Michał Czajkowski
"Jezus Chrystus : zarys chrystologii",
Christian Duquoc, tłum. Danuta
Szumska, Paris 1976 : [recenzja]
Collectanea Theologica 48/2, 205-209
R E C E N Z J E
C hristian DUQUOC, J e z u s C hrystu s. Z a r y s c h ry s to lo g ii, tłum . D an u ta S z u m - s k a . P aris 1976, E ditions du D ialogu e — S o ciété d’E ditions Intern ation ales, s. 123.
To ju ż trzyd ziesta, a w ię c n ieja k o ju b ileu szo w a , pozycja cen n ej paryskiej k o le k c ji polsk ich p a llo ty n ó w Z n a k i czasu, in sp irow an ej k o n sty tu cją d u szp a sterską Soboru W atyk ań sk iego II o K o ściele w św iecie w sp ó łczesn y m , a uzu p ełn ia ją cej p racę k rajow ych w y d a w n ic tw k a to lick ich w d zied zin ie tłu m aczen ia (poza d w om a p o lsk im i w y ją tk a m i) w y b itn y ch a u torów w sp ó łczesn y ch Zachodu.
To jest pozycja, która d osięga sam ego sedna d zisiejszej reflek sji te o lo gicznej —· n au k ow ej i życiow ej — a je s t n im p y ta n ie ch rystologiczne: kim
jest Jezus C hrystus? „Jezus n ie je s t kim ś n iezn a n y m ” — stw ierdza
Ch. D u q u о с w e w stę p ie za ty tu ło w a n y m zn a m ien n ie Z ycie Jezu sa c z y
ch r y s to lo g i a ? „Sztuki tea tra ln e, au d ycje rad iow e, sp on tan iczn e ruchu m ło
d zieżow e, k o n testa cje p olityczn e, te o lo g ie naszego św iata w sp ó łczesn eg o i la ic kiego — w szy stk o to m ó w i o N im . Im ię Jego zna rów n ież p iosenka. Już nie ty lk o w k ościołach je s t dla n a s K im ś, a le w ła śn ie w życiu cod zien n ym . Z a cie k a w ie n ie osobą Jezu sa zrodziło liczn e dzieła: n iek tóre sen sa cy jn e, in n e p e ł ne n au k ow ości. Jezu s in trygu je, fa scy n u je. P ra g n iem y 'Go lep iej poznać. N ie w ą tp liw ie , za in tereso w a n ie to w yraża p ew ien niepokój w św ie c ie um ęczonym w y tw a rza n iem tego, co n ie przyn osi m u szczęścia. (...) Im ię, ja k im się Go o d tąd w z y w a , pod ja k im uzn aje i kocha, to J eg o im ię g a lilejsk ie: Jezus. To, ja k ie p o czą w szy od w sp ó ln o ty p ierw otn ej p rzy zn a w a li M u ch rześcijan ie: ,C h ry stu s’, zaczyn a zanikać. ,N iech w ięc ca ły dom Izraela w ie z n iew zru szon ą p e w nością, że teg o Jezu sa, którego w y śc ie u k rzy żo w a li, u czy n ił B óg i Panem , i M esja szem ’ (Dz 2. 36) — ogłasza Piotr w dniu Z esłan ia D ucha Ś w ięteg o (s. 11).
