• Nie Znaleziono Wyników

Karolina Grabowska-Garczyńska (rec.): Karin Hausen, Porządek płci. Studia historyczne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Karolina Grabowska-Garczyńska (rec.): Karin Hausen, Porządek płci. Studia historyczne"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

i  niezależnych kobiet. Sądzę, że opisana przeze mnie sytuacja jest formułą kodowa-nej prostytucji dotykającej doktorantki i młode pracowniczki naukowe. Dla mnie jest to bolesne doświadczenie, gdyż jako fi nalizująca prace doktorantka widzę cał-kowity rozkład osobowości koleżanek, któ-re wchodzą w tego typu układy. W ślad za tą degradacją idzie oczywiście erozja całe-go systemu wartości, w  tym sposobów osiągania przez nie awansów i sukcesów naukowych. Trudnym doświadczeniem jest też bycie względnie „zasobną” dokto-rantką, która staje się obiektem podświado-mej agresji takich kobiet. Myślę, że byłoby interesująco, gdyby zacząć eksplorować ten sektor zjawiska. Pozdrawiam serdecznie.

Historia druga: świetlica socjoterapeu-tyczna w jednym z miast wojewódzkich, do dzieci z różnych środowisk zaniedbanych przybywają osoby dorosłe, obce im całko-wicie i zabierają na kilkugodzinne wypra-wy „w luksus”, opiekunki do niedawna były z tego zadowolone, gdyż bohaterowie tych działań to notable lokalnej elity w pełnej gamie środowisk społecznych (munduro-wi, w  tym w  koloratkach i  nie; związani z instytucjami władzy państwowej i samo-rządowej; biznesmeni, dziennikarze, spor-towcy itd.). Z czasem okazuje się, że dzieci są zabierane nie tylko w celach wspomaga-nia ich rozwoju, ale wykorzystywawspomaga-nia ich naiwności i  poddawane molestowaniu; Wychowawcy-opiekunowie świetlicy zgła-szają sprawę władzom, władza sprawę „za-miata pod dywan”, opiekunki tracą pracę; proceder trwa nadal.

Historia trzecia: spotkanie z  młodzieżą w jednej ze wspólnot wiary. Prowadzę spo-tkanie z młodymi, mówię o zagrożeniach

okresu adolescencji. Po spotkaniu o rozmo-wę prosi jedna z uczestniczek, bywa na tych spotkaniach już 6 raz z rzędu, stara się pra-cować nad sobą, ale ciężko jej idzie. Jej pro-blemem jest to, że jest chętna do oddawania się cieleśnie osobom duchownym, to ona ich uwodzi, kusi, tryska seksapilem na tyle sku-tecznie, że wielu z nich zaciągnęła do łóżka. Wie, że źle robi, ale nie potrafi się oprzeć pokusie. A poza tym teraz już jest tak, że sta-nowi swoiste pogotowie seksualne dla nich.

Wobec tych historii autor może przyjąć kilka strategii działania, mając taki ogrom materiału badawczego, w obawie przed:

a) byciem ocenionym jako „powtarza-jący się autor”, może go porzucić; b) byciem ocenionym jako

zatwardzia-ły perwers, może go porzucić; a może właśnie z tych powodów powinien wątek kontynuować?

Jacek Kurzępa Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej we Wrocławiu

Karolina Grabowska-Garczyńska (rec.): Karin Hausen, Porządek płci. Studia

histo-ryczne, Wydawnictwo Neriton, Warszawa

2010, ss. 229.

Recenzowana książka Porządek płci. Studia

historyczne autorstwa Karin Hausen jest nie

systematyczną prezentacją nowej dziedziny wiedzy (historii płci, kobiet), lecz zbiorem siedmiu esejów, opatrzonych wstępem przez Justynę Górną – odpowiedzialną za przekład i redakcję naukową. Przed zapo-znaniem się z treścią tomu warto pokrótce przybliżyć postać autorki tej ciekawej

(2)

publi-kacji. Sądzę bowiem, że jej prace, jak i ona sama, nie są znane szerszemu polskiemu odbiorcy. Karin Hausen jest niemiecką ba-daczką historii kobiet i historii płci w RFN, autorką licznych prac z zakresu historii go-spodarki, techniki, industrializacji oraz ko-lonializmu, w  które wplata symboliczną i praktyczną sytuację kobiet. Pracowała na Technische Universität w Berlinie, kierowa-ła najpierw Katedrą Historii Gospodarczej i Społecznej, później Katedrą Studiów Ko-biecych i Studiów nad Płcią. Pełni funkcję redaktorki wielu czasopism, m.in. „L’Hom-me. Pisma poświęconego historiografi i fe-ministycznej”. Jej naukowy dorobek znany jest również w Austrii i Szwajcarii.

