• Nie Znaleziono Wyników

Christus salus : zarys rozwoju chrystologii protestanckiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Christus salus : zarys rozwoju chrystologii protestanckiej"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Alfons Nossol

Christus salus : zarys rozwoju

chrystologii protestanckiej

Collectanea Theologica 44/2, 5-33

(2)

a r t y k u ł y

C ollectan ea T h eologica 44(1974) f. II

KS. A LFO N S N O SSO L, L U B L IN

CHRISTUS SOLUS

ZARYS ROZWOJU CHRYSTOLOGII PROTESTANCKIEJ

Jeżeli p raw d ziw y je st sąd, iż p ro te sta n c k a teologia sy stem aty cz­ n a m a sw oje korzenie w II a rty k u le Credo, lub n a w e t je st w prost teologią tego a r t y k u ł u 1, w ów czas w arto pokusić się o k ró tk i cho­

ciażby zarys jej n au k i o Jezu sie C hrystusie. Zw łaszcza, że w spół­ czesną sy tu a c ję teologiczną ch rześcijań stw a cechuje w ogólności dość ra d y k a ln y zw ro t k u osobie i dziełu C hrystusa. Nie jest w cale w ykluczone, że ten w łaśnie zw rot jest d y k to w an y w zględam i e k u ­ m enicznym i. A le nie tylko: chodzi w ty m p rzy p a d k u po p ro stu o niezw ykle k o n stru k ty w n ą sam o reflek sję teologii chrześcijańskiej idącą po linii zbaw iennej retro sp e k c ji aż do sw oich początków i źró­ deł. M ając bow iem na uw adze fak t, że B iblia głosi przekonanie, iż Jezus C h ry stu s jest sam ym obrazem niew idzialnego Boga (Kol 1,16; 2 K or 4,4), odblaskiem Bożej w spaniałości w y razem Jego isto ty (Hbr 1,3), oraz że w Nim zam ieszkała pełnia [bóstw a (Kol 1,19);] n ietru d n o będzie opowiedzieć się za p ry m a te m ch rystologii w cało­ kształcie chrześcijańskiej n au k i o Bogu. Dla niej w szakże jest zaw ­ sze w jakiś sposób w iążącym stw ierdzenie: kto ogląda C h ry stusa widzi Boga (J 14,9).

Szkicując zary s chrystologii p ro testan ck iej, p rz y jrz y jm y się — oczywiście ty lk o bardzo pobieżnie — sam ym jej początkom , jej ew o­ lu cji oraz isto tn y m elem entom , przy czym nie om ieszkam y rów no­ cześnie podkreślić ich oddziaływ ania n a w spółczesną chrystologię katolicką.

1 Zob. R. M e h 1, D ie K r is e d e r T r a n sz e n d e n z , N eu e Z eitsch rift für s y s te ­ m atisch e T h eologie und R elig io n sp h ilo so p h ie 11(1969)338; G. B a r t n i g , Ge*

(3)

6 K S . A L F O N S N O S S O L

Reformacyjne początki chrystologii protestanckiej

1. A czkolw iek nie chry stolo g ia była p u n k tem w yjścia refo rm acji, w niej je d n a k bije bezsprzecznie po dziś dzień serce całej p ro tes­ tan ck iej teologii. L u t e r w ypow iedział w przedm ow ie do w iel­ kiego k o m en tarza n a List do G alatów owo c h a ra k te ry sty c z n e zdanie: „W m oim bow iem sercu w ład a ten jed e n a rty k u ł, m ianow icie w iara w C h ry stu sa (fides Christi), z k tó rej, przez k tó rą i do k tó re j w szyst­ kie m oje przem y ślen ia teologiczne d n iem i nocą p ły ną oraz p ro w a­ dzą z pow rotem ...” 2. N ależy od razu zaznaczyć, że w iara ta m a ścis­ ły c h a ra k te r zbawczy. W całej pełni i na serio w ierzy bow iem czło­ w iek dopiero w te d y w C h ry stu sa, jeżeli widzi w nim sw oje w łasne zbaw ienie i pozw ala m u w akcie rad y k aln eg o zau fan ia b y ć dla siebie tym , czym on m u chce i w in ien być w edług woli Bożej. In ny m i słow y, praw dziw a w iara w C h ry stu sa odnosi C h rystu sa i jego dzie­ ło do w łasnej egzystencji, ak cen tu jąc jego pro m e — ,,dla m n ie” , „dla n a s”.

Już stą d w ynika, że chrystologia w ujęciu L u t r a , wiąże się ściśle z soteriologią, lub też je st po p ro stu soteriologią. T en fak t w y ­ chodzi jednocześnie na jaw , jeżeli w eźm ie się pod uw agę jej ścisłą podstaw ę biblijną, streszczającą się w łaściw ie w dw óch tek stach, k tó re L u t e r — w sobie w łaściw y sposób w iązania m yśli ew an ­ gelisty J a n a z teologią apostoła P a w ła — łączy organicznie ze sobą. P ierw szy m z nich to słow a J 14,9: „K to m nie zobaczył, zobaczył także i O jca”. C h ry stu s jest „ lu stre m ojcow skiego serca Bożego” , jest tym , w k tó ry m m y posiadam y Boga. W edług L u t r a nie sposób w ogóle znaleźć Boga jak ty lk o w człow ieczeństw ie C h rys­ tu sa, poniew aż Jezu s C h ry stu s to D eus revelatus. W postaw ach i działaniu historycznego C h ry stu sa o bjaw ia się w ola Ojca.

Na kanw ie żarliw y ch w zniesień pobożności sta w ia refo rm a to r n a ­ w e t p arad o k saln y znak rów ności m iędzy ziem skim poniżonym J e ­ zusem a sam ym Bogiem jako P anem św iata. D latego też zw raca się np. szczerze do dzieciątka w żłobie jako do Stw ó rcy w szystkich rze ­ czy 3. Zasadniczą m o ty w acją jest tu nastaw ien ie całej jego teologii n a krzyż. Owszem, zaznaczyć należy, że ak cep tu jąc całokształt sta - rokościelnej nau k i o praw d ziw ym człow ieczeństw ie i bóstw ie C h ry s­ tu sa w postaci chalcedońskiego do gm atu jedności osobowej, zw racał L u t e r szczególną baczność n a n au k ę o w ym ianie orzekań — com-

m unicatio idiom atum . W niej jed n a k nie szukał teo rety czn y ch pod­ 2 W A 40/1,33,7n — cyt. za: E. B i z e r , Ü b er d ie R e c h tfe r tig u n g , w: Das

K r e u z J esu C h ris ti a ls G ru n d d e s H eils (praca zbiorow a), B erlin 1969, 9.

8 F. L a u , C h risto lo g ie (D o g m e n - u n d th e o lo g ie g e sc h ic h tlic h ), w : E v a n g e ­

lisch es K irc h e n le x ik o n , t. I, G ö ttin g e n2 1961, 767. Por. także P. T i l l i c h ,

V o rlesu n g en ü b e r d ie G esch ich te d e s c h ristlic h e n D en k en s, t. II, S tu ttg a rt

(4)

C H R IS T U S S O L b i 7

sta w dla takiego s ta n u rzeczy. D ecydującym jest tu te n fak t, że je ­ go w łaśnie teologia jest teologią krzyża, theologia crucis. Za ty m przem aw ia szczególnie d ru g i te k s t b ib lijn y posiadający fu n d a m e n ­ taln e znaczenie dla chrystologii. Chodzi m ianow icie o F lp 2,5— 11. W edług rozum ienia L u t r a jest w nim m ow a o człow ieku Jezusie C hrystusie, k tó ry , choć p rzy ją ł postać sługi, b ył zawsze ściśle zw ią­ zany z Bogiem. Ogołociwszy sam ego siebie, uniżając się, nie ko­ rzy sta ł On ze sw ojej boskiej wolności, zw rócił ją n iejako sw ojem u Ojcu, by stać się podobnym do ludzi. Chcąc u w y d a tn ić realizm i w ielkość dzieła odkupienia jako przy jęcia na siebie przez isto tnie bezgrzesznego C h ry stu sa grzechu ludzi i oddanie im w zam ian sw o­ jej spraw iedliw ości, odnosił L u t e r n aw et do C h ry stu sa form ułę

sim ul iu stu s et peccator. Z ty m oczywiście zastrzeżeniem , że z isto­

ty sw ej jest on spraw ied liw y , ale w realizacji Bożej łaski p rze jm u je ludzkie grzechy, czyniąc się w te n sposób sam g rz e sz n ik ie m 4. O pi­ sana w pow yższym tekście kenoza rozpoczęła się w łaściw ie już w akcie w cielenia, k tó re m ożna by w p ew nym sensie także nazw ać „ukrzyżow aniem Boga p rzed u krzyżow aniem C h ry stu sa ” 5.

„U k ry w a n ie ” i „zak ry w an ie się” Boga w ciele osiągnęło jed n a k w cierp ien iu o raz śm ierci krzyżow ej swój p u n k t k u lm in acy jn y . K e­ noza jako ta k a nie była przeto jed n y m ty lk o aktem , lecz d ynam icz­ nym procesem , dokonujący m się n a p rzestrzen i całego ziem skiego ży­ cia C hrystusa. U k ry ty w ciele Bóg (deus absconditus) działa w edług L u t r a w łaśnie sub contrario. I ta k oto o b rał w końcu krzyż, n a j­ bardziej gorszące i po lu d zk u poniżające zdarzenie, jako szczególne m iejsce sw ojego sam oobjaw ienia. Na k rzy żu cierpiał i um ierał w C h ry stu sie sam Bóg; Zbawienie jest o statecznie bow iem nie ak tem ludzkiej n a tu ry C h ry stu sa, lecz dziełem Boga. P y ta n ie , w jak i zaś sposób może być w cierp ien iu obecne bóstw o ze sw oją mocą, sta n o ­ wi m. in. w łaśnie o n iep o jętej tajem n icy krzyża. W sporze na te­ m at c h a ra k te ru obecności C h ry stu sa w sak ram encie W ieczerzy P a ń ­ skiej sprecyzow ał później L u t e r sw oją chrystologię po linii b a­ zującej na w ym ianie orzekań w szechobecności (ubią uita s). W y raża­ jąc przekonanie, że po w n iebow stąpieniu zyskało uw ielbione czło­ w ieczeństw o C h ry stu sa udział w Bożej wszechobecności, podkreślił jednocześnie jeszcze b a rd z iej jego ścisłe zjednoczenie z bóstw em . Sam a ludzka n a tu ra — ja k tw ierd ził — nie m ogła za nas cierpieć; w tedy b y łb y C h ry stu s złym zbaw icielem i jako tak i potrzebow ałby ostatecznie sam zbaw ienia. To osoba cierpiała, k tó rą w C hrystusie jest ty lko Bóg. Chociaż w ty m rad y k a ln y m i n iep rz eje d n a n y m sta n o ­ w isku L u t r a nie m ożna się d o p atry w ać klasycznego p a trip a sja - nizm u m odalistów , to jed n a k n ależałoby je określić m ianem sw ois­

4 A. A d a m , L eh rb u ch d e r D o g m e n g e sc h ic h te , t. II, G ütersloh 1968, 271.

5 H. W i l k e n s , C h ris tu s , C h ris to lo g ie , w : T a sc h e n le x ik o n , t. I, (w yd. E. F a h l b u s c h ) G öttin gen 1971, 183.

