• Nie Znaleziono Wyników

Osoba jako podmiot w ujęciu kard. Karola Wojtyły

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Osoba jako podmiot w ujęciu kard. Karola Wojtyły"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Ignacy Dec

Osoba jako podmiot w ujęciu kard.

Karola Wojtyły

Collectanea Theologica 57/3, 5-18

(2)

A

R

T

Y

K

U

Ł

Y

C o lle c ta n e a T h e o lo g ic a 57/1987/ fa sc . II I

k s. IG N A C Y D EC, W R O C Ł A W

OSOBA JA K O PODM IOT

W U JĘ C IU KARD. KA RO LA W O JTY ŁY

W ybór k a rd y n a ła K aro la W ojtyły, m etro p o lity krakow skiego, na Stolicę Sw. P io tra w Rzym ie w skazyw ał, że n a tu ra ln y m bie­ giem rzeczy no w y papież w niesie n a najw yższy u rzą d w Kościele całe sw oje dziedzictw o m yślow e, złączone z w y praco w any m po­ przednio sty lem bycia i działania. T ak się też stało. J u ż pierw sze dni, m iesiące i la ta nowego p o n ty fik a tu potw ierd ziły to, iż now y papież czerpie obficie z tego dziedzictw a, z którego w yrósł, i w k tó ­ ry m tk w ił przez w iele la t swego posługiw ania kapłańskiego, bis­ kupiego i profesorskiego. Ja k ie to było dziedzictwo?

Ju ż pierw szy k o n ta k t poznaw czy z m yślą k a rd y n a ła W ojtyły, prow adzi n a s do stw ierdzenia, iż jego filozoficzno-teologiczna m yśl jest skon cen trow an a w okół p roblem u człow ieka. T rzeba od razu podkreślić, iż b yła to m yśl n a w skroś filozoficzna. Owszem, k a r­ dy n ał W ojtyła, a w cześniej biskup i ksiądz W ojtyła, z ra c ji powo­ łan ia i pełnionych kościelnych fun kcji, podejm ow ał w swoich p u ­ b lik acjach nauk o w y ch także w ą tk i teologiczne, jednakże zasadnicze jego dzieła, a przede w szy stk im stu d iu m M iłość i odpowiedzialność (L ublin 1960) oraz Osoba i c zyn (K raków 1969) p rz y b ra ły k ształt filozoficznej reflek sji n ad człowiekiem .

Można by zapytać, dlaczego ksiądz k a rd y n a ł ividzial potrzebę u p raw ian ia n a jp ie rw filozofii człow ieka, dlaczego jego dziedzictwo m yślow e, k tó re w niósł na biskupią stolicę w Rzym ie, w przew a­ żającej części m iało c h a ra k te r w łaśnie filozoficzny? Odpow iedź na te p y tan ia zn ajdziem y u samego au to ra. W spom ina o ty m ksiądz k a rd y n a ł w e W stępach do w yżej w spom nianych dzieł \ W yznaje tam , iż po trzeba pogłębionej reflek sji n a d człow iekiem b yła podyk­ tow an a nie ty le w zględam i teorety czn y m i, ale p rak ty czn ym i. Z ro­ dziła się nie ty le p rzy k ated rze profesorskiej, ile pod w pływ em p rac y duszpastersk iej, a potem w w y n ik u w y m ian y dośw iadczeń z biskupam i całego Kościoła n a Soborze W aty kań skim II. U stale­ n ia filozoficzne okazały się potrzebne do rozw iązyw ania p rak ty

cz-1 P o r. M iłość i o d p o w ie d z i a ln o ś ć , L u b l i n 3 cz-1982, cz-13— cz-19, o ra z : O soba i c z y n , K ra k ó w 1969, 24-—25. P o r. ta k ż e w z w ią z k u z ty m Z. J . Z d y b i с k a, P e r -

s o n a l i s t y c z n e p o d s t a w y p r a w d y o c z ł o w i e k u z b a w i o n y m , w : J a n P a w e ł II, R e d e m p t o r h o m in is . T e k s t i k o m e n t a r z e , L u b lin 1982, 113.

(3)

6 k s . IG N A C Y D E C

ny ch problem ów ludzkiego życia w duszpasterskim posługiw aniu Kościoła. Podjęcie reflek sji filozoficznej okazało się też — zdaniem księdza k a rd y n a ła ■— bardzo potrzebne dla teologii. Z resztą m iało ono być tylk o p rzygotow aniem do reflek sji teologicznej. P isał o ty m a u to r bardzo w y raźn ie w dziele Osoba i czyn. P o d ejm u jąc pracę nad zagadnieniem osoby, a u to r zdaje sobie spraw ę, że to filozoficz­ ne zagadnienie posiada rów nocześnie k ap italn e znaczenie dla teolo­ gii. „P o p rzestajem y n a stw ierd zen iu tego, co w tej chw ili jest je ­ dynie w łaściw e i m ożliwe. Znaczenie pro b lem atyki personalistycz- nej w teologii to zagadnienie olbrzym ie. W stud ium niniejszym św iadom ie nie zam ierzam y w żadnym m iejscu przekroczyć progu tego zagadnienia. Może będzie m ożna kiedyś i to uczynić po g ru n ­ tow nym przygotow aniu. W tak im razie stu d iu m niniejsze może też służyć jako przygotow anie m yśli do podjęcia p ro b lem aty k i p e r- sonalistycznej na g ru n cie teologii” 2.

A u to r nie przypuszczał, że w y pad n ie m u w przyszłości owe propozycje realizow ać, ale ju ż w roli najw yższego P a ste rz a K oś­ cioła. Istotn ie —- dziś z p e rsp e k ty w y k ilk u la t p o n ty fik a tu J a n a P aw ła II — m ożna powiedzieć, iż papież przekroczył próg filozofii i realizu je to, co zapow iedział: głoszenie p raw d y o człow ieku na g ru n cie teologii. P ro g ra m ten urzeczyw istn ia przede w szystkim w encyklikach, podróżach apostolskich, k atechezach w czasie au d ien ­ cji generaln y ch. K ażdy n iem al k o n tak t z O jcem św. u tw ierd za nas w przekonaniu, że teologiczna p raw d a o człow ieku stanow i rd zeń papieskiego k ery g m atu . Skoro jed n a k praw d a ta została poprzedzo­ na ta k bogatą reflek sją filozoficzną n a d człow iekiem , zachodzi po­ trz e b a w głębiania się tak że w filozoficzne przem y ślen ia obecnego papieża zaw arte w całym jego posługiw aniu kapłańskim , biskupim , k a rd y n a lsk im i profesorskim .

W lite ra tu rz e filozoficznej o statn ich lat, polskiej i zagranicz­ n ej, pojaw iło się już sporo publik acji pod ejm u jących różne proble­ m y z zakresu filozofii k a rd y n a ła W ojtyły. Ich liczba w y raźn ie w zro­ sła od jego w yb o ru na papieża.