Przedmowa do książki, zatytułowana „Niehomogeniczność dziejów jako wyzwa-nie historiografi i. O znaczeniu historii płci” z 1998 r., jest nie tylko swego rodzaju osobi-stą deklaracją Karin Hausen dotyczącą jej orientacji teoretyczno-metodologicznej, ale także propozycją zmiany paradygmatu w hi-storiografi i. Autorka krytycznie odnosi się do obowiązującej obecnie historii powszechnej, tj. historii państw narodowych, która wpisuje się w tzw. „wigowską interpretację historii”1; w uproszczeniu chodzi o opowieść pisaną z perspektywy zwycięzców, w tym przypad-ku mężczyzn. Powstałe w ten sposób dzieje są tylko „ciasnym gorsetem” – mimo istnie-nia historii specjalistycznych. Co więcej, nie odzwierciedlają historii ludzkości, a stano-wią jedynie produkt wydzielenia tego, co uznano za historycznie relewantne

w obsza-1 H. Butterfi eld, Th e Whig Interpretation of

History, Harmondsworth 1931.

rze działalności uznanej w XIX wieku za mę-ską. Dlatego dotychczasową – całościową, hierarchiczną, uniwersalizującą – master

narrative Profesor Hausen próbuje zastąpić

pluralizmem interpretowania zjawisk histo-rycznych z uwzględnieniem kategorii płci. Co oznacza „przywołanie wielości historii lokalnych lub ogólnoświatowych procesów przemian właśnie przez wzgląd na ich sprzeczność, niejednorodność, różnorod-ność. W centrum naukowych opisów historii należy częściej umieszczać nie tylko niejed-nolitość czasu i przestrzeni, ale także wyni-kającą z pochodzenia i sytuacji życiowej od-mienność ludzi młodych i starych, kobiet i  mężczyzn wraz z  całą gamą możliwości i dążeń podmiotów działających i nadają-cych sens historii” (s. 35).

Następnie Hausen zaznajamia Czytelni-ka z powodami, dla których niezwykle trud-no przeprowadzić tego typu jakościową re-wolucję na gruncie niemieckich nauk histo-rycznych. Przyczyny tego zjawiska dostrze-ga w systemie fi nansowania badań i promo-wania określonej problematyki badawczej, gdzie dyskredytuje się inne niż hierarchicz-ne ujęcie zasobów wiedzy oraz problematy-kę niezwiązaną z  tożsamością narodową, nie zaś w niechęci „męskich” uczonych do „kobiecych” tematów. Osobnym, niezwykle istotnym tematem są zadziwiająco trwałe związki między historiografi ą akademicką, kształceniem nauczycieli i rozwojem pro-gramów szkolnych, które również wyklu-czają badania nad dziejami porządku i rela-cji płci.

Autorka Porządku płci… zdaje sobie również sprawę z ryzyka proponowanego

(3)

przez nią rozwiązania, gdyż niesie ono ze sobą relatywizm, wielość konkurujących ze sobą historii oraz brak możliwości spójnego kształcenia historycznego. Jednak zalety odrzucenia fi kcji historii powszechnej są – jej zdaniem – niewspółmierne do kosztów owego procesu. Możliwa staje się próba wy-eliminowania nierówności z refl eksji histo-rycznej poprzez dopuszczenie do głosu zmarginalizowanych dyskursów (m.in. hi-storię drugiej płci). Wydaje się, że w dobie wzbierającej fali feminizacji życia społecz-nego i „postkolonialnych nawróceń” rein-terpretacja historiografi czna jest dziejową koniecznością. Można by się zastanowić, czy nie da się tego uczynić poprzez dopisanie „genderowych” rozdziałów do obowiązują-cego spisu dziejów. Otóż Hausen twierdzi, że nie. Poważnych braków tematycznych w historii powszechnej nie da się po prostu uzupełnić bez naruszenia jej podstaw. Przy-toczona, skądinąd słuszna, argumentacja nie wykracza jednak poza kanon – charak-terystyczny dla feministycznie zorientowa-nych badaczek – który obejmuje trzy ele-menty. Pierwszym jest język opisywania doświadczeń kobiet, który wyklucza lub przedstawia je w kategoriach wyjątku od reguły, tj. męskiej części zbiorowości. Drugi to konieczność zdemontowania – ideolo-gicznie i społeczno-politycznie ukonstytu-owanego – stopu kobieta–rodzina. Ostatni – płciowy podział pracy na rynku, mimo że wykorzystywany przez społeczeństwa nych okresach historycznych, nie doczekał się w ramach historii powszechnej porząd-nego opracowania, co wzmacnia fałszywe przekonanie o jego naturalności.

