• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn odnowy liturgii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn odnowy liturgii"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Franciszek Blachnicki

Biuletyn odnowy liturgii

Collectanea Theologica 46/3, 81-92

(2)

B I U L E T Y N Y

I

R E C E N Z J E

C o llecta n ea T h eo lo g ica 46(1976) f. III

BIULETYN ODNOWY LITURGII

Z aw artość: I. L IT ER A I DUCH. 1. K orelacja i k om p lem en tarn ość obrzędu i sło w a w litu rg ii. — 2. M yśli i ży czen ia P a w ła VI d otyczące sa k ra m en tu p ok u ty. — 3. O p ew n y ch g esta ch i znakach. II. U R Z ĘD Y I SŁ U Ż B Y . 1. X IX sp otk an ie d u szp a sterzy d iecez ja ln y ch słu żb y litu rg iczn ej. — 2. M in is t e r i a q u a e ­

d a m w p ra k ty ce sem in a rió w d u ch ow n ych *.

I. L IT E R A I DUCH

1. Korelacja i kom plem entarność obrzędu i słow a w liturgii

L. M a l d o n a d o sn u ją c r e fle k sje n ad p rzyszłością litu r g ii m . in. s t w ie r ­ dza: „S łow o, te k s t litu r g ic z n y m u si m ieć p ie r w sz e ń stw o nad obrzędem , nad g estem . O brzęd dojdzie do elem en ta rn ej p ro sto ty , p rzejrzy sto ści, e w a n g e lic z ­ n eg o u b ó stw a ” 1. D ruga część jeg o w y p o w ie d z i n ie p o d leg a n a jm n iejszej d y ­ sk u sji. P ro sto ta i p rzejrzystość cz y li czy teln o ść to p o d sta w o w e cech y , ja k ie p o w in n y zn a m io n o w a ć zn ak i litu rg iczn e. N iep o k o ją ca jed n a k w y d a je się być teza p rzyzn ająca w litu r g ii p rym at s ło w u przed obrzędem . W arto w ię c ukazać n ieb ezp ieczeń stw o w y n ik a ją c e z ta k ie g o sta w ia n ia sp r a w y i u d o w o d n ić k o ­ n ieczność za ch o w a n ia w litu r g ii ró w n o w a g i p om ięd zy jej stron ą obrzęd ow ą i słow n ą.

L itu rgia — n a jz w ię ź le j ją o k reśla ją c — je s t zb a w czo -k u lty czn y m sp o tk a ­ n iem i d ia lo g iem B oga z c zło w ie k iem p rzez C hrystu sa w D uch u Ś w ię ty m tzn. w e w sp ó ln o cie K ościoła, a dokładniej — w e w sp ó ln o cie k on k retn eg o zgrom a­ d zen ia litu rg iczn eg o . Ta b ogata b o sk o -lu d z k a r z eczy w isto ść r ea lizu je się za p ośred n ictw em różnego rod zaju form zew n ętrzn y ch tak ich ja k znaki, sym b ole, e le m e n ty m a teria ln e , g esty , czyn n ości, sło w a . W sob orow ej k o n sty tu c ji litu r­ gicznej p ow ied zian o, że w litu r g ii „ p r z e z z n a k i w i d z i a l n e w y ra ża się i w sp o só b w ła ś c iw y p o szczeg ó ln y m znakom u r zeczy w istn ia u ś w ię c e n ie czło­ w iek a, a M isty czn e C iało J ezu sa C h rystu sa, to je s t G łow a ze sw y m i człon k am i w yk on u je c a łk o w ity k u lt p u b liczn y ” (KL 7).

P od ad resem p o lsk ieg o tłu m a czen ia cy to w a n eg o art. 7 K L n a le ż y w y s u ­ nąć n a pozór d robne, a le treścio w o w a żn e zastrzeżen ia. Ł a ciń sk ie w y ra żen ie

signa s e n s ib il ia oddano w tłu m a czen iu p o lsk im przez „znaki w id z ia ln e ” 2, co

p o w a żn ie zu b ożyło treść te k s tu ory g in a ln eg o , j e ś li ju ż n ie ch cem y p ow ied zieć, * R ed ak torem n in ie jsz e g o b iu le ty n u je s t ks. F ra n cisze k B l a c h n i c k i , L ublin.

ł L. M a l d o n a d o , P r z y s z ł a r e f o r m a litu r g ic z n a , C on ciliu m 4(1968)85. 2 S o b ó r W a t y k a ń s k i II. K o n s t y t u c j e . D e k r e t y . D e k la r a c j e , P o zn a ń 1968, 47.

(3)

82

B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

że w y p a czy ło m y ś l zasadniczą. T ak ie tłu m a c z e n ie za cie śn ia p rzecież p o jęcie zn a k ó w litu rg iczn y ch ty lk o do stro n y op tyczn ej. O pierając się n a nim m ożna b o w iem p o m y śleć, że z b a w c z o -k u lty c z n y d ia lo g B oga z c zło w ie k iem rea lizu je się w litu r g ii ty lk o p rzez zn ak i w id z ia ln e , przy czym zu p ełn ie z o sta ła b y p o ­ m in ię ta zb aw cza i k u lty czn a iu n k c ja S ło w a B ożego i sło w a lu d zk ieg o w litu r ­ gii. K o n s t y t u c j a o li tu r g ii m ó w ią c o si g n a s e n s ib il ia tzn. o znak ach z m y s ło ­ w y c h ch ce p o w ied zieć, że zb a w cze d zia ła n ie B oga i k u lty czn a o d p ow ied ź czło w ie k a u r zeczy w istn ia się w litu r g ii p rzez c a ły zesp ół różn orod n ych zn a­ k ó w , k tó re u a k ty w n ia ją w sz y stk ie z m y sły człow ieka: jeg o w zrok , słu ch , sm ak, dotyk , p o w o n ien ie, sło w e m — ca łeg o czło w ie k a ze w sz y stk im i je g o w ła d za m i d u ch o w y m i i zm y sło w y m i.

N a jo g ó ln iej sp ra w ę u jm u jąc m ożn a p o w ied zieć, że zew n ętrzn ą stro n ę litu r ­ g ii sta n o w ią zn a k i a k u sty czn e i o p ty czn e — sło w o i obraz (obraz w n a js z e r ­ sz y m u jęciu , jak o to w szy stk o , co je s t w id zia ln e, co podpada pod zm ysł w zroku). O b yd w a elem en ty ; zn a k i sły sz a ln e i w id z ia ln e , sło w o i obrzęd w in n y tw o rzy ć d ia lek ty czn ą ró w n o w a g ę w z a je m n ie się w y m a g a ją c i d opełniając. P r zew a g a jed n eg o z ty ch e le m e n tó w ozn aczać b ęd zie za w sze p ew ien sto p ień zagrożen ia dla p ra w id ło w o p ojętej litu rgii.

T ezę tak ą p o tw ierd za h isto ry czn y rozw ój litu r g ii w K o ściele w sch o d n im i zach od n im , n a co zw raca u w a g ę E. J. L e n g e l i n g 3. K ościół w sch o d n i b y ł b ardziej sk ło n n y do a k cen to w a n ia e le m e n tó w w id z ia ln y c h w litu rg ii, n iera z p row ad ziło to n a w e t do ich p rzew a rto ścio w a n ia . L itu rgia p ra w o sła w n a je s t p ełn a ruch u , d ram atyczna, d źw ięczn a i barw n a (obecność w ie lu ikon, p ro cesje i p ok łon y d u ch ow n ych , lic z n e ok ad zan ia itp.). Z au w aża się , że to p o ło żen ie ak cen tu na „ o g lą d a n ie” siłą rzeczy rodziło ten d en cje do p rzek ro­ czen ia gra n ic litu r g ii w id zia ln ej cele m sp o tk a n ia B o g a bezp ośred n io, a to n iejed n o k ro tn ie prow ad ziło do z u p ełn eg o za n ied b y w a n ia sp r a w teg o św ia ta (gnoza d osk on ała). K o śció ł zach od n i n a to m ia st p rzy w ią zy w a ł w litu r g ii w ię k ­ szą w a g ę do p o słu g i sło w a , na sk u te k czego p óźniej w K o ścio ła ch p ro testa n c­ k ich d oszło do za n iech a n ia sa k ra m en tó w i o gran iczenia ch rześcija ń sk ieg o ży cia r e lig ijn e g o do a k ty w n o ści w św iecie.

P r a w d z iw ą i pełną litu r g ię ch rześcija ń sk ą za b ezp ieczyć m oże je d y n ie u n i­ k a n ie ta k w sch o d n ich , ja k zach od n ich sk ra jn o ści i za ch o w a n ie ró w n o w a g i znaku w id zia ln eg o i sło w a , ró w n o w a g i n ie pozb aw ion ej także p ew n y ch napięć.

