• Nie Znaleziono Wyników

"Czy znasz Maryję? Rozważania mariologiczne", Bolesław Pylak, Lublin 1993 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Czy znasz Maryję? Rozważania mariologiczne", Bolesław Pylak, Lublin 1993 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław C. Napiórkowski

"Czy znasz Maryję? Rozważania

mariologiczne", Bolesław Pylak,

Lublin 1993 : [recenzja]

Collectanea Theologica 64/3, 195-198

(2)

N o b ileg o i R icciego. [...] H isto ria jest d o b rą nauczycielką, w szakże czy K ościół je s t p o jętn y m uczniem ?”

W y d aje się, że - w o p a rciu o praw dziw ie rozległą p o d staw ę p u b lik acy jn ą (z atem tu, niestety, n ied o stę p n ą) - niejeden elem ent k o ścielno-trzeciośw iatow y w a rt byłb y „zbieżnoś- ciow ego o św ietlen ia" o d stro n y językow ej. P rzy k ład o w o : w 1940 r. k ard . C o sta n tin i - ongiś pierw szy deleg at ap o sto lsk i w C h in ach , m isjolog - d o strz eg ł ch rześcijań stw o azjatyckie niczym „ k ro p lę w o d y w o cean ie” , a w przeszło półw iecze później o sa d z o n y w T o k io W ęgier 0 ch rześcijaństw ie w Ja p o n ii m ów i nie inaczej: „ m a ła k ro p la w ody w o cean ie” . W niedługim tekście p o jaw ia się trz y k ro tn y z a rz u t p o d ad resem K o ścio ła i k atolicyzm u: „zb y t głęb o k o z a k o rz e n io n a trad y c ja aro g an cji... k u ltu ro w a a ro g an c ja k o lo n iz a to rsk ie g o chrześcijaństw a... ja k ż e to c h ara k te ry sty c zn e d la naszej aro g an cji z ac h o d n ie j” (chodzi o p o p ra w ia n ie w szyst­ kiego, co czyni In n y - ch o ćb y tym In n y m był... Bóg; stw ierdzający to je s t p o połow ie „ trzecio św iato w y m ” i „ z a c h o d n im ” ). P o jaw ia się - ch y b a w yłącznie w strefie azjatyckiej - d a ją ce wiele d o m yślenia określenie „ p a tria rc h a t z a c h o d n i” : ch o d zi o w ładzę R zym u.

S ekcja „ T eo lo g ia T rzeciego Ś w iata” , d o k tó rej należy o m aw ian y zeszyt, sta ra się p rzecierać szlak b ard ziej ow ocnego d ialo g u kierującego się ku św iatow em u w sp ó łp o w iąz an iu ludzi w ierzących: u k a z u ją się now e m ożliw ości p o jm o w an ia siebie o ra z Innych - w u zn aw an iu ich o d m ien n o ści ja k o p raw o w itej i w iarygodnej. M o ż n a sądzić, że zeszyt ten stan o w i a zjaty c k ą o d p o w ied ź n a apel R M 3: „o tw ó rzcie drzw i C h ry stu so w i!” W szakże w olno z a s ta n aw ia ć się: „ ch ry sto lo g ia ślepa n a cierpienia m as indyjskich nie m oże d o trzy m y w a ć w ierności Jezusow i Biblii. [...] C ó ż ubo g ich o b c h o d z ą subtelności ch ry stologii nicejskiej czy chalced o ń sk iej, gdy d la n ich luksusem je s t sam o przeżycie!” - z całą m o cą tw ierdzi w erb ista-m isjo lo g K a v u n k al z B o m b aju (w „ V id y ajy o ti” ). N ie w ydaje się, b y m iejsce Jezusa w Azji m iało być d ogłębnie kw estio n o w a n e; czy je d n a k p ro b lem nie o k aże się inny: „jakie jes t o ra z ja k ie m oże być m iejsce C h ry stu sa - przy tym C h ry stu sa o ja k im obliczu - w A zji?” Z pew n o ścią zbliżone zeszyty in n o k o n ty n e n ta ln e złożyłyby się n a p a n o ra m ę praw dziw ie o g ólnośw iatow ą.

