• Nie Znaleziono Wyników

O naśladowaniu Jezusa (Mt 8,18-22; Łk 9,57-60)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O naśladowaniu Jezusa (Mt 8,18-22; Łk 9,57-60)"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Romaniuk

O naśladowaniu Jezusa (Mt 8,18-22;

Łk 9,57-60)

Collectanea Theologica 60/1, 5-14

(2)

A

R

T

Y

K

U

Ł

Y

C ollecta n ea T h eologica 60(1990) fa sc . I

O NAŚLADOW ANIU JEZUSA (Mt 8, 18— 22; Łk 9, 57— 60)

P ery k o p a M ateuszow a o naślado w an iu Je zu sa (Mt 8, 18— 2 2 )1 zaw iera kilka do tąd nie ro zstrzy g n ięty ch problem ów egzegetycznych, co u tru d n ia także w ydobycie z n iej idei teologicznych. S tu d iu m n i­ niejsze jest próbą, p rzy n a jm n ie j po części, now ego podejścia do w spo­ m n iany ch tru d n o ści egzegetycznych po to, by n a stęp n ie zapropono­ w ać —- może też do pew nego stopnia now ą — in te rp re ta c ję teolo­ giczną całej p erykopy.

1. Egzegeza

Do zasadniczych tru d n o śc i egzegetycznych naszej p e ry k o p y n a ­ leżą n a stę p u jąc e p u n k ty :

1° Znaczenie czasow nika „k azał” (w.18).

2° P ro b lem id e n ty fik a c ji „uczonego w P iśm ie ” (w.19).

3° O dm ow ny czy zezw alający sens słów Jezu sa w ypow iedzianych do „uczonego wr P iśm ie ” (w. 20).

4° Sens w y rażen ia „k to ś in n y ” (w.21).

5° Z naczenie fo rm u ły „g rzeb an ie u m a rły c h ” (w.22). a. „K a z a ł ”

Trudność p rzy u sta la n iu sensu czasow nika „kazał” (ekeleu sen ) w y n ik a głów nie z tego, że je s t on pozbaw iony przedm iotu : nie w ia­ domo, do kogo ów n ak az b y ł sk iero w an y i kto m ia ł go słuchać. Moż­ liw ości są w łaściw ie dwie: Je zu s w y d a w ał n ak az albo rzeszom ludzi,

któ rzy M u tow arzyszyli, albo jed y n ie swoim uczniom . G dyby założyć, że odbiorcam i polecenia Je zu sa b y ły rzesze, to znów zary so w u ją się dw ie m ożliwości: albo b y ł to n ak az ty p u czysto porządkow ego, k tó ­ rego w yd an ie — a zwłaszcza w ykon an ie — św iadczyłoby jed n a k też o w ładzy, ja k ą Je z u s m iał n ad tłu m a m i!, albo b y ła to — dość niezw ykła — fo rm a w erb o w an ia now ych uczniów . W ty m o statnim

1 U w a ża Się, że p ery k o p ę p o w y ższą za czerp n ęli e w a n g e liś c i ze źródła Q, a sam o sp o tk a n ie J ezu sa z u czo n y m w P iśm ie p o sia d a zn am ion a w y d a rzen ia h istoryczn ego. Zob. w zw ią zk u z ty m S. S c h u l z , Q — D ie S p r u c h q u e l le

d e r E v a n g e li s te n , Z ü rich 1972, 434; M. H e n g e l , N a c h fo lg e u n d C h a ris m a ,

B erlin 1968, 27.

(3)

p rzy p ad k u użycie czasow nika keleu ein , zam iast n o rm aln ie w y stę p u ­ jącego kalein, byłoby pozbaw ione w szelkich analogii — ab so lu tn y hapaxlegom enon — a ponadto sam proces pow oływ ania uczniów P ań sk ich okazałby się nie apelem czy zaproszeniem do pójścia za Jezusem , lecz czysto w ojskow ym , bezdusznyrń w erbunkiem . Poza tym , czy m ożna sobie w yobrazić, że Jezu s z całego tłu m u chodzących za N im lu d zi chce uczynić grono sw oich uczniów ? 3

N ależy te d y przypuszczać, że n ak az odpłynięcia n a dru gą stro n ę skierow ał Jezu s do sw oich uczniów . K o n te k st najbliższy — dokład­ nie w. 23 — p o tw ierd za słuszność tego przypuszczenia: „G dy w szedł do łodzi, poszli za N im Jego uczniow ie” 4. P olecenie owo m iało w y ­ raźn ie n a celu uw o ln ien ie się od tłu m ów , odejście n a osobność, k tó ­ re j Je zu s ta k często poszukiw ał.

b. „ U c z o n y w P i ś m i e ”

P ro b le m „uczonego w P iśm ie” dotyczy nie sam ego określenia tego in d y w id u u m , lecz jego s ta tu s u /w m om encie, gdy przystępow ał do Jezusa. Chodzi o to: czy b y ł oh już w te d y uczniem Jezusa, czy dopiero p rag n ą ł n im zostać?