(5)

8 K S . A L F O N S N O S S O L

tego ro d za ju „deip asjan izm u ,, 6. C hrystologia L u t r a jest zatem w sw ojej całości ściśle i k o n sek w en tn ie „teo c e n try c zn a ” lu b — ja k pisze Y. C o n g a r — jest to „chrystologia w yłącznej działalności Boga (A lle in w irk sa m k e it G ottes)” 7.

2. Nieco inny, bo przede w szystkim „p n eu m a ty c z n y ” c h a ra k te r po­ siada chrystologia Z w i n g l i e g o . Podczas gdy L u t e r w za­ sadzie rozbudow ał sw oją n a u k ę o C hrystusie w du chu staro ch rześci­ jańskiej szkoły A lek san d ry jsk iej, szw ajcarski refo rm a to r czyni to raczej w d u ch u szkoły A ntiocheńskiej. Na pogląd o w szechobecności uw ielbionego człow ieczeństw a C h ry stu sa nie może się godzić, ponie­ waż nie p rzy jm u je n au k i o w ym ianie orzekań, u p a tru ją c w niej zresztą ty lko nieścisły sposób w y rażan ia się teologicznego. W k o n ­ sekw encji mógł on przeto zaakcentow ać bardziej rozdział n a tu r w C hrystusie. Dzięki tem u był C h ry stu s w łaśnie p raw dziw ym po­ śred n ik iem m iędzy Bogiem a ludźm i. W oparciu o P aw łow y ch rysto- cen try zm i m yśli A u g u s t y n a w idział Z w i n g 1 i w osobie C h ry stu sa w yraz niezm iennej zbaw czej woli Boga. O św iecający i p o ­ ciągający w szystkich D uch Boży oddziaływ uje w całym stw o rzo n ym świecie. Nie zm ienia O n je d n a k — w edług niego — św iata, lecz po­ zostaje ty lko w sferze m y ślen ia i serca. J e s t On św iatłem , k tó re oświeca każdego człow ieka i nazyw a się C hrystusem . T rw anie w C h ry stu sie jest bow iem trw a n ie m w D uchu Ś w iętym . Ziem ski C h ry stu s zapew niał w łaśnie, że nie ty lk o posyła D ucha w raz z O j­ cem, ale że wszyscy „ trw a ją c y w C hry stu sie” posiadają D ucha, k tó ­ r y m ówi co podoba się Bogu i d la nas jest „zb aw ien ne”. Dzisiaj jest dla tego C h ry stu s p rzy nas w yłącznie duchowo, tzn. w naszej w ie ­ rze i naszym w y jaśn ien iu 8.

3. Pozycję n iejako pośredniczącą zajm u je w śró d tw órców R efor­ m acji n a u k a J a n a K a l w i n a . Jeżeli L u t r o w i chodziło przede w szystkim o to, że Bóg sp o ty k a się z nam i praw dziw ie w C h ry stu ­ sie, to K a l w i n o w i zależy głów nie n a ty m , że w rzeczyw isty m

człow ieku Jezusie oddziały w u je On n a nas praw dziw ie. S tą d pocho­ dzi przede w szystkim silne podkreślenie w chrystologii K a l w i n a idei pośrednictw a. Podobnie ja k Z w i n g 1 i, przeciw staw ia się ge­ new sk i re fo rm a to r stanow czo nauce o ubiąuitas, tj. wszechobecności człow ieczeństw a C h ry stu sa i podkreśla więcej w olną przew agę C hrystusow ego bóstw a „poza” p rzy ję ty m we W cieleniu człow ieczeń­ stw em . Boski Logos w C h ry stu sie p o jęty p ersonalistycznie może bo­

6P. A l t h a u s , D ie T h eo lo g ie M a rtin L u th e r s , G ü te r slo h2 1963, 174. Do całości ch rystologii L u t r a zob. tak że E. H i r s c h , H ilfsb u ch z u m S tu d iu m

d e r D o g m a tik , B erlin 4 1964, 26— 44.

7 Y. M. J. C o n g a r , R e g a rd s e t re fl6 x io n s su r la C hristologie d e L u th er, w : D as K o n z il vo n C h a lk ed o n , t. III, W ürzburg 1954, 486.

8 F. S c h m i d t - C l a u s i n g , Z w in g li, B erlin 1965, 95, zob. tam że, 90— 95:

P n e u m a tisc h e C h risto lo g ie. Por. A . A d a m , dz. c y t., 324nn; F. L a u , a rt. c y t.,

(6)

C H R IS T U S S O L U S

9 w iem — jego zdaniem — istnieć niezależnie od C hrystusow ego czło­ w ieczeństw a, tzn. może przeb y w ać tak że extra — poza nim. To przekonanie, k tó re już w cześniej żyw ili Z w i n g l i i B u c e r , zyskało z początkiem X V III w ieku specjalną n a w e t nazw ę: E x tra -

-C alvinisticum . Treściow o zaś m iało ono ostatecznie stać na straży

praw dziw ego człow ieczeństw a C hry stu sa. Bóstwo bow iem „w y b ra ­ ło sobie z ciała dziew icy św iąty n ię na sw oje m ieszkanie’' i dlatego też jest w stosun ku do ludzkiego b y tu Jezusa w olne, d y sta n su je się od ludzkiej ria tu ry i jest ponad n i ą 9. Sam K a l w i n p recy zu je w ty m w zględzie sw oją m yśl dosłow nie w te n sposób: „Chociaż n ie­ zm ierzona istota Słowa zw iązała się z n a tu rą człow ieka w jed n ą oso­ bę, nie m yślim y jed n a k o żadnym (jej) zam knięciu. W cudow ny bo­ w iem sposób S yn Boży zstąpił z nieba bez opuszczenia nieba; w cu­ dow ny sposób chciał być noszony w łonie Dziewicy, przebyw ać na ziem i i zaw isnąć na krzyżu, by jed n a k w y pełniać św iat tak, ja k n a sam ym początku" 10. Boski Logos zatem niezależnie od w cielenia ist­ n ieje także n adal dla siebie i działa.

W yłącznym m otyw em w cielenia jest — w edług K a l w i n a — C hrystusow e pośrednictw o; ty lk o jako p ośrednik je st też C h ry stu s Bogiem, tzn. O b jaw iający m się nam k u zbaw ieniu. D eus m a n ifes-

tans in c a m e — oto k alw ińska fo rm u ła zjednoczenia dw óch n a tu r

w C hrystusie. Jeżeli L u t e r skłaniał się w nauce o zjednoczeniu n a tu r k u późniejszem u stw ierd zen iu : fin itu m capax in fin iti, to K a l w i n , m ając na uw adze nieskończony d y stan s pom iędzy Bo­ giem a człow iekiem , h o łd u je w ręcz przeciw nej zasadzie: fin itu m

non est capax in fin iti. A k cep tu je w praw dzie całą chrystologię Sobo­

r u Chalcedońskiego, tłu m aczy ją jed n a k b ib lijn ie p rzed e w szystkim w du chu E w angelii syno p ty czn y ch i listów św. P aw ła. R adykalizm zaś Janow ego „stan ia się ciałem " oznacza dla niego tylko fa k t C hrystusow ego uniżenia, proces kenozy. C złow ieczeństw u przyp ada w zjednoczeniu osobowym bard ziej fu n k cjo n aln e znaczenie w udzia­ le; ono służy Synow i Bożem u po p ro stu do realizacji fu n k cji p ośred­ nika. Ja k o tak ie w y pełn i też całkow icie sw oje zadanie z n astan iem p ełn i czasu eschatologicznego; in n y m i słow y: po Sądzie O statecznym „złoży" S yn Boży sw oją lu d zk ą n a tu rę n .

W ażnym elem en tem składow ym chrystologii K a l w i n a je st jeszcze n a u k a o p o tró jn y m „urzędzie" (m unus trip lex) C h ry stu sa- -P ośredn ik a, m ianow icie: urzędzie prorockim , królew skim i k a p ła ń ­ skim . Ma ona bowiem nie ty lk o określać bliżej fu n k cję P o śred nik a, lecz także k onkretyzow ać, a b stra k cy jn ie n a ogół ujm ow aną, jedność

9 H. W i l k e n s , a r t . c y t , 183; por. ta k że W. N e u s e r , C a lv in , B erlin 1971, 114.

10 I n s titu tio re lig io n is c h ristia n a e II 13, 4 — cyt. za J. L. W i t t e , D ie C h ri­

sto lo g ie C a lv in s, w : D as K o n z il vo n C h a lk e d o n , dz. cyt., t. III, 499.

11 Zob. A. G a n o c z y, E cclesia m in istra n s. D ien en d e K ir c h e u n d k ir c h li­

(7)

10 K S . A L F O N S N O S S O L

jego osoby. W pojęciu u rzęd u zespala K a l w i n zatem ściśle ze so­ bą n a u k ę o osobie i dziele C h ry stu sa 12. Dzięki tem u odznacza się je ­ go chrystologia niezw ykle d y n am icznym ch arak terem . P rzyznać trzeb a, że o nim stanow i n iew ątp liw ie rów nież p o d k reślan y szcze­ gólnie przez refo rm ato ró w szw ajcarskich asp ekt p n e u m a ty c z n y 13. K a l w i n w iąże zresztą organicznie chrystologię z pneum atologią, eklezjologią i sw oją o ry g in aln ą n au k ą o p redesty nacji.

