współczesną formę. Chodzi też o coś wię-cej – Filozofi a kultury zawdzięcza wiele pi-sarstwu autora fi lozofi i form symbolicz-nych. Chodzi przede wszystkim o świado-mość dynamicznego, historycznego rozwo-ju kultury, ale też o sposób wykładu. Po-dobnie jak Cassirer, Konersmann konstru-uje swój wywód pieczołowicie odtwarzając zasadnicze momenty rozwojowe interesu-jącego go zagadnienia. Podobnie jak i on, stara się pozostawać niejako w cieniu, nie-nachalnie prezentując swój własny punkt widzenia. Dzięki temu książka może rze-czywiście spełnić rolę wprowadzenia. Czy-telnik stopniowo zaznajamia się historią kształtowania się fi lozofi cznej refl eksji na jej temat, myślenia, które nie daje się spro-wadzić do sumy indywidualnych, świado-mych przedsięwzięć poszczególnych twór-ców, ale niedającej się też wyprowadzić jednie z uwarunkowań historycznych. „Chytrość rozumu – pisze na zakończenie Konersmann – realizuje się jako kultura, a nie w historii” (s. 147).
Ralfowi Konersmannowi udaje się łą-czyć erudycję wywodu i jego przystępność. Odwołania do Kanta i Cassirera, do Bacona, Rousseau i Simmla są bardzo czytelne, jak-kolwiek lektura Filozofi i kultury z pewno-ścią dostarczy więcej satysfakcji czytelniko-wi obeznanemu już nieco z ich koncepcja-mi. Jest to zatem rodzaj wstępnego prze-wodnika bardziej po fi lozofi cznym rozu-mieniu kultury, a nie po samej fi lozofi i, gdyż zakłada pewną jej znajomość przez czytel-nika. Przewodnika tym lepszego, że bardzo starannie wydanego, zaopatrzonego zarów-no w bibliografi ę, którą sporządził sam
au-tor, jak i w wykaz prac z zakresu fi lozofi i kultury dostępnych w języku polskim.
Adam Grzeliński
Karolina Grabowska-Garczyńska (rec.): Pippa Norris, Ronald Inglehart, Wzbiera-jąca fala. Równouprawnienie płci a zmia-na kulturowa zmia-na świecie, Warszawa 2009, Państwowy Instytut Wydawniczy, ss. 239. Wzbierająca fala doskonale wpisuje się w popularny obecnie trend na rynku wy-dawniczym – publikacji poświęconych rów-nouprawnieniu. Problematykę tę ujmuje jednak w sposób odmienny od mainstre-amowego, nie skupia się bowiem na strate-giach funkcjonowania płci czy na różnicach między nimi. Niemniej lektura książki mo-że być pomocna w walce ze stereotypami narosłymi wokół tych kwestii. Praca ta pier wszy raz została opublikowana w 2003 r., w Polsce zaś pojawiła się dopiero po sześciu latach. Jej autorami są amerykań-scy naukowcy politologowie: Pippa Norris i Ronald Inglehart (znany ze swych wcze-śniejszych inicjatyw badawczych – Europe-an i World Values Survey, EVS i WVS). Wy-niki tych cyklicznie prowadzonych (1981– 2001), reprezentatywnych badań socjolo-gicznych o charakterze porównawczym stały się podstawą do ich wspólnych rozwa-żań na temat procesów emancypacyjnych jako części szerszych zmian kulturowych.
W prezentowanej rozprawie wyróżnić można dwa wątki tematyczne. Pierwszy do-tyczy przyczyn wzbierającej fali równo-uprawnienia płci. Wprowadzeniem do tej
problematyki jest (niekiedy bardzo szczegó-łowy) opis zróżnicowanej sytuacji kobiet na świecie. Badacze próbują wytłumaczyć wy-stępujące na poziomie społeczeństw nie-równości, posługując się rozmaitymi wskaź-nikami systemowymi (HDI, PKB, poziom demokracji mierzony wskaźnikiem Gasti-la), miernikami pomyślności (umiejętności czytania i pisania, uczestnictwo w sile robo-czej, stopa ubóstwa, śmiertelność, edukacja wśród dzieci) czy wskaźnikami genderowy-mi (Wskaźnikiem Rozwoju Uwzględniają-cym Płeć – GDI, Wskaźnikiem Relatywne-go Statusu Kobiet – RSW). Pozytywnych zmian w statusie kobiet upatrują głównie w procesie modernizacji społecznej i zależ-nych od niego czynnikach kulturowych (tj. normy społeczne, wierzenia, uznawane wartości).
Etapy modernizacji decydują o propo-nowanej przez autorów klasyfi kacji społe-czeństw i państw. Linia podziału przebiega od tradycyjnych, biednych społeczeństw agrarnych, gdzie główną rolą kobiet jest ro-dzenie i wychowanie dzieci; poprzez indu-strialne, w których mamy do czynienia za-równo z regresem, jak i postępem w kwestii równouprawnienia (kobieta na rynku pra-cy, ale i spadające wskaźniki dzietności czy zniesienie ochrony socjalnej rodziny); do bogatych, postindustrialnych (najczęściej wzorcowych pod tym względem krajów skandynawskich), gdzie społeczny, ekono-miczny i polityczny status kobiet jest nie-zwykle wysoki, jeśli nie najwyższy na całym świecie.
Ewolucja społeczeństw obejmuje dwa spójne wymiary zmian: socjoekonomiczne
oraz kulturowe. Trudność w ocenie ich wpływu na procesy emancypacyjne kobiet wynika z tego, iż wymiary tych przeobrażeń przeplatają się. Jedne są korzystne (np. zwiększenie etatów), inne nie (np. prywaty-zacja, zmniejszenie pomocy społecznej), dotyczy to zwłaszcza sfery kultury, nie ma tu bowiem prostego, jednokierunkowego związku przyczynowo-skutkowego. Może-my jednak stwierdzić – dokonując porów-nania między społeczeństwami – że im bo-gatsze i lepiej rozwinięte kulturowo pań-stwo, tym bardziej egalitarne. Chociaż i od tej reguły istnieją wyjątki (np. Japonia). Na postawy wobec równości płci mogą bowiem mieć wpływ różnorodne, często charaktery-styczne tylko dla danego kraju, czynniki, tj. historyczna rola państwa (np. w reżimie ko-munistycznym), czy spuścizna religijna (np. w Arabii Saudyjskiej).
Analizując określony typ społeczeń-stwa, badacze ustalili, że osoby najlepiej wykształcone i najbardziej zamożne dekla-rują liberalną postawę wobec równości płci, i odwrotnie, biedni i gorzej wyedukowani są bardziej zachowawczy w przyznawaniu praw grupie upośledzonej. Z kolei porów-nanie poglądów kobiet i mężczyzn dowo-dzi, że w społeczeństwach postindustrial-nych mają zgoła inne podejście w tej kwe-stii. Kobiety, naturalnie, mocniej popierają ideę równouprawnienia. A co ciekawe – w państwach tradycyjnie zorientowanych – w równej mierze co mężczyźni akceptują asymetrię między płciami. Analiza grup wiekowych natomiast wskazywała egalitar-ność młodszego pokolenia w podejściu do ról płci (poza krajami agrarnymi i
biedny-mi). Postawy starszych są bardziej konser-watywne, bez względu na typ społeczeń-stwa. Dotyczy to głównie kobiet i wynika najczęściej z ich religijności (por. s. 28).
Roli wierzeń i związanych z nimi prze-konań na temat równości płci poświęcony jest osobny rozdział. Obok rodziny i mass mediów, religia jest fi larem dominującego modelu wychowawczego. Nic więc dziwne-go, że określa normy i wartości, wyznacza prawa, zasoby i zakres uprawnień obu płci. „Rodzaj religii czy przynależność do sekt – jak podkreślają badacze – ma dużo większe znaczenie dla równouprawnienia płci niż stopień religijności” (s. 81). Dlatego islam, najbardziej restrykcyjny, jest postrzegany jako najsilniejsza bariera dla procesu eman-cypacyjnego i istotny czynnik hamujący dostęp kobiet do stanowisk wybieralnych. Jednakże – odnotowują Inglehart i Norris – obok modernizacji, również sekularyzacja napędza procesy emancypacyjne. Łączy się ona bowiem z liberalizacją postaw wobec seksualności. Tym samym działa wyzwala-jąco na kobiety, gdyż prowadzi do zmian w podstawowych wartościach moralnych i reguluje postawy wobec rozwodów, abor-cji, homoseksualizmu i niekiedy nawet pro-stytucji. Autorzy zmiany te postrzegają ra-czej jako stałe tendencje, nie zaś efemerycz-ne zjawiska.