R e d a k to rz y w yjaśnili b ra k seulskiego tek stu o teologii minjung·, w olno m niem ać, że p o m in ię to je d n a k dw ie dalsze kw estie. W kilk u ro zp raw ach przew ijają się krajo w e asp ek ty b a rd z o rozległego „ s p o ru o ob rzęd y w sch o d n ie ", d efinityw nie („zaw sze i n a zaw sze” ) - z a ś d la isto ty o b rzęd ó w negatyw nie - ro zstrzy g n ięteg o p rzez p ap ie stw o w lata ch 1715—42, a s to p ­ n iow o p ro sto w a n e g o począw szy od 1936 r.: „b y ć m oże, najw iększego n iep o ro zu m ien ia w dziejach m isji” (N em eshegyi); w tym je d n a k zeszycie w a rto było prześw ietlić łącznie całość zak azó w i ich kulisy (ryw alizacje m ięd zy zak o n n e, w rogość d o in k u ltu ra cji...), an alizu jąc w ynikłe stą d dla K o ścio ła i krajo w y ch kato licy zm ó w szkody p o części n ieo d w racaln e. T em at p o d sta w o w y C hrystus w A zji k o rzy stn ie d o p ełn ia ła b y a n aliza ja k gdyby o d w ro tn ie z o rie n ­ to w a n a A zja u· świecie C h rystu so w ym ; w szak w o sta tn ic h dziesięcioleciach n asila się p rzen ik an ie azjaty ck ich religii i ru ch ó w religijnych d o odw iecznie chrześcijańskiego Z ac h o d u (E u ro p a łącznie z A m e ry k ą P ółn o cn ą): w ja k ic h ok o liczn o ściach d u ch o w o ść ch rześcijań sk a słabnie i u stęp u je n a „sw o im ” o bszarze - czy to przem ijająca „ m o d a ” , czy też d esperackie p o szu k iw an ie d ró g bardziej p rz y d atn y ch ?

N iżej p o d p isa n y sądzi, że ogłoszenie u n as p ięciu tek stó w tego zeszytu (choćby z pew nym i s k ró ta m i) by ło b y niezw ykle pożyteczne. C h o d zi o a n ek so w ą d ek larację, o szkice R a y a n a 1 M a n a n z a n , o e d y to rial - i przede w szystkim o ta k im p o n u ją co zało żo n ą ro z p raw ę Pierisa.

M ich a ł H oroszew icz, W arszaw a

A b p B olesław P Y L A K , C zy zna sz M aryję? R ozw ażania m ariologiczne, L ubelskie W y d aw n ictw o A rchidiecezjalne. L u b lin 1993, s. 127

P ro fe so r teologii d ogm atycznej n a wyższej uczelni o ra z p a ste rz diecezji pisze książeczkę p o p u la rn ą , b y szero k iem u kręgow i w iernych przybliżyć p o sta ć M a tk i P a n a . W e „ W p ro w a ­ d z en iu ” stw ierdził b ra k „ o p ra c o w a ń zw ięzłych, p isa n y ch z przeznaczeniem d la tych, k tó rzy nie w d ając się w n a u k o w e analizy, chcieliby, w sp o só b m ożliw ie pełny, p o z n ać sw oją n ie b ia ń sk ą M a tk ę ” . T e m u b ra k o w i p ra g n ie z ara d zić serią „ k ró tk ic h ro z w ażań -m e d y tac ji na tem a t poszczególnych p ra w d m ary jn y ch ” . W y raż a p rzek o n an ie, że te ro zw aża n ia „ u w zg lęd ­ niają a k tu a ln y sta n teologii m ary jn ej” . Z u zn an iem trze b a p rzy jąć tak ie założenie, b ra k u je b ow iem u d a n y ch czy tan ek o M atce Bożej n a m aj, paźd ziern ik , czy n a inne okazje. Sypnęło

