przez nadzm ysłową inteligencję. N iesłych anie ciekaw e jest opowiadanie Dar w ina o tym , jak stopniow o w procesie w ykryw ania praw przyrody w yzw olił się w sposób bezbolesny z w iary w chrześcijaństw o, w stary testam ent, a póź niej i w Boga. D arw in tłum aczy pow stanie religii jako w yn ik słabej zna jom ości praw przyrody, a co za tym idzie — niskiego poziomu cyw ilizacji i kultury. Siłę i długotrwałość panowania religii w yjaśn ia on tym, że w iara w Boga może się stać cechą dziedziczną na skutek w pajania dzieciom (mają cych słabo jeszcze rozw inięte mózgi) pojęć religijnych. Stw arza to coś w ro dzaju instynktow nego strachu małp przed żm ijam i (s. 105 w yd. ros.). Społecz nych i klasow ych w arunków pow stania relig ii D arw in n ie dostrzega.
Z w ielką korzyścią czyta się stronice, które autor dzieła O p o w s ta w a n iu
g atu n ków pośw ięca opisow i techniki pracy naukowej, którą w yrobił sobie
w ciągu lat.
Ze Wspom nień w yłania się nie tylko gigant m yśli i pracy, lecz jedno cześnie sylw etk a niezw ykle skrom nego i serdecznego człowieka, który liczy się ze zdaniem innych, w id zi słabe strony w łasn ej teorii, obnaża je przed czy telnikiem , ułatw iając mu polem ikę, uzupełnienie lub obalenie pew nych tez sw ej doktryny.
Dla historyka nauki, literatury i filozofii znaczną wartość posiada w n i k liw a i trafna charakterystyka niektórych w ybitn ych osobistości A nglii, jak Spencera, B u ckle’a, Carlyle’a.
Doceniając w całej p ełn i zarówno radzieckie jak i angielskie w ydanie
Wspomnień, w arto zwrócić uw agę na p ew ien ich brak w porów naniu ze sta
rym w ydaniem Nusbaum a. Chodzi m ianow icie o w ybór listów , które N u s baum dołączył do sw ego przekładu. By móc docenić znaczenie tych listów , w ystarczy przeczytać np. list Darwina do Graya z 1 w rześnia 1857 r. W liście tym daje D arwin krótką, lecz bardzo treściw ą charakterystykę sw oich poglą dów stosunku do Lamarcka (który zresztą później stał się o w iele bardziej przychylny), istoty doboru naturalnego, w a lk i o byt, ciągłości rozwoju, zasady rozbieżności i innych zagadnień darwinizm u. D la historyka m yśli ew olucyjnej listy Darw ina są niezastąpionym pom ocnikiem w istotnym zrozum ieniu póź niejszej ew olu cji darw inizm u. Być może zresztą, że radzieccy koledzy nie w łączyli tych listów do Autobiografii, gdyż przygotow ują oddzielny tom korespondencji Darwina.
Leon S zyfm an
Richard H o f s t a d t e r , Social D arw inism in Am erican Thought,
1860— 1915, drugie zrew idow ane w ydanie. The Beacon Press (Paperback
edition), 1955, s. 248.
Książka H ofstadtera, której pierwsze w ydanie ukazało się w 1944 r., nie od razu zrobiła karierę. Centralny problem tej pracy — w p ływ idei nauko w ych na prądy społeczne, na rozwój rasizm u i im perializm u, — był w przed ostatnim roku w ojny tak okrzyczanym tem atem , iż książka w ch w ili w ydania nie skupiła na sobie szczególnej uwagi. N ie była w ięc dość głośną pozycją, aby dotrzeć do Polski bezpośrednio po w ojnie. Drugie dopiero jej w ydanie,
m asow e i tanie, stało się sukcesem autora. Książka zaw ędrowała do sal uni w ersyteckich. W eszła do arsenału trw ałych p ozycji postępow ych sił społecz nych Stanów Zjednoczonych. Ten jej sukces skłania do ogłoszenia o niej naw et tak spóźnionej recenzji.
Książka pow stała w latach 1940—1942 i była, jak autor zaznacza, pisana pod w pływ em m oralnych i politycznych w strząsów epoki N e w Dealu. Z ainte resowania, które rozbudziła w ostatnich latach, wiążą się z rew izjonistycznym procesem, który od kilk u lat trw a w intelektualnych ośrodkach A m eryki. R e- w izjonizm ten przeoryw uje tradycje Starej A m eryki i narosłe w okół nich m ity społeczne.
H istoria rozwoju am erykańskiej m yśli społecznej z ostatnich pięćdzie sięciu lat sprzed pierwszej w ojny św iatow ej nie byłaby pełna bez opraco w ania w pływ ów przetransplantow anej do nauk społecznych koncepcji Dar w ina. Trzeba jednak, w spom inając o tym , podkreślić, że praca H ofstandtera n ie jest historią nauk społecznych. A utor jej jest historykiem na u niw ersyte cie Maryland, a praca ,stanow i przyczynek do rozwoju intelektualnego A m e ryki, oparty na analizie społecznego znaczenia m yśli naukowej najbardziej w pływ ow ych uczonych i m yślicieli epoki.