Propozycja Hausen, jeśli oczywiście zo-stałaby zaakceptowana, może mieć ogrom-ne znaczenie społeczogrom-ne. Konsekwencje z niej wynikające sprowadzałaby się nie do wymienienia kolejnych „zapomnianych” ko-biecych nazwisk w świecie polityki czy na-uki, ale odmiennego postrzegania życia społecznego w ogólności. Oznaczałaby cał-kowicie inną wykładnię historii i zmianę podręczników, do czego zresztą nieustannie nawołują feministki.

Jednak nawet skrupulatnie wyłuszczone argumenty ani logika wypowiedzi autorki nie są w stanie zagłuszyć tego, iż Hausen próbuje przekonać czytelnika do czegoś, w co sama nie wierzy: że owo homogenicz-ne dominujące ujęcie historii jest możliwe do przezwyciężenia. Świadczyć o tym może przytaczana przez nią skala trudności z uwzględnieniem wypartych obszarów hi-storii (s. 47) oraz kłopoty z obowiązującymi narzędziami, zarówno historycznymi, jak i socjologicznymi, które przede wszystkim uwypuklają napięcia i nierówności między płciami. Ważne pozostaje również pytanie, czy lokalne historie są w stanie zastąpić hi-storię powszechną w pełnieniu przez nią roli samouświadamiającego narzędzia za-pobiegającego arbitralności podmiotu po-znającego.

Druga praca w prezentowanym tomie nosi tytuł „Polaryzacja charakterów płcio-wych – odbicie rozdziału życia zarobkowe-go i rodzinnezarobkowe-go” i ma na celu prześledzenie nowej formacji myślowej, która pojawiła się wraz z  upowszechnieniem się – obecnie nieco już zapomnianego – pojęcia charak-terów płciowych (Geschlechtscharakter).

(4)

W niemieckim czasopiśmiennictwie poja-wia się ono po raz pierwszy w XVIII w. na oznaczenie „psychologicznych właściwości płci korespondujących z fi zjologicznymi”, które znajdują swoje wyraźne odzwiercie-dlenie w  podziale pracy (s. 48). Według Hausen kryjąca się za tym hasłem próba przypisania naturalnych cech gatunkowych mężczyzn i kobiet, a więc ustalenie istoty męskości i kobiecości, to nic innego jak po prostu melanż biologii i  przeznaczenia. Unaukowienie podstaw kategorii charakte-rów płciowych (medycyna, psychologia, psychoanaliza) spotęgowało proces wyzna-czania ram kobiecości, w których mieściły się takie cechy, jak: nieracjonalność i emo-cjonalność oraz sfera domowa (małżeństwo, rodzina) jako naturalny obszar działania kobiet. Podobnie zawężająca defi nicja inter-pretacyjna nie obejmowała „racjonalnych, kulturotwórczych” mężczyzn, którym pozo-stawia się szeroki margines swobody i po-zwala na realizację bardziej różnorodnych scenariuszy życiowych zarówno w obszarze prywatnym, jak i  publicznym. Stąd opis charakterów płciowych staje się ideologicz-nym zapleczem patriarchalnej władzy i le-gitymizuje płciowy podział obowiązków.

Aby zilustrować siłę oddziaływania i znaczenie polaryzacji charakterów płcio-wych na życie społeczne, Hausen analizuje przez kogo i dzięki jakim autorytetom do-konała się redefi nicja ról płciowych rozpo-częta wypowiedziami o charakterach płcio-wych. Pojęcie charakterów płciowych oraz powiązany z tym system wypowiedzi i prze-konań funkcjonujących w określonym cza-sie historycznym (rozwój kapitalizmu)

w  społeczeństwie niemieckim jest też asumptem do zbadania historii przemian rodziny i  statusu osadzonych w  niej po-szczególnych jednostek. Na tym tle pokaza-ne są procesy emancypacyjpokaza-ne z uwzględnie-niem ich podłoża klasowego. Jak donosi Hausen, historiografi a nie interesowała się dotąd rozdziałem ról płciowych mieszczań-stwa zajmującego się przemysłem i rzemio-słem. Dlatego nie wiadomo, od kiedy do-kładnie grupy te mogły pozwolić sobie na ograniczenie działalności kobiet tylko do rodziny (s. 78). Prezentowana analiza dys-kursu związanego z kategorią charakterów płciowych, mimo niewątpliwego waloru poznawczego, jest zbiorem interesujących, acz tylko luźno powiązanych ze sobą obser-wacji i nie opiera się na gotowych wynikach systematycznie prowadzonych badań.