W arto zw rócić u w a g ę n a w ła śc iw o ś c i i w za jem n e p rzen ik a n ie się obu e le m e n tó w . S ło w o sa m o w so b ie ju ż je s t zn ak iem . S ło w o je s t w y ra żen iem m y ś li lu d zk iej i lu d zk ich uczuć, je s t w e d łu g w sp ó łczesn ej term in o lo g ii — sy m b o lem rea ln y m . A. K i r c h g ä s s n e r p ow ie, że sło w o je s t n ie ty lk o s z a ­ tą , w którą u b iera s ię m y ś l czło w ie k a , lecz je s t jej c ia łe m 4. Z nak sły sz a ln e g o s ło w a s ta ł się z w o li B oga p o m o stem m ięd zy N im a czło w ie k iem , przy czym B óg u w z g lę d n ił natu rę czło w ie k a , dla k tó reg o sło w o je s t najb ard ziej n a tu ­ r a ln y m zn a k iem k o n ta k to w a n ia się, n a w ią z y w a n ia w ię z ó w m ięd zy o so b o w y ch i k o m u n ik o w a n ia — p rzek a zy w a n ia d ru giem u sw y c h m y ś li i uczuć. S ło w o u ży w a n e w litu r g ii je s t w ię c w n a jp e łn ie jsz y m se n sie zn ak iem : z jednej stro n y zn a k iem zbaw czej w o li B o g a w o b ec czło w ie k a , w te d y gd y m ó w i do K o ścio ła w s ło w ie P ism a św ię te g o i w s ło w ie sa k ra m en ta ln y m ; z drugiej zaś stro n y jako od p ow ied ź K o ścio ła sło w o m o d litw y i śp iew u jest zn a k iem w y ­ raża ją cy m w ew n ętrzn ą , k u lty czn ą p o sta w ę całego zgrom adzenia.

S ło w o je s t ta k że zn a k iem d la teg o , że je s t isto tn y m ele m e n te m zn ak ów w id zia ln y ch . O no b o w iem tłu m a czy obrzęd, w y ja śn ia go. O ty le w ię c m ożna b y p o w ied zieć, że sło w o pod p ew n y m w zg lęd em m a p ierw szeń stw o , p rzew agę nad zn ak am i w id z ia ln y m i, p o n iew a ż ono d e term in u je ich w ielozn aczn ość. B ardzo lic z n e sy m b o le litu rg iczn e, g esty , cerem o n ie, sza ty , n a czy n ia i n a tu ­

3 E. J. L e n g e l i n g , W o r t u n d B ild als E le m e n te d e r L it u r g ie , w : B i l d -

- W o r t - S y m b o l in d e r Th eologie, W ürzburg 1969, 180— 182, 177— 206.

(4)

B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

83

raln e e le m e n ty sa m e w so b ie są w ielo zn a cz n e i p otrzeb u ją in terp retu ją ceg o je sło w a , d zięk i k tórem u ich fu n k cja ozn aczan ia z o sta je w k o n k retn y m p rzy­ padku sp row ad zon a do jed n ozn aczn ości.

Z n aczen ie zn ak u sło w a u w id a czn ia się w szczeg ó ln o ści przy znakach sa k ra m en ta ln y ch . S ło w o i znak w id z ia ln y sta n o w ią dw a e le m e n ty jed n ej ca­ ło ści. D o isto ty sak ra m en tu — poza jeg o zb aw czą rzeczy w isto ścią n ie w id z ia l­ ną — n a le ż y zn ak (tzn. przedm iot m a te r ia ln y i g e st ludzki) oraz sło w o . S a ­ k ra m en t sk ła d a się z e lem en tu m a teria ln e g o (rzeczy) i e lem en tu fo rm a ln eg o (słow a). S ło w o fo rm y sa k ra m en ta ln ej je s t sło w e m tw ó rczy m , sp ra w ia to, co oznacza; sło w o ok reśla se n s e le m e n tu m a teria ln eg o , sy m b o lu sa k r a m e n ta l­ nego. S ło w o i rzecz, znak s ły sz a ln y i zn ak w id zia ln y tw orzą w ię c razem jed en zn ak sa k ra m en ta ln y . P ro ces p o w sta w a n ia sa k ra m en tu tr a fn ie o k reślił św . A u g u s t y n w la p id a rn y m stw ierd zen iu : A c c e d i t v e r b u m a d e l e m e n t u m

e t i i t s a c r a m e n t u m 5.

S w . T o m a s z z A k w i n u ro lę sło w a w sa k ra m en cie u k a zu je p orów ­ nu jąc sa k ra m en t do w c ie lo n e g o S ło w a B ożego i ok reślając sa k ra m en t jako „ w cielo n e s ło w o ”. Oto tok jeg o w n io sk o w a n ia : sa k ra m en ty sk ła d a ją się ze słó w i rzeczy m a teria ln y c h , p od ob n ie jak w C h ry stu sie S ło w o sta ło się ciałem . C iało C hrystu sa zostało u św ię c o n e przez zw ią za n e z nim S ło w o B oże i d zięk i S ło w u m a m oc u św ięca n ia czło w iek a . P od ob n ie e le m e n ty m a te r ia l­ ne w sa k ra m en cie zostają u św ię c o n e p rzez m oc w y p o w ia d a n eg o sło w a ; d la ­ teg o sło w a w sa k ra m en cie są form ą, a u św ię c o n e ele m e n ty m a terią 6.

N a le ż y tu dodać, że w sa k ra m en to lo g ii p osob orow ej w k w e stii zn a czen ia sło w a w litu r g ii sa k ra m en ta ln ej, id zie się je szcze d alej. U w a ża się , że isto tn e zn a czen ie m a ju ż n ie ty lk o sło w o fo rm y sa k ra m en ta ln ej. R ó w n ież czytan ie P ism a św ię te g o i m o d litw y p ołączon e z ob rzędem , d latego że w łą cza ją sa k ra ­ m en t w k o n te k st h istoriozb aw czy, w ch od zą w sk ład „zn ak u ” sa k r a m e n ta l­ nego 7.

Jak sa k ra m en t je s t tw o rem p o w sta ły m ze zn ak u i słó w , ta k te ż cała litu r ­ g ia, k tóra m a ch arak ter sa k ra m en ta ln y sk ła d a się w rów n ej m ierze ze zn a ­ k ó w ja k i słó w .

G dy id zie o w za jem n e re la c je sło w a i sa k ra m en tu (znaku, obrzędu) w arto je szcze w sp o m n ieć o ich w za jem n y m p o d o b ień stw ie, n a k tóre zw raca u w agę d zisiejsza te o lo g ia S ło w a B ożego, m ó w ią c o je g o sa k ra m en ta ln y m charakterze. Moc sło w a n ie w y czerp u je się w sa m y m p ou czen iu , gd yż ono d ziała za w sze w p ew n ej m ierze na sp osób sa k ra m en tu , d la teg o m ó w i się, że S ło w o B oże p rzep ow iad an e przez K o śció ł je s t q u a s i s a c r a m e n t u m lub s a c r a m e n ta l e . Z d ru ­ giej zaś stro n y k ażd y sa k ra m en t z a w sze o czym ś poucza, coś g ło si, coś p rze­ p o w iad a, m a w ię c coś w sp ó ln eg o ze sło w e m , je s t w p ew n ej m ierze „przepo­ w ia d a n iem S ło w a B o żeg o ” 8.

W róćm y raz jeszcze do sp ra w y w ielo zn a cz n o ści znaków . Z n ak i i sy m b o le z n a tu ry sw ej p otrzeb u ją in terp retu ją ceg o sło w a . P rzyczyn a le ż y w ty m , że zn a k i, sy m b o le, obrazy, g e sty w sw ej stru k tu rze są w ie lo w a r to ś c io w e i w ie lo ­ w a r stw o w e , i w k o n k retn y m za sto so w a n iu w y m a g a ją dokładnej in te r p r e ta ­ c j i 9. N a p rzy k ła d noc je s t sy m b o lem zła i sy m b o lem śm ierci, m oże być także

s T ra ct, in Joan. 80, 3 (PL 35, 1840).

6 D e a r t ic u l is f i d e i e t ecclesia e s a c r a m e n ti s , η. 614; podaję za C. V a g a g - g i n i, Th eo lo g ie d e r L it u r g ie , E in sied eln 1959, 47.

7 S. C z e r w i k , S a k r a m e n t y — n a j w y ż s z y m w y r a z e m k u l t u c h r z e ś c ij a ń ­

sk iego, A ten eu m K a p ła ń sk ie 68(1965)49— 50.

8 W zajem n a rela cja sło w a i sa k ra m en tu — zob. F. B l a c h n i c k i , S ł o w o -

- w i a r a - s a k r a m e n t , w : W p r o w a d z e n i e do li tu r g ii, P o zn a ń 1967, 36— 44; M. N ί­

ο o l a u, T eo lo g ia d e l segn o s a c r a m e n ta l e , R om a 1971, 461— 471.

9 S to su n ek sło w a do g estu i zn a k ó w litu rg iczn y ch o p racow ał szerzej A. L a u r e n t i n, L a litu r g ie en c h a n ti e r , P a ris 1965 (zw ł. rozd ział V III tr a k ­ tu ją cy o k a tech ezie, m ista g o g ii i sak ram en tach ).

