Lietz, Zygmunt
"Bitwa pod Prostkami (8 X 1656)",
Wiesław Majewski, Warszawa 1956,
"Studia i Materiały do Historii Sztuki
Wojennej" T. II, 1956 : [recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 504-505
W IESŁAW M A JEW SK I, B itw a pod P rostkam i (8 X 1656). S tu d ia i M ateriały do H istorii S ztu k i W ojennej, t. II, W arszaw a 1956, s. 324—344.
Polska І niem iecka h isto rio g ra fia pośw ięcała dotąd b itw ie pod P ro stk am i
i całej w ypraw ie h etm an a polnego litew skiego G osiewskiego do P ru s Książęcych
m ało uw agi ze w zględu n a m arginesow y c h a ra k te r tej k am p an ii w toku całej w ojny polsko-szw edzkiej. L ite ra tu rę niem iecką ta k w przeszłości, jak i obecnie ') interesow ały jedynie n astęp stw a sam ej bitw y, jak im i było sp u sto szenie przez T a ta ró w południow o-w schodnich pow iatów P ru s K siążęcych. O p ierając się n a istn iejące j lite ra tu rz e i źródłach, głów nie A rchiw um R adziw ił- lowskim, a u to r pokusił się n a re k o n stru k c ję przebiegu tej bitw y.
W uw agach w stępnych dokonał M ajew ski oceny liczebności w ojsk polsko- lite w sk o -ta ta rsk ic h i b ra n d e n b u rsk ic h 2), n astęp n ie p rzed staw ił hipotetyczny przebieg b itw y w oparciu o szczupłe przekazy źródłow e b ra n d e n b u rsk ie i polskie. P ierw sze w ym agają je d n a k dużej ostrożności w ko rzy stan iu . W aldeck i R adziw iłł, a więc ci, któ rzy byli później w spółw innym i w w ytoczonym im procesie, sta ra li się uspraw iedliw ić przed w spółczesnym i z p rzeg ran ej bitw y i dlatego re k o n stru k c ja przebiegu b itw y dokonana przez M ajew skiego mim o przekonyw ających argum entów pozostanie d alej h ip o te ty c z n a n). A utor dzieli b itw ę n a trzy fazy. P ierw szą po w y w abieniu w ojsk W aldecka zza rzeki i szańców n a zachodni brzeg rzek i Ł ęk i zw iązanie jednego reg im en tu w alką z T a ta ra m i szukającym i b ro d u do przep raw y przez rzekę pow yżej P rostek. M ajew ski u sta w ia jazdę W ołłowicza z tyłu, a może n a praw ym skrzydle (szkic 2) w o jsk litew skich. In te n c ja ich użycia n a odkrytym teren ie nie m ogłaby ujść uw adze doświadczonego przecież wodza, jakim b y ł W aldeck (s. 333—33Φ). W ydaje się rów nież, że z tego w zględu nie p rzerzu cił on sw ojej a rty le rii, ja k su g e ru je au to r n a dru g i brzeg, a użył jej do osłony m ostu, a jedynie pospieszne w ycofyw anie, k tó re przerodziło się w uoieczkę, uniem ożliw iło jej użycie. D ruga faza b itw y — to w a lk i litew sk o -b ran d en b u rsk ie n a zachodnim brzegu, k tó re zakończyły się rozbiciem szyków b ran d en b u rsk ich przez w ojska sojusznicze i zdobyciem obozu. W aldeck w trzeciej fazie p o tra fił podjąć w alk ę n a w schod nim brzegu. Jednakże sojusznicy pokonali go m asą n acierającej jazdy, w sp a r te j ogniem dragonów poprzez uderzenie na tyły E. R adziw iłła. A utor k ry ty k u je W aldecka za to, że p rz y ją ł bitw ę nie skupiw szy w szystkich zn ajd u jący ch się w okolicy w ojsk b ran d en b u rsk ich . D rugi błąd — w yjście W aldecka zza rzeki i szańców — a u to r uspraw iedliw ia. T ru d n o zgodzić się z autorem , że piechota g rupy W allen ro d ta znajdow ała się 8 X pod Ełkiem , gdyż po u k azan iu się pierw szych oddziałów litew sk iej stra ż y p rzed n iej (8 godz.) m ogły one, p ow ia dom ione przez W aldecka, przebyć te n odcinek (14 km) i przybyć jeszcze co n ajm n iej w d ru g iej fazie bitw y. A u to r odrzuca jednak udział piechoty W allenrodta w bitw ie. Nie potępia a u to r G osiewskiego, a raczej uspraw iedliw ia, choć m ając pod bokiem rozbitą jazd ę W a ld e c k a 4) i spieszącego m u n a pomoc b ra ta oraz piechotę W allen ro d ta pozw olił n a ra b o w a n ie obozu, rzucając w pościg ty lk o część jazdy. K ró tk o zatrzy m u je się M ajew ski n ad sp raw ą
ł) W alter G r o s s e , Der T a rta ren ein fa ll in O stpreussen, O stdeutsche H eim at 1951, s. 31—33.