T e w ła śn ie w y p o w ied ź św . P iotra u czy n ił au tor id eą przew od n ią sw ej pracy. C hce b o w iem rew in d yk ow ać dla Jezu sa ty tu ł C hrystusa czyli M esja sza. T y tu ł od rzu can y przez „ruchy J ezu so w e” bo k ojarzący się z d alek im P an em , k tóry p ojaw ia się ty lk o po to, by o d g ó rn ie narzucić sw ój porządek i sw e praw o. A Jezu s — up om in ają się — to przyw ód ca w w a lc e p rzeciw w szelk im ciem ięży cielo m , i brat, k tóry w szy stk o rozu m ie i w szy stk o w y b a cza... O drzucanie ty tu łu ch ry sto lo g iczn eg o tłu m a czy autor jego n iezrozu m ie niem — przecież w y zn a w a ć w J ezu sie M esjasza to zn a czy p od ejm ow ać tę n a d zieję, która o ż y w ia ła Izraela: że B óg w y ś le kogoś, kto nie ty lk o u tw ierd zi potęgę narodu w y b ra n eg o , ale in au gu ru je też „erę szczęśliw o ści, pokoju i braterstw a dla w szy stk ich lu d z i” (s. 12). „D la w y zn a w có w w ia ry ch rześcijań skiej J ezu s w ię c to nie tylk o ten czło w ie k , który czy n ił dobrze w G a lilei stając w ob ron ie u ciśn ion ych i p od w ażając w ła d zę k ap łan ów oraz b iegłych w r elig ii żyd ow sk iej. J est On tak że C hrystusem , W ysłan n ik iem B oga, m a ją
2 0 6 R E C E N Z J E
cym sp raw ić tak ra d y k a ln e p rzejście tego św ia ta p ozostającego w n iew o li do n o w eg o stanu, że B ib lia n azyw a go K ró lestw em B ożym ” (s. 13).
P ie r w sz y rozdział sw ej p racy p o św ięcił fra n cu sk i teolog roli w yd arzen ia pasch aln ego w o p ra co w y w a n iu ch rystologii. W skazał n a jego w a g ę w św ia d e c tw ie d aw an ym przez u czn iów Jezu sow i, o k reślił dw a b łęd n e sposoby w łą czania go w ch rystologię (1. ty lk o P asch a 2. ty lk o ży cie ziem sk ie), by w k o ń cu podać je d y n ie słu szn e rozw iązan ie: pop asch aln e oręd zie a p o sto lsk ie m a za przedm iot tego Jezu sa, k tórego zn ali u czn io w ie i w ięk szo ść ich słuchaczy. „P odw ójne d ośw iad czen ie — sta łeg o p rzeb yw an ia z J ezu sem z N azaretu oraz p rzeżycia P a sch y — sk ło n iło u czniów , a w n a stę p stw ie c a łą w sp ó ln o tę p ie r w otną, do badania P ism po to, by w y ja śn ić sobie, kim b y ł Jezus. (...) Ich ob ietn ice, p ojęcia, układ są rein terp reto w a n e na p o d sta w ie teg o d w ojak iego d ośw iad czen ia, pozornie n ie do pogodzenia: ziem sk ieg o życia Jezu sa z N a z a retu i Jego w y n ie sie n ia w cza sie P a sc h y ” (s. 26). „W łaśnie rzeczy w isto ść h isto ryczn a Jezu sa z N azaretu w y zn a cza sen s Z m a rtw y ch w sta n iu , lecz z kolei Z m a rtw y ch w sta n ie n a d a je tej h istorii w y m ia r u n iw ersa ln y , a zatem za w sze aktu aln y. C h rystologia w łą cza się w ten b ieg rzeczy: w y zn a je z w iarą Z m a rtw y ch w sta n ie, a le po to, by zw ró cić się ku J ezu so w i z N azaretu, bo w ła śn ie n a p o d sta w ie Jego istn ien ia ziem sk ieg o m a jesta ty czn e n azw y, które p rzyznała Mu w sp ó ln o ta ch rześcijań sk a, n ab ierają treści i k on k retn ego se n su ” <s. 28).