W niniejszy m a rty k u le po d ejm u jem y problem podm iotowości osoby ludzkiej w u jęciu księdza k ard y n ała, jako że ten c e n tra ln y te m a t dla jego przem yśleń, nie jest jeszcze dostatecznie w y akcen to­ w an y w dotychczasow ej litera tu rz e . Sam a u to r często w skazyw ał na ważność tego problem u 3. W a rty k u le Osoba: podm iot i w sp ól­ nota pisał: „P ro blem podm iotow ości człow ieka posiada dziś k a p i­ taln e znaczenie filozoficzne. Na jego gru ncie p rzesilają się w ielo­ rak ie ten d e n c je założenia i orientacje. (...) Prócz tego problem pod­ m iotowości osoby (...) n arzuca się dzisiaj jako jedno z c e n traln y c h

2 O so ba i c z y n , dz. cyt., 24.

3 P o r. n p . a r t y k u ł: Osoba: p o d m i o t i w s p ó ln o t a , R o c z n ik i F ilo zo ficzn e 24(1976), z. 2, 6— 9.

(4)

O S O B A J A K O P O D M IO T 7

zagadnień św iatopoglądow ych, k tó re sta ją u podstaw ludzkiej praxis, u podstaw m oralności (a więc i etyki), u podstaw k u ltu ry , cyw ili­ zacji i p o lity k i” (s. 6).

P o d ejm u jąc zatem te n problem w chodzim y n iejako w cen tru m d o k try n y filozoficznej naszego au to ra. M am y jed n a k świadomość przeró żn ych ograniczeń w realizacji postaw ionego sobie zadania. P o d jęte reflek sje nie będą pretendow ać do m iana w yczerpujących. Będą ty lk o skrom nym p rzyczynkiem w dziele integralneg o p rzy b li­ żenia dziedzictw a m yślow ego J a n a P aw ła II. Być m oże p rz y n a j­ m niej w e fragm encie odsłonią filozoficzne „zaplecze” ogłoszonych dotąd encyklik, a poniekąd i całego nauczania papieskiego.

1. Sposób poznania siebie jako podmiotu

a) D o ś w i a d c z e n i e c z ł o w i e k a j a k o n a c z e l n e ź r ó d ł o p o z n a n i a

Je d n ą z zasadniczych cech antropologicznych rozw ażań k a rd y ­ nała W o jty ły je st ich em piryczność i konkretność. J u ż w pierw szym zdaniu swego dzieła Osoba i czyn a u to r pisał: „S tu dium niniejsze pow staje z p o trzeb y o b iektyw izacji w dziedzinie tego w ielkiego procesu poznawczego, k tó ry m ożna określić jako dośw iadczenie człow ieka” 4. T rzeba obiektyw nie stw ierdzić, iż a u to r zrealizow ał sw oje zam ierzenie bardzo dokładnie. N iem al w szystkie u stalenia antropologiczne w jego rozw ażaniach b y ły dokonyw ane w oparciu 0 szeroko rozum iane dośw iadczenie człow ieka. W chodziło tu w grę zarów no dośw iadczenie zew nętrzne, ja k i w ew n ętrzn e. Człowiek może doświadczać in ny ch ludzi, a także siebie samego. In n y ch do­ św iadcza zawsze od zew nątrz, a w ięc dosięga ich poprzez dośw iad­ czenie zew nętrzne. Siebie samego zaś może doświadczać dwojako: od zew n ątrz i od w ew nątrz, a więc zew nętrzn ie i w ew nętrznie. U przyw ilejow an y m sposobem dośw iadczenia siebie sam ego jest dośw iadczenie od w ew nątrz. Owo dośw iadczenie — ja k podkreśla ksiądz k a rd y n a ł ·— jest w łaściw e jed y n ie człow iekow i. T ylko czło­ w iek m a możność doświadczać bezpośrednio siebie samego. J e s t to dośw iadczenie jed y ne, w yjątkow e, nie m ające odpow iednika w św ie­ cie przyrody. Człowiek tylk o jest tym , kto doświadcza i zarazem tym , kogo się doświadcza. J e s t więc rów nocześnie podm iotem 1 przedm iotem dośw iadczenia 5. Z atem człow iek jako podm iot d any je s t w dośw iadczeniu rów nież w sposób przedm iotow y.

Dośw iadczenie w ew n ętrzn e siebie samego — ja k zauw aża a u to r — nie stoi w opozycji do dośw iadczenia zew nętrznego siebie czy też in n y ch ludzi, ale je ty lk o dopełnia, poszerza i pogłębia. O bydw a

4 O soba i c z y n , dz. cyt., 5.

5 P o r. n p .: O soba i c z y n , dz. cyt., 6— 11 o ra z Osoba: p o d m i o t i w s p ó ln o t a ,

(5)

8 k s . IG N A C Y D E C

ty p y dośw iadczenia w zajem nie się p rze n ik ają i uzupełniają. W dal­ szej reflek sji n a d dośw iadczeniem człow ieka a u to r oznajm ia, iż każde dośw iadczenie, zarów no zew nętrzne, ja k i w ew nętrzn e, je s t w jak iś sposób złączone z czynnikiem in te le k tu a ln y m . „C ały zespół aktów poznaw czych — pisze a u to r — skierow an y na człow ieka, zarów no na tego, k tó ry m jestem ja sam, ja k też n a każdego poza m ną, posiada c h a ra k te r em piryczny i zarazem in te le k tu a ln y ” 6. Czynnik in te le k tu a ln y nie je st ty lk o czymś tra n sc e n d e n tn y m w sto­ su nku do dośw iadczenia samego siebie, ale jest rów nież w rela cji do niego czymś im m a n e n tn y m 7. U jaw n ia się on n aw et w dośw iad­ czeniu zm ysłow ym .

Po w skazaniu na zasadnicze rodzaje dośw iadczenia człow ieka, ujm ow an e przez księdza k ard y n ała, i w yak cen tow an iu bezpośred­ niego, w ew nętrznego dośw iadczenia siebie samego, należy z kolei w skazać na p rzedm iot owego dośw iadczenia, czyli n a rzeczyw istość, k tó ra u jaw n ia się w ty m dośw iadczeniu. O ddajm y ponow nie głos sam em u autorow i. W rozpraw ie Osoba: p rzed m io t i w spólnota ksiądz k a rd y n a ł stw ierd za lap id arn ie: „W dośw iadczeniu je s t nam d an y człow iek jako ten, k tó ry istn ieje (bytuje) i działa” (s. 7). W tekście ty m a u to r w skazuje na dwie rzeczyw istości dośw iadcza­ ne w p rost przez każdego człow ieka — na istn ienie i działanie. Czło­ w iek więc doświadcza siebie jako istniejącego i zarazem jako dzia­ łającego. Dośw iadcza w p ro st swego istn ienia i działania, ale także — choć w nieco in n y sposób — doświadcza istnienia i działania drugich.

