STANISŁAW DZIEDZIC Kraków
„PIEŚŃ
POLSKIM I SŁOW IAŃSKIM DUCHEM PR ZEPO JO N A ”
O JU V E N IL IA C H L IT E R A C K IC H K A R O L A W O JT Y Ł YB y ł rok 1939, w io sn a . D zie w ię tn a sto le tn i Karol W o jty ła w raz ze sw y m i uniw ersyteckim i kolegam i: Juliuszem Kydryńskim , T ad eu szem K w iatk ow sk im , Jerzym Boberem , kończył I rok krakowskiej polonistyki i p ierw szy rok p o w o ła n eg o n ied aw n o Studia 39 - jed yn ej n a ó w cza s w K rak ow ie sz k o ły teatralnej, kształcącej adeptów M elpom eny. K a w a le r k się ży c o w y , którego w ła śn ie przygo to w y w a li na sc en ę słu ch a cze Studia, pod kierunkiem w y tra w n e g o reżysera, Karola Ł u k aszew icza, napisany na specjalne za m ó w ie n ie K onfraterni T eatral nej przez M ariana N iży ń sk ieg o , stał się w ydarzeniem artystycznym . C h w alon o w ięc w prasie zarów no dramaturga, reżysera, św ie tn ą sce n e r ię w której sp ek takl w ystaw iano (d z ie d z in ie c K o lle g iu m N o w o d w o r sk ie g o UJ), ja k i m łodych adeptów sztuki aktorskiej1. W ystępujący w roli zodiakow ego Byka Karol W ojty ła d eb iu to w a ł jako aktor przed krakow ską p u b lic zn o śc ią (w c z e śn ie j, w ok resie gim nazjalnym , w ystęp ow ał w liczn ych spektaklach w rodzinnych W a d o w i cach), snuł sw o je plany i marzenia o scen ie za w od ow ej. T y m cza sem zam ierza no ju ż w roku następnym w ystaw ić w Studio 39, także ja k o spektakl w arsztat o w y, napisany na zam ów ien ie krakowskiej Konfraterni Teatralnej dramat A d a ma B unscha R ęce S tw o s z o w e j B a si, a na III, ostatn im roku S tu d ia - dramat o B racie A lb ercie C hm ielow skim . Jakby na przekór tem u, c o się w o k ó ł d ziało, jakby w brew w ojen n ym p rzew id y w a n io m , n ie p od d aw an o się z ło w ie s z c z y m p rognozom i dram atom ż y c ia (sam N iż y ń sk i w K a w a le r z e k s ię ż y c o w y m n ie stronił od aluzji do beznadziejnej sytuacji m ięd zyn arod ow ej P o lsk i), słow em : m łodzi studenci k orzystali m o ż liw ie n ajpełniej z ostatnich m ie się c y w o ln o śc i,
1 Szerzej: S. D z i e d z i c, P oeta p ło m ien n eg o buntu, w: M. N i ż у ń s к i, K aw aler księżycow y, B ochnia 1991.
k rzep ili resztki n ad ziei n ie p o d le g ło ś c ią sztuki, c h ło n ę li uroki m iasta, w io sn y i w łasnej m ło d o ści - by o c a lić je od zapom nienia na lata nieuchronnie nadcho d zącej w o jn y .
C udow ne wieczory - wspomina tamte dni Juliusz Kydryński -miasto pełne w tych dniach poezji, muzyki i tańca; gdy spokojnymi dobrze oświetlonymi Plantami wracali śmy po przedstaw ieniach do dom u, byliśm y rozśpiew ani, radośni. Byliśmy aktorami i w ystępow aliśm y przed praw dziw ą publicznością, która przyjm ow ała nas z entuzja zm em . B yliśm y poetam i. Co praw da nie drukow aliśm y jeszcze w ierszy, ale nasze nazw iska były ju ż znane w m łodocianym środow isku2.
M ło d eg o W ojtyłę od lat gim nazjalnych p asjon ow ał nie tylko teatr, p asjono w ała go literatura, zw ła szcz a zaś poezja. Jako aktor d ebiutow ał w wieku 13 lat w S o b ó tc e w g M . M ikuty. Spektakl sk ład ał się z lu d ow ych p io sen ek oraz S o
b ó tk i Jana K o ch a n o w sk ieg o . W y sta w io n o go w w a d o w ick im parku, a także
p od czas u ro czy sto ści ju b ileu szo w y ch 25 lecia d zia ła ln o ści tw órczej E m ila Z e g a d ło w icza , w G orzeniu Górnym. W rodzinnych W adow icach brał odtąd czy n ny u d zia ł w pracach m ięd zyszk oln ego K oła Dram atycznego, w y stęp o w a ł też na scen ie tam tejszego D om u K atolick iego, grając z czasem coraz w ażniejsze, tytu ło w e role, by w ostatn ich klasach gim n azjaln ych zw ią za ć się także b liżej ze sc e n ą „dorosłą” - prow adzonym p rzez M ie c z y sła w a K otlarczyka A m atorskim
•5 T eatrem P o w sz e c h n y m .