J e śli w ięc w y d a rzen ie p asch aln e jest istotn e dla dotarcia do Jezusa, to dla zrozu m ien ia tego w y d a rzen ia isto tn e jest b a d a n ie h istoryczn ej o so b o w o ś c i Jezu sa z N azaretu. C zyni to n asz autor cier p liw ie w n a stęp n y ch rozd zia łach. N a jp ierw pod k reśla ab solu tn ą w o ln o ść Jezu sa por. M k 1,22; „uczył ich jak ten , który m a w ła d z ę ”). Tę w o ln o ść Jezu sa w y k ry w a D u q u o c w Jego sto su n k u do otoczenia (rodzina, k a sty relig ijn e, lu d zie m arginesu, przyjaciele, k o b iety , w ła d cy i p olitycy), w Jego n auczaniu (w olność słow a: n ie k om entuje, lecz tw orzy) i w całej Jego w y zw a la ją cej i p row ok u jącej p o sta w ie (w ładza nad chorobą, szatan em , grzechem ...). Jezus — to czło w ie k w o ln y . „Jego w o l ność była tak p rosta jak w o ln o ść d zieck a ” (s. 39).
D latego ta k ie ogrom ne w ra żen ie w y w ie r a ł na w sp ó łczesn y ch . W k olejn ym rozd ziale p arysk i p rofesor a n a lizu je ich o p in ie n a tem at Jezusa. N azy w a n y b y ł m ia n o w icie prorokiem , a le różne n ad aw an o Mu im iona. „Jak zgodnie u zn a w a li Jego cech y jako proroka, tak n ie w ied zieli, co leży u podłoża Jego p ostaw y, która tak d ziw n ie odróżniała Go od innych n a u czy cieli r elig ii w Iz r a e lu ” (s. 44). Jezus zgadza się być uw ażan ym za proroka, n ie przyw iązu jąc w a g i do rozbieżności ty czą cy ch tożsam ości. W ju d aizm ie prorokiem b ył ten, kto posiad ał D ucha — a Jezu s w yk azu je, że go ma (Mt 12, 28; Łk 4, 1-8—21). D u q u o c n ie w ą tp i, „że p rzy zn a w a n ie M u tej m ocy przez in n y ch m a po czątek w Jego w ła sn ej w y p o w ied zi, która poprzedza rein terp retację ze strony w sp ó ln o ty p o w sta łej po przeżyciu pasch aln ym . R zeczy w iście, ty tu ł ten został
później zarzucony, p on iew aż sta ł się zb yt w ą sk i n a o k reślen ie Jezu sa
w ś w ie tle Z m artw ych w stan ia. J e st o n jed n ak n iezb ęd n y na drodze n aszego p ozn aw an ia Go. (...) N ie jest On p rorokiem w se n sie p rzep ow iad an ia p r z y sz łości, lecz jest nim z tego w zg lęd u , że zach ow u jąc a b solu tn ą w iern o ść sw ej m isji, a jed n o cześn ie b ezk om p rom isow ą w oln ość, g ło si rad yk aln e w y m a g a n ia B oże, w y k a zu ją c n ie z w y k le ja sn e sp ojrzen ie na sp ra w y in d y w id u a ln e i sp o łeczne. W ładza Jezusa, Jego w o ln o ść w ob ec w szelk ich p resji, Jego słow o n i szczące fa łsz y w ą a rgu m en tację, Jego rozu m ien ie ob ecn ości B ożej od p ow iad ało tem u, co — jak sądzono — w y n ik a ło z d ziałaln ia i m ó w ien ia w D uchu Ś w ię ty m ” (s. 46). S k u tk iem słó w i c zy n ó w Jezu sa rodziło się też u w sp ó łczes nych p rzek on an ie, że je s t to Prorok ostatn i: m ia n o w icie M esjasz (Łk 24, 21). Tej roli jed n ak Jezus n ie przyjął. Ilu stracją tej o d m ow y jest opis kuszenia, k tóre u Mt i Łk sta n o w i bezp ośred n ią a lu zję do h istoryczn ego w yzw an ia, z jak im n ieu sta n n ie Jezus m u sia ł w alczyć, m ia n o w icie pok u sy m esjan izm u p o lity czn eg o . „K uszenie wyraża' w tam tejszym język u n iejed n ozn aczn ość
re-lîgijn ej i p olityczn ej sy tu a cji Jezusa. D o sk o n a le o k reśla ono w y zw a n ie, k tó rem u m u siał sta w ić czoła. ,K u szen ie’ n ie m ó w i n ic o w ew n ętrzn ej w a lc e J e zusa, o Jego w ah an iu , proponuje zaś o b iek ty w n ą a n a lizę k on k retn ych sy tu a cji·' czy m a O n zagrać rolę M esjasza i u k ieru n k ow ać K ró lestw o B oże tak, jak o czek iw ał tego naród, czy też odrzucić ją i za w ieść o czek iw a n ia Izraela? N ie przyjm ując roli M esjasza Jezus rozczarow ał n aród” (s. 48n).