N a p ierw szy rz u t oka zdaje się nie ulegać w ątpliw ości, że to dopiero k a n d y d a t n a ucznia Jezusa. A le są a u to r z y 5 p rzy ta cz a jąc y pew ne rac je, k tó re rzekom o św iadczą o ty m , że należy on ju ż do grona uczniów Jezu sa. Oto owe ra c je : 1° „U czony w P iśm ie” jest nazw an y jed n y m (h eis), zaś jed en z uczniów d ru g im (heteros). O baj znaleźli się w ięc ja k b y n a te j sam ej lin ii i są odliczani niejako za jed n y m z a m a c h e m 6. 2° G dyby ów sk ry b a, k tó ry przyszedł do J e ­ zusa, b y ł dopiero jed n y m z „uczonych w P iśm ie”, to ew angelista zapew ne pow iedziałby to w yraźn ie, ta k ja k w w . 19 o kreślił jednego z uczniów . 3° Są p rzy n a jm n ie j dw a in n e te k sty , w k tó ry c h M ate­ usz uczniów Je zu sa n azy w a „uczonym i w P iśm ie ” : 13, 52 i 23, 34. Je d n ak ż e ra c je m ają chyba ci, k tó rz y uw ażają, że „uczony

3 T e sa m e za strzeżen ia zg ła sz a J. D. K i n g s b u r y , O n F o llo w in g Jesu s:

T h e E a g e r S c r i b e a n d t h e R e lu c t a n t D isc ip le ( M a t t h e w 8, 18—22), N T S

34/1988/46.

* Za ty m p rzy p u szczen iem p rzem a w ia r ó w n ie ż p a r a le ln y te k st M arka,

u k tórego czytam y: „G dy zap ad ł w ieczó r o w eg o d n ia, rzek ł do nich: «P rze­ p ra w m y się n a drugą stronę». Z o sta w ili w ię c tłu m , a jego zab rali ta k , jak b y ł w ło d zi” (M k 4,35n).

5 Zob. n p . D . H i l l , T h e G o sp e l of M a t t h e w , L ondon 1972, 162; R. H u m ­ m e l , D ie A u s e i n a n d e r s e t z u n g z w i s c h e n K i r c h e u n d J u d e n t u m i m M a t t h ä u s ­

e v a n g e li u m , M ü n ch en 1963, 27; H. Z i m m e r m a n n , N e u te s t a m e n t li c h e M e t h o d e n le h r e , S tu ttg a rt 1967, 122; M. J. L a g r a n g e , L ’E va n g ile selon S a in t M a t th i e u , P a ris 1948, 171.

® N iek tó rzy p roponują n a w e t tłu m aczyć: „jed en (z u czn iów ), u czon y .w P i­ śm ie”, (w . 19); „... drugi spośród u c z n ió w ” (w . 21). Zob. w zw iązk u z ty m J. D. K i n g s b u r y , art. cyt., 57.

(4)

w P iśm ie” nie je s t jeszcze uczniem Jezu sa P ra w d ą jest bowiem , że zaim ek heis w term inologii M ateusza pełni często fu n k cję zw y­ kłego ro d zajn ik a nieokreślonego, k tó ry m ożna przetłum aczyć przez „p ew ien”, „ ja k iś”. Z d ru g iej stro n y zaim ek heteros te ż nie je st w ew angeliach tech n iczny m określeniem ucznia Jezu sa 8. N atom iast w zw iązku z term in e m „uczony w P iśm ie” (g ra m m a teu s) w y pada zauw ażyć, że — w yjąw szy dw a cytow ane ju ż te k sty : M t 13, 52 i 23, 34 — o kreśla on zaw sze przeciw ników Jezusa.

W sum ie m ożna b y pow iedzieć p rz y n a jm n ie j ty le, że term in y — podobnie ja k w w ielu in n y ch p rzy p ad k ach — tu rów nież p rzy ­ b iera ją znaczenia bardzo u w aru n k o w an e kon tekstem , zwłaszcza n a j­ bliższym . Z auw ażm y też, że „uczony w P iśm ie” dem ask uje się n ie­ jako m im o w oli n azy w ając Je zu sa „nauczycielem ” . Otóż stw ierdzono ju ż dość daw no, że ok reślenia tego (didaskalos), podobnie ja k se­ m ickiego ty tu łu „ m istrz a ” (rabbi), u ży w ają w odniesieniu do Jezu sa ty lk o Jego przeciw nicy, z Ju d aszem n a czele 9. U czniow ie zaś J e z u ­ sa i w szyscy odnoszący się do Niego z życzliw ością p osługują się ty tu łe m P a n (K y rio s), za czym k ry je się p raw ie zawsze w yznanie w ia ry w Bóstwo Je zu sa 10.