Ewolucja protestanckich koncepcji chrystologicznych

1. R efo rm acy jna n a u k a o C h ry stu sie znalazła jak b y p ierw szy s ta ­ bilniejszy w yraz w lu te rań sk ich księgach w yznaniow ych. Na szcze­ gólną uw agę ^zasługuje tu jej ujęcie przez K onfesją A u g sb u rską . W a rty k u le III w yznania czytam y, co n astęp u je: „Kościoły nasze uczą też, iż Słowo, to jest S y n Boży, przyjęło n a tu rę lud zk ą w ło­ nie błogosław ionej M arii P a n n y , tak iż dwie n a tu ry : boska i ludzka są złączone nierozdzielnie w jedności Jego osoby. Je d e n C hry stu s, p raw d ziw y Bóg i p raw d ziw y człowiek, urodzony z M arii P an n y , p raw dziw ie um ęczony i u krzyżow any, u m arł i był pogrzebany, aby pojednać Ojca z nam i i być o fia rą nie ty lk o za grzech pierw o ro d­ ny, lecz także za w szelkie obecne ludzkie grzechy. On też zstąpił do piekieł, a dnia trzeciego praw dziw ie zm artw ych w stał; potem w stą­ pił na niebiosa, aby zasiąść po praw icy Ojca oraz rządzić i w iern ie panow ać w szelkiem u stw orzeniu, aby w ierzących w eń uśw ięcić przez zesłanie do ich serc D ucha Św iętego, k tó ry rządzi, pociesza i ożyw ia o raz broni ich przed diabłem i mocą grzechu. Tenże C h ry stu s m a p rzy jść jaw n ie aby sądzić żyw ych i u m arły ch itd., w edług Sym bolu A postolskiego’’ 14. Apologia K o n fe sji stw ierd za w odniesieniu do tego a rty k u łu k rótko, że w punkcie w iary w jedność osobową dw u n a tu r w C hry stu sie oraz w fak t dokonanego przez Niego zastępczego za­ dośćuczynienia i pojed nania p a n u je jednom yślność. J e st to zresztą ty lko zaakcentow anie tra d y c y jn e j n au k i Sym bolu A postolskiego i N icejskiego 15. Tę jednom yślność lu b raczej ogólną zgodę w ów­ czesnych chrystologicznych poglądach ew angelików i k atolików podkreśla L u t e r także w A r ty k u ła c h S zm a lk a ld zk ic h (1537) i d la­ tego nie widzi potrzeb y tra k to w a n ia tu o tych praw d ach szerszej 16.

12 U. G e r b e r , C h risto lo g isch e E n tw ü r fe , t. I. Zürich 1970, 8; K. B l a s e r ,

C a lv in s L eh re vo n d en d r e i Ä m te r C h risti, Z ürich 1970, 12; 40.

18 O. W e b e r , G ru n d la g en d e r D o g m a tik , t. II, B erlin 1966, 154n. Do c a ło ­ ści christologii K a l w i n a zob. E. H i r s c h , dz. c y t ., 47—50; 69— 74.

14 D ie B e k e n n tn issc h rifte n d e r e v a n g e lisc h -lu th e r isc h e n K irc h e . H e ra u s­

g e g e b e n im G e d e n k ja h r d e r A u g sb u rg isc h e n K o n fe ssio n 1930, B erlin 5 1960, 54; K o n fe sja A u g sb u rsk a z 1530 r. N o w y p r z e k ła d , W arszaw a 1970, 13.

15 A p o l. III — B e k e n n tn issc h rifte n ...., 158.

18 A S m . I — B e k e n n tn issc h rifte n ...., 415. Zob. także H. F a g e r b e r g , D ie

(8)

C H R IS T U S S O L U S 11

D opiero F orm uła zgody (1577) czyni to bardzo obszernie, ale już pod p resją p o w stałych w m iędzyczasie różnych sprzecznych ze so­ bą p ro testan ck ich opinii chrystologicznych. A rty k u ł V III w części pierw szej, tj. epitom e F o rm u ły om aw ia w 12 zw ięzłych p u n k tach ,,czystą n aukę chrześcijańskich Kościołów o osobie C h ry stu sa ”, p iętn u ją c i o drzucając rów nocześnie a k tu a ln e podówczas „sprzecz­ ne i błęd n e n a u k i” o tej Osobie, u ję te aż w 20 p u n k tac h 17. W d r u ­ giej części, czyli w Solida decłaratio zostaje p raw o w ie rn a n au k a o osobie C h ry stu sa raz jeszcze w y czerpująco p rzed staw io na i teolo­ gicznie um otyw ow ana, p rzy czym jest w yraźnie m ow a o „zaistnie­ niu rozłam u pom iędzy teologam i K o n fe sji A u g sb u rskie j na tem at osoby C hrystusa, sporu, k tó ry w praw dzie nie m a sw ojego początku w śród nich sam ych, lecz w yw odzi się p ierw o tnie od sakram en- ta rz y stó w ” 18.

N ależałoby przede w szy stk im podkreślić, że F orm uła zgody od­ rzuca tzw. E x tra -C a lv in is tic u m 19, przyw łaszcza sobie jed n a k p o ję­ cie K a l w i n a o boskoludzikm P ośredniku. W ty m m iejscu zo­ staje stanow czo o d p a rta n a u k a zarów no F. S t a n k ó w a, j ak t e2 A. O s i a n d r a . Podczas gdy pierw szy z nich głosił pogląd, że C h ry stu s jest pośrednikiem w yłącznie w sw ojej ludzkiej n a tu rz e tw ierd z ił d ru g i odw rotnie, że m ianow icie o po średnictw ie C h ry stu sa decyduje tylko jego bóstwo. Przeciw ko n iem u zw raca FormuU rów nież uw agę na znaczenie posłuszeństw a C hrystusa, k tó ry za dośćuczynił za nas także ak ty w n ie, a nie ty lko biernie jako cier p ią c y 20. In n y m w ażnym szczegółem jest podkreślenie trw ałości uni hip o staty czn ej, k tó ra nie p rzestan ie istnieć rów nież z n astan ien eschatologicznej pełni. P o z m artw y ch w stan iu złożył C h ry stu s tylk< postać sługi, a nie ludzką n a tu rę 21. W ty m kontekście został rów nież poruszony w ażn y problem kenozy, czyli uniżenia C hrystusą zgodnie z opisem F lp 2, 7. Istn iała zgodność poglądów co do okreś lenia w cielenia, a nie dopiero zm artw y ch w stan ia, jako początki zjednoczenia n a tu ry boskiej z ludzką w C h ry stu sie oraz w zajem nego przenoszenia przym iotów jed n ej n a tu ry n a drugą. K enoza za polegałoby na tym , że C h ry stu s w czasie sw ojego ziem skiego życi przew ażnie nie k o rzy stał z boskiego m aje sta tu , k tó ry w większość przypadków pozostał zasłonięty. W całej pełni sko rzy stał zeń dc piero po zm artw y ch w stan iu . 22.

J a k w ielką w agę p rzy w iązy w ali tw ó rcy F o rm uły zgody do pori)

17 Ep. VIII, 4— 39 — B e k e n n tn issc h rifte n ..., 804— 812.

18 SD VIII, 1— 96 — B e k e n n tn issc h rifte n ..., 1027—1049.

19 Ep. V III,33 — B e k e n n tn issc h rifte n ..., 811.

20 S D III, 2— 4 — B e k e n n tn issc h rifte n ..., 913— 916. Zob. W. P a n n e n b e r

C h risto lo g ie (II. D o g m en g esch ich tlich ), w : R elig io n in G esch ich te und G egei w a r t, t. I, T ü b in gen 3 1957, 1775.

21 Zob. Ep. VIII, 16 — B e k e n n tn issc h rifte n ..., 807n.

(9)

szonych w niej ta k obszernie zagadnień chrystologicznych, św iad­ czy rów nież zakończenie tej w ażnej księgi sym bolicznej. J e st nim m ianow icie sporządzone w postaci ap en d y k su szerokie stosunkow o „zestaw ienie św iadectw P ism a Św iętego i sta ro ży tn y ch czystych nauczycieli Kościoła, jak oni uczyli i m ów ili o osobie i boskim m aje ­ stacie ludzkej n a tu ry P a n a naszego Jezu sa C hrystusa, u stanow io­ nego po p raw icy wszechm ogącej siły Boga”. Z estaw ienie to pod­ kreśla raz jeszcze w yraźnie naw iązanie R eform acji do starokoś- :ieln ej tra d y c ji, by w ten sposób przeciw staw ić się zarzutow i p ro ­ te sta n tó w reform ow anych, jak o b y lu te ran ie głosili „now y dog­

m at” 23.