Również w pierwszej części książki po-litolodzy dobitnie stwierdzają, że do osią-gnięcia równości płci sama zmiana kulturo-wa nie wystarczy, ale jest jej kulturo-warunkiem koniecznym (zwłaszcza zmiana świadomo-ści i przekonań). Wskaźnikiem zajświadomo-ścia zmiany miałby być postmaterializm. Pojęcie
to ukuł Inglehart na zjawisko syndromu kulturowego, obejmującego takie elementy, jak: zastępowanie obyczajowości religijnej świecką, rezygnacji z fi zycznego czy mate-rialnego bezpieczeństwa na rzecz lepszej jakości życia, swobodnej ekspresji, większej wrażliwości na prawa człowieka, tj. prawo do aborcji, rozwodu etc. (s. 178). Główna teza Wzbierającej fali mówi więc, że w pro-cesach emancypacyjnych wartości są rów-nie ważne jak stan gospodarki.
Drugi wątek tematyczny książki kon-centruje się na konsekwencjach równości płci. Zwłaszcza na politycznych aspektach tego zagadnienia, tj. aktywizm polityczny, obywatelski i protestacyjny. Najważniej-szym skutkiem równościowych zmian w społeczeństwach postindustrialnych jest systematycznie rosnąca liczba zaangażowa-nych w sprawy publiczne kobiet i ich sposób funkcjonowania na arenie politycznej. Mi-mo tych niewątpliwie ważnych następstw we wszystkich wymienionych wyżej for-mach działalności kobiety, jak wskazują ba-dania, nadal są grupą mniejszą i mniej ak-tywną (we wszystkich typach społeczeństw). Co oznacza, że mniej chętnie podpisują pe-tycje, działają w partiach, związkach zawo-dowych czy organizacjach NGO. Nie uczest-niczą też w takim samym stopniu co męż-czyźni w bojkotach, wyborach, a nawet w dyskusjach o polityce. Na tym tle cieka-wym wyjątkiem są alternatywne kanały działalności politycznej zajmujące się po-mocą i edukacją, gdzie kobiet jest nieco wię-cej, niż mężczyzn. Co może mieć pozytywny wpływ, jak zauważył Robert Putman, na ka-pitał społeczny – budowanie zaufania. Przy
tej okazji badacze stwierdzają, iż proporcja płci w organizacji w dużej mierze zależy od tego, czym ona się zajmuje. W korzystnym świetle więc jawią się również partie ekolo-giczne czy lewicujące, które są ze swej natu-ry emancypacyjne.
Inglehart i Norris przedstawiają trzy możliwe wyjaśnienia nieegalitarności poli-tyki. Pierwsze, tzw. strukturalne, koncentru-je się na podziałach społecznych związa-nych z religią, wiekiem, regionem zamiesz-kania i klasą. Wiąże się też ono z nierównym rozłożeniem zasobów obywatelskich: czasu, wiedzy, umiejętności. Drugie, o charakterze kulturowym, kładzie nacisk na poglądy i wartości, jakie ludzie wnoszą do procesu wyborczego. Podkreślają, iż poza środkami potrzebna jest też motywacja i zaintereso-wanie aktywnością w sprawach publicz-nych. Różnice w podejściu do tej kwestii pokazują badania WVS/EVS z 2001 r., w których 9% kobiet i 14% mężczyzn uzna-ło politykę za bardzo ważną. Zaś podmioto-wa interpretacja, omawiana jako ostatnia, akcentuje role organizacji mobilizujących, tj. sieci społeczne generowane przez partie i zachęcające ludzi do głosowania. W cyto-wanym już badaniu ponownie mężczyźni częściej niż kobiety mówili, iż codziennie spotykają się z przyjaciółmi, kolegami z pra-cy itp., co sprzyja wciąganiu ich w aktyw-ność polityczną.
Kolejnym ważnym zwiastunem zmian są inne niż dotychczas preferencje wybor-cze kobiet, ich zainteresowania polityczne czy ideologiczne. Aby objąć wszelkie różni-ce między płciami w tych kwestiach, bada-cze wprowadzają pojęcie różnicy płci.