P ew n e re g u ły rząd zą tak że użyciem o k reślenia „Syn człow ieczy” . W iadom o, że posług u je się ty m zw rotem p raw ie zaw sze Jezu s sam i w yłącznie w ted y, gdy zw raca się do sw oich przeciw ników albo obcych 11. W dialogach z w łasnym i uczniam i Je zu s n igd y nie nazyw a się „Synem człow ieczym ” . Otóż „uczonem u w P iśm ie ” Jezu s odpo­ w iedział: „S y n człow ieczy nie m a m iejsca, gdzie by m ógł głowę o- przeć”. N ato m iast dw a w iersze dalej, zw racając się do ucznia, powie: „Pójdź za M ną” . W niosek stąd, że Je zu s n ie uw ażał „uczonego w P iśm ie ” za sw ojego ucznia.

D ecydujące je s t ch yb a jed h a k to, co te n „uczony w P iśm ie ” pow iedział znalazłszy się p rzed Jezu sem : „N auczycielu, pójdę za Tobą” . J e s t to n a jw y ra ź n ie j d ek laracja — i to chy ba pierw sza dek la­ ra c ja — p rzy łączen ia się do Jezusa. G dyby ów sk ry b a b ył już jak iś czas uczniem Jezu sa, m u siały b y zaistnieć jak ieś pow ody do w y g ła­ szania tak ich ośw iadczeń. Żadnego z tak ic h powodów te k s t nasz nie pozw ala się dom yślać.

7 Por. np. T. W. M a n s o n , T h e S a y i n g s of J esus, L on d on 1949, 72; A . S c h u l z , N a c h fo lg e n u n d N a c h a h m e n , M ü n ch en 1962, 106; P. B o n n a r d ,

L ’E v a n g ü e selon S a i n t M a tth ie u , N e u c h â te l 1963, 118.

8 Zob. np. Ł k 23,32.

8 Por. J. D. K i n g s b u r y , M a t t h e w : S tr u c tu r e , C h ris to lo g y, K i n g d o m , P h ila d elp h ia 1963, 41n; K . R. R e η g s t o r t , T hW N T II, 150— 162.

10 Por. J. D. K i n g s b u r y , O n F o llo w in g Jesus , a rt. cyt., 51.

11 Por. dla p rzy k ła d u M t 9,6; 11,19; 12,8.32.40; 13,37n; 16,13.27— 28; 17,9.22; 19,28; 24,27.30.37.39.44; 25,31; 26,2 itp.

(5)

c. O d m o w a c z y p r z y z w o l e n i e ?

P ro b lem w y n ik ł z p ew n ej niejasności odpowiedzi, jak iej Je zu s udzielił „uczonem u w P iśm ie”. Odpow iedź ta zaw iera jed y n ie dane o bezdom ności Jezu sa. Czy była to zaw oalow ana odm owa przy jęcia „uczonego w P iśm ie ” do g ro n a uczniów Je zu sa? N iek tórzy sądzą, że w łaśn ie tak . J e d e n ze zw olenników te j opinii jako a rg u m e n t przy tacza to, że Jezu s zazw yczaj inaczej w erbo w ał uczniów i n a j­ w y raźn iej chciał p rz y te j w łasn ej m etodzie pozostać. Istn ie je w e w an ­ geliach dość jed n o lity sch em at zw iązanego z ty m działania. Oto jego głów ne elem en ty : Je zu s przechodzi m im o — sp oty ka jak b y p rz y ­ padkiem p ew n y ch ludzi — w zyw a ich, by za nim poszli — a oni zostaw iają w szystko i idą za Nim n . Taki je s t try b now o testam en - taln y c h pow ołań apostolskich. N ajw ażniejsze w nim je s t to, że in i­ cjaty w a pow ołania należy do J e z u s a 13. Tym czasem w p rzy p ad k u „uczonego w P iśm ie ” rzecz się m a całkiem inaczej. To on, przez nikogo nie ind ag ow an y an i proszony, sam zgłasza sw ój akces do Jezusa. I tu p rzy ta cz a się drugi, ju ż raczej teologiczny arg u m e n t za „n egatyw nością” odpowiedzi Jezu sa. N ie m ógł Je zu s albo nie zw ykł b y ł dopuszczać do tego, żeby k tó ry ś z Jego uczniów sobie sam em u zaw dzięczał zaszczyt p rzy należen ia do grona uczniów u.

Z auw ażyć je d n a k w ypada, że n ie w szystko w ty c h dw u a rg u ­ m en ta ch p rzek o n u je do końca. N aprzód, gdy chodzi o sam ą p ro ­ cedurę pow oływ ania, to rzeczyw iście jest ona przedstaw io na na ogół w edług zacytow anego przed chw ilą schem atu. A le ta k jest tylk o u synoptyków . J a n n ato m iast zdaje się naw iązyw ać do zgoła inn ej tra d y c ji. Oto, co czy tam y w jego ew angelii: „N azaju trz J a n znow u sta ł w ty m m iejscu w ra z z dw om a sw oim i uczniam i i gdy zo­ baczył przechodzącego Jezusa, rzek ł: «Oto B a ra n ek Boży». D w aj uczniow ie usłyszeli, ja k m ów ił i poszli za Je zu se m ” (J 1, 35— 37). P otem dopiero n aw iązał się — z in ic ja ty w y Jezusa, trzeb a p rz y ­ znać — dialog i ostatecznie Jezu s m ówi: „Chodźcie i zobaczcie” . T ak dokonało się — w edług J a n a — „pow ołanie” A n d rzeja i Ja n a. N a- ta n a e la sprow adza do Jezu sa Filip.