Kolejny artykuł – „Matki i synowie na rynku towarów i  symboli – Niemiecki Dzień Matki 1923–1933” – dotyka proble-matyki wydawałoby się banalnej, gdyż za-gadnieniu macierzyństwa oraz społecznej roli matek przyglądano się już z różnych perspektyw, i to wielokrotnie. Hausen, re-konstruując próby ujęcia i prezentacji tego tematu na forum publicznym, doświadczyła – o  czym sama wspomina – rozmaitych problemów. Po pierwsze, okazało się, że ba-dania nad historią obchodów Dnia Matki w Republice Weimarskiej łączą na bardzo wielu wzajemnie warunkujących się pozio-mach kwestie gospodarcze, społeczno-kul-turowe i polityczne (por. s. 89). By rozjaśnić te nieco zawiłe kwestie, co jest podmiotem, a co motorem przemian historycznych, ba-daczka opisuje nie tylko samą uroczystość

(5)

i jej oprawę, ale odnosi się również do trud-nych warunków życia i pracy mężatek w la-tach dwudziestych XX w. oraz uwarunko-wań ideologicznych, którym podlegało nie-mieckie społeczeństwo. Na tym tle innego znaczenia nabiera społeczna akceptacja święta matek. Dostrzegamy skuteczność działań różnych instytucji o  charakterze propagandowym wspierających kult matki i promujących macierzyńskość, higienizację społeczeństwa i utrzymanie dbałości o strój, pielęgnację dziecka etc. – i to pomimo ro-snącej chęci samostanowienia kobiet, zwią-zanej z ich obecnością na rynku pracy, czy też niewystarczającej opieki instytucjonalnej dla dzieci oraz niemożności scedowania czę-ści obowiązków na mężczyznę, a w konse-kwencji zmniejszania się liczby urodzeń (głównie poprzez aborcję, nie zaś antykon-cepcję).

Drugim powodem trudności w opraco-waniu tej problematyki jest niebezpieczny, bo emocjonalnie zaminowany teren, na któ-ry wkracza Hausen. Przedmiotem refl eksji czyni bowiem niejawne czy zakulisowe wy-miary życia społecznego i identyfi kuje inte-resy przyświecające różnym pressure groups (od kwiaciarzy po wychowawców narodu), które pod płaszczykiem uhonorowania ko-biet matek realizują swoje cele zarobkowe oraz propagandowe. Wytyka ona rozbież-ności między deklarowanymi ówcześnie wartościami a rzeczywistymi praktykami, co – jak zauważa Gary T. Marx – działa jak nośnik społecznego krytycyzmu, demasku-jąc przywileje i system dominacji.

Ważnym wątkiem rozważań Hausen jest także krytyka męskości, a konkretnie

jedne-go z modeli męskości, rozumiana jako kry-tyka kultury idąca w  parze z  tęsknotą za naturą (miłość matki do syna jako wzorzec relacji miedzy naturą rozdającą miłość a na-turą wymagającą miłości). Badaczka zwraca uwagę na fakt, że w czasie I wojny światowej męski świat zatrząsł się w posadach, a spo-łeczeństwo zostało bez cesarza (symbolicz-nego ojca), który dodatkowo rozczarował, nie obroniwszy kraju matczynego (por. s. 139). Kryzys męskości pogłębiał się wraz ze wzrostem emancypacji kobiet, które mu-siały poradzić sobie bez mężczyzn. Wycho-wawcy narodu konstruujący Dzień Matki mieli nadzieje, że święto to przyniesie inte-grację narodu, odnowienie męskości i przy-wróci rodzinność (dzietność). Prowadzi to autorkę do konkluzji, że ofi cjalne ceremonie nie miały nic wspólnego z uczczeniem do-tąd mało poważanej pracy matek czy uwol-nieniem ich z  trudnej sytuacji życiowej, w której musiały stawić czoło podwójnym obowiązkom – pracowniczym i domowym – a praca matki była traktowana jako atry-but płci, nie zaś jako społeczne dokonanie.

Niezwykle ciekawym fragmentem re-cenzowanej publikacji są dwa krótkie roz-działy o wpływie postępu technicznego na procesy emancypacji. Zarówno w artykule poświęconym społecznemu i ekonomiczne-mu znaczeniu maszyny do szycia, jak i w eseju o gospodarce i porządku płci ma-my do czynienia ze sceptyczną postawą ba-daczki wobec przekonania, że motorem uniezależnienia się kobiet może być tylko rozwój techniki.

W pierwszym z nich, zatytułowanym:

(6)