P oznałem go jak o pioniera oryginalnego teatru w najszlachetniejszym znaczeniu tego słow a, ja k o w yraziciela rdzennie polskich i chrześcijańskich zarazem tradycji tej sztuki, które pokazała nam cala nasza literatu ra rom antyczna4
- n a p isz e po latach Karol W ojtyła o M ie c z y sła w ie K otlarczyku.
W ie r sz e za czą ł p isa ć także w o k resie w a d o w ick im , n ie za b iegając o ich publikację, być m oże zw ierzał się w tym w zg lę d zie sw ojem u ulubionem u polo n iś c ie , z którym w sp ó ln ie reży sero w a ł ja k o u czeń k lasy maturalnej spektakl
Z y g m u n t A u g u st. O ile w ystęp y na sc e n ie p rzy n o siły K arolow i W o jty le coraz
w ię k sz y r o z g ło s w śród m iejsco w ej p u b lic z n o śc i, W o jty ła - p oeta u jaw n ił się sw o im k o le g o m z g o ła n ieo czek iw a n ie. „Lolek - w spom ina gim nazjalny kolega,
2 P om azaniec z Krakowa, w: M łodzieńcze lata K arola W ojtyły, red. tenże, Kraków 1990, s. 96.
3 S. D z i e d z i c, A d ep t „V adem ecum K rakow skie '9 4 ” , K raków 1994. 4 Cyt. za: J. S z с z у p к a, Jan P aw eł II. R o d o w ó d , W arszaw a 1989, s. 24.
Jan Kuś - za czy n a ł p isać w ier sze - było to chyba w piątej k la sie, k iedy któryś z w ścib sk ich k o le g ó w to w ypatrzył i ro z b ęb n ił” \
Latem 1938 r,, p od czas k ilk u ty g o d n io w eg o „stażu ro b o c z e g o ” w Junackich H ufcach Pracy w Z ubrzycy G órnej, je s z c z e przed r o z p o częciem stu d iów p o lo n isty czn y ch w UJ, zap ozn ał z niektórym i sw y m i utw oram i J e rzeg o B ob era, z którym łączyć go m iały n ie tylk o w sp ó ln e studia u n iw ersy teck ie, zain tereso w ania literack ie, ale także cz y n n e u praw ianie d z ia ła ln o śc i p isa rsk iej, obaj w szak byli poetam i.
Jak się okazało, każdy z nas miał w zanadrzu trochę w ierszy, tych naw et druko wanych, czy jeszcze nigdzie nie publikow anych. L olek przyw iózł na O raw ę nie d o kończony poemat w stylu romantycznym i w łaściwie od wrażeń po przeczytaniu tego poematu, powiedzmy nawiasem: w całkiem interesującej interpretacji dekłam atorskiej rozgorzały dysputy o pisarstw ie tradycyjnym i aw angardowym , jeg o treści oraz fo r m ie6.
W sp óln ie odbyw ane dyskusje k oleżeń sk ie z a o w o co w a ły rychło konkretnym i p rzygotow an iam i, zm ierzającym i do zo rg a n izo w a n ia w K ra k o w ie w iec zo ru autorskiego. Karol W ojtyła m iał d o łą c z y ć do grupy k rak ow sk ich m ło d y ch p o etó w , w w ię k sz o śc i rozp oczyn ających w ła śn ie studia p o lo n isty c z n e w UJ. Jerzy B ober w e w stępnej rozm ow ie z pozostałym i uczestnikam i w ieczo ru reko m endow ał „żarliw ie” w iersze m łod ego w ad ow ity, który w ła śn ie przeprow adzał się wraz z o jcem do K rakow a i za m ie szk a ł na D ęb n ik ach .
Skądinąd nie gołosłow nie, gdyż L olek przesłał mi w liście w iersze do w yboru „jako próbkę” własnej tw órczości pod k rytyczną lupę k o leżeńskiego ju ry ... U tw ory te wszyscy zaakceptow ali bez kręcenia nosem 7.
