogólnym dotyczącym prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych na tle prze­ kształceń własnościowych w Polsce

M ickiewicza w Poznaniu odbyła się konferencja naukowa na temat przestępczości seksualnej, pod nazwą „Pornografia, prostytucja, kazirodztwo - zakazywać czy

Okazało się bowiem, że liczne wcześniejsze deminutywa z -ica (-yca) uległy już pod koniec XV wieku bądź semantycznej neutralizacji, bądź też leksyka-

dą, nawet najmniejszą wyprawę- poza nielicznymi wyjątkami- starannie przygotowywa- no. Męstwo dla sa- mego męstwa, zwłaszcza w wydaniu królewskim, gdzie ryzyko strat

Considering gender competence in accordance with the psychological approach, scientists make the following definitions: set of knowledge, skills, skills that cause