2. Form uła zgody była bezsprzecznie dużym osiągnięciem teolo­

gicznym. nie stanow iła jed n a k pełnego sukcesu kościelnego R efor­ macji, poniew aż rozbicie ko n fesy jn e nie tylko trw ało d alej, ale n a ­ wet zaczęło się odtąd coraz b ard ziej pogłębiać. T en fa k t w iąże się

: pow staw aniem jak b y „scholastycznego” k ieru n k u teologicznego w lu teran izm ie, zwanego ortodoksją. Za pierw szy d o k u m en t o rto - łoksji, k tó re j zależało przede w szystkim na „czystej n a u c e ”, moż- la by w łaśnie uw ażać Form ułę 24. W niej dochodzą już bow iem zde­ cydowanie do głosu dw a głów ne zain tereso w ania now ych usiłow ań

eologicznych, m ianowicie: o stra polem ika z katolicyzm em i k a lw i- lizm em oraz konsekw entn a rozbudow a w łasnego sy stem u dogm a- ycznego. W zakresie chrystologii zm ierzała o rtodoksja do znalezie- lia jed n ej „m etafizycznie” w iążącej fo rm u ły dla całokształtu dog- n atycznej n au k i o C hrystusie. I tak w ysuw ano w łaśnie w o rto - loksyjnej chrystologii la te ra ń sk ie j, w spom niany już uprzednio ksjom at: fin itu m capax in fin iti, a po stron ie refo rm ow an ej — je- ;o d iam e tra ln ie p rzeciw staw ne ujęcie: fin itu m non est capax in fi

•iti. W jego duch u dążono do szczegółowego rozw inięcia n au k i o oso-

>ie C hry stu sa, przyczym m ocny ak cen t kładziono zwłaszcza n a re a l- .ość i integ raln o ść obu Jego n a tu r. F rz y opisie ich zjednoczenia ozróżniano tak ie pojęcie jak: sam proces zjednoczenia (unitio), sta n jednoczenia (unio personalis) i fa k t w spółudziału jedn ej n a tu ry w ru g iej (com m unio n a tu r arum j. W zagadnieniu zaś w y m ian y orze- ań (com m unicatio idiom a tu m ) w yróżniono trz y rodzaje (genera) liano wicie: przy p isyw an ie w łasności obu w yróżnionych n a tu r oso- ie Boga-Człow ieka (genus id io m a ticu m ), przyp isy w anie w łasności a tu r y Bożej, jej m a je sta tu — zjednoczonej ze sobą n a tu rz e ludz- iej (genus m a je sta tic u m sive auchem aticum ) oraz zjednoczenie vłasności obu n a tu r w a k ta c h C hrystusow ego u rzęd u P o śred nik a

len us apotelesm aticum ).

23 C a ta lo g u s te s tim o n io ru m — B e k e n n tn is s c h r ifte n ..., 1101— 1135. P or. ta k że j. A d a m , dz. c y t., 390. Jak p óźniej jeszcze zob aczym y, m ożn a by r z eczy w iście ; p ew n y m zn aczen iu m ó w ić o „now ym dogm acie lu terań sk iej c h ry sto lo g ii”; h. M a h 1 m a n n, D as n eu e D ogm a d e r lu th erisch en C h ris to lo g ie . P r o b le m |td G esch ich te se in e r B eg rü n d u n g , G ü tersloh 1969.

f,24 A. A d a m , d z. c y t., 401.

(10)

C H R IS T U S S O L U S 1:

Tego ro d zaju sp e k u la ty w n a ch rystologia oddala się siłą rzeczy coraz bardziej od biblijnego obrazu ziem skiego C h rystusa. By tem u zapobiec szukano w y ró w n an ia w nauce o dw óch sta n a c h C h ry stu ­ sa stanie uniżenia i w yw yższenia (status exina nitio nis et e x a lta ■

tionis). Na tym w łaśnie tle doszło do ostrego sporu chrystologicz­

nego. L u te ra n ie b y li zdania, że s ta n w yw yższenia C h ry stu sa roz­ poczyna się z chw ilą Jego „zasiąścia po p raw icy O jca”, refo rm o ­ w ani zaś w idzieli ten początek ju ż w zstąpieniu C h ry stu sa do p ie­ kieł. W łaściw ym przedm iotem sp oru było jed n a k bliższe o kreśle­ nie sta n u uniżenia C hrystusa. K alw iniści w ypow iadali się za sa­ m ym Logosem jako podm iotem uniżenia, a lu te ra n ie za jednoczą­ cym w sobie obie n a tu r y boskoludzkim pośrednikiem . Ale i ti u trz y m y w a li jeszcze teolodzy z T ybingi z M . H a f e n r e f f e r e r r n a czele, że C h ry stu s w sta n ie uniżenia ,,zataił i u k ry ł” tylk o sw o­ je praw o k o rzystan ia z n iek tó ry ch sw oich boskich w łasności; b y ła ­ by to tzw . „ k ry p to z a ”. Teolodzy z G iessen tw ierd zili n atom iast z z M. C h e m n i t z e r n i B. M e n t z e r em, że C hrystus, zgodnie z b ib lijn ą rela cją F lp 2,5— 11, n a czas sw ej ziem skiej d zia­ łalności, czyli in sta tu exin a n itio n is „w yzbył się ich ” praw dziw ie O pina ta zw ana „kenozą” okazała sę w lu te rań sk iej dogm atyce w końcu zw ycięską 25.

Od czasu J. G e r h a r d a m ów ią lu te ra n ie rów nież o p o tró jn y n urzędzie C h ry stu sa (m u n u s tr ip le x ); nie p o jm ując go je d n a k — jal reform o w an i — soteriologicznie, lecz odnoszą go do osoby P o śred ­ nika 26. N ależy jeszcze zaznaczyć, że c e n traln y m dogm atem re fo r­ m ow anej ortodoksji sta w ała się coraz w y raźniej n a u k a o p rzezn a­ czeniu. Jezu s uchodził w niej za naczelną postać w y b ran y ch , z i pierw szego w ybranego. N iezależnie od tego odnosiło się jednał rów nież do niego praw o nieskończonego oddalenia w zględem Bogi tak , że nie mogło być m ow y o w łaściw ej i rea ln ej w ym ianie orze- k a ń pom iędzy obiem a n a tu ra m i C hrystusa. Został on jed yn ie w y ­ posażony w nadludzkie d a ry łaski i w zw iązku z ty m p rzy słu g i­ w ała m u nie com m unicatio id io m a tu m , lecz com m unicatio gra

tia ru m 27.

3. W te n sposób o rto d o k sja zw olna przygotow ała całkow ite prze kształcenie tra d y c y jn e j chrystologii; zapoczątkow ane w łaściw ie ju: w socynianizm ie i h o len d ersk im arm inizm ie, a realizow ane fa k ­ ty czn ie w tzw. teologii przejściow ej oraz w p ie ty z m ie 28. Teologu zaś O św iecenia przyniosła następ n ie jej w łaściw y rozkład. Podcza; gdy pietyzm nie zw racał p raw ie żadnej uw agi n a asp ek t sp eku la

25 W. N i e m c z y k , H isto ria d o g m a tó w , t. I, W arszaw a 1966, 262; Por. takżi A. A d a m , dz. c y t., 413; F. L a u, a rt. c y t., 768n.

28 U. G e r b e r , d z. c y t., 43.

27 A. A d a m , d z. c y t., 395.

(11)

ty w n y dogm atyki, O św iecenie rugow ało w p ro st w szystkie „nie- rozum ow e” dogm aty chrześcijańskie, w śród k tó ry c h znalazła się oczywiście także n au ka o dw u n a tu ra c h oraz o w szystkim , co ty lko m iało jakikolw iek zw iązek z k apłańskim urzędem C hrystusa.

We w stęp n ej fazie tzw. neologii, tzn. „now oczesnej teologii” Oś­ w iecenia, uznaw ano jeszcze ogólnie sam fa k t zbawczy, a k ry ty c e poddaw ano jed yn ie jego tra d y c y jn y przekaz. J. S. S e m 1 e r zalicza np. „historię C h ry stu sa ”, przez k tó rą rozum ie soteriologicznie roz­ w in iętą chrystologię, do podstaw ow ych arty k u łó w ch rześcijaństw a. O drzuca jed n ak rów nocześnie zrodzenie C h rystu sa z Dziewicy, po­ dobnie ja k „m itologię” jego zstąpien ia do piekieł, poniew aż — jak tw ierd zi — nie cielesne pochodzenie Jezusa, lecz w yłącznie D uch i słow a C h ry stu sa przynoszą nasze zbaw ienie. Z atem n a u k a o w spół- istotności i o d w u n a tu ra c h osoby C h ry stu sa rów nież nie je st ważna, to zresztą tylko czyste „sposoby w yobrażeniow e”, w ażną jest p ra k ­ ty k a pobożności (p raxis pietatis) oraz skupienia się na „ C h ry stu ­ sie w n a s” 29.

Znacznie d e stru k ty w n ie jsze ten d en cje w nauce o Jezusie C h ry ­ stusie p rzejaw iała szczytow a faza neologii, poniew aż zakw estiono­ w ała m. in. już n aw et sam o odniesienie synostw a Bożego do Logosu. J. G. T ó l l n e r tłu m aczy ł np. p raw d y chrystologiczne na wzór cierpiącego z pow odu swojego posłannictw a założyciela religii; od­ rzucał też w szelki w spółudział czynnego posłann ictw a w zadość­ uczynieniu. J. A. E b e r h a r d , G. S. S t e i n b a r t i J. F. L o f - f 1 e r uzasadniali n astępnie, w oparciu o Bożą miłość i m ądrość, bezużyteczność w szelkiej w ogóle n au k i o zadośćuczynieniu. W n a ­ stępstw ie rozkładu n au k i o T rójcy Św iętej stra c iła w reszcie idea bóstw a C hry stu sa także sw ą p ierw o tn ą w yrazistość. R acjonalizm w idział w Jezusie już ty lko etycznie p rzy k ładn ego człow ieka i n a u ­ czyciela, żyjącego z Bogiem w ścisłej wspólnocie. Z ty m ujęciem w iązała się m yśl K a n t a o Jezusie S y n u Bożym jako em p iry czn ym p rzykładzie tkw iącej w naszym rozum ie idei m oralnie Bogu m iłego człowieka. I ta k oto doszło do pow stan ia „chrystologii” opisującej osobę Jezu sa po pro stu jako „najczystsze ucieleśnienie (wcielenie) ludzkiego ro zu m u ”. Chw ilow a ostra k o n trre ak c ja ze s tro n y s u p ra - n a tu ra listó w nie zdążyła już „ staty czn y ch ” tra d y c y jn y c h schem a­ tów uratow ać. Ich załam anie się uchodzi pod koniec epoki O św iece­ nia, za fa k t dokonany. E w id en tn ą sta ła się wobec tego nieodzow ność dojścia w chrystologii do now ych, k o n stru k ty w n iejsz y ch w ypo­ w iedzi 30.

4. Na tle przeciw staw nych chrystologicznych usiłow ań i rozw ią­ zań ze stro n y idealizm u oraz ro m an ty zm u w ykrystalizow ało się

J 4 K S . A L F O N S N O S S O L

29 T am że, 99nn.

80 W. P a n n e n b e r g , a rt. c y t., 1775; U. G e r b e r , d z . c y t., 129; H. W i l k e n s , a rt. c y t., 183.