Śle-dzą również ewolucję wzorców zachowań politycznych zdeterminowanych płciowo. Od społeczeństw o tradycyjnej różnicy płci, która zakłada, że kobiety są centroprawico-we ze względu na swoją religijność (i jest to ortodoksyjne wytłumaczenie konserwaty-zmu kobiet), do tych charakteryzujących się nowoczesną różnicą płci, przejawiającą się zmianą sympatii politycznych kobiet w stro-nę lewicy. Rozbieżności w socjoekonomicz-nej sytuacji kobiet i mężczyzn odzwier-ciedlają ich interesy polityczne. Kobiety w warunkach ponowoczesnej niepewności (zwłaszcza te niezależne ekonomicznie i psychicznie, a więc wykształcone i zamoż-ne oraz samotzamoż-ne i mniej zamożzamoż-ne) żądają od państwa ochrony socjalnej, dlatego ich poglądy wyewoluowały w tę, a nie inną stro-nę.
Autorzy Wzbierającej fali przyczyn ko-rzystnych zmian w politycznej aktywności kobiet upatrują przede wszystkim w prze-obrażającym się stylu ich życia w społeczeń-stwach postindustrialnych, nie zaś przeła-maniu barier instytucjonalnych (tj. koszt składki w partii czy wadliwa struktura sys-temu wyborczego). Jak wskazują, zasadni-cze znazasadni-czenie dla mobilizacji politycznej mają systematycznie wzrastające wskaźniki skolaryzacji kobiet (oprócz istotnych umie-jętności poznawczych czy wiedzy praktycz-nej, wykształcenie dodaje pewności siebie, a więc i zwiększa chęć głoszenia własnych poglądów) oraz zatrudnienia (co ułatwia dostęp do sieci organizacji społecznych).
Osobnym problemem, któremu Ingle-hart i Norris poświęcają uwagę, jest brak równowagi płci na stanowiskach
przywód-czych w polityce. Ilustracją tej tezy są dane, które mówią, iż kobiety stanowią tylko 1/7 wszystkich parlamentarzystów, 1/10 mini-strów, 1/20 premierów i głów państw w ba-danych krajach. Autorzy omawiają również typy barier napotykane przez kobiety w sfe-rze życia publicznego: strukturalne, instytu-cjonalne i światopoglądowe. Z pewnością poziom rozwoju socjoekonomicznego (słaba infrastruktura zapewniająca opiekę nad dziećmi, analfabetyzm, niewystarczająca opieka zdrowotna) jest ważnym, ale nie wy-starczającym wyjaśnieniem tej znacznej asy-metrii w podziale władzy między płciami, bowiem niektóre biedniejsze kraje mają sil-niejszą reprezentację kobiet w parlamencie niż kraje bogate. Podobnie poziom demokra-cji, zasady gry politycznej czy sposób funk-cjonowania instytucji politycznych decydują o liczbie kobiet w parlamencie. Dominacja tradycyjnej postawy wobec kobiet na stano-wiskach decyzyjnych wpływa na niską repre-zentację i wybieralność kobiet w partiach i urzędach (w Stanach Zjednoczonych mimo wzrostu liczby kobiet w grupach zawodo-wych, z których wyłania się elita polityczna np. prawniczek, nie wzrosła liczba parlamen-tarzystek). Postawy wobec przywództwa po-wiązane są z szerzej rozumianymi ideolo-gicznymi wartościami odnoszącymi się do kwestii moralnych i etnicznych, np. stosunku do rozwodów, eutanazji czy podziału obo-wiązków w domu. W tym kontekście bardzo ważna wydaje się teza, iż to głównie wartości kulturowe są źródłem powodzenia kobiet w wyborach. Egalitarne poglądy w społe-czeństwie na temat przywództwa kobiet za-zwyczaj przekładają się na większą liczbę ich
reprezentantek w parlamencie. Nie jest to jednak zależność ścisła. Badacze wspominają o dwóch przypadkach, gdy kobiet u władzy jest sporo, podczas gdy państwo/środowisko, w którym przyszło im działać, należy raczej do grupy dyskryminujących tę płeć. W pierw-szym strategia parytetu wyprzedza zmiany w opinii publicznej (np. Bośnia, Chiny). W drugim z kolei istnienie sporej grupy kobiet zaangażowanych w politykę prowadzi do zmiany opinii publicznej na bardziej libe-ralną.