(5)

84

B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

sy m b o lem strachu,' lęk u , za g u b ien ia czy rozpaczy; w oda w sk a zu je na czystość, o b m y cie, ży cie , o rzeźw ien ie, rad ość, a le z drugiej stro n y jak o groźn y, zd ra­ d zieck i ż y w io ł, k tó ry n iszczy i zab ija, m oże b yć sy m b o lem śm ierci i z n iszcze­ nia; n a ło żen ie rąk m oże oznaczać p rzek a za n ie w ła d zy , n o m in a cję, w zięcie w p o sia d a n ie lu b b ło g o sła w ie ń stw o . Co w k o n k retn y m za sto so w a n iu dany sy m b o l ozn acza, jak ą m y ś l w y ra ża , o ty m d o w ia d u jem y się dopiero dzięki to w a rzy szą cem u m u sło w u . Ta d w u - czy w ielo zn a cz n o ść sy m b o li je s t z jed n ej stro n y ich b o g a ctw em , z drugiej zaś n ie s ie ze sobą n ieb ezp ieczeń stw o . Istn ieje b o w iem m o żliw o ść jed n ostron n ej i d latego w yp a czo n ej in terp reta cji sym b olu , czego o b fite p rzyk ład y daje h isto ria relig ii. M. E l i a d e uw aża, że n ie m a ch yb a an i jed n eg o w ie lk ie g o sy m b o lu r e lig ijn e g o , k tó reg o h isto ria n ie b yłab y tra g iczn y m cią g iem n iezliczo n y ch „ u p ad k ów ”. P is z e on: „N ie m a tak obm ier­ złej h erezji, w y u zd a n ej orgii, o k r u c ie ń stw a r e lig ijn e g o , obłędu, n o n sen su , czy sch o rzen ia m a g ic zn o -relig ijn eg o , k tó reg o sa m a zasada n ie m ia ła b y u za sa d ­ n ie n ia w opacznej — bo c z ą stk o w ej, n iep ełn ej in terp reta cji w ie lk ie j s y m b o ­ lik i” 10. P ra w d a sy m b o lu za w a rta je s t w ca ły m zesp o le jeg o znaczeń , a nie ty lk o w jed n y m z liczn y ch je g o p la n ó w o d n iesien ia . M. E l i a d e uw aża, że sp ro w a d za n ie obrazu do jed n eg o ty lk o zn a czen ia to fo rm a ln e ok a lecze n ie obra­ zu i u n ic e s tw ie n ie go ja k o n arzęd zia poznania.

M im o to, n ie tracąc z oczu c a ło ścio w ej sy m b o lik i, w litu r g ii je s t k o n ie c z ­ ne, b y sło w a u ja w n ia ły p ew ien k ieru n ek zn aczen ia w w ie lo w a r stw o w o śc i zn aczeń jej sym b oli. S y m b o l b ez sło w a m oże b o w iem być ro zu m ia n y m a g icz­ n ie i d la teg o ta k że n a d u ży w a n y . P rzy czy n ą p o w sta n ia liczn y ch śr e d n io w ie c z ­ n y ch a leg o ry z u ją cy ch k o m en ta rzy m sza ln y ch , d alek o od b iegających od is to t­ n eg o sen su o fia r y eu ch a ry sty czn ej, b y ła m ięd zy in n y m i w ła śn ie n iezro z u m ia - łość zn ak u sło w a , kanon b y ł p rzecież o d m a w ia n y po cich u i w ję z y k u ła c iń ­ sk im . G d y n ie rozu m ie się sy m b o lu i obrazu, z w y k le zaczyn a się go a le g o - ryzow ać.

In terp retu ją ce sło w o m u si być jed n a k p oddane za w sze p ew n ym rygorom , p o n iew a ż is tn ie je n ieb ezp ieczeń stw o o b ciążen ia znaku ob fito ścią u żytych słów . C hodzi o p e w ie n u m iar w sło w ie . J e ś li ja k iś znak p otrzeb u je zb yt liczn y ch k o m en ta rzy , to ok oliczn ość ta p rzem a w ia na jeg o n iek orzyść; ó w zn ak w y ­ m a g a w te d y refo rm y alb o u su n ięcia , gd yż n ie sp ełn ia sw e g o zad an ia, n ie je s t fu n k cjo n a ln y . Z nak b o w iem m u si w p ew n ej m ierze ju ż sam z sie b ie p rzem a ­ w ia ć , będąc — w m y ś l w y ra żen ia św . A u g u s t y n a — „w id zialn ym s ło ­ w e m ” (v i s i b i l e v e r b u m ).

O dnosi s ię w ra żen ie, że litu rg ia od n o w io n a w ram ach refo rm y soborow ej w d alszym ciągu zb yt duży n a cisk k ła d zie n a sło w o . T ak m ało w n iej ob rzę­ d ów , g e stó w , ruchu. B rak ró w n o w a g i p om ięd zy sło w e m i obrzędem . B ez p rzer­ w y ty lk o czyta się i m ó w i, a p rzecież w a k cję litu rg iczn ą p o w in ien być w łą ­ czon y ca ły czło w ie k ze w sz y stk im i jeg o w ła d za m i p sy ch o -fizy czn y m i. N asza litu rg ia jest cią g le zb yt p rzein telek tu a lizo w a n a , je ś li n ie p o w ied zieć „przega­

d ana”. C zy to je s t ty lk o su b ie k ty w n e odczucie? M ożem y tu p o w o ła ć się na a u to ry tet b en ed y k ty n a R. W e a k l a n d a , k tó ry stw ierd za , że d zisiejsza stru k ­ tu ra litu r g ii, n a w e t o d n o w io n ej, oparta je s t na tra d y cy jn y m ty p ie p orozu ­ m ie w a n ia sło w n e g ó , podczas gd y ep ok a w sp ó łczesn a w y p ra co w a ła ju ż n o w e śro d k i k om u n ik a cji m ięd zy lu d zk iej. W d a lszy m ciągu w litu r g ii p rzew aża sło w o . J eg o zd an iem w sob orow ej o d n o w ie litu r g ii cen tra ln y m p rob lem em b y ło je d y n ie w p ro w a d zen ie do litu r g ii ję z y k ó w n arod ow ych . T eolog ten s t a ­ w ia zarzut, że w p row ad zon o drobne zm ia n y w ru b ryk ach , a b rak isto tn y ch zm ian w znak ach i sym b olach , w sp ó łc z e sn y ty p k o m u n ik a cji w y m a g a bow iem w litu r g ii n ow ych śro d k ó w w y ra zu i form p rzek azu u .

10 M. E l i a d e , S a c r u m , m i t , h is to ria , W arszaw a 1974, 37.

11 R. W e а к 1 a n d, L a litu r g ie d a n s u n e ég lise q u i change, P a ro isse et litu r g ie 51(1969)102— 103.

(6)

B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G II

85

O kazuje s ię w ię c , że prob lem w za jem n y ch rela c ji znaku i sło w a w litu r ­ g ii sta w ia ta k że ep o k a w sp ó łczesn a , która w y p o sa żo n a w n o w e środ k i te c h ­ n iczn e, oferu je czło w ie k o w i sp osób k o m u n ik a cji bardziej b ezp ośred n i, n a ty c h ­ m ia sto w y i in te g r a ln y a n iżeli d a w n y sp o só b p o ro zu m iew a n ia p rzez sło w o m ó w io n e i p isan e. P o w s ta je w ię c p y ta n ie, czy ep o k a nasza n ie fa w o ry zu je obrazu i n ie sta w ia go przed sło w em ? C zy czło w ie k d zisiejszy n ie pragn ie raczej ob razów i o g ląd an ia za m ia st słó w i słu ch an ia? N ie m ożna chyba p o zy ­ ty w n ie od p o w ied zieć na te p y ta n ia . Z a w sze p raw d a je s t w pośrodku. Środki w iz u a ln e i ak u sty czn e ta k że dziś m ają w a rto ść rów n orzęd n ą i w z a je m n ie się u zu p ełn iają. C złow iek n ie zm ien ia sw ej n a tu ry i za w sze w rów n ej m ierze p otrzeb u je b od źców w zro k o w y ch i słu ch o w y ch . S ło w o i sy m b o l (obraz) należą n ie w ą tp liw ie do k o n sty tu ty w n y c h e le m e n tó w lu d zk iej eg zy sten cji.

C y to w a n y n a p o czątk u L. M a l d o n a d o n ie je s t o sa m o tn io n y w p rzy­ zn an iu w litu r g ii p rym atu sło w a . T aki p ogląd w yrażają m . in. ró w n ież A. K i r c h g ä s s h e r12i G. S t e f a n i 13. T en o sta tn i, n a sta w ia n y dziś nieraz zarzut, że w n aszej litu r g ii za dużo się m ó w i, od p ow iad a, że litu rg ia ch rześci­ jań sk a zrodzona w c y w iliz a c ji „logosu ”, w in n a zach ow ać isto tn ą trad ycję p rym atu sło w a nad zn ak iem , gd y sło w o je s t p ierw szy m środ k iem porozu ­ m ien ia m ię d z y lu d źm i i zo sta ło w łą czo n e w proces o b ja w ie n ia 14. O dnosi się jed n a k w ra żen ie, że autor ten ja k g d y b y jed n ak częścio w o p rzy zn a w a ł rację w y ż e j w y m ie n io n e m u zarzu tow i, alb o te ż na w sz e lk i w y p a d ek czy n i tu szczę­ ś liw y dla sie b ie u n ik , bo pow iad a: p rym at sło w a to n ie w erb alizm .