Szczególne znaczenie dla odkrycia p raw d y o sobie m a owo bez­ pośrednie dośw iadczenie obecności (istnienia) swojego „ ja ”. J e s t to z jednej stro n y dośw iadczenie „ ja ” jako przedm iotu, ale zarazem „ ja ” jako podm iotu. Ów p rzedm iot „ ja ” dośw iadczany jako istn ie ­ jący i działający u jaw n ia się nam zarazem jako podm iot (także istn ieją cy i działający). M ożna powiedzieć, iż zdaniem księdza k a rd y n a ła owo „ ja ” jaw i się n a m w ty m że dośw iadczeniu jako dośw iadczane i zarazem dośw iadczające. Człowiek więc d a n y jest w dośw iadczeniu jako podm iot swojego istn ien ia i działania 8.

8 O soba i c z y n , dz. cyt., 11. P o r. ta k ż e w z w ią z k u z ty m u w a g i J . W . G a ł ­ k o w s k i e g o z a m ie sz c z o n e w a r t y k u le P o z y c j a fi lo z o f i c z n a k a r d . K a r o la

W o j t y ł y , R o c z n ik i F ilo z o fic z n e 29(1981) z. 2, 77-—81.

7 O p o w ia d a ją c się za ta k i m u ję c ie m a u to r w y ra ź n ie p rz e c iw s ta w ił się f e n o m e n a lis ty c z n e j te o r ii d o św ia d c z e n ia . P o r. n p . O soba i c z y n , dz. cyt., 6, 11— 12. P o r. ta k ż e w z w ią z k u z ty m K . K ł ó s a k , T e o r i a d o ś w i a d c z e n i a

c z ł o w i e k a w u j ę c i u k a r d y n a ł a K a r o l a W o j t y ł y , A n a le c ta C ra c o v ie n s ia V— VI(1973— 1974)81-—84.

8 O d k ry c ie c z ło w ie k a ja k o p o d m io tu je s t z a s łu g ą filo zo fii. J e s t s p r a w ą d r u g o r z ę d n ą i d y s k u s y jn ą , ja k a filo z o fia p o z w a la n a m le p ie j o d k ry ć o so b ę ja k o p o d m io t: filo z o fia b y tu czy filo z o fia ś w ia d o m o śc i. N ie u le g a je d n a k w ą tp liw o ś c i, iż je d y n ie filo z o fia do ta k ie g o o d k ry c ia n a s p ro w a d z i. N a u k i szczeg ó ło w e z a jm u ją c e się c z ło w ie k ie m n ie są w s ta n ie o d k ry ć o so b y ja k o p o d m io tu . R o z p a tr u ją o n e c z ło w ie k a je d y n ie od s tr o n y p rz e d m io to w e j.

(6)

W tra d y c ji filozofii klasycznej ów podm iot określano m etafi­ zycznym term in e m suppositum . W łaśnie ty m term in e m po sług uje się także ksiądz kard y n ał, oznajm iając, iż „pojęcie to służy stw ie r­ dzeniu podm iotowości człow ieka w znaczeniu m etafizyczn y m ” 9.

T rzeba jed n a k od razu zauw ażyć, iż a u to r słow a „m etafizycz­ n y ” używ a nie ty le w sensie „poza-zjaw iskow y”, ale raczej „po- przez-zjaw isk o w y ”, czyli „tra n s-fe n o m e n a ln y ” 10. Chce przez to po­ wiedzieć, iż ów podm iot m etafizyczn y (istnienia i działania) jest dostrzegany, u jaw n ia n y poprzez w szystkie dośw iadczane „fen om eny” składające się n a rzeczyw istość człowieka, jako tego, k tó ry istn ie­ je i działa.

M ożem y zatem u w y d atn ić n a ty m etapie naszych rozw ażań to, iż zdaniem księdza k a rd y n a ła człow iek dośw iadczając swego istn ie­ nia i działania, doświadcza ty m sam ym siebie samego jako podm io­ tu, jako suppositum .

b) O d o p e r a r i d o e s s e

Cóż m ożna powiedzieć o tym że podm iocie (su p p o situ m ); ja k ą m a n a tu rę i elem en ty k o n sty tu ty w n e ? D roga poznawcza do o d k ry ­ cia n a tu ry „ ja ” jako podm iotu prow adzi poprzez analizę działania, którego owo „ ja ”’ jest źródłem i podm iotem . A naliza operari p ro ­ w adzi nas do odkrycia n a tu r y esse. „W te n sposób — pisze ksiądz k a rd y n a ł — z ludzkiego operari czerpiem y poznanie nie ty lk o tego, że człow iek jest jego «pod-m iotem », ale także i tego, kim człow iek jest jako podm iot swego działan ia” T rzeba tu jed n a k od razu dopowiedzieć, że owo operari rozum ie a u to r bardzo szeroko. N a jego zaw artość składa się bow iem — ja k dalej w y jaśn ia — cało k ształt ludzkiego d y n a m iz m u 12. W ram a ch dynam izm u u ja w n ia ją się w y ­ raźnie dw ie jego postacie: „dzianie się”, „uczynn ienie” („coś dzieje się w człow ieku”) i „działanie”, „czynienie” („człow iek działa”). P ierw szy sek to r d ynam izm u stanow ią różnego rodzaju procesy so­ m atyczne i psychiczne. Człowiek czuje się ich podm iotem , jako że w n im one zachodzą, jednakże nie przeżyw a w n ich sw ojej s p ra w - czości. Z aistnienie tego dynam izm u nie jest w yn ikiem w olnej i św iadom ej decyzji człowieka.

N atom iast w zakres drugiego sek to ru d ynam izm u w chodzą czy­ ny, jako a k ty podejm ow ane i spełniane w sposób w olny i św iadom y. Człowiek przeżyw a w n ich nie tylk o sw oją podm iotowość, a le i spraw czość; jest ich spraw cą i tw órcą. Doświadcza przez to samo sw ojej tra n sc en d e n c ji wobec działania, tra n sc en d e n c ji osoby w czynie 13.

s Osoba: p o d m i o t i w s p ó l n o t a , art. cyt., 8. 10 P o r. ta m ż e .

u Osoba: p o d m i o t i w s p ó ln o t a , art. cyt., 9. 12 P o r. ta m ż e .

13 P o r. O soba i c z y n , dz. cy t., 68— 75.

(7)

1 0 k s . IG N A C Y D E C

W yróżnione dw a rodzaje dynam izm u człowieka, składające się na ludzkie operari, w skazują pośrednio —■ jak to już w yżej w spo­ m niano —■ na n a tu rę ludzkiego „ ja ” jako podm iotu. Skoro ów d y n a ­ m izm (operari) jest ta k b ogaty i zróżnicow any, to i ów podm iot, owo esse, podm iotujące różnego rod zaju ak ty , m usi być w sw ojej s tru k tu rz e złożone i jak b y „w ielo stro n n e”.