Jak iej sam ośw iad om ości od p ow iad ało to za a k cep to w a n ie p ow ołan ia p r o fe tycznego, a o d rzu cen ie m esjanizm u? P ró b u je autor o d p o w ied zieć na to p y ta nie w rozdziale pt. Ś w i a d e c t w o Jezu sa o sobie s a m y m , p o d k reślając, iż do tarcie do tej św iad om ości zd a je się w y m a g a ć rozd zielen ia w y zn a n ia w ia ry p aschalnej od h isto ry czn eg o św ia d ectw a Jezusa. P ierw sza droga, jak ą poszedł autor, to in w en ta rz ty tu łó w b ib lijn ych , jakich u ży w a ł Jezu s n a o zn aczen ie sieb ie sam ego. D u q u о с za fu n d a m en ta ln e u w aża cztery ty tu ły : M esjasz, S y n B oży, S y n C złow ieczy, S łu ga. „K ażdy z n ich m oże zap oczątk ow ać orygi n aln ą ch ry sto lo g ię” (s. 57). I pyta teo lo g z In stitu t C atholique: „czy sam J e zus id en ty fik o w a ł się z którąś z p ostaci oznaczon ych ty m i ty tu ła m i, i to w ta k i sposób, ażeb y ich u ży w a n ie przez N iego b y ło w yrazem św iad om ości, jak ą m iał o sob ie i o sw ej m isji? ” (tamże). B ada k rótk o k ażd y ty tu ł, by dać u czci w ą odpow iedź: Jezus sam n ie z a d ek la ro w a ł się jako M esjasz, w ed łu g w s z e l kiego p raw d op od obień stw a n igd y się też n ie o k r e ślił S y n em B ożym . „N ieza leżn ie od tego, czy jasn o o k reśla ł się On jak o ,Syn C zło w ieczy ’, czy też ty tu ł ten odnosił się u N iego do p rzyszłości, to w k a żd y m razie sen s p o w in ien być n astęp u jący: Jezus zap ow iad a b lisk ość K ró lestw a B ożego o b w ieszcza ją c jego w ym agan ia oraz p rzebaczenie. Jego z a u fa n ie do B oga je s t tak w ielk ie,· że utrzym uje, iż n a d ejście o w ego K ró lestw a zrea lizu je się a b so lu tn ie i w b rew w sz y stk ie m u ” (s. 61n). S ło w o Jezu sa b yło tak r a d y k a ln e i ostateczn e, iż D a- n ielo w y na przykład (7, 13— 14) sym b ol najb ard ziej p a so w a ł do sytu acji. A le n ie w o ln o go oddzielać od in n ego ty tu łu rów n ie starotestam en taln ego, m ia n o w ic ie S łu g i J a h w e (por. p rzed e w sz y stk im czw artą p ieśń u Iz 52, 13— 53, 12). „Jezus n igd y n ie m ó w ił o sobie, że je s t o w y m ,S łu g ą ’ op iew a n y m przez proro ka. Jed n ak że liczn e w sk a zó w k i litera ck ie p o zw a la ły b y p rzypuszczać, że w św ie tle tych tek stó w Izajasza zrozu m iał sw e p o w o ła n ie i m isję ” (s. 63).
D u q u o с kon k lu d u je: „D roga poprzez ty tu ły , m ająca doprow adzić do św ia d ectw a Jezu sa o sobie, prow adzi do im p a su ” (tamże). D la teg o p rób u je i to o w ocn ie drogi drugiej: w y d o b y w a n a św ia tło d zien n e sam ośw iad om ość J ezu sa em an u jącą z Jego w ła d zy oraz Jego w o ln o ści, k tóre tak w ie lk ie w ra żen ie sp ra w ia ły na Jego w sp ółczesn ych . „P on iew aż Jezus n ie c zy n ił zw ierzeń typu psych ologiczn ego, jed y n y m w ię c św ia d ectw em , jak ie dał o sobie, jest to, co p ow ied ział i sp ełn ił, w p ołączen iu ze sposobem , w jak i p o w ied zia ł to i sp ełn ił. (...) N ie trzeba szukać św iad om ości Jezu sa gd zie indziej, lecz w ła śn ie tu, gd zie stała się ona n ajbardziej w id oczn a: w Jego w oln ej o sob ow ości” (s. 64). T en au torytet w ła sn y , osob iste zd ecy d o w a n ie, w ew n ętrzn a w o ln o ść, p rzed ziw n ie połączone z d ziecięcym sto su n k iem do B oga, n a jlep iej ch arak teryzu ją Jego o sob ow ość i sa m o św ia d o m o ść (orygin ał fra n cu sk i k siążk i n o si ty tu ł: Jésus,
h o m m e libre — czło w ie k w o ln y ) i to on e w y w o ły w a ły sk an d al i d op row a
dziły do śm ierci.
W łaśn ie procesem i śm iercią Jezu sa za jm u je się nasz autor w p iątym ro z d ziale sw ej pracy. P roces ten b ył rezu ltatem k o n flik tó w , k tórych źródłem ze stron y Jezu sa b yły: k o n testa cja au torytetu P raw a, p rzesu n ięcie środka ciężkości w religii, odrzu cen ie ta n ieg o m esjan izm u , in geren cja w u k ła d y społeczne. „Jezus w ię c s ta ł s ię ofiarą tego, że p rzy w ó d cy n ie b y li w sta n ie dostrzec zn ak ów k on ieczn ości p rzek ształcen ia p o sta w y w ob ec P ra w a i r e li gii, zaś przez sąd rzy m sk i z o sta ł p o św ięco n y na rzecz in teresó w p o lity czn y ch ” (s. 74). O dczytując sens zb aw czy śm ierci Jezu sa k a że nam D u q u o c cofnąć się do całego życia Jezusa: „ten, k tóry sw ob od n ie, bez w zg lęd u na m ożnych ow ych czasów , za p o w ia d a ł n a d e jśc ie K ró lestw a i przeb aczen ie B oże, z o sta ł p rzez te n św ia t odrzucony. H istoryczna w aga k o n flik tó w , ja k ie Jezus w y w o
208
R E C E N Z J Ełał. oraz ich za k oń czen ie tw orzą m a teria ł n iezb ęd n y do zrozum ienia p rzek o n ań w sp ó ln o ty p ierw otn ej co do ,w y z w a la ją c e j’ m ocy tej śm ierci” (s. 75n). Do daje jed n a k arcysłu szn ie, że „w ieczorem w W ielki P ią tek zw o len n icy Jezusa nie w id z ie li nic prócz śm ierci czło w iek a w o ln eg o i sp ra w ied liw eg o ” (s. 76). P otrzeb n e b yło to n ie b y w a łe „d ośw iad czen ie p aschalne: Jezus ż y je” (roz d ział szósty).