Ze w zg lęd u na różn e a rg u m en ty za i p rzeciw , ro zstrzy g n ięcie sporu 0 p ie r w sz e ń stw o m ięd zy słu ch a n iem i ogląd an iem w za k resie życia ch rześci­ ja ń sk ie g o n ie je s t ła tw e . K to w ie zresztą, czy w ogóle je s t m o żliw e, skoro jeg o źród łem je s t sa m C h rystu s — „ S ło w o ” Ojca, k tóre „ cia łem ” się stało 1 „ S ło w o ”, k tóre m am y „ogląd ać” tw a rzą w tw arz. A k tu a ln o ść teg o sporu w c h r ześcija ń stw ie w y ra ża się w o k reśla n iu K ościoła p ro testa n ck ieg o „K oś­ ciołem s ło w a ”, a k a to lick ieg o — „K ościołem sa k ra m en tó w ”.

N a jsłu sz n ie jsz y m ro zw ią za n iem prob lem u w y d a je się być p o stu lo w a n ie od p ow ied n iej r ó w n o w a g i p om ięd zy zn ak iem i sło w e m w litu rg ii, p om ięd zy ogląd an iem i s łu c h a n ie m 15. A k cja litu rg iczn a i sło w o są b o w iem n iero zd ziel- n e ie. Jak tw ie r d z i J. L h o i r sta n o w ią one „jedno cia ło ”: d ziałan ie sy m b o ­ liczn e b ez sło w a je s t dw u zn aczn e, a sło w o bez d ziałan ia sy m b o liczn eg o sz y b ­ k o sta je się ty lk o p u stą m ow ą. W d zia ła n iu sy m b o liczn y m p rzeży w a się to, o czym m ó w i s ło w o 17.

D od atk ow ą a rgu m en tacją m oże być ta k że h isto ria relig ii. H. B. M e y e r m ó w ią c o w sp ó łza leżn o ści zn ak u w id zia ln eg o i sło w a w litu r g ii K ościoła o d w o łu je się do p ogań sk ich d ram atów k u lty czn y ch , k tóre w isto c ie sw ej p olegają n a tym , że p ew n e p ra w d y za w a rte w m ita ch (słow o) zostają u ob ec­ n ion e w k u lc ie tzn. za p ośred n ictw em obrzędu — różn ych e le m e n tó w w id z ia l­

12 A. K i r c h g ä s s n e r , H e ilig e Z e ic h e n d e r K ir c h e , A sch a ffen b u rg 1961, 44—47, 54— 57.

13 G. S t e f a n i , E ssai sur le s c o m m u n ic a t io n s son ore d a n s la litu rgie , P a ro isse et litu r g ie 52(1970)233.

14 G. S t e f a n i p o w o łu je s ię przy ty m na G. G u s d o r f a, L a P arole, P a ris 1966, 45—56, 111— 120.

15 Рог. K. R a h n e r , V om H ö r e n u n d Seh en . Eine th e o l o g is c h e Ü b e r l e ­

gung, w : B i l d - W o r t - S y m b o l in d e r T h eo lo g ie, W ürzburg 1968, 139— 156 (zw ł.

154).

16 A. T u r c k, L e r i te e t la P a r o l e d a n s la r e f o r m e litu r g iq u e , P a ro isse et litu r g ie 47(1965)383— 392; R. G a n t о y, I n t e g r e r le s fo n ctio n s de la p a ro le

da n s la c e le b ra tio n , P a ro isse et L itu rg ie 54(1972)195— 204.

17 J. L h o i r, La v i e d e la li tu r g ie , R e f l e x i o n s su r la s i tu a t io n a ctu elle , C ollecta n ea M ech lin ien sia 52(1967) z. 3, 205.

(7)

ö ö B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

nych. I tak na p rzyk ład praw da o ta je m n ic y stw o rzen ia czy o o d rod zen iu n a­ tu ry p rzed sta w ia n a je s t przez d w ie gru p y ta n cerzy , k tóre obrazują śm ierć i życie; r y tu a ln y ta n iec, w cza sie k tó reg o recy tu je się m it w ty m tań cu ob razow an y, w sty liz o w a n y sposób p rzed sta w ia w a lk ę m ięd zy d w om a siła m i i o sta teczn e z w y c ię stw o życia i stw ó rczej m o cy b ó stw a 18.

Isto tn y jed n a k , c e n tr a ln y dow ód za k o n ieczn o ścią ró w n o w a g i obu e le ­ m e n tó w w id z ie ć trzeb a w O b ja w ien iu B ożym , k tóre u r zeczy w istn iło się „przez c z y n y i s ł o w a w e w n ę tr z n ie z sob ą p o w ią za n e, ta k że czy n y dokonane przez B oga w h isto rii z b a w ien ia ilu stru ją i u m acn iają n au k ę oraz sp ra w y sło w a m i w yrażon e; sło w a zaś ob w ieszcza ją czy n y i od słan iają ta jem n icę w nich z a w a r tą ” (KO 2). P e łn ia o b ja w ien ia zo sta ła zrea lizo w a n a w C h ry stu sie r ó w ­ n ież p rzez „ sło w a i c zy n y ”, przez W c ie le n ie , przez o b ecn o ść C hrystu sa i jeg o d ziałaln ość: zn a k i i cuda oraz sło w a — p rzep o w ia d a n ie (KO 3). L itu rg ia jako sz c z y to w y ak t K o ścioła, jak o p rzed łu żen ie ziem sk ieg o C hrystu sa, jak o k o n ty ­ n u a cja jeg o W cielen ia, ró w n ież ob ja w ia i sp ra w ia obecność C hrystusa i Jego zb a w ien ie przez zn ak i i sło w a .

W k o ń cu czy n ie sam C h rystu s ro zw ią za ł prob lem , g d y ob yd w a akty: o g lą ­ dan ie i słu c h a n ie p o sta w ił na jed n ej p ła szczy źn ie: „W asze zaś oczy sz c z ę śliw e , że w i d z ą, i w a sz e uszy, że s ł y s z ą . . . ” (Mt 13, 16). T ran sp on ow an ie tych słó w n a d zied zin ę litu r g ii n ie je s t n a d u ży ciem czy w y p a czen iem m y ś li C h ry­ stu sa P a n a . M y w litu r g ii, w każdej E u ch a ry stii i w e w szy stk ich sa k r a m e n ­ tach n a p ra w d ę w i d z i m y i s ł y s z y m y C h rystu sa P an a u m ęczon ego i zm a rtw y ch w sta łeg o .

ks. J e r z y G r z e ś k o w i a k , L u b lin

2. M yśli i życzenia P aw ła VI dotyczące sakram entu pokuty

W dn iach od 25 do 29 sierp n ia 1975 r. w e F lo ren cji od b y w a ł się w ło sk i ty d z ie ń litu r g ic z n y pod h asłem : P o j e d n a j c i e się z O j c e m w C h r y s t u s i e i w K o ś ­

ciele. U czestn iczy ło w nim 1500 osób — k a p ła n ó w , zak o n n ik ó w , zak on n ic

i św ieck ich . W stępną p rzem ow ę w y g ło s ił kard. Jak u b R. K n o x , p refek t K o n g reg a cji S a k r a m e n tó w i K u ltu B ożego. N a początk u obrad został te ż od ­ czy ta n y list kard. Jana V i 11 o t, sek reta rza stan u , w k tórym p rzek azał on m y ś li i ży czen ia P a w ł a VI d o tyczące a k tu a ln o śc i tem a tu o n a w ró cen iu , ja k i sa m eg o sa k ra m en tu pokuty: p rzy g o to w a n ia p a sto ra ln eg o , cele b r a cji oraz u czestn iczen ia w nim .

T em a t ty g o d n ia jest drogi O jcu św ię te m u , z p ow od u w ie lk ie j w a g i sa k ra ­ m en tu p o jed n a n ia w ży ciu K ościoła i k ażd ego ch rześcijan ina. D obrze się z ło ­ żyło, że w cza sie, gd y zo sta ł o g ło szo n y n o w y ryt p ok u ty, w różnych d ie c e ­ zjach w ło sk ich p o d ejm u je się in ic ja ty w ę u k azan ia teg o sak ra m en tu w w y m ia ­ rze te o lo g iczn y m i w p ra k ty ce p a sto ra ln ej, oraz dąży się do b ardziej św ia d o ­ m eg o k o rzy sta n ia z n ieg o w życiu ch rześcijań sk im . C ałe za g a d n ien ie w ch od zi p o n o w n ie w rozw ażan ia p a sto ra ln e K o n feren cji E p isk op atu W łoch, która w u b ieg ły m rok u , w sw o jej X I se s ji, w y d a ła d o n io sły dokum ent: E w a n g e l i­

z a c j a i s a k r a m e n t p o k u t y . O jciec św ię ty ró w n ież w ielo k ro tn ie porusza w sw o ­

ich p rzem ó w ien ia ch te n tem a t w cza sie a u d ien cji g en era ln y ch , z ok azji R oku ś w ię t e g o , W ielk ieg o P o stu , a ta k że p rzy p ro m u lg a cji i sto p n io w y m w ch o d ze­ n iu w ży cie n o w eg o obrzędu pok u ty. Stąd sp r a w ia m u radość fa k t, że w ła śn ie T y d zień L itu rg iczn y p o św ięco n y je s t ro zw a ża n iu , ta k w a żn em u dla o rien ta cji p a sterzy i dla życia w iern y ch , rytow i.