D nia 15 października 1938 r„ w sali Błękitnej D om u K a to lick ieg o (o b ecn ie gmach Państw ow ej Filharm onii K rakow skiej), o d b y ł się, przy sz c z e ln ie w y p e ł nionej p u b liczn o ścią sali, w ieczór autorski pt. D r o g ą to p o lo w y m ost. W y stęp u jący tam po raz pierw szy przed krakowską p u b liczn ością Karol W o jty ła p rezen tow ał sw oje w iersze wraz z Jerzym Boberem , Jerzym K ałam ackim i T adeuszem K w iatkow skim . W anonsach p rasow ych p rzed sta w io n o ich ja k o „ n a jm ło d szą grupę literacką K rakow a” . W iersze m ło d y ch p o e tó w czy ta li: H alin a K rólik
ie-5 J a k Go zapam iętałem , w: M łodzieńcze lata, s. 63.
6 J. В o b e r, P rycza w pryczę, w: M łodzieńcze lata, s. 10. 7 Tam że, s. 12.
w icz ó w n a , K azim iera H ojd ysów n a, Stefan S ok ołow sk i i Jacek Stw ora. W ojtyła sam d e k la m o w a ł sw o je utw ory. P ośród grona k o le g ó w w y ró żn ia ł się zarów no w y g ła sza n y m i w iersza m i o raczej tradycyjnej p o e ty c e , ich niejed n ok rotn ie w y s o c e o so b isty m charakterem , ja k i sp o so b e m ich interpretacji.
B yły to utw ory dłuższe, utrzym ane w form ie ludow ych ballad, o tem atyce re gionalnej, beskidzkiej, zaw ierające przy tym w ątek dram atyczny. Ich atrakcyjność i o ry g in aln o ść podkreśla jeszcze znakom ita recytacja autorska - napisał po latach Ju liu sz K ydryński8.
N ie za ch o w a ły się b liższe inform acje na tem at samych w ierszy, które Karol W o jty ła te g o w ie c z o r a recy to w a ł. Z w y p o w ie d z i K yd ryń sk iego w n io sk o w a ć m ożn a, iż p o ch o d ziły on e zapew ne, przynajmniej w c z ę śc i, z Jego p ierw szeg o tom iku p o e ty c k ie g o pt. B a lla d y b e sk id zk ie . Z daniem D anuty M ich a ło w sk ie j, jed en z u tw orów treścią, nastrojem i stylem zbliżony był do hymnu M agn ificat. M ich a ło w sk a , która teg o w ieczoru po raz pierw szy zobaczyła osiem nastoletnie go w adow iczanina, zapam iętała przede w szystkim Jego u m iejętn ości interpreta c y jn e i g ło so w e .
B yła to recytacja wyrazista i prosta zarazem, nacechow ana nieskazitelnie precy zyjną dykcją i zupełnie sw oistą m elodią frazy w iersza. W reszcie głos: o szczególnie pięknej barw ie, ciepły, miękki, niezbyt niski, w yrażający jakąś niepow tarzalną, jego własną, jem u tylko w łaściw ą intym ność; zarazem nośny i dźwięczny, doskonale sły szalny, ju ż wtedy przeznaczony do rozbrzm iew ania na w ielkich placach, gigantycz nych stadionach, na płytach lotnisk i pod kopułami najwspanialszych bazylik w szyst kich kontynentów ziem i...9
W krótce potem d o sz ło do następnych tego typu, ch oć bardziej kam eralnych spotkań, p o d cz a s których Karol W o jty ła p rezen to w a ł sw o je u tw o ry , g łó w n ie ballady o regionalnej tem atyce beskidzkiej. W eszły one zapew ne do w spom nia n e g o j u ż tom iku B a lla d y b e sk id zk ie , n igd y n ie o g ło sz o n e g o drukiem i - jak dotąd - n ie o d n a le z io n e g o . N ietru d n o w n ich b y ło d ostrzec, p o d o b n ie jak w K s ię d z e s ło w ia ń s k ie j, za u ro czen ie sw o isty m reg io n a lizm em w ystęp u jącym w tw ó r c z o śc i E m ila Z e g a d ło w ic z a , n a str o jo w o śc ią „m isteriów b a lla d o w y ch ” czy p o e ty ck im i o p o w ie śc ia m i o lu d o w y ch św iątkarzach, w łó częg a ch - p o w si n o g a ch b esk id z k ich .
8 Cyt. za: K. D y b c i a k , K arol W ojtyła a literatura, Tarnów [brw ], s. 61. tf W ażne dw a tygodnie, w: M łodzieńcze lata, s. 113.