Z acytu jem y z teg o rozd ziału k ilk a k ap italn ych m y śli: „ S p ra w ied liw y , n ie w in n y n ie p ozostał w ięźn iem śm ierci (...) w ła śn ie Jego sp ra w ied liw o ść, Jego n iew in n o ść i w oln ość zw y c ię ż a ją ten św ia t p ozostający w m ocy zła (...) s ta w ką Jego życia h istoryczn ego, Jego w o ln o ści, o d w agi, Jego zap ow ied zi Króle.- stw a B ożego n ie b yło w y n ie sie n ie Izraela i sieb ie sam ego (...) chodziło o rze czy w isto ść, w n iew o li której zn ajd u je się k ażd y czło w iek (...) Z m a rtw y ch w sta nie Jezu sa zn a jd u je sw e u za sa d n ien ie i zn aczen ie w w a lce, jaką On p ro w a dził, o raz w tym , kim b y ł h isto ry czn ie. N ie trzeba n iczego w ię c e j, jak ty lk o daru D ucha, aby u czn io w ie zrozu m ieli, że P asch a n ie obracała w n iw ecz rze czyw istej h isto rii Jezu sa, lecz o b jaw iała jej isto tn y sens. (...) Z m a rtw y ch w sta nie n ie było w y n ie sie n ie m , o jak im u czn io w ie m arzyli. (...) A le w chodząc w r e szcie za sp raw ą D ucha n a drogę J ezu sow ą m o g li w p ra w d zie p rzep ow iad ać T ego, dzięk i k tórem u sta je m y się lu d źm i w o ln y m i” (s. 89a).
W alka Jezusa, jak a nas w y zw a la , stw ierd za w n astęp n ym rozd ziale a m tor, n ie m a nic w sp ó ln eg o z tran sak cją h an d low ą (w y k u p -w y k u p ie n ie -o d k u - piehie). W śm ierci Jezu sa jak i w Jego Z m a rtw y ch w sta n iu chodzi li tylko o naszą w o ln o ść przed B ogiem . Ś m ierć ta n ie b yła przypadkiem : w y n ik ła z logik i h istoryczn ej. Jego postaw a, sło w a , n a d zieje zrodzone sp ra w iły , że w o ln o ść sło w a , ja k ą dysp on ow ał, sta ła się czym ś nader n iep ożąd an ym . N ie chciano przyjąć w o ln o ści, jaką o fia ro w y w a ł. A w y z w a la ł od Boga w y im a g i n ow an ego: tego, k tó ry n iszczy czło w ie k a . Z n ie n a w iś c i w y z w a la ło p rzeb acze n ie tego, k tó ry b y ł ta k za w z ię c ie n ien a w id zo n y , a Jego Z m a rtw y ch w sta n ie św iad czy o n ig d y n ie kończącej się sk u teczn ości przebaczenia. Jezu s u w aln ia nas od fatu m , ja k ie grzech n a nas sprow adza. A le czy słu sz n ie proponujem y Jezu sa jako lek a rstw o n a d zisiejszą n iew o lę grzechu? N ie, Jezu s nie p rzed sta w ia żadnego program u an i n ie p od aje cu d ow n ego leku. Pobudza n as n a tom iast, b y śm y sam i tw o r z y li naszą h istorię: „Bóg je s t tam , g d zie żyje, p ła cze, cieszy się, pracu je, tw orzy, u m iera nasz b liź n i” (s. 103).