18 H. B. M e y e r , D ie B ib e l in L i t u r g i e u n d V e r k ü n d ig u n g , B ib elu n d L itu rg ie 40(1967)287—288.

(8)

B I U L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

87

H asło ty g o d n ia g ło si przede w sz y stk im m yśl: P o je d n a j c ie się z O jcem . K ła d zie się n a cisk n a zn a czen ie bardziej a u ten ty czn eg o n a w ró cen ia , ja k to rozu m ie św . P a w e ł ; n a p ie r w sz y m m ie jsc u m u si być a k cen to w a n a dobroć B oga, k tó ry n a jp ierw nas ukoch ał, n a jp ierw w y ch o d zi na sp o tk a n ie, aby u m o ­ ż liw ić nam p o w ró t do sie b ie , n a szeg o Ojca, k tó ry p rzy jm u je n a sze n a w r ó ­ cen ie cz y li o d w ró cen ie s ię od zła i p ow rót do N ieg o , k tó ry je s t n iesk o ń czo ­ nym m iło sierd ziem . W isto c ie sw e j term in „ p o jed n a n ie” oraz id ea m iło sie r ­ dzia je s t w ta k i sa m sposób obecna w k sięg a ch św ięty ch , przede w szy stk im w P sa łterzu , k tó ry s ta ł się ch a ra k tery sty czn y m i n ieza stą p io n y m dla s ło w n ic ­ tw a ch rześcija ń sk ieg o i w sp osób ja s n y w sk a z u je n a m iłość B oga do czło w iek a , któ ra n ie u sta je w o b ja w ia n iu się, p om im o n ieg o d ziw o ści czło w ie k a , k tóry je s t jej ob iek tem .

P o j e d n a j c i e się z O j c e m w C h r y s t u s i e . R zeczy w iście C h rystu s P a n ,

p rzez sw o ją k r e w p rzelan ą n a k rzyżu , zn ajd u je się w cen tru m ta jem n icy p o jed n a n ia , k tóra id e n ty fik u je się ta k że z ta jem n icą w y z w o le n ia i od k u p ien ia czło w ie k a z n ajb ard ziej p ra w d ziw ej i n a jgłęb szej n ie w o li grzech u . N ig d y n ie b ęd zie dosyć p od k reślan a ob ecn ość tego czyn u C h rystu sa, k tó ry przy p o­ m ocy znaku sa k ra m en ta ln eg o p ojed n an ia, u rz e c z y w istn ia i u tw ierd za n ie ­ u sta n n ie d yn am izm uzd raw ian ia, p o d n o szen ie i u św ięca n ia n a le ż ą c y do m iste ­ riu m p a sch a ln eg o , w p rzejściu z ciem n o ści do p ra w d ziw eg o św ia tła w b osk im życiu.

N a tu ra ln ie, r ela c ja n iesk o ń czo n eg o m iło sierd zia O jca do. dzieła o d k u p ień ­ czego C hrystu sa P a n a , k a że ta k że zw ró cić szczeg ó ln ą u w a g ę na D u ch a Ś w ię ­ teg o , k tórego z m a rtw y ch w sta ły C h rystu s p rzek aże A p ostołom , aby od p u sz­ c z a li lu b z a tr z y m y w a li grzech y, o k tórym w k rótk iej sy n te z ie m ó w i litu rgia: „On je s t od p u szczen iem w sz y stk ic h g rzech ó w ” (sobota po V II N ie d z ie li W ie l­ k a n o cn ej, m o d litw a nad daram i).

W ten sa m sposób te n ż e sa k ra m en t w y ja śn ia życie try n ita rn e, k tóre z jed n ej stro n y sta n o w i p u n k t w y jścia : O jciec, k tó ry n a jp ie r w n a s ukochał, C h rystu s, k tó r y dał nam sie b ie sa m eg o L D u ch Ś w ię ty w y la n y na n a s w o b fi­ to ś c i — a z drugiej stro n y p u n k t dojścia: O jciec, k tó ry p rzy jm u je p o k u tu jące dzieck o w sw o im p o w ro cie do N ieg o , C h rystu s, k tó ry b ierze na sw e ram iona zb łąk an ą o w cę ab y ją p rzyw rócić ow czarn i, D uch Ś w ię ty , k tóry na now o u św ię c a w sw o im cza sie i zw raca g rzeszn ik o w i ży cie oraz czy n i w nim m ie sz ­ k a n ie dla sie b ie . Z tej ta je m n ic y T rójcy Ś w ię te j w y n ik a o św ie c e n ie , aby zw rócić b aczną u w a g ę na w ielk o ść sa k ra m en tu p ojed n an ia, ab y w sk rzesić w ia r ę dla sk u teczn o ści sak ra m en tu i aby celeb ro w a ć ryt z o b fitu ją cą u fn ością i a k ty w n ą g o rliw ością.

P o j e d n a j c i e się z O j c e m w C h r y s t u s i e i w K o ś c i e l e . Trzeba to p o w ta ­

rzać z w ie lk ą ek sp resją przy w p ro w a d za n iu do n ow ego obrzędu, p o n iew a ż p ra w d a ta je s t p o tw ierd zo n a św ia d ectw em P a w io w y m , p a try sty czn y m i so b o ­ ro w y m , że K o śció ł je s t ta k sam o ob ecny, z p o lecen ia C h ry stu sa w p ojed n an iu lu d zi z B o g iem , w d ziele n a w ró cen ia . K o śció ł je s t w e z w a n y w sw o ic h g rze­ szn y ch człon k ach do n a w ró cen ia i m a ob ow iązek n aw racać.

P o za ty m i p raw d am i, O jciec ś w ię ty ch cia łb y poddać do zg łęb ien ia u c z e st­ n ik o m zjazd u w a żn e za sa d y te o lo g ic z n o -p a sto r a ln e d o tyczące pok u ty, a og ło ­ szo n e na S ob orze T ryd en ck im , k tó re n ad al ob ow iązu ją i są b ardzo p om ocne w cele b r a cji teg o sak ram en tu .

P a w e ł VI k ieru je sło w o przede w sz y stk im do k a p ła n ó w , ab y dobrze w y ja śn ia li tę św ię tą ta jem n icę w iern y m poprzez k a tech ezę i z a w sze b y li p rzy g o to w a n i do p rzy jm o w a n ia sp o w ied zi. N o w y ryt p rzy n o si w ie le m o żli­ w o śc i u rzeczy w istn ia n ia tego sak ram en tu , przed e w szy stk im w k ręgu c e le ­ b racji S ło w a B ożego, a le fa k ty czn ie b ęd zie n a ty le o w ocow ał, na ile będą dobrze d ysp o n o w a n i d u szp asterze, n a ile b ęd ą m ie li w y czu cie ob ow iązk u „ k o n fesjo n a łu ”, k tó ry m oże różnie w y g lą d a ć p rzy p ra w n ie a p rob ow an ych od ­ m ia n a ch obrzędu, a le m u si pozostać.

(9)

8 8 B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

i w ie r n y c h na w a żn o ść ud ziału w ty m sa k ra m en cie. M ożna n ie s te ty z a u w a ­ ży ć m a łe u czestn ictw o w n im , a le n ie je s t to po m y ś li K ościoła. T akże now y ry t p o leca c z ę stsz y u d zia ł w sp o w ied zi, w sk a z u ją c w p ou czen iach na w zrost ła s k i ch rztu , n a bodźce u tw ierd za ją ce łączn ość z C h rytu sem i n a cią g łe od ­ n a w ia n ie w o d d a n iu s ię sło d k iem u g ło so w i D u ch a Ś w ięteg o . P o za ty m , jak stw ie r d z ił ju ż O jciec ś w ię ty w sw o jej a d h o rta cji ap o sto lsk iej zw ią za n ej z prze­ ż y w a n iem ra d o ści ch rześcija ń sk iej, „ u czestn ictw o w sp o w ied zi p o zo sta je źró ­ d łem u p r z y w ile jo w a n y m d la św ię to śc i, p ok oju i rad ości” (A A S 67, 1975, 312). O jciec ś w ię ty k ła d zie n a cisk n a sp o w ied ź d zieci, zw ła szcza na p ierw szą sp o w ied ź, k tóra za w sze m u si poprzedzać p ierw szą K om u n ię św ., n a w e t w ted y , gdy je s t o n a w czesn a . O d p ow ied n i czas p ierw szej sp o w ied zi m u si p o p rze­ dzić e w a n g e liz a c ja z w ezw a n iem do p o k u ty , k tó ra w ięcej razy p o w ró ci w op ar­ ciu o su m ie n ie i ży w ą w ia rę, w cele b r a cji sa k ra m en tu , dla zab ezp ieczen ia i k o n se k w e n c ji ży cia ch rześcijań sk iego.