Jeszcze m niejszą siłę przeko n an ia posiada arg u m e n t teologiczny. Nie o piera się po p ro stu p raw ie n a żadnych danych.

W y d aje się w ięc, że rozsądniej b y łoby przypuszczać, iż odpo­ w iedź d an a przez Je zu sa „uczonem u w P iśm ie” nie jest odtrąceniem tego k a n d y d a ta n a ucznia Jezusa. Je zu s z d aje się ty lk o przestrzegać owego człow ieka przed ew en tu aln y m i rozczarow aniam i, m ów iąc co

12 Zob. zw ła szcza M t 4,18— 22; 9,9nn.

13 Zob. w zw ią zk u z ty m J. D. K i n g s b u r y , O n F o ll o w i n g Jesus, art.

cyt., 49.

14 I d latego J. D. K i n g s b u r y u w aża: „th e co u n ter-d ecla ra tio n Jesu s m ak es in 8,20 ...m u st b e u n d erstood a s in te n d in g re je c tio n ” (On F o llo w in g

Jesus, art. c y t., 49). P o d o b n ie E. K l o s t e r m a n n , D as M a t th ä u s e v a n g e l iu m ,

(6)

go czeka: podobnie ja k Je zu s nie będzie m iał gdzie głow y skłonić. Je śli zgadzał się n a tak ie w a ru n k i obstając p rzy swoim, n ależ^ przypuszczać, że Je zu s go nie o d trącił od siebie 15.

d. „K t o ś i η n y ”

T en „ktoś in n y ” z w. 21 jest określony dość dokładnie: b y ł to „ktoś in n y spośród uczniów ” . A jed n a k są au to rzy , k tó rzy uw ażają, że nie był on jeszcze uczniem Jezu sa 16. In n y k o m en ta to r E w angelii M ateusza p ro p o n u je uw ażać owego drugiego za pseudoucznia albo ucznia fałszyw ego, a w k ażd y m razie zasługującego na naganę, k tó ra go też z u s t Jezu sa spotkała. W św ietle te j hipotezy „uczony w P iśm ie” uchodziłby za „ju ż ucznia” i to za ucznia praw dziw ego, nienagannego, poniew aż gotowego n a w szystko 17. '

W końcu są i tacy , k tó rz y u w ażają, że te n „ktoś in n y ” to d ru ­ gi „uczony w P iśm ie ”, p rz y czym obaj nie byli jeszcze uczniam i Jezusa. P ierw szy nie został nim nigdy, d ru g i chyb a posłuchał J e z u ­ sa i poszedł za jego w ezw aniem 1S.

W odniesieniu do h ip otezy pierw szej i trzeciej zauw ażyć n a ­ leży, że gdyby ów k to ś in n y nie b y ł jeszcze albo w ogóle nie był uczniem Jezusa, to dlaczegóż m iałb y się zw racać do Jezu sa z p roś­ bą, by m u pozw olił pójść i pogrzebać ojca? P rzecież Je zu s nie m iał n a d ty m człow iekiem jeszcze żadnej w ładzy.

H ipoteza d ru g a jest ta k w y d u m an a, że tru d n o n a w e t poddaw ać ją w artościow aniu.

N ie zostaje te d y nic innego, ja k pozostać p rzy opinii tra d y c y j­ nej, w edług k tó re j ów ktoś in n y to rzeczy w isty uczeń Je zu sa 19.

e. „ Z o s t a w u m a r ł y m g r z e b a n i e i c h u m a r ł y c h ” Nie m a też w śró d egzegetów zgody co do tego, czy ojciec, o k tó ­ rego pogrzeb chodzi, już zm arł czy jeszcze żyje. Ci, co są zdania, że chodzi o ojca jeszcze żyjącego, odw ołują się do te k s tu 1 K ri 19, 19— 21, gdzie jest m ow a o Elizeuszu, k tó ry , usłyszaw szy w ezw anie Eliasza, prosi, b y m ógł pójść p rzed tem i ucałow ać swego ojca i m atk ę

19 T ego zd an ia zd ają się być: M. D. G o u 1 d e r, M i d r a s h a n d L e c tio n in

M a t t h e w , L ondon 1974, 322n.; F. W. B e â r e , T h e G o s p e l acco rd in g t o M a t t h e w , S an F r a n cisco 1981, 214; P. B o n n a r d , dz. cyt., 118.