Ostatni rozdział poświęcony jest podsu-mowaniom i wnioskom. Najważniejszy z nich dotyczy tego, iż wzrost ekonomiczny i zmiany polityczne, choć mogą poprawić ogólną sytuację kobiet i mężczyzn, nie przy-czyniają się – w sposób automatyczny – do równouprawnienia płci. Mimo dużej imple-mentarności tez tej książki (co sprawia za-pewne poziom ich ogólności) nie wydają się one ani szczególnie nowe, ani zaskakujące. Intuicja i wiedza nawet przeciętnego stu-denta socjologii podpowiada, że wartości, wierzenia i normy mają ogromne znaczenie w każdej dokonującej się zmianie społecz-nej, a więc także w procesie emancypacyj-nym (por. s. 173). Główemancypacyj-nym atutem tej pra-cy są zatem raczej dobrze udokumentowa-ne, unikatowe daudokumentowa-ne, przedstawione w posta-ci tabel i wykresów. Zebrano je z ponad 70 społeczeństw świata, czyli prawie od 80% ludności świata. Imponujący jest zasięg i rozmach tych badań. Uwzględniono w nich również różnorodność badanych krajów – od biednych do bogatych, od ma-łych do olbrzymich etc. Pierwszy raz pod-dano tego typu analizie państwa takie jak
Iran, Wietnam, Maroko czy Zimbabwe. Już te fakty oraz staranność opracowania wyni-ków (na tyle, na ile można ją stwierdzić) powodują, że pozycja ta jest nieocenionym i wszechstronnym źródłem informacji na temat poszczególnych społeczeństw. Szkoda jednak, że autorzy w wielu miejscach po prostu przedstawiają wyniki swoich badań bez ich eksplikacji.
Wypada jeszcze odnotować, iż na końcu książki umieszczono załączniki dotyczące badań. Pierwszy dotyczy klasyfi kacji społe-czeństw pod względem poziomu demokra-tyzacji, liczby ludności, etapu modernizacji oraz tego czy, i w jakich latach, zostały obję-te analizą. Kolejny – wyjaśnia podstawowe pojęcia i mierniki. Znajdziemy tu listę wskaźników rozwoju społecznego, wskaźni-ków politycznych, kulturowych czy demo-grafi cznych oraz ich defi nicje operacyjne. Trzeci załącznik – to nota techniczna o waż-niejszych skalach np. równości płci i religij-ności. Te dodatkowe informacje mogą być ciekawe dla zainteresowanych metodologią badań EVS i WVS, gdyż poza kilkoma skromnymi uwagami w tekście nie znajdzie-my szczegółowych danych na ten temat.
Z pewnością pozycja ta może także uci-szyć krytyczne głosy domagające się „za-przestania badań dotyczących różnic mię-dzy płciami, gdyż te nie potrafi ą wyjaśnić: dlaczego tak niewiele kobiet uprawia zawód licytatora lub dyplomaty, skoro są one znacznie lepsze od mężczyzn w zakresie zdolności werbalnych […]”1. Sądzę, iż
nie-1 A. Titkow, Kobiety, mężczyźni i płeć. Debata
w toku, Warszawa 2003, s. 25.
wątpliwą zaletą tego studium jest to, że zmierza w kierunku nieco innym niż typo-wo genderowy. Bada bowiem przemiany postaw dotyczących równości płci na świe-cie jako część szerszej zmiany społecznej. Odtwarza także mechanizmy procesów emancypacyjnych bez odwoływania się do ideologii feministycznej. Choć tytułowa „wzbierająca fala” to symboliczna asocjacja przedsięwzięć pierwszej, drugiej i kolejnych fal feminizmu, których celem jest równo-uprawnienie kobiet w rozbudowanych sie-ciach władzy, zarówno tej faktycznej, jak i symbolicznej.
Projekt zakrojony na tak szeroką skalę (jak badania EVS i WVS) powinien wzbu-dzić zainteresowanie nie tylko wśród socjo-logów i politosocjo-logów, ale wszystkich badaczy o orientacji humanistycznej. Może też być punktem wyjścia do rozważań na temat te-go, czy „fala równości” obejmie również nasz kraj, jakie czynniki zadecydują o „wy-granej kobiet” w podziale obowiązków do-mowych, na rynku pracy i czy w polityce jesteśmy gotowi na kobietę prezydenta? Wizja przyszłości wydaje się dość jasna, zwłaszcza w dobie dyskusji o parytetach oraz urlopów „tacierzyńskich”. Poza tym „postawy wobec równości wcale nie ukła-dają się w bezładny sposób, ale tworzą spój-ny, dający się przewidzieć wzorzec” (s. 184). Wystarczy więc sięgnąć po książkę Ingle-harta i Norris, by dowiedzieć się, jaki on jest.