Struktura pracy H ofstadtera jest "co najm niej trudna (nie tylko dla czy teln ik a z nie-am erykańskim przygotow aniem historycznym ), bowiem autor odważył się zw iązać w całość poglądy p rzedstaw icieli w szystkich niem al dyscyplin naukowych, w alczących zw olenników i opornych przeciw ników dar- w inizm u. A nalizuje on n ie tylko poglądy przyrodników jak J. L. R. Agassiz, Charles W illian Eliot lub Edward L ivingston Youmans, a przede w szystkim Spencer (poświęcając tem u ostatniem u osobny rozdział), ale om awia na tym sam ym m iejscu pionierów socjologii jak Benjam in Kidd (autor sław nej
Social Evolution) lub L ester F. Ward (który zanim został socjologiem , był przy
rodnikiem i geologiem ), dalej filozofów pragm atyzm u jak Jam es i Dewey, ekonom istów jak Veblen i H enry George oraz socjologizujących reform istów, przew ażnie duchow nych jak W illiam Graham Sumner, Lym an Abbott, H enry Ward Beecher, Henry Drummond czy Edward Bellam y. Z tej ostatniej grupy najw ięcej uw agi p ośw ięcił H ofstadter Sum nerow i (rozdział III), uważając go za „najbardziej w pływ ow ego społecznego darw inistę”, który odgrywał aż trzy role: był w ielkim purytańskim kaznodzieją, interpretatorem klasycznego pesym izm u Ricarda i M althusa oraz asym ilatorem i popularyzatorem teorii ew olu cji (s. 51). Można żałować, iż autor n ie p ośw ięcił dostatecznie w iele uw agi pisarzow i historycznem u i filozoficznem u tej m iary i w pływ ów co John Fisce.
Z tego zgiełku imion i m yśli 70-tych i 80-tych lat X IX wieku autor w ypro w adza czytelnika szczęśliw ie dzięki dobrej i jasnej form ie literackiej oraz w yraźnem u stosunkow i osobistem u do zagadnienia. H ofstadter nie boi się wprow adzenia ocen. S tan ow isko jego jest określone w yraźnie i na tym zyskuje jasność pracy.
Autor w ykazał dobitnie, iż slogany takie jak „walka o byt” czy „przetrwa nie najlepszego” i teoria autom atycznego postępu doskonale służyły am ery kańskim w yznaw com nieograniczonej konkurencji. A m erykańskie społeczeń stw o w idziało swój w łasn y obraz w naturalnej selek cji dokonującej się przez kły i szpony (s. 2 0 1).
Autor nie zapomina, iż piękne tradycje republikańskie, tolerancja reli gijna itp., to tylko jedna strona h istorii am erykańskiej. Choć n iew ątp liw ie te w łaśnie tradycje zadom inowały nad społeczeństw em am erykańskim dw udzie stego wieku, to przecież w arto zwrócić uwagę, iż w iele dzisiejszych kłopotów tego kraju pochodzi z konfliktu jeffersonow skich ideałów z tradycją n ierów ności. Poglądy głoszące nierów ność rasową i indyw idualną m ożna znaleźć już w okresie kolonialnym . Jednak ich najw yższe n asilenie przypada na drugą połowę d ziew iętnastego w iek u i w łaśnie analizą tych m yśli naukow ych (św ia topoglądu naukowego), które w spierały i um acniały ideę nierów ności — zajął się H ofstadter.
„Szczególne w arunki społeczeństw a am erykańskiego — p isał H enry Ward Beecher do Henry Spencera w 1866 r. — u czyniły pism a pana daleko bardziej płodnym i i ożyw iającym i tu aniżeli w Europie” (s. 31) *. Istotnie, w p ływ y Spencera w A m eryce b yły nie tylko silniejsze, ale też trw alsze. Tradycja n ie równości doszła do pełnego głosu pod w p ływ em d zieł Darwina, Spencera i ich am erykańskich w yzn aw ców i popularyzatorów. H ipoteza darw inizm u była atrakcyjna w owym okresie drapieżnego kapitalizm u, gdyż nie tylko uspra w ied liw iała go, ale dawała to błogie przekonanie, iż ci, co przetrw ali, są najlepsi!
W czw artym rozdziale dał autor św ietn e podsum ow anie krytyki d arw i nizm u i w a lk i z nim prowadzonej przez nestora socjologii am erykańskiej Lestera Franka Warda, który w ierzył, iż społeczeństw a mogą zapanować nad sw ym przeznaczeniem. B ył on jednym z tych, którzy w tym okresie najw ięcej uczyn ili dla oswobodzenia m yśli am erykańskiej od obsesji ew olucjonizm u. Pomimo tego byw& on czasem zaliczany w poczet społecznych darw inistów, ponieważ w późniejszym okresie znalazł się pod silnym w pływ em L. Gum - plow icza i G. Ratzenhofera, których w yjaśn ien ie pochodzenia w alk rasowych uznał za „najw ażniejszy przyczynek do w iedzy socjologicznej, jak i d otych czas został dokonany” (s. 77 )2.
Tak prowadząc czytelnika poprzez cytaty i porównania, pokazał autor liczną grupę odchyleńców i przeciw ników społecznego darwinizm u w p ła szczyźnie nie tyle naukowej co społecznej, zaczynając od przyw ódców tzw.
social gospel m o v em e n t a kończąc na tw órcach N e w Dealu.
Szczególnie interesującą częścią książki ze w zględu na aktualność — do pew nego stopnia — problem atyki jest rozdział siódmy: Prąd. pragm atyzm u . Autor potraktow ał pragm atyzm jako reakcję na determ inizm ewolucjonizm u. Spenceryzm był filozofią nieuniknionych przeznaczeń; pragm atyzm stał się filozofią m ożliw ości (s. 123). D arwinizm społeczny zaczął się załam yw ać przy końcu pierw szej w ojny św iatow ej pod w pływ em reakcji przeciw filozofii siły i im perializm u. N iew ątpliw ie pragm atyzm b y ł filozofią, która rozbiła sp en - cerowską w izję św iata. O tej jego roli zupełnie się w naszej literaturze przed m iotu zapomina. Pragm atyzm był filozofią buntu przeciw fatalizm ow i. Z dru giej strony była to nie tylko filozofia zgodna z potrzebam i nowej fazy k api talizmu, ale w ręcz zastosow anie ew olucyjnej biologii do idei społecznych: idee jako instrum enty organizmu. Rozdział ten jest dla polskiego czytelnika tym
1 Cytat z Davida D u n c a n a, The le tters of H erbert Spencer, Lon don, 1908, s. 128.
bardziej interesujący, iż u staliły się u nas jednostronne i w w ielu przypad kach szkodliw e poglądy na pragmatyzm.
Filozofia ta jest bez w ątpienia doktryną, która może służyć nie tylko spo łeczeń stw u kapitalistycznem u. Jest doktryną, która w różnych i lokalnych odcieniach pojaw ia się tam w szędzie, gdzie społeczeństw o ogarnia w iara w nieograniczone m ożliw ości realizacji sw ych celów m aterialnych. Rozwój pragmatyzmu, tej jedynej rdzennie am erykańskiej filozofii, ogarnął kraj cały z niesłychaną szybkością. Pokonał i zastąpił społeczny darw inizm — społecz nym pragm atyzmem. U św iadom ił i u stalił postaw y pragm atyczne, które rozw ijały się i zakorzeniły w tym społeczeństw ie już od w ielu pokoleń. Autor nie poszedł jednak tak daleko i pragm atyzm em zajm uje się jedynie jako filo zofią godzącą w podstaw y ewolucjonizm u. Warto jednak zasygnalizow ać pol skiem u czytelnikowi, że problem atyka w alk i z pragm atyzmem w płaszczyźnie społecznej jest dziś tym, czym w okresie, który zajął się Hofstadter, była w alk a przeciw społecznem u darw inizm owi.
W dalszym rozw oju historycznym dokonała się jednak groźna asocjacja obu nurtów m yślow ych X IX stulecia. Jednakże nie Ameryka, lecz Europa padła jej ofiarą w w iek u XX. Rasizm jest w praw dzie starszy od darwinizmu, jednakże ideowa podbudówka rasizm u z pierwszej połowy X X stulecia była sw oistą interpretacją ewolucjonizm u, której prawdę potw ierdzały osiągnięcia anglosaskiego im perializm u. Temu zagadnieniu pośw ięcił autor rozdział pod tytułem : Rasizm i imperializm.
H ofstadter starał się pokazać, że: „Idee mają zarówno sw e sk utki jak przyczyny. Jednakże historia darw inow skiego indyw idualizm u jest wyraźnym przykładem tezy, iż zm iany w strukturze społecznych idei czekają na ogólne zm iany w życiu politycznym i ekonom icznym ” (s. 204).
Książka ta m usi zainteresow ać nie tylko każdego historyka ale i socjologa, który chce m ieć pojęcie o historii prądów um ysłow ych i ich społecznej roli w A m eryce sprzed lat pięćdziesięciu. Autor n ie robił tu ustępstw na rzecz publiczności, dał pracę solidną, pisaną dobrym i jasnym stylem .
Aleksander Gella
M. A r ł a z o r o w , Z u kow skij. Izdatielstw o „Mołodaja Gwardia”, Mo skw a 1959, s. 297.
Licząca już ponad dw ieście tom ów seria biograficzna „Życie w ielkich ludzi”, w ydaw ana od 1933 r. przez m łodzieżow e w ydaw nictw o „Młoda Gwar dia” ', w zbogaciła się ostatnio o pracę M. Arłazorowa o M ikołaju Żukowskim (1847— 1921). Arłazorow, autor kilk u już książek popularnonaukowych, p ośw ię conych h istorii radzieckiego lotnictw a, zaznajam ia czytelnika z postacią uczo nego, którego w ielk i wkład w tw orzenie podstaw lotnictw a najlepiej ocenił dekret Rady Kom isarzy Ludowych m ówiący o nim jako o „ojcu rosyjskiej aw iacji”.