(3)

o sta tn io p u b lik a cjam i teologicznym i o M atce P a n a (L an g k a m m e r, K udasiew icz, N a p ió rk o w ­ ski, Ż yciński, o ra z p rzek ład y dziel T h u ria n a , L a u re n tin e , B einerta czy M edica), nie m a je d n a k z czym w yjść d o „p ro steg o lu d u ” , k tó ry g ro m ad z i się, by uczcić M a tk ę B ożą. O p ró c z „ W p ro w a d z e n ia ” i „ Z a k o ń c z e n ia ” książeczka p rzy n o si 26 k ró tk ic h ro z w ażań czy swego ro d z aju katech ez nt. p o trze b y p o z n a w a n ia M ary i, Jej im ienia, m łodości, Jó zefa - m ęża M ary i, Bożej M a tk i, Dziew icy, N ie p o k alan e j, Św iętej, zjednoczonej z D u ch em Św iętym o ra z z o so b ą i dziełem C h ry stu sa , P ośredniczki, K ró lo w ej, W niebow ziętej, zw iązanej z K o ściołem i E u ch a ry stią , z ag a d n ie n ia „ M a ry ja a k o b iety ” , o b jaw ień m ary jn y ch , pielgrzym ek, s a n k ­ tu arió w , św iąt m ary jn y ch , „A n io ł P a ń sk i” , ró ż a ń c a , w arto ści w ychow aw czych k u ltu m ary jn eg o , ru c h ó w m aryjnych w Polsce i a k tu zaw ierzenia. P o m in ię to , oczyw iście, przypisy i lite ratu rę. N ie k tó re grafiki zn an eg o arty sty lubelskiego, d ra Z bigniew a J ó ź w i k a , na dłużej zatrzy m u ją w zrok i d o d a ją książeczce sp o ro urokliw ości.

P rz y d a ło b y się jak ie ś m aleńkie (czy wielkie) sy m p o zju m m eto d o lo g iczn e n a tem a t zasad teologicznej oceny tego ro d z aju p o p u larn y c h tekstów . Z an im je d n a k do niego d ojdzie, m oże nie będzie n ietak tem w yznanie, co w lek tu rze o m aw ian y ch ro zw iązań uderzyło czytelnika z d o g m aty czn y m i u w rażliw ieniam i, czy m oże naw et przew rażliw ieniam i.

W d o b o rz e tem aty k i szczęśliwie p o łąc zo n o trad y c y jn e z ag a d n ien ia teologiczne (Boże M acierzy ń stw o , dziew ictw o, p o śre d n ictw o . N ie p o k ala n e Poczęcie, w niebow zięcie) z p r o ­ b lem aty k ą, k tó ra decyduje o fenom enie czci m ary jn ej (o bjaw ienia, pielgrzym ki, sa n k tu a ria , różaniec, ru c h y m aryjne). D o trad y cy jn eg o ujęcia m ary jn eg o p o śre d n ictw a z o stała w łączona idea p o śre d n ictw a w C h ry stu sie (s. 45). S o b ó r zap a lił p rzed n ią zielone św iatło w K K 62, d ługo je d n a k w Polsce raczej jej nie zau w a żo n o . P o zo staje je d n a k p ro b lem z h a rm o n iz o w a n ia o b u teologii p o śred n ictw a M aryi: do C h ry stu sa i w C hrystusie. W p ro w ad z o n o też d iak o n ijn ą in te rp reta cję k ró lo w a n ia M a ry i („ k ró lo w a n ie w K rólestw ie Jej Syna znaczy służyć, p o d o b n ie ja k Jej S yn” (...), s. 47). Jeśli kró lo w a n ie C h ry stu sa d o ść często w yjaśniam y w sensie służenia, n a ogół nie w p a d am y n a pom ysł, by an alo g iczn ie n a u czać o M a ry i ja k o K ró lo w ej. O m a w ian a k siążeczka d o b rz e służyć będzie u pow szechnieniu słusznej i p o trzeb n ej in te rp reta cji. P olska p o b o ż n o ść m ary jn a p o trze b u je p ro m o cji zaró w n o idei, ja k p ra k ty k i n a ślad o w an ia M aryi. P u b lik acja zachęca „ d o św iętości n a w zó r M a ry i” (s. 86), p o r. s. 96 i 105. P o trzeb u jem y też p rz y p o m n ien ia , że ad resa te m m o dlitw y liturgicznej je s t zaw sze Bóg (s. 88). C h a ra k te r w y k ład u u sp raw iedliw ia b ra k pew nych p o trz e b n y ch dop o w ied zeń d o tej uw agi. Z u zn an iem trze b a p o d k reślić p o d jęły tru d ch ry sto cen try czn ej in te rp reta cji całk o w iteg o o d d a n ia się M ary i (s. 118-119), ch o ciaż p o zo staw ia jeszcze sp o ro d o życzenia.