N a artystyczn ą o so b o w o ść K arola W o jty ły n iem a ły w p ły w m ia ł p o lo n ista gim nazjalny, K azim ierz Foryś - poeta i krytyk literacki, zaprzyjaźniony z E m i lem Z egad łow iczem m ieszk ającym w p o b lisk im G orzeniu G órnym . K azim ierz Foryś był częstym g o śc ie m w gorzeń sk im dw orku Z a g a d ło w icza , u c z e s tn ic z y ł w niejednym spotkaniu grupy p o ety ck iej Czartak, p r z y w o z ił tam c z a se m s w o ich p o d o p ie czn y ch . Z autorem popularnych w ó w c z a s P o w s in ó g b e sk id zk ic h zetknął się W ojtyła w okresie gim nazjalnym c o najmniej kilkakrotnie - u czestn i c zy ł w prow adzonych przezeń spotkaniach literackich, a - jak ju ż w sp om n ian o - j a k o trzynastoletni ch ło p ie c u c z e stn ic z y ł w u r o czy sto ścia ch ju b ile u sz o w y c h d w u d z ie sto p ię c io le c ia pracy tw órczej Z eg a d ło w icza .
Jarosław M a c ie je w sk i, d oszukując się w p ły w ó w tw ó r c z o śc i i o so b y E m ila Z egad łow icza, grupy literackiej Czartak przez n ieg o za ło żo n ej, j e g o dram atów , określanych jak o „m isteria b a lla d o w e ”, w r e sz c ie g ło śn y c h w ó w c z a s „ballad 0 p o w sin o g a ch b esk id zk ic h ” na charakter tw ó r c z o śc i K arola W o jty ły , stw ier dzał m .in.:
Były to dzieła przepojone słow iańskim , panteistycznym , kultem przyrody i fran ciszkańskim , mistycznym optym izm em ; utw ory chw alące trud ręcznej pracy c h ło p skich rzem ieślników , a jednocześnie konstruujące tyrady o now ym człow ieku i nowej epoce, uw arunkow anej przełom em m oralnym jednostek i zbiorow ości. U legł chyba nastrojom tych utworów młody W ojtyła, tworząc własny cykl, zatytułow any „Ballady beskidzkie”, a związki z m isteriam i Z egadłow icza dostrzec m ożna także w pisanych nieco później w roku 1940 d ram atach 10.
G dy jed n ak Z e g a d ło w icz , u ch o d zą cy p o czą tk o w o za p isarza k a to lic k ie g o 1 darzony szacu n k iem , za czą ł coraz m ocn iej b u lw erso w a ć sw o im i k o lejn y m i utworam i n ie tylko w ad ow ick ą sp o łec zn o ść, W ojtyła podjął p o lem ik ę zarów no z nim , jak i ze sw y m i k olegam i, którzy sym p atyzow ali z antyklerykalnym i ju ż w ó w c za s poglądam i p oety i p rop agow an ym p rzezeń sy stem em w a r to ści. N ie b yły to bynajm niej postaw y od osob n ion e - lew ic o w e poglądy oraz m it o sam o- zbaw iającej się lu d zk o ści u zn aw an o w lic z n y c h śr o d o w isk a ch , w ty m także in telig en ck ich , za „ p o stęp o w e” i sp o łe c z n ie atrakcyjne.
W ła śn ie w ok resie prób K a w a le r a k s ię ż y c o w e g o k o ń c z y ł K arol W o jty ła - „na Św ięty Jan 1939 roku” swój drugi, a je d y n y za ch o w a n y , tom ik p o ety ck i -
K sięg ę S łow iań ską. W kilka m iesięcy p óźn iej, w p o ło w ie listop ad a te g o ż roku,
po w rześn iow ej tu ła czce na w sch ó d , a w tyd zień po stra szliw ej S on d erak tion Krakau, rozw iew a ją cej złu d zen ia co do m o ż liw o śc i k o n ty n u o w a n ia stu d ió w
p o lo n isty c z n y c h , n a p isa ł W o jty ła sw ój p ierw szy list do p rzeb y w a ją ceg o p od ów cza s w' W ad ow icach M iecz y sła w a K otlarczyka, jed en z d ziew ięciu zachow a n y ch w arch iw u m rod zin n ym K otlarczyk ów , do k tórego d o łą c z y ł teksty 17 s o n e tó w i hym n M a g n ific a t - w c h o d zą ce do K s ię g i sło w ia ń sk ie j.
W liśc ie tym, podobnie jak w następnych, daw ał wyraz potrzebie stw orzenia w yłom u w ó w cz esn y ch kierunkach artystycznych oraz k o n ieczn o ści oparcia się na „linii w ielkiej literatury p o lsk iej”, m ia n o w icie na chrześcijańskim i słow iań sk im d z ie d z ic tw ie narodow ym :
O tóż chodzi o pieśń polskim i słow iańskim duchem przepojoną. W iosna przynio sła mi te m yśli, w iosna roztęskniona, w takiej bliskości z Wami spędzona natchnęła mi te rozważania. Jest w nich pew nego rodzaju synteza m łodości: i Chrystus nowego śred n io w iecza i m iłość K rakow a, i sym bol W aw elu, i pam iątki B eskidu sobót- czanego, W ow row ego i naszego. W yznanie w iary i trud m łodości w przełamywaniu k ażdego banału i łatw izny, i filozoficzna poniekąd wypraca.