16 Zob. np. L. S a b o u r i n , T h e G o s p e l a c c o rd in g t o St. M a t t h e w , B om b ay 1983, 2, 470.

17 Por. R. H. G u n d r y, M a t t h e w , G rand R apids 1982, 152— 154. 18 T ak D. H i l l , T h e G o s p e l o f M a t t h e w , L ondon 1972, 165.

19 „...This is a (true) d iscip le, n o t a scrib e” (J. D . K i n g s b u r y , O n F ol­

l o w i n g Jesus, art. cyt., 53). S łu szn ie też, jak sąd zim y, autor te n ta k rad zi

tłu m a czy ć p o czą tek w . 21: „A nother m a n , o n e o f d isc ip le s” albo „another, a d isc ip le ” (tam że).

20 Por. F. F i 1 s ο n , A C o m m e n t a r y on th e G o s p e l a c c o rd in g to S t M a t ­

t h e w , L ondon 1960, 114; R. H. G u n d r y , dz. c y t., 152; F . W. B e a r e , dz. cy t., 214.

(7)

W y daje się jed n ak , że w naszym p rzy p ad k u chodzi o ju ż n ie­ żyjącego ojca ucznia Jezusa. G dyby żył ów ojciec, jego sy n nie do­ m agałby się aż ta k n atarczy w ie o zezw olenie n a uczestniczenie w ty m pogrzebie, a Je z u s też ch yba nie n azw ałb y owego ojca u m arły m , naw et, a m oże ty m bardziej, gdyby w jęz y k u Jezu sa „ u m a rły ” oznaczał po p ro stu „grzesznika” . B yłoby to do pew nego stopnia w y - tłum aczalne, g dy b y założyć, że ów „ktoś in n y ” nie je s t jeszcze ucz­ niem Jezusa. P ra g n ie nim zostać dopiero po dochow aniu do śm ierci i po pogrzebie swego ojca. W iadom o już je d n a k z w yw odów w cześ­ niejszych, że chodzi tu o rzeczyw istego ucznia Jezusa.

P ozostaniem y te d y znów p rzy tra d y c y jn e j opinii, iż m am y tu do czynienia z uczniem , k tó rem u zm arł rodzony ojciec i on chciałby m u osobiście u rządzić pogrzeb.

Zauw ażm y, że był to jego obowiązek, w y n ik a ją c y w y raźn ie z praw a sta ro te stam e n ta ln eg o (por. np. w Rdz 50, 5n; P w t 5, 16; W j 20, 12; Tob 4, 3; 6 1 6 )21. Jeżeli tak , to odpow iedź Jezusa jest w ręcz o k ru tn a albo należy ją rozum ieć niedosłow nie. W rzeczyw i­ stości to o statn ie przypuszczenie posiada sw oich zw olenników , k tó ­ rzy też różnią się m iędzy sobą w szczegółach m etaforycznej in te r ­ p reta cji o k reślen ia u m arły ch z w. 22 22.

Oto w a ria n t p i e r w s z y : u m arli, k tó rz y m ają dokonać czyn­ ności grzebania, to ew en tu aln i k and y d aci n a uczniów Jezusa, ale jeszcze nie w p ełn i gotowi, niezdecydow ani. N iech oni zajm ą się spraw am i, k tó ry c h uczniow ie Jezusa, zajęci czym innym , nie m ogą ju ż b rać n a siebie 23.

W a rian t d r u g i : u m a rli m ający zająć się grzebaniem zm arłych to zawodowi g rab arze. Zostaw m y im sp raw ę grzebania naszych n a jb liż sz y c h ä4.

W a rian t t r z e c i : u m arli m ający dokonyw ać czynności g rze­ bania to grzesznicy. N iech oni, pozostaw ieni w św iecie, niew rażliw i n a głos Jezusa, zajm ą się grzebaniem u m arły ch , czyli tak że grzesz­ ników.

W a rian t c z w a r t y : Je śli ktoś jest w zy w an y do pójścia za J e ­ zusem , niech u zn a za u m arłe to w szystko, co pozostaw ił w świecie, p rzy czym chodzi tu nie ty lk o o św iat m artw y c h przedm iotów , ale i o żyw ych ludzi. W szystko, co nie pozostaje w łączności z C h ry ­

21 Od w y p e łn ie n ia teg o p raw a m ógł b y ć z w o ln io n y ,' w drodze w y ją tk u , je d y n ie n a jw y ż sz y k a p ła n (por. K pł 21,10; Lb 6,7), p raw d op od obn ie dlatego, b y n ie za cią g n ą ł n ie c z y sto śc i r y tu a ln ej przez k o n ta k t z cia łem zm arłego, w sk u tek czego n ie m ó g łb y p o tem p ełn ić sw o je j k a p ła ń sk iej służby.

22 W zw ią zk u z tym , zob. H. G. K l e m m , D a s W o r t v o n S e l b s t b e s t a t t u n g

d e r T ote n , N T S 16/1969/62n.