(12)

C H R IS T U S S O L U S 15

w X IX w ieku kilk a o ry g in aln y ch koncepcji n au k i o C hrystusie. P ie r­ wsze m iejsce z ajm u je w śród nich bezsprzecznie chrystologia F r. D. E. S c h l e i e r m a c h e r a , zw anego ,,O jcem Kościoła X IX stu le c ia ’" 31. W jego „teologii uczucia i św iadom ości” stanow i chrześcijaństw o najw y ższą m an ifestację isto ty relig ii jako tak ie je s t „teologiczno- -m onoteistycznym sposobem w ierzenia, w k tó ry m w szystko zostaje odniesione do zbaw ienia dokonanego przez Jezu sa z N a z a re tu ”. Z ba­ w ienie i Jezu s C h ry stu s są dlatego też dla S c h l e i e r m a c h e r a isto tn y m i zaw artościam i treściow ym i c h rz e ś c ija ń s tw a 32. Z arów no do treści ja k też fo rm u ły chaleedońskiego dogm atu ustosunkow ał się k ry ty czn ie, poniew aż p raw d y w ia ry są dla niego w ogóle tylko historycznie u w aru n k o w a n y m sposobem słow nego u jęcia stanów uczuciow ych chrześcijańskiej pobożności.

C hrystologia jest dla S c h l e i e r m a c h e r a id en ty czn a z sote- riologią. W ychodzi ona z C hrystusow ego objaw ienia Bożego jako k o n k retn e j w spólnoty życiow ej w iern y ch z C hrystusem . D ecyd ują­ cym zaś elem entem w C hrystusie jest ty lk o jem u w łaściw a abso­ lu tn a moc i dynam iczna trw ało ść świadom ości Boga, stanow iąca w łaśnie „Boży b y t w C h ry stu sie ” . T ak pojęte bóstw o m a sw oisty c h a ra k te r, poniew aż pierw o tn ie wzorcza sam ośw iadom ość C hrystu sa różni się tylk o m odalnie, a nie isto tn ie od ogólnoreligijnego odnie­ sienia do Boga w uczuciu ab so lu tn ej zależności. Zbaw cza zaś a k ty w ­ ność C h ry stu sa polega na tym , że w ciąga on w iern y ch w zakres sw ojej świadom ości Boga; czynnością pojednaw czą jest przyjęcie ich w e w spólnotę jego niezam ąconej szczęśliwości. Zbaw iciel więc jako ta k i m a w spólną n a tu rę lu d zk ą ze w szystkim i ludźm i, różni się je d n a k od nich na podstaw ie trw a łe j m ocy sw ojej św iadom ości Bo­ ga. T e n psychologiczny ry s chrystologii S c h l e i e r m a c h e r a zryw a w łaściw ie z tra d y c y jn ą n a u k ą o dw u n a tu ra c h i w ym ianie orzekań. On dom agał się w jej m iejsce zresztą w y raźn ie now ej chrystologii „d u ch a” , w k tó re j w cielenie Logosu należałoby ro zu ­ m ieć analogicznie do „stan ia się człow iekiem ”, uczłow ieczenia Boga w każdym chrześcijaninie przez D ucha Św iętego 33.

Jeżeli w c e n tru m tej koncepcji chrystologii sta ł „p ro to ty p ” (Ur-

bild) uczucia zależności, to w sp ek u laty w n ej nauce G. W. F r. H e-

g 1 a pełniła ta k ą sam ą rolę u ję ta w pojęciu „id ea”. M ianow icie idea jedności B oga-absolutnego D ucha z człow iekiem weszła, w e­

31 K. B a r t h, D ie p r o te s ta n tis c h e T h eo lo g ie im 19. J a h rh u n d e rt, Z ü r ic h3

1960, 379.

82 H. S t e p h a n — M. S c h m i d t , G esch ich te d e r e v a n g e lisc h e n T h e o lo ­

gie in D eu tsch la n d s e it d e m Id e a lism u s, B e r lin8 1973, 121, 116; por. także K. B a r t h , d z. c y t., 409; P. T i l l i c h , V o rlesu n g en ü b e r d ie G esch ich te d e s

c h ristlic h e n D e n k e n s, t. II, S tu ttg a rt 1972, 89.

38 J. T e r n u s , C h a lk ed o n u n d d ie E n tw ic k lu n g d e r p ro te s ta n tis c h e n T h e o ­

logie, w : D as K o n z il vo n C h a lk ed o n , t. III, d z. c y t., 545. Zob. tak że U. G e r ­

(13)

16 K S . A L F O N S N O S S O L

dług niego, przez Jezusa w historię. Dlatego też jest Jezus w jed yn ym i sw oistym zarazem znaczeniu B ogiem -Człow iekiem . M isja i ro la jego zastępczości w zględem ludzi polega na tym , że um ożliw ił nam pójście drogą przechodzenia tego co skończone w nieskończoność, nie p rzeb y w ając w cale sam tej drogi za nas. W cielenie było „lo­ giczną koniecznością” , p o jed n an ie zaś pom iędzy Bogiem a człowie­ kiem dokonało się przez śm ierć Jezu sa po jętą jako „śm ierć śm ierci”. S pek u laty w n o -d ialek ty czn a śm ierć krzyżow a stan o w iła w łaśnie dla H e g l a chrystologiczne c e n tru m 34.

D. F. S t r a u s s podnosił przeciw ko S c h l e i e r m a c h e r o w i i H e g 1 o w i zarzu t że „id ea” nie może się nigdy zrealizow ać w po­ jedyn czym indyw iduum . K o n k re tn ie rzecz u jm ując, urzeczy w istn ia­ łab y się przeto idea bosko-ludzkiej jedności nie w człow ieku J e ­ zusie, lecz w rozw oju całej ludzkości. Postać Jezu sa nie m a przeto znaczenia historycznego, tw ierd ził S t r a u s s , a B. B a u e r oraz A. D r e w s , k w estion u jąc realność jego ziem skiego życia, m ów ili n a w e t już w p rost o „m icie C h ry stu sa ” 35.

W obronie historyczności ko n k retn eg o biblijnego św iadectw a C hrystusie w y stąpili tzw. „ k e n o ty c y ”, G. T h o m a s i u s i W. F r. G e s s. N aw iązując do daw nej n au k i o rto d o k sy jn y ch teologów z G iessen o kenozie, w skazyw ali za refo rm ow an ym i oraz lu te ra n i­ nem G. C a l i x t e m na Logosa jako podm iot kenozy. Rów nocześ­ nie jed n a k tw ierd zili w b rew ogólnem u dotychczasow em u przeko n a­ niu protestanck iem u, że C h ry stu s w sta n ie uniżenia (in sta tu exi-

nanitionis) nie posiadał w cale boskich w łasności. We w cieleniu, po­

ję ty m w łaśnie jako kenoza, „ograniczył” bow iem Bóg sam ego sie­ bie. W oparciu o boskoludzką w olę p rzy p ad ały Jezusow i w udziale w yłącznie im m an en tn e p rzy m io ty Boże, tzn. świętość, p raw d a i m i­ łość. Jak o „objaw iciel” był On rów nocześnie „ p rz y jm u ją cy m o b ja ­ w ien ie”, dlatego też m ożna m ówić w sto su n k u do niego o „ro zw oju ” oraz przyjm ow ać jego posłuszeństw o jako w olny czyn, a k t w yboru. Dzieła O bjaw ienia ostatecznie jed n a k nie sposób pojąć bez opow ie­ dzenia się za zm iennością Logosu. Z ty m w łaśnie p odlegającym zm ianom Logosem m ielibyśm y do czynienia we W cieleniu 36.

I. A. D o r n e r jako przedstaw iciel tzw. „teologii po średniczącej” , tzn. zm ierzającej do sy n te z y pom iędzy pro stą w ia rą b ib lijn ą a Bo­ żym d arem naukow ego ducha, w y stąp ił stanow czo w obronie zagro­ żonej przez „now ą kenozę” niezm ienności Boga. M ając n a uw adze now o testam en tow y obraz historycznego Jezu sa podkreśla on w sw o­ jej koncepcji chrystologicznej dynam iczne odniesienie do siebie boskiej i ludzkiej n a tu ry C h ry stu sa jako ciągłego udzielania i p rz y

j-84 W. P a n n e n b e r g , art. c y t. Zob. H. K ü n g , M e n sc h w e rd u n g G o tte s , F reiburg 1970.

35 F. L a u , a rt. c y t.t 770. 8« O. W e b e r , d z. c y t.t 103.

(14)

C H R IS T U S S O L U S 17

m ow ania siebie, w ty m jednakow oż znaczeniu, że ich jedność zdąża w osobow o-historycznym procesie sta w an ia się od chw ili w cielenia aż do w y p ełn ien ia do coraz w iększej in ten sy fik acji. Logos nie um niejsza, nie uniża się w sw ojej kenozie, lecz w sw oim m iłosnym zejściu k u stw o rzo nem u człow ieczeństw u podnosi to o statnie k u sobie, zgodnie z m iarą jego możności. Jezu s C h rystu s sta je się przez to „c en tra ln y m in d y w id u u m ludzkości oraz całego k ró lestw a d u ­ cha”. T a idea cen traln eg o in d y w id u u m ludzkości stan ow i — być może — n ajsiln iejszy w k ład spośród ów czesnych now ych zaczątków dogm atycznej nau k i i C h ry stu sie jako Głowie i przedstaw icielu lu d z k o śc i37.