W ostatn im ro zd zia le sw e g o d ziełka w ra ca D u q u о с do sw eg o p ierw sze go pytan ia: k im je s t Jezus? i odpow iada: „Jezus S y n — lu d zk im obliczem B oga”. J est to ch yb a n a jw a żn iejszy a k cen t książk i. „Jezus zo sta ł z id e n ty fik o w a n y jako S yn B oży n ie z e w zg lęd u na ja k ieś u przednie założen ie (...), lecz na p o d sta w ie Jego słó w (obietnica K ró lestw a B ożego), Jego d ziałan ia (znaki poprzed zające to K rólestw o), Jego p o sta w y (tw órcza w olność), Z m a rtw y ch w sta n ia (zw y cięstw o nad śm iercią p o tw ierd za ją ce Jego p rofetyczn ą w alk ę). (...) J e st On zu ch w a ły m tw órcą, p on iew aż op ierając się na sw oim w ła sn y m a u to ry tecie na now o in terp retu je P raw o (...) zu ch w ałość ta łą czy się z sy n o w sk im sza cu n k iem w ob ec T ego, który jest O jcem i S tw o rzy cielem w szystk ich . Z m a rtw y ch w sta n ie p otw ierd za słu szn ość Jego w a lk i i Jego in tu icji. (...) Jezus je s t B o g iem w szczeg ó ln y sposób — jako sy n — a fa k t, że w ła śn ie tak jest B ogiem , n ie u n icestw ia tego, k im był, m ia n o w ic ie J ezu sem z N azaretu. W prost p rzeciw n ie, poprzez to, k im b ył po lu d zk u i h istoryczn ie, ob jaw ia się nam ,syn’ i to do teg o stop n ia, że n ie m ożem y dotrzeć do Jego b osk ości, jeśli u zn a m y za fa k t n a w ia so w y to, kim b ył, lu b je ś li zap om n im y o tym . (...) J e śli z o sta ł u zn an y za S y n a w oparciu o Z m a rtw y ch w sta n ie, to n ie m im o Jego życia ziem sk iego, a le w ła śn ie przez n ie, bo ty lk o przez n ie sta ł się dla nas u c h w y t ny sen s Jego b osk iego sy n o stw a . J est S y n e m B ożym n ie przez ok a za n ie m ocy w p y ł ob racającej n iep rzy ja ció ł an i przez m a jesta t Sądu g w aran tu jącego sp ra w ied liw o ść, an i przez n iep od w ażaln ą c h w a łę Bożą, n ap ełn iającą św ięty m przerażen iem , lecz ze w zg lęd u na sw ą osob ow ość, w ład zę, w oln ość lu d zk ą, p rzebaczenie, o p ow ied zen ie się po stronie odrzuconych. (...) Na p ierw szym
m iejscu je s t n ie d oktryna, lecz rzeczy w isto ść Jezu sa z N azaretu , prow adząca do uznania, że jest On S y n e m ” (s. 113nn).
·■ Droga, którą p oszed ł autor — p row adząca przez św ia d ectw o w sp ó ln o ty p ierw otnej — zesp ala na n ow o i szcz ę śliw ie C hrystusa w ia ry z J ezu sem h i storii. D roga ta w y k a za ła , jak sam stw ierd za w zakończeniu, że w y d a rzen ie p a sch a ln e n ie ty lk o n ie zatarło h istoryczn ej postaci Jezusa, lecz jeszcze pobu dziło w sp ó ln o tę p ierw otn ą do u p ew n ien ia się co do n a jw a żn iejszy ch w sp o m n ień n a Jego tem at. „N ie ty tu ł C hrystusa (M esjasza) b o w iem u k ształtow ał h istorię Jezu sa, lecz ona w ła śn ie p rzek szta łciła sen s tego ty tu łu ” (s. 119). T y tuł S yn a B ożego — P an a n ie s ie jeszcze w ięk sze n ieb ezp ieczeń stw o zatarcia h istoryczn ej p ostaci Jezusa. T y m cza sem Jego w ła sn e m ilczen ie n a te n tem at, a o b ja w ie n ie się poprzez w y d a rzen ie p a sch a ln e — to znak, że Jego sy n o stw a n ie m ożna rozp atryw ać poza Jego w ła sn ą drogą: „ Jeśli je s t O.n drogą, p ra w dą i życiem , to w ła śn ie będąc J ezu sem