Maszyna do szycia w świetle historii spo-łecznej”, autorka skupia się (nie przez przy-padek) na małym – z punktu widzenia hi-storii industrializacji – urządzeniu, jakim jest maszyna do szycia. Jest ono bowiem „hybrydą pomiędzy urządzeniem domo-wym a  produkcyjnym”, co dało Hausen możliwość analizy w poprzek różnych kate-gorii, obejmujących zarówno sferę domową i publiczną, konsumpcję, ale też i produk-cję. Ponadto praca przy maszynie została zaaprobowana przez ówczesne społeczeń-stwo niemieckie jako moralnie dopuszczal-na dla kobiet, a więc mogły one ofi cjalnie zarabiać. Co ciekawe, nie zmieniło to ich trudnego położenia. Jako przyczyny należy wymienić, po pierwsze, niezwykle silną konkurencję w branży odzieżowej (mimo że stale rosło zapotrzebowanie na siłę roboczą, była ona jednak ciągle zaspokajana przez rzesze kobiet, które oderwano od dorabia-nia rodzinnego np. w rolnictwie) przyczy-niającą się do obniżenia płac wśród szwa-czek; po drugie, z racji głównie chałupni-czego charakteru pracy szwaczek, integrację pracy zarobkowej z  życiem rodzinnym, a tym samym czasowe i fi zyczne przeciąże-nie kobiet; i wreszcie po trzecie, rozprosze-nie miejsc pracy i pracodawców powiązane z  brakiem zabezpieczeń społeczno-zdro-wotnych dla kobiet. Należy wspomnieć również o dyskryminującym kobiety nie-mieckim prawie o stowarzyszeniach, a tak-że o  cenie za maszynę (niewspółmiernie wysokiej do zarobków szwaczek) i obarczo-nym wieloma pośrednikami sposobie dys-trybucji wynalazku Elisa Howe’a. By zdobyć narzędzie pracy, kobiety zwiększały

inten-sywność i długość pracy do granic wytrzy-małości. Hausen konkluduje swe rozważa-nia o pracy przy maszynie stwierdzeniem, że nie spełniła ona funkcji emancypacyj-nych, choć zapewniała zarobki i pomagała redukować wydatki na ubrania. Była jednak pracą monotonną, niskopłatną i bez znacze-nia społecznego.

„Gospodarka a porządek płci. Esej” jest

drugą ze wspomnianych prac, która kon-centruje się na zależnościach między spo-łecznym podziałem pracy a postępem tech-nicznym i rozwojem gospodarczym. Tym razem autorka w  centrum uwagi stawia stereotypy powiązane z czterema modelami interpretacyjnymi utrudniającymi ocenę znaczenia płci w  rozwoju gospodarki. Pierwszy z nich dotyczy pracy fabrycznej kobiet. W  XVIII/XIX w. uznawano ją za oznakę rozkładu porządku społecznego, tak samo jak za naturalne i niebudzące wątpli-wości uznano oddalenie od rodziny płci męskiej. Hausen zastanawia się, dlaczego tak się stało, skoro kobiety wykonywały wcześniej różne, czasem nawet ciężkie prace porządkowo-pomocnicze. Przy tej okazji przygląda się również innemu skostniałemu schematowi myślowemu: podziałowi na prace kobiece i męskie. Jak twierdzi, nie ma żadnych dowodów na to, iż mężczyźni nie są zdolni do wykonywania prac tzw. kobie-cych, czyli prostych i monotonnych. I – po-dobnie – braki w umiejętnościach kobiet nie mogą być, jej zdaniem, jedynym wytłu-maczeniem niedopuszczania ich do wyko-nywania pewnych zadań, bowiem również mężczyźni wykazywali się brakiem kwalifi -kacji w  przypadku np. obsługi nowych

(7)

urządzeń etc. Hausen zachęca do porówna-nia zarobków przedstawicieli obu płci, co rozjaśnia nieco sytuację na rynku pracy, choć jej ostatecznie nie klaryfi kuje.

Dywagacje te stały się zalążkiem do roz-ważań nad kategorią „kwalifikacji”, które zostały zaanektowane jako przywilej płci męskiej, a po zniesieniu przymusu cechowe-go zaciekle bronione (nawet do dziś). Dla autorki Porządku płci… zastanawiające są dwie kwestie. Pierwsza: czemu w przypadku umiejętności tylko kobiecych nie mówi się o kwalifi kacjach? Współczesnym przykła-dem na umniejszanie kobiecym zawodom i umiejętnościom może być nazywanie kwa-lifikacji (np. w  zawodzie przedszkolanki) predyspozycjami; druga: dlaczego i kiedy fakt niskich płac kobiet (wcześniej oczywi-sty) został zinterpretowany jako skutek ni-skich kwalifi kacji? Szukając przyczyn tego zjawiska, Hausen jako jedno z  rozwiązań wymienia „ciche wspólnictwo mężczyzn po-nad podziałami klasowymi”. W  tym celu przeprowadza symulację myślową, w której zastanawia się, dlaczego droższej siły robo-czej (męskiej) nie zastępowano tańszą (ko-biecą), co z kapitalistycznego punktu widze-nia byłoby bardziej uzasadnione. Badaczka stawia też pytanie, dlaczego (jeśli chodziłoby o kwalifi kacje) wcześniej nie przyuczano ko-biet do pracy przy innowacyjnych maszy-nach. Zatrudnianie kobiet byłoby bardziej racjonalne również z tego względu, że kobie-ty mniej się buntowały i nie strajkowały tak często jak mężczyźni. Do tej pory nie znamy odpowiedzi na tak postawione pytania.