O ry g in aln y m spo jrzen iem n a C h ry stu sa P a n a była rów nież tzw . „odhistoryczniona,, chrystologia p arad o k su S. K i e r k e g a a r d a, zwłaszcza że jej celem było przezw yciężenie w szystkich ów czesnych, sp ek u laty w n y ch koncepcji chrystologicznych na drodze ściśle chrześcijańsko-egzystencjalnego ujęcia. Jak o B óg-Człow iek sta n o ­ w ił C h ry stu s d la duńskiego m yśliciela „ab so lu tn y p a ra d o k s”, w sto­ su n k u do którego może d la każdego z nas istnieć jed n a ty lk o s y tu a ­ cja, m ianow icie zbaw czej „rów noczesności”. Poniew aż C h ry stu s jest Bogiem, dlatego też fa k t jego życia posiada decy du jące ko nsek w en­ cje dla całej historii. M iaro d ajn y m i ro zstrzy g ający m znakiem jego bóstw a jest ostatecznie ty lk o m iłość, k tó ra objaw iła się w całej pełni w e w cieleniu i jego życiu w postaci sługi. Jak o uniżony s ta ­ nowi Jezu s C h rystus ciągle a k tu a ln e zaatakow anie „ triu m f alistycz- nego” chrześcijaństw a. O N im nie sposób jed n a k w iedzieć cokolw iek z histo rii, poniew aż o C hry stu sie w ogóle nie m ożna niczego „w ie­ dzieć” . Jak o „ p arad o k s” stan o w i O n w yłącznie p rzedm iot w iary , każdy zaś „przekaz h isto ry cz n y ” je st przekazem ty lko w iedzy 38.

Tw órcą najw ażn iejszej bez w ątp ie n ia koncepcji chrystologicznej X IX w iek u jest A. B. R i t s c h l . Z arzu cając p raw ie całą tra d y c ję chrystologiczną jako „m etafizycznie zakażoną”, usiłow ał oprzeć w szystkie teologiczne w ypow iedzi o h isto ry czn y m C h ry stu sie na ocenie etycznej. W d u ch u teo rii poznania K a n t a i L o t z e ’ a za­ leży m u w yłącznie na aksjologicznych sądach ety czny ch i relig ij­ nych. Złożony z d w u n a tu r B óg-Człow iek nie istn ieje dla niego. Bóstwo zaś historycznego Jezu sa p rzejaw ia się d la gm iny sk utecz­ nie w Jego ety czn y m chcen iu „w ierności” , pow ołaniu, w ładztw ie nad ludźm i i m ocy n a d św iatem , oraz w jego odpuszczaniu grze­ chów; te w łaśnie a k ty stan o w ią objaw ienie doskonałego usposobie­ nia m iłości Boga. R i t s c h l o dw raca się rów nież od w szelkich w yo­ brażeń dotyczących Bożego gniew u i sądu, a w zw iązku z ty m od idei zastępczego zadośćuczynienia przez Boga-Człowieka. Nie

,7 H. S t e p h a n — M. S c h m i d t , d z. c y t., 237.

98 Zob. ta m ż e 184nn; U. G e r b e r , d z. c y t., 240— 249; G. B a c k h a u s ,

E va n g elisch e T h eo lo g ie d e r G e g e n w a r t, M ü n ch en -B a sel 1967, 28.

(15)

18 K S . A L F O N S N O S S O L

m ów i w cale o Bożej spraw iedliw ości, poniew aż w ładztw o Jezu sa zm ierza w yłącznie do Bożego k ró lestw a m iłości (Mk 1,15). U sp ra­ w iedliw ienie polega na ty m , że założonej przez siebie gm inie p rz e ­ kazał Jezus w spólnotę z Bogim, przezw yciężając rów nocześnie jej sprzeciw oraz nieufność w zględem Boga miłości. W sw ojej osobie, w sw oim „etycznym zaw odzie” i posłuszeństw ie zrealizow ał Jezu s cel łaskaw ej w oli Boga, m ianow icie jako wolność od św ia ta i b r a ­ te rsk ą miłość, w czym z kolei założona przezeń gm ina dośw iadczyła „ re lig ijn ie ” jego bóstw a. D latego też gm ina ta w idzi zawsze w „za­ w odow ej w iern o ści” historycznego Jezu sa „ re lig ijn ą ” w artość „bos­ k ą ”. Na te j też podstaw ie stanow i, w edług R i t s c h l a , osoba J e ­ zusa trw a łą dogm atyczną podstaw ę poznaw czą te o lo g ii39.

Ta „eklezjologiczno-soteriologiczna chrystologia K ró lestw a Bo­ żego ” została później jeszcze bardziej zradykalizow ana przez ucz­ niów R i t s c h l a . W. H e r m a n n m usiał np. w sw oim sporze z M. K a h l e r e m zrezygnow ać z po dk reślan ej początkow o mocno historyczności etycznego o b razu Jezusa. F a k t te n dał z kolei po­ czątek po dziś dzień w łaściw ie a k tu a ln em u kryzysow i re la c ji c h ry ­ stologii do historycznego Jezusa. Przep ro w ad zon e przez K a h l e r a podstaw ow e rozróżnienie pom iędzy „b ib lijnym Jezu sem ” now otes- tam ento w eg o przepow iadania (kerygm y), a ta k zw anym „histo rycz­ ny m Jezu sem ” w płynęło w dużej m ierze na dalszy in te n sy w n y roz­ wój koncepcji chrystologicznych w X X w ieku. 40

5. Jeżeli je d n a k od sam y ch początków R eform acji nie m ożna było w łaściw ie nig dy m ówić o ja k ie jś ściśle jed n o litej chrystologii p ro te sta n c k ie j, stw ierd zen ie to n ab ie ra sw oistej aktu aln o ści dopiero w Obliczu bardzo licznych now szych ujęć chrystologicznych, k tó ry c h w niniejszym szkicu nie sposób oczywiście szerzej omówić. Z azna­ czam y jedynie, że na początku nowego stulecia usiłow ali p rze d sta ­ w iciele szkoły h isto ry czn o -relig ijn ej, zwłaszcza W. B o u s s e t i E. T r o e l t s c h , w ykazać silne oddziaływ anie religii ościennych p ie r­ w otnego chrześcijaństw a n a u k ształto w an ie się n o w o testam en to - w ych poglądów chrystologicznych. Idąc za p rzyk ładem J. W e i s s a , zw iązał znow u A. S c h w e i t z e r chrystologię za ra d y k a ln ie z es­ chatologią. Z apoczątkow any ty m i n u rta m i ln y zy s pro testan ck iej chrystologii przerw ała je d n a k zdecydow anie k sz ta łtu jąc a się po I w ojnie św iatow ej teologia dialektyczna. D ecydujący zw rot w po­ dejściu do problem u C h ry stu sa zainicjow ał K. B a r t h w II w y d a­ n iu swojego k o m en tarza do L istu do R zym ian, dzieła uw ażanego zresztą za „dokum ent e re k c y jn y teologii d ialek ty czn ej” 41. S k ra jn y

w U. G e r b e r , dz. c y t , 257; por. także J. T e r n u s , a r t c y t., 549n.

44 W. P a n n e n b e r g , art. c y t., 1777.

41 K. B a r t h , D er R ö m e r b r ie f, M ü n chen 1922; por. K. R e i n h a r d t , D er

d o g m a tis c h e S c h riftg e b ra u c h in d e r k a th o lisc h e n u n d p ro te s ta n tis c h e n C h ri­ sto lo g ie v o n d e r A u fk lä r u n g b is z u r G e g e n w a r t, P aderborn 1970. 221.

(16)

C H R IS T U S S O L U S

19 ch ry sto cen try zm teologii B a r t h a zadecydow ał o c e n traln e j pozy­ cji chrystologii w niej, w ięcej jeszcze, bo n aw et o sw oistego ro d zaju utożsam ianiu całej teologii, a zwłaszcza dogm atycznej, z chrysto lo­ gią 42. Sam ą zaś jego chrystologię w ścisłym tego słow a znaczeniu m ożna podzielić na trz y e ta p y rozw ojow e. P ierw szy z nich p rzy p a ­ dający w łaśnie n a okres w spom nianego co dopiero k o m entarza, tw o ­ rzy tzw. „chrystologię z m a rtw y ch w sta n ia ”. W ychodząc z ra d y k a l­ nej przepaści istn iejącej pom iędzy Bogiem a człow iekiem , k o n s tru ­ uje B a r t h całkow icie w e rty k a ln ą i zarazem p a rad o k saln ą c h ry ­ stologię „z g ó ry ”. Bóstwo C h ry stu sa — u trz y m u je on — nie u k a ­ zuje się w h istorii, lecz n a sam ej jej granicy, u k resu historii, m ia­ now icie w w y d arzen iu śm ierci i zm artw ych w stania. Jak o w y d arze­ nie eschatologiczne nie stanow i jed n a k z m artw y ch w stan ie Jezu sa fak tu historycznego, lecz „n iehistoryczne odniesienie jego całego historycznego życia do sw ojego źródła w B ogu” 43. B ib lijn ą m o ty ­ w ację d la chrystologii zm a rtw y ch w sta n ia czerpie B a r t h przede w szystkim ze św. Paw ła.

D ru g i etap, to ro zw ijan a w I tom ie K ościelnej d o g m a ty k i, „ c h ry ­ stologia w cielen ia”, bazu jąca b ib lijn ie n a w yw odach św. J a n a 44. D e­ cydujący m zd arzeniem objaw ien ia nie jest dla B a r t h a tera z już w yłącznie krzyż i zm artw y ch w stan ie, ale rów nież sam o w cielenie. Mówi on też już w ięcej o ta je m n ic y aniżeli o „p arad ok sie” Jezu sa C hrystusa. Ma to m iejsce szczególnie w II części tego tom u, którego chrystologia w y zbyw a się jeszcze b ardziej elem entó w m yślen ia dia­ lektycznego n a korzyść całkow itego oparcia się n a fakcie sam oobja- w ienia B o g a 45. W skazując n a podw ójne im ię „Jezus C h ry stu s” B a r t h w yróżnia także podw ójny ru c h m yślenia chrystologicznego, tzn. oddolny i odgórny, chociaż sam rozw ija tu ty lk o pierw szy z nich, w y rażo n y zdaniem : Bóg sta ł się człow iekiem . „C hrystologia w cielen ia” m ówi zatem ostatecznie wciąż o w szechdziałaniu Boga.