Czy trzeb a jed n a k badać cały dynam izm , by odkryć w łaściw ą n a tu rę ludzkiego „ ja ”, ludzkiego esse? K siądz k a rd y n a ł proponuje n am zawęzić pole bad ań jed y n ie do „czynu”, a więc do świadomego działania człow ieka, w k tó ry m zarazem w y raża się i k o n k rety zu je wolność w łaściw a osobie ludzkiej. Ten w łaśnie rodzaj operari m a zasadnicze i isto tne znaczenie dla poznania podm iotowości człowie­ ka jako osoby u . A zatem podm iotowość osobowa człow ieka odsłania się przede w szystkim przez m ożliw ie w szechstronną analizę lu d z ­ kiego czynu.

P rzy jęcie takiego stanow iska w skazuje zarazem na stopniow e u jaw n ian ie się podm iotowości człow ieka jako osoby w jego uczaso- w ionym rozw oju. Skoro bow iem „czyn”, a więc św iadom e i w olne działanie, pojaw ia się i w ykształca dopiero z czasem — w rozw oju jednostk i, przeto i człowiek, od początku istn ieją cy jako podm iot — su p po situ m , dopiero z czasem u jaw n ia sw oje osobowe oblicze. K on­ k re tn e ludzkie „ ja ” odsłania się i zarazem k o n sty tu u je na gruncie s u p p o s itu m 15. S u p p o situ m h u m a n u m m usi się n iejako ujaw nić jako ludzkie „ ja ”, podm iotowość m etafizyczna, jako podm iotowość oso­ bow a 16.

P o stęp u jąc dalej w naszym przy bliżan iu w izji osoby u k a rd y ­ n ała W ojtyły, w skażem y te ra z na elem en ty stru k tu ra ln e , tw orzące osobową podm iotowość człowieka.

2. E lem en ty osobow ej podm iotowości człowieka. a) Ś w i a d o m o ś ć — j e j r o d z a j e i f u n k c j e W rozw ażaniach pow yższych w zm iankow aliśm y ju ż o obecno­ ści elem en tu in telek tu aln eg o w dośw iadczeniu siebie samego. Owo dośw iadczenie, czy raczej sam odośw iadczenie, jest niero zerw alnie złączone z fu nkcjonow aniem świadomości. Czyn, poprzez k tó ry m a­ n ife stu je się osoba i poprzez k tó ry jest ona poznaw ana jako suppo­ s itu m h u m a n u m , je s t działaniem św iadom ym . D ziałanie zaś św iado­ m e jest ściśle zespolone ze świadom ością działania 17. Skoro zaś dzia­ łanie św iadom e jest ty p ow y m p rzejaw em su p p o situ m h u m a n u m ,

14 P o r. Osoba: p o d m i o t i w s p ó ln o t a , art. cyt., 10. 15 P o r. ta m ż e , 12.

16 P o r. ta m ż e .

(8)

s tą d też i świadom ość m a kolosalne znaczenie dla sam ej podm ioto­ wości o s o b y 1S. J e s t istotn y m kom ponentem ludzkiego „ ja ”.

P rz y stę p u ją c do p rezen tacji pojm ow ania świadom ości przez księdza k ard y n a ła, o d n o tu jm y tu od razu, iż re p re z e n tu je on w ty m w zględzie stanow isko dość specyficzne. Jego koncepcja św ia­ dom ości — ja k zobaczym y — odbiega w y raźn ie od koncepcji tra d y ­ c y jn e j i zarazem odcina się od koncepcji husserliańsk iej.

A u to r ro z p a tru je świadom ość w ścisłym zespoleniu z dynam iz­ m em i spraw czością. W swoich analizach w skazuje n a jp ie rw na niew ystarczaln o ść i niekom pletność tra d y c y jn e j in te rp re ta c ji św ia­ domości. Jego zdaniem tra d y c y jn a in te rp re ta c ja czynu jako actus h u m a n u s uw zględniała jed y n ie przydaw kow e znaczenie term in u św iadom ość, nato m iast jego rzeczow nikow e znaczenie nie zostało rozw inięte. „Tym czasem — ja k zauw aża a u to r — świadomość w znaczeniu rzeczow nikow ym , świadom ość jako tak a, pozw ala się w yodrębnić w św iadom ym d ziałan iu ” 19. P rzen ik a ona głęboko re la ­ c ję osoba— czyn i da się w yodrębnić w działaniu św iadom ym jako ja k gdy b y w stosunku do niego nadrzędna. W ty m now ym aspek­ cie świadom ość nie jest tra k to w a n a ty lk o jako coś w pisanego w b y t ludzki i ludzkie działanie, ale od k ry w a się ją jako w spółobecną i w spółw ystępującą z działaniem św iadom ym . Św iadom ość ta po­ siad a swą ciągłość i tożsam ość. J e s t uprzednia, tow arzysząca i n a ­ stę p u ją ca w zględem każdego czynu. K ażdy czyn niejako zastaje ju ż świadomość, k sz ta łtu je się i przew ija wobec niej, zostaw iając w niej za sobą ja k b y ślad swej obecności, jak ieś sw oje odzw iercie­ dlenie. Św iadom ość więc tow arzyszy czynow i i go odzw ierciedla. Ow a „czynność” odzw ierciedlania byto w ania i działania jest — zda­ niem księdza k a rd y n a ła — jed n ą z zasadniczych fu n k cji św iado­ mości. Św iadom ość odbija to, co „dzieje się w człow ieku” oraz to, że „człowiek działa i co działa”. Co w ięcej, świadom ość odzw ier­ cied la rów nież to w szystko, z czym człow iek wchodzi w k o n tak t przedm ioto w y za p ośrednictw em jakiegokolw iek działania. „ Jest w niej poniekąd — ja k stw ierdza a u to r — cały człowiek, a także ca ły św iat dostęp n y dla tego konk retn eg o człow ieka” 20. Jed n ak że — co jest niezm iennie w ażne — ta k u jm ow an a świadom ość nie jest jed n a k i nie może być jed y n y m i ostatecznym podm iotem w szy­ stk ich treści. „Świadom ość nie jest sam odzielnym podm iotem ” — podkreśla ksiądz k a rd y n a ł — ale jest zapodm iotow ana w ludzkim „ ja ”, czyli jej korzeniem jest zawsze su p p o situ m h u m a n u m Ά. S ta ­ w iając ta k spraw ę, a u to r odcina się od pojm ow ania świadom ości w filozofii tra n sc en d e n taln e j i w fenom enologii H usserla. W tychże

O S O B A J A K O P O D M IO T

18 P o r. Osoba: p o d m i o t i w s p ó ln o t a , art. cy t., 11. 18 O soba i c z y n , dz. cy t., 34.

20 T a m ż e , 36.

21 Osoba: p o d m i o t i w s p ó l n o t a , art. cyt., 12. P o r. ta k ż e O soba i c z y n ,

(9)

1 2 k s . IG N A C Y D E C

bow iem k ieru n k a ch świadomość została do pew nego stopnia zabso- łutyzow an a i tra k to w a n a poniekąd jako podm iot w yizolow any i o derw any od rzeczyw istości (u H u sserla np. czysta świadom ość po red u k cji tra n s c e n d e n ta ln e j)22. Głosiło się tu tezę, iż b y t je s t k o n sty tu o w an y w świadom ości i poniekąd poprzez świadomość. B ył to więc czysty idealizm , filozofia pojęć, sensów, treści zaw arty ch w świadomości, a nie filozofia obiektyw nej rzeczyw istości, b y tu realn ie istniejącego, a zatem rów nież i nie filozofia rzeczyw istości, k tó re j na im ię człowiek, czy też ludzka osoba.