Kolejny punkt, na który Hausen zwraca uwagę, dotyczy sytuacji, w której kobiety

przestają grać marionetkowe role na rynku, a  stają się podmiotami aktywnymi czy wręcz zagrażającymi dotychczasowemu sta-tus quo. W  erze cechów rzemieślniczych pojawiło się i od tamtej pory wciąż utrwala – przybierające postać obaw – twierdzenie, że „kobiety wypierają mężczyzn z ich miejsc pracy” (s. 184). Z historycznego punktu wi-dzenia, twierdzi Hausen, wiadome jest, że w  takich obszarach, jak: administracja, sprzedaż i monotonne prace cząstkowe ro-snący popyt na siłę roboczą był zaspokajany przede wszystkim przez kobiety. Wysuwa ona też tezę, że zaniepokojenie mężczyzn „tym procederem” pojawiło się w wyniku samego przejścia kobiet z  nieformalnego (przydomowego, przyfolwarcznego) do sformalizowanego rynku pracy. Współcze-snym przykładem emocjonalnej reakcji na zawodowe sukcesy kobiet może być dysku-sja, jaka rozgorzała w mediach, gdy na czele redakcji „New York Timesa” po raz pierw-szy w jego 160-letniej historii stanęła kobie-ta – Jill Abramson. Zaskakujące jest, że tego typu zdarzenie w XXI w. może budzić zdzi-wienie (pomijam kwestię prawdziwie szo-kującą, czyli fakt, że doszło do tego dopiero w XXI w.). Jednak w kontekście obaw o „na-leżne” mężczyznom miejsca pracy owe przesadne reakcje można interpretować ja-ko wyraz lęku: oto został rozbity ja-kolejny „szklany sufi t” i nic już nie chroni męskich zasobów zawodowych2. Ostatecznie oprócz tego typu „michałków” trudno

o jakiekol-2 Podobne reakcje wywołało przyznanie Oskara kobiecie (po raz pierwszy) w kategorii „za reżyserię”.

(8)

wiek twarde wskaźniki mogące świadczyć o feminizacji siły roboczej, bowiem prawie wszystkie bieżące dane dotyczące rynku pracy przedstawiane w kontekście płci są niekorzystne dla kobiet. Co więcej, specja-liści wskazują nawet, że mamy do czynienia z procesem odwrotnym. Jak pisze Mazur--Łuczak: „[m]it, że kobiety odbierają męż-czyznom pracę w sytuacji, gdy to on powi-nien być »prawdziwą głową rodziny« roz-mywa się z  rzeczywistością, coraz więcej mężczyzn wkracza w sferę zawodów i sek-torów dość silnie do tej pory sfeminizowa-nych, co oczywiście idzie w parze ze zmianą prestiżu i nazwy danego stanowiska oraz podniesieniem pensji. W  ten sposób za-miast stanowiska maszynistka pojawiło się stanowisko technika komputerowego, a miejsce nauczycielki języka obcego zajął lektor”3.

Ostatnim z  czterech wspomnianych „modeli” jest w zasadzie teza – powtórzona z wcześniejszych rozdziałów, ale rozszerzo-na o kilka elementów – o maszyrozszerzo-nach jako towarach emancypacyjnych, wyzwalających tylko kobiety z prac i przestrzeni domowej. Mężczyźni „muszą” walczyć z maszynami w obronie swoich miejsc pracy czy przywi-lejów. Warto zaznaczyć, że wszystkie wska-zane przez Hausen kwestie znajdują swój wyraz w organizowaniu i wartościowaniu pracy. I  nawet jeśli dochodzi do jakichś zmian w tym zakresie, to nowy kształt po-działu pracy, jak podkreśla badaczka, musi

3 J. Mazur-Łuczak, Sytuacja kobiet na rynku

pracy [w:] Kobiety, feminizm, demokracja, B.

Bo-gusławska (red.), Warszawa 2009, s. 114.

zostać uznany za „sprawiedliwy”, a więc ko-nieczne jest odnowienie konsensusu co do tego, że mężczyźni wykonują prace o wyż-szym statusie, a kobiety – niżo wyż-szym. Podsu-mowując, proces ten warunkowany jest zakorzenionymi w kulturze mniej lub bar-dziej sędziwymi przekonaniami polityczno--społecznymi na temat roli kobiet oraz męż-czyzn i nie jest wynikiem wolnej gry podaży – popytu na rynku pracy (s. 196). Funda-mentalizm rynkowy nie znajdzie więc żad-nego uzasadnienia w praktyce społecznej bez uwzględnienia kontekstu politycznego i kulturowego.