T rzeci etap w rozw oju m yśli chrystologicznej B a r t h a stanow i tzw. „chrystologia p o jed n a n ia ” o p a rta głów nie na ew angeliach sy­ noptycznych, a z a w arta w trz e ch pierw szych częściach to m u IV jego d o g m a ty k i46. Dopuszcza ona do głosu rów nież — uprzednio już zasygnalizow any — ru ch oddolny, „od dołu” sy n te ty z u ją c go niejako w dogm atycznej kateg o rii „w y d arzenia p rzy m ierza” , w jed ­ ną całość z chrystologią „z gó ry ”. Ja k o S y n Boży pośw iadcza i ilu ­

42 Zob. E. — H. A m b e r g , C h risto lo g ie u n d D o g m a tik , B erlin 1966, 13, 96; H. T i e f e n b a c h e r — A. S c h i l s o n , D ie F rage nach J e su s, d e m C h ri­

stu s, H erd er K orrespondenz 26(1972) 566: C h risto lo g ie a ls T h eo lo g ie (K. B arth ).

43 D er R ö m e rb r ie f, d z. c y t., 175, por. U . G e r b e r , d z. c y t ., 406.

44 K irc h lic h e D o g m a tik , t. 1/1, M ünchen 1932 — zob. w y d . 8, Z ürich 1964, 419— 470.

45 K irc h lic h e D o g m a tik , t. 1/2, Z ollik on 1938; zob. w yd . 5, Z ollik on -Z ü rich 1960, 1—2 2 1; por. tak że O. W e b e r , d z. c y t., 181n.

(17)

2 0 K S . A L F O N S N O S S O L

s tru je Jezu s swoim życiem oraz śm iercią w ieczną m iłość Boga ku nam , a jako S y n Człowieczy stanow i C h ry stu s pojednanego z Bo­ giem człowieka. Jezu s C h ry stu s jest zatem w ydarzeniem , w k tó ry m Bóg i człowiek są sk o n fro n to w an i ze sobą, sobie w zajem nie odpo­ w iad ają. Jedność tego w y d arzen ia jest ostatecznie zakorzeniona w odw iecznym w yborze Boga, w k tó ry m w y b ie ra jąc y Bóg i w y ­ b ra n y człowiek pierw o tn ie się ze sobą utożsam iają. Zgodnie z ca­ łościową a k cep tacją chrystologicznego d o g m atu chalcedońskiego p rze jm u je B a r t h oczywiście także w szystkie podstaw ow e katego­ rie tra d y c y jn e j chrystologii, zw łaszcza zaś nau kę o dw u n a tu ra c h oraz n aukę o jedności osobowej, tra n sfo rm u ją c je jed n a k w św ietle sw oich o ry g in aln y ch ujęć. N au ka o d w u n a tu ra c h stano w i u B a r - t h a po raz pierw szy łącznie z n a u k ą o dw óch sta n a c h (statu s eooi-

nanitionis et exaltationis) i trz e ch u rzęd ach C h ry stu sa (m unus trip ­ le x ) w spólny hory zo n t in te rp re ta c y jn y chrystologii, g w a ra n tu ją c y jej

n a całej przestrzen i niezw y k le d y n am iczn y c h a ra k te r 47.

Do ścisłego grona w spółtw órców teologii dialek ty czn ej należał rów nież E. B r u n n e r . „D ialek tyczn a’* chrysto log ia jego m ono­ g rafii o P o śred n ik u b y ła dlatego m ocno zbliżona do w e rty k a ln e j chrystologii B a r t h a z ty m ty lk o , że ak centow ała w ięcej ludzką, h isto ry czn ą postać J e z u s a 48. Później, w II tom ie do gm atyk i prze­ kształci ją jed n ak B r u n n e r całkow icie z p u n k tu w idzenia sw o­ jej perso n ahstycznej koncepcji „p ra w d y jako sp o tk a n ia ”. T w ierdzi on, że sam oudzielenie Boga dokonało się decydująco w C hrystusie, dlatego też bezpośrednie sp o tk an ie z N im prow adzi zawsze do spot­ k ania z boskim Ty. A le nie sam b yt C hrystusa, lecz jego dzieło jest najw ażniejsze. W ludzkim d ziałaniu Jezu sa realizu je się bow iem p o tró jn e dzieło C h rystusa, m ianow icie: profetyczne, kapłań sk ie i królew skie, ukazujące Go jak o 'boskiego O bjaw iciela, Zbaw cę i P a ­ na. O bjaw iające się w h isto ry czn y m d ziałaniu bóstw o C h ry stu sa m a oczywiście sw oją podstaw ę w w iecznym bóstw ie. Sam ą n au kę o p reeg zy sten cji pojm uje B r u n n e r jed n a k jako pojęcie graniczne ludzkiego m yślenia. Bez znaczenia są rów nież nasze w y w ody o dw u n a tu ra c h C hrystusa i ich osobowej jedności. Z arzuca on zresztą w ogóle jako niepożyteczne w szelkie bliższe precyzow anie obiek­ tyw nego b y tu Jezusa 49.

47 Por. H. O t t , D ie A n tw o r t d e s G la u b en s, S tu ttg a rt 1792, 268. Do c a ło ­ ści por. tak że K. R e i n h a r d t , d z. c y t ., 2l28nn, oraz R. P r e n t e r, K a rl

B a rth s U m b ild u n g d e r tr a d itio n e lle n Z w e in a tu r e n le h re in lu th e risc h e r B e ­ leu ch tu n g , S tu d ia T h eologica 11(1957)1—88; C. v a n T i 1, B a rth s C h risto lo g ie,

P h ila d elp h ia 1962.

48 E. B r u n n e r D er M ittle r , T ü b in gen 1927.

49 É. B r u n n e r , D o g m a tik , t. II, Z ürich 1950; zob. w yd. zb iorow e jego dzieł: G e sa m m e lte W e r k e , t. II: D ie c h ristlic h e L eh re vo n S c h ö p fu n g und

E rlösu n g, Zürich 1972, 289— 404. D o ca ło śc i ipor. H. V o l k , D ie C h risto lo g ie bei K a r l B a rth u n d E m il B ru n n er, w : Das K o n zil vo n C h a lk ed o n , t. III, d z. c y t., 613—673.

(18)

Znacznie bardziej odbiega od p ierw o tn y ch założeń teologii d ia­ lekty czn ej chrystologiczna koncepcja F r. G o g a r t e n a. P rzecho ­ dząc bow iem całkow icie n a to ry egzystencjalnego i sk ra jn ie perso- nalistycznego rozum ienia w y d arzen ia C hrystusa, zry w a z n a u k ą o dw u n a tu ra c h i w ogóle w szystkim i p rzejaw am i m yślenia m e ta ­ fizycznego w chrystologii. G o g a r t e n w ychodzi też — zgodnie z c e n tra ln ą ideą sw ojego m yślenia: sek u la ry za c ja i w ia ra chrześci­ jań sk a — od człow ieka Jezusa, przez którego dokonał się d ecyd u ­ jący zw rot, tzn. p rzem ian a św iata starego w now y. Na ty m polega w łaśnie eschatologiczne w yd arzen ie, realizujące się w ciąż jeszcze w posłuszeństw ie Jezusa, „w k tó ry m p rzejął O n na siebie odpow ie­ dzialność za św iat w odpow iedzialności p rzed B ogiem ”. W szystko, co Jezu s dokonał uczynił w ścisłym o parciu o stw órczą moc Bożą 50. P ew n ą styczność z chrystologią teologii dialektycznej posiada ta k ­ że historiozbaw cza koncepcja O. C u l l m a n n a , dla którego „nie m a chrystologii bez rozw ijającej się w czasie h isto rii zb aw ien ia”. W sw ej analizie chrystologii Nowego T estam en tu dochodzi do p rze­ konania, że jest ona n a u k ą o „w y d arzen iu ”, a nie n a u k ą o „ n a tu ­ ra c h ” 51. Z a w a rta w N ow ym T estam encie n au k a o bóstw ie C h ry stu ­ sa posiada rów nież c h a ra k te r ściśle historiozbaw czy, k tó ry nie m a nic w spólnego z su b stan cjalisty czn y m i spekulacjam i g re c k im i52.

Do szczególnie sugestyw n ej i obecnie bodajże n a ja k tu aln iejsz ej w odd ziały w aniu koncepcji chrystologicznej doszedł R. B u 1 1- m a n n w ram ach sw ojego p ro g ra m u odm itologizow ania ch rześcijań ­ stw a na drodze egzy sten cjaln ej in te rp re ta c ji. N aw iązując swoim k ry ty czn o -h isto ry czn y m m yśleniem do dziedzictw a teologii lib e ra l­ nej, czerpie rów nocześnie bogato z nowego dorobku teologii dia­ lektycznej. P rz ejm u je p rzede w szystkim pojęcie k e ry g m a tu i sto­ su je je oryg inaln ie w k o n stru o w an iu sw ojej chrystologii. P rzez chrystologię w ścisłym znaczeniu nie rozum ie bow iem n au k i o J e ­ zusie C hrystusie, lecz zaw arte w kerygm acie C hry stu sa zw rócenie się Boga do ludzkiej egzystencji. Poniew aż w kerygm acie złączył się C h ry stus z ludzką egzystencją w jedno w ydarzenie, dlatego za­ w iera k e ry g m a t C h ry stu sa w ypow iedzi zarów no o C hrystusie, jak też o ludzkiej egzystencji. C hrystologia nie stanow i jed n a k spek u ­ lacji o istocie C hry stu sa, ale jest przepow iadaniem w y d arzen ia C hry stu sa, lub raczej sam o reflek sją now ej egzystencji w C hry s­ tusie 53. Chodzi p rzy ty m ściśle o C h ry stu sa „w ia ry ”, a nie Jezu sa

C H R IS T U S s o l u s 2 1

50 F. G o g a r t e n , Jesu s C h ris tu s W e n d e d e r W e lt, T ü b in g e n2 1967,53; por. tak że R. L a c h e n s c h m i d t , C h risto lo g ie u n d S o terio lo g ie, w : B ila n z d e r

T h eo lo g ie im 20. J a h rh u n d e rt, t. III, F reib u rg 1970,88n.