K siądz k a rd y n a ł sw oją teo rią świadom ości przyw rócił koncepcję b y tu świadomego, to znaczy „nie ukonsty tuo w aneg o w świadomości, i przez świadomość, ale w ręcz przeciw nie — poniekąd k o n sty tu u ją ­ cego św iadom ość” 2S. Jeszcze raz pow tórzm y, iż świadomość w ty m ujęciu nie jest tra k to w a n a jako sam odzielnie istn iejący podm iot, ale jako właściwość, zakotw iczona w ludzkim „ ja ”, odzw ierciedla­ jąca ludzkie bytow anie i działanie.

Trzeba tu jed n a k od razu dodać — śledząc dalej m yśl a u to ra n a ty m odcinku — iż owo odzw ierciedlanie przez świadom ość ludz­ kich czynów dokonuje się w specyficzny, w tzw. św iadom ościow y sposób. Bliższa analiza tego sposobu prow adzi do w niosku, że św ia­ domość nie spełnia fu n k cji poznawczej w e w łaściw ym znaczeniu 24. Św iadom ość bow iem nie obiek ty w izu je poznawczo, nie dociera w ięc do sw ych treści, na k tó rą skład ają się znaczenia poszczególnych elem entów rzeczyw istości oraz ich w zajem nych związków. Owe z n a­ czenia są jej dane „z zew n ą trz ” jako owoc wiedzy, k tó rą człow iek zdobyw a, i k tó rą posiada w różny sposób i na różnych stopniach. Św iadom ość zatem w spółdziała z całym ludzkim poznaniem , od którego w łaśnie czerpie znaczenia. Różne stopnie w iedzy w yznacza­ ją różne poziom y św iad om o ści25.

Oprócz ro zm aity ch postaci w iedzy szczególne znaczenie dla świadom ości p rzed staw ia sam ow iedza, k tó rej przedm iotem je s t nasze w łasne „ ja ”. D opiero dzięki niej świadom ość odzw ierciedla czyny oraz ich relację do w łasnego „ ja ”. Także dzięki niej w łasn e „ ja ” działającego podm iotu zostaje poznawczo u ję te jako przedm iot. Sam ow iedza w nosi w świadom ość znaczeniow ą rela cję do własnego*

22 P o r. w z w ią z k u z ty m : R. I n g a r d e n , Z b a d a ń n a d fi lo z o fi ą w s p ó ł ­ czes n ą , W a rs z a w a 1963, 481— 482.

23 Osoba: p o d m i o t i w s p ó l n o t a , art. cyt., 11. P o r. w z w ią z k u z ty m : S. G r y g i e l , H e r m e n e u t y k a c z y n u ora z n o w y m o d e l ś w ia d o m o ś c i , A n a le c ta C ra c o v ie n s ia V — VI(1973— 1974)147— 149. 24 P o r. O soba i c z y n , dz. cy t., 36. P o r. ta k ż e M . J a w o r s k i , K o n c e p c j a a n tr o p o lo g i i f i l o z o f i c z n e j w u j ę c i u k a r d y n a ł a K a r o l a W o j t y ł y , A n a le c ta C r a ­ c o v ie n s ia V—VI(1973— 1974)101— 103. 25 P o r. O soba i c z y n , dz. cyt., 38— 39. P o r. ta k ż e : A. P ó ł t a w s k i , C z y n a ś w ia d o m o ś ć , w : L o g o s i eth o s , K ra k ó w 1971, 84— 87, o ra z t e n ż e , C z ło ­ w i e k a ś w ia d o m o ś ć , A n a le c ta C ra c o v ie n s ia V —VI(1973— 1974)167— 175.

(10)

„ ja ” i do jego czynów; je s t zatem pod ty m w zględem niejako wcze­ śniejsza od świadomości; stanow iąc zarazem dla świadom ości g ra ­ n icę w procesie świadomościowego upodm iotow ienia. A k ty sam o- w iedzy nie ty lk o obiek ty w izują ludzkie „ ja ” i czyny odeń pocho­ dzące, a w ięc nie ty lk o o biektyw izują ludzkie bytow anie i działa­ nie, ale także obiek ty w izu ją sam ą świadomość. Ta o statn ia jest ta k ­ że przedm iotem sam ow iedzy. W yraża się to i u jaw n ia w tym , że człow iek nie ty lk o posiada świadom ość swego działania, ale wie, że działa, i wie, że działa św iadom ie ss.

A naliza sam ow iedzy i jej relacji do świadom ości doprow adziła a u to ra do odkrycia d ru g iej w ażnej fu n k cji pełnionej przez św iado­ m ość. Otóż, oprócz fu n k cji odzw ierciedlania, odbijania b y to w ania i działania, świadom ość także „u w e w n ę trz n ia ”, czyli in te rio ry zu je to, co odzw ierciedla, d ając jak b y tem u w szystkiem u m iejsce we w łasn y m „ ja ” osoby. Z w ierciadło św iadom ości w prow adza nas do „ w n ę trz a ” czynów i do w n ę trz a ich dynam icznej rela cji z w łasnym „ ja ”. Św iadom ość — ja k zauw aża a u to r — pozw ala n am nie tylko w e w n ętrzn ie oglądać nasze czyny i ich zw iązek z w łasnym „ ja ”, ale pozw ala je przeżyw ać jako czyny i to czyny w łasne. Pozw ala zatem przeżyw ać siebie jako podm iot. N iniejszą fu n k cję św iadom o­ ści nazyw a a u to r fu n k cją reflek sy w n ą, fu n k cją upodm iotow iania tego, co przedm iotow e. F u n k c ja ta stanow i jak b y dopełnienie fu n k ­ cji odzw ierciedlania. O ile bow iem „w odbiciu podm iot zaw iera się jeszcze jako p rzed m io t”, to „zw rot reflek sy w n y św iadom ości sp ra ­ wia, że przed m io t ten, k tó ry ontologicznie jest podm iotem , przeżyw a siebie jako podm iot, czyli przeżyw a sw oje w łasne «ja»” 27.