N iech też w o ln o będzie w yznać pew ne „ a le ” , k tó re budzi le k tu ra ;

M a g n ifica t to au ten ty czn e słow a M aryi (s. 9; p o r. też s. 16). Św ięty J ó z e f stał się

o ręd o w n ik iem u M ary i (s. 22); czy trze b a w p ro w ad z ać p o śre d n ik a d o M ary i d o d a ją c k olejny „ s to p ie ń " (p iętro ) w „sto p n io w y m ” (p iętro w y m ) m o d elu p o śred n ictw a?

W y jaśn iając sens d ogm atycznej fo rm u ły o N ie p o k alan y m Poczęciu a u to r z a p ro p o n o w a ł tek st następ u jący : „W cytow anej w ypow iedzi nie m a zbędnych lub n iew ażnych słów. M a ry ja bow iem o d chw ili poczęcia, m o m e n tu z aistn ien ia ja k o o sobow ości, o d stw o rz en ia duszy rozum nej p rzez B oga i połączen ia jej z lud zk im ciałem była w olna o d n a s t ę p s t w (p o d k reślen ie m oje, S C N ) grzechu p ie rw o ro d n e g o . S tało się to m o cą szczególnej łaski Bożej, udzielonej przyszłej M a tce Jezusa C h ry stu sa , ze w zględu n a Jej Syna. Je g o zb aw cza m oc u w aln ia tak że n a s od zła. W sto su n k u d o M a tk i Bóg o k azał w y jątk o w ą łaskę. W praw dzie ja k o człow iek p o d le g a ła , ja k wszyscy, p ra w u grzechu p ierw o ro d n eg o , je d n a k B óg ustrzegł J ą od jeg o s k u t k ó w (p o d k reślen ie m oje, S C N )” (s. 30-31). A n alo g iczn e sfo rm u ło w a n ia zn aj­

d ujem y n a s. 56. W ia d o m o , że Bóg ustrzegł Ją nie ty lk o o d s k u tk ó w grzechu p ierw o ro d n eg o , ale tak że o d sam ego grzechu p ie rw o ro d n eg o . A u to r w yraźnie pisze w n a stęp n y m akapicie: „O d chw ili p o częcia n a tu ra lu d zk a M a ry i i Jej o so b o w o ść zo stały ustrzeżo n e od z m a z y g r z e c h u p i e r w o r o d.n e g o (p o d k reślen ie m oje, SC N ).

W ro z w aż a n iu „ D u c h Św ięty w życiu M a ry i” czytam y: „D zięk i N iej, p o p rz ez W cielenie Syna Bożego, Bóg w szedł w dzieje ludzkości. P o d o b n ie , ze w zględu n a N ią, D u ch Św ięty zstąpił, p o d szatą w idzianych z n ak ó w , w lu d zk i św iat, kiedy w W ieczerniku m o d liła się w raz z a p o s to ła m i” (s. 36). M a m y tu ta j dw ie tezy: 1. że zstąpienie D u c h a Św iętego d o k o n a ło się ze w zględu n a M ary ję o ra z 2. że p o d o b n ie, czyli ze w zględu n a N ią d o k o n a ło się W cielenie (chociaż w pierw szym z d an iu p o w ied zian o „dzięki N iej” , co jes t oczyw iste; „d zięk i” to je d n a k coś innego niż „ p o d o b n ie ” ).