61 O. C u l Im a n n, D ie C h risto lo g ie d e s N eu en T e sta m e n ts , Tübingen® 1966, 262.

52 T a m ż e , 314.

53 R. B u 11 m a n n, D ie C h risto lo g ie im N eu en T e sta m e n t, w : G la u b en u n d

(19)

22 K S . A L F O N S N O S S O L

„ h isto rii”, o jego znaczenie d la człow ieka i w iary , o C h ry stu sa pro me. K im histo ry czny C h ry stu s b ył sam w sobie, nie in te re su je B u l t m a n n a zupełnie, całe jego h istoryczne znaczenie streszcza się w yłącznie w sam ym fakcie, że był (dass). Owszem , jego p ra w ­ dziw e człow ieczeństwo n ależy akceptow ać, nie m a ono je d n a k żad­ nego znaczenia zbawczego poza ty m czystym „że”. Z adośćuczynny c h a ra k te r posłuszeństw a i „całego o d d an ia” Jezu sa nie odgryw a i ta k żadnej roli, poniew aż dzieło zbaw ienia jest całkow icie i w y ­ łącznie dziełem Boga. Zaś bóstw o C h ry stu sa nie stanow i jego n a tu ­ ry , ale oznacza eschatologiczne w y d arzenie Bożego działania. Bóg działał w Jezusie i przez Jezu sa w sto su n k u do nas i wciąż jeszcze działa. Sobór C halcedoński stw ierd ził co p raw da, że „C h ry stu s jest B ogiem ”. F o rm u ła ta jest jed n a k błędna, jeżeli Bóg b y łb y tu ta j ro zu m iany m etafizycznie jako „obiekty w n a w ielkość”, praw d ziw a je st jed y n ie przez rozum ienie Go jako w y d arzen ia Bożego działa­ nia. D la uniknięcia nieporozum ienia w inno się przeto używ ać raczej form u ły: C h ry stu s jest Słow em Bożym. I jako takiego nie m ożem y C h ry stu sa gdzie indziej sp otk ać ja k tylko w kerygm acie, w p rze ­ pow iad an iu Nowego T estam en tu . W yjście poza k ery g m a t, dotarcie do historycznego Jezusa je st niem ożliw e i zupełnie n iepotrzebne, poniew aż k e ry g m a t leg ity m u je i uzasadnia się w ew n ętrzn ie, sam w sobie. Teologicznie wobec tego „je st C h ry stu s ty m w szystkim , co m ów i się o nim jako o eschatologicznym w y d a rz en iu ” , p rzy czym śm ierć i zm artw y ch w stan ie stan o w i istotę tego w y d a rz e n ia 54.

W śród uczniów B u l t m a n n a dochodzi do „ponow nego o d k ry ­ cia historycznego Jezu sa”, co wiąże się z pew ną k o re k tu rą eg zysten­ cjalnej in te rp re ta c ji i ściśle z nią pow iązanej chrystologii. H. C o n - z e l m a n n np. rozpoczynając sw oje rozw ażania od „Jezu sa h is­ to rii” m ów i o tzw. „pośredniej ch rystologii”, G. E b e l i n g — o „chrystologii im p lik o w an ej”. N ajd alej poszedł tu jed n a k H. B r a u n , poniew aż nie zadow alając się sam ą ty lk o k o re k tu rą m istrza z ra- dykalizow ał jeszcze bardziej eg zy sten cjaln ą in te rp re ta c ję pierw o tn ie chrześcijańskiego k ery g m atu . W Jezusie z N azaretu nie działa Bóg, ja k to p rzyjm ow ał B u l t m a n n . Jezus, podobnie ja k zresztą sam Bóg, jest tylk o szy frem egzystencjalnego w ydarzenia. Znaczenie Jezu sa sprow adza się do tego, iż po raz pierw szy on w łaśnie u jął i zw iastow ał p arad o k saln ą jedność rad y k aln eg o żądania i ra d y k a l­ nej łaski, Bóg zaś jest „określonym ro dzajem ko m u n ik acji m iędzy­ lu d zk ie j” (M itm en sch licłikeit), Boga im p lik uje dopiero stosu nek do

54 R. B u l t m a n n , D as c h risto lo g isc h e B e k e n n tn is d e s ö k u m e n is c h e n R a ­

tes, w : G la u b en u n d V e rste h e n , t. II, T ü b in g e n5 1968, 17n. D o całości zob. K. S c h w a r z w ä l l e r , T h eo lo g ie o d e r P h ä n o m en o lo g ie, M ü n ch en 1966, 55— 90; H. O t t , d z. c y t., 214n. W. B e n e d y k t o w i e z, B a rth i B u ltm a n n .

P a ra le le , różn ice, d o p e łn ie n ie , R ocznik T eologiczn y C hA T 9(1969)129— 140;

F. R e f o u 1 e, C h risto lo g ie d e B u ltm a n n , w : Q ue d ite s -v o u s d u C h r is t? P aris 1969, 125— 134.

(20)

C H R IS T U S S O L U S

23 drugiego człowieka. I ta k oto elem en tem stały m w N ow ym T e sta ­ m encie byłaby antropologia, a chrystologia stanow i elem en t zm ienny 55.

O ry g in aln ą pozycję w rozw oju nowszej chrystologii zajęła lu te - rań sk a szkoła z E rlangen. K oncepcje P. A l t h a u s a i W. E l e r t a stanow ią bowiem sw oistego ro d za ju m odyfikację o rto d ok sy jnej chrystologii XV II w ieku. W sum ie chodzi im o k o n sek w en tn ą c h ry ­ stologię „z d o łu ”, k tó ra nie może się m. in. obyć bez p ew n ych on­ tyczny ch w ypow iedzi n a te m a t re la c ji w iekuistego S y n a do Ojca oraz bóstw a C h ry stu sa do jego człow ieczeństw a 56.

Po tej linii idzie w p ew n y m sensie rów nież W. K u n n e t h ze sw oją teo rią św iadectw a o z m a rtw y ch w stan iu Jezu sa jako isto t­ nym p roblem ie nie ty lk o sam ej chrystologii ale teologii w ogóle. A nalizując podstaw ow e chrystologiczne w ypow iedzi w szystkich kie­ ru n k ó w w spółczesnej teologii p ro testan ck iej, p rzy k ład a do nich p ro ­ bierz apostolsko-refo rm acy jn eg o przepow iadania. W te n sposób s ta ­ now i jego dzieło tw órczy p rzy czy n ek do koncepcji chrystologicznej poza gran icam i liberalizm u, egzystencjalizm u i ortod ok sji 57.

Ś rodkow ą niejako pozycją m iędzy eg zystencjaln ą teologią b u lt- m ann izm u a poglądam i teologii historiozbaw czej ty p u K. B a r t h a zajm u je chrystologia W. P a n n e n b e r g a . W ychodzi ona z zało­ żenia, że w Jezusie C h ry stu sie dokonał się już p rolep tyczn ie koniec, tzn. w jego z m artw y ch w stan iu stało się to, co w szystkich ludzi jesz­ cze oczekuje. Na ty m polega w łaśnie u n iw ersaln e znaczenie C h y stu - sa. C hrystologia m usi się oczywiście liczyć z C h ry stu sem h isto ry cz­ nym , poniew aż „Jezus m a znaczenie dla nas ty lk o w tedy , jeżeli znaczenie to zaw iera się w nim sam ym , w jego h isto rii i w jego k o n­ sty tu o w an ej przez nią osobie”. C hrystologia jako p y tan ie o sam ego Jezusa, o jego osobę m a pierw szeństw o przed każdą soteriologią, ta o statn ia m usi w y n ikać z ch rystologii a nie odw rotne. W p rzeciw ­ nym razie tra c iła b y zbaw cza w ia ra w szelką podstaw ę 58. C en traln y m w y d arzen iem objaw ienia jest zm artw y ch w stan ie Jezusa, k tó re s ta ­ nowi „zapoczątkow anie końca, p o tw ierdzenie i w yw yższenie Jezusa przez sam ego Boga, ostateczne w y kazanie bóstw a Boga Izra e la jako Boga w szystkich lu d zi” 59. Z p u n k tu w idzenia z m artw y ch w stan ia należy opowiedzieć się także przed W ielkanocą za bóstw em Jezusa, bow iem w swoim ludzkim odd aniu się Bogu O jcu jest Jezu s id en ­

55 Zob. K. K a r s k i , T eo lo g ia p ro te s ta n c k a X X w ie k u , W arszaw a 1971,66— 72; H. Z a h r n t , D ie Sach e m it G o tt, M ünchen 1968, 8 6 6; H. O t t , dz. c y t. 218. O d n ośn ie do tła ak tu aln ej p ro b lem a ty k i h isto ry czn eg o Jezu sa zob. R. S l e n - c z k a, G e sc h ic h tlic h k e it u n d P e rso n se in J esu C h risti, G öttin gen 1967.

58 R. L a c h e n s c h m i d , a rt. c y t., 91.

57 W. K ü n n e t h, G la u b en an Jesus? D ie B egegn u n g d e r C h risto lo g ie m it

d e r m o d e rn e n E x iste n z, M ü n c h e n -H a m b u r g8 1969.

58 W. P a n n e n b e r g , G ru n d zü g e d e r C h risto lo g ie, G ü te r s lo h2 1966, 42.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Collectanea Theologica 41/3,

Innymi słowy, zba­ wienie człowieka pozostaje również i po chrzcie zawsze i wyłącznie tylko dziełem Boga, czyli człowiek staje się spraw iedliwy tylko na mocy

Tak więc nawet na poziomie 1, reprezentacja bliska oryginałowi okazuje się z samej swej natury niewystarczająca. Jest to rodzaj metafory, i interpretacja konieczna

Niedawno podczas konferencji ekonomicznej jeden z polskich profesorów medycyny całkowicie zdyskredytował amerykańską ochronę zdrowia, podając jako koronny argument dużą liczbę

Zamkowa 636212S częściowo posiadacz samoistny-Gmina Ogrodzieniec, częściowo Skarb Państwa, częściowo własność prywatna asfaltowa - stan dobry Podzamcze ul..

However, the Finnish governance structures, especially the urban planning system is centralized, leaving little space for public participation, irrespective of the national Land

Rozwiązania należy oddać do piątku 1 marca do godziny 14.00 koordynatorowi konkursu panu Jarosławowi Szczepaniakowi lub przesłać na adres jareksz@interia.pl do soboty 2 marca.

Obraz ten uzupełnia przykład prostej polifonii chorałowej z rękopisu L 19 z Biblioteki Seminarium Duchownego w Pelplinie 7 oraz dwugłosowe opracowanie popularnej pieśni