Można zatem powiedzieć, iż człow iek nie tylk o posiada św ia­ domość swego „ ja ”, ale dzięki św iadom ości przeżyw a to „ ja ”, czyli przeżyw a siebie jako podm iot b y tu ją c y i działający. S tąd też k a r ­ dy n ał W o jty ła w y raźn ie tw ierd zi, że świadom ość jest rea ln y m czyn­ nikiem , k tó ry k o n sty tu u je podm iotowość osoby w znaczeniu p sy­ chologicznym , a ściślej — przeżyciow ym . Owo konstytu ow anie jest tożsam e z k o n sty tuo w aniem w łasnego „ ja ”. Świadomość, p rzebie­ gając drogę od odbicia do przeżycia, w chodzi w s tru k tu rę podm io­ tu — osoby i dośw iadczalnie k o n sty tu u je go w raz z każdym p rzeży­ ciem. Dzięki tem u człow iek b y tu je w pełnej zgodności ze swą um ysłow ą isto tą i zarazem b y tu je „do w e w n ą trz ”, czyli b y tu je jako isto ta nie ty lko o w ym iarze m aterialn y m , ale i duchow ym . Ow a duchow ość p rzejaw ia się w łaśnie w św iadom ości i dzięki n iej tw o ­ rz y w przeżyciu dośw iadczalną w ew nętrzność bytow ania i działania człow ieka 28.

O S O B A J A K O P O D M IO T

26 P o r. O soba i c z y n , dz. cyt., 40 a ta k ż e A. P ó ł t a w s k i , C z y n a ś w i a ­

d o m o ś ć , art. cyt., 86.

^ P o r. O soba i c z y n , dz. cyt., 46 o ra z Osoba: p o d m i o t i w s p ó l n o t a , art.

cyt., 16.

(11)

14 k s . IG N A C Y D E C

P rzejd źm y z kolei do zaprezentow ania drugiego w ażnego ele­ m en tu osobowej podm iotowości człow ieka jak im jest samo­ stanow ienie.

b) S a m o s t a n o w i e n i e — w o l n a s p r a w c z o ś ć Rzeczyw istość sam ostanow ienia, jako isto tn y ry s osoby lud z­ kiej, u jaw n ia się w m yśli k a rd y n a ła W o jty ły na kanw ie analizy czynu, a w ięc tego d ynam izm u osoby, k tó ry — ja k ju ż w yżej w spom niano — został określony przez a u to ra w słow ach „człowiek działa”. W w y rażen iu ty m , ja k łatw o zauw ażyć, spięte są ze sobą dw a elem enty, k tó re pozostają w zględem siebie w rela cji przyczy ­ n a — sk u tek („człow iek” — przyczyna; „działa” —■ skutek). Do­ św iadczenie w skazuje n am n a nieoddzielalność ty ch dw óch elem en­ tów. Czyn nie może być o d erw any od osoby, od danego „ ja ” i przy p isan y kom uś in n em u jako sw em u spraw cy. Czyn w yp ły w a z osoby jako ze swego źródła. K siądz k a rd y n a ł w swoich rozw aża­ n iach zw raca n am uw agę na specyfikę tego zw iązku. O dróżnia go od zw iązku zachodzącego m iędzy ty m sam ym ludzkim „ ja ” a w szy­ stk im tym , „co dzieje się w człow ieku”. O ile w rela cji „ ja ” ■— „dzianie się” owo „ ja ” jest ty lk o podm iotem dla „dziania się”, o ty le w relacji „ ja ” — „czyn” , owo „ ja ” jaw i się n am nie ty lko jako podm iot, ale także jako spraw ca (spełniacz). Z atem czyn jako dzia­ łanie św iadom e p rzy p isu jem y „ ja ” jako św iadom em u spraw cy.

O m aw iając zagadnienie spraw czości osoby, k a rd y n a ł W o jty ła w skazuje na dw a ty p y spraw czości: na spraw czość, k tó rą m ożna nazw ać zew n ętrzną, przechodnią i na spraw czość w ew n ętrzn ą, n ie - przechodnią. W p ierw szym ty p ie spraw czości uw idacznia się zależ­ ność m iędzy przyczyną, k tó rą jest osoba, a skutk iem zew n ętrzny m , zn ajd u jący m się poza podm iotem spraw czym . Sam o działanie m a tu c h a ra k te r przechodni. N atom iast — w d ru g im — bardziej p o d sta­ w ow ym ty p ie spraw czości, działanie w swoich sk u tk ach dotyczy samego podm iotu działającego. W ystęp u je tu zależność spraw cza, k tó ra wiąże św iadom e działanie człow ieka z w łasny m podm iotem . I w łaśnie w ty m ty p ie spraw czości u jaw n ia się w szczególny spo­ sób wolność osobowa człow ieka zw ana przez a u to ra sam ostanow ie­ niem . „Sam ostanow ienie ·— pisze ksiądz k a rd y n a ł ·— jest głębszym i bardziej podstaw ow ym w ym iarem spraw czości ludzkiego „ ja ”, poprzez k tó rą człow iek w czynie odsłania się jako osobowy pod­ m io t” 29.

Trzeba tu znow u zauw ażyć, iż a u to r odróżnia ten rodzaj s p ra w ­ czości, zw anej sam ostanow ieniem od spraw czości w łaściw ej in n y m podm iotom działającym , nie będącym b y tam i osobowym i. Ta o s ta t­ nia w y n ik a z podm iotu, ale nie w n ik a w eń, nie w raca doń n iejako i nie odnosi się na p ierw szym m iejscu do niego samego. N atom iast spraw czość osoby w pierw szym rzędzie dotyczy niej sam ej, a w ięc

(12)

jest sam ostanow ieniem , poprzez k tó re uw idacznia się podm iotow a s tru k tu ra osoby jako sam opanow ania i sam oposiadania 30.

W łaśnie sam ostanow ienie, decydow anie o sobie, a u to d e term in a - cja, zakłada bardziej podstaw ow e s tru k tu ry w osobie ludzkiej jak i­ mi są: sam oposiadanie i sam opanow anie. Je śli człow iek stanow i 0 sobie, m usi także ja k b y w cześniej siebie samego posiadać oraz sobie sam em u panow ać. Sam oposiadanie u jaw n ia się i zarazem po­ tw ierd za w działaniu przez wolę. Człowiek stanow i o sobie wolą. J e st to m ożliw e wówczas, gdy sam siebie posiada. Przeżycie „ja chcę” jako a k tu a ln e sam ostanow ienie zakłada więc s tru k tu ra ln ie sam oposiadanie. Stanow ić bow iem m ożna ty lk o o tym , co się re a l­ nie posiada, a także stanow ić może ty lk o ten, kto p o s ia d a 31.

Podobnie m a się spraw a z dru g im elem entem , z dru g ą s tru k ­ tu rą im plikow aną przez sam ostanow ienie — z sam opanow aniem . S tanow i ono — ja k zdaje się tw ierdzić ksiądz k a rd y n a ł — jakiś aspekt czy n aw et bliższą k on k rety zację sam oposiadania. Osoba zdolna do sam ostanow ienia, m usi nie ty lko sam ą siebie posiadać, ale także sam ej sobie panow ać, znajdow ać się pod swoim w łasnym panow aniem . „Przez sam ostanow ienie — pisze ksiądz k a rd y n a ł — każdy człow iek a k tu a ln ie p an u je sobie sam em u, ak tu a ln ie spraw uje tę specyficzną w ładzę w stosunku do siebie, k tó rej n ik t in n y sp ra ­ wować ani też w ykonyw ać nie m oże” 32.