z N azaretu, p on iew aż w N im Syn sta je się dla n as realn y, p rzestaje być .w y o b ra żen iem ’, p rzybiera ,cia ło ’. (...) O po zycja m ięd zy B ogiem i czło w ie k iem , którą czło w ie k najbardziej pobożny u sp ra w ied liw ia sw ą pogardę dla św iata, a teista zaś od rzu cen ie Boga, traci u zasad n ien ie, skoro Bóg czyn i z czło w ie k a w sw oim S y n u m iejsce o b ja w ie n ia się i sp otk an ia z N im . N ie trzeba nic w ięcej ja k ty lk o daru D ucha, ażeby d ok on ało się ta k ie n a w ró cen ie” (s. 120n). ,
O pierając się k o n sek w en tn ie na w y n ik a ch d otych czasow ej eg zeg ezy bi b lijn ej fran cu sk i dogm atyk św ie tn ie p rzed sta w ił nam — w ych od ząc od p od w ójn ego im ien ia n aszego Z b a w iciela — k im On dla nas jest. S ięgając w sp o sób o d w ażn y a n o w y do Jezu sa p rzed p asch aln ego p om ógł nam lep iej zrozu m ieć U w ielb io n eg o . O czy w iście n ie koń czy d ysk u sji: „ w szelk ie p rzed sięw zię c ie ch ry sto lo g icz n e jest próbą, a zatem czym ś ty m cza so w y m ” (s. 15). K siążka uderza w ię c pokorą, lo ja ln o ścią , szczero ścią n ie tu szu jącą trudności. N apisana lekko, ty p o w o po fran cu sk u , opiera się jed n ak n a pow ażn ym stu d iu m n a ukow ym . N ie od p ow iad a na w sz y stk ie m o je p ytan ia, (m oże to zaleta, n ie w a da?), a le m n ie zm usza do odpow iedzi...
• ■ G raficzn ie w yd a n a im p on u jąco p ięk n ie. Jednak — poza n ie w in n y m i cho ch lik am i (np. s. 26, 57, 60, 62) — w tłu m a czen iu razi często zb y tn ią w iern ością o ry g in a ło w i fra n cu sk iem u (np. „sk ryb y” —■ s. 26, „ w y zw o len ie w ob ec śm ier ci” — s. 28, „relacja z o to czen iem ” —. s. 32, „składa w o ln o ść” i „kon w en cje sp o łeczn e” — s. 33, „tajem n ica m esja n iczn a ” — s. 58, „ośrodek c ię ż k o śc i” — s. 69, „p od an ie” — s. 93, „koniunktura e k le z ja ln a ” — s, 119).
ks. Michał C z a j k o w s k i , W r o c ł a w —W a r s z a w a
IÇarl R AH N ER , Erfa hrung d e s G eistes. M e d i ta t io n au f P fin g s te n , F reib u rg— B a se l—W ien 1977, V erlag H erder, s. 63.
1
Istn ie n ie różnych en tu zja sty czn y ch i ch a ryzm atyczn ych ruchów w K oś cie le w sp ó łczesn y m d a je R a h n e r o w i o k a zję do p o sta w ien ia p ytan ia, czy m ożem y ek sp ery m en ta ln ie dośw iad czyć działan ia D ucha. N a to p y ta n ie odpo w iad a zasad n iczo tw ierd ząco, choć dostrzega to d zia ła n ie gd ziein d ziej niż zw o len n icy w yżej w sp a m n ia n y ch ruchów .
T ak że w tej m ed y ta cji autor jest w ie r n y zasadom filo z o fii tra n scen d en taln ej. W ychodzi b ow iem od w ew n ętrzn eg o d ośw iad czen ia, jak ie czło w iek iiosiada w stosu n k u do różnych przed m iotów i stw ierd za , że w tak ich d o św iad czen iach dana jest rów n ież św iad om ość p oznającego podm iotu. Jest to tak zw an e p ozn an ie tra n scen d en ta ln e, w k tórym zaw iera się rów n ież p ozna nie B oga, n ie jako p rzedm iotu podobnego do in n ych , a le jako gru n tu w s z e l kiej rzeczyw istości. U d ziela n ie się tej rzeczy w isto ści c z ło w ie k o w i stan ow i w ła śn ie działania D ucha, k tóre go w z y w a do oddania się n iezg łęb io n ej ta jem n icy.