O tóż chciałem stworzyć wyłom niejako. W brew kolegom moim, którzy się grążą ciągle je szcze w rozpam iętyw aniu w spaniałości Tuwima, cudnej - sam to przyznaję - m elodii L ieberta, bojow ości G ałczyńskiego czy wreszcie panteistycznej liryki L e śm iana. P ieśń S łow ianina [...] Polskość łacińska w oparciu o chrystianizm je s t siłą ogrom ną, królestw em ducha - id e ą ukochania g o d n ą N ajw yższego11.
W d a lsz y c h partiach teg o listu stw ierd za ł w ręcz:
Bo d la nas duch je s t w ięcej n iż przem oc i m iecz; bo w nas są korzenie Piękna p rzeg łęb o k o , bo Piękno nasze i sztuka nasza z naszego je s t N arodu i dla naszego N arodu: to je s t pieśń W ieszczów , T eatr W yspiańskiego, „K sięgi” K asprow icza i filozofia Norwida. W niej jest linia wielkiej poezji polskiej, pieśń nie przebrzmiała, k tóra naród ja k w owym G enezis z D ucha m ocą wypracy i ofiary ku górze prow adzi ła i ku w yzw oleniu, a w naszej przedw ojennej sztuce: im port, rom anse, kom edia głupaw a a sprośna i wszystko takie nie-nasze, nie-polskie, nie-słow iańskie, nie-Chry- stusow e i nie-B oże.
T rza się odm łodzić i odróżnić. I p ro śb ą m łodzieńczą tego są ow e liryki, sonety, sym fonie, i h y m ny12.
W K s ię d z e s ło w ia ń s k ie j, zw anej też R e n e sa n so w y m p s a łte r z e m , nietrudno b y ło dostrzec charakterystyczne dla literackiej grupy Czartak u rzeczen ie regio n aln ą kulturą - sw o isty m istycyzm - w yrażającą się w a p o lo g ii przyrody i pro 11 L ist K arola W ojtyły do M ieczysław a K otlarczyka, W iosna p rzyn io sła m i te m yśli, w: K. W o j t у ł a, Sonety. M agnificat, do druku podał i posłow iem opatrzył S. D ziedzic, Kraków 1995, s. 51.
steg o c z ło w ie k a -e w a n g e lic z n e g o p rostaczka id eę „ w s z e c h m iło ś c i”, nade w szy stk o zaś n iezg o d ę, a nawet w yraźny sp rzeciw „P olon a, c o so d a lise m M a ryjnym b y ł”, w obec m odnego naów czas relatyw izm u m oraln ego i filo z o fic z n e go oraz system u w artości, którym za sk a k iw a ł teraz sw y ch c z y te ln ik ó w autor
Z m ór. M łod y p oeta d y sta n so w a ł się te ż sta n o w czo w z g lę d e m u k szta łto w a n ej
przez Z egadłow icza, poniekąd zgod n ie z lu d ow ym i w yobrażeniam i w izji św iąt- karza Jędrzeja W ow ry - „czw artego p o w s in o g i”, u c z y n io n e g o d z ię k i fig u r c e C hrystusa F r a so b liw eg o św ięty m za ż y c ia . Z nał o s o b iś c ie „arcyśw iątk arza b esk id zk iego”, zaprzyjaźnionego z Z eg a d ło w icze m artystę - sam ou k a z G orze nia D o ln ego. Inaczej w szak że traktow ał artystyczne dokonania W ow ry, p o d o b n ie jak odm iennie p ojm ow ał S ztukę - rom an tyczn ą tę c z ę „od z iem i i od serca c z ło w ie c z e g o ku N ie sk o ń c z o n e m u ” .
Jak sam w y zn a je14, o w yborze studiów p olonistycznych w UJ zad ecyd ow ało g łó w n ie zain teresow an ie literaturą, w s z c z e g ó ln o ś c i zaś literatu rą dram atur g ic z n ą oraz teatrem:
W związku ze studiami pragnę podkreślić, że mój w ybór p o lo n isty k i byl u m o ty wowany wyraźnym nastaw ieniem na studiow anie literatury. Jed n ak że ju ż pierw szy rok studiów skierował m oją uw agę w stronę języka. Studiow aliśm y gram atykę opiso w ą w spółczesnej polszczyzny, z kolei gram atykę h isto ry czn ą , ze szczególnym u- w zględnieniem języ k a starosłow iańskiego. To w prow adziło m nie w zu p ełn ie now e w ym iary, żeby nie pow iedzieć w m isterium sło w a15.