N iniejszy dośw iadczalny ry s sam ostanow ienia zakorzeniony w sam opanow aniu i sam oposiadaniu był ju ż poniekąd u jaw n ia n y w tra d y c ji scholastycznej. Mówiło się bow iem w niej, iż persona est sui iu ris et alteri incom m unicabilis. W skazyw ano przeto na to, iż osoba jest ja k b y „n ie-o d stęp n a” (inco m m un ica bilis) d ru g iej oso­ bie. W łaśnie owa „nie-odstępność” czy „nie-udzielność” to nic innego ja k osobowe sam opanow anie i sam oposiadanie p rze jaw ia ­ jące się i w y rażające w działaniu jako sam ostanow ienie, czyli au to- d e te rm in a cja 38. Osoba zatem — p ow tórzm y to jeszcze raz — sam a d e te rm in u je się w swoim działaniu. N ik t za nią nie moż;e w ybierać 1 decydować. Owa sam odeterm in acja — ja k słusznie zauw aża J. G ał­ kow ski, k o m en tu jąc w ty m w zględzie m yśl księdza k a rd y n a ła — dokonuje się w praw dzie ze w zględu na pew ne m otyw y, ze w zględu na poznane w artości. Nie jest to bow iem wolność „od” przedm io­ tów, „od” w artości, lecz w ręcz przeciw nie, wolność „do” nich, czy ściślej —■ wolność „ d la ” przedm iotów , dla w artości. Z atem na c h a ra k te r, na jakość w yboru, sam ostanow ienia m ogą w jakim ś stopniu w pływ ać m otyw y zew nętrzne przede w szystkim : praw da, dobro, piękno, jednakże — co jest n iezm iernie w ażne — sam akt

30 P o r. O soba i c z y n , dz. cy t., 110— 111. 31 P o r. ta m ż e , 110. и T a m ż e , 111. 83 P o r . w z w ią z k u z ty m M. A. K r ą p i e c , C z ł o w i e k — s u w e r e n n y b y t o s o b o w y w u j ę c i u K a r o l a W o j t y ł y , w : W n u r c i e z a g a d n i e ń p o s o b o r o w y c h , t. 12, W a rs z a w a 1980, 31. O S O B A J A K O P O D M IO T | g

(13)

w y b o ru czy rozstrzygnięcia dokonuje się siłam i samego podm io­ tu — osoby, czyli je s t to rzeczyw ista a u to d eterm in acja, sam o­ stanow ienie u .

Owo d eterm ino w an ie siebie spraw ia, iż człow iek poprzez podej­ m ow ane decyzje i podjęte działanie sta je się jakiś. Nie ty lk o w y ­ ciska piętno swoim działaniem na rzeczyw istości zew nętrzn ej, po- zapodm iotow ej, ale także tw o rzy siebie sam ego, czyli spełnia siebie samego. M om ent spełnienia, czy też sam ospełnienia jest — zdaniem księdza k a rd y n a ła — k olejn y m aspektem , elem en tem czy też p rzejaw em podm iotow ości osobowej człow ieka, dlatego należy go tu ta j w naszym rozw ażaniu u w ydatnić.

c) S a m o s p e ł n i e n i e — k r e a c j a o s o b o w a

K siądz k a rd y n a ł w skazuje nam , iż czyn jako sk u te k jest w sto su n k u do osoby zarazem zew nętrzny, przechodni, jak i w e­ w n ę trz n y , im m an entn y, nieprzechodni. W yn ik a z tego, że także i d ą­ żenie k u ja k ie jś pełni, w łaściw e czynowi, je s t ja k b y d w u k ieru n k o ­ w e. Z jed n ej stro n y każdy czyn zaw iera w sobie o rien tację in te n ­ cjonalną, k ieru je się ku określonym przedm iotom , z n ajd u jący m się

poza osobą. Z drugiej jed n a k stro n y czyn m ocą sam ostanow ienia w n ik a w podm iot, w e w łasne „ ja ”, w swojego spraw cę. Z atem po­

przez czyn u zu p ełn ian y jest w jak im ś sensie nie tylko św iat ze­ w n ę trz n y , ale p rzed e w szystkim sam a osoba spełniająca ten czyn.

U korzenia całego ludzkiego operari tk w i dążność do spełniania siebie. Św iadczy to zarazem o przygodności i autoteologii sam ego człow ieka, jako sp raw cy czynu. „Dążność do sp ełn ian ia siebie, swojego «ja» jest nie-pełna... i u w y d a tn ia auto-teologię, celem bow iem b y tu — su p po situm , k tó ry przeżyw a sw oją niepełność — je s t spełnienie siebie, czyli «sam o-spełnienie»” 35.

W oparciu o pow yższy te k s t m ożna dopełnić i pogłębić obraz ludzkiego „ ja ” szkicow any ju ż po części w e w cześniejszych rozw a­ żaniach. Otóż ludzkie „ ja ”, będące podm iotem i spełniaczem czynu, k o n sty tu u je się p rzy pom ocy świadom ości i sam ośw iadom ości w e w łasn y ch czynach, zaś przez sam ostanow ienie u jaw n ia się sobie nie ty lk o jako sam oposiadanie i sam opanow anie, ale także jako dążące do sam ospełnienia. Ten o statn i ry s ludzkiego „ ja ” uw aża a u to r za niezw ykle w ażny. W skazuje on bowiem , że osobowa podm iotowość człow ieka nie stanow i s tru k tu ry zam kn iętej, ju ż „w ykończonej”. P o n ad to ów „zw rot ku sobie”, dokonujący się w samoświadomości, sam ostanow ieniu i sam ospełnianiu, je s t także ja k b y źródłem o tw a r­ cia się tegoż podm iotu na rzeczyw istość zew nętrzną. S tąd też w yżej w spom niane elem en ty osobowej podm iotowości człow ieka łączy ściśle nasz a u to r z ry sem tra n sc en d e n c ji osoby.

34 P o r. J . W . G a ł k o w s k i , S a m o s t a n o w i e n i e o s o b y w u j ę c i u k a r d y ­

n a ł a K a r o l a 'W o jty ł y , Z e sz y ty N a u k o w e K U L 22(1979) n r 1— 3, 78.

as Osoba: p o d m i o t i w s p ó l n o t a , art. cyt., 17.