23 Por. M. B l a c k , L e t th e D ea d B u r y T h e ir Dead, E xp T im e 61/1949— 1950/219n.

24 Por. F. P e r l e s , Z w e i Ü b e r s e t z u n g s f e h l e r i m T e x t d e r E van gelien , ZNW 19/1919— 1920/91.

(8)

stusem , co nie istn ieje w C hrystusie, jest duchow o u m a r łe “ . T a in te rp re ta c ja w y d aje się n ajb ard ziej praw dopodobna. H arm onizuje z nią też doskonale to, co pow ie św. P aw eł o sw oim apostolskim posłannictw ie, a pośrednio o życiu każdego chrześcijanin a: „T ym ­ czasem ja dla P ra w a u m arłem przez P raw o, ab y żyć dla Boga: r a ­ zem z C h ry stu sem zostałem p rzy b ity do krzyża. T eraz ju ż nie ja żyję, lecz żyje w e m n ie C h ry stu s” (Ga 2, 19 n).

2. Teologia

a. C z y t e o l o g i a p o w o ł a n i a a p o s t o l s k i e g o ? U w aża się dość pow szechnie, że p ery k o p a M t 8, 18— 22 w za­ m ia rac h sam ego Je zu sa albo p rzy n a jm n ie j ew ang elisty m iała stano­ wić przy czy n ek do teologii pow ołania apostolskiego. P rz y p ad e k „uczonego w P iśm ie ”, a dokładniej m ówiąc: sposób, w jak i Jezu s zareagow ał n a zad ek laro w an ą przez tego człow ieka gotowość p rz y ­ łączenia się do Jezusa, m iałb y prezentow ać tezę, w edług k tó re j n ik t nie m oże sam uczynić się uczniem Jezu sa. Jezu s, niczym nie sk rę ­ pow any w sw ym działaniu, sam dobiera sobie uczniów . Ludzkie w ysuw anie się do przo d u i n a w e t uczciw e oferow anie swoich usług zdaje się t a nie n a w iele. „W ybranie w ięc nie zależy od tego, kto chce lu b o nie się ubiega, ale od Boga, k tó ry o kazu je m iłosierdzie” ■— stw ierdza tak że św. P a w e ł (Rz 9, 16). N ie najw ażn iejsza jest też w szczegółach odpow iedź Jezusa. W ażny je s t je j w ydźw ięk ogólny, czyli zdecydow ana odm owa, k tó rą o trzy m ał „uczony w P iśm ie ”.

P rz y p a d e k ucznia ju ż działającego p rzy boku Jezusa, a dokład­ n iej m ówiąc: znów jego p rośba i sposób, w jak i Jezu s n a tę prośbę zareagow ał, to rów n ież sp raw a z zakresu teologii apostolskiego po­ w ołania. Chodzi tu o m yśl, że to pow ołanie całkow icie pochłania powołanego. Od m o m en tu sta n ia się uczniem Jezu sa człow iek ta k i n ie m oże już m ieć żadnych „sp raw sw oich” , n a w e t ta k zdaw ałoby się ludzkich i w ażnych ja k pogrzebanie w łasnego ojca. Mówiąc in a­ czej: cała p e ry k o p a m a stanow ić odpowiedź n a p y tan ie: ja k nie m ożna się stać (p rzy p ad ek „uczonego w P iśm ie”) i ja k nie m ożna być p raw d ziw y m uczniem Jezu sa (p rzypadek ucznia pragnącego pogrzebać w łasnego ojca).

b. R e a l i z m c h r z e ś c i j a ń s k i e g o ż y c i a n a c o d z i e ń J e s t to. in te rp re ta c ja n a pew no słuszna, gdyż o ty m nasza p e ry ­ kopa n iew ątp liw ie m ów i. N ie w y d aje się jed n ak , żeby to b yła jej m yśl przew odnia. Co w ięcej, ośm ielam y się tw ierdzić, że jest to po­ uczenie raczej drugorzędne. Pierw szoplanow o chodziło Jezusow i ch y ­

(9)

ba o w skazanie n a to, co stanow iło i stanow i po dzień dzisiejszy jed n ą z cech isto tn y ch Jeg o nauki, a dziś całego ch rześcijań stw a. Chodzi o bezkom prom isow ość i sw oistą surow ość tej nau ki. J e s t to sp raw a znam ien n a dla sposobu p rezen to w an ia całej E w angelii przez sam ego Jezusa. J e s t to m etoda szokująca zapew ne niejednego m i­ sjonarza naszych czasów.