N ie sp osób jed n ozn aczn ie o d p o w ied zieć, na ile kon cep cja teatru sło w a , ju ż w ów czas dojrzew ająca w Jego u m yśle, była w y n ik iem kontaktów z K otlarczy- kiem , na ile efektem przem yśleń W ojtyły i je g o w łasn ych k o n cep cji artystycz nych. Jedno wydaje się być pewne: przypisyw ana na o g ó ł zgod n ie K otlarczyko- wi form uła rapsodyczna teatru i realizow an a w tak p ojętym teatrze p o w in n o ść aktora - n o sic ie la idei słow a były w niem ałym stopniu efek tem ich w sp ó ln y ch przem yśleń, sw oistym kom prom isem artystycznym i in telek tu aln ym d w ó ch tak różnych i je d n o c z e śn ie tak z b liżo n y ch o s o b o w o ś c i. O so b o w o ś c i się g a ją c y c h głębokich pokładów narodow ej, sło w ia ń sk iej i ch rześcija ń sk iej tradycji kultu rowej i sło w a - n a jw y ższeg o n ośn ik a tych id ei.
13 Tamże.
14 J a n P a w e ł II, D ar i tajem nica. W p ię ć d zie sią tą rocznicę m oich św ięceń kapłańskich, K raków 1996, s. 9.
Słowo, zanim zostanie wypowiedziane na scenie, żyje naprzód w dziejach człowie ka, je s t jakim ś podstaw ow ym w ym iarem jeg o życia duchow ego. Jest w reszcie ukie runkow aniem na n iezg łęb io n ą tajem nicę B oga sam ego. O dkryw ając słow o poprzez stu d ia literack ie czy językow e nie m ogłem nie przybliżyć się do tajem nicy Słowa [...]. Później zrozum iałem , że te studia polonistyczne przygotow ały we mnie grunt pod inny k ierunek zainteresow ań i studiów : mam na myśli filozofię i teo lo g ię16.
O kres stu d ió w p o lo n isty c z n y c h , atm osfera K rakow a ja k o zn a czą ceg o c e n trum k u ltu ro w eg o i n aukow ego, w reszcie krąg liczn ych , n ietu zin k o w y ch k o le gó w , z których w ielu z cza sem u zysk ało znaczny rozgłos i uznanie jako ludzie kultury, sztuki i nauki - w yw arł przem ożny w pływ na osob ow ość Karola W ojty ły także i w in n ym szerszy m p o zn a w czo zakresie.
Z w łaszcza te studia pierw sze [tj. filologia polska - przyp. mój S. D .j odbywały się przecież w środow isku polonistycznym , w którym ukierunkow anie historyczne i ogól nokul turo we zarów no w pionie literackim , ja k i lingw istycznym było szczegól nie m ocne i w skutkach dla adeptów filologii polskiej płodne. Pam iętać trzeba przy tym, że w łaśnie tu, w K rakow ie, studium polonistyczne, podobnie z re s z tą ja k miało to m iejsce w zakresie nauk historycznych i filozoficznych, w iązało się często z szer szym kontekstem w iedzy o P o lsce jak o części św iata słow iańskiego; tu w łaśnie w ośrodku o daw nych ju ż i trw ałych oraz płodnych tradycjach badań słowia- noznaw czych, zarów no nauczyciele ja k i ich słuchacze - uczniow ie siłą rzeczy m u sieli uw zględniać fakt, iż b ad an ie, nauczanie i upraw a języ k a i literatury polskiej, tw órczości artystycznej w tym języ k u , je st rów noznaczne z upraw ianiem w iedzy o języ k u i piśm iennictw ie słow iańskim , jed n y m z w ielu tej grupy języków i litera tu r 17.
C o niektóre k o leża n k i i k o le d zy rocznika p o lo n isty c z n e g o Karola W ojtyły, u cz n io w ie Stan isław a P igonia, Kazim ierza N itscha czy Stanisław a Urbańczyka, stali się badaczam i ję z y k a i literatur sło w ia ń sk ich , sam zaś W o jty ła , zap ew n e n iep rzy p a d k o w o , obrał ja k o je d e n z lek toratów , lektorat ję z y k a ro sy jsk ieg o .