W op arciu o „ N o titia e” 11(1975)220— 222

o p r a c o w a ł ks. J e r z y A d a m c z a k , L u b lin

3. O pew nych gestach i znakach

W nr 108— 109 „ N o titia e” podano od p ow ied ź na p y ta n ie, czy d o p u szczaln y je s t tu i ó w d zie sp o ty k a n y z w y cza j, że u czestn icy M szy św ię te j, za m ia st p rze­ k a zy w a ć so b ie zn ak p o k o ju n a w e z w a n ie diak on a, podają sob ie ręce w czasie śp ie w u M od litw y P a ń sk iej.

W m y ś l tej o d p ow ied zi, znak sp lecio n y ch na d łu ższy czas rąk je s t raczej zn a k iem w sp ó ln o ty i jed n o ści, a n ie zn a k iem pokoju. P oza ty m je s t to g e st litu r g ic z n y w p ro w a d zo n y sp o n ta n iczn ie i z in ic ja ty w y p ry w a tn ej, n ie z n a j­ d uje się on w ru b rykach. D la teg o n ie w id a ć ra cji, żeb y po w e z w a n iu p r z e ­

k a ż c i e so b i e z n a k p o k o j u zn osić g e st pok oju , k tóry posiad a ta k ą w y m o w ę

i ch arak ter ch r z e śc ija ń sk i o raz p rzy n o szą cy ła s k ę , aby w p ro w a d zić in n y zn ak o m n iejszej w y m o w ie w in n ym m o m en cie M szy św ię te j. Z tego w zg lęd u n a le ż y odrzucić m y śl z a stą p ien ia zn ak u pokoju g estem podania rąk przy

O j c z e nasz. (M ożna tu dodać, że z drugiej stro n y n ie trzeb a chyba odrzucić

teg o g estu i jeg o w a rto ści obok g estu p ok oju p rzy M szach ś w ię ty c h w g r u ­ pach sp ecja ln y ch , gd zie d o p u szczaln a je s t w ięk sza sp on tan iczn ość rów n ież w g estach .)

J e ż e li m ow a o g esta ch , to w a rto jeszcze p rzyp om n ieć w y ja śn ie n ie w sp r a ­ w ie g e stu przy sło w a c h k o n sek ra cji w e M szy św . k o n celeb ro w a n ej (por. B i u ­

l e t y n o d n o w y li tu r g ic z n e j , C ollecta n ea T h eo lo g ica 39, 1969, z. 3, 124— 126).

C ią g le p ok u tu je jeszcze w śró d k się ż y o m y łk o w o na p oczątk u , po p o ja w ien iu się obrzędu k o n celeb ry , w p ro w a d zo n y g e st w sk a zu ją cy , z dłonią o tw artą zw rócon ą ku górze. T ym czasem , ja k sw e g o czasu w y ja śn ił V a g a g g i n i , c a ­ ła tr a d y cja litu rg iczn a W schodu i Z achodu n ie zna ta k ie g o g estu tea tra ln eg o , w sk a zu ją ceg o . N a to m ia st ch od ziło p r a w o d a w c y o w p ro w a d zen ie sta ro ch rześci­ ja ń sk ie g o g e stu e p ik le ty c z n e g o w k ła d a n ia rąk; przy k tórym w e w n ętrzn a str o ­ n a d łon i zw ró co n a je s t w dół. T a k i g e st m a głęb ok ą w y m o w ę , je s t g estem sa k ra m en ta ln y m , w y ra ża ją cy m prośbę o z stą p ien ie D u ch a Ś w ię te g o na m ające być p rzeisto czo n e dary. D la teg o te ż k o n celeb ra n si w y c ią g a ją ręce zaraz na p o czątk u słó w C h rystu sa („B ierzcie i jed zcie... p ijcie...”), a n ie dopiero przy sło w a ch „to je s t b o w iem ...”.

I jeszcze je d n o w a rto od n otow ać. L iczn i p o lscy p ielg rzy m i R oku Ś w ię te g o w R zy m ie p rzy zw y cza ili się do p rzy jm o w a n ia K om u n ii św ię te j w p o sta w ie sto ją cej. T ak u d ziela K om u n ii św . O jciec św ię ty , ta k je s t p o w sz e c h n ie p rzy­ ję te w p osob orow ym K o ściele. W te n sp osób u d ziela li K o m u n ii św . także

(10)

B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

89

p o lscy k a r d y n a ło w ie i b isk u p i n a szy m p ielgrzym om , p rzy stęp u ją cy m do u czty eu ch a ry sty czn ej p ro cesjo n a ln ie, ze śp iew em . W tej sy tu a c ji w y d a je się , że tru d n o b y ło b y zw alczać zw yczaj sto ją cej K o m u n ii św ię te j szerzą cy się coraz b ardziej ró w n ież w kraju. W ydaje się , że n a le ż a ło b y to zo sta w ić n atu raln em u b ie g o w i rzeczy. K om u n ia św ięta p rzy jm o w a n a w p o sta w ie sto ją cej je s t lo ­ g iczn y m n a stę p stw e m p rzy w ró cen ia p ro cesji k o m u n ijn ej jak o zasad n iczej fo r ­ m y rozd zielan ia K o m u n ii św . w zgrom ad zen iu eu ch arystyczn ym .

F. B.

II. U R ZĘD Y I SŁ U Ż B Y

1. X IX spotkanie diecezjalnych duszpasterzy służby liturgicznej

W io sen n e sp o tk a n ie d iecez ja ln y ch d u szp a sterzy słu żb y litu rgiczn ej sta ło pod zn a k iem zasad n iczo u k ończonej refo rm y litu rg iczn ej po Soborze W aty­ k ań sk im II. M iało m ie jsc e w d n iach 21 i 22 k w ie tn ia 1975 r. w L u b lin ie, w dom u K ra jo w eg o D u szp a sterstw a S łu żb y L itu rgiczn ej. S p o tk a n ie zostało za p o czą tk o w a n e w k a p licy ośrodka o g od zin ie 12.00, h ym n em do D ucha Ś w ię ­ te g o oraz s e x t ą z L it u r g ia h o ra r u m . S ło w o w stę p n e w y g ło s ił d e le g a t E p isk o ­ p atu do S p r a w S łu żb y L itu rgiczn ej ks. bp T ad eu sz B ł a s z k i e w i c z , k tóry p rzew o d n iczy ł obradom . W sp o tk a n iu brało u d ział ok oło 40 d u szp asterzy z 24 d iecezji.

O dnow a litu rg iczn a po S ob orze W atyk ań sk im II w zasad zie zo sta ła ju ż zak oń czon a, d la teg o do w a żn y ch sp r a w n a leży u fo rm o w a n ie w zo ro w eg o ze­ sp o łu słu żb y litu rg iczn ej. S tąd te ż w p ierw szy m refera cie, w św ie tle w sk azań

M issa le R o m a n u m 1970, o m ó w io n o sk ła d i fu n k cje p ełn eg o zesp o łu słu żb y

litu rg iczn ej. K o n ty n u a cją m y ś li p ierw szeg o refera tu b yła analiza fa k ty czn ie sp raw ow an ej litu r g ii w rela c ji m ięd zy id eałem a r z e czy w isto ścią w y p ełn ia n y ch p rzez słu żb ę litu rg iczn ą fu n k cji. P o d jęto też próbę uk azan ia sp osob ów p rze­ zw y ciężen ia b łę d ó w i b rak ów w tej d ziedzinie.

A b y p rzeżyć litu r g ię m sza ln ą p o p ra w n ie sp ra w o w a n ą z p ełn y m zesp ołem słu żb y litu rg iczn ej, oprócz M szy św iętej k o n celeb ro w a n ej w k a p licy ośrodka, której p rzew o d n iczy ł B isk u p D eleg a t, u c zestn icy sp o tk a n ia w z ię li ta k że ud ział w w ieczorn ej m szy z lu d em w k o śc ie le a k a d em ick im K U L, sp e c ja ln ie p rzy ­ g otow an ej z p ełn ym zesp ołem m ęsk iej słu żb y litu rgiczn ej.

W drugim dniu, po rannej litu r g ii, k o n ty n u o w a n o rozw ażan ia na tem at po p ra w n eg o zesp o łu litu rg iczn eg o . P rzed e w sz y stk im od b yła się k o n stru k ­ ty w n a d y sk u sja na tem a t teo rety czn y ch i p rak tyczn ych p ro p o zy cji p rzed sta ­ w io n y ch dnia pop rzed n iego. P o n ie w a ż zaś w fo rm a cji d zieci i m ło d zieży do dobrego p rzeży w a n ia litu r g ii w dużym sto p n iu pom aga p op raw n e o d czy ta n ie zn a k ó w litu rg iczn y ch , d la teg o n a stęp n y refera t b y ł p o św ięco n y w y ch o w a n iu zesp ołu słu żb y litu rg iczn ej do p rzeży w a n ia zn a k ó w litu rgiczn ych . Z ostały tak że p rzed sta w io n e u czestn ik o m n iek tó re pom oce d yd ak tyczn e dla u form ow an ia zesp o łu litu rg iczn eg o w e d łu g w sk a za ń M issa le R o m a n u m 1970. W obradach d ru giego dnia u czestn iczy ł ta k że w ik a riu sz k a p itu ln y d iecez ji lu b elsk iej ks. bp B o le sła w P y 1 a k.

K o m u n ik a ty K ra jo w eg o D u szp a sterstw a S łu żb y L itu rg iczn ej, oraz narada w sp ra w ie w a k a cy jn ej a k cji rek o le k c y jn e j, za k o ń czy ły X IX sp o tk a n ie d ie ­ cezja ln y ch i zak on n ych d u szp a sterzy słu żb y litu rgiczn ej.

(11)

90

B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

2. „M in isteria q u aed am ” w p ra k ty ce sem in a rió w d u ch ow n ych

W y siłk i w sp ó łczesn y ch p a sto r a listó w in sp iro w a n e ideą K o ścio ła jak o w sp ó ln o ty zm ierzają do od k rycia n a jp o p ra w n iejszy ch dróg do u r z e c z y w istn ie ­ n ia się K ościoła w e w sp ó ln o ta ch lo k a ln y ch . C oraz p ew n iej m ożem y m ów ić 0 k o n ieczn o ści u r zeczy w istn ia n ia się K ościoła tam , gd zie zn ajd u ją się w sp ó l­ n ie ż y ją cy ch rześcija n ie. Żadna k o n cep cja p ed agogiczn a celo w a , zm ierzająca do o k reślo n y ch e fe k tó w , n ie m oże p rzesło n ić teg o czym K o śció ł żyje: n ie m oże p rzesło n ić o w y ch dia k o n ia , le ito u r g ia i m a r t y r i a . W k ażd ej, choćby n a jm n ie j­ szej sp o łeczn o ści k o ścieln ej p o w in n y się rea lizo w a ć w s z y stk ie fu n d a m en ta ln e w a rto ści ch rześcija ń sk ie. C hyba ju ż czas, ab y sfo rm u ło w a n o tem a t pastoraln y:

U r z e c z y w i s t n i a n i e się K o ś c io ł a w s e m i n a r i u m d u c h o w n y m ; aby z a g a d n ien ie

zbadano w o p arciu o d o k u m en ty so b o ro w e i o o k reślo n e zasad y zab ezp iecza­ jące proces b u d ow an ia K ościoła sem in a ry jn eg o . P o w y ższe u w a g i w stęp n e u k azu ją k o n tek st, w jak im trzeba rozw ażyć zagad n ien ie na pozór bardzo sz c z e ­ g ó ło w e, z w ią za n e z rea liza cją w sem in a ria ch p o sta n o w ień m otu proprio M i n i­

st e r ia q u a e d a m z 15 IX 1972 r.

D ok u m en t te n zn o si d o ty ch cza so w e n iższe św ię c e n ia i w p row ad za urzędy, k tó ry ch u d ziela ć się b ęd zie przez u sta n o w ie n ie . O d d ziela się w ten sposób w y ra źn ie p o słu g i w y p ły w a ją c e z w sp ó ln e g o k a p ła ń stw a w iern y ch od u rzęd ów d iak on atu i p rezb itera tu u d ziela n y ch p rzez ś w ię c e n ie u sta n a w ia ją c e k a p ła ń ­ stw o m in iste r ia ln e . K o n s t y t u c j a o L i t u r g i i stw ierd za : „czyn n ości litu rgiczn e n a leżą do ca łeg o C iała K o ścio ła , u w id a czn ia ją je i na n ie o d d ziaływ u ją. P o ­ szczeg ó ln y ch zaś jeg o czło n k ó w d o sięg a ją w różn y sp osób , za leż n ie od stop n ia św ię c e ń , u rzęd ó w i czyn n ego u d zia łu ”. S em in a riu m je s t częścią C iała K ościoła 1 w n im u rz e c z y w istn ia się lo k a ln a w sp ó ln o ta . W sp óln ota sem in a ry jn a is tn ie ­ je w ię c ta k jak każda in n a k o ścieln a w sp ó ln o ta . Jej d zia ła n ie w y n ik a jednak z d w o isteg o porządku: jed n eg o w sp a rteg o o w sp ó ln e k a p ła ń stw o w iern y ch (cała sp ołeczn ość) i d ru giego w y n ik a ją c e g o z ob ecn ości p rezb iteró w i d ia k o ­ n ó w , p o sia d a ją cy ch ch a ry zm a ty czn y urząd b u d ow an ia i słu ż e n ia w sp ó ln o cie p rzy g o to w u ją cy ch się do k ap łań stw a.

M i n is t e r i a q u a e d a m sta w ia k an d y d a to m do d iak on atu w a ru n ek w c z e śn ie j­

szeg o p rzy jęcia i w y k o n y w a n ia p osłu g lek to ra tu i ak olitatu . Z n iesion o n iższe ś w ię c e n ia p op rzed zające d iak on at, a le d iak on em m oże zostać ten , k to u p rzed ­ n io w e w sp ó ln o c ie k o ścieln ej w y k o n y w a ł k o n k retn e p o słu g i litu rg iczn e w y ­ p ły w a ją c e z w sp ó ln e g o k a p ła ń stw a w iern y ch , a n ie z k a p ła ń stw a m in iste ­ ria ln eg o . N iep o ro zu m ien iem je s t w ię c p ogląd , z k tó reg o w y n ik a , że p osłu gi lek to ra tu i a k o lita tu są sto p n ia m i ta k im i, ja k im i b y ły d a w n e n iższe św ię c e ­ nia. P o g lą d ta k i m oże ła tw o p o w sta ć ta m , g d zie w k o n cep cji sem in a ry jn ej

obow iązuje to ta ln e n a sta w ie n ie na św ię c e n ia k a p ła ń sk ie z m in im a ln y m do­ strzeg a n iem życia ca łe g o K ościoła. T ak ie sp o jrzen ie n ie je s t w c a le od osob ­ n ion e, b yć m oże p o tęg u je je jeszcze bard ziej fa k t, że a lu m n i p rzyjm u jąc p o słu g i noszą ju ż su ta n n y . W yn ik a stą d k on ieczn ość p o sta w ien ia p o stu la tu ta k ie g o p rzy g o to w a n ia do k a p ła ń stw a , b y p rezb iterzy sw o im i p o sta w a m i i p o­ g lą d a m i n ie za p rzeczali w a rto ścio m w y n ik a ją c y m z k a p ła ń stw a w sp ó ln eg o w iernych. P r zy szły p rezb iter p o w in ien w cześn iej g łęb ok o przeżyć p o słu g iw a ­ n ie w sp ó ln o cie lo k a ln ej. D la teg o p rzy jrzy jm y s ię n ow ej p ra k ty ce u sta n a w ia ­ n ia p o słu g oraz o w o co m ja k ie n ie s ie sp o łeczn o ści sem in a ry jn ej lek to r i a k o ­ lita w jed n ej osobie.

A lu m n i sem in a riu m w chodzą w p o słu g ę lek to ra tu i a k o lita tu poprzez cztery w y d a rzen ia . S ą nim i: 1. za p o w ied ź term in u u d ziela n ia p o słu g i z p o le­ cen iem p rzeczy ta n ia o d n ośn ego d ok u m en tu u sta n a w ia ją ceg o i o k reślającego posłu gę; 2. k o n feren cję (-e) p rzełożonego, albo w y k ła d o w c y litu r g ik i w p ro ­ w a d za ją cą w te o lo g ię zagad n ien ia — n a jczęściej w o sta tn ich d n iach przed u d z ie le n ie m posłu gi; 3. rek olek cje; 4. sam obrzęd u sta n o w ien ia . N arzu ca się w y r a ź n y w n io sek : p rzy g o to w a n ie do u d zielen ia p o słu g i lek to ra tu i p osłu gi a k o lita tu p o sia d a w sem in a riu m g łó w n ie w y m ia r in telek tu a ln y .

(12)

B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

91

N a stę p n ie w a rto się przyjrzeć le k to r o w i i a k o licie po ich o d e jśc iu od ołtarza, przy k tó ry m u d zielon o im posług. L ektor w liczn iejszej sp o łeczn o ści sem in a ry jn ej w y k o n u je sw ój urząd k ilk a razy w roku. W sem in a riu m n igd y n ie b rak p sa łterzy sty , lek to r n ie m u si te ż k iero w a ć śp iew em , an i pouczać 0 god n ym p rzy jm o w a n iu sa k ra m en tó w . L ek tor n ie m u si p r z y g o to w y w a ć „k o ­ le g ó w do czytan ia P ism a św ., p o n iew a ż robi to za n ieg o b ib lista i fo n ety k w ram ach w y k ła d ó w . F u n k cja lek to ra w sem in a riu m je s t w ob ecn ym sta n ie p ra w ie m a rtw a w przyp ad k u p oszczególn ych lek to ró w . L ek tor, k tó ry n ie w y ­ p ełn ia sw ej fu n k c ji, je s t lek to rem m a rtw y m , n om in aln ym .