(14)

O S O B A J A K O P O D M IO T 17

W stu d ium Osoba i czyn k ard y n a ł W ojtyła w spom ina o dwóch rodzajach tran scen d en cji osoby: poziom ej i pionowej S6. T ranscen­ dencja poziom a w y raża się w p rzek raczan iu siebie k u rzeczyw isto­ ści zew nętrznej. D okonuje się to zarazem w czynnościach poznaw ­ czych ja k i pożądaw czych. J e st to więc jak ieś w ychodzenie pod­ m iotu w stro n ę przedm iotu. P oprzez to sięganie na zew nątrz, a ści­ ślej w procesie przek raczania podm iotu w stro n ę przedm iotu, u ja w ­ nia się zarazem d ru g i ty p tra n sc en d e n c ji osoby — tran scen d en cja pionowa. Człowiek bow iem doświadcza w czynie swojej wolności. P rzek raczan ie granic swej podm iotowości leży w jego gestii, w jego w ładaniu. W szelki czyn jest w „ ręk ach ” osoby. Osoba jest ponad swoim dynam izm em . J e s t niezależna od przedm iotów swego pozna­ nia i chcenia, nie m usi ich poznaw ać i nie m usi ich chcieć. Nie ma tu ab so lu tn ej d eterm in acji zew n ętrzn ej. J e s t tylk o d eterm in acja w ew n ętrzn a — sam odeterm inacja. Owa sam o d eterm inacja dokonuje się jed n a k ze w zględu na o d k ry w an e w artości. W ty m to kontekście m yślow ym , idącym drogą eksplikacji dośw iadczenia, a u to r w prow a­ dza czy raczej odkryw a, now ą s tru k tu rę osobową, m ianow icie su­ m ienie i p rzy p isu je tej in sta n c ji szczególną rolę n a odcinku tra n - scendow ania osoby w działaniu. S um ienie jest ty m czynnikiem w osobie, dzięki k tó rem u człow iek przeżyw a w artości m oralne. To w łaśnie dzięki sum ieniu i poprzez sum ienie człowiek przekracza, siebie samego w stro n ę p raw d y i w stro n ę dobra chcianego i w y ­ bieranego w św ietle praw d y . Dopiero udział sum ienia w dynam ice czynu (rozpoznanie p raw d y i dobra, ze w zględu na k tó re to w a r­ tości zostaje p o d jęty czyn) prow adzi do spełnienia siebie w tym że czynie, jeśli czyn te n b y ł zgodny z „głosem sum ien ia”, albo też do niespełnienia siebie, jeśli czyn był p o d jęty w opozycji do o d k ry ty c h w sum ieniu w artości. Z atem ty lk o przez czyn zgodny z sum ieniem (z sum ieniem — do d ajm y — u k ształto w an y m w edle o biektyw nych w artości p raw d y i dobra) człow iek spełnia siebie, a przez to staje się dobry jako człowiek. N atom iast poprzez czyn niezgodny z su ­ m ieniem człow iek spełnia siebie ja k b y w „ k ieru n k u zła”, stając się złym jako człowiek. J e s t to w łaściw ie niespełnienie siebie. W ynika z tego, że spełnienie siebie dokonuje się ty lk o przez działanie m o­ raln ie dobre. Skoro tak, to staje się jasne, iż spełnienie siebie nie utożsam ia się z sam ym spełnieniem czynu, ale zależy od w artości m oralnej tegoż czynu. Jeszcze raz pow tórzm y: tylk o czyny dobre, a więc czyny przyporządkow ane w sum ieniu praw dzie, k tó ra jest zarazem dobrem , p rzy czy niają się do sam ospełnienia o so b y 37.

3S P o r. o so b a i c z y n , dz. cyt., 187— 190.

37 P o r. Osoba: p o d m i o t i w s p ó l n o t a , art. cy t., 18— 19. P o r. ta k ż e w z w ią ­ z k u z ty m T. S t y c z e ń , M iło ść a s e n s życia. N a d e n c y k l i k ą J a n a P a w ł a I I

„ R e d e m p t o r h o m i n i s ” , w: J a n P a w e ł II, R e d e m p t o r h o m in is . T e k s t i k o ­ m e n t a r z e , L u b lin 1982, 91— 93.

(15)

18 k s . IG N A C Y D E C

P E R SO N — SU BJE C T

A S A PPR O A C H E D B Y C A R D IN A L K A R O L W O JTY ŁA

T h e a r tic le ta k e s u p th e c e n tr a l p ro b le m o f th e a n th r o p o lo g y o f C a r d i­ n a l K a r o l W o jty ła w h ic h is th e p ro b le m o f p e r s o n ’s s u b je c tiv ity .

I n th e f i r s t p a r t o f th e a r tic le th e a u th o r p r e s e n ts th e w a y of re c o g n iz in g o n e s e lf a s s u b je c t. I n th is c o n n e c tio n h e d is c u sse s C a r d in a l W o jty la ’s co n c e ­ p tio n o f e x p e rie n c e . I n p a r t ic u l a r h e e m p h a s iz e s th e p a r t o f in n e r e x p e r ie n ­ ce a n d th e d u a lity of th e d y n a m is m e x p e rie n c e d in m a n (a c tin g —■ „ m a n a c t” a n d h a p p e n in g — „ s o m e th in g h a p p e n s in m a n ”).

I n t h e se c o n d p a r t o f h is a r tic le th e a u th o r sh o w s th e e le m e n ts o f p e r ­ s o n a l s u b je c tiv ity o f p e rs o n . T h e f i r s t o n e is c o n sc io u sn e ss . T h e a u th o r d is ­ c u ss e s its k in d s a n d f u n c tio n s . T h e se c o n d o n e is s e lf - d e te r m in a tio n w h ic h p r e s u m e s s e lf-p o s s e s s io n a n d s e lf-c o n tro l a n d is id e n tif ie d w ith th e fr e e d o m o f m a n . T h e th i r d e le m e n t is p e r s o n ’s s e lf - f u lf ilm e n t — p e r s o n a l c re a tio n .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z dziejów sokolnickiej królew szczyzny... polem iczny;

Okazało się, że enigmatyczne „to, przez co człowiek staje się i jest dobry lub zły moralnie” zyskuje na jasności i otwiera przed badawczą myślą etyczną szerokie

nie ^„doświadczenie człowieka i moralności” pozbawione jest sensu. Oba typy doświadczenia mają przy tym dość wspólnego, by można było mówić o jednej jego

W bezpośrednim doświadczeniu, w przeżyciu swojego dynamizmu człowiek ujmuje również różnicę między biernością a aktywnością, między „coś dzieje się w

D zięki podm iotow ującej roli św iadom ości, tj.. Przez

ność pozwala jednak także na wyzwolenie się od zła: utrata wolności nie może być ostateczna czy nieodwracalna, ponieważ wolność jest wpisana w naturę

menizmu, który stanowi jeden z celów Vaticanum Secundum. Wskazuje, jak bardzo ważne jest działanie na rzecz jedności chrześcijan dla dobra Ewangelii i posłannictwa

Miarą wartości i sensu pracy jest człowiek, jego spełnianie się; przeobrażanie świata zaś o tyle jest wartościowe, o ile zostaje przyporządkowane dobru człowieka..