8) Podobne d an e o sile oddziału B. R adziw iłła p rzynosi Jö rg J a c o b y ,
Bogusia w R a d ziw iłł der S ta tth a lte r d e s Grossen K u r fü rste n in O stpreussen,
M a rb u rg 1959, s. 29. A utor ten podał jednak, że R adziw iłł przybył jeszcze rano. 3) Nie przynosi nowego ośw ietlenia p raca J. J a c o b у i p o d aje m ylną d atę bitw y (6 10).
4) W tedy gdy W aldek m ów i o w ycofyw aniu się, J a c o b y pisze o ucieczce za rzekę w popłochu (s. 335).
pustoszenia przez T a ta ró w pow iatów n a wschód od jezior m azurskich. W ydaje się, że w y p raw y te sięgały o w iele głębiej n a zachód i północ i m iały duże znaczenie m o raln e i ek onom iczne5) i dlatego ta k szybko doszło do zaw arcia u k ład u z Gosiewskim .
Z y g m u n t L ie tz
W ILHELM DOBBEK, Johann G o ttfried H erders Ju g en d zeit in M ohrungen
u n d K önigsberg 1744— 1764, M a rb u rg er O stforschungen, Bd. 16, H olzner-V erlag,
W ürzburg 1961, s. 244, X nlb., 11 tablic.
A utorem książki je st uczony sta re j generacji, m ający w sw ym dorobku szereg p rac o H erderze, w ydaw anych w obu częściach Niemiec. O statnio u k a zał się w jego opracow aniu w ybór listów H erd e ra (V olksverlag W eim ar, 1959), obecnie — zestaw ienie w ydaw ców może w ydać się nieco zask ak u jące — m am y pracę w y d an ą w serii M arburger O stforschungen, in sty tu cji, ja k w iadom o, nie b ezstronnej w k o n tro w e rsji toczącej się m iędzy W schodem a Zachodem .
L a ta 1744— 1764, k tó re om aw ia k sią żk a D obbeka, to w ażny okres w dziejach k u ltu ry niem ieckiej. W K rólew cu działał w tedy starszy od H e rd e ra o 20 la t Im m anuel K ant, naonczas ju ż au to r O gólnej historii n a tu ra ln ej i teorii
nieba (1755), k tó ra dała początek n au k o w ej kosm ogonii („przestał istnieć
problem pierw szego im pulsu: ziem ia i cały system słoneczny okazały się czymś, co p o w s t a w a ł o w czasie...” Engels). T am rów nież przebyw a J. G. H am ann (1730—1788), m yśliciel o niezw ykłej umysłowości, n a tu ra irra c jo n a ln a , o skłon nościach do m istyki, dla sw ej dziw aczności zw any „m agiem P ółnocy”.
O baj odegrali dużą, jak k o lw iek nierów ną, rolę w życiu H erd era, ich sy lw e tk i historyczne k re śli Dobbek, u siłu jąc poddać re w iz ji n ie k tó re trad y cy jn e poglądy. P rzez książkę p rz e w ija ją się rów nież in n i ludzie tych czasów, k tórych n azw isk a nie przeszły do historii, którzy jed n ak w życiu H e rd e ra i w dziejach niem ieckiej k u ltu ry tych stro n odegrali sw oją rolę.
W M orągu, w dom u tam tejszego zak ry stian a, k a n to ra , dzw onnika i nauczy ciela — ojciec H erd era sk u p ia ł w szystkie te fu n k cje w sw ym ręk u , a w do d atk u był jeszcze z zaw odu tkaczem — w y ra sta ł wówczas Jo h a n n G o ttfried H erd er (1744—1803), jeden z czołowych m y ślicieli niem ieckiego O św iecenia, filozof, poeta, historiozof. W m iasteczku, liczącym 1069 m ieszkańców (1740), żył jeszcze i p rz y ja ź n ił się z rodziną H erderów C h ristian R einhold W illam ovius, ojciec Jo h a n n a G ottlieba W ilîam oviusa, znanego potem poety i tw órcy stro f d y ty ra m - bicznych.
Je st to okres budzącego się O św iecenia niem ieckiego, o k tó ry m K a n t w y p o
w iedział znam ienne słowa, że było ono „w yjściem człow ieka z jego zaw inionej
m ałoletniości” (W as ist A u fk lä ru n g ).
N aw iasem zauw ażm y jeszcze, że nasz rodzim y M orąg to obok K rólew ca n a d e r często p o jaw iająca się pozycja w w y d aw n ictw ach obu części N iemiec. M iejsce urodzin J. G. H erd e ra i m iasto jego m łodości w eszły w ra z z postacią ich w ielkiego syna na trw a łe do k u ltu ry niem ieckiej. P isałem o tym n iejed n o k ro tn ie i pow tarzam p rzy każdej okazji: św iadom ość tego fa k tu d y k tu je rów nież nam konieczność podjęcia pew nych inicjatyw , by przyw rócić M orągowi jego c h a ra k te r pam iątkow y, jeśli chodzi o m iejsca zw iązane z postacią H erd e ra i z 17 latam i, k tó re spędził w tym mieście.
5) Św iadczą o tym w yk o p alisk a masowego grobu n a te re n ie G iżycka w 1916 r., w k tó ry ch znaleziono m onety polskie i b ra n d e n b u rsk ie z czasów w ojen szw edzkich. (M itteillungen d e r L ite ra risc h e n G esellschaft M asovia, 22/23, 1919, s. 296).