(4)

Czy nie n ale żało b y uściślić w yrażenia „zaw sze o b ecn a przy C h ry stu sie " (s. 37)? Czy teraz, po w niebow zięciu, „ z a d a n ia M aryi sp ro w a d z a ją się d o tro sk i o n a s ” (s. 40)?

K o m e n tu ją c słow a C h ry stu sa z krzyża „ O to syn T w ó j” (J 19,26) a u to r do d aje: „ M a ry ja przyjęła te słow a ja k o zo b o w iąz an ie - testa m en t. S tała się M a tk ą K ościoła, d u c h o w ą M a tk ą w szystkich w iernych, k tó ra ustaw icznie zab ieg a o nasze zbaw ienie” (s. 40-41). T o b a rd z o szero k o ro zp o w szech n io n e n au cz an ie , zw łaszcza w k aznodziejstw ie i lite ratu rze „ p o b o żn o ś- ciow ej” ; p o m n iejsza o n o m isteriu m d u c h o w eg o m acierzyństw a M ary i, k tó reg o p o czątk ó w trze b a szukać ju ż w F iat, a naw et jeszcze w cześniej - m oże a ż w N ie p o k alan y m Poczęciu. P o d krzyżem doszedł kolejny ty tu ł d u ch o w eg o m acierzyństw a M aryi; O n a nie „ s ta ła się” tam naszą M a tk ą d u ch o w ą; O n a ju ż n ią była. U w agi te o d n o szą się rów nież d o pierw szego a k a p itu ro z w aż a n ia o p o śred n ictw ie M ary i (s. 42), gdzie p o w ra ca teza o „ sta n iu się” : „ M a ry ja z p o w a g ą p o tra k to w a ła słow a Syna. S tała się M a tk ą każd eg o c h rześcijan in a i całej w sp ó ln o ty K o ścio ła ” .

C zy m o żn a zasadnie przyjąć, że „ ty tu ł królow ej p rzy zn aw a n y był M a ry i o d n a jd a w n iej­ szych c zasó w ” (s. 46), sk o ro w iad o m o , że o d IV w ieku, m oże nieco wcześniej (alm eno a partire

dal I V sec. - D . S a r t o r, R egina, w: N uovo dizionario d i m ariologia, red. S. D e F i o r e s

i S. M e o, M ilan o 1985, s. 1189)?

W ro zw ażan iu o w niebow zięciu a u to r nap isał, że zaw sze ta p raw d a „pow szechnie i jed n o g ło śn ie p rz y jm o w a n a była przez o g ó ł w ierzących” (s. 53). W edług św iadectw , k tó re przetrw ały - p o raz pierw szy p y tan ie o sp o só b z ak o ń czen ia życia M ary i p o sta w ił ok. 377 ro k u św. E pifan iu sz. Z całą zatem pew nością nie było w ów czas pow szechnej w iary w e w n ieb o ­ wzięcie M ary i. R efleksja n a d tą p ra w d ą rozw ija się szczególnie w V III w ieku (św. G e rm a n , św. A ndrzej z K re ty i inni). N a Z ac h o d zie te m a t ten nie b u d ził w ów czas z ain tereso w a n ia. T u ta j od czasów k aro liń sk ich n a u k a o w niebow zięciu była p o d d a w a n a ostrej krytyce. R a d b e rtu s ( + 820/30), piszący p o d im ieniem H ie ro n im a (P seu d o -H ie ro n im ) o stro ją a ta k o w a ł, a rg u m e n ­ tu jąc Pism em Św iętym , k tó re milczy w tej spraw ie. S tan o w isk o R a d b e rtu s a określiło stan o w isk o Z a c h o d u n a trzy n astęp n e w ieki. D o p ie ro w X I w ieku ja k iś a n o n im o w y a u to r p o d a ją cy się za św. A u g u sty n a (P seu d o -A u g u sty n ) n a p isa ł tra k ta t za w niebow zięciem M aryi. P seu d o -A u g u sty n przyczynił się d o zw ycięstw a n ad P seu d o -H iero n im em (p o r. R. L a u r ę - n t i n. M a tk a Pana, W arszaw a 1989, W yd. K sięży M a ria n ó w , s. 108-109). N ie sp o só b więc zasad n ie p rzy jm o w ać, że zaw sze istn iała w śród w iernych p ow szechna w ia ra w' cielesne w niebow zięcie M a tk i Pana. G d y b y ta k a rzeczyw iście istn iała, czyż teologow ie nie liczyliby się z nią?