A k o lita w liczn iejszej sp o łeczn o ści sem in a ry jn ej n ie zn a jd u je się przy ołtarzu częściej n iż lek tor. A le a k o lita je s t te ż lek to rem i jed n ą alb o drugą fu n k c ję w y k o n u je n a zasad zie dyżuru. A k o lita troszczy się o ołtarz i pom aga w czy n n o ścia ch litu rg iczn y ch . W P o lsc e w y tłu m a czo n o , że w sem in a ria ch są d iak on i, w rod zin n ych p arafiach podczas św ią t i fe r ii są p rezb iterzy, d latego a k o lita n ie je s t p o trzeb n y jak o n a d zw y cza jn y szafarz K o m u n ii św . a n i jako osoba dok on u jąca w y sta w ie n ia do ad oracji N a jśw iętszeg o S ak ram en tu . Z w a ­ ży w szy na te fa k ty m ożem y stw ierd zić, że fu n k cja a k o lity w sem in a riu m sta je się „ m a rtw a ” zaraz po jej u d zielen iu . U jm u jąc p rob lem n o m in a ln y ch le k to r ó w i n o m in a ln y ch a k o litó w w szerszy m asp ek cie ogó ln o litu rg iczn y m m ożem y stw ie r d z ić , że n iek ied y litu rg ia sem in a ry jn a je s t ty lk o r u b ry cy sty cz- r.ym ć w iczen iem do w y k ła d u z litu rgik i.

P a ra d o k sa ln a sy tu a c ja sp o łeczn o ści sem in a r y jn e j, w której p rzew ażająca część to le k to r z y i troch ę m niej liczn a grupa le k to r ó w -a k o litó w , sk ła n ia do reflek sji. N a sa m y m w stę p ie n a su w a ją się p rzyn ajm n iej cztery p ostu laty. P i e r w s z y p o s t u l a t : częstsza litu rg ia w m ałych grupach np. k u rso w y ch , k ó ł z a in tereso w a ń itp. W łaśn ie litu rg ia w m a ły ch gru p ach p rzy g o to w u je 1 k sz ta łtu je p ó źn iejszy ch a n im a to ró w zgrom ad zen ia litu rg iczn eg o (D FK 7). D r u g i p o s t u l a t : k on ieczn ość E u ch a ry stii p rzygotow an ej. O znacza to n ie ty le p op raw n e p rzy g o to w a n ie litu r g ii przez d yżu ru jący zesp ół litu rg iczn y , a le ta k że p o p ra w n e p rzy g o to w a n ie się k a żd eg o u czestn ik a litu r g ii, k tó ry aby p ełn iej się m od lić, ab y m óc sp o n ta n iczn ie fo rm u ło w a ć w ezw a n ia m o d litw y p o w szech n ej, p ozn aje w cześn iej czytan ia litu r g ic z n e dnia.

K o śció ł u rzeczy w istn ia się w znaku litu rg iczn y m jed n ocząc w zgrom a­ dzen iu e u ch a ry sty czn y m m a łe, ży w e w sp ó ln o ty m o d litw y i w sp ó ln eg o d zia­ łan ia. L ek tor n ie je s t lek to rem ty lk o w ted y , g d y w y k o n u je p osłu gę czytan ia w zgrom ad zen iu . L ek tor w k ażdym zgrom ad zen iu u czestn iczy w cześn iej za p o ­ zn ając się z treścią czytań d n ia, p rzyjm u jąc je w gru p ie m o d litew n ej lub o so b iście oczek u jąc p ou czen ia p rezb itera lu b d iakona. L ek tor je s t św ia d o m y sw o jej p rzy n a leżn o ści do całej sp o łeczn o ści w ierzą cy ch jak o jed en ze w s z y s t­ k ich i jak o je d e n dla w szy stk ich . L ek torat n ie je s t urzędem an i h on orow ym , an i n o m in a ln y m . T ru d n iejszy p rob lem to p rzy g o to w a n ie się a k o lity , k tóry w n aszej rze c z y w isto śc i n ie sp ełn ia fu n k c ji n a d zw y cza jn eg o szafarza. W tej sy tu a c ji p o zo sta je m u je d y n ie być o d p o w ied zia ln y m za c z y teln e w y k o n y w a n ie zn ak ów , w k tórych bezp ośred n io u czestn iczy. P oza ty m jeg o urząd je s t n o ­ m in aln y.

N a su w a się t r z e c i p o s t u l a t : lek to r i ak olita m oże być an im atorem zgrom ad zen ia litu rg iczn eg o w p arafiach w pob liżu sem in ariu m . G rupa le k to ­ ró w i a k o litó w m oże w p o b lisk ich p arafiach p rzy g o to w y w a ć zesp o ły słu żb y litu rg iczn ej. P o s t u l a t c z w a r t y się g a do o k resu p rzy g o to w a w czeg o przed p rzy jęciem p o słu g i lek to ra tu i a k o lita tu . N ie m oże b yć ty lk o p rzek azem w ia ­ dom ości. W o k resie p rzy g o to w a w czy m k a n d y d a t p o w in ien zb liżyć s ię do S ło ­ w a B ożego, dostrzec jeg o fu n k cję w b u d ow an iu żyw ej w sp ó ln o ty k o ścieln ej, jeg o m oc w p rzem ien ia n iu lu d zk ieg o życia oraz o żyw ić się ch rześcija ń sk o w g ru p ie (np. p rzez k rąg b ib lijn y ) lu b o so b iście. K an d yd at m oże te ż p rzejść k o n k retn ą próbę p rzy g o to w a n ia p o p raw n ego k o m en tarza litu rg iczn eg o . D ni rek o lek cy jn e m o g ły b y być w y p e łn io n e m . in. k ręg a m i b ib lijn y m i, d zielen iem s ię E w a n g elią i ew a n g e lic z n y m i rew izja m i życia.

(13)

92

B IU L E T Y N O D N O W Y L I T U R G I I

O kres p rzy g o to w a w czy a k o lity m ó g łb y być w y p e łn io n y szczeg ó ln y m p o ­ g łę b ie n ie m te o lo g ii z n a k ó w litu rg iczn y ch , z etk n ięcie się z n a czy n ia m i litu r ­ g iczn y m i, m o że n a w e t zad b an iem o ich od św ieżen ie, a przede w szy stk im szczeg ó ln y m za a n g a żo w a n iem się w fu n k c ję an im atora zgrom ad zen ia litu r ­ g iczn ego.

P o słu g i lek to ra tu i a k o lita tu p o w in n y alu m n om p rzyp om n ieć przed p rzy­ ję c ie m św ię c e ń diak on atu , że z o sta li u sta n o w ie n i do p o słu g iw a n ia L u d o w i B o ­ żem u , g d y on grom ad zi się w lo k a ln ej w sp ó ln o c ie litu rg iczn ej. D ia k o n i i p r e ­ zb iterzy p o w in n i p a m ięta ć, że p o słu g i to n ie „n iższe” św ię c e n ia , a le w y n ik a ­ jące z w sp ó ln eg o k a p ła ń stw a w iern y ch słu żb y o o d m ien n ej naturze niż ś w ię ­ cenia.

O d n ośn ie zaś p rob lem u fu n k cjo n o w a n ia lek to ra i a k o lity poza sem in ariu m w y r a sta p o stu la t ogóln y: trzeb a p ogłęb ić r e fle k sję p a sto ra ln ą nad ty m i p o słu ­ ga m i i o k reślić zasady.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uskarżał się również papież Leon Wielki, że gdy po odjeździe Genzeryka odbywały się w kościołach rzymskich dziękczynienia, na uroczystości przybyło

W omówieniu skarbowości i polityki monetarnej państwa wyczerpał Autor istotne zagadnienia w działalności rządu i jego polityki w odniesieniu do Galicji

Książka została wydana bardzo starannie, zaopatrzona w indeks nazwisk, ilu­ stracje, na dobrym papierze, w twardej okładce i obwolucie, tak że nie tylko z racji

[r]

Autor referatu proponuje sposób przedstawiania popisów oratorskich w obrębie kultury widowiska przy pomocy reguł dostarczanych przez teorię retorycznę, pozostawia

Jedną z istot­ nych jego cech jest opisowa, plastyczno-malarska konstrukcja obrazu, wzbogacona silnym ładunkiem emocjonalnym.. W młodopolskim opisie Rosja jest krajem

Wśród nich za najważniejsze dla semantyki utworu uznano nawią­ zanie, poprzez postać Ryszarda III, do mitu Prometeusza.. Anali­ za służy przedstawieniu mechanizmu

[r]