„ P ieśn ia n y w ła d y k a ” - jak się nazyw a - o d w o łu je się często k ro ć n ie tylko d o w sp ó ln e g o sło w ia ń sk ieg o sło w n ictw a , h isto ry czn eg o i religijn ego d zied zic tw a ku ltu row ego, w idząc w tej słow iańskiej tradycji nie tylko w spólne korzenie i potrzebę przeciw staw ian ia się z a le w o w i treści i w zo rc ó w kulturow o obcych,
16 Tam że, s. 11.
17 M. B o b r o w n i c k a , R. Ł u ż n y , K arol W ojtyła - Jan P aw eł II w kręgu spraw sło w ia ń skich , w: Servo veritatis, K raków 1988, s. 314.
ale i w sp ó ln e tw o rzen ie w artości n o w y ch , o sa d zo n y ch w tym w sp ó ln y m d z ie d z ic tw ie. N ie brak tu i sty liz a c ji zarów no w sło w n ic tw ie ja k i w literack ich obrazach, fa scy n a cji chw alonym i o d w ie czn ie atrybutami „ sło w ia ń sk iej d u sz y ” - g o śc in n o śc ią „ludzi m iod n ych , p ia stó w g o ścin n y ch i le c h ó w ” .
M ożem y dodać - stw ierdza Jan O koń - że w całym R enesansow ym p sa łte rz u odbiły się bardzo w yraźnie ślady akademickich lektur autora - m łodopolskich przede w szystkim , ale nie tylko, bo rów nież w cześniejszych, ren esansow ych, sięgających jeszcze czasów K ochanow skiego18.
S ło w ia ń sk a to żsa m o ść n ie w yk lu cza tradycji śród ziem n om orsk iej, o w sz e m ich w sp ó łw y stęp o w a n ie, w zajem n e przenikanie, tw orzy w artości i ja k o śc i n o w e, ciek a w e i oryginalne.
I otóż - w W aw elu sym bol duszy słow iańskiej kształtów : nad k ondygnacją kaplic - Zygm untów renesansem [ - ]
I zgoda je s t dziw na tej duszy słow iańskiej i W aw elu, ja k jednych rąk m elodia, sym foniczny prelud
(sonet X)
W cytow anym ju ż liśc ie do M ie c z y sła w a K otlarczyka autor podkreśla w y ż s z o ść w artości du ch ow ych w kulturze p o lsk iej nad kierunkam i preferu jącym i nadrzędność i skuteczność siły oraz przem ocy, obcych p olskim tradycjom naro dow ym . O w a „p o lsk o ść ła ciń sk a ”, na chrystian izm ie oparta, w y zw a la pokłady P iękna, którego u k oron ow an iem je s t w ie lk a sztuka n arodow a.
N iep rzyp ad k ow o w ię c w y m ien ia m łod y W ojtyła n azw isk a w ie s z c z ó w ja k o tw órców „linii w ielkiej p oezji p o lsk iej” i n ie tylk o d la teg o , że fa scy n o w a ła go literatura p olsk a d ob y rom antyzm u cz y neorom antyzm u. N ie w y łą c z n ie też 0 w alory artystyczne d zie ł w ie sz c z ó w ch o d ziło , ch oć te m ocno przem aw iały do n ieg o m o cą sw e g o p ięk n a, harm onii i d ynam iki, ale i d la te g o , że p r z y sz łe g o filo zo fa intrygow ała g łę b ia m yśli o sad zon a w artystyczn ie przednich strofach, szukająca literackich form przekazu. N ie b ez p o w o d u K r z y sz to f D y b cia k ó w literacki i filo z o fic z n y w ym iar fa scy n a cji K arola W o jty ły - ja k o c z y te ln ik a 1 tw órcy p ostrzega w takim w ła śn ie zesp o len iu .
N ajw iększym i m yślicielam i [polskim i - przyp. S. D.] - byli pisarze: poeci, pro zaicy-fabulatorzy, eseiści, autorzy książek krytycznoliterackich i publicystycznych K tóż w ie, dlaczego tak się stało, ale je s t faktem , że polski styl filozofow ania bardzo je s t literacki: nie system ow y, zorientow any na praktykę życiow ą jednostki, chętnie posługującą się m etaforą, sym bolem , fabularnym przykładem , kunsztownym opow iadaniem . A może przede w szystkim - je s t to styl perso n alisty czn y 19.
S am za ś Karol W o jty ła , zd an iem D yb ciak a „ c z ło w ie k p red estyn ow an y do upraw iania liryki m edytacyjnej jak m ało kto”20, w liśc ie do M ieczy sła w a Ko- tlarczyka z 14 listopada 1939 r., (do którego - jak ju ż w sp om n ian o - d o łą czy ł fram enty K s ię g i s ło w ia ń s k ie j) stw ierdzał:
W idzisz, ja się w tych wierszach po prostu uczę mówić, zanim zacznę rozmawiać. Z re sz tą m yślę obrazam i bardzo teatralnym i. Z w rócił ju ż na to uw agę sw ego czasu Em il Z egadłow icz21.