W tym sam ym ro zw ażan iu a u to r uczy, że M a ry ja „ja k o człow iek przeszła p rzez b ram ę śm ierci, n a ślad u jąc w tym sw ojego S y n a” (s. 53). Z ajm u je więc sta n o w isk o w kw estii d o tą d dyskusyjnej, nie przynależącej d o w ia ry .’

Czy ty tu ł „w szechm oc b łag a jąc a ” n a d aw a n y M ary i ja k o P ośredniczce, p o ch o d zi od św. B ern ard a? T rze b a by to spraw dzić. M ery to ry czn ie D o c to r M ellifluus głosi! n a u k ę o m a k ­ sym alnie skutecznym w staw iennictw ie M a ry i, czy je d n a k z a p ro p o n o w a ł ty tu ł O m nipotentia

su p p le xl S zukałem , lecz nie znalazłem .

O ty tu le „ M a tk a K o ścio ła” a u to r n apisał: „ B ęd ąc uprzyw ilejow aną i n a jd o sk o n alsz ą czą stk ą K o ścio ła M a ry ja jest rów nocześnie Jeg o M a tk ą . N ie je s t to ty tu ł now y, gdyż w yznaw cy C h ry stu sa zawsze zw racali się d o N iej ja k o d o swojej M a tk i” (s. 58). O jcow ie so b o ro w i nie w łączyli tego ty tu łu d o m ario lo g iczn eg o ro z d ziału K o n sty tu cji dogm atycznej 0 K ościele ze w zględu n a jeg o now ość (p o r. S. C. N a p i ó r k o w s k i , J. U s i a d e k , M a tk a

1 N au czycielka , N ie p o k a lan ó w 1992. s. 94-95). Jego zw olennicy przypisyw ali go B enedyktow i

X IV ( + 1758), ja k się o k a za ło - niesłusznie. J a k o pierw szy z p apieży posłużył się nim d o p iero L eon X III w encyklice A diutricem populi (5.X I . 1895). Pierw szy pew ny zapis z tym tytułem sięga d o ść p ó źn eg o średniow iecza, a więc nie z n a go p a try s ty k a . N a u k a streszczo n a w fo rm u le

M a te r E cclesia żyje w T radycji, o sam ym je d n a k ty tule nie m o żn a zasad n ie tw ierdzić, że je s t

tradycyjny.

R o zw ażan ie M a ryja a jed n o ść Kościoła p ro si o szybkie p rz ered ag o w an ie. D o w ia d u jem y się z niego, że „ K o śc ió ł p raw o sław n y o dłączył się o d jed n o ści K o ścio ła w w ieku X I ” (s. 60) i, że K ośció ł katolicki jes t „ p ełn ą realizacją K o ścio ła C h ry stu so w eg o ” (s. 61), co a u to r godzi ze zd an iem p o d rzęd n y m : „ p o s ia d a b o w iem -(K o śció ł k a to lick i, uw aga m oja, S C N ) w szystkie jeg o isto tn e elem en ty " (tam że). Jeśli p o sia d a isto tn e elem enty, a nie p o sia d a ja k ic h ś nie

(5)

isto tn y c h elem entów , czy m o żn a logicznie m ów ić o pełni? In n e K ościoły i w sp ó ln o ty chrześcijańskie są „niepełnym i realizacjam i jeg o is to ty ” (tam że). Czy zatem i K ościół p raw o sław n y je s t niepełną realizacją isto ty K o ścio ła C hrystusow ego?

D alej w ty m sam ym rozdziale czytam y: „W szystkie różnice dzielące K ościoły i w sp ó ln o ty chrześcijańskie p o z o stają w sprzeczności z w o łan iem C h ry stu sa o je d n o ś ć ” (tam że). G w oli u n ik n ięcia n iep o ro z u m ie n ia , trze b a by d o d a ć , że u stan o w ien ie C h ry stu sa nie w yklucza p lu ralizm u i jed n o ści w w ielości, że różnice m o g ą być d o b re m i źró d łem b o g actw a w w ew n ętrzn y m życiu chrześcijaństw a.

C h a ra k te ry z u ją c sto su n e k p ro te s ta n tó w d o czci m ary jn ej, a u to r n apisał: „W p rak ty ce zach o w u ją często p o staw ę n iem al całk o w iteg o m ilczenia o M a ry i ja k o p ro te s t przeciw rzek o m y m n ad u ży cio m i p rz ero sto m k u ltu m ary jn eg o u k a to lik ó w ” (s. 63). P ro te stu ją c trzeb a tero ty czn ie z ap y tać: Czy ty lk o rzekom ym ?

K o n ie cz n a zw ięzłość w y k ła d u d o p ro w a d ziła d o k rzyw dzącego b raci p ro te s ta n tó w u p ro szczen ia ich sta n o w isk a w kw estii ud ziału ludzi w zbaw czym dziele C h ry stu sa . N ie uczą o ni o „w y łączan iu człow ieka z p ro cesu -zb aw czeg o ” (s. 64), u czą zaś o w yłączeniu ak tyw ności człow ieka w sp ó łp ra cu jąceg o (cooperatio) z uspraw ied liw iający m Bogiem i nie p rzy jm u ją z asłu g iw an ia n a zbaw ienie.

Stw ierdził też a u to r n a zakończenie tego ro zw aża n ia , że „ n a jp ro stsz ą i w łaściw ie jed y n ą d ro g ą p ro w a d zą c ą k u jed n o ści K o ścio ła C h ry stu so w eg o ” jes t u p o d o b n ia n ie się d o M a ry i (s. 65). M oże to je d n a k za d a le k o p o su n ięte uproszczenie?

N ie w ch o d ząc w m eritu m , trze b a zauw ażyć b ra k logiki w zd an iu : „B yła o b ecn a pod krzyżem , p o sia d a więc oso b isty w kład w to w szystko, co o k reślam y m ianem o fiary C h ry stu sa

(sacrificium )” (s. 67). In n i rów nież byli obecni p o d krzyżem , a przecież nie w y p ro w ad zam y

z tego an alo g iczn y ch konsekw encji.

O stro żn iej n ależało b y sfo rm u ło w ać zapis o zw iązk u p o b o żn o ści m aryjnej z e u ch ary sty cz­ ną: „ N iero z erw aln o ść p o b o żn o ści m ary jn ej z ’k u ltem E u ch a ry stii d o strz eg am y w życiu w s z y s t k i c h (pod k reślen ie m oje, SC N ), bło g o sław io n y ch i św iętych” (s. 68). A ch, te w ielkie k w an ty fik ato ry !

M oże lepiej byłoby nie pisać o „ p ro ś b ie ” M a ry i w K an ie (s. 88), sk o ro Ł u k asz nie m ów i o prośbie?