P rzy p o m n ijm y zresztą, że postępow anie Jezu sa było niezrozu­ m iałe i szokowało w ręcz sam ego J a n a C hrzciciela i to aż do tego stopnia, że kazał on zapytać Jezusa: „Czy T y jesteś ty m , k tó ry m a przyjść, czy też innego m am y oczekiw ać” (Mt 11, 3; Ł k 7, 19n). Jezus ta k bow iem p rzed staw ia i sam o p rzy jście K ró lestw a Bożego n a ziem ię i przy należen ie ludzi do tego K ró lestw a, ja k b y Mu w g ru n ­ cie rzeczy nie zależało n a tym , b y k tokolw iek u w ierzy ł Mu i po­ szedł za Nim. O ciężarach, o uciskach w K ró lestw ie Bożym m ów i Jezu s znacznie częściej i w yraźn iej niż o radościach p łynących z fa ­ k tu przyjęcia Jeg o n au k i i w ejścia do K ró lestw a Bożego. Z astanów ­ m y się czy ta k n ie jest? Jezu s m ówi: „K to chce iść za m ną, niech w eźm ie krzyż sw ój n a sw oje ram io n a ” (por. M t 10,28; 16,24; 27,32; M k 8,34; Ł k 14,27). U czniów swoich ostrzega, iż n a w e t nie m ogą się spodziewać dla siebie losu lepszego niż ten , k tó ry spotkał Jezusa: „Jeśli pan a dom u przezw ali B elzebubem , o ileż b ard ziej jego do­ m ow ników ta k n a z w ą ” (Mt 10,25; Ł k 6,40). Im , uczniom sw oim , i całym rzeszom nie znanych bliżej w yznaw ców przepow iada k rw a ­ w e prześladow ania, ściganie ich z m iasta do m iasta, staw ian ie przed sądam i itp . (Mt 10,18; M k 13,9; Ł k 21,12). Niczego nie u k ry w a ją c m ówi o zgubnej działalności różnych pseudoapostołów w ystęp u jący ch niczym w ilki w owczej skórze (Mt 7,15). N a dom iar złego aż trz y raz y zapow iada sw oją m ękę i śm ierć (Mt 16,21— 23; 17,22— 23; 17— 19), a do Jero zolim y gdzie było w iadom o, że u m rz e n a k rzy żu, szedł ze stanow czością, k tó re j apostołowie, p ełn i dobrej w oli i m i­ łości do M istrza, n ig d y nie byli w stan ie M u w ypersw adow ać. P io ­ tra , k tó ry spróbow ał to czynić, spo tk ała ta k a oto rep ry m en d a : „Z ejdź Mi z oczu, szatanie! Je ste ś Mi zaw adą, bo m yślisz nie na sposób Boży, lecz lu d zk i” (Mt 16,23).

W kontekście tak ic h pouczeń m ieści się całkiem n a tu ra ln ie n a ­ sza perykopa. M a ona też za zadanie ukazać tę sam ą p raw d ę o ch rześ­ c ijaństw ie tru d n y m . K o n kretn ie, z życia w zięte sp ra w y dw u ludzi zgłaszających się do Jezu sa, a zwłaszcza sposób, w ja k i Je zu s do ty ch sp ra w się odniósł, to tylko p re te k st do pow tórzenia raz jeszcze p raw d y o istocie p rzy n ależen ia do K ró lestw a Bożego.

T ak więc Jezu s nie od trącił uczonego w Piśm ie, ale pow iedział m u jasno, co go czeka, jeśli stan ie się uczniem Jezu sa. P o m ijając już w szystko inne, nie będzie m iał n a w e t gdzie głow y skłonić. Obo­ w iązuje bow iem ciągle zasada m ów iąca o ty m , że uczeń nie m oże być n a d m istrza. O stateczna decyzja n ależała więc chyba do owego skryby. Je śli ta k uśw iadom iony m im o w szystko chciał pójść za J e ­

(10)

zusem , nie m a powodów , by tw ierdzić, że Jezu s stanow czo tem u się sprzeciw ił.

Można by p rzy okazji zapytać, dlaczego odpow iedź Jezu sa była tak a zaw oalow ana. Dlaczego nie pow iedział uczonem u w P iśm ie w y ­ raźn iej, co pow inien by ł czynić. Otóż zauw ażyć w ypada, że ta nie­ jasność też należy do sty lu nauczania Jezu sa. W podobny sposób odpow iedział Jezu s n a p y tan ie Żydów , kto je s t ich bliźnim (Łk 10,30— 37); podobnie została p o trak to w an a m a tk a synów Zebedeuszo- w ych, gdy dom agała się m iejsc u p rzy w ilejo w an y ch w K ró lestw ie niebieskim dla sw oich dzieci (Mt 20,20— 23); nie całkiem jasn ą od­ pow iedź o trzy m ali faryzeusze p y tają cy Jezusa, czy należy płacić podatek, czy nie (Mt 22,15— 22).

N iew ykluczone rów nież, że ów „uczony w P iśm ie” p rzy słu ­ chiw ał się dialogowi Jezu sa z uczniem , k tó ry prosił o zezw olenie n a udział w pogrzebie w łasnego ojca. Odpow iedź, jak iej Je zu s udzie­ lił tem u uczniow i, u jaw n ia ła k o lejn y stopień tru d ności, n a jakie n a ­ raż a ł się uczony w Piśm ie, zgłaszając sw oją gotowość pójścia za Jezusem . Z resztą nieco d alej u tego sam ego ew angelisty są zapisane słow a, stanow iące jak b y zasadę ogólną, do k tó re j odnosi się rów nież p rzy p ad ek naszego ucznia: „K to kocha ojca lu b m atk ę bard ziej niż M nie, nie jest M nie godzien” (Mt 10,37).