W prezentowanym zbiorze artykułów nie zbrakło również krótkiej wypowiedzi Karin Hausen na temat „przestrzennych” mechanizmów regulujących formy społecz-nej aktywności kobiet. Praca z 1989 r. zaty-tułowana „Przestrzeń publiczna i prywat-ność. Konstrukcje polityki społecznej a hi-storia relacji płci” stawia pod znakiem za-pytania sensowność używania dychoto-micznej kategorii public–private jako histo-riografi cznego instrumentarium. Badaczka przypomina, że w XVIII i XIX w. w niem-czyźnie podział ten nie był czymś oczywi-stym, czy nawet przeciwstawnym. Dopiero w późniejszym okresie zyskał miano kon-strukcji ideologicznej odpowiadającej po-trzebie normatywnego umocowania relacji płci (dom – kobieta, kultura – mężczyzna). Fakt, że nie jest on czymś ponadczasowym i  uniwersalnym powoduje, iż należałoby krytycznie przyjrzeć się jego zasięgowi, zna-czeniu i – ze szczególnym uwzględnieniem – zakresowi władzy przypisywanemu każ-dej ze sfer.

(9)

Ostatnia z rozpraw, napisana w 1986 r., dotyczy patriarchatu oraz pożytków i wad płynących z posługiwania się tą koncepcją na gruncie aktywności politycznej i nauki femi-nistycznej. Bez wątpienia, twierdzi Hausen, walka z patriarchalizmem jest skutecznym i czytelnym hasłem drugiej fali feminizmu. Jednocześnie stanowi koncepcję nieprecy-zyjną, posługującą się skrótami myślowymi, mającą pretensje do nieuprawnionego uni-wersalizmu – co udowadnia badaczka doko-nując krótkiego historycznego przeglądu użycia tego słowa – wytrychu. Co więcej, pesymistyczna „mantra o  tysiącletniej wszechobecności patriarchatu” (s. 222) może być też rozpatrywana jako blokująca prze-miany emancypacyjno-polityczne i  mało płodna poznawczo. Dużo bardziej obiecują-ce w  zakresie badania nierówności relacji płci, według tej autorki, wydają się studia nad indywidualizmem i familiaryzmem. Hausen – choć może nie artykułuje tego wprost – do-strzega kryzys rodziny patriarchalnej (co dobitnie potwierdzi również Manuel Ca-stells, w Sile tożsamości pisząc, że „jeśli weź-miemy pod uwagę najbardziej tradycyjną wersję patriarchalizmu, mianowicie, parę małżeńską z dziećmi, gdzie jedynym żywicie-lem rodziny jest mężczyzna, a kobieta jest pełnoetatową gospodynią domową, to odse-tek takich rodzin spada do 7% wszystkich gospodarstw domowych”) i dostrzega rów-nież potrzebę gruntownego przebadania społeczeństwa zdominowanego przez męż-czyzn; jednak bez popadania w schematycz-ność patriarchalnych oskarżeń.

Wśród wielu feminizujących prac książ-ka Karin Hausen Porządek płci. Studia

hi-storyczne wyróżnia się na polskim rynku,

dając okazję do wgłębienia się w problema-tykę płci jako kategorii historycznej; kon-centruje się na problematyce związanej ze zmiennością w czasie i przestrzeni defi nio-wania ról płciowych oraz z próbą odcyfro-wania mechanizmów utrwalania i przeka-zywania istniejącej hierarchii płci. Skłania to również czytelnika do namysłu nad współczesną postacią pojęć „męski” i „ko-biecy”. Gender (choć autorka praktycznie nie używa tego pojęcia) jest tu traktowana jako kategoria, którą można kształtować zgodnie ze społecznie uznawanymi warto-ściami. Co w  konsekwencji, jak zauważa Barbara Szacka, po pierwsze, uprawomoc-nia równościowe dążenie do zmian, a po drugie otwiera rozległe pole badań o wiel-kim znaczeniu praktycznym4.

Na tym tle ciekawe wydaje się stwier-dzenie profesor Andrzeja Zybertowicza, który ogłosił5 w  „Gazecie Wyborczej”, że „myślenie genderowe może być szkodliwe dla świadomości społecznej”. Jedną z przy-czyn upatruje on w pochopnym rozstawa-niu się z  tradycyjnymi ramami rozwoju społecznego, które przynosi więcej proble-mów niż ich rozwiązuje. Niestety, w krótkim wywiadzie nie ma miejsca na rozwikłanie – jak sądzę – kluczowego6 zagadnienia „ko-mu tak naprawdę” (poza ogólnym

i osta-4 B. Szacka, Gender i płeć [w:] Gender

w spo-łeczeństwie polskim, K. Slany (red.), Kraków 2011,

s. 19.

5 Data dzienna: 28.04.2011.

6 Z punktu widzenia „zakulisowych wymia-rów życia społecznego”, a więc bliskiego profeso-rowi Zybertowiczowi.

(10)

tecznie nicniemówiącym „społeczeń-stwem”) dostarcza owych problemów. Kor-poracjom? Bogatym? Mężczyznom? Być może krótka refl eksja nad przeszłością ka-tegorii płci w duchu konstruktywistycznym pozwoliłaby na stwierdzenie, że „tradycyj-ny”, nie dla wszystkich (być może nawet nie dla większości) oznacza „najlepszy/jedyny z możliwych”. Trudno też w tym przypadku mówić o „pochopności” porzucania dotych-czasowego toru rozwoju, zwłaszcza jeśli uwzględnimy fakt, że mimo wielu punktów zwrotnych w historii (np. transformacja), porządek płci wpisany w strukturę społecz-ną jest konsekwencją osiemnastowiecznych dyskursów na temat wzorów kobiecości i męskości.

Proponowana przez Hausen polemika z ofi cjalną wersją historii (można by rzec: jej męską wersją zakładającą całościową inter-pretację dziejów i hierarchizację zjawisk) oraz podejmowane przez nią próby przy-wracania obszarów przeszłości dotychczas objętych ekskluzją wpisują się w  pewien szerszy trend tzw. zwrotu pamięciowego (memory boom)7. Zjawisko redefi niowania przeszłości dotyka wielu sfer życia społecz-nego, również problematyki marginalizo-wanej dotąd narracji kobiecej. Zaś dyskurs naukowy nie jest jedynym, który się mu poddaje. Obejmuje on również sferę polity-ki, publicystypolity-ki, działań instytucjonalnych czy przekazy medialne. Ta przyjęta przez autorkę perspektywa pozwala stworzyć

cie-7 D. Margiel-Korczewska, Tropem zwrotu

pamięciowego, „Kultura Współczesna” 2010, nr 3,

s. 227.

kawą listę przemilczeń czy przeinaczeń funkcjonujących w historii na temat życia kobiet, ich obecności na rynku pracy czy ogólniej – w przestrzeni publicznej.

Na zakończenie należy odnotować rów-nież dobrą jakość tłumaczenia tej publika-cji, co uwidacznia się szczególnie przy prze-myślanym zastosowaniu przez tłumaczkę określenia „porządku płci”

(Geschlechte-rordnung). Wydaje się ono najmniej

obar-czone apriorycznym wartościowaniem, będąc bardziej neutralne niż „reżim płci”, który jako opresyjny dla jednej z płci narzu-całby konkretny, współczesny punkt widze-nia. Z kolei „ład płci” zbyt mocno mógłby kojarzyć się albo z socjalistyczną nowomo-wą ładu społecznego, albo z  porządkiem wynikającym z konsensusu akceptowanym przez członków całej społeczności – z czym nie mamy tu do czynienia. Warto dodać, że

Porządek płci… pomyślany jest tylko jako

część szerszego projektu translacyjnego Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie (seria Klio), który ma rozpro-pagować – głównie wśród humanistów – niemieckie prace historiografi czne powsta-łe w okresie powojennym. Czekamy więc na kolejne tomy tego wydawnictwa!

Karolina Grabowska-Garczyńska Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z dobroci serca nie posłużę się dla zilustrowania tego mechanizmu rozwojem istoty ludzkiej, lecz zaproponuję przykład róży, która w pełnym rozkwicie osiąga stan

Zgodnie z zało eniami pracy wszystkie tłuszcze zastosowane do wytworzenia ciast francuskich ró niły si istotnie statystycznie pod wzgl dem zawarto ci izomerów trans

The poems are an interesting testimony to the situation of the Polish Brethren in Lithuania after the death (in 1565) of the patron of this religious belief, Mikołaj ‘the

Tragikomiczna pamfletowość listów Lechonia łączy się zresztą z jego specy‑. ficznym poczuciem humoru, widocznym też w absurdalnej zabawie prowadzonej z Grydzewskim na temat

Ty, Wiesiu, zapamiętaj to sobie, ty się dobrze przyglądaj, co ja robię, ty się ucz myśleć, tu jest samochód a nie uniwersytet.. Taki ciężar - powiada

Oœœw wiia ad dcczze en niie e S Stto ow wa arrzzyysszze en niia a P Prrzze ed dsstta aw wiicciie ellii IIn nn no ow wa accyyjjn nyycch h F Fiirrm m F Fa arrm ma acce eu

Poprawną metodę uznajemy, gdy uczeń wykorzysta odpowiednie dane z zadania, a np. popełni błąd rachunkowy, przestawi cyfry. Za poprawne obliczenia przyznajemy punkt pod warunkiem,

Wszystkie poprawne odpowiedzi - 3p Trzy lub cztery poprawne odpowiedzi – 2p Tylko dwie poprawne odpowiedzi – 1p Jedna odpowiedź poprawna lub żadna –