M ło d z ie ń c z e w iersze K arola W o jty ły , zaw arte w K s ię d z e S ło w ia ń sk ie j22 u w id a c z n ia ją w ię c rom antyczne i m ło d o p o lsk ie in sp iracje artystyczn e, f ilo z o fic z n e i n a rod ow e, są przy tym w z b o g a co n e o d o św ia d c z e n ia w sp ó łczesn ej p o e z ji p o lsk ie j. L iczn e są też w n ich n a w iązan ia do k ategorii zb io ro w o ści („ s ło w ia ń s k o ś ć ” , „naród” , „ p o lsk o ść ”), przy czy m w yraźne sło w ia ń sk ie sty li zacje, m ocn o osad zon e w kulturze regionalnej, w pisane są w m ie jsc o w ą trady c ję lu d o w ą .
Sobótkom się kłaniaj ode m nie I św iątkom starego W ow ra post spraw ującym po drogach: A scetycznym , w ychudłym św iątkom [...]
W tych sobótkach się serca sp rzęgają utajonych płom ieni w ęzłam i — P o ezja je s t ukojeniem - sobótek córa
- czy ta m y w s o n e c ie I, a w so n e c ie X II - m o d litw ie na „ścieżk ach C hrys tu s o w y c h ”, zaprasza „ B ia łe g o G o śc ia u p ragn ień ”, na n ad ch od zące w ieczory kupalne:
19 Dz. cyt., s. 34. 20 Tam że, s. 35.
21 L ist K arola W ojtyły do M ieczysław a K otlarczyka, W iosna s. 51.
W takie noce, w takie noce słow iańskie, renesansow e noce
zapraszam y C ię z kw ietnych kapliczek, z w ow row ych św iątków i tum ów w w ielki zbór dusz tęskniących, pod stropy gw iezdnych złoceń,
na św ięto oczekiw ania bartników , św iątkarzy i zdunów .
W poem acie B iesia d a , p ełnym literackich sty liz a c ji i fa sc y n a c ji tradycjam i sło w ia ń sk im i, z w ła sz c z a zaś sobótkam i, u tw orze w y s o c e n a stro jo w y m , p o eta o d w o łu je się do stereotyp ów i tradycyjnych w artości sło w ia ń sk ic h , a w je g o p o ch w a le w si sporo je s t sie la n k o w o śc i i b u k o liczn ej w iz ji św iata. L iteracka konw encja gatunku, fascynacja reg io n a lizm em , p o c z u c ie w s p ó ln o to w o ś c i s ło wiańskiej n ie w ychodzą w szakże poza w ąskie obszary tradycyjnego, z m ito lo g i- zo w a n eg o obrazu.
„P ieśn ian y w ład yk a” otw arty je s t na r e n esa n so w e sy stem y w a rto ści, je s t św iadom sw ej sło w ia ń sk iej i śród ziem n om orsk iej tradycji kulturow ej („z w as jestem ja - G rek i S ło w ia n in ”) i tę tradycję w y s o c e so b ie c en i. Jest przy tym
św iad om rustykalnych korzeni kultury sło w ia ń sk iej: P łótniany ja km ieć jestem , piast je ste m serdeczny, m iłościw y w ładyka m iodopszennej roli.
0 kraju ty pszeniczny! Wy, serdeczne szczepy! Na każdej latorośli, każdym krzew ie w innym płyną mi oraczow i słow iańskie sonety
-- w bruzdy czarne, w zagaje, w ten zaścianek gm inny
W ie ń c z ą c y P s a łte r z - K się g ę S ło w ia ń sk ą hym n M a g n ific a t, radosny hym n uw ielbienia Stw órcy, p och w ały P oezji i pieśń d zięk czyn n a za łaskę b ycia poetą - w ład yk ą ducha, nad w sz y stk ie dobra i w artości św ia ta te g o sła w i „O jca w szelk iej p o e z ji” :
C hodzę po Twych gościńcach - słow iański trubadur przy sobótkach gram dziew om , pasterzom w śród ow iec. - ale pieśń rozm odloną, pieśń w ielk ą ja k padół rzucam przed tron dębow y Jedynem u Tobie. [...]
Słow iańska księgo tęsknot! U kresu się rozdzw oń, ja k chórów zm artw ychw stalnych m osiężna m uzyka, p ieśn ią św iętą, dziew iczą, p o ezją po k ło n n ą
W y so c e indyw idualn y - m im o podkreślanych ju ż w zorców literackich i kul tu row ych , m im o nietrudnych do d ostrzeżenia k on w en cji - je s t charakter i w y m ow a tych m ło d zień czy ch utw orów autora P sa łterza . Ten tom ik, tak odm ienny p o ety k ą i treścią od p ó źn iejszych d zieł Karola W ojtyły, potwierdza k onsekw en cję m y ślo w ą , z w ła sz cza zaś ukształtow any system w artości ó w cze sn eg o adepta sztu k p ięk n ych : teatru i p o ez ji.