N ie tru d n o d o b rz e zrozum ieć intencję a u to ra , k tó ry n apisał: „ A n io ł P a ń sk i jest m o d litw ą n a w s k r o ś (p o d k reślen ie m oje, S C N ) b ib lijn ą ” (s. 96), je d n a k należy zgłosić zastrzeżenie. S k o ro jes t „ n a w sk ro ś b ib lijn ą ” , to d laczego nie d o łączają się d o niej b ra cia ew angelicy? W ia d o m o b ow iem , że d ru g a część Zdrow aś, M a ryjo , tzn. n asza p ro śb a d o M a tk i Bożej, by m o d liła się „ z a grzesznym i tera z i w go d zin ę śm ierci n a szej” nie je s t n a w sk ro ś bib lijn a i nie m am y d o w o d ó w , że ch rześcijanie od m aw iali ją p rzed X V w iekiem .

Z u zn an iem trzeb a p rzy jąć p ró b ę u k a z a n ia w ychow aw czych w arto ści k u ltu m aryjnego. T o w łaściw y k ieru n ek p o g łęb ian ia p o b o ż n o śc i m ary jn ej. Czy je d n a k szczęśliwie się stało , że u k a z a n o M ary ję ja k o „jedynego człow ieka bez ż ad n y ch b ra k ó w , bez cienia z ła ” (s. 105)? T ak w łaśnie często m ów ią k a znodzieje i lite ra tu ra „ p o b o żn o ś c io w a ” . C hry sto lo g iczn ie uw raż­ liw iony chrześcijanin nie m oże nie zap y ta ć o C h ry stu sa: Czy C h ry stu s nie jes t „człow iekiem bez żad n y ch b ra k ó w bez cienia z ła ” ? N ie k ied y w ydaje się, że za m ało n a serio m yślim y 0 człow ieczeństw ie C h ry stu sa , o realizm ie Jego człow ieczeństw a, k tó re było i p o zo staje d la nas 1 d la naszego zbaw ienia; C h ry stu s w inien p o z o stać d la n a s n ajw sp an ialszy m w zorem (u n u s o m n icu m m ag ister); zm artw y ch w stan ie, uw ielbienie i w yniesienie „ p o praw icy O jca” nie po m n iejszają in stru m en taln o -zb aw czej funkcji Jezusow ego człow ieczeństw a. M a tk a B oża nie je s t d o sk o n a lej człow iekiem niż Jej Syn, P ie rw o ro d n y w szelkiego stw orzenia. Syn człowieczy.

W tym sam ym ro z w aż a n iu dw a z b ęd n e w ielkie k w an ty fik a to ry : „w lite ratu rze s ta ro ­ chrześcijańskiej sp o ty k a m y z a w s z e (p o d k reślen ie m oje, S C N ) o b o k im ienia M ary i bliższe jej określen ie „D ziew ica” (s. 106); „n ajp ięk n iejsze dzieła sztuki religijnej p o w stały z inspiracji m ary jn ej” (s. 108). O statnia W ieczerza L e o n a rd a d a Vinci nie zalicza się więc d o najp ięk n iej­ szych dzieł sztu k i religijnej?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tę funkcję indeksalną frazeologizm ów języka potocznego wiąże Pajdzińska w szczególności z liryką pośrednią — liryką roli: „Przede wszystkim są one

The characteristic response will be influenced by many factors including: the properties of the matrix, the size, size distribution, composition and volume fraction of

dużych sił i środków, toteż dotychczas ukazało się zaledwie pięć tomów obejmujących regesty oryginalnych dokumentów papieskich ze zbiorów Archiwum Narodowego w Paryżu

W artykule zostanie zaprezento- wany jeden z system rowerów miejskich Veturilo, który jest wykorzystywany przez mieszkań- ców Warszawy, najczęściej w połączeniu z

Przedinwazyjny GCNIS oraz nasieniak, które fenotypowo przypominają komórki płodowe, charakteryzują się bardzo niskim poziomem metylacji DNA – praktycznie jej brakiem, podczas gdy

LABUDA Sekretarz PIOTR JUSZKIEWICZ WYDAWNICTWO NAUKOWE POZNAN 1995... Papier

W wypadku, gdy wartość wskaźnika Sharpe’a dla rynku jest wyższa niż funduszu, inwestycja w fundusz da gorsze rezultaty niż gdyby zainwestowano w portfel rynkowy.