W ypada zauw ażyć n a zakończenie, że Jezus, będąc ta k nieu b ła­ ganym rea listą w p rzed staw ien iu doczesnych u d rę k chrześcijańskie­ go życia, w iele ra z y m ów ił także o nagrodzie czekającej na tych, k tórzy będą M u w iern i za życia. Oto n iek tó re ty lk o spośród ty ch w ypow iedzi: „Z apraw dę, pow iadam w am : P rz y odrodzeniu, gdy Syn człow ieczy zasiądzie n a sw oim tro n ie chw ały, wy, k tó rzy po­ szliście za M ną, zasiądziecie rów nież n a d w u n astu tro n ach, sądząc dw anaście pokoleń Izraela. I każdy, k to dla m ego im ienia opuścił dom, braci lu b sio stry , ojca lu b m atkę, dzieci lu b pole, stokroć ty le otrzy m a i życie w ieczne odziedziczy” (M t 19,28n). Albo g d ziein dziej: „W tedy sprw iedliw i jeśnieć będą jak słońce w k ró lestw ie Ojca sw e­ go” (Mt 13,43). J a k b y do ty ch obietnic Jezu sa naw iązu jąc św. P aw eł mówi: „A ni oko nie w idziało, an i ucho n ie słyszało, ani serce czło­ w ieka nie zdołało pojąć, ja k w ielkie rzeczy przygotow ał Bóg tym , którzy Go m iłu ją ” (1 K o r 2,9). A le do nagród, do w y ró żn ień ludzie łatw o się przy zw yczajają. W cale lu b praw ie w cale nie czują się n i­ m i zaskoczeni. G orzej z k aram i: praw ie zaw sze stanow ią p rzy k re rozczarow anie. Sw oich w yznaw ców Je zu s chce u strzec p rzed tak im rozczarow aniem . N ik t ju ż nie będzie m iał p raw a powiedzieć: g d y ­ bym był w iedział... „W szystkich, k tó rzy chcą żyć zbożnie w C h ry s­ tusie Jezusie, sp o tk ają p rześlad o w an ia” (2 T m 3,12 )“ .

26 Por. w zw ią zk u z ty m R. K o o l m e i s t e r , S e lb s tv e r l e u g n u n g , K r e u z a ­

(11)

DE L IMITATION DE JÉSUS (Mt 8,18—22; Lc 9,57—60)

L ’a rticle v e u t a ttirer l ’a tten tio n sur la n é c e ss ité d’u n e a u tre d irection de l’e x é g è se du te x t e de M t 8,18— 22. Ce n ’e s t q u ’in d irectem en t q u ’il con cern e la n a tu re de la v o ca tio n ap ostoliq u e. C ette v o ca tio n , sa n s d ou te m o in s à la d ig n ité a p o sto liq u e q u ’à l’im ita tio n de J ésu s, e s t l ’u n d es a sp ects d’u n e q u e ­ stio n p lu s v a ste , c.à.d. des d iffic u lté s et d es co n tra in tes q u i a tten d en t to u s les d iscip les du C hrist. C’e st u n te x t e q u i illu str e le r é a lism e de la v ie ch rétien n e de tous le s jours. L a Téponse que d on n e J ésu s à u n „ ex p ert de l ’É critu re” n ’e st pas ta n t u n e m a n iè r e de reb u ter l’h o m m e q u e de lu i m on trer la ré a lite r q u i sera u n e p a rtie d e s a v ie s ’il se d écid e, m a lg ré tou t, à su iv re Jésu s so it com m e fu tu r apôtre, so it com m e sim p le fid è le , ce q u ’o n ignore.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

Obraz kobiet reprezentujących potomków Abrahama jako grzeszników wydaje się pasować do początku narra- cji o Jezusie w Ewangelii Mateusza.. Zaraz po genealogii, w pierwszej

Septuaginta tłu- maczy czasownik qᾱran jako dedoxastai (został uwielbiony, otoczony chwałą), jednoznacznie stwierdzając, że świetlista twarz Mojżesza odzwierciedla

trowano się na narracji o narodzeniu Jezusa (Łk 2, 1-7), wydobywając rolę Maryi w tym wydarzeniu.. Czytelnik tej narracji widzi postać Matki Zbawiciela oczyma

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

Przeprośmy Pana Jezusa za nasze grzechy, wypowiadając głośno słowa “ Aktu żalu” ( mam nadzieje,że wszystkie dzieci znają już słowa modlitwy). Pozdrawiam serdecznie Z

Łukasz Ewangelista podaje ważny szczegół powołania Apostołów, pomi- nięty przez Mateusza: „Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu,

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie